1 kwietnia 2013

5

       Po tym jak tydzień temu odłożyłam słuchawkę, jeszcze przez dłuższą chwilę nie mogłam uwierzyć w propozycję, jaką otrzymałam. Od czasu feralnego, sobotniego wieczoru, który zdecydowałam się spędzić oglądając na żywo finał najsłynniejszego talent show na świecie, czuję się prześladowana przez grupę chłopców, których nawet nie znam. Wszędzie widzę i słyszę "One Direction". Jestem w sklepie- na półkach gazety z ich zdjęciami. Idę ulicą- banery z reklamą programu, których nie zdążyli jeszcze ściągnąć, a na których oczywiście nie mogło zabraknąć ich podobizn jako finalistów. Słucham radia- wywiad z zespołem. Przeglądam internet- tysiące odnośników do stron z informacjami o nich. Odnoszę wrażenie, że ludzie bardziej interesują się tą piątką, niż wojną w Iraku. Przecież oni nawet nie wygrali tego programu, nie mówiąc już o wydaniu płyty czy singla. Jakby tego było mało, Gaba codziennie streszcza mi każdą rozmowę z Blondynem, a Simon wydzwania żeby dogadać szczegóły naszego spotkania, którego do końca nie potwierdziłam. Przecież wie, że nie współpracuję z "nowymi", a upiera się przy mnie, jakbym była jedyną tekściarką na Wyspach. Zatrudnił już Savana, więc po co mu ja? Nawet jeśli dałabym im do podpisania umowę z klauzulą poufności co do ujawniania mojego wizerunku to i tak pewnie nie będą trzymać języka za zębami. W końcu to nastolatkowie, a nie dorośli ludzie. W dodatku nie mają żadnego doświadczenia, a wiadomo jacy dziennikarze potrafią być nachalni. Palną coś przez przypadek podczas jakiegoś wywiadu i tyle z mojej prywatności. Niby mogłabym napisać dla nich te piosenki i wysłać im wersję demo, ale Simon koniecznie chce, abym została także ich nauczycielką śpiewu. Nie, nie, nie. Nie mam mowy. Nie mogę pójść na taki układ. Poza tym jak mam współpracować z potencjalnym chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki? Przynajmniej wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że tak to się skończy. Oczywiście mamy umowę, że Gaba nigdy nie pyta się z kim akurat pracuję albo dla kogo piszę piosenkę. Jednak tu chodzi o One Direction i wcale nie jestem taka pewna, czy w tym przypadku by wytrzymała. Gdyby się dowiedziała, zaczęłoby się "śledztwo Gabrieli" i ciągłe pytania "Jacy Oni są? Czy Niall coś o mnie wspominał? O czym będzie ich kolejna piosenka?" i tak bez końca. Nie mogę sobie na to pozwolić. Chyba bym zwariowała. 

- Nad czym tak myślisz?- "czy ja właśnie oberwałam poduszką w głowę?"
- Co?
- Pytałam nad czym tak myślisz, że aż Ci para z uszu leci. Siedzisz tu od godziny i nawet nie drgniesz. Jeszcze chwila i pomyślę, że umarłaś.- Gaba leżała obok na kanapie i lustrowała mnie wzrokiem. 
- Dobrze wiedzieć, że się o mnie martwisz. Przynajmniej mam pewność, że nie zgniję w tym fotelu w razie czego.- próbowałam żartować lecz to nie zbiło jej z tropu. 
- Więc?
- Co więc?
- Już ty dobrze wiesz co. Nigdy Cię takiej nie widziałam, no chyba, że akurat coś komponujesz. Z racji tego, że nie ma tu nigdzie gitary, ani notatnika coś musi być nie tak. Chodzi o Tomka?
- Nie, to nie Tomek. Między nami wszystko w porządku.- "I co ja jej powiem? Zawsze wie kiedy kłamię"- Tu chodzi o coś innego.
- Czy to jest związane z tym telefonem, który ostatnio otrzymałaś? Od tamtej pory dziwnie się zachowujesz.- nic nie umknie jej uwadze. Zdecydowanie zbyt dobrze mnie zna.
- Yyy... No tak jakby. W sumie to...- nie było sensu się wykręcać- Tak. Chodzi o ten telefon. Bo widzisz... Dostałam propozycję współpracy z kimś nowym na rynku i nie jestem do końca przekonana czy powinnam się w to pakować.
- To czemu od razu nie zrezygnowałaś?
       Pytanie Gaby kompletnie mnie zaskoczyło. Właśnie. Czemu od razu nie odprawiłam Simona z kwitkiem? Po co ja się w ogóle nad tym zastanawiam? Przecież mogę do niego zadzwonić i powiedzieć, że się tego nie podejmę. Cały czas mówię sobie, że wynikną z tego same kłopoty, że to będzie najgorszy błąd mojego życia. Na co czekam?
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami. 
- Nie wiesz? Ty czegoś nie wiesz? Świat się kończy!- złapała się za głowę, jakby koniec ludzkości faktycznie był bliski. 
- Przestań. To wcale nie jest zabawne.- widząc, że nie rozbawiła mnie jej teatralna reakcja, pociągnęła za moją rękę i posadziła na przeciwko siebie. 
- Hej...- ścisnęła mi mocniej dłoń- Wszystko będzie dobrze. Przecież nikt Cię nie może do niczego zmusić. 
- Wiem, tylko... Ugh!- wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Czułam na sobie wzrok przyjaciółki pełen konsternacji. Nigdy nie widziała mnie w takim stanie. Ja sama nigdy się tak nie czułam. Dzięki Bogu nie naciskała i po kilku rundkach wokół stołu, które pomogły mi zebrać myśli mogłam kontynuować.- Znasz to uczucie, kiedy twój mózg mówi jedno a serce drugie? Jakbyś miała w sobie zupełnie dwie różne osoby? Jakby na jednym ramieniu siedział diabeł i namawiał do złego, a na drugim anioł próbujący odwieść Cię od tego pomysłu? I tak jest właśnie ze mną. Z jednej strony chciałabym spróbować, a z drugiej się boję.- powiedziałam na jednym wydechu. 
- Czego się boisz?
- Tego, że to będzie inna współpraca niż te dotychczas. W sumie to jestem tego pewna. I tego, że to może wpłynąć na moje prywatne życie, do którego się już przyzwyczaiłam. Odkąd tu przyjechałyśmy, robiłam absolutnie wszystko aby nic mnie nie zaskakiwało i żebym mogła wszystko przewidzieć. A teraz? Jeśli się zgodzę zapewne wszystko wywróci się do góry nogami. Nie wiem czemu tak myślę. Po prostu to czuję.- usiadłam z powrotem koło przyjaciółki i przeczesałam nerwowo włosy palcami.
- A nie sądzisz, że to może być ekscytujące?
- Ekscytujące?- nie do końca wiedziałam co ma na myśli. Jak taka nagła zmiana może być ekscytująca?
- Tak. Kaśka, spójrz na siebie. Jesteś piękną, zabawną i cholernie uzdolnioną dziewczyną, która ma okazje współpracować z największymi muzykami na świecie, a do tego masz tylko 17 lat! Prowadzisz życie o jakim inni w naszym wieku mogą tylko marzyć, a wzbraniasz się przed nim jak przed ogniem. Zwariowałaś?- popukała mnie w czoło, sprawdzając czy zachowałam jeszcze resztki rozumu. 
- Ty nic nie rozumiesz...
- A właśnie, że rozumiem.- podniosła mój podbródek, tak abym patrzała jej w oczy- Posłuchaj. Znamy się nie od dziś. Prawda jest taka, że znam Cię lepiej niż Ty sama. Wiem o tobie wszystko i chyba nie chcesz mi powiedzieć, że od 3 lat żyjesz pełnią życia. Nawet nie próbuj mi tego wmówić, bo i tak nie uwierzę. Przyjechałaś tu żeby zapomnieć o przeszłości, a ja chcę Ci w tym pomóc. Przechodziłaś przez ciężki okres, ale on już minął. Nie możesz się ciągle bać. Musisz wprowadzić odrobinę spontaniczności do swojego życia. Nie mówię, że masz codziennie imprezować do białego rana, spotykać się z nieznajomymi czy..
- Gaba...
- Daj mi skończyć!- podniosła ostrzegawczo palec w górę, abym jej nie przerywała- Może teraz właśnie jest czas żeby spróbować czegoś innego. Z tego co mówisz nadarzyła się do tego świetna okazja. Nie wiem, z kim miałabyś współpracować i nie chcę wiedzieć. Nigdy Cię o to nie pytam i tak też będzie tym razem, ale może to jest jakiś znak. Skoro gdzieś tam w głębi duszy czujesz, że to może być dobry wybór to czemu nie skorzystać? Może tego właśnie Ci trzeba, tylko nie zdajesz sobie jeszcze z tego sprawy. 
       Patrzałam na nią  i zastanawiałam się nad jej słowami. A może miała rację? Może czas na kolejną zmianę w moim życiu, ale tym razem taką, która chociaż w minimalnym stopniu będę  miała pod kontrolą?
- Chyba powinnam się jeszcze raz nad tym zastanowić.- przyznałam.
- Oczywiście.- uśmiechnęła się łagodnie- Nie powiem Ci zrób tak lub tak. To musi być tylko i wyłącznie twoja decyzja. Poza tym nie chcę mieć przerąbane jak się okaże, że źle Ci doradziłam.- uniosła ręce w geście obronnym, co od razu mnie rozbawiło- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść, a ja Cię z chęcią wysłucham i jak tylko będę mogła i umiała to pomogę. Zawsze możesz na nie liczyć, bez względu na wszystko.
- Wiem. Dzięki.- ucałowałam ją w policzek. Siedziałyśmy w ciszy wpatrując się przed siebie, a ja tuliłam się do niej jak małe dziecko, analizując swoje odczucia do zaoferowanej propozycji, co dalej nie było takie łatwe.
- Kurde. Szkoda, że mi nie powiesz co mam zrobić. Fajnie by było mieć na kogo zwalić całą winę.
- Pewnie, ze fajnie.-przyznała- Ale nie jestem aż tak głupia, żeby dać się w to wrobić. A skoro już o wrabianiu mowa... Może i jesteś muzycznym, świetnie zarabiającym geniuszem, ale dzisiaj Ty sprzątasz.


Siedziba Syco Music

       Od godziny jestem w gabinecie Simona Cowella i nie mogę uwierzyć, że tu przyszłam. Co więcej, nikt nie musiał zaciągać mnie tu wołami. Sama z siebie wstałam rano, ubrałam "oficjalny strój", który stanowiła biała koszula, czarna marynarka, a do tego rurki w tym samym kolorze i wysokie za kolano kozaki. Po poinformowaniu Gabrysi, o tym, że zdecydowałam się spróbować wyszłam z mieszkania i oto jestem. Szkoda tylko, że nie ma tych, z którymi przyszłam się spotkać.

- Jak już zapewne wspominałem przez telefon, to naprawdę bardzo uzdolnieni chłopcy. Jeden z nich, Liam- spoglądał na mnie, aby sprawdzić czy wiem, o którego z nich chodzi, ale ja jedynie delikatnie się uśmiechnęłam dając mu do zrozumienia, że nie mam pojęcia o kim mówi- W każdym razie...- kontynuował swój niekończący się monolog na temat " nowego nabytku" jego wytwórni- Jeden z nich był już we wcześniejszej edycji programu. Odesłałem go podczas eliminacji w domach jurorów, ponieważ doszedłem do wniosku, że to jeszcze nie jego czas. Na szczęście okazało się, że miałem rację i w tej edycji był jeszcze lepszy niż ostatnio.

       Mogę się założyć, że mógłby tak każdego z osobna zachwalać przez całe wieki. Widać, że skrupulatnie się przygotował do tej rozmowy, abym niczym go nie zagięła. Szczerze to nawet nie miałam takiego zamiaru. Po nieprzespanej nocy i zrobieniu kolejnej listy "za i przeciw" doszłam do wniosku, że samo spotkanie z nimi mi nie zaszkodzi. Nikt nie powiedział, że będzie to oznaczało akceptację współpracy z mojej strony, o czym nie omieszkałam wspomnieć Simonowi, za każdym razem gdy do mnie dzwonił, aby upewnić się czy na pewno nie zmieniłam zdania. Kiedy już ostatecznie uzgodniliśmy termin na dziesiątą rano w poniedziałek, słuchać było w jego głosie ulgę i zadowolenie. Kto by pomyślał, że dorosły mężczyzna, będzie tak zabiegał o spotkanie z nastolatką. Zabawne.
       Spojrzałam na zegarek, który wskazywał jedenastą piętnaście. Simon widząc przejawy mojej irytacji spowodowane dość dużym (i ciągle narastającym) spóźnieniem zespołu, zaczął wydzwaniać do kogoś, ale nikt nie raczył odebrać.
- Kto jest ich menadżerem?- zapytałam, widząc jak nerwowo zaczyna wybierać kolejne numery żeby dowiedzieć się gdzie są.
- Paul Higgins- mruknął pod nosem nawet na mnie nie spoglądając.
       Siedziałam tam jeszcze dobre 40 minut oczekując pojawienia się "nowego objawienia muzycznego show biznesu", jak to Simon raczył ich ładnie nazwać, ale moja cierpliwość pomału osiągała punkt krytyczny. Odczekałam jeszcze chwilę, po czym wstałam z fotela i zaczęłam zbierać się do wyjścia.
- Co robisz?- mężczyzna spojrzał na mnie zdenerwowany, domyślając się co za chwilę się stanie.
- Wychodzę.- odpowiedziałam krótko i sięgnęłam po torebkę, które leżała obok na krześle.
- Nie. Poczekaj jeszcze chwilę. Jestem pewnie, że za moment się tu zjawią.- próbował mnie zatrzymać, szukając w myślach jakiegoś dobrego pretekstu,aby mnie przekonać, ale ja już zdecydowałam.
- Z tego co wiem, to wczoraj byłeś pewien, że będą punktualnie. Zrozumiałabym gdyby spóźnili się nawet pół godziny. Dobrze wiem jak beznadziejnie jeździ się po Londynie, ale to już trwa prawie dwie, a ich jak nie było, tak nie ma. W dodatku nie odbierają twoich telefonów. Widocznie nie zależy im na rozwijaniu swojej kariery, albo przynajmniej na współpracy ze mną. Szkoda tylko, że tyle się natrudziłeś żeby mnie tu ściągnąć, a ja zmarnowałam swój czas. Nie zrozum mnie źle. Miło było się z tobą spotkać, ale mam dzisiaj jeszcze jedno spotkanie i nie chcę się na nie spóźnić.
       Uśmiechnęłam się współczująco, dając mu do zrozumienia, że to nie jego wina, że One Direction nie raczyło się pojawić, czy chociażby odpowiedzieć na jeden z jego tysiąca telefonów, które zdążył w międzyczasie wykonać. Uścisnęłam jego dłoń i skierowałam się w stronę wyjścia. 
- Kate, proszę Cię. Jeszcze dziesięć minut. Jak nie przyjadą, to obiecuję, że już nigdy więcej nie poproszę Cię o spotkanie z nimi, chyba że sama zechcesz.- próbował mnie jeszcze zatrzymać, ale byłam nieugięta.
- A ty byś na moim miejscu zaczekał?- można to było uznać za pytanie retoryczne widząc jego reakcję- Widzisz? Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny Cowell. Tak samo jak Ty oczekuję szacunku od ludzi, z którymi mam styczność, a oni widocznie nie są na to gotowi.-w jego oczach widziałam potwierdzenie moich słów.- Mam tylko nadzieję, że w przyszłości się na nich nie zawiedziesz, tak jak dzisiaj. Życzę ci tego z całego serca.
       Już bez słowa otworzył mi drzwi i długim korytarzem poprowadził do windy. Na jego twarzy malowała się wściekłość. Bezradnie wzruszyłam ramionami, lekko się uśmiechając w jego stronę, aby wiedział, że nie jestem na niego zła. Mimo wszystko miałam nadzieję, że nie zabije tej piątki gdy ich spotka. Nie ma wątpliwości, że będą mieli przerąbane, ale sami się o to prosili. Weszłam do windy, wcisnęłam przycisk minus jeden i po chwili zaczęłam zjeżdżać w dół, ale winda zatrzymała się na poziomie zero. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam wchodzących do niej pięciu roześmianych i niczym się nie przejmujących się chłopaków. No dobra, może czterech bo jeden z nich wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Gdyby nie to, że Gaba codziennie katuje mnie ich zdjęciami (zwłaszcza tego, który właśnie stanął obok mnie i wyszczerzył zęby w przeogromnym uśmiechu) nie zorientowałabym się, że oto właśnie spotkałam One Direction. Przesunęłam się na przód, wiedząc, że winda najpierw zjedzie niżej, zanim powędruje na górę gdzie za chwilę odegra się istna rzeź niewiniątek. "Ciekawe jakby zareagowali gdyby się dowiedzieli, że to ze mną mieli się spotkać..." pomyślałam, jednak widząc, że niezbyt przejmują się swoim prawie dwugodzinnym spóźnieniem postanowiłam nic się nie odzywać. Szkoda mi było tylko tego, który gdyby mógł to z pewnością sam zaniósłby pozostałych na górę, żeby tylko było szybciej. Gdy winda zjechała na dół, jako jedyny powiedział mi "Do widzenia", na co odwróciłam się i grzecznie odpowiedziałam tym samym. Zanim drzwi ponownie się zamknęły, spojrzałam jeszcze na nich przez ramię, akurat w momencie kiedy stojący obok niego chłopak z kręconymi włosami dodał "Nice ass". Słysząc komentarz na temat mojego tyłka spojrzałam mu prosto w oczu i zaczęłam się śmiać, na co ten speszył się i schował za plecami kolegi.

- Jaja sobie ze mnie robicie?! Na zegarkach się nie znacie?! Może zamiast do X Factora trzeba było was do przedszkola wysłać!
       Wcale mu się nie dziwię, że się tak wkurzył. Sam jestem wkurzony. Cały wczorajszy wieczór im powtarzałem, żeby darowali sobie te ich nocne gierki i położyli wcześniej spać. Gdyby mnie posłuchali to dzisiaj bez problemu by wstali, Simon nie wrzucałby na nas jak na małe dzieci i wszystko byłoby w porządku.
- My...- próbowałem jakoś nas wytłumaczyć, ale on od razy mi przerwał.
- Jeszcze nie skończyłem Liam!- spojrzał na mnie srogim wzrokiem, od którego aż ciarki przebiegły mi po plechach. Teraz stwierdzam, że nie jest wkurzony. On jest niewyobrażalnie wściekły.- Ja wam załatwiam spotkanie, od którego zależy wasza kariera, a wy się na nie spóźniacie?! Od którego zależy to czy wasz debiutancki album nie okaże się klapą!
- Ale przecież Savana zgodził się...- Louis chyba na chwilę stracił rozum, odważając się odezwać. 
- Czy my teraz rozmawiamy o Panu Kotecha?- od razu został sprowadzony na ziemię przez naszego przyszłego producenta. Louis przecząco pokręcił głową i wrócił do wpatrywania się w obrany przez siebie punkt na podłodze.- Wiecie jak ciężko było ją namówić, żeby się zgodziła w ogóle tu przyjść?! Przez tydzień do niej wydzwaniałem, kilka razy dziennie jak jakiś idiota! Wychwalałem, robiąc z was niemal anioły o boskich głosach, a wy to zaprzepaściliście!
- Przecież bez niej też sobie damy radę. W końcu to nie jedyna...- tym razem Zaynowi coś odwaliło, ale on również nie zdążył dokończyć swojej uwagi.
- Czy Pan się słyszy Panie Malik?! Czy Pan wie o kim my w ogóle rozmawiamy?!- mulat nie wiedział co powiedzieć, żeby nie dostać jeszcze większego opieprzu niż do tej pory. Na szczęście z pomocą przyszedł mu Niall, który dokładnie znał odpowiedź na zadane pytanie.
- Kate G to jej pseudonim artystyczny. Jest najlepszą kompozytorka jaką świat widział, co w sumie jest kwestią sporną, ponieważ nikt oficjalnie nie wie jak wygląda, nie licząc kilku osób, które miały przyjemność ją spotkać. Współpracowała z największymi artystami muzycznego show biznesu. Jest autorką najlepiej sprzedających się hitów takich gwiazd jak Rihanna, Adele, Beyonce, Coldplay czy Usher. Z tego co słyszałem ostatnio zgodziła się napisać materiał na album Bruno Marsa, ale to nie jest oficjalnie potwierdzona informacja.
      Byłem pod wrażeniem wiedzy przyjaciela. Domyślałem się, że wie kim ona jest, ale nie sądziłem, że jest na bieżąco. Jego wypowiedź sprawiła, że Simon chyba trochę się uspokoił, ale nie byłem do końca przekonany co do moich spostrzeżeń.
- Nieźle Niall. Dobrze, że chociaż Ty wiesz z kim miałbyś do czynienia gdybyście się zjawili na czas. Niestety tego nie zrobiliście. Zastanawiam się czy wy tego w ogóle chcecie.
- Ale czego?- zapytałem nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- Czy chcecie podpisać ten kontrakt. Skoro olaliście spotkanie z tak ważną osobą, to może wam wcale nie zależy, co?
- Zależy!- opowiedzieliśmy wszyscy chórem. Chociaż w tej kwestii nie było żadnej wątpliwości i nikt nie bał się tego głośno powiedzieć.
       Simon skrzyżował ręce na piersi i usiadł za swoim biurkiem. Wodził wzrokiem po naszych twarzach szukając na nich potwierdzenia wypowiedzianych przez nas słów. W końcu zdecydował się przerwać tą okropną ciszę. Już chyba wolałem jak na nas krzyczał.
- Mam nadzieję. Naprawdę w was wierzę i czuję, że może wam się udać, jeśli się tylko postaracie i przyłożycie. Sama Kate życzyła mi żebym się na was nie zawiódł i mam nadzieje, że to życzenie się spełni.
- Nie zawiedziesz się. Obiecujemy.- przyrzekłem w imieniu naszej piątki.
- A nie moglibyśmy jej jakoś przeprosić?- zapytał Harry chyba sam do końca nie wiedząc co mówi. Jak on niby chce to zrobić? Już wszystko stracone.
- Nie sądzę. Chociaż...-chociaż, co?!- Pogadajcie z Savanem. Są bliskimi przyjaciółmi. Może jemu uda się ją przekonać, żeby znowu się z wami spotkała, ale marne szanse.
- Zawsze warto można spróbować.- odpowiedział mu Loczek pełen entuzjazmu. Sam też w głębi duszy liczyłem na to, że może nam się poszczęści. Kotecha to nasza ostatnia nadzieja...





10 komentarzy:

  1. Pierwotnie rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej, ale komentarz od Wiktorii Malinowskiej zainspirował mnie do zmienienia nieco tej historii :) Mam nadzieję, że wam się podoba i nikt nie zawiódł się takim biegiem wydarzeń. Dziękuję, za komentarze pod poprzednim rozdziałem (Wiktoria dzięki tobie dostałam takiej weny!) i życzę miłego czytania! Xx.

    P.S. Ciekawa jestem jak myślicie, co wydarzy się w kolejnym rozdziale? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj , jak miło :-P . Fajnie , że mogłam pomóc :-) .
    Odwołując się do rozdziału - Szczerze ? Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji ( w tym dobrym sensie ;D ) . Widziałam , że większość założycieli blogów o 1D , przedstawia ich jako leni , ale tu to już w ogóle xD . Z tym rozdziałem to chyba poleciałaś na całość .
    Strasznie mi się spodobał i czekam na nn ^^
    Życzę weny :-) , Wićć ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam zaraz leni :P Trochę są jeszcze nie ogarnięci ;)

      Usuń
  3. No i przeczytałam! :DD
    Rozdział super, bardzo mi się podoba! :)
    Najpierw miałam nadzieję że to spotkanie wypali, ale chłopcy nieźle pofolgowali xD Szkoda że nie doszło do ich "zawodowego" spotkania, bo mogę się założyć że nikt jej nie poznał w windzie (zresztą.. co ja gadam, jak mieli ja poznać jeżeli nie wiedzą jak Kate G. wygląda? hahaha sama bredze) Ale nieźle mnie rozwalił komentarz loczka.. hahahaha fajny tyłek! :D
    Chyba już wiem kto polubi Kate jako pierwszy xD
    Mam nadzieję że Savan pomoże chłopcom przeprosić Kasię, I może podczas przeprosin pozna ich bardziej i ich polubi? :) Fajnei by było gdyby współpracowali ;D nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału i tego co wymyślisz! :))
    weny i ciekawych pomysłów!
    całuski xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się podobało! Bardzo mnie to cieszy :) W pierwotnej wersji tego rozdziału mieli się już spotkać, ale wpadłam na nieco inny pomysł i mam nadzieje, że nie była to zła decyzja. Myślę, że dzięki temu dalsza część opowiadania będzie ciekawsza ;)
      Co do Loczka... Zobaczymy co będzie :) Wszystko się może zdarzyć :D
      Dziękuję za Twoje komentarze! Zachęcają do dalszego pisania. Zawsze z niecierpliwością czekam na Twoją opinię :)
      Całuję! Xx.

      Usuń
  4. Świetne!
    Boski rozdział :D
    Mam nadzieję, że chłopcy spotkają się z Kate :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże super blog! Mam nadzieję, że prędko dodasz następny rozdział nie mogę się doczekać co będzie dalej

    Zapraszam do mnie http://anything--can-happen.blogspot.com/
    Jakby ci to nie robiło problemu skomentuj, zależy mi na tym, a mój blog nie cieszy się zbytnio popularnością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej ;D przeczytałam wszystkie twoje rozdziały czyli opowiadanie i mogę powiedzieć, że blog ten zrobił na mnie duże wrażenie. Będę regularnie wchodziła, czytała i komentowała ;D CZEKAM na nexta z Niecierpliwością !!! ^.^ a co w następnym rosdziale ? nie mam pojęcia co wymyślą chłopcy na przeprosiny : ) ale wiem napewno że będzie to coś genialnego i oryginalnego bo właśnie taki jest Twój blog.. Ann. ♥
    PS. pisz następny rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Fajnie, że mój blog zrobił na tobie pozytywne wrażenie. Bardzo mnie to cieszy :D W następnym rozdziale... Nie no nie mogę powiedzieć :P To ma być niespodzianka! Na pewno postaram się, żeby to było coś "innego", tym bardziej, że nie chcę zepsuć twojej pozytywnej opinii na temat tego opowiadania ;) Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział, ale będzie to ciężkie, bo muszę jeszcze napisać pracę naukową na przyszły tydzień, a to kompletnie pozbawia mnie weny ;/ Mam nadzieję, że szybko się z tym uporam i będę mogła wrócić do przyjemniejszego pisania...
      Pozdrawiam! Xx.

      Usuń