6 kwietnia 2013

6

Restauracja "Goodman"

       Co chwilę spoglądałem na zegarek, który zdawał się stanąć w miejscu. "Jeszcze siedem minut...". Odliczałem w myślach każdą sekundę. Jedyne o czym byłem w stanie myśleć od dwóch dni to spotkanie z nią. Sześć. Ciekaw jestem czy będzie wyglądać równie pięknie jak wtedy gdy pierwszy raz ujrzałem ją ze sceny. To był najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek przyszło mi oglądać. Pięć. O czym będziemy rozmawiać? Jak powinienem się z nią przywitać? Powiedzieć zwykłe "cześć" czy może coś bardziej wyrafinowanego? Cztery. Oczywiście, że nie mogę powiedzieć tylko "cześć"! Jaki ze mnie kretyn! Trzy. Zaczynam panikować. Jeszcze chyba nigdy nie byłem tak zestresowany! Dwa. Błagam niech już przyjdzie! Jeden. Tylko niech się nie spóźni. Nie wytrzymam ani chwili dłużej w takim napięciu! 
       Zacząłem nerwowo rozglądać się po restauracji. Mój wzrok skupił się na wejściu. Obserwowałem jak co chwilę drzwi otwierają się i za każdym razem gdy miałem nadzieję ją w nich ujrzeć musiałem się rozczarować. "A co jeśli nie przyjdzie? Może uznała, że nie ma ochoty się ze mną spotkać i jedyne co mi pozostanie to wspomnienie jej słodkiego śmiechu?" Coraz bardziej zaczynałem wierzyć moim pesymistycznym myślom. Nagle ją ujrzałem. Przekroczyła próg restauracji i udała się do kierownika sali, który odebrał od niej płaszcz. Ubrana była w dopasowaną, koralową ("jest taki kolor prawda?") sukienkę, która lekko rozchodziła się na wysokości bioder i sięgała nieco powyżej kolan. Idealnie podkreślała jej oliwkową skórę. Do tego miała czarne szpilki i delikatną, połyskującą bransoletkę w tym samym kolorze. Kruczoczarne włosy okalały jej twarz, podkreślając wyraziste kości policzkowe. Była taka piękna... Jeszcze piękniejsza niż za pierwszym razem. Czy to w ogóle możliwe? Po chwili, szła już w moim kierunku. Kiedy mnie dostrzegła nieśmiało się uśmiechnęła, co wywołało uśmiech również na mojej twarzy. "Cudowna..." Gdy znalazła się tuż obok, szybko wstałem, ująłem jej kruchą dłoń i patrząc prosto w oczy ucałowałem wierzch, na co dziewczyna lekko się zarumieniła i spuściła wzrok. Odsunąłem dla niej krzesło i pomogłem usiąść. Szybko zająłem miejsce na przeciwko, abym mógł dalej podziwiać jej cudowne oblicze. 
- Nigdy tu nie byłam.- rozglądała się po sali, wszystkiemu dokładnie się przyglądając, w taki sam sposób jak gdy stała pod naszą garderobą. Jedyna rzecz jakiej ja chciałem się przyglądać to ona... "Odezwij się coś głupku!". Na szczęście moje drugie ja szybko mnie upomniało, że należało by coś odpowiedzieć.
- Szczerze powiedziawszy ja też nie. Z reguły nie chodzę do tak eleganckich miejsc.- przyznałem.
- A gdzie z reguły chodzisz?- zapytała i spojrzała mi prosto w oczy. Momentalnie zatraciłem się w jej brązowych tęczówkach. Nie wiem czy to przez przyciemnione światło, które delikatnie oświetlało restaurację, czy może dopiero teraz, będąc tak blisko niej dostrzegłem w nich tą niesamowitą głębie. 
- Niall?- głos dziewczyny przywrócił mnie do rzwczywistości.
- Tak? A tak! Przepraszam... Ja tylko... Zapatrzyłem się.- Gaba cicho zachichotała, a ja czułem jak na moje policzki wdziera się nieproszony rumieniec.
- Nic nie szkodzi. To gdzie lubisz jeść?- zapytała ponownie.
- W Nandos.- odpowiedziałem krótko. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że może lepiej byłoby wymyślić coś innego, ale nie chciałem jej okłamywać, tym bardziej jeśli chodziło tylko o takie drobnostki. 
- Serio? Uwielbiam tą restaurację! Mają najlepsze jedzenie jakie w życiu jadłam!- gdy to usłyszałem uśmiech, który gościł na mojej twarzy od czasu pojawienia się jej w restauracji stał się jeszcze większy. "Ideał..." - Czemu w takim razie zdecydowałeś się zaprosić mnie tutaj?
- Sądziłem, że to lepsze miejsce na pierwszą...- "Randkę? Czy to jest randka?"
- Randkę?
- Czytasz mi w myślach?- zapytałem, śmiejąc się pod nosem- Jestem aż taki przewidywalny?
- Nie.- również się zaśmiała- Po prostu miałam nadzieję, że to będzie...
- Randka?- tym razem ja dokończyłem za nią.
- Tak.- i znów ta delikatna czerwień zaczęła pokrywać jej policzki. Od dziś to mój ulubiony odcień.
- Ja też na to liczyłem.- nie chciałem żeby czuła się zawstydzona, chociaż nie wyglądała na osobę , którą łatwo doprowadzić do takiego stanu. Poza tym to była prawda. Z całego serca pragnąłem żeby to była randka.
- No to to już mamy ustalone.- stwierdziła jakby odhaczała kolejną rzecz z listy "do zrobienia".
       Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy sobie najróżniejsze historie z naszego życia. Gdybym mógł to siedziałbym tak z nią całe życie, słuchając jej delikatnego głosu i obserwując każdy jej ruch. Nie zważaliśmy na upływające godziny do czasu kiedy kelner subtelnie dał nam do zrozumienia, że za trzydzieści minut zamykają lokal. 
       Wyszliśmy na zewnątrz i złapaliśmy taksówkę, w której dalej toczyliśmy debaty na różne tematy, mając przy tym niezły ubaw. 
- A co to za spotkanie, o którym wspominałeś?
-Jakie spotkanie?- nie wiedziałem o czym mówi.
- To, które nie poszło tobie i reszcie zespołu dzisiaj za dobrze. Coś ważnego?- faktycznie, mówiłem jej o niezbyt owocnym spotkaniu z nasza niedoszłą kompozytorką. 
-Aaa to. W sumie to nawet bardzo. Słyszałaś może kiedyś o niejakiej Kate G?- słysząc to imię Gaba zrobiła wielkie oczy, po czym szybko odwróciła twarz w kierunku kierowcy. Czemu tak zareagowała?
- Yyy.. Coś mi się kiedyś obiło o uszy. Co z nią?
- To właśnie z nią mieliśmy się dzisiaj spotkać, ale nic z tego nie wyszło, ponieważ się spóźniliśmy.- nie dodałem, że nasze spóźnienie wyniosło prawie dwie godziny. Po co psuć sobie opinię zaraz na pierwszej randce? "To naprawdę była randka!"
- I co teraz?- dopytywała się dalej.
- Nic.- wzruszyłem bezradnie ramionami- Najprawdopodobniej nie podpiszemy z nią kontraktu, czego bardzo żałuję. Zawsze marzyłem, żeby ją chociaż spotkać, a co dopiero z nią pracować. Jedyna szansa, że Savan Kotecha, ten nasz nauczyciel śpiewu z programu, jakoś ją przekona żeby znowu zechciała się z nami zobaczyć. Podobno się przyjaźnią.
Ponownie odwróciła twarz w moją stronę i uśmiechnęła się.
- Myślę, że mu się uda. Co więcej jestem tego pewna.
       Podjechaliśmy pod jej mieszkanie, które znajdowało się w zachodniej części Londynu, w małej, ale jakże stylowej kamienicy. Z zewnątrz to miejsce idealnie do niej pasowało. Było tak samo jak ona skromne, ale zarazem wyraziste. Odprowadziłem ją pod same drzwi, zdając sobie sprawę, że nieuchronnie zbliża się moment, w którym będę musiał się z nią rozstać. Myśl o tym spowodowała, że coś ścisnęło mnie w środku i sprawiło, że mój dobry humor momentalnie zniknął.
- Hej... Coś się stało?- dziewczyna od razu zauważyła moja naglą zmianę nastroju. 
- Nie. To znaczy tak. Po prostu przykro mi, że ten wieczór dobiegł końca.
- Tak. To faktycznie smutne.- przyznała- Ale zawsze możemy się jeszcze raz spotkać jeśli będziesz miał ochotę oczywiście.- nerwowo bawiła się bransoletką, czekając na moją odpowiedź.
- Oczywiście, że chcę się jeszcze raz z tobą spotkać! W sumie to nie tylko raz...- moje słowa ucieszyły dziewczynę, o czym świadczyły iskierki jakie pojawiły się w jej oczach. Byłem wniebowzięty widząc jej reakcję. Wyjęła z torebki klucze i otworzyła drzwi.
- W takim razie, do zobaczenia.
- Do zobaczenia. Zadzwonię.
       Byłem przygotowany, że zaraz zniknie za drzwiami razem z całym szczęściem jakiego doświadczyłem w ciągu ostatnich kilku godzin, ale zamiast tego Gaba odwróciła się w moją stronę i delikatnie pocałowała w policzek. Mojej serce zaczęło wywijać koziołki, w odpowiedzi na delikatny dotyk jej ust. Odsunęła się, przygryzła dolną wargę i zniknęła za brązowymi drzwiami z numerem 27. To był zdecydowanie najlepszy wieczór mojego życia!

Mieszkanie Kasi i Gaby

- Tak strasznie się za tobą stęskniłam!- zarzuciłam ręce na szyję Tomka i mocno go do siebie przytuliłam. 
- Ja też tęskniłem.- szepnął cicho i objął mnie w pasie. 
- Coś się stało?- zapytała słysząc smutek w jego głosie.
- Nie, nic się nie stało. Co miało się stać?
- Wydajesz się jakiś taki markotny. Myślałam, że bardziej się ucieszysz na widok swojej dziewczyny po kilku tygodniach rozłąki.
- Cieszę się Kasia. Naprawdę.- musnął wargami moje czoło- Po prostu jest zmęczony po podróży. Nie przejmuj się, wszystko jest w porządku.- uśmiechnął się praktycznie niezauważalnie, chwycił moją dłoń i poprowadził do salonu. Usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Zajęłam wskazane miejsce, opierając głowę o jego ramię i splatając nasze palce razem.
- To jak było w Paryżu?- chciałam jakoś zacząć rozmowę. Nie miałam zamiaru siedzieć w kompletnej ciszy. W końcu nie widzieliśmy się trzy tygodnie.
- Jak to w Paryżu... Nic ciekawego.
- Kompletnie nic? Przecież, gdy byliśmy tam za pierwszym razem, zachwycałeś się ty miastem, jak nikt inny.
- Tym razem było inaczej. Sama rozumiesz. Ciągle tylko zajęcia, plenery i takie tam. Zero czasu dla siebie.
 Na początku zdziwiła mnie jego odpowiedź, ale po chwili zastanowienia przyznałam mu rację. W końcu nie pojechał tam na wakacje tylko na wymianę studencką. 
- A poznałeś kogoś fajnego? Może jakąś ładną Francuzkę?- zapytałam, udając zazdrość, jednak nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, którym miał być komentarz w stylu "Oczywiście! Około stu, ale po pięćdziesiątej przestałem liczyć. Od kilku wziąłem nawet numer telefonu" jakim zwykle mnie obdarza gdy zadaję takie pytania. Zamiast tego Tomek zareagował w sposób, który kompletnie do niego nie pasował. 
- Nie! Skąd Ci to przyszło do głowy?!- puścił moją dłoń i odsunął się. 
- Spokojnie. To tylko żart...- uniosłam ręce w geście obronnym- Co się dzisiaj z tobą dzieje?
Chłopak nerwowo potarł czoło.
- Przepraszam. Mam zły dzień. Obiecuję, że jutro będzie wszystko w porządku i jakoś ci to wynagrodzę.- ponownie chwycił moją dłoń- Powiedz lepiej co u Ciebie? Jak było na finale? 
Patrzałam na niego ze zdziwieniem, nie mogąc zrozumieć czemu się tak zachowuje. Może faktycznie miał jakiś zły dzień i nie było sensu ciągnąć dalej tego tematu.
- Szkoda gadać.- odparłam- Wiedziałam, że to nie był najlepszy pomysł, chociaż Gaba dobrze się bawiła. Poznała tam nawet takiego jednego blondyna...
- O! I co z nim? Będzie coś z tego?- zaciekawiła go nowa znajomość naszej wspólnej przyjaciółki.
- Nie wiem.- zruszyłam ramionami- Jak do tej pory tylko ze sobą pisali, ale dzisiaj mieli, a właściwie mają, pierwszą randkę, która podobno nie jest randką. Przynajmniej nikt tego oficjalnie nie powiedział. 
- No proszę. Czyli jednak coś się działo.
- Można tak powiedzieć. Najgorsze jest to, że jest członkiem takiego jednego zespołu, który podpisuje kontrakt z Syco Music i nie wiem czy jestem szczęśliwa z tego powodu. To znaczy niech sobie podpisuje co chce, tylko chodzi mi o Gabę. Nie wiem czy to będzie dobry materiał na chłopaka w razie gdyby odnieśli sukces. Wiesz jak to jest. Ciągłe podróże, szalejące za tobą fanki i tak dalej. Nie chcę żeby ją zranił.- zaczęłam sobie wyobrażać scenariusz, który właśnie opisałam i wcisnęłam do niego przyjaciółkę. Owszem jest pewna siebie i z reguły nie przejmuje się opinią innych, ale umówmy się- fanki, które "kochają" swoich idoli dosłownie na śmierć i życie są w stanie złamać każdego. Nawet kogoś tak odpornego na krytykę jak Gabrysia. 
- Daj mu szansę. Skąd wiesz jaki on jest. Nie znasz go.- Tomek bronił Blondyna, chociaż sam też go nie znał- Poza tym to ona ma być z nim szczęśliwa, a nie Ty. W razie czego znajdziemy go i damy mu popalić, gdyby coś jej zrobił. Masz moje słowo.
       Nie chcąc się kłócić, o związek mojej przyjaciółki, który nawet jeszcze nie istniał, włączyłam telewizor i oparłam się ponownie o mojego chłopaka. W ciszy oglądaliśmy jakąś mało zabawną komedię, gdy nagle nasz spokój przerwał krzyk Gaby.
- Kaśka! Gdzie jesteś?! Musimy pogadać! Natychmiast!
Na początku myślałam, że coś się stało, więc szybko odkrzyknęłam jej, że jestem w salonie, ale widząc jej wściekły wyraz twarzy, pomieszany z zadowoleniem, kompletnie nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- Co jest? Czemu jesteś taka wściekła? Niall coś ci zrobił?
- Nie.- przyjaciółka spiorunowała mnie groźnym wzrokiem- Randka była super, ale nie o tym chce pogadać. Jak mogłaś mi nie powiedzieć?
- Ale o czym?- zrobiłam zdziwioną minę.
- O tym, że to spotkanie, na  które nie mogłaś się zdecydować było z One Direction! Omal zawału nie dostałam, gdy Niall mi powiedział, że chodziło o Ciebie. Nie wiedziałam jak się zachować.- stała w miejscu nerwowo wymachując rękami. Co się dzisiaj ze wszystkimi dzieje? Jakaś pełnia księżyca, czy co?
- Jezu uspokój się!- próbowałam opanować sytuację- Po pierwsze nigdy Ci nie mówię z kim mam spotkania. Po drugie sama mówiłaś, że nie chcesz tego wiedzieć. A po trzecie i tak do niego nie doszło bo się nie pojawili, więc w czym problem?.
-  Pojawili się tylko spóźnieni.- zauważyła, dalej nie spuszczając ze mnie groźnego wzroku. 
- Tak. Dwie godziny.- sądząc po jej reakcji, o tym Blondynek już nie wspomniał- Naprawdę myślałaś, że będę na nich tyle czekać?- czemu to ja miałam czuć się jak na dywaniku u dyrektora, skoro to oni nawalili?
Gaba ściągnęła z siebie płaszcz i rzuciła go na fotel wraz z małą kopertówką. Przeszła się kilka raz w tę i z powrotem po pokoju, aż w końcu stanęła na środku i powiedział spokojniejszym głosem.
- Umów się z nimi jeszcze raz. Proszę.- otworzyłam szeroko oczy słysząc jej słowa. 
- Chyba sobie żartujesz. Nie ma mowy.
- Kaśka, wiesz jak im bardzo na tym zależy?- podeszła bliżej i kucnęła przede mną.- Niall mówił o tym z takim przejęciem w głosie... Na prawdę jest mu przykro. Zawsze chciał cię poznać.- zrobiła smutną minę, jaką zawsze stosuje wobec swoich rodziców, gdy coś od nich chce. 
- Powiedziałam nie.- szybko odwróciłam wzrok żeby jej nie ulec- Jakby im zależało to by przyszli na czas. 
- Zrób to dla mnie.
- Ej, bez takich mi tu!spojrzałam na nią surowym wzrokiem i pogroziłam palcem- Pamiętaj, że mamy umowę. Nie wtrącasz się do moich spraw zawodowych. Fajnie, że randka się udała, a Blondyn zapewne okazał się miłym gościem, ale nie wykorzystuj naszej przyjaźni w taki sposób. Ledwo co go znasz i chcesz, żebym ze względu na Ciebie zmieniła moje priorytety. Przykro mi, ale moja odpowiedź brzmi nie i nie będziemy o tym więcej rozmawiać.
Skierowałam swój wzrok ponownie na ekran telewizora, ale w tym samym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i zobaczyłam na wyświetlaczu "Savan". Od razu domyśliłam się, że on również dzwoni do mnie w sprawie pewnego zespołu.
- Cześć braciszku. Jeśli Ty również chcesz mnie przekonać, żebym dała One Direction jeszcze jedną szansę to możesz się od razu rozłączyć.- natychmiast poinformowałam go, że nie mam zamiaru o nich rozmawiać.
- Kate zaczekaj...
- Ok w takim razie ja to zrobię. Cześć.
Przerwałam połączenie, ale długo nie musiałam czekać na ponowną próbę. Odebrałam i spytałam szorstko.
- Co znowu?
- Możesz mi dać coś powiedzieć?- wywróciłam teatralnie oczami, czego Savan nie mógł zobaczyć.
- Słucham.- ton mojego głosu był tym razem obojętny
- Wiem, że zawalili i nie ma na to usprawiedliwienia. Zachowali się jak banda rozwydrzonych nastolatków.
- W końcu nimi są, więc wcale mnie to nie dziwi.- zauważyłam drwiąco.
- Tak. To prawda.- nie wiedział co ma dalej powiedzieć. Po chwili ciszy w końcu znalazł "odpowiednie" słowa-  Oni potrzebują kogoś takiego jak Ty. Kogoś kto utrze im nosa i nauczy szacunku dla innych.
- Mają Ciebie. Ty to zrób.- mężczyzna westchnął, ale się nie poddawał.
- Wiesz, że ja się do tego nie nadaję. Nawet Ana zawsze mi powtarza, że gdy kiedyś będziemy mieli dzieci to Ty lepiej je wychowasz niż ja. Poza tym za bardzo się z nimi zakumplowałem podczas programu, żeby teraz mówić im co mają robić i jak się zachowywać. Oboje dobrze wiemy, że czasami sam jestem jak małe dziecko.
Tym razem musiałam przyznać mu rację. Czasami odnoszę wrażenie, że to ja mam ponad trzydzieści lat, a nie on. 
- Przeważnie.
- No właśnie. Sama widzisz. To co?- spytał z nadzieją w głowie. 
- Nie wiem. Nie rozumiem czemu wam tak na mnie zależy. Co się stało, że nagle wszyscy mówią mi co mam robić i starają się wywrzeć na mnie presję, odwołując się do moich uczuć. Porąbało was? - naprawdę nie wiem co się z nimi dzieje. Chyba przeniosłam się do jakiegoś świata równoległego.
- Tak. To bardzo możliwe. Słyszałem, że jakiś wirus panuje, więc pewnie to jest przyczyna- usiłował nieco rozluźnić atmosferę, co mu się udało, bo słysząc jego diagnozę zaśmiałam się cicho pod nosem- Tylko się z nimi spotkaj.- kontynuował- Sam osobiście dopilnuję, żeby tym razem pojawili się na czas.
- Taa... Nie wiem czy to w czymś pomoże.- przypomniałam sobie, jak kiedyś czekałam na niego godzinę w parku, nie wspominając, że lało jak z cebra.
- Hej! Ja się jeszcze nigdy nie spóźniłem dwóch godzin na spotkanie z tobą! I nawet się nie waż przywoływać tu tego dnia co tak strasznie padało, a ty czekałaś na mnie w parku! Nie moja wina, że budzik mi nie zadzwonił.- zaznaczył szybko, a ja znowu zaśmiałam się pod nosem- Zrób to dla swojego braciszka. Proszę...
- Ej!- zwróciłam mu uwagę.
- Dobra, dobra. Zero presji. Zrozumiałem.- oczami wyobraźni widziałam, jak właśnie uniósł do góry wolną rękę- Więc jak! Zgodzisz się?
Zamknęłam na chwilę oczy i ciężko odetchnęłam, łapiąc się za głowę.
- Środa. Dwunasta. Minuta spóźnienia i wychodzę. A i chcę żebyś Ty i Simon Cowell też przy tym byli. Inaczej nici ze spotkania.
- OK! Środa o 12! Zapamiętałem! Ja, Ty, Simon i chłopaki. - powtórzył w skrócie uradowanym głosem.  
- Nie wierzę, że się zgodziłam.- pokiwałam głową i zauważyłam, że Gaba się do mnie uśmiecha. Tym razem wyszło na jej. Chyba rzeczywiście zaatakował nas jakiś zmutowany wirus. Tylko to może wytłumaczyć nasze dzisiejsze zachowania. Ewentualnie atak kosmitów...
- Mam nadzieję, że zaraz się obudzę i to wszystko okaże się tylko złym snem.- uszczypnęłam się w rękę, ale nic to nie dało. To nie był sen. Niestety...
- To lepiej uwierz! Widzimy się w środę! Cześć!
Savan szybko odłożył słuchawkę, abym nie zdążyła zmienić zdania. Spojrzałam na Tomka i Gabę, pokazałam im język i poszłam do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko z myślą "Co ja najlepszego wyprawiam? Popełniam najgorszy błąd swojego życia. Po raz drugi..."

Dom Savana

       Wszyscy uważnie obserwowaliśmy Savana, który chodził po pokoju i nerwowo bawił się zapalniczką, którą miał w ręce, podczas gdy w drugiej trzymał telefon. Nawet on był zestresowany rozmową z Kate G, pomimo tego, że są przyjaciółmi. Po tym jak Liam szczegółowo streścił mu poranne wydarzenia, podobnie jak Simon, on również nie omieszkał "zwrócić nam uwagi" z kim mogliśmy mieć do czynienia i jak bardzo zawaliliśmy. Na szczęście nie krzyczał na nas jak Cowell. Nie musiał tego robić. Mówił w taki sposób, że każdy z nas czuł, jak bardzo jest zawiedziony. Gdy już skończył swój monolog na temat naszego zachowania, uprzedził nas, że nie może nam nic obiecać, po czym wybrał odpowiedni numer. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem. Po zaledwie dziesięciu sekundach i dosłownie dwóch słowach oznajmił, że zakomunikowała mu, że jeśli chce z nią rozmawiać o One Direction to może sobie darować i rozłączyła się. Nie docierało do mnie to co właśnie usłyszałem. Przecież on był naszą ostatnią deską ratunku. Skoro Kate nie chce z nim rozmawiać na nasz temat, to nie mamy nawet co liczyć na jeszcze jedną szansę. Spojrzałem na resztę chłopaków, którzy widocznie myśleli dokładnie tak samo jak ja. Zayn zaciskał pięść na paczce papierosów, Louis schował twarz w dłoniach, Niall z niedowierzaniem kręcił głową, a Liam praktycznie miał łzy w oczach. Przecież pomysł z wykorzystaniem znajomości Savana z Kate był doskonały. Nie mogło się nie udać. To był plan idealny! 
       Mężczyzna zerknął na nas kątem oka i po raz drugi wybrał ten sam numer. Tym razem rozmowa nie zakończyła się w mgnieniu oka. Trwała zdecydowanie dłużej. Kotecha robił absolutnie wszystko, żeby ją przekonać do ponownego spotkania z nami. Używał najrozmaitszych argumentów, powołując się nawet na ich bliską relację, co sądząc po tym jak błyskawicznie zaczął cofać słowa, które w tym celu wypowiedział, z pewnością się jej nie spodobały. Nie wiem jakiego asa trzymał jeszcze w rękawie, że postanowił wyjść do kuchni abyśmy go nie słyszeli, ale w zasadzie miałem to gdzieś. Ważne żeby podziałało. 
       Zostaliśmy sami w wielkim salonie, a każdy z nas patrzał się tępo przed siebie w oczekiwaniu na jego powrót. Nieznośną ciszę przerwał na chwilę głos Liama, który stwierdził "Już po nas..." i ponownie jedynym dźwiękiem jaki można było słyszeć gdzieś w oddali to odgłos tykania wielkiego, starego zegra. Po kilku minutach, Savan wrócił do salonu i usiadł na brzegu stołu. Pochylił się i oparł łokcie na kolanach, obracając w dłoniach telefon.
- I jak?- zapytałem, zdając sobie sprawę, że reszta boi się cokolwiek powiedzieć. Kotecha podniósł na mnie wzrok i lekko uniósł kąciki ust:
- Środa, godzina dwunasta. W spotkaniu będzie brał udział Simon, ja i Kate.
- A my?- "Chyba nasza misja nie powiodła się w stu procentach, ale dobre i to". Mężczyzna oparł brodę na dłoni i powiedział:
- Też, chyba że znowu postanowicie zabalować, czego nie radzę, bo jeśli zawalicie i tym razem, to ja też jeszcze raz się zastanowię czy na pewno chcę z wami współpracować. 
       Słysząc tą świetną nowinę, wszyscy rzuciliśmy się mu na szyję i zaczęliśmy dziękować ściskając go mocno. Gdy już uwolnił się z macek naszej piątki, ponownie spojrzał na nas poważnie i dodał:
- Serio chłopaki. Jeśli znów nawalicie nie będziecie mogli więcej liczyć na moją pomoc. Ledwo co udało mi się ją przekonać. Myślę nawet, że jest na mnie zła za argumenty jakie zacząłem w pewnym momencie przytaczać, ale tym się już nie przejmujcie. Jakoś ją udobrucham. Teraz macie się skupić na tym, aby pojutrze dobrze przed nią wypaść i niczego nie zepsuć. Następnej szansy nie będzie. Zrozumiano?
       Pokręciliśmy twierdząco głową i obiecaliśmy, że na pewno pojawimy się punktualnie. Jeszcze raz podziękowaliśmy Savan'owi za pomoc na co ten tylko machnął ręką i zaczął się śmiać, przypominając sobie nasze miny sprzed kilku minut. Oczywiście, ze szczegółami, opisał każdemu jak wyglądał. Atmosfera zdecydowanie się rozluźniła i czuć było, że każdemu spadł kamień z serca. Teraz pozostało nam tylko dobrze wykorzystać daną nam szansę. 
       


       



       

12 komentarzy:

  1. Udało się! W końcu uporałam się z moimi obowiązkami i napisałam nowy rozdział! :D Mam nadzieję, że wam się spodobał i już nie możecie doczekać się następnego, w którym będzie się działo...
    Dziękuję, za wszystkie komentarze i zachęcam do zostawienia ich również pod tym postem :)
    Całuski! Xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro będzie się działo to daj mi ten rozdział TERAZ !! x-o
    Spodobał mi się ten rozdział :-)
    Z nicierpliwością czekam na nn .
    Życze o wiele więcej weny niż kiedykolwiek :-) !
    Mordeczka ' Wiki

    PS A tak w przybliżeniu to kiedy będzie nn rozdiał ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TERAZ nie da rady :P następny rozdział nie wcześniej niż w piątek :)
      Xx.

      Usuń
  3. Haha.. jak zobaczyłam że jest nowy rozdział od razu na mojej twarzy pojawił się banan xD Rozdział super, już myślałam że nikt, nawet Savan nie udobrucha Kate.. ale niezłe ma argumenty :DD
    Nie mogę się doczekać następnej randki Gaby i Nialla! <3 Oni do siebie zdecydowanie pasują! I ta wspólne miłość do Nado's.. Gaba to zdecydowanie druga połówka Nialla ^^
    Dziwnie strasznie Tomek się zachowywał.. myślę że poznał kogoś w Paryżu i zdradzał Kate, bo inaczej nie byłby taki nerwowy kiedy Kasia zażartowała o francuzkach.
    Nie mogę się doczekać następnego, mam nadzieję że w twojej głowie już roi się od wielu pomysłów i napiszesz szybko next'a.
    Całusy! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Banan pojawia się na mojej twarzy, gdy widzę takie miłe komentarze :D Dziękuję! Xx.

      Usuń
  4. Dziewczyno Ty jesteś fenomenalna! :*
    Uwielbiam tego bloga i za każdym razem gdy dodajesz nowy rozdział mam wewnętrzną eksplozję szczęścia! :p
    Czekam na następny :D
    Już umieram z cikawości!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję! Cieszę się, że aż tak ci się podoba :) Teraz to ja mam eksplozję szczęścia :D Mam nadzieję, że następny rozdział wywoła taką samą reakcję ;)
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecałam, tak więc jestem :)
    Przeczytałam wszystko trzy razy pod rząd i muszę powiedzieć: WOW!
    Masz naprawdę bardzo oryginalny pomysł, a Kate wręcz uwielbiam :)
    Chociaż te sceny Niall'a i Gaby są takie słodkie, że oczami wyobraźni widzę same serduszka i awwww ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny i już się nie mogę doczekać spotkania chłopaków z Kate, kiedy oni będą już wiedzieli kim ona jest (trochę to zagmatwane, ale mam nadzieję, że wyłapiesz sens ;p)
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy razy?! Mam nadzieję, że to dlatego, że Ci się spodobało, a nie dlatego, że nie mogłaś się połapać w tej trochę pogmatwanej historii :) Niall i Gaba faktycznie są "awww", ale to specjalnie dla swego rodzaju kontrastu w stosunku do Kate i jej podejścia do życia ;) Następny rozdział już dodany i twoje oczekiwanie zostało spełnione :D
      Dziękuję bardzo za opinię! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału od Ciebie!
      Pozdrawiam :) Xx

      Usuń
    2. Oczywiście, że to dlatego, że mi się spodobało :)
      Zaraz zabieram się za siódemkę i zobaczę co tam wymyśliłaś ;)
      A ciąg dalszy u mnie też już niedługo ;p
      Całuję :*

      Usuń
  7. O proszę.. Kate twarda sztuka. :D
    Kurna, wszystkie najlepsze blogi jakie czytam mają za główną bohaterkę Kate. xd To jakiś przepis na sukces ? :D
    x

    OdpowiedzUsuń