4 maja 2013

12

Mieszkanie Kasi i Gaby

- Otwórz drzwi!!!- waliłam w ten cholerny kawałek drewna od jakieś godziny, a on ani drgnął. Przyjaciółka wróciła do mieszkania cała zapłakana i od razu zamknęła się w swoim pokoju. Bez słowa wyjaśnienia przekręciła zamek i udawała, że jej tam nie ma- Jak zaraz nie otworzysz to dzwonie po ślusarza, a rachunek wypiszę na Ciebie!- myślałam, że może jakiś głupi żart ją przekona do wyjścia, ale to był chyba najgłupszy pomysł na Ziemi. Niby znam ją tak długo, a czasami jestem taka naiwna... Poszłam do salonu po telefon i wybrałam pierwszy numer.
- Cześć Tomek. Potrzebuję Twojej pomocy. Chodzi o Kasię... Zamknęła się u siebie i nie chce wyjść. Przyjedziesz? Super. Dzięki. Czekam.- rozłączyłam się i połączyłam kolejny raz:
- Savan jak za pięć minut nie pojawisz się u mnie w mieszkaniu to Cię pochlastam! Kasia zamknęła się w pokoju i płacze. Nie wiem coś cie tam jej zrobili, ale jak zaraz tu nie przyjedziesz to nie ręczę za siebie!- bez czekania na odpowiedź zakończyłam rozmowę i wróciłam do swojej syzyfowej pracy- KAŚKA OTWÓRZ!!!!!
  Po jakiś piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podbiegłam i otworzyłam:
- Gdzie ona jest?- Savan wparował do mieszkania o mało mnie nie taranując. 
- A gdzie może być?. Mówiłam Ci, że ledwo co przyszła to zamknęła się u siebie i zaczęła płakać. Teraz to nawet nie wiem czy żyje bo się nic nie odzywa...
- Przestań!- prawie na mnie krzyknął był tak zdenerwowany. Udał się w stronę pokoju swojej Siostrzyczki i również zaczął pukać w drzwi. "Próbuj dalej..."
- Nie otworzy Ci.- podpowiedziałam mu opierając się o ścianę obok- Robię już tak od godziny...
- Cholera!- walnął ostatni raz i oparł o nie czoło- To moja wina...
- Możesz mi z łaski swojej opowiedzieć co się wydarzyło na tym spotkaniu?- mężczyzna pokręcił głową i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach- Savan...
- Pokłóciła się z Harrym.- tylko tyle? Z tego co wiem to już nie pierwszy raz.
- I? Jakoś ostatnio jak się z nim pokłóciła to nie wróciła do domu taka rozbita.
- Tym razem krzyczał na nią jaka jest okropna i w ogóle, a na koniec zaczął wspominać...- urwał a na jego twarzy widać było ból. Tylko nie to!
- Chyba sobie żartujesz?!- ciśnienie podskoczyła mi co najmniej do dwustu- Co go napadło? Jak on w ogóle śmiał?! Co ona mu takiego zrobiła?!- chciałam uzyskać jak najwięcej informacji na temat przebiegu całego zajścia. Natychmiast!
- Właśnie nic...- odparł smutno.
- Chcesz mi powiedzieć, że tak bez powodu wydarł się na nią i doprowadził do takiego stanu?- gdyby Styles stanął teraz przede mną to by nic z niego nie zostało!
- Kazała każdemu z nich zaśpiewać wybraną przez nią piosenkę żeby się zorientować jak brzmią i takie tam. Wszyscy wykonali całe utwory, a jemu kazała przestać po połowie.
- Czemu?
- Po prostu nie potrzebowała więcej usłyszeć. Już wiedziała na co go stać tym bardziej, że był świetny.- opowiadał dalej- Ale Harry z racji tego, że Kasia wcześniej zrównała go z ziemią za to podrywanie...- zerknął na mnie sprawdzając czy wiem o co chodzi. Oczywiście, że wiem. Jestem jej najlepszą przyjaciółką!- Odebrał to jako kolejny akt poniżania go. Na dodatek był już wcześniej wkurzony, ponieważ Louis rzucił tekst, że Niall powinien przestać ją przytulać bo Styles będzie zazdrosny.- jak to Niall ją przytulał?- A potem to już był tylko jeden wielki krzyk... O mało co chłopak w twarz nie dostał...
- Nie dostał?- zapytałam zdziwiona- To dostanie ode mnie!
Nim Kotecha zdążył coś powiedzieć rozległo się kolejne pukanie do drzwi, ale tym razem nowoprzybyły wszedł sam.
- Cześć Tomek!- przytuliłam przyjaciela na powitanie- Dzięki, że przyjechałeś.
- Cześć. Jak mógłbym nie przyjechać? Gdzie ona jest?- zdjął szybko kurtkę i rzucił ją na wieszak.
- U siebie.- minął mnie i chciał pójść we wskazanym przeze mnie kierunku, ale drogę zastawił mu Savan.
- Co Ty tu robisz?- spytał gniewnym głosem.
- Mógłbym spytać Cię o to samo...- odpowiedział mu kpiąco chłopak.
- Posłuchaj no...- jeszcze chwila i któryś by oberwał.
- Ej! Spokój! Ja po niego zadzwoniłam.- wyjaśniłam nabuzowanemu Braciszkowi.
- A po co?- jakie on czasami zadaje głupie pytania...
- Może dlatego, że jestem jej przyjacielem?- "zastanawiał się" Tomek.
- A myślałem, że chłopakiem...- odwdzięczył mu się Kotecha.
- Przestańcie! Teraz będziecie się o to kłócić?! Ona tam siedzi zamknięta i nie wiadomo co się z nią dzieje, a Ci mi się tu będą przekomarzać! Jak dzieci!
Popatrzeli na mnie i oboje powiedzieli "Przepraszam". Tomek udał się pod drzwi do pokoju swojej dziewczyny i delikatnie zapukał.
- Kasia...- cisza- Proszę Cię otwórz.- dalej nic- Obiecuję, że nie będę się o nic pytał tylko wpuść mnie.
Gdy już myślałam, że nawet on nie pomoże usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka. W progu ukazała nam się Kasia z zapłakaną twarzą, która na środku czoła, nosie i policzkach była mocno zaróżowiona. Przyjaciółka nazywała te miejsca "strategicznymi" punktami. Zawsze tak wyglądała jak wychodziła na mroźne powietrze, intensywnie ćwiczyła albo... Płakała.
Tomek złapał ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka, sadzając sobie jej drobne ciało na kolanach. Przyciągnął ją do siebie, a ona wtuliła twarz w jego klatkę piersiową i objęła ramionami szyję. Razem z Savanem również weszliśmy do środka i usiedliśmy pod ścianą. Widziałam, że nie pasuje mu to, że jego siostra siedzi na kolanach jego wroga (choć nie rozumiem co on ma do niego) ale z racji tego, że pomagało nic się nie odzywał. Siedzieliśmy tak dobre pół godziny nim Kasia oderwała się od Tomka i przetarła mokre od łez policzki rękawem swetra.
- W porządku?- chłopak przyłożył palec do jej brody i uniósł jej głowę, aby na niego spojrzała. Za odpowiedź musiało mu wystarczyć jedynie skinienie głowy. 
- Posłuchaj...- Kotecha próbował coś powiedzieć, ale Kasia od razu podniosła rękę przerywając mu i wyszeptała zachrypniętym głosem.
- Nie chcę go więcej widzieć...- spojrzała na Brata a jej oczy były pełne bólu i cierpienia. Mężczyzna widząc to aż zesztywniał, a jego oczy wypełniły się łzami. Wstał, podszedł do dziewczyny i ucałował ją w czubek głowy szepcząc, że zadzwoni później. Wyszedł z pokoju, a po chwili usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi do mieszkania.
- Tak mi przykro...- usiadłam za przyjaciółką i przytuliłam się do jej pleców.
- Mi też.- odparła cicho i odwróciła twarzą w moją stronę- Przepraszam...
- Za co?!
- Za to.- chwyciła moją dłoń i przejechała kciukiem po zaczerwienionych kłykciach.
- Aaa... Nic nie szkodzi. Przez tydzień będziesz mi robiła okłady to będziemy kwita.- puściłam do niej oczko, a na jej usta wdarł się delikatny uśmiech. "Dzięki Bogu!" Ponownie obróciła się w stronę Tomka i spytała:
- Mógłbyś zostać ze mną jeszcze trochę?
- Oczywiście.- uśmiechnął się do niej czule i pocałował w czoło. Podniósł ją i posadził wygodnie na łóżku, po czym sam zajął miejsce obok niej. Objął ją ramieniem, a ona ponownie wtuliła się w niego. Sięgnęłam po koc i przykryłam ich aby było im cieplej po czym opuściłam pokój. Poszłam do kuchni gdzie wstawiłam wodę na herbatę. Oparłam się o blat i odetchnęłam z ulgą, a w mojej głowie cały czas siedziała jedna myśl "Zabiję go!"
   Siedziałam przy małym stoliku pod oknem i zastanawiałam się jak odegrać się na pewnym kręconym chłopaku, ale moje planowanie przerwał mi Tomek.
- I jak? 
- Śpi.- odpowiedział i usiadł koło mnie.
- Chcesz herbaty?
- Nie, dzięki.- uśmiechnął się lekko. Widać było, że jest zmęczony- Powiesz mi co się stało?
- Myślałam, że...
- Nie.- pokręcił przecząco głową- Nawet nie pytałem. Uznałem, że nie powinienem jej o tym czymś przypominać. Poza tym liczyłem, że dowiem się czegoś od Ciebie. Myślę, że ona też wolałaby abyś to Ty mi powiedziała, o ile coś wiesz.- miał rację. Nie było sensu kazać jej tego opowiadać. Nie to.
Starałam się przekazać mu jak najwięcej informacji, które otrzymałam od Savana. Chłopak z każdym kolejnym moim słowem zaciskał coraz mocniej pięści i robił się czerwony ze złości. Mogę się założyć, że jeżeli spotka kiedyś Harrego to spierze go na kwaśne jabłko. Zresztą gdy skończyłam to sam potwierdził taki scenariusz.
- Jak go dorwę to go własna matka nie pozna!- uderzył zaciśniętą pięścią w stół, a ja aż podskoczyłam- Przepraszam... Nie chciałem Cię wystraszyć.
- Nic się nie stało.- położyłam rękę na jego ramieniu- Pomogę Ci.
- W czym?- nie załapał o co mi chodzi.
- W dorwaniu Harrego.- wyjaśniłam.
- Aaa...- uderzył się otwartą dłonią w czoło- Sorry, ale już nic dzisiaj do mnie nie dociera.
- Wszyscy jesteśmy zmęczeni.- przyznałam- Jak ją zobaczyłam to myślałam, że będziemy znowu przechodzić przez etap "milczenia"...- przed oczami stanęłam mi Kasia sprzed czterech lat...

- Wypluj te słowa!- nakazał mi Tomek- Nie przeżyłbym tego jeszcze raz!
- Ja też nie.
Przez dłuższą chwilę oboje milczeliśmy. Chłopak zapewne również przypominał sobie wydarzenia z przeszłości.  Życie jest takie niesprawiedliwe! 
- Muszę już iść.- wstał i zaczął zbierać się do wyjścia- W razie czego od razu dzwoń, a ja wpadnę jutro zobaczyć co u niej.- założył kurtkę i wyjął kluczki od swojego samochodu z kieszeni.
- Dzięki za pomoc. Nie wiem czy dałabym radę sama ją przekonać żeby stamtąd wyszła...
- Mam na nią swoje metody.- puścił do mnie oczko- Jak będziesz ją znała tak długo jak ja też będziesz to potrafiła.
- Może lepiej żebym nie miała okazji.- przemyślałam jego słowa. Wcale nie chciałam być w takiej sytuacji jeszcze raz.
- Racja...- przyznał- Tak czy siak pamiętaj, że zawsze możecie na mnie liczyć. Obie.
- Wiem.- uśmiechnęłam się do niego i uściskałam na pożegnanie. Gdy wyszedł, poszłam do Kasi zobaczyć czy wszystko w porządku. Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Przyjaciółka spała zwinięta w kulkę. Wyglądała jak małe dziecko. Urocze i słodkie... "Gdyby się dowiedziała, że tak ją opisałam to bym wyleciała za drzwi!" zaśmiałam się w duchu. Podeszłam do jej łóżka, poprawiłam koc i zasłoniłam żaluzje. Przysiadłam na fotelu obok i wpatrywałam się w nią znowu przywołując smutne wspomnienia...

Dom One Direction

       Oglądaliśmy z chłopakami jakiś durny film, choć podejrzewam, że żaden z nas nie miał zielonego pojęcia jak on się nazywa a co dopiero o czym jest. Nasze myśli zaprzątały wydarzenia dzisiejszego dnia i wiążące się z nim pytania. "To już koniec? Czy Kate nam wybaczy? Właściwie to Styles'owi... Spotkamy ją jeszcze? Co takiego wymyślił Savan?" Zerknąłem kątek oka na Harrego, który nawet nie udawał zainteresowania tym co dzieje się na ekranie. Siedział w fotelu z głową opartą na rękach wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. Byłem ciekawy co teraz dzieje się w tej jego pustej czaszce. Mam nadzieję, że obmyśla plan idealny, dzięki któremu Kate mu wybaczy. Z wszechpanuącej zadumy wyrwał nas dźwięk dzwonka. Louis zwlekł się z kanapy i poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił, a za nim wszedł Savan. Nie wiem co się stało, ale wyglądał jakby wymarło mu pół rodziny i to porównanie wcale nie było przesadzone...
- Boże co Ci się stało?- Liam posadził go obok siebie na kanapie. 
- Byłem u niej...- powiedział cicho, ale na tyle głośno, że jego słowa dotarły do nas wszystkich. Momentalnie każdy z nas zaczął wwiercać w niego swoje spojrzenie, oczekując jakiejś kontynuacji, ale on milczał. Styles wstał i powoli podszedł do niego. Spojrzał mu prosto w oczy i zapytał.
- Jak ona...- nie zdążył nawet dokończyć.
- Nie pytaj.- odpowiedział mu krótko i schował twarz w dłoniach. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłacze- Coś Ty narobił...- pokręcił głową, a przyjaciel aż pobladł. Nie rozumieliśmy o co mu chodzi. Przecież to nie możliwe, żeby zareagowała aż tak ostro i...
- Chyba nic sobie nie zrobiła?- moją myśl dokończył Niall, który chyba do końca nie chciał usłyszeć odpowiedzi na swoje pytanie.
- NIE! Zwariowaliście?!- Savan aż podskoczył, a nam kamień spadł z serca- Jakby tak było to on by już nie żył!- wskazał palcem na Loczka- Wszystko w porządku. Chyba...
- Jak to chyba?- ciągnął Li.
- Nie rozmawiałem z nią. 
- To skąd wiesz...
- Przyszedł do niej ten jej cały Tomek...- popatrzył na nas by sprawdzić czy wiemy o kogo chodzi- Jej chłopak...- przypomniał nam, a Harry pobladł- I on się nią zajął. Jedyne co mi powiedziała to że nie chce Cię już nigdy widzieć.
Ostatnie zdanie było skierowane do Styles'a, który teraz to był biały jak ściana. Już chyba gorzej nie mógł wyglądać.
- I co teraz?- zapytałem. Przecież musi być jakiś sposób żeby mu wybaczyła.
- Nie wiem.- wzruszył bezradnie ramionami Kotecha.
- Przecież mówiłeś...
- Ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak się sprawy mają. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Zupełnie jakby...- urwał w połowie i ponownie schował twarz w dłoniach- Chyba nie mogłeś zrobić nic gorszego.
- Lepiej stąd wiej!- byłem tak wkurzony na przyjaciela, że gdyby nie Lou i Liam urwałbym mu ten pusty łeb!
- Uspokój się Zayn! Zamiast go bić lepiej niech naprawi to co spieprzył.- Payne jak zwykle myślał logicznie. Podziwiałem jego trzeźwość umysłu, która nie zawodziła go w nawet najbardziej kryzysowych sytuacjach. Młody będzie mu musiał podziękować za uratowanie życia.
- Zostaniemy przy pierwotnym planie.- zarządził Savan.
- Czyli?- spytał najbardziej zainteresowany.
- Zorganizuję Ci z nią spotkanie. Oczywiście nie będzie wiedzieć, że się na nim pojawisz bo inaczej nie przyjdzie.- wyjaśnił
- Kiedy i gdzie?- Harry oczekiwał szczegółów, a mężczyzna wzruszył ramionami.
- Jak nadarzy się okazja. Miej telefon zawsze przy sobie. Będę dzwonił.
- Ok.
   Kotecha posiedział u nas jeszcze trochę, aż zadzwoniła po niego Ana i pojechał do domu zostawiając nas samych. 
- Co jej powiesz?- Lou sprawdzał jaki pomysł ma kumpel.
- Przeproszę i będę błagał o wybaczenie.- odparł krótko.
- Myślisz, że to na nią podziała?
To było pytanie za sto punktów. Czy wystarczy jak po prostu przeprosi czy będzie trzeba zrobić coś więcej? "Naiwni jesteście..." Fakt. Ona nie jest zwykłą dziewczyną, której wystarczy kupić głupiego kwiatka i powiedzieć jak bardzo jest nam przykro. Stanowiło to dodatkowe utrudnienie dla przepraszającego. 
- Może jej coś zaśpiewaj...- Horan wpadł na "genialny" pomysł- No co? Ja chociaż staram się coś wymyślić!- oburzył się.
- Sam to załatwię.- odezwał się Harry.
- Tylko jak od razy Ci nie wybaczy, co jest baaardzo prawdopodobną wersją to nie krzycz na nią.- zwrócił mu uwagę Liam, za co dostał zabójcze spojrzenie od przyjaciela...

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Obudziłam się rano z okropnym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu zegarka i zauważyłam, że jestem w piżamie. "Dziwne..." Z tego co pamiętam to usnęłam w ciuchach. Zwlokłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Widok w lustrze był przerażający. Miałam podkrążone oczy, potargane włosy i bladą skórę. "Chociaż nie mam już tych głupich, czerwonych plam na twarzy..." Tak. To było jakieś pocieszenie. Weszłam pod prysznic i odkręciłam zimną wodę. Potrzebowałam natychmiastowego orzeźwienia. Lodowaty strumień spływał po moim ciele pobudzając każdą komórkę ciała. Po minucie zakręciłam niebieski kurek i odkręciłam czerwony dając ulgę napiętym od zimna mięśniom. Umyłam włosy i sięgnęłam po żel pod prysznic. Rozprowadziłam go równomiernie fundując sobie przy tym masaż karku, który był tak zesztywniały, że ledwo mogłam nim ruszać. Po kojącym prysznicu, ubrałam się w luźny dres i poszłam do kuchni, gdzie czekała już na nie Gaba.
- Cześć.- przywitałam się i usiadłam na blacie szafki.
- Cześć. Jak się czujesz?- zapytała niepewnie, a ja posłałam jej najszczerszy uśmiech jaki byłam w stanie z siebie wydobyć.
- Dobrze.
- Akurat...
- Skoro wiesz to po co się pytasz?- przyjaciółka wzruszyła ramionami i wróciła do dokańczania swojego dania- Co tam zrobiłaś dobrego?
- A co ja mogłam zrobić? Kanapki, ale zobacz jak słodko się do Ciebie uśmiechają.- pokazała mi talerz i zrobiła taką samą minę jaką miały buźki zrobione z ogórków, pomidora i rzodkiewki. Już wiem skąd czerpała inspiracje...

- Mogłaś zrobić z nich jakieś gwiazdy rocka. Patrz dodałabyś tu trochę ketchupu...- sięgnęłam po butelkę, ale ona zabrała swoje dzieło.
- Odczep się. Moje kanapki, więc będą wyglądać tak jak ja chcę!- pokazała mi język- Tobie to wszystko musi kojarzyć się z muzyką...
- Nie prawda!- oburzyłam się.
- Doprawdy? To idź zobacz swój pokój. Pięć gitar, skrzypce, winylowe płyty na półkach i mnóstwo kartek zapełnionych nutami i tekstami piosenek, które walają się po podłodze. Nie wiem jak Ty się w tym odnajdujesz...- pokręciła z niezrozumieniem głową.
- Zapomniałaś jeszcze o paru instrumentach. Poza tym to jest mój artystyczny nieład.- wyjaśniłam jej zamysł wystroju mojego pokoju- To ja tam sprzątam, więc co Ci do tego?
- Hahaha!- zaczęła śmiać się w niebogłosy- Sprzątasz? A to żart! Kiedyś jak tam wejdę to nie ujdę z tego z życiem. Zginę pośród tego... Artystycznego nieładu i już nikt mnie nie znajdzie.
Wywróciłam oczami i sięgnęłam po kanapkę. Muszę przyznać, że całkiem niezła jak na jej dość marne zdolności kulinarne, chociaż i tak już jest lepiej niż na początku kiedy ją poznałam. Wtedy bałam się wypić zrobioną przez nią herbatę, a co dopiero coś zjeść...
- Kasia mam do Ciebie pytanie...
- Dawaj.- odpowiedziałam z pełną buzią.
- Wytłumacz mi czemu Niall wczoraj Cię przytulał?- słysząc to pytanie zaczęłam się śmiać przez co zakrztusiłam się kawałkiem pomidora.
- Zazdrosna?- spytałam z satysfakcją.
- Pff... Oczywiście, że nie.- "I kogo ona próbuje oszukać?"
- Jasne...- uśmiechnęłam się bezczelnie, a ona dalej czekała na moje wyjaśnienia- Dobra już Ci mówię, tylko się tak na mnie nie patrz!- zasłoniłam jej oczy, a ona odepchnęła moją rękę- Wpadłaś jak śliwka w kompot...
- Wcale nie!
- Ok. Niech Ci będzie...- uniosłam ręce w geście obronnym- Niall przeczytał w gazecie, że nie umie śpiewać, więc przekonałam go, że wcale tak nie jest i powiedziałam jemu i reszcie, że nie mogą się tak przejmować co ludzie o nich myślą. Dotarło to do niego i w ramach podziękowania przytulił mnie i podziękował. Tyle. Koniec historii.
- Aha.- Gaba przez chwilę analizowała streszczenie mojego wczorajszego "zbliżenia" z jej przyszłym chłopakiem (to jest nieuniknione!) aż w końcu z uśmiechem na ustach ponownie na mnie spojrzała.
- To super. Fajnie, że go lubisz.
- A kto powiedział, że go lubię?
- Nikt nie musiał tego mówić. Po prostu gdyby tak nie było to byś mu nie pomogła.- miała rację. Gdybym chociaż trochę za nim nie przepadała to w życiu bym nie udzieliła mu żadnej rady.
- A czemu Ciebie to tak cieszy?- doskonale znałam odpowiedź na to pytanie, ale chciałam to usłyszeć od niej.
- Oj tam zaraz cieszy...- na jej policzki zaczął wypływać rumieniec.
- Myślę, że jesteś zadowolona z tego, że toleruję twojego chłopaka.- musiałam jej trochę pomóc.
- On nie jest moim chłopakiem.- zaznaczyła.
- A chcesz żeby nim był?- przyjaciółka uniosła kubek i schowała w nim twarz udając, że pije. "Wiedziałam!" Uśmiechnęłam się szyderczo i przygryzłam dolną wargę zadowolona z tego, że poniekąd wyciągnęłam z niej tą jakże ważną informację- Spokojnie.- poklepałam ją po plecach- Będzie...

Dom One Direction + Klub "27"

- Savan przyjedzie po mnie za dziesięć minut.- schowałem telefon do kieszeni i poszedłem do swojego pokoju, a tuż za mną reszta towarzystwa. Wyjąłem z szafy biały T-shirt i jeansy. Przebrałem się i zszedłem na dół, a oni znów wędrowali za mną krok w krok- Nie macie co robić?- spytałem poirytowany.
- My tylko chcieliśmy...- zaczął Niall.
- Powiedzieć mi, że mam się opanować, ładnie przeprosić i pod żadnym względem nie podnosić głosu. Wiem.- sięgnąłem po kurtkę- Nie musicie mi tego powtarzać po raz kolejny.
- Na pewno?- Zayn wątpił czy zapamiętałem ich przestrogi i uwagi. Jak mógłbym zapomnieć? Od wczoraj słyszałem to co najmniej milion razy. Posłałem mu gniewne spojrzenie i bez słowa wyszedłem na dwór. Czekałem pod bramą, a po kilku minutach zjawił się Kotecha. Otworzyłem drzwi i wpakowałem się do jego samochodu.
- Cześć. Gdzie jedziemy?- zaczynałem się lekko denerwować.
- Zobaczysz. Mam jedną prośbę, a właściwie to nakaz. Nie wolno Ci nikomu powiedzieć gdzie byłeś ani nikogo tam zabierać.- pogroził mi palcem.
- Czemu?
- Zadajesz zdecydowanie za dużo pytań.- uśmiechnął się choć wcale nie było mu do śmiechu. Widać było, że był tak samo zdenerwowany jak ja. Postanowiłem darować sobie dalsze dochodzenie. Jechaliśmy w ciszy do miejsca gdzie miałem zrobić chyba "Raczej na pewno!" najtrudniejszą rzecz w swoim życiu. Przeprosić Kate G...
  Po około dwudziestu minutach jazdy zatrzymaliśmy się w jednej z bocznym uliczek zachodniego Londynu. Miejsce było dość ponure, a na dodatek padał deszcz. Dookoła nie było żywej duszy. Gdybym miał tu przyjechać sam w życiu bym tego nie zrobił!
- Jesteś pewny, że to tutaj?- spytałem, mając nadzieję, że mężczyzna powie, że pomylił drogę.
- Tak.
- Szkoda...- Savan spojrzał na mnie i zaśmiał się pod nosem.
- Przygotowałeś jakąś przemowę?
- Po co? I tak jak ją obaczę to zaniemówię.
- Może to i lepiej...- wyszedł z auta, a ja zrobiłem to samo.
  Szliśmy ciemną uliczką pomiędzy starymi kamienicami. Minęliśmy jakąś księgarnie i sklep z antykami. Okolica wyglądała na opuszczoną i wyjętą rodem z lat osiemdziesiątych. Zastanawiałem się czy ktoś tu w ogóle przychodzi. Po przejściu jakiś trzystu metrów Kotecha skręcił w jeszcze ciaśniejszą uliczkę i zaczął schodzić po małych schodkach. Jedyną rzeczą, która świadczyła o tym, że coś tam jest był podświetlony na błękitno szyld z numerem "27". Mężczyzna zapukał kilka razy wystukując nieprzypadkowy rytm i po chwili metalowe drzwi się otworzyły, a w progu stanął rudawy chłopak, mniej więcej mojego wzrostu. 
- Wchodźcie.- przepuścił nas w drzwiach i poprowadził długim korytarzem do wielkiej sali.  Po lewej stronie znajdowała się nieduża scena, na której stała perkusja, pianino i kilka mikrofonów. Na środku zostawione było dość sporo wolnej powierzchni, a na prawo ustawione były różnego kształtu i rozmiaru stoliki, krzesła i kanapy, które pochodziły co najmniej z kilku różnych epok. Niektóre reprezentowały styl klasyczny, inne nowoczesny, a jeszcze inne nie nadawały się do podciągnięcia pod którykolwiek z nich. Na przeciwko wyjścia z korytarza znajdował się długi bar, który podświetlony był różnokolorowymi, jaskrawymi światłowodami. Nic tu do siebie nie pasowało, ale wbrew pozorom tworzyło bardzo interesujące i orginalne wnętrze. 
- Ed. Miło mi Cię poznać.Jestem współwłaścicielem tego lokalu.- chłopak wyciągnął do mnie rękę i szeroko się uśmiechnął.
- Co to za miejsce?- spytałem dalej przyglądając się ciekawemu wnętrzu.
- Klub "27".Tylko dla wybranych.- puścił do mnie oczko i podszedł do baru- Napijecie się czegoś?
- Nie. Harry ma coś do załatwienia.- chłopaka słysząc moje imię uważnie zmierzył mnie wzrokiem.
- Aaa... Ten Harry...- napił się wody i wskazał na wielką szafę, która znajdowała się w kącie sali- Kate jest w biurze.
Zwariował? Stara dębowa szafa była biurem? Jakiś wariat! Zaczynam się martwić z kim nasi tekściarze się zadają.
 Kotecha ruchem ręki kazał mi podążać za sobą. Uchylił wielkie dębowe drzwi szafy i wszedł do środka, a ja zatrzymałem się. "Czy to ma byś jakiś żart?" 
- Na co czekasz?- mężczyzna wychylił się i ponaglał mnie abym szedł za nim. Niechętnie przekroczyłem próg starego mebla. Po trzech krokach ponownie szedłem długim korytarzem, na którego ścianach widniały graffiti z wizerunkami największych osobistości ze świata muzycznego show biznesu, a drogę oświetlały zwykłe jarzeniówki. Zatrzymaliśmy się przy trzecich drzwiach. Savan spojrzał na mnie i zapytał czy jestem gotowy. Głupie pytanie. Nigdy nie będę! Skinąłem niepewnie głową, a mężczyzna nacisną klamkę. Weszliśmy do środka. Moim oczom ukazała się Kate, która akurat teraz siedziała tyłem do nas. Pochylona była nad jakimiś papierami i zawzięcie coś liczyła. Słysząc, że ktoś wszedł odezwała się:
- Ed mówiłam Ci, że jak będziesz mnie pośpieszał to nigdy...- urwała w połowie zdania i zamarła na mój widok- Co on tu robi?- spytała ledwo słyszalnym głosem.
- To ja was zostawię.- Kotecha szybko wybiegł z pokoju i zamknął za sobą drzwi na klucz. Dziewczyna wstała i podbiegła do nich. Zaczęła mocno w nie walić, krzycząc na swojego Brata:
- Savan jeśli zaraz mnie stąd nie wypuścisz to obiecuję Ci, że wyważę te drzwi, a jak już wyjdę to nawet wstawiennictwo samego Pana Boga Ci nie pomoże!!!
Uderzała otwartą dłonią w kawałek drewna przez dobre dziesięć minut, po czym wyjęła telefon i wybrała jakiś numer:
- Ed powiedz temu debilowi, że jeśli za dziesięć sekund nie otworzy to nie dożyje swojego ślubu! Co?! Gówno mnie to obchodzi, że mu obiecał! Czyim on jest Bratem do cholery?! Moim czy jego?! Zobaczysz Tobie też się oberwie!
Rozłączyła się i rzuciła telefon na kanapę stojącą pod ścianą. Chciałem coś powiedzieć, żeby możliwie jak najbardziej złagodzić cierpienia Savana kiedy Kate go w końcu dopadnie, ale nie dała mi dojść do słowa.
- NIC DO MNIE NIE MÓW!- krzyknęła i nerwowo przeczesała włosy dłońmi. Gdy się denerwowała charakterystycznie przymykała oczy i zaciskała usta w wąską linię. "Nawet teraz wygląda seksownie" Gorąco mi...
  Stałem na środku pomieszczenia, a ona chodziła w tę i z powrotem, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi. Jeszcze trochę i pobiłaby rekord Guinessa w chodzeniu po małej powierzchni gdyby nie to, że na jakimś drugim kilometrze potknęła się o moją nogę i upadła krzycząc jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa.
- Cholera jasna!
Wyciągnąłem do niej rękę aby pomóc jej wstać, ale oczywiście nie skorzystała. Stanęła na przeciwko mnie i z nienawiścią w oczach zapytała.
- Czego chcesz?
Próbowałem coś z siebie wydusić, ale nie mogłem znaleźć słów. Jeszcze nikt nigdy nie emitował w moim kierunku tak negatywnych uczyć. Jej gniew i złość były aż namacalne. "Zasłużyłeś sobie na to" Wiem. Wpatrywałem się w nią jak głupi i co chwilę otwierałem usta z nadzieją, że chociaż głupie "Przepraszam" z nich wypełznie, ale nic z tego. W końcu to ona przejęła inicjatywę.
- Niech zgadnę...- podeszła bliżej- Namówiłeś Savana, żeby po raz kolejny pomógł wam, a właściwie to Tobie skontaktować się ze mną.- kolejny krok w moją stronę- On z racji tego, że bardzo was lubi, choć nie wiem dlaczego...- zaznaczyła z dezaprobatą- Zgodził się narażając tym swoje życie.- kolejny krok- Przyjaciele dokładnie powiedzieli Ci co masz mówić, a co nie żeby znowu mnie nie urazić.- i kolejny...- Nie pisałeś żadnej konkretnej mowy bo i tak byś ją zapomniał.- i jeszcze jeden...- A teraz stoisz tu przede mną, nie wiedząc co zrobić. Jak przeprosić. Zgadza się?
Patrzeliśmy sobie prosto w oczy, a ja po raz kolejny zaczynąłem mieć trudności z oddychaniem. Fakt, że dzieliło nas od siebie zaledwie kilka centymetrów wcale nie ułatwiał mi tego zadania. Ponadto miała rację. Przejrzała mnie. Zupełnie jakby czytała mi w myślach, co było przerażające "I podniecające..." Może w innych okolicznościach. Niekoniecznie chciałem aby się dowiedziała, że jedyne o czym jestem w stanie myśleć będąc tak blisko niej to jej blado różowe usta...
Kate obróciła się na pięcie i oparła o ścianę obok drzwi dalej nie spuszczając ze mnie wzroku. Po kilku głębokich wdechach odzyskałem zdolność mówienia.
- Masz rację. Przekonałem Koteche aby pomógł mi zorganizować spotkanie z Tobą, ale tak żebyś o tym nie wiedziała bo wtedy na pewno byś się nie zgodziła...
- Prawda.
- Właśnie... Przyjechałem  tu żeby Cię przeprosić, ale nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić. Bądźmy szczerzy... Normalna to Ty nie jesteś.- dziewczyna założyła ręce na piersi.
- To jest Twój sposób na przeprosiny?
- Wiesz o co mi chodzi...- przeczesałem dłonią niesforne loki. Zaczynałem się gubić w tym co mówię.
- Nie, nie wiem.- odparła całkiem poważnie.
- Chodzi mi o to, że żeby Cię przeprosić to nie wystarczy kupić Ci bukietu róż i bombonierki.
- Skąd wiesz?- westchnąłem ciężko. Będzie gorzej niż myślałem...
- A wystarczy? 
- Nie.- przyznała krótko.
- Sama widzisz...- oparłem ręce na biodrach i zastanawiałem się do dalej- Jest mi cholernie przykro za to jak wczoraj na Ciebie naskoczyłem...
- Nie sądzę...
- Możesz dać mi skończyć?- "Tylko się nie denerwuj!"
- A Ty mi pozwoliłeś wytłumaczyć dlaczego Ci wczoraj przerwałam? Pomyślmy...- udała, że się zastanawia- Nie! W takim razie nie sądzę, że zasługujesz na inne traktowanie. Tym bardziej, że nie miałeś żadnych podstaw do tego aby oskarżać mnie o cokolwiek, a tym bardziej o takie brednie. Poza tym...- szybkim krokiem podszedłem do niej i ująłem jej twarz w moje dłonie.
- Bądź cicho.- wysyczałem przez zaciśnięte zęby, a ona znieruchomiała- Czy Ty nie widzisz jak ciężko mi jest z Tobą wytrzymać w jednym pomieszczeniu, a co dopiero rozmawiać? Nie kontroluję się. Wzbudzasz we mnie tak skrajne emocje, że normalny człowiek nie jest w stanie tego pojąć, a Ty to jeszcze utrudniasz.
Kate wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami, a ja kompletnie zatonąłem w jej zielono-złotych tęczówkach. Byłem wściekły, że co chwilę wcinała mi się w zdanie, ale pomimo tego moje myśli cały czas wędrowały w jednym kierunku. Jej idealnie zarysowanych ust, które teraz były lekko rozchylone, a powietrze, które nimi uchodziło delikatnie omiatało moje. "Muszą być takie miękkie i..." Nie pomagasz! 
Gdy zdołałem oprzytomnieć, niechętnie się od niej odsunąłem, uwalniając jej twarz. Szepnąłem "Przepraszam"  i usiadłem opierając się o ścianę obok niej. Brunetka po chwili zrobiła to samo. Siedzieliśmy tak w ciszy, patrząc się tępo przed siebie. W końcu odważyłem się na nią zerknąć. Miała zamknięte oczy i bawiła się pierścionkiem, który znajdował się na środkowym palcu jej lewej ręki. Był on bardzo charakterystyczny i zauważyłem, że zawsze go nosiła. 
- Co to za miejsce?- spytałem chcąc przerwać tą niezręczną i ciągnącą się w nieskończoność ciszę. Dziewczyna uniosła jedną powiekę po czym ponownie ją zamknęła.
- Klub. 
- Rozmowna jesteś...- chyba powiedziałem coś śmiesznego, bo Kate zaczęła głośno się śmiać- No co?
- Chyba powinieneś się cieszyć, że w ogóle z Tobą rozmawiam.- obróciła głowę w moją stronę, ponownie wbijając we mnie swoje przenikliwe spojrzenie "Potrzebuję tlenu!"- Co więcej ciesz się, że jeszcze będziesz miał okazję chodzić po tym świecie.
- Dzięki.- mruknąłem. Sądziłem, że w końcu wstanie i każe mi się wynosić, ale ona dalej uparcie mi się przyglądała, a ja odpłacałem jej się tym samym. Nie przeszkadzałoby mi to, że mógłbym tu siedzieć i dokładnie badać ją wzrokiem. "Doktor się znalazł!" Chyba minąłem się z powołaniem. "Zdecydowanie byłaby Twoją ulubioną pacjentką" 
- Kim jest Ed? Oprócz tego, że jest współwłaścicielem tego miejsca?- musiałem choć trochę zaspokoić swoją ciekawość i zająć czymś szalejące myśli. "A miało nie być pytań" To silniejsze ode mnie.
- Wścibski jesteś.- powiedziała beznamiętnym głosem.
- Raczej ciekawski.- poprawiłem ją.
- Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- W takim razie Lucyfer może szykować już dla mnie miejsce.- odparłem, a ona ponownie zaczęła się śmiać. Jej śmiech brzmiał tak pięknie i melodyjnie. Zupełnie jakby śpiewała. Zastanawiałem się jak brzmi jej głos gdy śpiewa, bo na co dzień był jedyny w swoim rodzaju. Taki głęboki i zmysłowy. Aż ciarki przechodziły po plecach kiedy się odzywała. 
- Ed to mój przyjaciel. Niedługo wydaje pierwszy singiel. Na pewno jeszcze o nim usłyszysz.- "Ktoś tu zaczął się otwierać..." Musiałem wykorzystać tę szansę.
- To z nim podpisałaś umowę?
- Nie!- zaprzeczyła- W większości sam napisał materiał na swój album. Ja się do tego nie przyczyniłam.
- Czemu akurat tu?- próbowałem jeszcze coś z niej wyciągnąć.
- Co?-  nie zrozumiała o co mi chodzi.
- Czemu w takim miejscu otworzył ten klub? Przecież to kompletne odludzie! Żyłki do biznesu to on nie ma.
- Tak ma być. Założyliśmy ten klub tylko dla wybranych. Nieliczni wiedzą gdzie on jest i tylko za naszą zgodą można wprowadzić tu kogoś nowego.- wyjaśniła mi. "Moment!"
- Założyliście? Czyli chcesz powiedzieć, że...- "Nie możliwe..."
- Tak. Połowa tego klubu jest moja.- potwierdziła moje przypuszczenia.
- Wow! Nieźle...
Kate uśmiechnęła się pod nosem słysząc mój komentarz. Wyglądało na to, że chyba trochę się uspokoiła. Wstała i usiadła na biurku przesuwając stos papierów.
- I co ja mam z Tobą zrobić Styles...- pokręciła głową i skupiła swój wzrok na splecionych dłoniach. Podniosłem się i podszedłem do niej tak blisko, że opierałem się o jej zwisające nad ziemią nogi. Nawet nie zareagowała. "Tylko Ty tu jesteś taki napalony..." Dzięki, że mi przypomniałeś!
- Przepraszam...- uniosłem jej podbródek, aby skrzyżować nasze spojrzenia- Naprawdę bardzo mi przykro. Obiecuję, że to się już nie powtórzy.- położyłem rękę na sercu. 

- Uważaj bo Ci jeszcze uwierzę.- zakpiła. W sumie to miała rację. Sam nie byłem pewien czy to był mój ostatni taki wyskok.
- Jak chcesz to mogę nawet klęknąć przed Tobą i błagać Cię o wybaczenie, ale nie rezygnuj ze współpracy z nami. Nie przeżyłbym gdyby przeze mnie chłopaki stracili taką szansę. Jeśli będzie trzeba to odejdę z zespołu...
- Zamknij się.- Kate przyłożyła mi palec do ust, a mnie oblała fala gorąca. Przecież to tylko mały gest...- Nikt nie będzie nic opuszczał, ani zrywał umowy.- po tych słowach odetchnąłem z ulgą.
- Czyli, że mi wybaczasz?- zapytałem z nadzieją w głosie. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Jeśli to zrobię to popełnię najgorszy błąd mojego życia...
- Przyrzekam, że zrobię wszystko żeby być najlepszym błędem Twojego życia.- obdarowałem ją uśmiechem Harrego Styles'a numer siedem i czekałem na jej reakcję. Uważnie mi się przyglądała, próbując znaleźć potwierdzenie moich słów.
- Nawet jeśli Ci wybaczę to nie znaczy, że nie będę na Ciebie wkurzona.
- Nie szkodzi.- machnąłem ręką- Nad tym popracuję później.
Kate delikatnie uniosła lewy kącik ust do góry i westchnęła.
- Nie wierzę, że to mówię, ale niech Ci będzie. Daruję Ci pod jednym warunkiem.- uniosła palec wskazujący do góry.
- Co tylko chcesz!- "I to dosłownie!" Mógłbyś się nie odzywać w tak ważnym momencie?
- Zabierz rękę z mojej nogi...

Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że moja lewa dłoń spoczywa na jej kolanie i mocno je zaciska. Nawet nie wiem kiedy to się stało! "Bardziej Ci przeszkadza to, że nie byłeś tego świadomy!" To też fakt. Szybko cofnąłem rękę jak poparzony, a ona odsunęła mnie i zeskoczyła z biurka. Sięgnęła po telefon i zadzwoniła do Ed'a aby ten nas otworzył. Po chwili byliśmy "wolni", a uśmiech, który gościł na mojej twarzy jednoznacznie wskazywał na to, że zadanie zostało wykonane.
- Widzę, że się pogodziliście.- stwierdził zadowolony Savan.
- Nie ciesz się tak. I tak ma u mnie przerąbane, a z Tobą jeszcze nie skończyłam.- Siostra walnęła go w ramię i zgromiła wzrokiem. Dobry humor Kotechy od razu wyparował, a stojący obok niego chłopak zaczął się śmiać- Ty też nie masz powodu do śmiechu.- zwróciła mu uwagę- Dobrze wiem, że maczałeś w tym palce.- teraz Ed wyglądał jeszcze gorzej niż jego poprzednik. Dziewczyna zdjęła płaszcz z wieszaka i zarzuciła go na ramiona. Przełożyła torbę przez głowę i wychodząc zatrzymała się jeszcze na chwilę.
- Styles...
- Tak?
- To, że Ci wybaczyłam wcale nie oznacza, że zapomniałam...

12 komentarzy:

  1. O mój Boże! Ale zajebisty! <3
    kocham Cię po prostu.. to co ty piszesz jest genialne! <3 Tak mnie wystraszyłaś na początku, jak Kate mówiła że nigdy nie chce go widzieć na oczy.. No ale na szczęście się pogodzili i Harry będzie jej najlepszym błędem! mwahahahaha (nie chcesz wiedzieć jak szczerze się teraz do ekranu! xd) ONI SĄ DLA SIEBIE PO PROSTU STWORZENI! <3 Jestem team Savan i nadal (pomimo że nic nie zrobił) nie lubię Tomka.. coś mam przeczucie że Savan w jego sprawie nie mówi nam wszytskiego... widocznie nie znosi tego chłopaka. Ten rozdział był genialny i takiiiii długi! (zdecydowanie dbasz o nas!) <3 nie wiem co jeszcze napisać, więc ta jak zawsze trochę pospamuję i napiszę trzy słowa, które powinny Ci wystarczyć za wszytsko co tu napisałam.
    KOCHAM TO OPOWIADANIE! <3
    Tak więc życzę weny, weny i jeszcze raz weny, oraz natłok tak zajebistych pomysłów jak zawsze! Całuję! ;*
    greenapple.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! Cudowny! Niesamowity! Jednym słowem ZAJEBISTY!!
    Jak ja kocham twojego bloga, nie można wyrazić słowami. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, a to i tak za mało.
    Sama sie sobie dziwię, ale trochę polubiłam Tomka. Moim zdaniem on traktuję Kasie bardziej jak przyjaciółkę lub siostrę, niż dziewczynę. Chyba zdradził ją tam we Francji, no ale on tu nie jest najważniejszy.
    Styles, Styles, Styles... . Czułam, że przeżywam razem z nim te wszystkie emocje: radość, zdenerwowanie, ciekawość... Niesamowite!
    Powiedział, że będzie jej najlepszym błędem!! To jest najlepszy tekst świata! Kasia i Harry to para idealna. Kocham ich!!!

    Codziennie po kilka razy sprawdzam, czy nie dodałaś nowego rozdziału. Mam nadzieję, że nowy dodasz jak najszybciej, ale spokojnie, spokojnie... nie pośpieszam Cie. Wszyscy rozumiemy, że poza blogiem jest też szkoła, życie osobiste itp. Życzę Ci czasu na pisanie i bardzo dużo weny!
    Pozdrawiam, Całuję, xoxo
    Claire :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym w jakiś sensowny i przede wszystkim odpowiedni sposób podziękować za te wspaniałe komenatrze, ale brak mi słów. Może wystarczy jak wezmę z was przykład i napiszę, że KOCHAM to, że jesteście ze mną i naszymi bohaterami, chce wam się tu zaglądać i czytać to co tu napisałam itp. itd., ale to i tak za mało... Nawet nie wiecie jak mnie to uszczęśliwia.
      Niestety muszę was poinformować, że nowy rozdział pojawi się najwcześniej za tydzień albo i później :( Mam teraz ciężki okres na uczelni (zaliczenia i zbliżająca się sejsa ;/) więc nie będę miała czasu na przyjemność. Obiecuję, że gdy tylko znajdę czas od razu biorę się za pisanie nowego rozdzaiłu :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
      Jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo (i tak conajmniej milion razy) dziękuję za wasze opinie :)
      Z wyrazami miłości
      Kate G Xx.

      Usuń
    2. Oczywiście, że Ci wybaczymy! Doskonale Cię rozumiem. Nauka ma pierwszeństwo.
      Powodzenia na zaliczeniach! :)
      Xx

      Usuń
  3. No dobra.. Chyba długością komentarza nie pobiję mpich poprzedniczek, ale myślę, że zadowoli Cię nawet krótką pinią ;p
    Więc zaczynając - dziwczyno czy ty chcesz żebym wylądowała w szpitalu?! :D Gdy tylko ogarniam, że jest nowy rozdział mam chwilowe zatrzymanie akcji serca! Dosłownie! ;*
    Piszesz genialnie! Ale to chyba już wiesz..
    Kocham Cię (chociaż nie nam osobiście) ale to też już wiesz! :D
    Każdy rozdział jest tajemniczy i tak cholernie ciekawy!
    Nie mam pojęcia jak to możliwe, że człowiek jest tak utalentowany! :)
    Dzięki Tobie aż chce się żyć!
    Tak jak już przepowiadałam (jako wróżbita Maciej xd) Twój blog ma coraz więcej wejść i komentarzy, a ja nadal jestem stałą czytelniczką ;*
    Czytając ten rozdział zapomniałam, że jutro do szkoły ;(
    No cóż.. Tutaj kończę swoją jakże nudną (:p) wypowiedź.
    Życzę wiele, wiele weny i chęci do pisania! :D
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadowala mnie każda opinia :)
      Absolutnie nie chcę żebyś wydlądowała w szpitalu dlatego chyba muszę się opanować z tymi rozdziałami... Serio przesadzacie z tym talentem, ale dziekuję :) To bardzo miłe usłyszeć (a właściwie przeczytać ;)) coś takiego. Też się kocham (choć nie znam osobiści ;p) <3
      "Dzięki Tobie aż chce się żyć!"- najpiękniejsze zdanie w moim życiu! <3
      Całuję! Xx.

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, że wszystkie swoje komentarzowe zaległości spod 10,11,12 postaram się nadrobić tutaj (pewnie i tak o połowie zapomnę, wybacz).
    Nie wiem czy już pisałam, ale bardzo podoba mi się Twój styl. Piszesz lekko i przyjemnie, aż wydaje się, że tak samo łatwo było rozdziały napisać (czego życzę Ci z całego serca, ale wiem, że nie zawsze tak jest... czasem trzeba się nieźle namęczyć). Piszesz prosto i zrozumiale, ale nie krótko (skrótowo) i ordynarnie. Dodatkowy plus za niemal 100% brak błędów, których nie toleruję :)
    Wracając do fabuły... Jak zawsze uśmiałam się po pachy czytając rozdziały. A już te komentarze podświadomości są niewyjęte :D Bardzo lubię zmiany w narracji i oglądanie świata oczami różnych bohaterów.
    Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości Kate... hmmm... zgaduję, że wszystko w swoim czasie...
    Trochę brakuje mi interakcji Gaba-Niall, ale nie powiem, jestem wielką fanką Kate i Harry'ego :) Tylko czy on musi być taki w gorącej wodzie kąpany?... eh... trochę cierpliwości i zrozumienia... Ale skąd ja to znam? U mnie taki sam niecierpliwiec :)
    I przez moment było groźnie, ale Savan (razem z Ed'em ooo!!!) jak zawsze uratował sytuację i za to go kochamy :)
    I ta scena końcowa, kiedy Harry kładzie rękę na nodze Kate... no nie mogę... awww... wybacz, ale to było tak słodkie i fantastyczne, że straciłam zdolność logicznego myślenia.
    Dobrze wiesz, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i że KOCHAM Twoje opowiadanie :)
    Całuję :*
    P.S. I niech Niall już więcej w siebie nie wątpi, bo mi smutno :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze muszę przyznać, że czakałam na Twoją opinię z niecierpliwością. Ostatni rozdział (12) pisało mi się świetnie o czym może świadczyć jego długość (najdłuższy jak do tej pory), ale faktem jest, że nei zawsze jest jak "różowo" :)
    Co do fabuły... Ja sama czasem się śmieję jak czytam to co napisała, ale to chyba dobrze, prawda? Przynajmniej mam taką nadzieję ;)
    Przeszłość Kate będzie ujawniałą się po trochu, ale KIEDYŚ dowiesz się wszystkiego.
    Ja też już się stęskniłam za naszą "słodką i uroczą" parą dlatego postaram się ich ująć razem w następnym rozdziale (o ile wpadnie mi do głowy jakiś fajny pomysł).
    Kate i Harry? No ja nie wiem czy coś z tego będzie jak dalej będą tak na siebie naskakiwać...
    Nie wiem czy wiesz, ale powstało coś takiego jak "TEAM SAVAN" w ramach podziękowania za jego załugi w udobruchaniu Kate i jego nienawiści do Tomka (czego nie rozumiem ;)).
    Scena końcowa- żałuję, że nie napisałam, że wyszeptała to do jego ucha ;p
    Dziękuję za twój poświęcony czas na "nadrobienie zaległości" :)
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nadrobienie zaległości" brzmi trochę jak to obrzydliwe coś co muszę robić na uczelnię w tym tygodniu, a przecież czytanie Twojego opowiadania wcale nie jest nieprzyjemne ;)
      Bardzo się cieszę, że śmiejesz się ze swoich tekstów, bo z doświadczenia wiem, że te zazwyczaj wychodzą najlepiej :)
      Tak więc liczę na Niabę? Giall'a?... no nieważne... na Gabę i Niall'a w najbliższym czasie :)
      Ty mi tu nie niszcz planów co do Kate i Harry'ego!!! Kto się czubi ten się lubi ;p
      Całuję :*
      P.S. Zdecydowanie jestem team Savan :)

      Usuń
  6. Najmocniej , najbardziej , najstaranniej , najlepiej jak umiem (...) Cię przepraszam , że nie skomentowałam , ale miałam kare -,- . Nie pytaj za co . Rozdział świetny . Jak był moment kiedy Kate Harry'emu przytknęła palec do ust myślałam , że zaraz będzie najszczęśliwszy moment (moim zdaniem ) w całej historii . No cóż ... szkoda , że nie było pocałunku ... Mówi się trudna - żyje się dalej :) . I uwaga Wika wciela się w Kate ;D . Szczerze mówiąc to jakbym była Kate ( kolejny raz xD )to bym zamordowała , bez uprzedzenia , i Savan'a , i Ed'a , no i na deser Harry'ego :D . Bvuuuaaahahaa . Jestę zła ! ]:-| . Rozdział świetny ( Jak zawsze ) , ale nadal nie rozumiem o co biega Kate z tym rodzeństwem ! I ciągle wszyscy urywają : ,, (...) Zaczął wspominać ... (...) No do jasnej holewki ! Co wspominać ?! Kate zamordowała nieświadomie rodzeństwo ?! :O Ciuś-Ciuś xD . Uśmiałam się :D ( again ) i takie pytanko . Teraz wszyscy mówią coś o ,, team Savan " , ale jak ciągle nie kumam o co chodzi ?! Fajnie by było jakby ktośmi wytłumaczył o co biega , bo zaczyna mnie denerwować , że ja o czymś nie wiem ! O.o Wrrr ! Wstrętne uczucie .
    Cóż ... na tym zakończę swoją jakże krótką ( niestety ) wypowiedź .
    Wennyyy .. ;33
    Jak zwykle nie rozpisana jak inni ( niestety ;C ) Wici <33
    No i czekam na następny oczywiście :D .

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic nie szkodzi. W końcu Ci się udało z czego bardzo się cieszę :)
    Czy ja już nie wspominałam, że Kate ma chłopaka? Dlatego o pocałunku nie ma mowy ;) (przynajmniej na razie ;p)
    Musisz się uzbroić w cierpliwość żeby poznać przeszłość Kate :) Nie można mieć wszystkiego na raz. Taki nawał informacji mógłby przysporzyć kogoś o zawał, a tego nie chcemy ;)
    TEAM SAVAN- to grupa, która ma takie same poglądy jak Kotecha w stosunku do Tomka (czyt. po prostu go nie lubią). A! Najważniejsze! Uważają, że Kate i Harry do siebe pasują i chcieliby żeby kiedyś byli razem. Wydaje mi się, że na tym to mniej więcej polega ;p
    Dziękuję za komentarz :)
    Całuję!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
  8. Należe do team Savan xD . A i jak tam w ustawieniach coś zmieniłaś to zadziałało ;D

    OdpowiedzUsuń