16 marca 2013

1


Anglia, Londyn, lotnisko Heathrow

            Lot ze Sztokholmu do Londynu trwał tylko dwie i pół godziny, choć dla mnie była to cała wieczność. Nienawidzę latać samolotami. Za dużo naoglądałam się programów  typu „Katastrofy w przestworzach” na National Geographic. Wystarczy, że tylko przejeżdżam koło lotniska, a od razu oblewa mnie zimny pot. Gdy już czekam na odprawę, mam nieodpartą ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Zajmując swoje miejsce na pokładzie samolotu zaczynam się zastanawiać, czy gdy się rozbijemy ujdę z życiem. Ręce mi się trzęsą, a w myślach zaczynam odmawiać wszystkie znane mi modlitwy. Ludzie siedzący obok patrzą się na mnie jak na wariatkę. Próbowałam już chyba wszystkiego, żeby pozbyć się tego okropnego uczucia, jednak nic nie pomogło.
            Po wylądowaniu nie mogłam się doczekać, aż opuszczę pokład samolotu. Na lotnisku czekał na mnie mój „brat” Savan Kotecha. Odkąd go poznałam, wiedziałam że to niezwykły człowiek. Jako jeden z niewielu zawsze wie jaki mam humor, co u mnie słychać, lub że coś jest nie tak nawet wtedy kiedy nie ma go akurat obok mnie. Potrafimy porozumiewać się dosłownie bez słów. Kiedy mam jakiś problem, mogę zadzwonić do niego o 3 w nocy, a on zawsze przyjedzie mnie wysłuchać i pomóc, za co jestem mu strasznie wdzięczna. Jednocześnie nie szczędzi na naśmiewaniu się ze mnie gdy zrobię coś głupiego, albo powiem coś co w języku polskim byłoby zupełnie normalne, ale po angielsku oznacza zupełnie coś innego i niekoniecznie to co miałam na myśli.  Dzięki niemu nie czuję się tutaj tak strasznie samotnie. Zrobiłabym dla niego wszystko, a on zrobiłby wszystko dla mnie.
-Cześć siostra!- wymachiwał w powietrzu obiema rękami, abym go zauważyła pośród tłumu ludzi. Wyglądał komicznie, a zarazem tak uroczo.
- Cześć bracie! Ale się za tobą stęskniłam!- rzuciłam się na niego i przytuliłam jakbym nie widziała go całe wieki, a minął tylko tydzień.
- Ja też się za tobą stęskniłem! Mam ci tyle do opowiedzenia! Praca w X Factor jest naprawdę super!- nie potrafił ukryć swojej ekscytacji, przez co darł się na całe lotnisko.
- To świetnie! Wszystko zaraz mi opowiesz, ale najpierw mnie stąd zabierz, bo pomimo tego że jestem na ziemi, dalej czuję się niepewnie i połowa z tego co do mnie mówisz nie dociera do mojej ciągle przerażonej świadomości, ok?
- Jasne. Z tej radości zapomniałem, że nadal jesteśmy na lotnisku. Może jakiś obiad?
- Ok. Tylko najpierw pojedźmy do mnie. Potrzebuję szybkiego prysznicu i przebrania się z tych przepoconych ze strachu ciuchów.- dopiero teraz zauważyłam, że jestem cała mokra. Łe.
- Nie ma sprawy. No to w drogę!- prowadził mnie do swojego auta, włożył moją walizkę do bagażnika i już po chwili jechaliśmy zatłoczonymi ulicami Londynu, próbując dostać się do mojego mieszkania w jego zachodniej części.

Dom Savana

            Po tym jak zjedliśmy obiad w jednej z londyńskich restauracji, poszliśmy do domu Savana. Czekała już na nas jego narzeczona, Anna. To naprawdę wspaniała kobieta. Piękna, niewysoka brunetka, a ciemnych oczach i bladej skórze, a w dodatku chyba najmilsza osoba jaką znam. Z zawodu jest nauczycielką matematyki co bardzo przydało mi się gdy uczęszczałam do londyńskiego liceum. Dzięki jej pomocy udało mi się skończyć wcześniej szkołę i to po części ona przekonała mnie do tego, że powinnam spróbować swoich sił jako tzw. tekściarka. Gdy przekroczyliśmy próg domu, od razu rzuciła mi się na szyję.
- Cześć mała! Boże, jak my się dawno nie widziałyśmy!- ściskała mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać.
- Ciebie też miło widzieć Ana, ale jak mnie zaraz nie puścisz to następnym razem spotkamy się na moim pogrzebie…- odpowiedziałam ledwo mogąc wciągnąć powietrze do płuc.
- Oj Kasia… Ty i to twoje poczucie humor- pokiwała tylko głową i zaprosiła mnie do ogromnego salonu, w którym wszędzie stały jakieś pamiątki z ich wspólnych podróży- zdjęcia, figurki, pocztówki… Gdyby nie to, że bywam tu dość często i znam tych ludzi pomyślałabym, że mają w domu muzeum z eksponatami pochodzącymi ze wszystkich kultur tego świata. Przechodząc się po tym pokoju, można odbyć podróż w czasie od czasów starożytnych do teraźniejszości i to na wszystkich kontynentach! Jednak dzięki niesamowitemu zmysłowi równowagi i wyczucia stylu Anny, wszystko idealnie ze sobą współgra. Usiedliśmy na wielkiej kanapie w kształcie litery U, a ja zaczęłam opowiadać jak spędziłam urlop w Polsce, później jak było w Sztokholmie, z czego mieliśmy niezły, naprawdę niezły ubaw oraz jakie mam plany zawodowe na najbliższy czas. Potem Ana opowiadała jak jej się podoba w nowej szkole, w której zaczęła pracować, jacy są jej nowi uczniowie oraz o uczuciu spełnienia jakie ma dzięki tej zmianie.  W końcu przyszedł czas na mojego braciszka.
- No to opowiadaj jak ci jest w tej komercyjnej telewizji…- zaczęłam z lekkim sarkazmem, żeby trochę mu podokuczać. Już dawno tego nie robiliśmy a oboje to uwielbiamy! To jest taki wyraz naszej „braterskiej miłości”.
- Po pierwsze nie pracuję w telewizji Paniusiu- zaczął spoglądając na mnie spode łba- tylko współpracuję z jednym z najlepszych muzycznych show w tym kraju jak i na całym świecie, gdzie zwykli ludzi mogą przyjść z ulicy i zaprezentować swój talent oraz gdzie może zmienić się ich całe dotychczasowe życie. Program ten nazywa się…
-X Factor!!!- krzyknęłyśmy z Aną równocześnie i zaczęłyśmy klaskać w dłonie i pogwizdywać niczym publiczność na jakimś koncercie.
- Dokładnie tak. A tak na serio jest ekstra! Nie sądziłem, że jest tylu uzdolnionych muzycznie osób! To wręcz niesamowite i na dodatek mam przyjemność z nimi pracować i pomagać im w byciu jeszcze lepszymi.
Savan Kotecha jest tak jak ja kompozytorem, nauczycielem śpiewu, a oprócz tego producentem muzycznym. W X factorze pełni rolę swego rodzaju „mentora”, który pomaga przygotowywać się uczestnikom do ich występów, trenuje ich i daje wskazówki co zrobić aby śpiewać lepiej. Chciał nawet mnie wkręcić do tej całej medialnej szopki, jednak ja dalej zawzięcie pozostaję w „ukryciu”. Serio nie wiem jak ja to robię, ale pomimo tego, że wszyscy którzy interesują się muzyką wiedzą kim jestem, co robię i które piosenki są moje. Z jednym małym wyjątkiem. Nikt nie wie jak wyglądam. Nikt. Nawet, niektórzy moi „kupcy” (tak nazywam piosenkarzy i piosenkarki, którzy jakby na to nie patrzeć kupują ode mnie moje piosenki i część praw autorskich) nie wiedzą jak wyglądam. Po prostu piszę piosenkę, nagrywam wersję demo i wysyłam do zainteresowanego. Jak się spodoba podpisujemy umowę, w której określone są dokładne warunki transakcji i to że nie mogą nikomu udostępnić moich zdjęć ani nawet opisać jak wyglądam (jeżeli już mają okazję mnie spotkać). Nie chodzi tu o to, że robię z siebie jakąś gwiazdę, której uderzyła sodówka do głowy, ani vip’a, którego tylko wybrani mogą poznać. Nie. Chodzi po prostu o to, że nie chcę widzieć uganiających się za mną paparazzich i dziennikarzy, którzy chcieliby przeprowadzić ze mną wywiad, dowiedzieć się jak pracuję oraz który z moich podopiecznych jest moim zdaniem najlepszy. Naprawdę nie mam ochoty w kółko odpowiadać na takie idiotyczne pytania. Wolę się skupić na tym co kocham. Muzyce. Poza tym chyba nie za bardzo im zależy żeby się dowiedzieć jak wyglądam skoro do tej pory tego nie odkryli, a mieli już sporo okazji żeby mnie „złapać”.
- Musisz przyjść na finał!- krzyknął nagle rozentuzjazmowany swoimi opowieściami Savan.
- Co? Nie ma mowy! Mówiłam ci żadnej telewizji, ani nic z tych rzeczy. Dobrze wiesz, że unikam tego jak ognia.- próbowałam się bronić jak tylko mogłam, ale moje starania nie przyniosły żadnego efektu.
- Proszę cię! Nikt nie wie jak wyglądasz. Nie podejdę do Ciebie przed, w trakcie czy po programie więc nikt się nie zorientuje, że się znamy, ani że to ty możesz być TĄ Kate G. Kupię ci zwykły bilet tak, że nawet nie będziesz siedziała przy scenie, a kamery Cię nie obejmą. Musisz zobaczyć tych ludzi w akcji. Jak walczą o swoje marzenia tak jak ty kiedyś.- próbował mnie przekonać do swojego pomysłu z całych sił. Wiedziałam, że na pewno znajdzie jeszcze mnóstwo argumentów „za”, a na dodatek Ana również uznała to za świetny pomysł. Super, jeszcze tego mi było trzeba. Po chwili jednak zaczęłam się zastanawiać, czy może nie mają racji? Co mi szkodzi? Skoro mnie nikt nie rozpozna, bo powiedzmy sobie szczerze- niby jak? Nawet jakby ujęła mnie kamera to i tak nikt by mnie, 17 letniej dziewczyny, nie podejrzewał o to, że może być tą która pisze te wszystkie hity. Poza tym i tak nie mam co robić w weekend. Tomek jest w Paryżu do końca miesiąca, Ed ma trasę koncertową, Gaba jest w Polsce, a perspektywa siedzenia samej w mieszkaniu zbytnio mi się nie podobała.
- Ok. Niech będzie. Pójdę i obejrzę te występny.- odpowiedziałam tak cicho,  nadal główkując czy na pewno dobrze robię i czy czasem nie zmienić jeszcze zdania lecz Savan oczywiście to usłyszał.
-Super! Na pewno nie będziesz żałować! Kto wie? Może kiedyś będziesz, z którymś z nich współpracować.- uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
- Coś czuję, że to będzie najgorszy błąd mojego życia…- stwierdziłam, drapiąc się po głowie, nie mogąc uwierzyć na co się przed chwilą zgodziłam.
- Żartujesz? To będzie najlepszy błąd twojego życia!
- Dobra, dobra. Bez przesady. Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość.- wolałam zahamować jego entuzjazm zanim wpadnie na kolejny szalony pomysł.- Mam tylko jeden warunek.
-Jaki?- wiedziałam, że o cokolwiek bym go teraz nie poprosiła na pewno by się zgodził.
-Nie chcę siedzieć w ostatnim rzędzie…

Mieszkanie Kasi i Gaby

Około godziny 21 Savan wraz z Aną odprowadzili mnie do mojego mieszkania. Po potknięciu się o walizkę, którą zostawiłam wcześniej w przedpokoju postanowiłam, że najpierw rozpakuję swoje rzeczy, a później ogarnę trochę moje lokum. W końcu nie było mnie, ani Gaby ponad tydzień więc powiedzmy, że nie jest to najczystsze miejsce na ziemi. Poza tym nie chciałam, aby po przyjeździe moja współlokatorka doznała szoku wchodząc do mieszkania.
Gabrysia to moja najlepsza przyjaciółka. Poznałyśmy się w liceum w Polsce, gdzie chodziłyśmy razem do jednej klasy. Od razu wiedziałam, że porządna z niej dziewczyna i fajnie byłoby się z nią kumplować. To po niej widać. Bije od niej taka dobroć, szczerość i pozytywne nastawienie. Nie sądziłam jednak, że aż tak się do siebie zbliżymy. Zawsze gdy czegoś któraś z nas potrzebowała automatycznie dzwoniła do tej drugiej i prosiła o pomoc. Nawet jeśli ta druga nie widziała co robić, próbowała coś wymyślić i znaleźć jakieś rozwiązanie. Często żartujemy, że łączy nas jakaś telepatia, ponieważ gdy jedna o czymś pomyśli, druga wypowiada to na głos. Telepatia, nie? Bo co innego? Zaprzyjaźniłam się także z jej rodzicami, którzy bardzo mi w pewnym, nie najszczęśliwszym okresie mojego życia pomogli i chyba gdyby nie oni nie byłoby mnie tutaj, ani nie robiłabym tego co robię. W szkole często marzyłyśmy, jakby to było mieszkać w Anglii. Wyobrażałyśmy sobie, że wynajmujemy razem mieszkanie, chodzimy do jednej szkoły oraz każdą wolną chwilę poświęcamy na robieniu tych różnych fajnych rzeczy rodem z filmów. Zawsze jednak obracałyśmy to w żart, bo chyba żadna z nas nie sądziła, że nasze marzenie kiedykolwiek się spełni. A jednak. Może nie do końca w takich okolicznościach jakich chciałyśmy, ale jest. Mieszkamy razem w Anglii ( i to w Londynie!), w fajnym niedużym mieszkaniu, obie się tu uczymy i spełniamy nasze marzenia. Czego trzeba nam więcej?
Po około godzinie skończyłam rozpakowywać swoje rzeczy, posprzątałam mieszkanie i przebrałam się do spania. Posiedziałam jeszcze chwilę przed telewizorem, ale z racji tego że nie leciało nic ciekawego, poszłam do mojego pokoju. Położyłam się w moim wielkim łóżku i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.

10 komentarzy:

  1. według mnie za duzo opisujesz i skupiasz się na szczegółach....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię. Zwrócę na to uwagę przy pisaniu kolejnego rozdziału :)

      Usuń
  2. A ja sade ze ten rozdzial jest swietny ! Masz talent .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzałabym z tym talentem ;P mam nadzieję, że pozostałe również Ci się spodobają Xx.

      Usuń
  3. Według mnie dobrze ze tak opisujesz ponieważ łatwiej sobie to można wszystko wyobrazić :) Najbardziej spodobało mi się jak pisałaś o telepatii. To było dokładnie takie coś jakie ja mam z moją przyjaciółką :D Szkoda, że wcześniej nie znalazłam twojego opowiadania :( Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wydaje mi się, że tak jest lepiej, ale każdy ma swoje zdanie i je szanuję :) Telepatia to coś wspaniałego i przerażajacego za razem ;p ale czasem się przydaje :)
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  4. Dlaczego w wersji na telefon nie wyświetla sie tekst?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi jest pisane na biało więc tu nie widać. Na komputerowej wersji jest niebieskie tło, na którym tekst jest widoczny.

      Usuń
    2. U mnie wszystko wyświetla się dobrze...
      Xx.

      Usuń
  5. Tekstu nie widać kiedy jestem na wersji mobilnej xss

    OdpowiedzUsuń