Całą noc nie mogłem zasnąć. Gdy tylko zamykałem powieki od razu pojawiała się Ona. Próbowałem skupić swoje myśli na czymś innym, ale nie dałem rady. Sięgałem po najróżniejsze środki, aby zapomnieć o tym przenikliwym spojrzeniu zielonych tęczówek. Obejrzałem pięć filmów, przesłuchałem całą playlistę, która znajdowała się na moim iPodzie, zjadłem drugą kolację, przejrzałem jakąś gazetę, a gdy już skończyły mi się pomysły zacząłem sprzątać. Jednak czego bym nie zrobił w mojej głowie ciągle siedział jej obraz. Starałem się nawet obrzydzić ją sobie w jakiś sposób. W końcu byłem cholernie na nią wkurzony, za to jak nas wczoraj wkręciła, a do tego jeszcze ośmieszyła mnie przed kumplami i menadżerem, który jak tylko się dowiedział co między nami zaszło (jeśli można to tak nazwać) od razu zabronił mi nawet na nią zerknąć. W sumie uznałem to za nagrodę a nie karę. Cel na dziś- nie patrzeć na Kate G. Oby to tylko było takie łatwe...
- Ała!- z moich rozmyślań wyrwał mnie cios w żebra od Louisa.
- Ocknij się człowieku. Paul coś do ciebie mówi.
- Mógłbyś powtórzyć?- spojrzałem na menadżera, który tylko przewrócił oczami.
- Powtarzam po raz ostatni. Absolutnie nikt nie ma prawa się odezwać jeśli nie zostaniecie o to poproszeni, jasne?
- Tak.- odpowiedzieliśmy chórem.
- Dobrze. Harry...- wzrok menadżera skupił się na mnie- Żebym mi się nie powtórzyła akcja z wczoraj. Choćby Kate przyszła w samej bieliźnie to nie wolno Ci tego w żaden sposób skomentować. Zwłaszcza taki, który mogłaby odebrać jako próbę uwiedzenia z twojej strony. Zrozumiano?- z jego oczu można było wywnioskować, że nie żartuje. Poza tym skąd pomysł, że będę znowu próbował ją poderwać? "Może dlatego, że Ci się podoba?" A właśnie, że nie!
- Jasne. Zrozumiałem.
- A i zrób coś ze sobą. Napij się jakiejś kawy czy czegoś. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Coś Ty znowu robił w nocy?
- Pewnie śnił o Kate.- stwierdził Lou i wymownie poruszył brwiami.
- Wcale nie!- odpłaciłem mu się równie mocnym ciosem w bok.
- Taa... Jasne.- wtrącił się Zayn- To ciekawe co takiego Cię rozpraszało, że o drugiej w nocy zacząłeś gotować, a później posprzątałeś cały dom.
- To Ty?- spytał ze złością w głosie Niall- Powiesz mi z łaski swojej gdzie w takim razie znajduje się teraz moja ładowarka?
- Właśnie. Powiedz mu, bo nie chcę myśleć jaki rachunek za telefon mi przyjdzie, jak nie przestanie pisać sms'ów z mojego.- błagał mnie Liam- A tak poza tym co ta twoja dziewczyna nie śpi? Cały dzień i noc nic nie robisz tylko gapisz się w ten mały ekran i śmiejesz się jak głupi do sera.
- To nie jest moja dziewczyna- poprawił go Horan, ale widać było, że nie miałby nic przeciwko żeby nazywać tą całą Gabę "jego dziewczyną".
- Leży na szafce pod telewizorem.- poinformowałem przyjaciele nawet na niego nie zerkając. Miałem nadzieję, że udało mi się odbiec od tematu Kate...
- No to co Harry?- zaczął znowu Tommo- Powiesz nam co takiego Ci się śniło, że postanowiłeś zostać gospodynią domową? Może jakaś brunetka o kręconych włosach?
- Mógłbyś się w końcu zamknąć?!- gdyby mój wzrok zabijał, nie byłoby co z niego zbierać.
- Wiedziałem!- klasną w dłonie. Ten człowiek czyta ze mnie jak z otwartej księgi.- Wiesz w sumie to nawet zabawne...- przyłożył palec do brody i zaczął się nad czym zastanawiać.
- Co jest takie zabawne?- zaintrygowało mnie jego stwierdzenie. Co może być zabawnego w tym, że zarywam noce po jednym spotkaniu z dziewczyną, której w gruncie rzeczy nie znam?
- To, że to pierwsza dziewczyna, która od razu na Ciebie nie poleciała, a Ty z kolei jakbyś mógł to rzuciłbyś się na nią jak jakieś wygłodniałe zwierzę.
- Nie prawda!- próbowałem się bronić, ale nawet Liam był przeciwko mnie.
- Stary weź się przyznaj. Lecisz na nią. Problem w tym, że ona nie jest taka jak inne, które na skinienie głowy zrobiłby co byś tylko chciał.
- Zgadzam się z Li.- no i jeszcze Zayn rzuca mi kłody pod nogi- Pierwsza laska, której nie zdobyłeś jednym spojrzeniem. Co więcej, ma charakterek i dokładnie wie jak Cię zgasić jednym słowem. Właściwie to wystarczy, że na Ciebie spojrzy.
- A to wszystko sprawia, że jeszcze bardziej Cię pociąga.- skwitował na koniec Lou.
"To prawda" moje drugie Ja przyznało im rację choć ja miałem zupełnie inne zdanie na ten temat. Wiedziałem, że cokolwiek nie powiem to i tak ich nie przekonam. Machnąłem tylko ręką i pokręciłem głową wracając do podziwiania widoku za szybą samochodu " I wspomnieniu jej oczu..." Czy ja Ci już czasem nie mówiłem, żebyś się nie odzywał?!
Mieszkanie Kasi i Gaby
Wspominałam kiedyś o "śledztwie Gabrielli"? Na pewno. Od godziny właśnie takie trwa. Pokojem przesłuchań stał się mój własny pokój, a głównym świadkiem jestem ja.
- Nie gadaj! Na serio próbował Cię poderwać?- to pytanie powtórzyło się już chyba dwudziesty raz. Westchnęłam i jeszcze raz odpowiedziałam:
- Tak. Przynajmniej ja to tak odebrałam, a sądząc po jego reakcji gdy zwróciłam mu uwagę, wcale się nie myliłam.
- Ten Harry Styles?- podeszła do mnie z laptopem i pokazała zdjęcie, na którym widniał chłopak.
- Tak. Ten sam. Chyba, że ma brata bliźniaka. Zresztą, daj już spokój. Nie ma o czym mówić.- wyjęłam z szafy marynarkę i założyłam ją na siebie. Podeszłam do biurka i sięgnęłam po kubek z jeszcze gorąca kawą. Gdybym wiedziała, że usłyszę takie pytanie na pewno odłożyłabym picie na później:
- Umówisz się z nim?
Zaczęłam się krztusić omal nie wypluwając cieczy, którą miałam w buzi na moją kremową koszulę. Popatrzałam na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Jak mogła wpaść na tak kretyński pomysł?
- Czyś Ty zwariowała? Nie ma mowy.
- Czemu nie?- zapytała zdziwiona.
- Czemu? Nie umawiam się z moimi klientami. Poza tym on mi się nie podoba.- "Hahaha! Ty to potrafisz być zabawna!" Głos w mojej głowie od razu mnie wyśmiał. Ludzie mówią, że to on zawsze ma rację. Najwidoczniej mój głos wcale mnie nie zna...
- No tak. To są jedyne powody?- podniosła do góry dwa palce wskazujące ilość moich argumentów.
- A powinny być jeszcze jakieś?- zaczęłam zastanawiać się co takiego pominęłam.
- Hmmm... Pomyślmy...- zmrużyła oczy- Na przykład fakt, że masz chłopaka?
O Boże! Jak mogłam o tym zapomnieć? Nie! Nie zapomniałam! Ja tylko... Zapomniałam. Musiałam coś wymyślić, żeby się nie zdemaskować. Na szczęście szybko przyszła mi do głowy bardzo dobra wymówka:
- To jest tak oczywiste, że chyba nie muszę o tym wspominać, prawda?
Cała spięta czekałam na odpowiedź Gaby. Gdyby się zorientowała, że coś jest nie tak (chociaż wszystko jest w jak najlepszym porządku!) to już w ogóle nie dałaby mi spokoju.
- Tak. Masz rację.
Czułam jak moje mięśnie się rozluźniają i ponownie zaczynam oddychać. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymywałam powietrze czekając na jej reakcję. Dobra, przyznaję. Jest przystojny, ale co z tego? Jest mnóstwo przystojnych chłopców na tym świecie, ale to wcale nie oznacza, że każdy z nich musi mi się podobać. Chcąc uniknąć kolejnego "trudnego" pytania, szybko wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, pożegnałam się z moją przyszywaną siostrą i wyszłam. Jadąc do biura Simona Cowella, starałam się zapomnieć o porannym przesłuchaniu i skupić na spotkaniu, które miało odbyć się za pół godziny.
Siedziba Syco Music
Gdy już dotarliśmy na miejsce sytuacja była dość napięta. Sądząc po minach chłopaków, nerwowym tupaniu nogą Paula i zachowaniu Simona, który stał przy oknie i uparcie czemuś się przyglądał wszyscy odczuwaliśmy to samo. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Co prawda Kate nie wydawała się jakoś bardzo zła za to, że wczoraj na nas wpadła. W końcu sama pozwoliła Savanowi powiedzieć nam kim tak na prawdę jest. Owszem takie jeden Loczek z Pasiastym jak zwykle musieli narozrabiać, ale do tego też podeszła raczej z dystansem. Dzięki Bogu! Chyba bym ich udusił gdyby się za to obraziła! Dobrze, że chociaż Zayn i Niall niczego nie odwalili.
Pomimo tego, że do dwunastej było jeszcze dziesięć minut rozległo się pukanie do drzwi. Simon wyrwany ze swojego świata aż podskoczył, a oczy nasze i Paula od razu powędrowały w kierunku wejścia do gabinetu. Producent krzyknął "Proszę", a do środka weszła Kate G z Kotechą. Tak jak uprzedził nas menadżer, ona zawsze jest wcześniej. Przywitali się z nim, a mężczyzna nawet pocałował dziewczynę w rękę. Następnie podszedł do nich Paul również wymieniając "obowiązkowe uprzejmości" z przybyłymi gośćmi. Na koniec przyszła kolej na nas. Jako pierwszy wyrwał się Niall, który mówił, że jest, cytuję "zaszczycony" mogąc ponownie ją spotkać. Potem Zayn i Lou wymienili z nią uścisk dłoni, ale już bez dodatkowych komplementów. Uznałem to za dobry pomysł i zrobiłem tak samo. Na koniec został nasz casanowa... Kate stanęła przed nim i jako pierwsza wyciągnęła rękę. Harry uniósł głowę żeby na nią spojrzeć i mogę się założyć, że gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały przestał oddychać, a ona mocniej ścisnęła mu dłoń. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie żeby jeszcze bardziej go zawstydzić czy dlatego, żeby dać mu do zrozumienia, że powinien zacząć oddychać bo się zaraz udusi. Istniała jeszcze opcja, że może Styles też jej się podoba. Nie. Payne co ty wygadujesz! Przecież wczoraj jasno dała mu do zrozumienia, że powinien się od niej odczepić. Tak czy inaczej jeżeli chodzi o niego to było oczywiste, że ona go kręci i nie potrafił tego ukryć, choćby nie wiem jak się starał.
Oboje nic się nie odezwali aż w końcu dziewczyna puściła jego dłoń i usiadła na miejscu wskazanym przez Simona. Zauważyłem jak Louis szturchnął lekko Hazze dzięki czemu ten ponownie zaciągnął się powietrzem. Jeszcze trochę i naprawdę ktoś musiałby mu zrobić sztuczne oddychanie. Myślę, że najbardziej odpowiadała by mu Kate... Pomimo wcześniejszych nakazów i zakazów Paula nie odrywał od niej wzroku. Zupełnie jakby był zaczarowany. Jeszcze go takiego nie widziałem. Z reguły działa to w drugą stronę, a tu proszę... Wpadł po same uszy.
Gdy tylko weszłam do tego, zdecydowanie zbyt wielkiego jak dla jednej osoby gabinetu od razu zauważyłam, że wszyscy są zdenerwowani. Jestem w stanie zrozumieć, że One Direction mogło się stresować ponownym spotkaniem ze mną, zwłaszcza po tym jak pierwsze nie wypadło najlepiej. Chociaż w moim mniemaniu wczorajsza sytuacja była naprawdę komiczna. Owszem na początku kompletnie mnie zatkało jak zobaczyłam ich w tym studiu, ale później zdołałam się uspokoić. Zdecydowanie pomógł mi w tym opis mojej osoby zaprezentowany przez Louisa. Swoją drogą ciekawe kto rozpuścił takie plotki. Jednak nie tylko oni się denerwowali. Znam Simona nie od dziś, a jeszcze nigdy nie witał się ze mną w taki sposób. Gdy Paul ścisnął moją rękę poczułam jaka bardzo jego jest spocona. Żeby go nie urazić ukratkiem wytarłam dłoń o spodnie. W końcu przyszedł czas na chłopaków. Pierwszy podszedł (a właściwie to podbiegł) do mnie Blondyn informując mnie jaki to zaszczyt go spotkał, mogąc ponownie mnie spotkać. Gaba miała rację. Chyba faktycznie uważa mnie za kogoś "wielkiego". Następnie Zayn, Louis i Liam tylko podali mi rękę mówiąc klasyczne "Dzień dobry". Na końcu został "zespołowy podrywacz"... Widząc, że nie jest zbyt wyrywny, jako pierwsza wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Ścisnął ją delikatnie, a ja miałam wrażenie, że w miejscach gdzie styka się nasza skóra przeskakują małe iskierki. Uniósł głowę, a gdy nasze spojrzenia się spotkały mimowolnie ścisnęłam mu mocniej rękę. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje "Ja ci powiem..." Nie! Dziękuję za twoją opinię! Chłopak nic nie mówił, więc zabrałam swoją dłoń i usiadłam na przeciwko pozostałej czwórki i ich menadżera. Po mojej prawej siedział Savan, a po lewej i zarazem u szczytu stołu Simon. Ten człowiek zawsze musi czuć, że rządzi.
- Cieszę się, że udało nam się spotkać- zaczął Cowell- Jestem podekscytowany tym spotkaniem jak żadnym innym.- wszyscy przyznali mu rację, a ja tylko delikatnie się uśmiechnęłam- Niestety nie jesteśmy tu po to aby gadać o pierdołach. Myślę, że powinniśmy zacząć od podpisania przez chłopaków twojej klauzuli Kate...
Wręczył chłopakom kartki i po dokładnym przeczytaniu moich wstępnych warunków odnośnie ochrony mojej prywatności, podpisali się na dwóch kopiach. Paul zebrał po jednej z nich i podał mnie. Sprawdziłam czy wszystko się zgadza, schowałam je do torebki i mogliśmy przejść do cholernie nudnych i długich spraw biznesowych...
Wiedziałem, że będzie to długo trwało, ale nie sądziłem, że aż tyle. Siedzenie ponad dwóch godziny w fotelu doprowadzało mnie do szaleństwa. Po co tam byliśmy skoro nie mogliśmy nic powiedzieć? Starałem się zrozumieć o czym nasz producent, menadżer, Savan i oczywiście Kate mówią. Na serio nie wiem jak ona to robi. Jest góra w moim wieku, a podejrzewam, że zna się na "tych" sprawach lepiej niż niejeden ekonomista, prawnik i nie wiem kto jeszcze razem wzięci. Gdy Simon zaczął coś mówić o jakiś honorariach, a ona go poprawiła wyjeżdżając z jakąś nową ustawą oczy wyszły mi z orbit, a Liamowi szczęka opadła do samej ziemi. On chyba jeszcze jako jedyny z naszej piątki wiedział mniej więcej o czym mówią. Niall jak zwykle siedział z uśmiechem na twarzy, a Malik przysypiał od jakiś dziesięciu minut. Co do Harrego... On nieustanie wpatrywał się w kompozytorkę, śledząc uważniej każdy jej ruch. Szczególnie skupił się na jej oczach i ustach. Paul kopnął go kilka razy pod stołem, ale przyjaciel nawet tego nie poczuł. Pierwszy raz tak na kogoś reagował. Jeśli mają ze sobą pracować to chyba będziemy musieli go wysłać do jakiegoś psychologa albo coś w tym stylu, bo przy niej to nie wyda z siebie żadnego dźwięku.
Sądziłem, że już nic ciekawego się nie wydarzy dopóki nie przyszedł czas na omawianie szczegółów naszej współpracy z Kate G.
- Skoro to już mamy ustalone...- Cowell przełożył stos kartek na drugi koniec stołu- Powinniśmy skupić się teraz na sprecyzowaniu warunków waszej współpracy.
- Tak.- zgodziła się z nim i usiadła prosto opierając ręce na blacie- Od poniedziałku zaszły pewne zmiany...
- Jakie zmiany?- spytał zdziwiony Paul, a reszta zaczęła dokładnie ją obserwować. Słysząc to poruszenie nawet Zayn się obudził i zaciekawił tym co się dzieje.
- Kate o czym ty mówisz?- dopytywał się Savan.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci, że po spotkaniu z One Direction...- spojrzała na Simona jednocześnie wskazując ruchem ręki na nasza piątkę- mam jeszcze jedno spotkanie?
- Tak. Pamiętam.- potwierdził producent.
- Było to spotkanie z innym muzykiem, który również chciał ze mną pracować.- zaczęła powoli tłumaczyć o co jej chodzi. Już wtedy wiedziałem, że nie wyniknie z tego nic dobrego- Z racji tego, że do wcześniejszego spotkania nie doszło, w wyniku czego nie zostały ustalone żadne wstępne warunki, zgodziłam się.
- Zgodziłaś się na co?- Kotecha nie chciał uwierzyć w to co słyszał.
- Skomponowanie materiału na jego nowy album.
Simon zakrztusił się kawą, którą akurat popijał, a Paul zrobił się biały jak ściana. Nawet Horan się już głupio nie uśmiechał. Wszyscy zamilkliśmy, mając nadzieję, że to jakiś głupi żart w ramach wczorajszej wpadki. Tak bardzo się myliliśmy...
- W związku z zaistniała sytuacją- kontynuowała- zgadzam się na napisanie dla One Direction trzech piosenek. Mogę ewentualnie jeszcze jedną załatwić wam od innego kompozytora. Jeśli będziecie chcieli możecie zrobić z nich single, ale o tym już sami zadecydujecie. Oczywiście będę nadzorować ich nagrywanie, aż do momentu ich ukończenia. Jeśli chodzi o nauczenie śpiewu...- zerknęła na wcześniejszą wersję umowy- Odpada. Nie będę miała na to czasu. W razie czego mogę z wami trochę poćwiczyć w trakcie nagrań jeśli zajdzie taka potrzeba. O czymś zapomniałam?- oparła się z powrotem o fotel i czekała na czyjąś reakcję. W życiu do głowy by mi nie przyszło, że odezwie się Harry:
- Zrobiłaś to specjalnie?- tym razem to on oparł się o stół i zmierzył ją wzrokiem. Wszyscy byliśmy w kompletnym szoku.
- Co takiego Panie Styles?
Widziałem jak bardzo go wkurza gdy tak do niego mówi. Jeszcze ten jej poważny ton. Nie mogłem uwierzyć jak można się tak nagle zmienić. W porównaniu do tego jak zachowywała się na początku naszego wczorajszego spotkania była zupełnie inną osobą. Wtedy była zwykłą nastolatką, a teraz- perfekcyjna bizneswoman.
- Podpisałaś tamten kontrakt. Żeby zrobić nam na złość za to, że się spóźniliśmy.
Kate usiadła dokładnie w takiej samej pozycji jak on. Wyglądało to jakby stali w dwóch przeciwnych narożnikach ringu i mieli zaraz stoczyć walkę. Ich rozmowa wiele by się nie różniła, gdyby nie to, że to przyjaciel był zdecydowanie bardziej bojowo nastawiony.
- Nie Panie Styles- Hazza zacisnął pięść. Chyba powinienem jej powiedzieć, że mu się to nie podoba bo jeszcze raz tak powie i nie ręczę za niego- Jak już wcześniej wspomniałam, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. Jednak biorąc pod uwagę argumenty Pana Kotechy- spojrzała na niego i spiorunowała go wzrokiem na co mężczyzna spuścił tylko głowę- zgodziłam się dać wam jeszcze jedną szansę. Pragnę zauważyć, że nigdy nie powiedziałam, że podpiszę z wami umowę. Wasz producent dobrze o tym wiedział, ponieważ go o tym poinformowałam...- Chciała jeszcze coś dodać, ale Loczek nie dał jej skończyć.
- Mścisz się!- podniósł głos.
- Słucham?- zmarszczyła czoło i założyła ręce na piersi
- Mścisz się za to, że wczoraj Louis nazwał cię grubą, starą panną, a ja próbowałem Cię poderwać!
On już nie mówił głośno. Wstał i na nią krzyczał! Nie wiedziałem co się dzieje. Czy on zwariował?! Próbowałem złapać go za ramię i posadzić ponownie na fotelu, ale wyrwał mi się dalej wysuwając kolejne oskarżenia przeciwko niej. Simon zdążył wtrącić jedynie "Co zrobiliście?!", ale jego słowa ledwo co przedarły się przez podniesiony głos Harrego.
- Niby my jesteśmy Ci źli, a to też twoja wina! Dobrze wiedziałaś, że w windzie to byliśmy my! Czemu się nie wróciłaś? Wiedziałaś, że Simon nas zabije gdy tylko wejdziemy do gabinetu. A wczoraj? Zrobiłaś z nas głupków udając jakiegoś pieprzonego kuriera. Bawiło Cię to?
Kate słuchała dokładnie każdego słowa, a z jej twarzy nie można było nic wyczytać. Paul w końcu nie wytrzymał, złapał Hazze za ramię i posadził, mówiąc mu żeby się zamknął. Gdy zapadła cisza, dziewczyna wstała i podeszła do okna.
- Ma Pan jeszcze coś do dodania?- zapytała Loczka, ale ten nic jej nie odpowiedział- Rozumiem, że nie. Zwykle nikomu się nie tłumaczę, ale widzę, że musimy sobie coś wyjaśnić.
Odwróciła się w naszą stronę. Podeszła do naszego menadżera i poprosiła aby usiadł na jej miejscu, a sama zajęła jego- Dobrze wam radzę, aby wszyscy wysłuchali tego co mam do powiedzenia- tym razem zwróciła się również do nas, a gdy zobaczyła, że uważnie czekamy na to co nam powie zaczęła.
- Na nikim się nie mszczę. Nie mam tego w zwyczaju. Proszę mi wierzyć. Gdybym tego chciała nie siedziałabym tu teraz z Panem i Pana kolegami.- zwróciła się bezpośrednio do Harrego- Przyznaję, że rozpoznałam was w windzie, ale widząc wasze rozbawione buźki uznałam, że nie zasługujecie na to, żebym się wróciła. Nie uszanowaliście mojego czasu, więc z jakiej racji miałam pójść wam na rękę? Wypadałoby wyłączyć z tego równania Pana Payne'a...- wskazała palcem na Li- ponieważ on jako jedyny martwił się waszym spóźnieniem. Co do wczorajszego wieczoru...- słuchaliśmy jak zaklęci każdego jej słowa- Zachowałam się tak ponieważ sama byłam zaskoczona waszym widokiem, jednak nie powiedziałabym że was okłamałam. Na prawdę miałam dla Savana swego rodzaju "przesyłkę", a gdy zapytaliście o moje imię, również powiedziałam prawdę. Jak już wspominałam, jest to pseudonim, ale mojego prawdziwego imienia używają tylko moim przyjaciele, a wy się do nich nie zaliczacie. Zresztą chyba zauważyliście, że nawet Kotecha mówi do mnie "Kate" w obecność innych.- ponownie wstała i przeszła się po gabinecie- Odpowiadając na ostatnie pytanie... Tak. Bawiła mnie wczorajsza sytuacja. Mój wyimaginowany opis Pana Tomlinsona był doprawdy rozbrajający.- spojrzała na mnie- Nie wiem gdzie Pan to słyszał, ale chętnie poznam człowieka, który to wymyślił. A co do Pana wczorajszego zachowania...- ponownie skupiła się na Harrym- Próby uwiedzenia mnie i zwrócenia na siebie mojej uwagi były również zabawne, ale przecież każda dziewczyna lubi wiedzieć, że się komuś podoba...
- Nie podobasz mi się.- odezwał się Harry, na co Kate delikatnie uniosła jeden kącik ust do góry.
- W takim razie przepraszam, że źle zinterpretowałam Pańskie postępowanie.- uniosła ręce w geście obronnym "Czy ona go właśnie przeprosiła?!" Loczek również nie mógł uwierzyć, że powiedziała "przepraszam".- Czy jest coś jeszcze do czego powinnam się jakoś odnieść?
Czekała na odpowiedź, spoglądając na każdego z nas z osobna włączając w to również starszą część spotkania- Dobrze. W takim razie myślę, że powinnam was zostawić na chwilę samych abyście mogli się zastanowić czy chcecie współpracować ze mną na moich warunkach czy nie. Godzina wystarczy?
Simon bez słowa przytaknął głową, a dziewczyna zabrała swoją torbę i opuściła gabinet.
Jeżeli stan Cowella z przed dwóch dni zdiagnozował ktoś jako nieziemsko wkurzony to nie wiem co powiedział by teraz. W dodatku dobrze wiedziałem, że to moja wina...
- Co to kurwa miało być Styles?!- razem z Paulem wrzeszczeli na mnie od dobrych dwudziestu minut. On również nie był zadowolony z mojego zachowania "Delikatnie to ująłeś..."- Czyś ty wszystkie rozumy pozjadał?! Zwariowałeś?! Jak mogłeś ją podrywać?!
- Ale ja nie wiedziałem...- próbowałem się bronić, ale nie było w tym najmniejszego sensu.
- Gówno mnie obchodzi czy wiedziałeś! Jeszcze teraz zaczynasz na nią krzyczeć! Poniedziałek byłem w stanie wam wybaczyć, ale za dzisiaj to chyba zabiję! Cud, że nie trzasła drzwiami i nie powiedziała, żebyście...
W ostatnim momencie ugryzł się w język i podszedł do okna. Ze złości był taki czerwony, że gdyby stanął na tle słynnych londyńskich autobusów nie byłoby go widać. Niestety we wszystkim co mówił miał rację. Co ja sobie myślałem? Chyba naprawdę postradałem zmysły... Jak mogłem podnieść na nią głos? Tym bardziej, że po jej przemowie uświadomiłem sobie, że wcale nie miałem racji. Nie wiedziałem co zrobić. Przeprosić ją? Ale jak? Ja na jej miejscu nawet nie chciałbym siebie słuchać. Odważyłem się odezwać, ale to też okazało się nie najlepszym pomysłem...
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działa. Wywołuje u mnie takie skrajne emocje...
- Harry...- tym razem przerwał mi Savan, nie pozwalając tym samym Simonowi ponownie się na mnie wydrzeć- Znam ją nie od dziś i potwierdzam, że czasami bywa irytująca. Wiem też, że wkurza cię to jak zwraca się do Ciebie "Panie Styles", ale to nie jest powód żeby się tak zachowywać. Tym bardziej, że w tym przypadku ona ma rację. Sam przyznaj...- skinąłem głową i przeczesałem nerwowo włosy- Ja również jestem zdziwiony, że nie kazała wam spadać. Widziałem ją już kiedyś w podobnej sytuacji i uwierz mi, nie była zbyt miła. Porównując jej dzisiejszą reakcję do tamtej- anioł.
Faktycznie, pomimo wszystko była niesamowicie spokojna. Z jej twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji, nie licząc momentu, w którym lekko się uśmiechnęła, gdy powiedziałem, że mi się nie podoba. "Nie oszukasz jej Harry... Ona wie tak jak i reszta" Co oni mogą tam wiedzieć. Dobra, może i uważam ją za atrakcyjną, ale to nie znaczy, że na nią lecę. Wkurza mnie jej zachowanie i charakter. "Tak sobie mów..." Cz ja już ci kiedyś nie mówiłem, że masz być cicho?!
- I co teraz?- wtrącił się Liam- Podpisujemy tą umowę?- czekaliśmy w napięciu na czyjąś decyzję.
- Robimy głosowanie. Jeśli wynik będzie jednogłośny podpisujemy. Nie- ładnie podziękujemy i wychodzimy.- postanowił Paul i zadał chyba najważniejsze pytanie w naszym życiu, a już na pewno w moim- Kto chce współpracować z Kate G?
Wszyscy po kolei zaczęli podnosić do góry ręce. Jako jedyny się zawahałem. Miałem taki mętlik w głowie, że nie wiedziałem już czego chcę. Nie chciałem zawieść chłopaków. Zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo o tym marzyli. Ja zresztą też. Nim zdążyłem oddać swój głos, ponownie rozległo się pukanie do drzwi i po chwili stanęła w nich Kate. Widząc podniesione ręce zrobiła zdziwioną minę i zatrzymała się w połowie gabinetu. Spojrzałem jeszcze raz na twarze przyjaciół. Wstałem podszedłem do niej i w imieniu wszystkich oznajmiłem jej naszą decyzję:
- Bylibyśmy bardzo szczęśliwi gdybyś zgodziła się napisać dla nas te piosenki...
Dziewczyna wychyliła się za mnie, aby spojrzeć na resztę. Obróciłem się, aby również zobaczyć ich reakcję. Gdy każdy przytaknął, ponownie zwróciłem się w jej kierunku. Przeniosła z powrotem swój wzrok na mnie i oznajmiła.
- Jutro o dziesiątej w studiu A.
Wspominałam kiedyś o "śledztwie Gabrielli"? Na pewno. Od godziny właśnie takie trwa. Pokojem przesłuchań stał się mój własny pokój, a głównym świadkiem jestem ja.
- Nie gadaj! Na serio próbował Cię poderwać?- to pytanie powtórzyło się już chyba dwudziesty raz. Westchnęłam i jeszcze raz odpowiedziałam:
- Tak. Przynajmniej ja to tak odebrałam, a sądząc po jego reakcji gdy zwróciłam mu uwagę, wcale się nie myliłam.
- Ten Harry Styles?- podeszła do mnie z laptopem i pokazała zdjęcie, na którym widniał chłopak.
- Tak. Ten sam. Chyba, że ma brata bliźniaka. Zresztą, daj już spokój. Nie ma o czym mówić.- wyjęłam z szafy marynarkę i założyłam ją na siebie. Podeszłam do biurka i sięgnęłam po kubek z jeszcze gorąca kawą. Gdybym wiedziała, że usłyszę takie pytanie na pewno odłożyłabym picie na później:
- Umówisz się z nim?
Zaczęłam się krztusić omal nie wypluwając cieczy, którą miałam w buzi na moją kremową koszulę. Popatrzałam na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Jak mogła wpaść na tak kretyński pomysł?
- Czyś Ty zwariowała? Nie ma mowy.
- Czemu nie?- zapytała zdziwiona.
- Czemu? Nie umawiam się z moimi klientami. Poza tym on mi się nie podoba.- "Hahaha! Ty to potrafisz być zabawna!" Głos w mojej głowie od razu mnie wyśmiał. Ludzie mówią, że to on zawsze ma rację. Najwidoczniej mój głos wcale mnie nie zna...
- No tak. To są jedyne powody?- podniosła do góry dwa palce wskazujące ilość moich argumentów.
- A powinny być jeszcze jakieś?- zaczęłam zastanawiać się co takiego pominęłam.
- Hmmm... Pomyślmy...- zmrużyła oczy- Na przykład fakt, że masz chłopaka?
O Boże! Jak mogłam o tym zapomnieć? Nie! Nie zapomniałam! Ja tylko... Zapomniałam. Musiałam coś wymyślić, żeby się nie zdemaskować. Na szczęście szybko przyszła mi do głowy bardzo dobra wymówka:
- To jest tak oczywiste, że chyba nie muszę o tym wspominać, prawda?
Cała spięta czekałam na odpowiedź Gaby. Gdyby się zorientowała, że coś jest nie tak (chociaż wszystko jest w jak najlepszym porządku!) to już w ogóle nie dałaby mi spokoju.
- Tak. Masz rację.
Czułam jak moje mięśnie się rozluźniają i ponownie zaczynam oddychać. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymywałam powietrze czekając na jej reakcję. Dobra, przyznaję. Jest przystojny, ale co z tego? Jest mnóstwo przystojnych chłopców na tym świecie, ale to wcale nie oznacza, że każdy z nich musi mi się podobać. Chcąc uniknąć kolejnego "trudnego" pytania, szybko wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, pożegnałam się z moją przyszywaną siostrą i wyszłam. Jadąc do biura Simona Cowella, starałam się zapomnieć o porannym przesłuchaniu i skupić na spotkaniu, które miało odbyć się za pół godziny.
Siedziba Syco Music
Gdy już dotarliśmy na miejsce sytuacja była dość napięta. Sądząc po minach chłopaków, nerwowym tupaniu nogą Paula i zachowaniu Simona, który stał przy oknie i uparcie czemuś się przyglądał wszyscy odczuwaliśmy to samo. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Co prawda Kate nie wydawała się jakoś bardzo zła za to, że wczoraj na nas wpadła. W końcu sama pozwoliła Savanowi powiedzieć nam kim tak na prawdę jest. Owszem takie jeden Loczek z Pasiastym jak zwykle musieli narozrabiać, ale do tego też podeszła raczej z dystansem. Dzięki Bogu! Chyba bym ich udusił gdyby się za to obraziła! Dobrze, że chociaż Zayn i Niall niczego nie odwalili.
Pomimo tego, że do dwunastej było jeszcze dziesięć minut rozległo się pukanie do drzwi. Simon wyrwany ze swojego świata aż podskoczył, a oczy nasze i Paula od razu powędrowały w kierunku wejścia do gabinetu. Producent krzyknął "Proszę", a do środka weszła Kate G z Kotechą. Tak jak uprzedził nas menadżer, ona zawsze jest wcześniej. Przywitali się z nim, a mężczyzna nawet pocałował dziewczynę w rękę. Następnie podszedł do nich Paul również wymieniając "obowiązkowe uprzejmości" z przybyłymi gośćmi. Na koniec przyszła kolej na nas. Jako pierwszy wyrwał się Niall, który mówił, że jest, cytuję "zaszczycony" mogąc ponownie ją spotkać. Potem Zayn i Lou wymienili z nią uścisk dłoni, ale już bez dodatkowych komplementów. Uznałem to za dobry pomysł i zrobiłem tak samo. Na koniec został nasz casanowa... Kate stanęła przed nim i jako pierwsza wyciągnęła rękę. Harry uniósł głowę żeby na nią spojrzeć i mogę się założyć, że gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały przestał oddychać, a ona mocniej ścisnęła mu dłoń. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie żeby jeszcze bardziej go zawstydzić czy dlatego, żeby dać mu do zrozumienia, że powinien zacząć oddychać bo się zaraz udusi. Istniała jeszcze opcja, że może Styles też jej się podoba. Nie. Payne co ty wygadujesz! Przecież wczoraj jasno dała mu do zrozumienia, że powinien się od niej odczepić. Tak czy inaczej jeżeli chodzi o niego to było oczywiste, że ona go kręci i nie potrafił tego ukryć, choćby nie wiem jak się starał.
Oboje nic się nie odezwali aż w końcu dziewczyna puściła jego dłoń i usiadła na miejscu wskazanym przez Simona. Zauważyłem jak Louis szturchnął lekko Hazze dzięki czemu ten ponownie zaciągnął się powietrzem. Jeszcze trochę i naprawdę ktoś musiałby mu zrobić sztuczne oddychanie. Myślę, że najbardziej odpowiadała by mu Kate... Pomimo wcześniejszych nakazów i zakazów Paula nie odrywał od niej wzroku. Zupełnie jakby był zaczarowany. Jeszcze go takiego nie widziałem. Z reguły działa to w drugą stronę, a tu proszę... Wpadł po same uszy.
Gdy tylko weszłam do tego, zdecydowanie zbyt wielkiego jak dla jednej osoby gabinetu od razu zauważyłam, że wszyscy są zdenerwowani. Jestem w stanie zrozumieć, że One Direction mogło się stresować ponownym spotkaniem ze mną, zwłaszcza po tym jak pierwsze nie wypadło najlepiej. Chociaż w moim mniemaniu wczorajsza sytuacja była naprawdę komiczna. Owszem na początku kompletnie mnie zatkało jak zobaczyłam ich w tym studiu, ale później zdołałam się uspokoić. Zdecydowanie pomógł mi w tym opis mojej osoby zaprezentowany przez Louisa. Swoją drogą ciekawe kto rozpuścił takie plotki. Jednak nie tylko oni się denerwowali. Znam Simona nie od dziś, a jeszcze nigdy nie witał się ze mną w taki sposób. Gdy Paul ścisnął moją rękę poczułam jaka bardzo jego jest spocona. Żeby go nie urazić ukratkiem wytarłam dłoń o spodnie. W końcu przyszedł czas na chłopaków. Pierwszy podszedł (a właściwie to podbiegł) do mnie Blondyn informując mnie jaki to zaszczyt go spotkał, mogąc ponownie mnie spotkać. Gaba miała rację. Chyba faktycznie uważa mnie za kogoś "wielkiego". Następnie Zayn, Louis i Liam tylko podali mi rękę mówiąc klasyczne "Dzień dobry". Na końcu został "zespołowy podrywacz"... Widząc, że nie jest zbyt wyrywny, jako pierwsza wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Ścisnął ją delikatnie, a ja miałam wrażenie, że w miejscach gdzie styka się nasza skóra przeskakują małe iskierki. Uniósł głowę, a gdy nasze spojrzenia się spotkały mimowolnie ścisnęłam mu mocniej rękę. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje "Ja ci powiem..." Nie! Dziękuję za twoją opinię! Chłopak nic nie mówił, więc zabrałam swoją dłoń i usiadłam na przeciwko pozostałej czwórki i ich menadżera. Po mojej prawej siedział Savan, a po lewej i zarazem u szczytu stołu Simon. Ten człowiek zawsze musi czuć, że rządzi.
- Cieszę się, że udało nam się spotkać- zaczął Cowell- Jestem podekscytowany tym spotkaniem jak żadnym innym.- wszyscy przyznali mu rację, a ja tylko delikatnie się uśmiechnęłam- Niestety nie jesteśmy tu po to aby gadać o pierdołach. Myślę, że powinniśmy zacząć od podpisania przez chłopaków twojej klauzuli Kate...
Wręczył chłopakom kartki i po dokładnym przeczytaniu moich wstępnych warunków odnośnie ochrony mojej prywatności, podpisali się na dwóch kopiach. Paul zebrał po jednej z nich i podał mnie. Sprawdziłam czy wszystko się zgadza, schowałam je do torebki i mogliśmy przejść do cholernie nudnych i długich spraw biznesowych...
Wiedziałem, że będzie to długo trwało, ale nie sądziłem, że aż tyle. Siedzenie ponad dwóch godziny w fotelu doprowadzało mnie do szaleństwa. Po co tam byliśmy skoro nie mogliśmy nic powiedzieć? Starałem się zrozumieć o czym nasz producent, menadżer, Savan i oczywiście Kate mówią. Na serio nie wiem jak ona to robi. Jest góra w moim wieku, a podejrzewam, że zna się na "tych" sprawach lepiej niż niejeden ekonomista, prawnik i nie wiem kto jeszcze razem wzięci. Gdy Simon zaczął coś mówić o jakiś honorariach, a ona go poprawiła wyjeżdżając z jakąś nową ustawą oczy wyszły mi z orbit, a Liamowi szczęka opadła do samej ziemi. On chyba jeszcze jako jedyny z naszej piątki wiedział mniej więcej o czym mówią. Niall jak zwykle siedział z uśmiechem na twarzy, a Malik przysypiał od jakiś dziesięciu minut. Co do Harrego... On nieustanie wpatrywał się w kompozytorkę, śledząc uważniej każdy jej ruch. Szczególnie skupił się na jej oczach i ustach. Paul kopnął go kilka razy pod stołem, ale przyjaciel nawet tego nie poczuł. Pierwszy raz tak na kogoś reagował. Jeśli mają ze sobą pracować to chyba będziemy musieli go wysłać do jakiegoś psychologa albo coś w tym stylu, bo przy niej to nie wyda z siebie żadnego dźwięku.
Sądziłem, że już nic ciekawego się nie wydarzy dopóki nie przyszedł czas na omawianie szczegółów naszej współpracy z Kate G.
- Skoro to już mamy ustalone...- Cowell przełożył stos kartek na drugi koniec stołu- Powinniśmy skupić się teraz na sprecyzowaniu warunków waszej współpracy.
- Tak.- zgodziła się z nim i usiadła prosto opierając ręce na blacie- Od poniedziałku zaszły pewne zmiany...
- Jakie zmiany?- spytał zdziwiony Paul, a reszta zaczęła dokładnie ją obserwować. Słysząc to poruszenie nawet Zayn się obudził i zaciekawił tym co się dzieje.
- Kate o czym ty mówisz?- dopytywał się Savan.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci, że po spotkaniu z One Direction...- spojrzała na Simona jednocześnie wskazując ruchem ręki na nasza piątkę- mam jeszcze jedno spotkanie?
- Tak. Pamiętam.- potwierdził producent.
- Było to spotkanie z innym muzykiem, który również chciał ze mną pracować.- zaczęła powoli tłumaczyć o co jej chodzi. Już wtedy wiedziałem, że nie wyniknie z tego nic dobrego- Z racji tego, że do wcześniejszego spotkania nie doszło, w wyniku czego nie zostały ustalone żadne wstępne warunki, zgodziłam się.
- Zgodziłaś się na co?- Kotecha nie chciał uwierzyć w to co słyszał.
- Skomponowanie materiału na jego nowy album.
Simon zakrztusił się kawą, którą akurat popijał, a Paul zrobił się biały jak ściana. Nawet Horan się już głupio nie uśmiechał. Wszyscy zamilkliśmy, mając nadzieję, że to jakiś głupi żart w ramach wczorajszej wpadki. Tak bardzo się myliliśmy...
- W związku z zaistniała sytuacją- kontynuowała- zgadzam się na napisanie dla One Direction trzech piosenek. Mogę ewentualnie jeszcze jedną załatwić wam od innego kompozytora. Jeśli będziecie chcieli możecie zrobić z nich single, ale o tym już sami zadecydujecie. Oczywiście będę nadzorować ich nagrywanie, aż do momentu ich ukończenia. Jeśli chodzi o nauczenie śpiewu...- zerknęła na wcześniejszą wersję umowy- Odpada. Nie będę miała na to czasu. W razie czego mogę z wami trochę poćwiczyć w trakcie nagrań jeśli zajdzie taka potrzeba. O czymś zapomniałam?- oparła się z powrotem o fotel i czekała na czyjąś reakcję. W życiu do głowy by mi nie przyszło, że odezwie się Harry:
- Zrobiłaś to specjalnie?- tym razem to on oparł się o stół i zmierzył ją wzrokiem. Wszyscy byliśmy w kompletnym szoku.
- Co takiego Panie Styles?
Widziałem jak bardzo go wkurza gdy tak do niego mówi. Jeszcze ten jej poważny ton. Nie mogłem uwierzyć jak można się tak nagle zmienić. W porównaniu do tego jak zachowywała się na początku naszego wczorajszego spotkania była zupełnie inną osobą. Wtedy była zwykłą nastolatką, a teraz- perfekcyjna bizneswoman.
- Podpisałaś tamten kontrakt. Żeby zrobić nam na złość za to, że się spóźniliśmy.
Kate usiadła dokładnie w takiej samej pozycji jak on. Wyglądało to jakby stali w dwóch przeciwnych narożnikach ringu i mieli zaraz stoczyć walkę. Ich rozmowa wiele by się nie różniła, gdyby nie to, że to przyjaciel był zdecydowanie bardziej bojowo nastawiony.
- Nie Panie Styles- Hazza zacisnął pięść. Chyba powinienem jej powiedzieć, że mu się to nie podoba bo jeszcze raz tak powie i nie ręczę za niego- Jak już wcześniej wspomniałam, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. Jednak biorąc pod uwagę argumenty Pana Kotechy- spojrzała na niego i spiorunowała go wzrokiem na co mężczyzna spuścił tylko głowę- zgodziłam się dać wam jeszcze jedną szansę. Pragnę zauważyć, że nigdy nie powiedziałam, że podpiszę z wami umowę. Wasz producent dobrze o tym wiedział, ponieważ go o tym poinformowałam...- Chciała jeszcze coś dodać, ale Loczek nie dał jej skończyć.
- Mścisz się!- podniósł głos.
- Słucham?- zmarszczyła czoło i założyła ręce na piersi
- Mścisz się za to, że wczoraj Louis nazwał cię grubą, starą panną, a ja próbowałem Cię poderwać!
On już nie mówił głośno. Wstał i na nią krzyczał! Nie wiedziałem co się dzieje. Czy on zwariował?! Próbowałem złapać go za ramię i posadzić ponownie na fotelu, ale wyrwał mi się dalej wysuwając kolejne oskarżenia przeciwko niej. Simon zdążył wtrącić jedynie "Co zrobiliście?!", ale jego słowa ledwo co przedarły się przez podniesiony głos Harrego.
- Niby my jesteśmy Ci źli, a to też twoja wina! Dobrze wiedziałaś, że w windzie to byliśmy my! Czemu się nie wróciłaś? Wiedziałaś, że Simon nas zabije gdy tylko wejdziemy do gabinetu. A wczoraj? Zrobiłaś z nas głupków udając jakiegoś pieprzonego kuriera. Bawiło Cię to?
Kate słuchała dokładnie każdego słowa, a z jej twarzy nie można było nic wyczytać. Paul w końcu nie wytrzymał, złapał Hazze za ramię i posadził, mówiąc mu żeby się zamknął. Gdy zapadła cisza, dziewczyna wstała i podeszła do okna.
- Ma Pan jeszcze coś do dodania?- zapytała Loczka, ale ten nic jej nie odpowiedział- Rozumiem, że nie. Zwykle nikomu się nie tłumaczę, ale widzę, że musimy sobie coś wyjaśnić.
Odwróciła się w naszą stronę. Podeszła do naszego menadżera i poprosiła aby usiadł na jej miejscu, a sama zajęła jego- Dobrze wam radzę, aby wszyscy wysłuchali tego co mam do powiedzenia- tym razem zwróciła się również do nas, a gdy zobaczyła, że uważnie czekamy na to co nam powie zaczęła.
- Na nikim się nie mszczę. Nie mam tego w zwyczaju. Proszę mi wierzyć. Gdybym tego chciała nie siedziałabym tu teraz z Panem i Pana kolegami.- zwróciła się bezpośrednio do Harrego- Przyznaję, że rozpoznałam was w windzie, ale widząc wasze rozbawione buźki uznałam, że nie zasługujecie na to, żebym się wróciła. Nie uszanowaliście mojego czasu, więc z jakiej racji miałam pójść wam na rękę? Wypadałoby wyłączyć z tego równania Pana Payne'a...- wskazała palcem na Li- ponieważ on jako jedyny martwił się waszym spóźnieniem. Co do wczorajszego wieczoru...- słuchaliśmy jak zaklęci każdego jej słowa- Zachowałam się tak ponieważ sama byłam zaskoczona waszym widokiem, jednak nie powiedziałabym że was okłamałam. Na prawdę miałam dla Savana swego rodzaju "przesyłkę", a gdy zapytaliście o moje imię, również powiedziałam prawdę. Jak już wspominałam, jest to pseudonim, ale mojego prawdziwego imienia używają tylko moim przyjaciele, a wy się do nich nie zaliczacie. Zresztą chyba zauważyliście, że nawet Kotecha mówi do mnie "Kate" w obecność innych.- ponownie wstała i przeszła się po gabinecie- Odpowiadając na ostatnie pytanie... Tak. Bawiła mnie wczorajsza sytuacja. Mój wyimaginowany opis Pana Tomlinsona był doprawdy rozbrajający.- spojrzała na mnie- Nie wiem gdzie Pan to słyszał, ale chętnie poznam człowieka, który to wymyślił. A co do Pana wczorajszego zachowania...- ponownie skupiła się na Harrym- Próby uwiedzenia mnie i zwrócenia na siebie mojej uwagi były również zabawne, ale przecież każda dziewczyna lubi wiedzieć, że się komuś podoba...
- Nie podobasz mi się.- odezwał się Harry, na co Kate delikatnie uniosła jeden kącik ust do góry.
- W takim razie przepraszam, że źle zinterpretowałam Pańskie postępowanie.- uniosła ręce w geście obronnym "Czy ona go właśnie przeprosiła?!" Loczek również nie mógł uwierzyć, że powiedziała "przepraszam".- Czy jest coś jeszcze do czego powinnam się jakoś odnieść?
Czekała na odpowiedź, spoglądając na każdego z nas z osobna włączając w to również starszą część spotkania- Dobrze. W takim razie myślę, że powinnam was zostawić na chwilę samych abyście mogli się zastanowić czy chcecie współpracować ze mną na moich warunkach czy nie. Godzina wystarczy?
Simon bez słowa przytaknął głową, a dziewczyna zabrała swoją torbę i opuściła gabinet.
Jeżeli stan Cowella z przed dwóch dni zdiagnozował ktoś jako nieziemsko wkurzony to nie wiem co powiedział by teraz. W dodatku dobrze wiedziałem, że to moja wina...
- Co to kurwa miało być Styles?!- razem z Paulem wrzeszczeli na mnie od dobrych dwudziestu minut. On również nie był zadowolony z mojego zachowania "Delikatnie to ująłeś..."- Czyś ty wszystkie rozumy pozjadał?! Zwariowałeś?! Jak mogłeś ją podrywać?!
- Ale ja nie wiedziałem...- próbowałem się bronić, ale nie było w tym najmniejszego sensu.
- Gówno mnie obchodzi czy wiedziałeś! Jeszcze teraz zaczynasz na nią krzyczeć! Poniedziałek byłem w stanie wam wybaczyć, ale za dzisiaj to chyba zabiję! Cud, że nie trzasła drzwiami i nie powiedziała, żebyście...
W ostatnim momencie ugryzł się w język i podszedł do okna. Ze złości był taki czerwony, że gdyby stanął na tle słynnych londyńskich autobusów nie byłoby go widać. Niestety we wszystkim co mówił miał rację. Co ja sobie myślałem? Chyba naprawdę postradałem zmysły... Jak mogłem podnieść na nią głos? Tym bardziej, że po jej przemowie uświadomiłem sobie, że wcale nie miałem racji. Nie wiedziałem co zrobić. Przeprosić ją? Ale jak? Ja na jej miejscu nawet nie chciałbym siebie słuchać. Odważyłem się odezwać, ale to też okazało się nie najlepszym pomysłem...
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działa. Wywołuje u mnie takie skrajne emocje...
- Harry...- tym razem przerwał mi Savan, nie pozwalając tym samym Simonowi ponownie się na mnie wydrzeć- Znam ją nie od dziś i potwierdzam, że czasami bywa irytująca. Wiem też, że wkurza cię to jak zwraca się do Ciebie "Panie Styles", ale to nie jest powód żeby się tak zachowywać. Tym bardziej, że w tym przypadku ona ma rację. Sam przyznaj...- skinąłem głową i przeczesałem nerwowo włosy- Ja również jestem zdziwiony, że nie kazała wam spadać. Widziałem ją już kiedyś w podobnej sytuacji i uwierz mi, nie była zbyt miła. Porównując jej dzisiejszą reakcję do tamtej- anioł.
Faktycznie, pomimo wszystko była niesamowicie spokojna. Z jej twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji, nie licząc momentu, w którym lekko się uśmiechnęła, gdy powiedziałem, że mi się nie podoba. "Nie oszukasz jej Harry... Ona wie tak jak i reszta" Co oni mogą tam wiedzieć. Dobra, może i uważam ją za atrakcyjną, ale to nie znaczy, że na nią lecę. Wkurza mnie jej zachowanie i charakter. "Tak sobie mów..." Cz ja już ci kiedyś nie mówiłem, że masz być cicho?!
- I co teraz?- wtrącił się Liam- Podpisujemy tą umowę?- czekaliśmy w napięciu na czyjąś decyzję.
- Robimy głosowanie. Jeśli wynik będzie jednogłośny podpisujemy. Nie- ładnie podziękujemy i wychodzimy.- postanowił Paul i zadał chyba najważniejsze pytanie w naszym życiu, a już na pewno w moim- Kto chce współpracować z Kate G?
Wszyscy po kolei zaczęli podnosić do góry ręce. Jako jedyny się zawahałem. Miałem taki mętlik w głowie, że nie wiedziałem już czego chcę. Nie chciałem zawieść chłopaków. Zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo o tym marzyli. Ja zresztą też. Nim zdążyłem oddać swój głos, ponownie rozległo się pukanie do drzwi i po chwili stanęła w nich Kate. Widząc podniesione ręce zrobiła zdziwioną minę i zatrzymała się w połowie gabinetu. Spojrzałem jeszcze raz na twarze przyjaciół. Wstałem podszedłem do niej i w imieniu wszystkich oznajmiłem jej naszą decyzję:
- Bylibyśmy bardzo szczęśliwi gdybyś zgodziła się napisać dla nas te piosenki...
Dziewczyna wychyliła się za mnie, aby spojrzeć na resztę. Obróciłem się, aby również zobaczyć ich reakcję. Gdy każdy przytaknął, ponownie zwróciłem się w jej kierunku. Przeniosła z powrotem swój wzrok na mnie i oznajmiła.
- Jutro o dziesiątej w studiu A.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale nie dałam wcześniej rady :( Postaram się, aby kolejny rozdział pojawił się szybciej. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPRZYPOMINAM O NADSYŁANIU PYTAŃ! (info pod rozdziałem 7)
Czekam na wasze opinię. Xx.
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńHarry.. kogo on oszukuje xD Wiadomo że Kate mu się podoba. Ciekawa jestem jak będzie wyglądała dalsza współpraca chłopaków z Kate. Nie mogę się doczekać kontynuacji :)
Pozdrawiam ;D
PS. Kiedy możemy spodziewać się następnego rozdziału? ^^
Nie chcę podawać jakiegoś konkretnego terminu, ponieważ mam teraz urwanie głowy na uczelni. Naprawdę postaram się dodać kolejny rozdział jak najszybciej :)
UsuńW takim razie nie pozostaje mi nic innego niż poczekać :P
UsuńWeny! :DD
Dziękuję za wyrozumiałość :)
UsuńJej..
OdpowiedzUsuńTo jest genialne!! :D
Czekałam na ten rozdział i wypatrywałam go codziennie i dzisiaj wracam ze szkoły po najgorszym dniu w tygodniu i proszę taka boska niespodzianka ;p
Ciekawe jak będzie zachowywać się Harry ;)
Czekam nexta! :D
Mam nadzieję, że teraz twój dzień jest nieco lepszy :)
UsuńCzy ja już wspominałam, że kocham to opowiadanie? Wspominałam? Trudno. Powiem to jeszcze raz. KOCHAM TO OPOWIADANIE!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te irytujące głosiki w głowach bohaterów, uwielbiam to, że niemal każde zdanie wywołuje uśmiech na moich ustach i zdecydowanie poprawia mi humor.
Ach! No i jeszcze to, że ukazujesz początki zespołu... to sprawia, że opowiadanie jest nieco inne od wszystkich, które czytam :)
Oczywiście z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, ale przecież Ty to wiesz ;) Mam nadzieję, że "pojawi się niebawem" :D
Całuję :*
Możesz mi tu zaspamować całego bloga pisząc, że kochasz to opowiadanie :D nie obrażę się ;p
UsuńTeż lubię te głosiki. Zawsze mają coś innego do powodzenia, co powoduje, że mieszają bohaterom w głowach. Szkoda tylko, że w 99% się z nimi nie zgadzają :)
Osobiście, też mam nadzieję, ze znajdę czas żeby spisać moje kolejne pomysł i rozdział "pojawi się niebawem", ale nic nie obiecuję :)
Dzięki za opinię Xx.
W takim razie rozpoczynam spamowanie :)
UsuńKOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
a i może jeszcze KOCHAM :)
Te głosiki przypominają mi trochę to co się wyprawia w mojej pustej główce. Też 'gadam' do siebie i się ze sobą 'kłócę' :) a w rzeczywistości zawsze jest zupełnie inaczej niż to sobie poukładam i wymarzę w głowie ;p
A już myślałam, że tylko ja gadam sama do siebie. Gorzej jest jak tak sobie "rozmawiam" i głupio śmieję na ulicy, a ludzie się patrzą jak na wariatkę ;p
UsuńNa ulicy to mi się najczęściej zdarza... a już o podśpiewywaniu nie wspomnę...
UsuńMoże lepiej nie. Dzisiaj jak wracałam z uczelni to nawet z koleżanką tańczyłyśmy. Dobrze, że nie było dużo ludzi na ulicy... Masakra :D
Usuńja dziś prawie na cały głos śpiewałam 'guardian' Alanis Morisette w tramwaju i nie nawet nie jestem Ci w stanie opisać min wszystkich pasażerów... zwyczajnie bezcenne :)
UsuńMódl się żeby nikt Cię nie nagrał. Mnie dzisiaj koleżanka nagrała jak śpiewałam na wykładzie :D boję się, ze trafi to na jakiegoś facebook'a albo coś w tym stylu... Ale kto wie. Może dzięki temu zrobię karierę jak Justin B ;p
UsuńJeśli ktoś mnie nagrał i dzięki jego wideo nie zrobię kariery, to może pożegnać się z życiem... taki plan ;p
Usuń