Anglia, Londyn, lotnisko
Heathrow
Lot ze
Sztokholmu do Londynu trwał tylko dwie i pół godziny, choć dla mnie była to cała
wieczność. Nienawidzę latać samolotami. Za dużo naoglądałam się programów typu „Katastrofy w przestworzach” na National
Geographic. Wystarczy, że tylko przejeżdżam koło lotniska, a od razu oblewa
mnie zimny pot. Gdy już czekam na odprawę, mam nieodpartą ochotę uciec gdzie
pieprz rośnie. Zajmując swoje miejsce na pokładzie samolotu zaczynam się
zastanawiać, czy gdy się rozbijemy ujdę z życiem. Ręce mi się trzęsą, a w
myślach zaczynam odmawiać wszystkie znane mi modlitwy. Ludzie siedzący obok
patrzą się na mnie jak na wariatkę. Próbowałam już chyba wszystkiego, żeby
pozbyć się tego okropnego uczucia, jednak nic nie pomogło.
Po
wylądowaniu nie mogłam się doczekać, aż opuszczę pokład samolotu. Na lotnisku
czekał na mnie mój „brat” Savan Kotecha. Odkąd go poznałam, wiedziałam że to
niezwykły człowiek. Jako jeden z niewielu zawsze wie jaki mam humor, co u mnie
słychać, lub że coś jest nie tak nawet wtedy kiedy nie ma go akurat obok mnie.
Potrafimy porozumiewać się dosłownie bez słów. Kiedy mam jakiś problem, mogę
zadzwonić do niego o 3 w nocy, a on zawsze przyjedzie mnie wysłuchać i pomóc,
za co jestem mu strasznie wdzięczna. Jednocześnie nie szczędzi na naśmiewaniu
się ze mnie gdy zrobię coś głupiego, albo powiem coś co w języku polskim byłoby
zupełnie normalne, ale po angielsku oznacza zupełnie coś innego i niekoniecznie
to co miałam na myśli. Dzięki niemu nie
czuję się tutaj tak strasznie samotnie. Zrobiłabym dla niego wszystko, a on
zrobiłby wszystko dla mnie.
-Cześć siostra!- wymachiwał w powietrzu obiema rękami, abym
go zauważyła pośród tłumu ludzi. Wyglądał komicznie, a zarazem tak uroczo.
- Cześć bracie! Ale się za tobą stęskniłam!- rzuciłam się na
niego i przytuliłam jakbym nie widziała go całe wieki, a minął tylko tydzień.
- Ja też się za tobą stęskniłem! Mam ci tyle do opowiedzenia!
Praca w X Factor jest naprawdę super!- nie potrafił ukryć swojej ekscytacji,
przez co darł się na całe lotnisko.
- To świetnie! Wszystko zaraz mi opowiesz, ale najpierw mnie
stąd zabierz, bo pomimo tego że jestem na ziemi, dalej czuję się niepewnie i
połowa z tego co do mnie mówisz nie dociera do mojej ciągle przerażonej
świadomości, ok?
- Jasne. Z tej radości zapomniałem, że nadal jesteśmy na
lotnisku. Może jakiś obiad?
- Ok. Tylko najpierw pojedźmy do mnie. Potrzebuję szybkiego
prysznicu i przebrania się z tych przepoconych ze strachu ciuchów.- dopiero
teraz zauważyłam, że jestem cała mokra. Łe.
- Nie ma sprawy. No to w drogę!- prowadził mnie do swojego
auta, włożył moją walizkę do bagażnika i już po chwili jechaliśmy zatłoczonymi
ulicami Londynu, próbując dostać się do mojego mieszkania w jego zachodniej
części.
Dom Savana
Po tym jak
zjedliśmy obiad w jednej z londyńskich restauracji, poszliśmy do domu Savana.
Czekała już na nas jego narzeczona, Anna. To naprawdę wspaniała kobieta.
Piękna, niewysoka brunetka, a ciemnych oczach i bladej skórze, a w dodatku
chyba najmilsza osoba jaką znam. Z zawodu jest nauczycielką matematyki co
bardzo przydało mi się gdy uczęszczałam do londyńskiego liceum. Dzięki jej
pomocy udało mi się skończyć wcześniej szkołę i to po części ona przekonała
mnie do tego, że powinnam spróbować swoich sił jako tzw. tekściarka. Gdy
przekroczyliśmy próg domu, od razu rzuciła mi się na szyję.
- Cześć mała! Boże, jak my się dawno nie widziałyśmy!-
ściskała mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać.
- Ciebie też miło widzieć Ana, ale jak mnie zaraz nie puścisz
to następnym razem spotkamy się na moim pogrzebie…- odpowiedziałam ledwo mogąc
wciągnąć powietrze do płuc.
- Oj Kasia… Ty i to twoje poczucie humor- pokiwała tylko
głową i zaprosiła mnie do ogromnego salonu, w którym wszędzie stały jakieś
pamiątki z ich wspólnych podróży- zdjęcia, figurki, pocztówki… Gdyby nie to, że
bywam tu dość często i znam tych ludzi pomyślałabym, że mają w domu muzeum z
eksponatami pochodzącymi ze wszystkich kultur tego świata. Przechodząc się po
tym pokoju, można odbyć podróż w czasie od czasów starożytnych do
teraźniejszości i to na wszystkich kontynentach! Jednak dzięki niesamowitemu
zmysłowi równowagi i wyczucia stylu Anny, wszystko idealnie ze sobą współgra.
Usiedliśmy na wielkiej kanapie w kształcie litery U, a ja zaczęłam opowiadać jak
spędziłam urlop w Polsce, później jak było w Sztokholmie, z czego mieliśmy
niezły, naprawdę niezły ubaw oraz jakie mam plany zawodowe na najbliższy czas.
Potem Ana opowiadała jak jej się podoba w nowej szkole, w której zaczęła
pracować, jacy są jej nowi uczniowie oraz o uczuciu spełnienia jakie ma dzięki
tej zmianie. W końcu przyszedł czas na
mojego braciszka.
- No to opowiadaj jak ci jest w tej komercyjnej telewizji…- zaczęłam
z lekkim sarkazmem, żeby trochę mu podokuczać. Już dawno tego nie robiliśmy a
oboje to uwielbiamy! To jest taki wyraz naszej „braterskiej miłości”.
- Po pierwsze nie pracuję w telewizji Paniusiu- zaczął
spoglądając na mnie spode łba- tylko współpracuję z jednym z najlepszych
muzycznych show w tym kraju jak i na całym świecie, gdzie zwykli ludzi mogą
przyjść z ulicy i zaprezentować swój talent oraz gdzie może zmienić się ich
całe dotychczasowe życie. Program ten nazywa się…
-X Factor!!!- krzyknęłyśmy z Aną równocześnie i zaczęłyśmy
klaskać w dłonie i pogwizdywać niczym publiczność na jakimś koncercie.
- Dokładnie tak. A tak na serio jest ekstra! Nie sądziłem, że
jest tylu uzdolnionych muzycznie osób! To wręcz niesamowite i na dodatek mam
przyjemność z nimi pracować i pomagać im w byciu jeszcze lepszymi.
Savan Kotecha jest tak jak ja kompozytorem,
nauczycielem śpiewu, a oprócz tego producentem muzycznym. W X factorze pełni
rolę swego rodzaju „mentora”, który pomaga przygotowywać się uczestnikom do ich
występów, trenuje ich i daje wskazówki co zrobić aby śpiewać lepiej. Chciał
nawet mnie wkręcić do tej całej medialnej szopki, jednak ja dalej zawzięcie
pozostaję w „ukryciu”. Serio nie wiem jak ja to robię, ale pomimo tego, że
wszyscy którzy interesują się muzyką wiedzą kim jestem, co robię i które
piosenki są moje. Z jednym małym wyjątkiem. Nikt nie wie jak wyglądam. Nikt.
Nawet, niektórzy moi „kupcy” (tak nazywam piosenkarzy i piosenkarki, którzy
jakby na to nie patrzeć kupują ode mnie moje piosenki i część praw autorskich)
nie wiedzą jak wyglądam. Po prostu piszę piosenkę, nagrywam wersję demo i
wysyłam do zainteresowanego. Jak się spodoba podpisujemy umowę, w której określone
są dokładne warunki transakcji i to że nie mogą nikomu udostępnić moich zdjęć
ani nawet opisać jak wyglądam (jeżeli już mają okazję mnie spotkać). Nie chodzi
tu o to, że robię z siebie jakąś gwiazdę, której uderzyła sodówka do głowy, ani
vip’a, którego tylko wybrani mogą poznać. Nie. Chodzi po prostu o to, że nie
chcę widzieć uganiających się za mną paparazzich i dziennikarzy, którzy
chcieliby przeprowadzić ze mną wywiad, dowiedzieć się jak pracuję oraz który z
moich podopiecznych jest moim zdaniem najlepszy. Naprawdę nie mam ochoty w
kółko odpowiadać na takie idiotyczne pytania. Wolę się skupić na tym co kocham.
Muzyce. Poza tym chyba nie za bardzo im zależy żeby się dowiedzieć jak wyglądam
skoro do tej pory tego nie odkryli, a mieli już sporo okazji żeby mnie
„złapać”.
- Musisz przyjść na finał!- krzyknął nagle rozentuzjazmowany
swoimi opowieściami Savan.
- Co? Nie ma mowy! Mówiłam ci żadnej telewizji, ani nic z
tych rzeczy. Dobrze wiesz, że unikam tego jak ognia.- próbowałam się bronić jak
tylko mogłam, ale moje starania nie przyniosły żadnego efektu.
- Proszę cię! Nikt nie wie jak wyglądasz. Nie podejdę do Ciebie
przed, w trakcie czy po programie więc nikt się nie zorientuje, że się znamy,
ani że to ty możesz być TĄ Kate G. Kupię ci zwykły bilet tak, że nawet nie
będziesz siedziała przy scenie, a kamery Cię nie obejmą. Musisz zobaczyć tych
ludzi w akcji. Jak walczą o swoje marzenia tak jak ty kiedyś.- próbował mnie
przekonać do swojego pomysłu z całych sił. Wiedziałam, że na pewno znajdzie
jeszcze mnóstwo argumentów „za”, a na dodatek Ana również uznała to za świetny
pomysł. Super, jeszcze tego mi było trzeba. Po chwili jednak zaczęłam się
zastanawiać, czy może nie mają racji? Co mi szkodzi? Skoro mnie nikt nie
rozpozna, bo powiedzmy sobie szczerze- niby jak? Nawet jakby ujęła mnie kamera
to i tak nikt by mnie, 17 letniej dziewczyny, nie podejrzewał o to, że może być
tą która pisze te wszystkie hity. Poza tym i tak nie mam co robić w weekend.
Tomek jest w Paryżu do końca miesiąca, Ed ma trasę koncertową, Gaba jest w
Polsce, a perspektywa siedzenia samej w mieszkaniu zbytnio mi się nie podobała.
- Ok. Niech będzie. Pójdę i obejrzę te występny.-
odpowiedziałam tak cicho, nadal główkując
czy na pewno dobrze robię i czy czasem nie zmienić jeszcze zdania lecz Savan
oczywiście to usłyszał.
-Super! Na pewno nie będziesz żałować! Kto wie? Może kiedyś
będziesz, z którymś z nich współpracować.- uśmiechnął się i puścił do mnie
oczko.
- Coś czuję, że to będzie najgorszy błąd mojego życia…-
stwierdziłam, drapiąc się po głowie, nie mogąc uwierzyć na co się przed chwilą
zgodziłam.
- Żartujesz? To będzie najlepszy błąd twojego życia!
- Dobra, dobra. Bez przesady. Nie wybiegajmy tak daleko w
przyszłość.- wolałam zahamować jego entuzjazm zanim wpadnie na kolejny szalony
pomysł.- Mam tylko jeden warunek.
-Jaki?- wiedziałam, że o cokolwiek bym go teraz nie poprosiła
na pewno by się zgodził.
-Nie chcę siedzieć w ostatnim rzędzie…
Mieszkanie Kasi i Gaby
Około godziny 21 Savan wraz z Aną odprowadzili
mnie do mojego mieszkania. Po potknięciu się o walizkę, którą zostawiłam wcześniej
w przedpokoju postanowiłam, że najpierw rozpakuję swoje rzeczy, a później
ogarnę trochę moje lokum. W końcu nie było mnie, ani Gaby ponad tydzień więc
powiedzmy, że nie jest to najczystsze miejsce na ziemi. Poza tym nie chciałam,
aby po przyjeździe moja współlokatorka doznała szoku wchodząc do mieszkania.
Gabrysia to moja najlepsza
przyjaciółka. Poznałyśmy się w liceum w Polsce, gdzie chodziłyśmy razem do
jednej klasy. Od razu wiedziałam, że porządna z niej dziewczyna i fajnie byłoby
się z nią kumplować. To po niej widać. Bije od niej taka dobroć, szczerość i
pozytywne nastawienie. Nie sądziłam jednak, że aż tak się do siebie zbliżymy. Zawsze
gdy czegoś któraś z nas potrzebowała automatycznie dzwoniła do tej drugiej i
prosiła o pomoc. Nawet jeśli ta druga nie widziała co robić, próbowała coś
wymyślić i znaleźć jakieś rozwiązanie. Często żartujemy, że łączy nas jakaś
telepatia, ponieważ gdy jedna o czymś pomyśli, druga wypowiada to na głos.
Telepatia, nie? Bo co innego? Zaprzyjaźniłam się także z jej rodzicami, którzy
bardzo mi w pewnym, nie najszczęśliwszym okresie mojego życia pomogli i chyba
gdyby nie oni nie byłoby mnie tutaj, ani nie robiłabym tego co robię. W szkole często marzyłyśmy, jakby to
było mieszkać w Anglii. Wyobrażałyśmy sobie, że wynajmujemy razem mieszkanie,
chodzimy do jednej szkoły oraz każdą wolną chwilę poświęcamy na robieniu tych
różnych fajnych rzeczy rodem z filmów. Zawsze jednak obracałyśmy to w żart, bo
chyba żadna z nas nie sądziła, że nasze marzenie kiedykolwiek się spełni. A jednak.
Może nie do końca w takich okolicznościach jakich chciałyśmy, ale jest.
Mieszkamy razem w Anglii ( i to w Londynie!), w fajnym niedużym mieszkaniu,
obie się tu uczymy i spełniamy nasze marzenia. Czego trzeba nam więcej?
Po około godzinie skończyłam rozpakowywać
swoje rzeczy, posprzątałam mieszkanie i przebrałam się do spania. Posiedziałam
jeszcze chwilę przed telewizorem, ale z racji tego że nie leciało nic
ciekawego, poszłam do mojego pokoju. Położyłam się w moim wielkim łóżku i nawet
nie wiedząc kiedy zasnęłam.
według mnie za duzo opisujesz i skupiasz się na szczegółach....
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię. Zwrócę na to uwagę przy pisaniu kolejnego rozdziału :)
UsuńA ja sade ze ten rozdzial jest swietny ! Masz talent .
OdpowiedzUsuńNie przesadzałabym z tym talentem ;P mam nadzieję, że pozostałe również Ci się spodobają Xx.
UsuńWedług mnie dobrze ze tak opisujesz ponieważ łatwiej sobie to można wszystko wyobrazić :) Najbardziej spodobało mi się jak pisałaś o telepatii. To było dokładnie takie coś jakie ja mam z moją przyjaciółką :D Szkoda, że wcześniej nie znalazłam twojego opowiadania :( Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż wydaje mi się, że tak jest lepiej, ale każdy ma swoje zdanie i je szanuję :) Telepatia to coś wspaniałego i przerażajacego za razem ;p ale czasem się przydaje :)
UsuńPozdrawiam!
Xx.
Dlaczego w wersji na telefon nie wyświetla sie tekst?!
OdpowiedzUsuńBi jest pisane na biało więc tu nie widać. Na komputerowej wersji jest niebieskie tło, na którym tekst jest widoczny.
UsuńU mnie wszystko wyświetla się dobrze...
UsuńXx.
Tekstu nie widać kiedy jestem na wersji mobilnej xss
OdpowiedzUsuń