12 maja 2014

10

W drodze do Liverpoolu...

       Po trzech godzinach za kierownicą musiałam się zatrzymać. Nienawidzę jeździć nocą, zwłaszcza po nieznanym terenie. Gdyby nie GPS w telefonie Kasi, nawet tutaj byśmy się nie znalazły, choć tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia co to za miejscowość.
- Jesteś pewna, że to dobra droga?- spytałam przyjaciółki, kiedy płaciłam za kawę zakupioną na przydrożnej stacji benzynowej. Nie przepadałam za tym napojem, ale po całym dniu na uczelni bez nawet krótkiej drzemki, potrzebowałam czegoś co mnie pobudzi.
- Tak. Zostało nam jakieś sto pięćdziesiąt kilometrów- odpowiedziała niepewnie, sprawdzając w nawigacji czy ma rację- Długo jeszcze będziemy stały? Możemy już jechać?
Odsunęłam papierowy kubek od warg, które mocno zacisnęłam. Spojrzałam karcącym wzrokiem na dziewczynę, która oczekiwała ode mnie, że rzucę wszystko i wsiądę z powrotem za kierownicę. Nie tym razem moja droga!
- Cały dzień siedziałam na zajęciach, później pracowałam nad projektem z Colinem, a po tym wszystkim kazałaś mi o trzeciej w nocy zawieść się kompletnie nieznanymi mi wioskami do Liverpoolu. Pozwól z łaski swojej, że wypiję w spokoju tą ohydną kawę, ponieważ jestem zmęczona, a nie chcę zasnąć za kierownicą i wpakować nas do rowu.- powiedziałam, dobitnie akcentując każde słowo- Aż tak ci się śpieszy?

- Owszem- bąknęła pod nosem, tak cicho, że ledwo ją usłyszałam.
- Nawet jeśli dojedziemy później niż planowałyśmy to nic takiego się nie stanie. 
Brunetka zerknęła na mnie kątem oka, ale nie skomentowała mojej wypowiedzi. Wyglądała na bardzo niespokojną. Jej stopa wybijała bliżej nieokreślony rytm o żwirowe podłoże, a splecione razem palce rąk pobielały od mocnego uścisku. Była tak spięta, że obawiałam się, że zaraz pęknie kiedy długo wstrzymywała powietrze, nie wiadomo z jakiego powodu.
- Mów- szturchnęłam ją w ramię swoim, opierając się o maskę samochodu. 
- Co?- zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc czego od niej chcę.
- Co cię gryzie. Wyrzuć to z siebie.
Przez dłuższą chwilę z ust przyjaciółki nie mogło wydostać się żadne słowo, pomimo ich naprzemiennego otwierania i zamykania. Przeczesywała nerwowo ręką włosy, by później przenieść ją na kark i zacisnąć na nim z całej siły. 
- Oj proszę cię Kasia! Przecież widzę, że coś jest nie tak. Odkąd skończyłaś rozmawiać z Paulem, wyglądasz jakbyś siedziała na bombie, a twoje ciągłe pytania, czy nie możemy jechać szybciej tylko to potwierdzają. 
Kilka niepewnych spojrzeń w moja stronę, dwa zawahania i w końcu się otworzyła. Przynajmniej w pewnym sensie.
- Martwię się.
Oczekiwałam ciągu dalszego, tego że zaleje mnie nową dawką informacji dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej, ale jak zwykle musiałam ciągnąć ją za język i sama domyślać się połowy.
- Czym? Harry'm?
Cisza, która zapanowała między nami potwierdziła moje przypuszczenia. Byłam zaskoczona tym co "usłyszałam". Kto by pomyślał, że Kasia zostawi wszystko i popędzi na pomoc chłopakowi, którego wydawała się nie znosić do tego stopnia, że przez pewien czas był on tematem tabu w naszych rozmowach? Kiedy to było? Dokładnie nie pamiętam, ale wcale nie tak dawno. Czasami mam wrażenie, że odkąd obie poznałyśmy One Direction czas płynie dwa razy szybciej, a nasze życie stało się o wiele ciekawsze i zwariowane. Przynajmniej ja to tak postrzegałam.
Widziałam jak przygryza wnętrze policzka, aby czasem czegoś nie powiedzieć. Nie wiem ile razy muszę jej tłumaczyć, że duszenie w sobie uczuć nie jest dobrym rozwiązaniem, ale najwyraźniej jeszcze nie mogę się pochwalić, że czegoś ją nauczyłam.
- Nie musisz się tak zamartwiać- starałam się poprawić jej humor- Jest z nim Higgins, Savan i chłopaki, a rano ma przyjechać lekarz. Na pewno wszystko będzie dobrze.
- Wiem, ja tylko...- umilkła, biorąc głęboki wdech i powoli wypuszczając powietrze- Nie ważne.
- Oczywiście, że ważne! Powiedz co ci leży na sercu, a na pewno ci ulży- uśmiechnęłam się do niej ciepło, co przez moment odwzajemniła, by potem znów wrócić do swojej skwaszonej miny, która towarzyszyła mi od kilku godzin.
- Po prostu chcę mu się odwdzięczyć za to, że przejmował się mną, kiedy ja byłam chora. Chyba jestem mu to winna.
- Sądziłam, że denerwowały cię jego odwiedziny- stwierdziłam, przypominając sobie jak prosiła mnie żebym mówiła mu, że jej nie ma, co było marnym kłamstwem. 
- Trochę- przyznała- Może czas też na mały rewanż- uniosła lekko kącik ust do góry, planując słodką zemstę. 
- Nie żebym była przeciwko tobie i chciała za wszelką cenę pohamować twój entuzjazm, ale obawiam się, że nie ważne co wymyślisz, Styles i tak będzie zadowolony, że w ogóle jesteś przy nim.
- Cholera!- przeklęła cicho pod nosem- Czemu wszystko co jest z nim związane musi być takie trudne? Człowiek chce coś zrobić dla własnej przyjemności, a na końcu okazuje się, że i tak on wygrywa- skrzyżowała na piersi ręce, obrażona na cały wszechświat i Harry'ego. Wyglądała jak małe dziecko, które postanowiło nie odzywać się do mamy, gdyż nie dostało upragnionego lizaka, którego mu obiecano. 
- Widocznie to taki typ człowieka.
- Bardzo wkurzający.
- Ale za to przystojny- odparłam, za co wywołało na jej twarzy zdziwienie.
- Myślałam, że to Niall jest tym jedynym.
-  Bo jest, ale to nie oznacza, że nie mogę stwierdzić pewnych faktów.
- Lepiej daruj sobie dzielenie się, swoimi spostrzeżeniami przy Blondynku, bo jeszcze pozbawi Loczka zębów i nawet jego urocze dołeczki w policzkach mu nie pomogą lepiej wyglądać jak będzie się uśmiechał szczerbaty.
Rada przyjaciółki była bardzo trafna i przy okazji zabawna. Gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, zaczęłyśmy się histerycznie śmiać. Wyobrażenie Loczka bez zębów nie chciało opuścić mojej głowy i jestem pewna, że gdy tylko go jutro zobaczę to choćby nie wiem w jak złym byłby stanie, będę miała problem z ukryciem rozbawienia. 
Gdy udało nam się opanować, dokończyłam zimny już napój i wsiadłyśmy do samochodu. Na szczęście w radiu leciała dość żywiołowa muzyka, która nie potęgowała mojego zmęczenia. Co jakiś czas zerkałam na dziewczynę siedzącą obok mnie, która pilnowała abym skręciła w odpowiednim miejscu i nie pominęła żadnego zjazdu. 
- Kasia...- zagadnęłam, pragnąc dostać odpowiedź na pytanie, męczące mnie odkąd usłyszałam, że dziewczyna martwi się o bruneta z zielonymi oczami. 
- Tak?
- Naprawdę jedziesz tam tylko po to żeby poznęcać się nad Harry'm?
- Oczywiście, że nie- odpowiedziała oburzona- Jak mogłaś tak pomyśleć? Jestem okropna, ale nie do tego stopnia. 
- Nie to miałam na myśli- starałam się wszystko sprostować gdyż źle mnie zrozumiała- Chodziło mi o to, czy faktycznie jedziesz tam tylko z powodu zawartego między wami kontraktu, przy okazji odpłacając mu się za te wszystkie godziny, w których nie dawał ci odpocząć, czy może jest jeszcze coś innego.
- Masz coś konkretnego na myśli?- obróciła głowę w moją stronę.
- A powinnam?- oderwałam na chwilę wzrok od drogi, aby ją lepiej widzieć. Jej wyraz twarzy był nieodgadniony i chyba nawet Bóg nie wiedział co kryje się za jej myślami.
- Decyzja o wyjeździe z tobą do Liverpoolu była podjęta z czysto zawodowych powodów- oznajmiła poważnym tonem- Nie chcę później wysłuchiwać od Cowella, że nie spełniłam warunków umowy albo czegoś podobnego. 
- Ale też się martwisz. Sama to przyznałaś- zaznaczyłam.
- Tak. To chyba normalna reakcja? Przejmuję się nim tak samo jak innymi. Nie jest moim wrogiem żebym mu źle życzyła.
Przytaknęłam, nie mając nic więcej do powiedzenia. Czy nie łatwiej byłoby przyznać, że oprócz tego wszystkiego, najnormalniej w świecie go lubi? Przecież już to kiedyś powiedziała. A to, że go pocałowała? Czy naprawdę zrobiła to pod wpływem chwili i teraz nie miało to żadnego znaczenia? Postanowiłam darować sobie wyciąganie z niej odpowiedzi. Obie byłyśmy zmęczone, a dyskusja na ten temat w obecnej sytuacji nie miała sensu. Skupiłam się na drodze i bezpiecznym dowiezieniu nas do celu. Moment, w którym zobaczyłam przy drodze wielki znak z napisem Liverpoolu był dla mnie niczym zbawienie. Dojechałyśmy. Całe i zdrowe.


Liverpool, Hotel Hampton

       Wiadomość, którą dostałem od Kate mówiła, że razem z Gabrysią będą na mnie czekać w hotelowym lobby o siódmej trzydzieści. Nie spodziewałem się, że będą punktualnie. W końcu kto potrafi przewidzieć czy załapią się na wszystkie czerwone światła w mieście i czy nie pomylą drogi, ale z racji tego, że mój zegarek wskazywał dwadzieścia siedem po, postanowiłem zejść na dół. Jak się szybko okazało ostrożności nigdy za wiele. Ledwo wyszedłem z windy, a w oddali zobaczyłem jak dziewczyny przekraczają próg hotelu. Zerknąłem z niedowierzaniem na wskazówki, które wskazywały godzinę przyjazdu, szacowaną przez Kate. Punktualne co do minuty. Zacząłem się zastanawiać czy nie majstrowała czegoś przy sygnalizacji świetlnej, ale szybko odsunąłem tą myśl na bok. To niedorzeczne!
- Witam panie- wyciągnąłem do każdej z nich rękę i delikatnie uścisnąłem na przywitanie. W odpowiedzi dostałem jedynie zmęczone uśmiechy. Nocna podróż je wykończyła- Jak droga?
- Nie było źle pomimo tego, że był to dość niespodziewany wyjazd- odezwała się Gabrysia, która nie mogła powstrzymać ziewania- Mogło być zdecydowanie gorzej.
- Udało nam się nie zgubić i to najważniejsze- dodała jej przyjaciółka, która pomimo nieprzespanej nocy i długiej jazdy wyglądała tak jak zwykle, gdy ją spotykałem. Luźne, ale eleganckie ubranie i włosy ułożone w artystycznym nieładzie. Ten zestaw był dla mnie jej znakiem rozpoznawczym. Chyba tylko dwa razy w życiu widziałem ją w czymś bardziej "na co dzień". Jedyną oznaką wyczerpania były lekko podkrążone oczy i ściszony głos, który z reguły był stanowczy i pewny siebie. Dzisiaj dodatkowo można było usłyszeć w nim odrobinę zdenerwowania, nawet jeśli ktoś nie miał dobrego ucha.
- Obiecana kawa- podałem dziewczynom, dwa wypełnione gorącą cieczą kubki, które udało mi się wcześniej zamówić do mojego pokoju.
- Dziękuję Paul- tekściarka wzięła ode mnie oba, co trochę mnie zdziwiło- Gaba nie pije kawy.
- Nie wiedziałem. Masz ochotę na coś innego?- spytałem brunetki, która ledwo trzymała się na nogach, a tak właściwie podpierała się na ramieniu swojej koleżanki.
- Jedyne co jest mnie w stanie uratować to łóżko.
- Świetnie się składa, bo mam już klucze do waszych pokoi. Proszę bardzo- wręczyłem każdej z nich magnetyczną kartę i ruchem ręki wskazałem, aby udały się za mną do windy- Gabrysia, ty masz pokój na tym piętrze co chłopaki i ja. Twój Kate jest trzy piętra wyżej. Nie mieszka tam nikt z naszej ekipy, więc nie musisz się martwić, że ktoś cię przypadkiem rozpozna. 
- O wszystkim pomyślałeś- tekściarka spojrzała na mnie z podziwem- Jesteś pewien, że chcesz pracować z One Direction? Chętnie cię zatrudnię jako mojego asystenta.
- To miłe z twojej strony, ale chyba nie szybko udałoby się Simonowi znaleźć kogoś na moje miejsce. Poza tym już się trochę do nich przyzwyczaiłem.
- Zapłacę ci podwójnie- podniosła stawkę, a ja naprawdę zacząłem rozważać przyjęcie jej propozycji. Może i bym się zgodził, ale gdy tylko uświadomiłem sobie, że musiałbym praktycznie cały czas być poważny i idealnie zorganizowany jakoś mi się odechciało.
- Naprawdę mi schlebiasz, ale muszę zrezygnować. 
- Jak chcesz- wzruszyła ramionami upijając łyk kawy, kiedy wchodziliśmy do winy- Gdybyś jednak zmienił zdanie, dla ciebie moja oferta będzie zawsze aktualna.
- Przemyślę to- odparłem, po czym wcisnąłem guzik z numerem dwa.
 Nasza podróż na górę nie trwała długo i już po chwili szliśmy korytarzem, w kierunku pokoju, w którym pomieszkiwał tymczasowo Louis i Harry. Gabrysia darowała sobie odwiedziny, tłumacząc że jeśli zaraz się nie położy to będziemy musieli zanieść ją na rękach do łóżka. Po tym jak byłem świadkiem zazdrości Nialla w stosunku do niej, wolałem nie ryzykować i pokazałem jej, w którą stronę ma iść. Nie żebym się bał mojego podopiecznego. Bardziej obawiałem się tego, że ja mu coś zrobię przy okazji obrony własnej, kiedy będzie próbował dać mi nauczkę. Pamiętam jak ja byłem w ich wieku. Wtedy też mi się wydawało, że jestem niepokonany i nikt nie może mi nic zrobić, dopóki nie dostałem lania od takiego jednego Luke'a, starszego ode mnie o dwa lata. Ach ta młodość...
- Paul?- Kate pociągnęła mnie za rękę- Wydaje mi się, że minęliśmy już ich pokój.
- Skąd wiesz?- spojrzałem na nią zaskoczony, ale jednocześnie musiałem przyznać jej rację. Tak się zamyśliłem, że prawie dotarliśmy na drugi koniec korytarza.
- Słyszałam jak Zayn się darł kilka kroków wcześniej. 
Zawróciliśmy i po chwili stanęliśmy przed właściwymi drzwiami. Bez pukania weszliśmy do środka, by zobaczyć wygłupiających się na ziemi chłopaków. Nim zdążyłem powiedzieć im żeby się uspokoili, Kate wkroczyła do akcji. Jak dla mnie to powinni ją zatrudnić w wojsku jako dowódcę. 
- Wasz przyjaciel jest chory, a wy urządzacie sobie głupie zabawy na podłodze w jego pokoju?- odezwała się apodyktycznym tonem, przez co cała czwórka zastygła w miejscu. Liam przez chwilę nawet cieszył się na jej widok, ale gdy tylko dostrzegł jej mrożące krew w żyłach spojrzenie, zrezygnował z ciepłego powitania- Kilka ogłoszeń parafialnych panowie- zaczęła, rzucając w Nialla pierwszą lepszą koszulką, która leżała na fotelu aby się ubrał- Po pierwsze żaden z was nie ma prawa powiedzieć komuś, że tu jestem. Po drugie macie u mnie przechlapane, ale tym zajmiemy się później. Trzecia rzecz dotyczy właściwie tylko Blondynka- zwróciła się w jego stronę- Gaba jest w pokoju dwieście sześć. Nie wiem czy ci otworzy, bo jest bardzo zmęczona, ale...- próbowała dokończyć lecz chłopak podniósł się szybko z dywanu i czym prędzej wybiegł na zewnątrz. Dziewczyna machnęła na niego ręką- Nie ważne. 
- Miło cię widzieć- odważył się w końcu zabrać głos Liam, ale nawet jego najlepsze komplementy na nic by się dzisiaj nie zdały.
- Nie podlizuj się Payne- zmierzyła go groźnym wzrokiem- I tak ci to nie pomoże. Lepiej mi powiedz co ze Styles'em.
- Jest u niego Savan z lekarzem. Siedzą tam od pół godziny- poinformował nas.
Brunetka podeszła do drzwi od sypialni i już miała chwytać za klamkę, gdy nagle same ustąpiły. Mężczyzna w całkiem młodym wieku jak na medyka, o kruczoczarnych włosach i latynoskiej urodzie zmarszczył brwi, przyglądając się jej uważnie. Nawet stojąc kilka metrów od nich widziałem jak skanuje jej ciało wzrokiem od stóp do głów, ale na niej w ogóle nie zrobiło to wrażenia.
- Widzę, że mój pacjent ma kolejnego gościa i tym razem jest to ktoś zdecydowanie bardziej cieszący oko- uśmiechnął się do niej szarmancko- Mam nadzieję, że to nie ty jesteś Kate.
- N-nie- zająknęła się, zmieszana- A nawet jeśli to czy to ma jakieś znaczenie, panie...
- Och przepraszam! Gdzie moje maniery?- ujął jej dłoń i pocałował wierzch- Nazywam się Simmons. Doktor Simmons. Poproszono mnie abym nie przekazywał żadnych informacji tamtej dziewczynie, więc jak tobie na imię?
- Jestem...
- Gemma!- krzyknął za nami Louis. Wszyscy popatrzyliśmy na niego podejrzliwie, ale on uśmiechnął się szeroko, kontynuując swój teatrzyk- To jego siostra. Zadzwoniłem do niej wczoraj, że jej brat jest chory i przyjechała. To się nazywa rodzinka, co?
- Tak. Faktycznie rzadko kiedy akurat rodzeństwo odwiedza chorych. Zwłaszcza w tym wieku- odparł lekarz.
- Cóż...- Kate uśmiechnęła się do niego przekonująco- Mój mały braciszek wyprowadził się z domu i trochę przykrzy* mi się bez niego. Jak mogłabym go zostawić w potrzebie?
- No proszę! Wzór do naśladowania.
Gdyby nie to, że wiem jak oboje bardzo się nie cierpią to może i bym uwierzył w to, że któreś z nich się za sobą stęskniło. Niemniej jednak musiałem przyznać, że Tomlinson jak chce to potrafi wymyślić coś mądrego, choć pewnie G i tak znalazłaby sposób na wydobycie informacji o stanie zdrowia swojego podopiecznego. Zwłaszcza gdyby dotarło do niej, że młody lekarz ma na nią chrapkę. Zastanawiałem się czy tylko udaje, że tego nie widzi, czy rzeczywiście nie jest świadoma co mu chodzi po głowie. Nawet Savan, który cały czas stał przy boku mężczyzny to dostrzegł i zdecydowanie nie podobało mu się w jaki sposób patrzy na jego siostrę. Ile on może mieć lat? Dwadzieścia pięć? Sześć?
- Skoro ustaliliśmy kto jest kim, mógłby nam pan powiedzieć co takiego dolega Harry'emu?- wtrąciłem się w ich rozmowę, chcąc przejść do sedna sprawy i zapobiec pobiciu człowieka niosącego pomoc, przez nadopiekuńczego brata. 
- Chłopak ma jeszcze trochę podwyższoną temperaturę, ale z waszej relacji wynika, że znacznie mu się polepszyło. Tak na marginesie, pomysł z lekami i wypoceniem się był bardzo dobry. Stare metody są czasami lepsze od tych nowoczesnych- pochwalił nasze działania, które podjęliśmy dzięki Ka... to znaczy Gemmie- Wygląda mi to na dość ostre przeziębienie. Nie ma się jednak powodów do zmartwień. Mogłoby być zdecydowanie gorzej gdyby okazało się, że to grypa. Na szczęście nie słyszałem żadnych świstów w płucach ani oskrzelach. 
- Mogę o coś spytać doktorze?- przerwała mu nowa siostra Styles'a. Na pewno się ucieszy jak się dowie, że zyskał kolejnego członka rodziny. 
- Naturalnie- podarował jej kolejny szeroki uśmiech mówiący "Możesz mnie pytać o co tylko chcesz, a najlepiej o numer telefonu".
- Czy ta cała sytuacja... to znaczy pogorszenie jego stanu zdrowia może być wynikiem na przykład... hmm... wyjścia na dwór nieodpowiednio ubranym?
- Jak najbardziej. Zwłaszcza jeśli zrobi się to spoconym, przechodząc z ciepłego pomieszczenia na zimne powietrze. Przyczyn może być wiele- potwierdził jej przypuszczenia. Tekściarka ze sztucznym uśmiechem na ustach zerknęła przez ramię na chłopaków, niemo mówiąc "Zabiję was", po czym znów przeniosła wzrok na przystojnego lekarza.
- Jakieś zalecenia?- spytałem nim udało mu się jeszcze bardziej pogrążyć chłopaków. I tak już mają prze... przerąbane. 
- Radziłbym mu zostać do końca dnia w łóżku i oszczędzać siły. Oprócz tego przepisałem mu jeszcze dwa nowe leki.
- A co z jutrzejszym koncertem?
- W trosce o dobro pacjenta, wolałbym żeby sobie odpuścił, ale skoro pojutrze macie trzy dni wolnego ewentualnie mogę się zgodzić na jego udział w tym wydarzeniu. Proszę jednak aby do ostatniej chwili odpoczywał, a zaraz po zakończeniu położył się spać i nie wychodził na dwór jeśli to nie będzie konieczne.
- Zajmiemy się nim- odparła Kate, która uważnie przysłuchiwała się jego słowom. 
- Nie wątpię. Ma szczęście, że jest otoczony takim gronem przyjaciół i rodziny.
- Nie omieszkam mu o tym przypomnieć- uśmiechnęła się tajemniczo i już mogę zacząć sobie wyobrażać co biedny Loczek będzie musiał przechodzić gdy mu się polepszy. 
- Jeśli chodzi o mnie to wszystko co mogę na tą chwilę poradzić- rozłożył bezradnie ręce Simmons- Gdyby działo się coś niepokojącego proszę dzwonić. Oto moja wizytówka- wyciągnął z kieszeni marynarki biały kartonik i podał go tekściarce- Gdybyś miała też jeszcze jakiś pytania, nie krępuj się. Jestem dostępny dwadzieścia cztery godziny na dobę- ostatnie słowa skierował już tylko do niej dając do zrozumienia zarówno jej jak i nam, że liczy na szybki kontakt. Dostępny całą dobę, tak? Ciekawe gdzie był dzisiaj nad ranem gdy go potrzebowałem. Trzeba było zmusić G do pojechania z nami w trasę od początku. Mielibyśmy wszystko i wszystkich na skinienie palca. Może jednak powinienem przyjąć jej propozycję pracy? Wystarczyłoby żebym powiedział dla kogo potrzebuję głupiego ksera dokumentów, a dostałbym je na złotej kartce. 
- Dziękujemy bardzo za pomoc, ale na pewno śpieszy się pan do innych pacjentów- zabrał głos Kotecha, niemal wyrzucając doktora za drzwi gdy ten dalej zapewniał jego siostrę, że nie będzie robiła problemu, gdy zdecyduje się do niego zadzwonić. Założę się, że nie zdaje sobie sprawy ile ma lat. 
- Rzeczywiście, ale...- ponownie skupił całą swoją uwagę na dziewczynie stojącej przed nim- Po czwartej mam wolne.
- Na pewno poradzimy sobie sami- zapewnił, odciągając brunetkę na bok.
- Bardzo możliwe. Cóż, na mnie już pora. Mam kolejną wizytę o ósmej, a podobno ktoś zepsuł coś w systemie sygnalizacji świetlnej w mieście i działają one w cały świat. Ciężko jest przejechać nie stając co chwilę na czerwonym. Chyba, że wjeżdża się do miasta od strony Londynu. Jeśli macie dzisiaj jakieś spotkania przygotujcie się na korki. 
Wszyscy pożegnaliśmy znachora-casanovę, a ja odwróciłem się w stronę brunetki, która bawiła się jego wizytówką. Popatrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, przez co najprawdopodobniej wzięła mnie za wariata, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Czemu się tak na mnie gapisz?- spytała.
- Ja?! Nie nic...
To nie kobieta. To wiedźma.  

       Zamiast siedzieć na tej przeklętej kanapie i wysłuchiwać co Kate ma nam do powiedzenia, równie dobrze moglibyśmy stać pod ścianą i czekać na rozstrzelanie. W sumie to można było przewidzieć, że się wkurzy i to nawet bardzo, ale jakoś nikomu nie przyszło to wcześniej na myśl.
- Czy wy naprawdę jesteście tacy głupi, czy tylko udajecie?!- warknęła na nas, odstawiając drugi kubek kawy. Kto jej go dał? Przez chwilę miałem nadzieję, że to może przez nadmiar kofeiny wpadła w taki szał, ale doskonale zdawałem sobie sprawę, że to wszystko przez nasze nierozważne zachowanie.
- Przepraszamy- wszedłem jej w zdanie- Zachowaliśmy się nierozsądnie, ale czasu już nie cofniemy, a Harry nagle nie wyzdrowieje.
- Nie mądruj się Louis!- wytknęła mnie palcem, jeszcze bardziej zdenerwowana. Nie sądziłem, że się da...- Dam sobie obie ręce uciąć, że pomysł rozegrania meczu piłki nożnej w to zimno, był twój.
- Może i mój- prawie się przyznałem, ale nie byłem na tyle głupi żeby wziąć całą winę na siebie.
- Skoro to nie nasza wina to czemu my też jesteśmy sądzeni?- odezwał się Zayn.
- Nie wymigasz się od odpowiedzialności Malik- zastrzegła- Trzeba było ruszyć własną mózgownicą i doradzić kolegom żeby się opamiętali, choć zastanawiam się czy coś w ogóle jest w tych waszych głowach. Pewnie gdybym wam krzyknęła do ucha to odezwałoby się echo- wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, po czym zacisnęła mocno usta- Poza tym nie jesteście sądzeni. Gdyby tak było, mielibyście szansę się bronić, a ta została wam odebrana.
- Przez kogo?- spytał Niall, który siłą został sprowadzony z powrotem do pokoju. Trzeba go było widzieć jak kurczowo trzymał się Gaby, gdy próbowałem go wyciągnąć z jej sypialni. Tęsknota połączona ze strachem nad tym co go czekało przy spotkaniu twarzą w twarz z rozwścieczoną tekściarką spowodowała, że omal obojga nie przyprowadziłem. Łącznie z łóżkiem.
- Przeze mnie- odparła nieznoszącym sprzeciwu głosem.
- Powinnaś się nieco wyluzować- pragnął wyrazić swoją opinię Liam. Biedaczysko chyba postradało zmysły ze stresu- Przecież nic takiego się nie stało. Doktor powiedział, że nic mu nie będzie, jutro znów wystąpimy, będziesz miała okazję nas zobaczyć...
- Naprawdę myślisz, że nie mam lepszych rzeczy do roboty tylko patrzenie jak biegacie po scenie robiąc z siebie pajacy?!- odparła z wyrzutem- Mam masę pracy, którą musiałam odłożyć na później kolejny raz, ponieważ One Direction znów mnie potrzebowało. Chociaż może faktycznie masz rację Payne. Może ja się zrelaksuję, poczytam książkę, posłucham muzyki, a ty zadzwonisz do moich pracodawców i klientów z informacją, że bardzo mi przykro, ale nie miałam czasu napisać dla nich piosenek i wprowadzić poprawek, gdyż bawiłam się w przedszkole?!
W niewielkim salonie zapadła grobowa cisza. Nikt nie miał ochoty ani odwagi się odezwać. Z jednej strony Kate miał rację. Nie dostrzegaliśmy całości problemu. Oprócz tego, że Styles był przez kilka godzin w stanie agonalnym, w rzeczywistości stworzyliśmy o wiele więcej zamieszania. Savan strasznie się martwił, zastanawiając się co zrobić aby postawić go na nogi, Paul musiał zając się organizacją pomocy, przez co zadzwonił do dziewczyny, która stała przed nami niewyspana, po tym jak postanowiła zrezygnować z pozostałych obowiązków, które czekały na nią w Londynie. Z drugiej strony powinna wiedzieć, że nie zrobiliśmy tego specjalnie, a już na pewno nie chcieliśmy zrobić jej na złość. Jeszcze kogo jak kogo, ale Liama w ogóle nie powinna o to podejrzewać. Kątem oka widziałem jak posmutniał gdy tekściarka wspomniała o tym, że mogłaby znaleźć sobie lepsze zajęcie niż przyjście na nasz koncert. Jemu od początku najbardziej zależało żeby zawsze dobrze przed nią wypaść i nigdy jej nie zawieść. To on walczył z nami każdego ranka abyśmy się pośpieszyli, ponieważ nie chciał się spóźnić na próbę z nią i prosił abyśmy poćwiczyli jeszcze trochę piosenki, których nas nauczyła, pomimo tego, że mieliśmy już wolne.
Przyjaciel powoli wstał ze swojego miejsca i podszedł do Kate, która karciła nas wzrokiem z założonymi na piersi rękami. 
- Przepraszam. Powinienem ich upilnować- mruknął cicho, po czym ze spuszczoną głową wyszedł z pokoju. Zayn zerwał się z kanapy i wybiegł za nim, a Niall bez słowa podążył jego śladem.
- Mogłaś sobie darować- odezwałem się gdy zostaliśmy sami.
- Słucham?- spojrzała na mnie zdziwiona- Niby czemu?
- Mogłaś tak naskoczyć na każdego z nas, ale nie na Liama- odparłem cierpkim głosem- On jako jedyny nigdy cię nie zawiódł i starał się abyśmy niczego nie zawalili. Może i ochrzciłaś go naszym ojcem nazywając go Daddy Direction, ale to nie znaczy, że naprawdę nim jest i cała odpowiedzialność spada na niego.
- Chyba jasno wyraziłam swoje zdanie, że każdy z was jest winny.
- Ale nie każdy się tak tym przejął ja on- zaznaczyłem- Nawet nie wiesz ile byłby wstanie zrobić żeby ci zaimponować. Żeby usłyszeć od ciebie jedno słowo pochwały. Gdy dowiedzieliśmy się, że odrzuciłaś zaproszenie Paula na nasz występ, był drugi w kolejce żeby do ciebie zadzwonić i starać się przekonać żebyś zmieniła zdanie. Ale przecież ty masz lepsze rzeczy do roboty, prawda?
Kate stała nieruchomo, a z jej wyrazu twarzy nie dało się nic wyczytać. Zastanawiałem się co teraz myśli, ale nawet powieka jej nie drgnęła podczas moje monologu. Naprawdę miała nas gdzieś? Nie zależało jej na tym abyśmy godnie ją reprezentowali jako uczniowie wypuszczeni spod jej skrzydeł? Jeśli tak to po co tu przyjechała? Tylko ze względu na to, że Higgins ją poprosił? 
- Idź go poszukaj, a ja zobaczę co ze Styles'em- odezwała się szeptem, odwracając się w drugą stronę i znikając za drzwiami sypialni Hazzy.

       Ogarnęło mnie poczucie winy po tym co usłyszałam od Louisa. Może i nie powinnam się tak na nich wydzierać, ale co miałam zrobić? Jestem zmęczona, mam mnóstwo spraw na głowie, a jakby tego było mało to zamiast pracować pojechałam sobie na wycieczkę ponad trzysta kilometrów za Londyn. Ciekawe kto pójdzie jutro za mnie na spotkanie z nowym producentem... Cholera! Spotkanie! Muszę je odwołać. "Skleroza nie boli, co?"- naśmiewało się ze mnie moje drugie Ja, które wcale nie było pomocne. "Nie rozumiem czemu tak marudzisz. Przecież nikt cię nie zmuszał żebyś tu przyjeżdżała". Paul do mnie zadzwonił. "I wpakował cię na siłę do auta?". Miałam ochotę uderzyć głową o ścianę. Po co ja w ogóle dyskutuję sama ze sobą? Nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi. 
Prawdopodobnie dalej toczyłabym zawziętą dyskusję z moją podświadomością, dowodząc za wszelką cenę swoich racji i odpierając kolejne ataki moich pogmatwanych myśli gdyby nie widok, który pojawił się przed moimi oczami. 
Na wielkim łóżku leżał przykryty pod trzema kołdrami Harry. Po cichu podeszłam bliżej i przysiadłam na brzegu materaca. Spojrzałam na jego zmęczoną twarz, podkrążone oczy i lekko rozchylone, spierzchnięte usta, przez które wydostawało się powietrze. Po skroni spływało mu kilka kropel potu, a do mokrego czoła przykleiło się kilka kosmyków włosów. Wyciągnęłam przed siebie rękę aby odgarnąć je na bok, ale gdy tylko dotknęłam jego skóry chłopak się wzdrygnął, przez co szybko ją cofnęłam. Bałam się ruszyć żeby go nie obudzić, ale było już za późno. Powoli otworzył oczy, by niemal od razu je zamknąć. Musiał mieć wczoraj naprawdę wysoką temperaturę, skoro jest tak wycieńczony. Ponowił próbę uniesienia powiek, ale udało mu się to tylko do połowy. Mimo tego dał radę utrzymać je rozwarte przez dłuższy czas.
- Kate?- spytał przeraźliwie cichym głosem, słabo mnie widząc w przygaszonym świetle.
- Cześć- uśmiechnęłam się do niego ciepło, choć pewnie tego nie zauważył- Powinieneś odpoczywać. Śpij.
- Naprawdę tu jesteś?- kontynuował swoje pytania, chcąc się upewnić, że nie ma omamów. Resztkami sił wydobył swoją dłoń spod kilku pierzyn i starał się znaleźć moją. Widząc jego poczynania, złapałam go za nią i delikatnie ścisnęłam- Przyjechałaś.
- Tak, a teraz proszę cię spróbuj znowu zasnąć. Nie chciałam cię obudzić.
- Co za pech...- mruknął niewyraźnie, splatając nasze palce razem. 
Spojrzałam w dół, przez chwilę zastanawiając się czy nie przerwać naszego kontaktu. Gdy jednak moje serce, które zacisnęło się tak mocno, że przypominało wielkością orzeszek od momentu kiedy przekroczyłam próg tego pokoju, przekonało mnie, że jesteśmy sami, skapitulowałam. Zamiast tego dołączyłam drugą i zaczęłam gładzić wierzch jego. Styles przyglądał mi się spod pół przymkniętych powiek, przeciwstawiając się wyczerpaniu. Skrzyżowałam nasze spojrzenia, a następnie zauważyłam jak jeden kącik jego ust minimalnie unosi się do góry.
- Zawsze jesteś taki uparty i irytujący? Nawet gdy jesteś chory?
- Dla ciebie wszystko- odparł szeptem.
- Idź spać- nakazałam, ale mogłam sobie gadać i gadać...
- Zawsze musisz mi mówić co mam robić? Nawet gdy jestem chory?
W duchu wywróciłam oczami, ale przed zaciśnięciem ust w wąską linię nie mogłam się powstrzymać. Czemu zawsze gdy go widzę mam ochotę rzucić czymś w niego albo na niego? To jest sprzeczne ze wszystkimi prawami natury, etyki i czego tam jeszcze ludzie nie wymyślą. Odwróciłam głowę aby nie patrzeć na zielone tęczówki, które pomimo tego, że były przykryte szklistą powłoką wciąż były piękne i wywołujące gęsią skórkę na moim ciele. Na stoliku nocnym stała butelka wody, która była teraz idealnym punktem zaczepienia żeby zająć myśli czymś innym.
- Chcesz się napić?
Chłopak skinął delikatnie głową, a ja sięgnęłam po napój i odkręciłam korek. Szybko jednak odstawiłam go z powrotem. Dopiero kiedy pomogłam mu się nieco podnieść i podłożyłam drugą poduszkę pod głowę żeby był wyżej, przelałam trochę płynu do szklanki i przystawiłam do jego bladych warg. Niewiele upił, ale dzięki temu jego głos brzmiał nieco lepiej.
- Dzięki- westchnął, szukając po omacku mojej dłoni. Tak jak poprzednio wyręczyłam go w tym zadaniu- Będę żył?- spytał nagle, a ja zaśmiałam się pod nosem. 
- Nie- odparłam pewnie- Jak tylko wyzdrowiejesz, ja wezmę się za ciebie.
- Grozisz czy obiecujesz?- uniósł jedną powiekę, ale za chwilę ją opuścił.
Już miałam zacząć szukać słów, którymi mogłabym mu się odgryźć, gdy nagle usłyszałam jak ktoś puka. Odruchowo puściłam rękę Harry'ego i przesiadłam się na fotel obok łóżka, zapewniając nam bezpieczną i nie budzącą podejrzeń odległość. Drzwi się otworzyły, a w progu stanął smutny Liam.
- Szukałaś mnie?- zwrócił się do mnie, po tym jak przyjrzał się swojemu przyjacielowi.
- Tak. Mógłbyś poczekać na mnie w drugim pokoju?- poprosiłam, na co chłopak przytakną i się wycofał. Wypuściłam z płuc powietrze, oddychając z ulgą.
- Wrócisz?- Styles przekręcił głowę w moją stronę, ale nawet na mnie nie spojrzał. Wróciłam na swoją dawną pozycję i nachyliłam się, całując go w czoło.
- Wrócę. Obiecuję- szepnęłam, składając na rozgrzanej skórze kolejny pocałunek- A teraz przestań być taki uparty i spróbuj zasnąć.

       Na początku byłem zdziwiony, gdy Louis powiedział, że Kate chce mnie widzieć. Dopiero co podejrzewałem ją o to, że wyrzuci kogoś z hukiem przez okno, a widok któregokolwiek z nas jest ostatnią rzeczą na jaką ma ochotę. Może postanowiła zamienić swoje plany w czyny i niedługo będę leżał plackiem, dwa piętra niżej na chodniku? Gdy wszedłem do pokoju Hazzy rozejrzałem się wokół, ale nigdzie jej nie było. Postanowiłem sprawdzić w jego sypialni i tam ją znalazłem.
- Szukałaś mnie?- spytałem, przenosząc wzrok z schorowanego przyjaciela na tekściarkę.
- Tak. Mógłbyś poczekać na mnie w drugim pokoju?- skinąłem głową, ulatniając się z powrotem do pokoju. 
Zasiadłem na kanapie, na której nie tak dawno czułem się jak na stryczku. Próbowałem znaleźć nieco bardziej optymistyczny powód, dla którego chciała ze mną porozmawiać. Nie musiałem długo czekać, aż do mnie dołączy.
- Jak się czuje?- zagadnąłem, usiłując uniknąć niezręcznej ciszy.
- Chyba lepiej. Nie wiem do końca w jakim stanie był wczoraj, ale wciąż jest zbyt pewny siebie, więc wszystko powinno wrócić do normy.
- To dobrze- odparłem i to by było na tyle co miałem do powiedzenia. Na szczęście dziewczyna również nie chciała abyśmy zamilkli na amen i od razu przeszła do konkretów. Bardzo szokujących swoją drogą.
- Chciałam cię przeprosić- zaczęła, bawiąc się rękawem marynarki, którą miała na sobie- Nie powinnam była tak na ciebie naskoczyć. Na żadnego z was co nie znaczy, że nie jestem zła za wasze lekkomyślne postępowanie.
- Wiem. Zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie- przyznałem jej rację.
- Właśnie. Pomyśleliście co by było gdyby cała piątka zachorowała? Albo gdyby Styles nabawił się zapalenia płuc?- nic się nie odezwałem, a ona pokręciła z politowaniem głową- Tak sądziłam.
- To się już więcej nie powtórzy.
- Nie musisz mi tego obiecać- spojrzała na mnie ze spokojem- To wasze występy, wasza trasa, wasza kariera i wasze życie. Nie chcę się bawić w zrzędzącą nad wami matkę i zwracającą wam uwagę na każdym kroku. I tak już jestem wystarczająco nieznośna.
- Nieprawda!- zaprzeczyłem, ale machnęła na mnie ręką.
- Daj spokój Liam. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że praca ze mną nie należy do najłatwiejszych, nie wspominając już o stosunkach na innych polach niż zawodowe. 
- Jesteś dla siebie zbyt surowa- stwierdziłem- Nie jest z tobą aż tak źle.
- Dzięki- zaśmiała się, wzdychając głęboko- Naprawdę chcę dla was jak najlepiej. Pewnie, że o wiele łatwiej by mi było gdybyście słuchali tego co mówię i robili to o co proszę bez żadnego sprzeciwu, ale wtedy nie bylibyście sobą. Piątką szalonych chłopaków, których niedługo pokocha cały świat. 
- Przesadzasz...
- Wcale nie- odparła pewna swoich przewidywań- Prędzej dorobicie się milionów sprzedanych płyt niż będziecie się zachowywać tak jak inni moi podopieczni. Tamci chodzą jak w zegarku, ale podobno nie można mieć wszystkiego. 
- Ja nie narzekam. Zawsze może być gorzej.
- Taa... gdzieś już to słyszałam- burknęła pod nosem, po czym zmieniła temat- Jak wam idzie na koncertach?
- Dobrze- odpowiedziałem, nie będąc pewny co tak właściwie powiedzieć. Jeszcze nie tak dawno w ogóle ją to nie interesowało. 
- Tylko dobrze?- uniosła zaskoczona jedną brew- Dajesz mi do zrozumienia, że gdy przyjdę zobaczyć was na żywo będę rozczarowana?
- Będziesz na koncercie?!- spytałem z niedowierzaniem. 
- Pewnie. Ktoś musi ocenić czy faktycznie idzie wam tak wyśmienicie jak opisuje to Higgins- uśmiechnęła się- Nie chcę go obrażać, ale na muzyce to on się w ogóle nie zna.
Zacząłem się śmiać, słysząc jej słowa. Biedny Paul, na początku kompletnie nie pojmował co się łączy z czym i dlaczego. Louis się nawet z niego nabijał, że to przez to iż jest stary, ale gdy tylko raz oberwał od menadżera, darował sobie dalsze docinki.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę- objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie, nie myśląc nad tym co robię. Dopiero gdy dziewczyna nie odwzajemniła gestu zdałem sobie sprawę co ja najlepszego wyrabiam i chciałem ją puścić, ale nim zdążyłem to zrobić, lekko objęła mnie w pasie. Przez chwilę siedzieliśmy tak wtuleni w siebie, ale Kate postanowiła przerwać nasz mały moment pojednania.
- Dobra, koniec tych czułości, bo mnie jeszcze oskarżą o molestowanie w pracy!
- Nikomu nie powiem- zapewniłem.
- Spróbowałbyś...









* przykrzyć- nie wiem jak w innych regionach naszego pięknego kraju, ale u mnie to synonim takich słów jak tęsknić czy smucić, np. Przykrzy mi się za nim = tęsknie za nim = smutno mi, że go tu nie ma. :) Mam nadzieję, że się rozumiemy ;D

65 komentarzy:

  1. owww :D
    Ale Kate się wściekła :D
    LIAM ::C
    Rozdział świetny :)
    Pozdrawiam
    G xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Kate z jakiego regionu Polski jesteś ? ;>
    Rozdział jak zwykle super. I jak zwykle nie mam słów by go opisać.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urodziłam się na śląsku ;)
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
    2. No to już wiem czemu Ci się przykrzy ! :D

      U mnie też często używa się tego zwrotu a urodziłam się i żyję w świętokrzyskim ;)

      Usuń
    3. No proszę! Kolejne porządne województwo ;D

      Usuń
    4. To ja też się dołączam, na podkarpaciu tez się przykrzy :))
      ~Izzy

      Usuń
    5. To chyba tylko w Krakowie nie znają takiego zwrotu ;p
      Xx.

      Usuń
    6. To chyba tylko w Krakowie nie znają takiego zwrotu ;p
      Xx.

      Usuń
    7. Kraków też używa takiego zwrotu :D

      Usuń
    8. A mi jedna czytelniczka powiedziała, że w Krakowie znaczy to coś innego :)
      Xx.

      Usuń
  3. Rozdział Świetny jak zawsze.
    Pozdrawiam x.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, ja dzisiaj króciutko, bo mam masę nauki =D
    Więc:
    Kate - Ojej jaka ona opiekuńcza <3, a potem normalnie Diablica, oj dała im popalić. Potem znowu przy akcji z Harrym. - Meeega zmartwiona i opiekuńcza =D, a na koniec okazała skruchę i nawet przeprosiła Liama, normalnie jakas nowość =D Kate naprawdę się zmienia :) I czasami boję się jej wahań nastrojów :ooo
    Gaba - Jak zwykle dociekliwa i ciągnąca Kate za jezyk ;3 Och, gdyby tylko wiedziała.... chyba wtedy Kate nie miałaby przy niej zycia. XD
    Niall- zapewne znalazł się pod pokojem Gaby w ciągu nie więcej niż 5 sekund<3 Taki tak zakochany po uszy Horanek :)
    Harry - Biedaczek, taki chory... cichy... ale uparty jak zwykle. A ja go w poprzednim komentarzu podejrzewałam o jakiś podstęp XD Ja zła.. :P
    Liam- Taki przestraszony i niewinny... Myślałam że Kate doprowadzi go do łez :c
    Louis - wywołał poczucie winy u Kate! Znowu jakas nowość '.' Chyba rozszyfrował, choć troszkę jak trzeba się do Kate zwracać :) i mógłby tę wiedzę przekazać Harremu ;)
    A na koniec jeszcze mi została Akcja z doktorem XDD - Gdyby Harry to widział, zapewne nie patrzyłby na to czy jest chory, i tak by się rzucił na tego "podrywacza"
    Louis - nie mogłeś wymyślić kogoś innego? Jak Harry się dowie, że to ty wymyśliłeś, że Kate jest Gemmą, to chyba zabije cie wzrokiem ;p
    Okeej to ja już kończę i nie zanudzam. I dodam jeszcze oczywiście, że rozdział jak zwykle cudowny cud miód i orzeszki =D No i jeszcze dorzucę, że kocham twojego bloga <33
    No widzisz miało być krótko, a wyszło jak zawsze... Ok już kończę, bo inaczej jutro nie będzie za wesoło ;* Paapapa :* Miłej nocy, słodkich snów i tak dalej XD
    ~Izzy :)
    PS.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. < pozdrów ode mnie Harrego> *

      Usuń
    2. Nie tylko ty ;/
      Ja też. Boję się, że przejdą na mnie...
      Jedna z podstawowych zasad- chcesz żyć, nie mów wszystkiego przyjaciołom.
      Już widzę jak potykał się o wszystko co możliwe i próbował przedrzeć się przez drzwi nie otwierając ich.
      Dajmy Harry'emu trochę odpocząć ;p
      Liam jest twardy! Tylko jeszcze tego nie pokazał ;)
      Louis- miejmy nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę. Co do Gemmy... Louis faktycznie może mieć przechlapane. W końcu jak Styles ma być z Kate, jeśli to teraz Gemma? Kazirodztwo nie wchodzi w rachubę ;p
      Powodzenia w szkole! <3
      Xx.

      PS. On też Cię pozdrawia ;)

      Usuń
  5. Nie przeczytałam jeszcze, ale muszę to napisać.
    NO NA SERIO! między nami jest jakieś połączenie. Siedzę w tramwaju dzisiaj i wchodzę na bloggera. Patrzę i mówię: fajnie by było jakbyś coś dodała. Ale tak zerkam, ostatni rozdział 6 dnu temu. Więc stwierdzam, ze twój czas to takie 10-14 dni. (Oczywiście nie mówię tego na głos, co by ludzie pomyśleli. Wszystko działo się mentalnie).
    Ale siedzę wieczorem w domu i myślę: wejdę, a co! Patrzę, jest! Dodany 8 minut temu.
    no wybacz, ale coś w tym jest :)
    Ide czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jesteś moją zaginioną siostrą bliźniaczką, o której nie miałam pojęcia? Ostatnio cały czas ktoś mi mówi, że kogoś mu przypominam albo że jestem do kogoś bardzo podoba. Choć dla Ciebie nie oznaczałoby to nic dobrego ;)
      Xx.

      Usuń
    2. Zaginiona siostra blizniaczka ! TO JEST TO! chociaż domyślam się, że jestem starsza :)
      miałaś rację, rozdział będący przerywniko-wprowadzenio-zawiązaniem :)
      Ale to nie oznacza, ze jest nudny.
      Aaaa, jeszcze jedno. Juz drugi raz zniweczyłaś moje misterne obliczenia co do daty następnego rozdziału. Jeszcze raz i zacznę się przyzwyczajać do nowych części co 6 dni :)
      Jak kolokwium? Bo egzamib z patofozjologii=lipa :/

      Usuń
    3. Aaaa tam! Kobiet się o wiek nie pyta, więc nikt się nie zorientuje ;)
      Może lepiej się nie przyzwyczajaj, bo sesja mi się zbliża, a dobrze wiemy co to oznacza ;/
      Ale które kolokwium, bo jak na razie miałam trzy :) Ale można powiedzieć, że jestem zadowolona, choć miałam nadzieję, że neurologia lepiej mi pójdzie.
      Xx.

      Usuń
    4. Neurologia, patofizjologia i inne logie.. sesja
      :) nie wiem które, ostatnio stwierdziłas ze jestem medium i mam ci przewidywać pytanie :)

      Usuń
  6. Gdzieś w przerwie między 4 a 5 stroną sprawka z laborek stwierdziłam, że warto by spojrzeć co tam w internetach i bam! Nowy rozdział ;) I taki słodko-gorzki, czyli jak lubię najbardziej :)
    Wybacz, ale najbardziej zaciekawił mnie moment, w którym Lou sprowadził Nialla z powrotem na egzekucję. Nie chcę (a może wręcz przeciwnie ;p) sobie wyobrażać w jakich okolicznościach zastał go z Gabą i łóżkiem w rolach głównych ;)
    I może rzeczywiście Kasia przesadziła trochę z tymi wrzaskami (no ale czego się nie robi z *ekhem* miłości *ekhem* ;p), ale dobrze, że Lou ma czasem łeb na karku i naprowadził ją na właściwe tory, i już sobie wszystko z Liamem wyjaśnili, i Kasia pójdzie na ich koncert, i jeszcze się wszyscy zdziwią jak jej się spodoba, i w ogóle się zagalopowałam, i w tym zdaniu jest zdecydowanie za dużo "i", i co z tego :)
    A nad momentami Hate (;D) tym razem może nie będę się rozpływać, bo mnie jeszcze znielubisz za te wszystkie przesłodzone określenia ;)

    Lots of love <3
    Xx.

    P.S. Paul nie waż się odchodzić od chłopaków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłaś do 4 i 5 strony? Ja ledwo dochodzę z nauką do 3 bez żadnej przerwy. Zapamiętaj jakie rozdziały lubisz najbardziej. Teraz już nie ma co liczyć na rozdział usłany różami :)
      Czemu mnie to nie dziwi?
      Miłości? Jakiej miłości? O co w ogóle chodzi? Jak pisałam ten rozdział też wszędzie widziałam za dużo "i". Może Ci się ode mnie udzieliło. Sorry...
      Ja? Ciebie? Znielubić? Nie da się! <3

      Much love! <3
      Xx.

      PS. Lepiej płacą...

      Usuń
  7. Heh, siedzę sb w pokoju i miałam szukać zdjęć na zadanie domowe, a tu patrzę i nowy rozdział. I nie mogłam się doczekać i przeczytałam. Nie wiem jak się mówi w innych regionach naszego słowiańskiego (za dużo Cleo i Donatana) kraju, ale u mnie jest to zacny rozdział. Życzę Tb dużo weny i w ogóle.
    Twoja kochana i nie komentująca, chociaż zawsze czytająca
    Soph ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu ja wszystkim przerywam w nauce? To jest straszne!
      Znam to słowo! Kolega kiedyś powiedział, że mam zacny tyłek i na początku bałam się, że to coś obraźliwego, ale gdy dał mi piwo o takiej nazwie i było dobre stwierdziłam, że nie miał nic złego na myśli ;p (za długie to zdanie...)
      Xx.

      Usuń
  8. Ja tez nie spodziewałam się dzisiaj rozdziału a tu taka niespodzianka. Jak zwykle z niecierpliwością czekam na następny świetny rozdział. Pozdrawiam Kat


    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty *.*
    Życzę weny Czekam na nexta :3 Ps: Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział boski jak zawsze :D czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Niedługo dostanę przez Ciebie zawału serca! (Choć może powinnam powiedzieć- dzięki Tobie) jak co wieczór sprawdzam bloggera, a tam nowy rozdział u Ciebie i od razu dzień staję się weselszy. Z wielgachnym uśmiechem przeczytałam rozdział i od razu jakoś mi się smutno zrobiło, wszak to już koniec i znowu trzeba czekać.
    Haha, reakcja Nialla- epicka! Tak bardzo uwielbiam jego i Gabusię!
    Też sądze, że Kate przesadziła z tym opieprzaniem chłopaków. Lou moje słoneczko- dobrze, że zareagowałeś!
    No i oczywiście nie mogę zapomnieć o... Tej akcji z lekarzem! No ja cię pierdzielę, Kaśka naprawdę musi buć pociągająca xD
    No ale okey- Harry. Któremu w ostatnim komentarzu nie żałowałam choroby, za co jeszcze raz go przepraszam, ale jak mówilam wczesniej- to wszystko, dla dobra Twojego i G ^^ pomijając fakt, że trzy razy przeczytałam ich scenę to dalej wyszukuję się głębszego znaczenia w tych słowach "Wrócę. Obiecuję" czy to ma być jakaś obietnica na przyszłość? Nie wiem, nie wiem, ale muszę przyznać, że mi się to podoba ^^
    Pozdrawiam i przepraszam, za nieskładny komentarz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Jeszcze nie skończyłam zajęć z kardiologii. Poczekaj aż się do końca wyedukuję ;p. Cieszę się, że poprawiam Ci moimi wypocinami humor, ale że po przeczytaniu jest Ci smutno to wcale mi się nie podoba...
      Ach Ci lekarze... ;)
      Czasem trzeba pocierpieć żeby coś zyskać. Doszukuj się, doszukuj a może coś znajdziesz.
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
    2. Ty mi karzesz czekać z zawałem? XDDDD to przez Ciebie jest spowodowany! :p oczywiście, że jest smutno, ale nie dlatego, że rozdział był słaby, poprostu moja ciekawość nie zna granic i chciałabym juz przeczytac kolejny rozdzial! (Dlatego czesto czytam tylko opowiadania zakonczone xD)
      Dobrze, to ja jeszcze raz przeczytam tą scene, moze cos znajde nowego xD

      Usuń
  12. Jasne, że się rozumiemy Kobieto! :))

    Ten rozdział był uroczy! To słowo pasuje mi idealnie, bo obrazek Kate całującej chorego Harrego w czoło mnie oczarował! Chociaż muszę przyznać, że kiedy ochrzaniała chłopaków to podniosła mi ciśnienie! Boże przecież są młodzi, muszą się wyszaleć. Czasem ta jej powaga doprowadza mnie do szału! Dobrze, że chociaż Louis nie jest tchórzem i umie się jej czasem postawić!
    Zaskoczona byłam, że jest rozdział! Weszłam (tak jak robię to codziennie) z nadzieją i proszę jaka miła niespodzianka!

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łe. Uroczy. Nikt nie jest idealny. Poza tym chciałaś szaleństwo to masz, ale w nieco innym wydaniu ;). Cobyśmy rozbili bez Louisa? ;>
      Xx.

      Usuń
  13. kiedy next? ? xoxo

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały rozdział :D
    Czekam na więcej Kate i Harry'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oczywiście, że rozumiem! U mnie też się tak mówi :)
    A tak w ogóle to chciałam Cię poinformować, że prawie dostałam zawału, gdy zobaczyłam ten rozdział :D Oczywiście, nie obyło się bez tańca radości na ulicy (przez co wzbudziłam wielkie zainteresowanie wśród przechodniów, którzy dosyć dziwnie się na mnie patrzyli :D No, ale kto by się tym przejmował, prawda?) Więc, gdy następnym razem przez zawał wyląduje w szpitalu, poczuj się zaproszona :D
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny :)
    Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy macie z tymi zawałami? Zaczynam się martwić :( Czemu ja nie widziałam tego tańca?! Nie nagrał Cię ktoś i nie wstawił filmu na youtube? Masz rację! Nie ma się co przejmować obcymi ludźmi. I tak pewnie już więcej ich nie zobaczysz (przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę, gdy zrobię jakąś głupotę w miejscu publicznym).
      Wolałabym odwiedzać moich czytelników w innych okolicznościach ;).
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  16. Ahh ta Kate :D Ma ona mega ciężki charakter.. :P
    Ciekawe czy przy Harry'em "wyluzuje" :D Oby.! :D

    Rozdział jak zawsze jest SUPER SUPER SUUUUUPER.!
    Uwielbiam to opowiadanie, i chwała Ci za to, że je dla nas piszesz xx <3

    Kocham Cię.! ;)

    Ps. Kiedy możemy się spodziewać 11.? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu to kobieta :).

      Chwała Ci za to, że je czytasz! <3

      Awww! <3 Ja Ciebie też ;)

      Xx.

      PS. Niestety nie umiem na razie odpowiedzieć na to pytanie ;/

      Usuń
    2. Dokładnie to kobieta.. :D
      Chwała Mi za to, ze to czytam.?
      Ja normalnie się uzależniłam od tego opowiadania :D <3 NAŁÓG <3
      Moja Koka <3

      Loffciam <3

      Ps. Poczekamy ile trzeba <3

      Usuń
  17. OMGOMGOMGOMGOMG !!!!!!
    JEZU PIĘKNEE TYLKO MAŁO Harryego i Kate :)
    Ale tak, to genialny... przeczytałam dopiero dzisiaj, bo poprawianie ocen i w ogóle, tak więc... nie moge doczekać się następnego :) kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo ich być nie mogło, bo jedno z nich leży obłożnie chore. Taka wymiana ;)
      Xx.

      Usuń
  18. będzie jutro next? proszeeee

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdzial. Czekam na nn :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny ♥ Kocham tego bloga. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy next? Pytam tylko tak bo nie moge sie juz doczekac. W zadnym razie cie nie poganiam ;-) ;-) ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo mogę powiedzieć, że niedługo. Dodam go we wtorek.
      Xx.

      Usuń
  22. Cudowny blog! Dopiero teraz na niego trafiłam. Gratuluję nominacji na blog miesiąca. Ja już głosowałam. :D Zapraszam na mój blog ---> http://you-are-my-definition-of-happines-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. AAAAAA!!! WSPANIAŁY!
    Scenę z Kate i Harry'm kocham <3
    Pozdrawiam, Julia

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam ten blog!!! Masz niesamowity talent. Jesteś niesamowita. Jak dla mnie nowe rozdziały możesz dodawać codziennie;-)) Kate i Harry są tacy słodcy. Mam nadzieję, że szybko będą razem.
    Zapraszam też do mnie, będę bardzo wdzięczna.


    Pomimo, że Emmaline Brown, codziennie otoczona jest przyjaciółmi, czuje się samotna. Nie ma prawdziwych przyjaciół, a nikt z otaczających ją ludzi nie zna jej naprawdę. Jej jedynym prawdziwym przyjacielem jest chłopak online, chłopak, którego nie spotkała w prawdziwym życiu; osoba o nieznanym imieniu, której zwierza się ze swoich marzeń i tajemnic. Gdy przeprowadza się ze słonecznego San Francisco do małego miasteczka Holmes Chapel, stwierdza, że jej stosunki z nowym sąsiadem, Harrym Stylesem, nie należą do najlepszych. Kiedy konflikt z sąsiadem trwa, dziewczyna szuka pocieszenia u przyjaciela w internecie.Wtedy właśnie, jej dwa światy, online i offline, niespodziewanie zaczną się ze sobą zderzać.

    http://internetowy-przyjaciel-harry-styles.blogspot.com/
    Pozdrawiam<3<3<3

    OdpowiedzUsuń