Dom One Direction
Pożegnanie. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy jakie to trudne. Przez ostatnich kilka miesięcy byłem ciągle zabiegany, moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a rodzina była daleko. Na szczęście udało mi się do tego przyzwyczaić. Codziennie dzwoniłem do bliskich, rozmawialiśmy przez internet, pisaliśmy i cały czas byłem pewien, że będą na mnie czekać, dlatego nie było tak źle. Można powiedzieć, że moje przedwczesne usamodzielnienie się było czymś co przyszło naturalnie. Nie było mamy, która zanosiłaby się od płaczu jakby żegnała syna, który wyrusza na wojnę, czy brata dającego rady jak mam się zachowywać gdy nie będzie go obok. Tym razem jednak było inaczej. To zupełnie coś innego gdy musisz powiedzieć "do widzenia" osobie, która nagle pojawiła się w twoim życiu, skradła serce i opanowała wszystkie myśli. Dziewczynie, która w bardzo krótkim czasie stała się twoim całym światem, lekiem na wszystkie smutki i osobą, do której pierwszej chcesz zadzwonić żeby podzielić się szczęśliwą nowiną. Sorry mamo, ale sama wiesz jak to jest gdy ktoś się zakocha.
Mimo deklaracji prawdziwości uczuć ze strony Gabrysi obawiałem się jak to będzie, gdy zostaniemy rozdzieleni. Odkąd się poznaliśmy byliśmy praktycznie nie rozłączni. Widywaliśmy się niemal codziennie, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a będąc blisko niej czułem, że jestem na właściwym miejscu. Dokładnie tak jak teraz.
- Chodź tu- przyciągnąłem brunetkę bliżej siebie, zakładając jej pasmo włosów za ucho.
- Będę tęsknić- mruknęła łamiącym się głosem, z twarzą schowaną w moją klatkę piersiową.
- Ja bardziej- zapewniłem, ale akurat w tej kwestii się nie zgadzaliśmy.
- Nie. Ja- odchyliła głowę aby mnie lepiej widzieć.
- Mylisz się.
- To ty się mylisz- odparła nieco pewniejszym głosem, ale łzy, które uparcie napływały jej do oczu zdradzały co czuje. Ze mną było dokładnie tak samo.
- Nie zapomnisz o mnie?
- Ja?!- spojrzała na mnie zaskoczona- To ja się powinnam o to martwić. Niemalże codziennie będziesz w innym mieście, spotykał się z fanami, szalał na koncertach i robił inne zwariowane rzeczy, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Biorąc to wszystko pod uwagę to raczej ja z moim nudnym uczelnianym życiem powinnam się trząść ze strachu, że wylecę ci z głowy równie szybko jak się w niej znalazłam. Tym bardziej jak otoczą cię te wszystkie tancereczki, które z wami jadą...- zacisnęła mocno usta, krzyżując ramiona.
- Nawet robiąc te wszystkie rzeczy będziesz jedyną osobą, która będzie zaprzątała moje myśli- oznajmiłem- A co do innych dziewczyn to choćby na scenę wyskoczyła Megan Fox w samej bieliźnie to i tak nie zwrócę na nią uwagi, bo będę zajęty wypatrywaniem ciebie w tłumie z nadzieją, że może jednak zrobisz mi niespodziankę i przyjedziesz wcześniej na koncert.
Gabrysia delikatnie zarumieniła się słysząc moje słowa, po czym ponownie wtuliła się w moje ciało.
- Bardzo bym chciała cię tak zaskoczyć, ale niestety uda mi się odwiedzić cię dopiero w Liverpoolu.
- Wiem, wiem. Masz dużo nauki i projekt do zrobienia z Colinem...- skrzywiłem się na wspomnienie chłopaka, który został wyznaczony jej do pomocy. Nic do niego nie mam, bo w końcu go nie znam, ale gdy koło mojej dziewczyny kręci się wysoki brunet, który mógłby robić za modela, a nie studenta literatury to nie za bardzo mi się to uśmiecha. Czemu nie może jak inne kujony od niej z grupy nosić wielkich okularów i mieć pryszczy na całej twarzy? Byłbym wtedy o wiele spokojniejszy.
- Jesteś zazdrosny?- uniosła do góry brew, a gdzieś w głębi jej oczu widać było zadowolenie z całej sytuacji.
- Pewnie, że nie- zaprzeczyłem, choć to było zbyt oczywiste kłamstwo- Możesz mu tylko powiedzieć, że jak nie będzie trzymał łapsk przy sobie to mu je pourywam- uśmiechnąłem się grzecznie, zupełnie jakbym prosił żeby przekazała mu pozdrowienia, nie zawierające żadnej groźby z mojej strony.
- Chyba jednak sobie daruję. Nie chcę żeby uciekł gdzie pieprz rośnie, przez co ja zostanę sama z masą roboty na głowie.
- Na pewno dałabyś sobie radę. Założę się, że jesteś najzdolniejsza na tej uczelni- skomplementowałem ją co wywołało kolejny rumieniec.
- Może i tak, ale wtedy zajęłoby mi to zdecydowanie więcej czasu i nawet w Newcastle byśmy się nie zobaczyli- zaznaczyła, a ja wybałuszyłem na nią oczy. Miałbym przeżyć prawie całą trasę bez ani jednego spotkania?! W takim wypadku pod koniec mogliby mi załatwić trumnę zamiast łóżka w hotelu.
- Dobra. Może ci pomagać- zezwoliłem jej na pracę z tym typkiem, choć nie miałem za dużo do gadania.
- Dziękuję bardzo- zaśmiała się pod nosem widząc moja wciąż niezadowoloną z tego faktu minę- Nie przejmuj się. Będę pod dobrą opieką.
- Mam nadzieję, że mówimy teraz o Kate, a nie tym lalusiu...
Gabrysia wywróciła oczami, wzdychając lekko.
- Tak, o niej. Prędzej ona go poderwie niż pozwoli mi się do niego zbliżyć bliżej niż to konieczne.
- I za to ją lubię!- uśmiechnąłem się szeroko, oddychając z ulgą.
Najwidoczniej nieco się zagadaliśmy, ponieważ po tym jak usłyszałem jak ktoś mnie woła, zorientowałem się, że wszystko jest już gotowe. Bagażniki wypełnione walizkami, dom skontrolowany przez Paula, a chłopaki przyglądając mi się znacząco dawali do zrozumienia, że czas jechać. Niestety na jeszcze chwilę prywatności nie miałem szans.
- Cześć misiaczki!- zarzucił mi rękę na barki Louis, który od wczoraj chodził uradowany jak nigdy dotąd. Ciekawe co takiego robili z Eleanor...- Ślicznie razem wyglądacie, ale czas się zbierać.
- Jeśli zrobicie to teraz, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że Higgins nie zabije nas za jeszcze większe spóźnienie i spotkacie się jeszcze nie raz- dodał Harry, który ni z gruchy ni z pietruchy pojawił się przy Gabie obejmując ją ramieniem. Posłałem mu gniewne spojrzenie, ale nic sobie z tego nie zrobił. Jak mogę być zazdrosny o najlepszych kumpli?
- Chyba faktycznie powinnam wam go szybko oddać- westchnęła smutno.
- Nie smuć się kochana!- pocieszał ją Loczek- Przypilnuję go. Będzie grzeczny i potulny jak baranek.
- Byłabym bardziej usatysfakcjonowana gdybym usłyszała to od Liama.
- Ranisz mnie!- przyjaciel położył teatralnie rękę na piersi, po czym obrócił się do niej plecami obrażony. Przynajmniej jej nie dotyka.
- Przykro mi Harry, ale widziałam do czego jesteś zdolny razem z resztą i tylko Payne wzbudza we mnie choć odrobinę zaufania.
- No teraz to łamiesz mi serce- skrzyżowałem ramiona na piersi, a Louis zaczął mnie pocieszać.
- Nie martw się skarbie- gładził mnie po włosach uklepując je jeszcze bardziej niż były do tej pory- Na mnie zawsze możesz liczyć. Jak będzie ci smutno to możemy spać razem.
- Nie chcę tego słuchać!- brunetka zatkała uszy dłońmi, a my zaczęliśmy się z niej śmiać. Szybko popsuł nam się humor, gdy Higgins znalazł się koło nas.
- Chłopaki, jeśli za dziesięć sekund nie znajdziecie się w samochodach to wyślę was na Syberię!- krzyknął. Po chwili podszedł do Styles'a i Lou i zaczął ciągnąć ich za uszy w kierunku auta- Ile ja bym dał żeby Kate tu była. Na pewno chciałaby się was jak najszybciej pozbyć żeby nie musieć na was patrzeć. Dzięki temu już dawno bylibyśmy w drodze.
- Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka wychodzi- Tommo wskazał palcem na czoło menadżera. Mężczyzna zatrzymał się, wziął kilka głębokich wdechów i puścił ich wolno, wracając do mnie i mojej dziewczyny. Chyba udawał, że nie zauważył jak chłopcy, których przed chwilą odciągnął wrócili za nim gęsiego na swoje miejsca. Mogę się założyć, że gdyby tylko mógł to przełożyłby ich przez kolano.
- Gabrysiu możesz mi powiedzieć kiedy masz zamiar odwiedzić chłopaków w czasie trasy?- zwrócił się do brunetki, którą jako jedyną tolerował z tutaj obecnych. Chciałem się zapytać co ja mu takiego zrobiłem, ale wolałem nie ryzykować.
- Przyjadę na pierwszy koncert w Liverpoolu.
- Świetnie. Nie musisz się o nic martwić. Załatwię ci bilet i pokój w hotelu, w którym będziemy mieszkać. Gdybyś miała jakieś pytania zawsze możesz zadzwonić.
- Dziękuję bardzo Paul. To miło z twojej strony- uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Nie ma za co. Zawsze do usług. Poproś Kate o mój numer w razie czego.
- Ciekawe czemu dla nas nie jesteś taki miły- wtrącił się Louis.
- Bo ona w przeciwieństwie do was umie się zachować i słucha co się do niej mówi. Kiedy wy ostatnio stawiliście się gdzieś na czas kiedy was o to poprosiłem?- spytał.
- Nie spóźniliśmy się na ani jedną próbę- odpowiedział pewnie szatyn.
- Na żadną, na której była wasza kompozytorka. Na ostatnie dwie przyjechaliście spóźnieni pół godziny- poprawił go, na co przyjaciel wywrócił oczami.
- Nie moja wina, że Harry nie przygotował śniadania i musieliśmy po drodze wstępować do sklepu.
- Czemu zawsze zwalasz wszystko na mnie?- spytał oburzony Loczek.
- Na kogoś muszę, a najmłodszy ma zawsze najgorzej. Poza tym to szczera prawda- wzruszył niewinnie ramionami.
- Nie licz na to, że cokolwiek ci ugotuję po przyjeździe.
- Chłopaki!- warknął na niech zdenerwowany Paul- Czy wy czasem nie mieliście siedzieć na swoich czterech literach w samochodzie?
- Przecież i tak jeszcze nie odjeżdżamy, bo Niall nie pożegnał się z Gabą- odparł Harry.
- O Jezu...- mężczyzna przetarł zrezygnowany twarz dłonią- Dobra. Horan daję ci dwie minuty, a wy...- wskazał na upartą dwójkę- macie być za trzy sekundy w aucie.
- Tylko dwie minuty?- jęknąłem niezadowolony.
- Ciesz się, że dałem ci aż tyle- ostrzegł mnie, przenosząc wzrok na moją dziewczynę- Do zobaczenia Gabrysiu. Pamiętaj, że w razie czego możesz zadzwonić lub gdyby Kate zdecydowała się jednak przyjechać również prosiłbym cię o jakąś informację.
- Kate będzie na naszym koncercie?- spytał zaskoczony Harry.
- Zaprosiłem ją, ale powiedziała, że najprawdopodobniej nie będzie miała czasu.
Słowa menadżera nie ucieszyły biednego Styles'a, który pewnie bardzo by się ucieszył na widok naszej tekściarki wśród publiczności. Jednak chyba żaden z nas nie sądził, że faktycznie mogłaby się pojawić. Ale jak to mówią- nadzieja umiera ostatnia i właśnie została pogrzebana.
- Dziękuję jeszcze raz. Skontaktuję się z tobą przed moim przyjazdem i gdyby się coś zmieniło też dam ci znać- dziewczyna pożegnała się z nim wymieniając uścisk ręki i obiecując, że nie będą na mnie czekać dłużej niż wyznaczone dwie minuty.
- Będą mnie musieli wołami zaciągnąć do auta- stwierdziłem przytulając się do mojej księżniczki- No chyba, że wsiądziesz razem ze mną.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, ale oboje wiemy, że nie mogę- odparła smutno wspinając się na palce i składając delikatny pocałunek na moich ustach- Będę strasznie tęsknić!
- Ja bardziej- uśmiechnąłem się lekko choć wcale nie miałem ochoty na ten gest- Będę codziennie dzwonić i pisać.
- Spróbowałbyś nie.
Gabrysia zarzuciła ręce na moje ramiona, a ja objąłem ją w talii. Unosząc ją nieco do góry, zbliżyłem nasze twarze do siebie i pocałowałem ją starając się nadrobić to co zostanie mi odebrane na najbliższe dwa tygodnie. Gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie, nabierając zachłannie powietrze do płuc, przytuliłem ją ostatni raz i ruszyłem w kierunku samochodu, w którym czekali na mnie przyjaciele i zdenerwowany menadżer.
- Kocham cię!- krzyknąłem nim wsiadłem do środka.
- Ja też cię kocham!- usłyszałem w odpowiedzi, co posklejało nieco moje popękane z rozpaczy serce.
Mieszkanie Kasi i Gaby
- Trzysta sześćdziesiąt dwa, trzysta sześćdziesiąt trzy, trzysta sześćdziesiąt cztery...
Liczyłam na głos odbicia mojej prowizorycznej piłki, którą zrobiłam niedawno gdy miałam problem egzystencjalny. "Ty masz całe życie takie problem". Ignorując moją irytującą podświadomość i udając, że wyglądam równie fajnie co Hugh Laurie w serialu Dr. House, siedziałam wygodnie w fotelu, obserwując jak moje serce kłóci się z rozumem. Który to już raz? Po pewnym czasie przestałam liczyć, ale muszę szczerze przyznać, że ostatnio to narząd bijący w mojej klatce piersiowej wychodził na prowadzenie. Poza tym ich rozmowy były niekiedy inspirujące i zabawne. Wyglądało to mniej więcej tak jak dzisiaj.
Serce: Ona musi tam pojechać!
Rozum: Nie ma mowy! Wczoraj się już ostatecznie pożegnali!
Ta odpowiedź akurat mi się nie spodobała, ale postanowiłam poczekać na dalszy bieg wydarzeń.
Serce: Wcale, że nie! Jeśli zaraz nie wyjdzie, to nie wiadomo kiedy go znowu zobaczy!
Rozum: Jak to kiedy? Nigdy. I to będzie dla niej najlepsze.
Serce: Bardzo ciekawa teoria...
Rozum: Taka jest prawda. Nie spotkają się, ona o nim zapomni i wszystko będzie tak jak dawniej. Będzie prowadzić spokojne i poukładane życie. Ten chłopak tylko mąci jej w głowie i naraża na zranienie.
Serce: Zraniona to ona będzie jak zostaną rozdzieleni.
Wsłuchiwałam się w walczące wewnątrz mnie głosy, kiedy nagle usłyszałam... poczułam... nie wiem jak to określić, ale było mi to kompletnie obce.
Serce: Prawdziwej miłości nie można powstrzymać.
Rozum: Miłości? Ona nie wie co to miłość, więc tym bardziej nie jest gotowa żeby obdarzyć kogoś takim uczuciem. A już na pewno nie jego.
Piłka uderzyła mnie w głowę, a ja zamarłam w miejscu. Tego się nie spodziewałam. W tym momencie walka tocząca się w moim wnętrzu ucichła, czekając na to co zrobię. A co zrobiłam? Nic. Siedziałam w miejscu jak skamieniała bojąc się zacząć myśleć i analizować cokolwiek, bo to mogłoby doprowadzić mnie do samoistnej destrukcji. Niestety mój mózg podłapał temat i prędzej czy później musiałam zdecydować po czyjej stronie stoję. Serca, które uparcie wierzy, że powinnam postąpić wbrew zdrowemu rozsądkowi i zaryzykować, czy rozumu, który nalega abym postawiła na takie życie jak dawniej. Jedno było pewne. Bez względu na to jaką podjęłabym decyzję, zawsze będzie mnie prześladować pytanie "Co by było gdyby?".
Wstałam z fotela i przebrałam się w pierwsze lepsze jeansy i bluzę. W biegu zakładałam kurtkę i buty, spoglądając co chwila na zegarek. Dokładnie za siedem minut i trzydzieści pięć sekund szansa na ostatnie pożegnanie, które mogłoby wyglądać zupełnie inaczej niż wczoraj miała minąć. Postanowiłam poczekać jeszcze minutę na jakiś znak. Gdy owy czas minął pociągnęłam za klamkę i o mały włos nie zostałam uderzona w sam czubek nosa.
- Kate!- zobaczyłam Alexa, który trzymał uniesioną dłoń w powietrzu, najwidoczniej chcąc zapukać do drzwi, ale nie zdążył tego zrobić.
- Cześć- uśmiechnęłam się nieszczerze, ale gdy zobaczyłam jego zaszklone i podkrążone oczy, wiedziałam że coś jest nie tak- Stało się coś?
- Nie. To znaczy tak...- potarł zdenerwowany dłonią kark- Nie chciałem ci przeszkadzać. Przyjdę kiedy indziej, bo widzę, że się śpieszysz.
- No coś ty!- zaprzeczyłam- Właśnie przyszłam. Chciałam tylko zobaczyć czy nie zostawiłam klucza w zamku- skłamałam wciągając go za rękę do środka- Mów o co chodzi.
Chłopak ściągną kurtkę, po czym pomógł mi zdjąć również moją. Zawiesił je koło siebie na wieszaku i zwrócił się w moją stronę ze łzami w oczach.
- Czy ja zawsze muszę trafiać na samych sukinsynów?- spytał, a ja wiedziałam dokładnie co się stało.
- Zerwałeś z Loganem- stwierdziłam, gdyż nie potrzebowałam od niego odpowiedzi. Przyjaciel pociągnął nosem próbując się nie rozkleić, ale kwestią czasu było aż skończymy w salonie, zajadając się lodami z popcornem narzekając na facetów chodzących po tym świecie- Och Alex...- uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, zamykając go w mocnym uścisku.
Oto mój znak- pomyślałam, kierując się do kuchni i nastawiając wodę na gorącą czekoladę.
Birmingham, LG Arena
Byłem stremowany od samego rana. Zresztą nie tylko ja. Patrząc na miny chłopaków, którzy uważnie słuchali ostatnich wskazówek Savana oni również czuli presję. Nawet sam Kotecha z resztą ekipy wydawał się poddenerwowany. Nie było co się dziwić, w końcu to pierwszy koncert i każdy chciał abyśmy wypadli jak najlepiej, a widownia świetnie się bawiła.
- Nie ma się co tak stresować- przemówiła Cher, która wychodziła na scenę jako pierwsza- Ciężko pracowaliśmy podczas prób, więc na pewno wszystko się uda. Robiliśmy to już tyle razy, że nie ma mowy aby coś poszło nie tak- dodawała nam otuchy, choć sama odczuwała panujące napięcie.
- Może pogadajmy o czymś innym?- zaproponował Niall. Pomysł sam w sobie nie był zły, ale Zayn postawił mu jeden warunek.
- Dobra, ale jeśli jeszcze raz zaczniesz gdybać o tym, co akurat teraz może robić Gaba to zakleję ci usta taśmą, i odkleję dopiero kiedy przyjdzie nasza kolej.
- To róbcie w gacie dalej!- odparł Horan, biorąc garść cukierków, które stały nieopodal niego.
- Lepiej podzielmy się wrażeniami sprzed kilku dni- podpowiedziałem kolejny temat do rozmowy, aby zająć się czymś innym niż powtarzanie tekstów piosenek- Jak wam minęły walentynki?
- Świetnie!- zaczął uradowany blond przyjaciel, ale o tym już zdążył nam opowiedzieć kilka razy.
- Twoją relację już słyszeliśmy- przerwał mu Liam, gdyż nawet on nie miał ochoty słuchać zachwytu kolegi nad wyglądem jego księżniczki i pyszności, które jedli. Wolał podzielić się własnymi wrażeniami- Ja wbrew wszelkim obawom bawiłem się rewelacyjnie.
- Niech zgadnę...- wtrąciłem się mu w zdanie- Klub był na tyle zapełniony, że twoje zdolności taneczne pozostały w ukryciu.
- Czy to ma jakieś znaczenie? Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał, Danielle była zadowolona, przez co ja byłem w siódmym niebie- odparł- A wy co robiliście?
- Ja spędziłem miły wieczór w towarzystwie Eleanour- uśmiechnąłem się szeroko przypominając sobie naszą randkę.
- Ciekawe kto ci to załatwił...- prychnął pod nosem Harry.
- Nie ma opcji żebym ci dziękował za kradzież mojego telefonu kolejny raz- zastrzegłem.
- Możecie przestać się kłócić jak stare dobre małżeństwo? Mów Lou czy działo się coś ciekawego- wtrącił się Zayn przewidując, że Styles zacznie zaraz się domagać kolejnych słów uznania dla jego wspaniałomyślności.
- Jak już mówiłem było bardzo sympatycznie. Ugotowaliśmy kolację, obejrzeliśmy film, rozmawialiśmy...
- Nuuuuudy!- wywrócił oczami Malik. Rozczarowany podszedł do lustra i zaczął poprawiać swoją fryzurę, nad którą przestali niedawno pracować fryzjerzy.
- A co ty robiłeś?
- Ja panowie...- zaczął uśmiechając się szelmowsko- Spędziłem nieziemską noc z naprawdę gorącą laską- poruszył wymownie brwiami, a Niall zaczął się z niego śmiać- Co cię tak bawi Horan?
- To raczej była bardzo przyziemna noc, skoro wróciłeś do domu cały brudny i ledwo co trzymałeś się na nogach- stwierdził.
- Myśl sobie co chcesz przyjacielu- machnął na niego ręką- Bawiłem się wystarczająco dobrze żeby wziąć od niej numer telefonu i zapamiętać imię.
- To jest dopiero wyczyn Malik!- pogratulował mu Liam- Koniec gadania chłopaki. Idziemy pod scenę- zarządził i wszyscy pospiesznie udaliśmy się za nim.
Wychodząc z garderoby zauważyłem, że Styles zapomniał marynarki. Ściągnąłem ją z krzesła i podbiegłem do niego podając mu ją.
- Zapomniałeś o czymś- uśmiechnąłem się, ale nie odpowiedział mi tym samym.
- Dzięki stary.
- Hej...- złapałem go za ramie zatrzymując- Wszystko gra?
- Pewnie, że tak- odparł, ale mu nie uwierzyłem. Jego mina mówiła zupełnie coś innego.
- Harry, daj spokój. Przecież widzę, że coś jest nie tak.
Chłopak westchnął głęboko, kładąc mi swoją wielką dłoń na ramieniu.
- Naprawdę wszystko jest ok.
- Chodzi o Kate, prawda?- spytałem wprost, a po jego wyrazie twarzy widziałem, że trafiłem w dziesiątkę.
- Nie chcę o tym gadać- burknął pod nosem. Odszedł na kilka kroków, ale widocznie zmienił zdanie, gdy zatrzymał się i zwrócił w moją stronę- Widziałem się z nią. W walentynki.
- Naprawdę?
- Tak. Na koniec naszego spotkania, pożegnała się ze mną tak jakbyśmy się już mieli więcej nie zobaczyć.
- Może tylko ci się wydawało...- starałem się go jakoś pocieszyć.
- Nie Louis. Jestem tego pewien. Gdyby było inaczej przyjechałaby, powiedzieć choćby głupie "powodzenia" nam wszystkim. Nie wspominając już od przyjęciu od Paula zaproszenia na koncert.
Nic nie odpowiedziałem. Żadne słowa by go teraz nie przekonały, że być może się myli. Poza tym musieliśmy się teraz skupić i udowodnić Simonowi, który miał nas dzisiaj oglądać z widowni, że zasługujemy na kontrakt, który podpisaliśmy.
Zarzuciłem przyjacielowi rękę na ramiona i pociągnąłem w kierunku sceny.
- Wejdźmy tam i zróbmy niesamowite show.
Widząc jego uśmiech wiedziałem, że chociaż na tą chwilę zapomni o tym co go dręczy i całkowicie podda się temu co kocha, zapominając o innych powodach przez które jego serce szybciej biło.
2 tygodnie później...
Mieszkanie Kasi i Gaby
Ostatni raz byłam tak podekscytowana gdy szłam na finał X Factora, na który zaprosiła mnie Kasia. Po chwili zastanowienia stwierdziłam jednak, że tym razem wyczekiwanie na dzień, w którym zobaczę mojego chłopaka i jego przyjaciół na scenie po raz kolejny, było praktycznie nie do zniesienia. Może po prostu koncerty tak na mnie działają? Kto by pomyślał, że trzy miesiące temu poznam faceta, w którym zakocham się po same uszy, a potem będę dumnie oglądać jak szaleje na własnym show? No może nie do końca własnym, ale jest to zdecydowanie duży krok naprzód w jego karierze. Nie mogę w to uwierzyć! Historia niczym z bajki!
Wrzucałam do walizki rzeczy, które mogłyby mi się przydać podczas pobytu w trasie z zespołem. Niby to tylko kilka dni, ale kto wie co będziemy robić? A co jeśli pójdziemy na jakąś imprezę? Nie mogę założyć starych spodni i różowego swetra. Wyjęłam kilka sukienek z szafy i przyjrzałam się im dokładnie. Jak zwykle wybór był niezmiernie trudny.
- Co sądzisz o tej?- pokazałam się przyjaciółce, przykładając seledynową spódnicę z białym topem do ciała. Dziewczyna leżała na moim łóżku i kompletnie nie zwracała na mnie uwagi- Możesz na mnie na chwilę spojrzeć?
Niechętnie odwróciła wzrok od swoich notatek, które pisała dniami i nocami. Twierdziła, że skoro ma teraz więcej czasu, ponieważ nie musi, tu cytat, "użerać się z cyrkiem zwanym One Direction" powinna nadrobić kilka spraw, które odłożyła przez nich na później.
- Możesz mi wyjaśnić po co ci taki strój?- spytała, z grymasem przyglądając się mojemu wyborowi.
- Muszę mieć coś w razie gdybyśmy chcieli gdzieś wyjść- oznajmiłam, przeglądając się kolejny raz w lustrze.
- Zapewniam cię, że jedyne miejsca w jakich się znajdziesz to sala koncertowa, autokar i pokój hotelowy. Założę się, że cała piątka będzie tak zmęczona po występach, że nie będą marzyć o niczym innym jak o łóżku. Poza tym jest za zimno na bluzkę bez pleców, nie sądzisz?- uniosła do góry brew, czekając aż przyznam jej rację.
- Wezmę tą szarą- odparłam, sięgając po sukienkę na chłodniejsze dni, kiedy zauważyłam czarny kombinezon, który kupiłam niedawno na przecenie- A może to?
- Gaba! Staram się pracować! Poza tym wiesz, że jest druga w nocy?!- jęknęła rozgniewana, chowając twarz w poduszce.
- Gdybyś poświęciła mi pięć minut swojej uwagi już dawno dałabym ci spokój.
- Wybieranie z tobą ciuchów nigdy nie trwało krócej niż godzinę.
- Skoro tak, to nie utrudniaj sobie życia i pomóż mi coś szybko wybrać.
Kasia przymknęła oczy i biorąc głęboki wdech zwlokła się z materaca. Stanęła przed otwartą na oścież szafą i omiotła wzrokiem wszystkie półki. Wyjęła kilka koszulek, dwie pary spodni, a z wieszaków ściągnęła trzy swetry. Podała mi je przechodząc do komody, która stała obok. Otworzyła pierwszą szufladę i po szybkich oględzinach zamknęła ją, kładąc na walizce trzy szaliki.
- Myślę, że bielizny nie muszę ci kompletować- uśmiechnęła się lekko, po czym wróciła z powrotem na łóżko.
Ku memu zdziwieniu w pełni zaakceptowałam jej propozycję. Wszystko co wybrała mogłam połączyć na kilka sposobów, co zdecydowanie odchudziło moją wypchaną do tej pory po same brzegi torbę.
- Dziękuję!- przytuliłam ją mocno, siadając obok niej.
Przyglądałam się jej przez chwilę jak zapisuje coś w swoim notatniki, by zaraz to skreślić, zaznaczyć kółkiem lub dodać jakąś adnotację. Bił od niej spokój kiedy w pełnym skupieniu oddawała się swojej pracy. Niestety mam zbyt długi język, więc ten stan nie trwał wiecznie.
- Jestem taka podekscytowana tym wyjazdem!- zagadnęłam, gdy zaczynałam się nudzić. Przyjaciółka zerknęła na mnie kątem oka, po czym ponownie skoncentrowała się na zapisywanym tekście być może kolejnego hitu.
- Zauważyłam. Mówisz o tym od tygodnia.
- To chyba naturalna reakcja, prawda?- snułam głośno przypuszczenia- Wyobraź sobie, że twój chłopak występuje przed kilkoma tysiącami ludzi na żywo. Czy to nie cudowne?
- Niesamowite...- mruknęła pod nosem, zapewne w ogóle mnie nie słuchając.
- Twój entuzjazm mnie powala.
- A co ci mam innego powiedzieć?- spytała, zamykając zeszyt i odwracając głowę w moją stronę- Nie wiem jakie to uczucie oglądać kogoś kogo kocham, kiedy podbija serca setek, tysięcy czy milionów fanów. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
- I co z tego?- spojrzałam na nią z niezrozumieniem- To twoi podopieczni. Powinnaś być ciekawa jak im idzie, a skoro wiemy z relacji Savana i reszty ekipy, która codziennie do ciebie wydzwania żeby podzielić się nowymi wrażeniami, że całkiem nieźle, to powinnaś być z nich dumna i z tego czego ich nauczyłaś. Naprawdę nie interesuje cię o ile się poprawili odkąd zaczęli z tobą pracować?
Dziewczyna przeniosła wzrok na splecione palce, które spoczywały na jej kolanach. Chciałam wiedzieć o czym teraz myśli, gdyż jej ściągnięte brwi jednoznacznie wskazywały na to, że coś chodzi jej po głowie. Niestety to co się tam działo nigdy nie wychodziło na jaw. Tak było też tym razem.
- Widziałam ich na próbach. Wiem na co ich stać i nad czym muszą jeszcze popracować. Moja obecność z nimi w trasie jest zbędna.
- Próba, a koncert na żywo to zupełnie coś innego- odparłam, wstając i kończąc pakowanie.
- A skąd niby o tym wiesz?
- Od Nialla. Kto mógłby być lepszym źródłem informacji na ten temat niż on?
Nie liczyłam na żadną odpowiedź, gdyż było to pytanie retoryczne. Obie wiedziałyśmy, że tym razem mam rację i nie ma się co o to sprzeczać. Chowając kosmetyczkę do jednej z kieszeni walizki, usłyszałam dzwonek telefonu Kasi, który zaraz ucichł gdy odebrała połączenie.
- Witaj Paul. Co słychać? Nie, nie śpię. Pomagam Gabie się pakować - uśmiechnęła się sama do siebie, ale po chwili wyglądała na wystraszoną- Jak to? Co mu się stało?!- podniosła głos, a ja siedziałam na podłodze skamieniała.
O co albo raczej o kogo chodzi?!
Liverpool, Hotel Hampton
Wszystko szło wręcz idealnie! Publiczność była zadowolona, chłopcy byli zadowoleni, Savan był zadowolony, Cowell był zadowolony, dlatego ja też byłem zadowolony. Co więcej potrzeba mi było do szczęścia? Może odrobina kawy, bo ostatnia podróż wymagała ode mnie wiele poświęceń. Nie wiem skąd ta piątka ma tyle siły, ale ja po kilku występach pod rząd padałbym na twarz, a ci biegali pół nocy po dworze bez kurtek. Odpowiedź Louisa na moje pytanie co najlepszego wyprawiają nawet nie jest warta cytowania. Niby jest najstarszy, ale oleju w głowie to ma chyba najmniej z nich wszystkich. Dzisiaj na szczęście angielskie ulice były dla nas łaskawe i dojechaliśmy do kolejnego hotelu bez stania w niekończących się korkach. Dodatkowo jutro mieliśmy wolne, co pomimo zmęczenia wprawiało mnie w pozytywny nastrój.
Po przydzieleniu nam pokoi moi podopieczni obiecali zrezygnować z wszelkich rozrywek i pójść grzecznie spać. W głębi duszy wiedziałem, że jest to nie możliwe, ale miałem nadzieję, że ograniczą się do wygłupów w swoich pokojach i będą na tyle cicho, że pozostali goście hotelu nie będą żądać ich wyrzucenia za bramy budynku.
Ledwo przekroczyłem progu mojego pokoju i od razu rzuciłem się na łóżko. Najchętniej usnąłbym w tym co miałem na sobie, ale zapach moich ubrań za bardzo wdawał mi się we znaki. Zsuwając się niechętnie z wygodnego łóżka, które wołało za mną "Nie odchodź! Połóż się i oddaj się zasłużonemu odpoczynkowi", udałem się do łazienki. Po szybkim prysznicu, przebrałem się w coś wygodnego i wróciłem do sypialni, gdzie wsunąłem się pod ciepłą kołdrę zapadając w głęboki sen.
Jedną z najgorszych rzeczy jaka może przytrafić się zapracowanemu człowiekowi to wrażenie, że przed chwilą się położył, a już musi wstać, bo dzwoni jego budzik. Po omacku sięgnąłem po telefon, wciskając pierwszy lepszy klawisz aby go uciszyć, ale nic to nie dało. Po chwili zacząłem się zastanawiać od kiedy to jako dźwięk alarmu mam ustawiony odgłos walenia do drzwi. Gdy nieco oprzytomniałem, podświetliłem ekran, co poraziło moje oczy i na chwilę straciłem zdolność korzystanie z tego zmysłu. Gdy wszystko wróciło do normy, spojrzałem jeszcze raz na wyświetlacz, ale tym razem z większej odległości. Okazało się, że wcale nie musiałem wstawać. Była dopiero druga w nocy i spokojnie mogłem przewracać się z boku na bok jeszcze kilka godzin. Mógłbym gdyby ktoś natarczywie nie dobijał się do mojego pokoju. Przeklinając pod nosem, zarzuciłem na ramiona bluzę, którą zostawiłem na krześle, po czym otworzyłem drzwi. Na korytarzu stał Liam z Louisem. Wyglądali jakby połowa rodziny im wymarła, a to nie wróżyło nic dobrego.
- Błagam...- zacząłem łapiąc się za obolały kark- Powiedzcie, że nie rozwaliliście kolejnego łóżka, a Niall nie najadł się żadnego dziadostwa z hotelowego baru.
- Gdyby tak było to pozostawilibyśmy cię w błogiej nieświadomości do rana- oznajmił Payne. Nie wiedziałem czy powinienem być cieszyć się z tego oświadczenia czy nie.
- W takim razie o co chodzi?
- Z Harry'm jest coś nie tak- poinformował mnie Louis, a ja spojrzałem na niego zaskoczony.
- A tak konkretniej? Jeszcze kilka godzin temu szalał na scenie i nic nie wskazywało na to żeby mu coś dolegało- stwierdziłem, przypominając sobie jak skakał, biegał i wydurniał się przez ponad godzinę.
- Ale teraz jest inaczej. Zresztą chodź i sam zobacz- pociągnął mnie za rękę w stroję pokoju, który dzielił ze Styles'em.
Gdy weszliśmy do środka, przy łóżku najmłodszego z całej paczki siedział Zayn i Niall.
- Co mu jest?- spytałem, przysiadając obok chłopaka, który leżał przykryty dwiema kołdrami i cały się trząsł.
- Nie wiem- zruszył ramionami Malik, a w ślad za nim poszedł Horan- Tommo przybiegł po nas żebyśmy mu pomogli, ale nie jestem doktorem żeby oświadczyć co mu jest.
- Po przyjeździe narzekał, że boli go głowa- wtrącił się Louis, który stąpał w miejscu zmartwiony stanem swojego przyjaciela- Wziął gorący prysznic i położył się spać. Ja poszedłem jeszcze na chwilę do chłopaków, a gdy wróciłem cały dygotał i ledwo co mówił. Zawołałem chłopaków, a oni kazali mi iść po ciebie.
Uważnie wysłuchałem opisu wydarzeń przedstawionego przez Tomlinsona, po czym zabrałem się za oględziny Loczka. Podobnie jak Zayn nie jestem lekarzem żeby jasno stwierdzić co mu dolega, ale gdy tylko przyłożyłem dłoń do jego czoła wiedziałem, że nie jest dobrze. Był strasznie rozpalony.
- I co z nim?- spytał przerażonym głosem Niall.
- Jak dla mnie to nieźle się rozchorował- odparłem, wzdychając ciężko- Liam idź po Savana i powiedz mu żeby zdobył na recepcji numer do najbliższego szpitala. Musi go zobaczyć ktoś kto się na tym zna. Potem niech tu przyjdzie.
Po kilku minutach w pokoju zrobiło się całkiem tłoczno. Przyjaciele spoglądali na Harry'ego, do którego nie docierało to co się wokół niego działo, a ja z Kotechą próbowaliśmy wymyślić jak mu pomóc, gdyż doktor mógł przyjechać dopiero rano. Pieprzona służba zdrowia!
- Jakieś pomysły?- spytałem mężczyznę, który chodził w tę i z powrotem po pokoju.
- Musimy mu podać jakieś lekarstwo. Jak tak dalej pójdzie to nam do rana zejdzie.
- Co?!- usłyszeliśmy głośny krzyk czwórki siedzącej pod oknem.
- Uspokójmy się. Nic mu nie będzie- próbowałem zapanować nad sytuacją, ale takie gadanie nie pomagało.
- Zadzwońmy do Kate- wypalił nagle Savan, a ja spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Słucham?
- Ona na pewno nam pomoże. Ostatnio jak byłem chory, podała mi jakieś zioła i przeszło mi w mgnieniu oka.
- Ciebie chyba też coś dopadło...- stwierdziłem, kręcąc z niedowierzaniem głową- Nie zadzwonię do niej w środku nocy.
- To wyjątkowa sytuacja. Na pewno zrozumie- przekonywał mnie, ale nie chciałem dać się na to namówić.
- Czemu ja? To ciebie nazywa swoim bratem. Ty to zrób!
- To ty jesteś menadżerem chłopaków. Poza tym na mnie zaraz zacznie krzyczeć, że go nie upilnowałem- odparł, na co zacisnąłem mocno szczękę. Też mi się zachciało takiej roboty!
Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Kate. Po co w ogóle to robiłem? Jak mogłaby nam pomóc skoro jest prawie cztery godziny drogi stąd?
- Witaj Paul. Co słychać?- usłyszałem po drugiej stronie słuchawki i przełknąłem głośno ślinę.
- Dobry wieczór Kate. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem...
- Nie, nie śpię. Pomagam Gabie się pakować- odpowiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą.
- Bardzo mnie to cieszy. Dzwonię ponieważ mamy mały problem- zacząłem objaśniać jej całą sytuację- Chodzi o Harry'ego. Nie jest z nim najlepiej...
- Jak to? Co mu się stało?!- niemal krzyknęła do mikrofonu, przez co musiałem odsunąć urządzenie od ucha.
- Wydaje mi się, że jest poważnie chory.
Mieszkanie Kasi i Gaby
Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć. Podeszłam do okna przeczesując nerwowo włosy, ale to również nie pomagało ani mi ani Harry'emu.
- Możesz być bardziej szczegółowy?- poprosiłam, chcąc żeby bardziej naświetlił mi zaistniałą sytuację.
- Przyjechaliśmy do hotelu i według wersji Louisa zaczęła go boleć głowa, potem dopadły go dreszcze, a teraz w ogóle nie kontaktuje.
- Tak nagle? Jeszcze niedawno gdy do mnie dzwoniłeś wszystko było w porządku- domagałam się konkretnych informacji. Jak ze zdrowego, szalejącego chłopaka, zamienił się w konające na łóżku warzywo?!
- Sam nie wiem. Pewnie to przez to, że biegali po dworze bez kurtek.
Otworzyłam szeroko oczy słysząc jego przypuszczenia. Co. Za. Debile. Miałam ochotę przywalić każdemu z osobna. Nawet Styles'owi choć jemu darowałabym dopóki by nie wyzdrowiał.
- Po tym jak skończymy tą rozmowę możesz im przekazać, że mają u mnie przerąbane- oznajmiłam- Dzwoniłeś po lekarza?
- Tak, ale przyjedzie dopiero jutro rano.
- Pieprzona służba zdrowia- przeklęłam pod nosem, ale Paul musiał to usłyszeć.
- Mam taką samą opinię na ten temat.
Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam zdezorientowaną twarz Gaby. Cholera. Zapomniałam, że wszystko słyszy.
- Co się stało?- spytała szeptem. Przyłożyłam dłoń do mikrofonu mojego telefonu i odpowiedziałam krótko.
- Harry jest chory. Opowiem ci później.
- Kate?- usłyszałam głos Higginsa, który musiał coś do mnie mówić, ale go nie słyszałam.
- Jestem- oparłam czoło o zimna szybę okna i starałam się pozbierać myśli.
Z jednej strony ogarniała mnie chęć zabicia całej piątki za bezmyślność, ale z drugiej bardziej przejmowałam się stanem Loczka. Prawda była taka, że na odległość nie mogłam mu pomóc, a nawet gdybym była na miejscu nie znałam się na medycynie aż tak dobrze. Jedne co wiedziałam to jak udzielić pierwszej pomocy i jak zbić gorączkę domowymi sposobami, których nauczyła mnie mam mojej przyjaciółki. Mimo to gdzieś w głębi czułam, że powinnam tam być. Czyżby kolejny znak? Ktoś na górze mógłby się wreszcie na coś zdecydować! Przez takie sytuacje mam tylko jeszcze większy mętlik w głowie.
- Wyślij Savana do apteki po leki na obniżenie temperatury. Podejrzewam, że jest strasznie rozpalony skoro ma dreszcze. Dajcie mu od razu podwójną dawkę. W międzyczasie ubierzcie go w coś ciepłego i przykryjcie czym się da. Jak porządnie się wypoci powinno być lepiej. Niech ktoś też zrobi mu zimny okład na czoło i zmienia go co jakiś czas. Wystarczy ręcznik zamoczony w zimnej wodzie- skończyłam wydawać polecenia i instrukcje, które mogłyby jakoś złagodzić cierpienia Harry'ego- To tyle co mogę na razie zrobić, ale jutro obowiązkowo musi zobaczyć go lekarza.
- Oczywiście. Dziękuję bardzo za pomoc- wyrażał swoją wdzięczność Paul.
- Nie ma za co- odparłam- Zobaczymy się jutro i wtedy mi wszystko dokładnie opowiesz.
- Jutro?!- spytał zaskoczony. Wierz mi chłopie, sama nie wierzę, że to zaraz powiem.
- Tak. Przyjadę razem z Gabą. To chyba nie stanowi wielkiego problemu?
- Skądże!- zaprzeczył, choć pewnie zupełnie się tego nie spodziewał. Zupełnie tak jak ja- Za zawracanie ci głowy możesz liczyć na co tylko chcesz.
- Poproszę o dużą kawę. Powinnyśmy za niedługo wyjechać. Spakuję tylko kilka rzeczy i ruszamy. Będziemy u was koło siódmej. Do zobaczenia.
Odłożyłam telefon i pognałam do swojego pokoju, wyjmując z pod łóżka walizkę i pakując do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Po chwili w drzwiach stanęła moja współlokatorka, która uważnie przyglądała się temu co robię.
- Chcesz mi powiedzieć, że jedziesz ze mną do Liverpoolu?
- Tak- odpowiedziałam, wrzucając na dno torby kilka bluzek i parę ulubionych jeansów.
- Teraz?
- A kiedy?!- uniosłam się zirytowana- Przepraszam. Dla mnie też jest to zaskoczeniem.
- Nie wątpię- odparła- Chwila... chcesz żebym ja nas tam zawiozła?
- Na mnie nie mamy co liczyć, bo nie mam prawa jazdy.
- Ale ja nie wiem jak tam dojechać! Nigdy nie wyjeżdżałam poza Londyn! Nie ma mowy!- buntowała się, a ja czułam jak krew zaczyna mnie zalewać.
- Posłuchaj...- starałam się ukryć moje zdenerwowanie- Styles jest chory. Jako, że wciąż według obowiązującej mnie umowy jest moim podopiecznym muszę mu pomóc- zaczęłam, ale to co mówiłam to stek bzdur. Nigdzie w kontrakcie nie było wzmianki, że muszę bawić się w pielęgniarkę któregoś z chłopaków jeśli źle się poczują- Poza tym sama namawiałaś mnie żebym z tobą pojechała. Potraktuj to jako małą wycieczkę. Taki road trip.
- Tylko, że ja dalej nie wiem, którą drogę wybrać!- zaprotestowała po raz kolejny.
- Nie słyszałaś nigdy o GPS'ie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział krótki i nudny, ale muszę jakoś płynnie przejść do kolejnych wydarzeń ;).
Dziękuję za kolejną nominację do BLOGA MIESIĄCA: KWIECIEŃ! Jesteście kochani! <3 Ten kto chce może zagłosować na stronie http://spis1d.blogspot.com/. Z góry dziękuję za każdy głos!
Xx.
Z jednej strony nic takiego się nie dzieje, ale z drugiej choroba Harry'ego wprowadziła sporo problemu. Miałam jakieś dziwne przeczucie od początku, jak Paul wspomniał że zaprosił Kate, że to się skończy tak, że ona przyjedzie. :)
OdpowiedzUsuńOd poprzedniego rozdziału zastanawiałam się jak rozegrasz ich wyjazd. I zdecydowanie się nie zawiodłam. Teraz będę z jeszcze większym zniecierpliwieniem czekać na kolejny rozdział, zastanawiając się co będzie z Harry'm. No i jeszcze bardziej co się stanie gdy Kate dotrze do nich.
Uwielbiam czytać o Gabie i Niall'u. Są tacy słodcy ze sobą. Zwłaszcza niepewny siebie i zazdrosny Horan.
Chyba napisałam wszystko, co mi siedzi w głowie. Zdecydowanie życzę weny i czasu, na napisanie kolejnego. :D
Uściski
Patricia.
Wiem, że nudy, ale jakoś muszę płynnie przejść do kolejnych, zaplanowanych wydarzeń ;/ Chyba dziwnie by było gdyby nagle BOOM i Kate jest w Liverpoolu, prawda?
UsuńCieszę się, że Cię nie zawiodłam :).
A ja gdy piszę sceny z Niallem i Gabą w roli głównej czuję się dziwnie. Nie jestem typem romantyczki, która lubi przesłodzone sceny. Chociaż może kiedyś się to zmieni.
Xx.
Uwielbiam kiedy wchodzę na bloggera zeby zobaczyć czy cos dodalaś, bo 2 tygodnie to taki twój czas. Wchodzę i jest !
OdpowiedzUsuńJestem medium :)
Skomentuje jeszcze po przeczytaniu :)
Niby nic się nie dzieje, ale czuję gdzieś w kościach że to zawiązanie jakiejś akcji. Niech się dzieje w następnym rozdziale !!
UsuńNiech Kate zgwałci Harrego !
Pozwalam jej !
Buziaki :*
Skoro jesteś medium to mogę Cię wykorzystać i poprosić o przewidzenie pytań na najbliższe kolokwium? Bardzo by mi się to przydało :).
UsuńNie wiem czy następny rozdział będzie powalał akcją, ale był on od dawna zaplanowany, więc nie może się zmarnować. Jak zanudzę was na śmierć to przepraszam, ale żeby zaraz gwałt?! Biedny Harry! Rozchorował się, a ty mu tak źle życzysz? ;)
Xx.
Wręcz przeciwnie :) życzę mu dobrze. To z troski.
UsuńMoja droga, generalnie nic co piszesz nie jest nudne. Rozumiem że czasami muszą być rozdziały z zawiązaniem akcji, bo jak nie to zrobi się z tego ckliwa historia, jedna z tych które piszą 13latki. 2 dni znajomości= pierwszy pocałunek, 4=związek, 5=bzykanko.
Nie nie:) u ciebie jest idealnie i oryginalnie :) ja tylko narzekam dla zasady, bo po prostu nie mogę sie doczekać i jestem ciekawa!
A co do kolokwium, to zróbmy wymianę. Ty mi pytania na egzamin z patofozjologii, a ja tobie na koło. Może być ??
Buziaki :*
Mnie się podobał rozdział. Ale moge nie być obiektywna, bo kocham to opowiadanie ;-). Kat
OdpowiedzUsuńA kto jest obiektywny? Mi tam się podoba taka opinia i pewnie też nie jestem obiektywna ;p
UsuńXx.
Huh co za rozwój akcji czekam na następny rozdział mam nadzieje że nie będę musiała długo czekać. Kocham ♥
OdpowiedzUsuńPostaram się znaleźć jak najwięcej czasu na pisanie.
UsuńXx.
jejkuu Kate taka troskliwa hahaha widać, że to już poważniejszego!
OdpowiedzUsuńMoże tak, może nie... ;)
UsuńXx.
Super rozdział biedny Harry musi szybko wyzdrowieć czekam na kolejny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńXx.
Rozdział świetny.<3
OdpowiedzUsuńPostawa Niala, MATKO, jest cudowny, taki nieśmiały, niepewny siebie i Zazdrosny :D
Nie mogę doczekać się następnego! Mam nadzieję, że będzie niedługo :D
Życzę weny.
Pozdrawiam xoxo
Uroczy chłopak z tego Nialla :)
UsuńXx.
Harry biedactwo... a może jednak nie? Może celowo udaje by Kate przyjechała? A może celowo latał po polu bez kórtki by się przeziębić? =D On dla przyjazdu Kate zrobiłby wszystko xD Ok koniec tego rozmyślania =D Tak czy owak uważam że jest coś podejrzanego w tym :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a nasz Horanek... nie no ja chcę mieć takiego chłopaka :( Zazdroszczę Gabie ^^
Alexa to masz ochotę zatłuc na milion sposobów xD Tak Alex jak mogłeś w tej chwili?!?! Czy nie mogłeś choć 10 minut później się u Kate pojawić -.-? Przez ciebie Harry jest w dołku :c Dobra wystarczy o Alexie XDDD
Harry - tak jak pisałam wcześniej...coś mi tu śmierdzi xD
Gaba- jej niezdecydowanie mnie przerasta? Ile można ciuchy wybierać :D ? Dobrze że ma przy sobie Kate! =D
Oh, i ta nasza opiekuńcza Kate :D Chłopak ma gorączkę, a ta już jedzie z Gabą do Liverpoolu z pomocą i tłumaczy że cytuję "Jako, że wciąż według obowiązującej mnie umowy jest moim podopiecznym muszę mu pomóc" Hahha rozwaliłaś mnie tym argumentem =DDD
To chyba wszystko co chciałam napisać...choć ja zawsze o czymś zapominać :dd
Kocham twojego bloga :***
~Izzy
Czy udaje, to nie sądzę, bo Paul by go chyba zabił za taki żart. Poza tym nie wydaje mi się żeby był aż tak dobrym aktorem ;).
UsuńNa pewno znajdziesz kiedyś kogoś takiego jak Niall! Życzę Ci tego z całego serca!
A co miał biedny zrobić, skoro ktoś złamał mu serce? Potrzebował pocieszenie, a kto lepiej go zrozumie niż przyjaciółka?
Każdy argument jest dobry żeby usprawiedliwić swoje zachowanie ;)
Xx.
Yayyyyy! Wiedziałam, że Kate musi tam pojechać raze z Gabą, nie wiedziałam jeszcze w jaki sposób, ale po prostu musiała! :D #SHIPPERSKITANIECRADOŚCI
OdpowiedzUsuń(teraz to tylko czekać na to, aż tam dojedzie)
Czyli na to wychodzi, że jednak serce wygrało ten pojedynek! Zresztą... za dużo razy już przegrało z rozumem, żeby teraz nie stać się silniejszym ;) Rozum nie ma już tak łatwo...
Gaba i jej wybieranie ciuchów? Skąd ja to znam... Niby nie lubię tak jak ona sklepów i kupowania ubrań (powiedziałabym, że wręcz dostaję tam białej gorączki), ale chba każdy ma mały dylemat, co spakować i co nam się przyda na wyjazd... Nie lubię takich dylematów i nie lubię się pakować, zdecydowanie.
Zayn taki szalony... wyrywa laski na jedną noc... tak mi się skojarzyło...CIEKAWE CO MI TO PRZYPOMINA? :D hahahahahaha xD (chociaż tu dobrze, że tylko na jedną noc, a nie jak Z. z Chills'a xD)
Lou i Eleanor. Już to shippuję! Skoro mój, można to nazwać: partner w zbrodni, znalazł swoją drugą połówkę, to nie zostaje mi nic innego, jak cieszenie się i shippowanie Elounor (czy jakkolwiek ich ship się nazywa xD)
A! Właśnie! Zapomniałabym o najbardziej uroczej parze tego opowiadania! Niall i Gaba <3 Oni są tacy słodcy, że normalnie jakbyś ich wyciągnęła z najlepszego romansidła! :D Absolutnie uwielbiam Giall'owe momenty, ich miłość do siebie i do jedzenia! (moja koleżanka ostatnio wymyśliła swój ship z jedzeniem... Tu by można połączyć Giall+jedzenie=GIALLDZENIE! <3)
Zdecydowanie podoba mi się ten ship! :D
Biedny Harry, taki choryyyy :( Mam nadzienę, że Kate należycie się nim zaopiekuje, skoro już tam się wybiera, a serce w końcu całkowicie zdobędzie przewagę nad rozumem! (to taki mój mistyczny plan, tak naprawdę) Kibicuję sercu, bardziej niż Lanielle i Elounor, razem wziętym, w tym opowiadaniu! XD
(masakra... staczam się xD)
Pojawił się Aleeeeeex! <3 Logan ma u mnie przechlapane, za to, że jest takim ujem. Niech Alex znajdzie sobie kogoś super, kto da mu dużoooo szczęścia!
Wiesz, jak bardzo nie mogę się doczekać następnego rozdziału?
*może będę miała mój ukochany ship...*
A tymczasem weny, pomysłów, powodzenia na zajęciach uczelnianych i w ogóle wszystkiego dobrego, żeby Ci się dobrze pisało kolejny! :)
Kocham bardzo, bardzo, bardzooo <3 Xx.
PS. Wcale nie był nudny!
Proszę bardzo. Nie ma za co ;p Gorzej jak nie dojadą...
UsuńSerce i Rozum. Teraz dopiero skojarzyło mi się to z pewną reklamą.
Gaba uwielbia sklepy! Nawet pomimo swojego niezdecydowania. Ja też nie lubię się pakować -.-
A kto powiedział, że na jedną noc? ;> Pamiętaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jeszcze trochę, a będziesz shippować wszystko co się rusza ;p
Może powinnam zacząć je czytać. Wtedy ich sceny byłyby o niebo lepsze. Gialldzenie? Padłam i już nie wstanę ;D
Biedny, nie biedny ciekawe co zrobi jak zobaczy Kate. O ile ją zobaczy...
Zobaczymy co to będzie z Alexem (chyba muszę ograniczyć wątki w opowiadaniu bo się zacznę gubić...)
Wiem? Nie wiem?
Kocham! <3
Xx.
PS. Był!
Wreszcie jest ! <3 Co Z tego że krótki skoro świetnie napisany. Wcale nie był nudny !;) z niecierpliwością czekam na next ;) Pozdrawiam i życzę dużo weny ! ;3
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobało :) Mam nadzieję, że następny również przypadnie Ci do gustu.
UsuńXx.
Super rozdział i nie był wcale nudny <3 Czekam na następny :D Już nie mogę się doczekać tego co wydarzy się w Liverpoolu ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńXx.
Świetny, cudny,zajebisty!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Czekam na nexta :3 Ps: Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com
Pozdrawiam
Dzięki :)
UsuńXx.
Nadal nie mam czasu przeczytać i bardzo cierpię z tego powodu, ale mam nadzieję, że już jutro uda mi się to nadrobić! I can't wait! Xxx!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żebyś znalazła trochę czasu i nie żałowała :)
UsuńXx.
Ach, ach, ach... Jak dobrze, że jesteś kobieto! <3
UsuńI wcale nie chodzi mi tylko o to, że jesteś i piszesz to opowiadanie, ale tak ogólnie też! :)
Po prostu jestem taka podekscytowana tym, że Kate do nich pojedzie, że zaraz chyba wyjdę ze skóry!
Niall z Gabą kiedy się żegnali byli uroczy! Chłopaki jak zwykle bezbłędni, a Louis z tym swoim entuzjazmem walentynkowym rozbrajający!
Współczuję Paulowi, on naprawdę ma ciężkie życie!
A Gaba i Kate to będa miały naprawdę road trip!
Było cudownie i nie mam zamiaru na nic narzekać (chociaż przyznaję, że dla mnie zawsze jest za mało i za krótko!).
Pozdrawiam! Xxx.
Awww! <3 Jak miło!
UsuńZastanawiałam się czy wspominać coś jeszcze o tych walentynkach, ale później stwierdziłam, że będzie mi to potrzebne. Przykro mi, że Lou jest z El, a nie z Tobą nawet w moim opowiadaniu, ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyjesz ;)
Kurde. I co ja mam z tym zrobić?
Xx.
HAhahahahahahahahahaha :D "Przykro mi, że Lou jest z El, a nie z Tobą nawet w moim opowiadaniu, ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyjesz ;)" Najlepsze zdanie EVER! Hahaha, Love You! :D
UsuńTakie tam ;)
UsuńXx.
AAAAAAAA!!!!! Co Ty wygadujesz?! Rozdział jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuńAch Niall i Gaba-brak mi słów na to jacy oni są słodcy *.*
I nasza kochana, niezastąpiona Kate, taka troskliwa, rzuca wszystko i jedzie do Harrego!
Oj będzie się działo w następnym rozdziale, już się nie mogę doczekać^^
Pozdrawiam i życzę weny, Julia :)
Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę kolejnym :)
UsuńXx.
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego :) Mam nadzieje że bd jak najszybciej :*
Życzę dużo weny :* :D
Postaram się :)
UsuńXx.
Boziuuuu, myślałam, że pizne tego Paula, jak poganiał Nialla, chociaż i tak okazał się być człowiekiem z uczuciami bo miło potraktował Gabę, a znając życie to im nawet te dwa tygodnie nie wystarczyłyby na pożegnanie.
OdpowiedzUsuńZa to ja okazałam się bezuczuciowa i ucieszyłam się jak przeczytałam, że Harremu coś się stało. Wybacz Loczku, ale sam wiesz, że chcę dla ciebie i Kasi jak najlepiej.
Chcę więcej starć serce vs. rozum. Naprawdę smakowicie to wyszło xD
Mam nadzieję, że wyjazd do Francji się udał (nie jestem prześladowcą, po prostu widzialam zdjecia na Instagramie xD)
Pozdrawiam! :)
Taka jego praca. Cóż poradzić?
UsuńNaprawdę? Sądziłam, że wszyscy będą go żałować.
Cieszę się! Trochę się bałam wstawiać takiego starcia, ale chyba nie wyszło najgorzej.
Wszyscy są prześladowcami ;p Wyjazd był bardzo udany :)
Xx.
Boski.. świetny!
OdpowiedzUsuń<3Xx
Dzięki :)
UsuńXx.
Genialny rozdział, wcale nie był nudny :D
OdpowiedzUsuńTo świetnie! :)
UsuńXx.
Euforia w moim ciele kiedy widzę , że jest wreszcie nowy rozdział jest niesamowita <3
OdpowiedzUsuńJESTES WIELKA KOBIETO :***
Z nicierpliwością, czekam na następny :)
Chciałabym to zobaczyć na własne oczy :)
UsuńXx.
Super! ;p
OdpowiedzUsuńXx.
Ooooo... Biedne Haziątko nam się rozchorowało :( Ale jak to mówią "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło", bo dzięki temu Kate zdecydowała się towarzyszyć Gabie i teraz pozostaje już tylko oczekiwać na jakieś miłe dla serduszka akcje :D (przecież wszyscy doskonale wiemy, że Kate jest świetną pielęgniarką ;p).
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest, bo nie jestem wielką fanką słodkości i PDA (czy jak to się tam nazywa), ale po prostu wszystkie takie momenty w wykonaniu Gabrysi i Nialla sprawiają, że robię maślane oczka, zaczynam się ślinić do komputera i marzyć o swoim księciu z bajki (i to wcale nie wygląda w moim wykonaniu w połowie tak dobrze jak pokazują w komediach romantycznych...)
I teraz nie wiem co mam napisać, bo z jednej strony cieszę się, że Alex wrócił, ale z drugiej szkoda, że w takich okolicznościach. W każdym razie Logan (chociaż nigdy go nie poznałam) ma u mnie przerąbane po całości! Do końca życia!
Jak ja rozumiem Gabę i jej "walizkowe" dylematy... Chociaż ciuchy to ciuchy, zawsze największy problem mam z butami. Nie ważne czy wyjeżdżam gdzieś na dzień czy dwa, potrzebuję przynajmniej 3-4 par, a jak wyjazd jest dłuższy niż tydzień, to potrafię czasem zabrać osobną torbę z butami...
Nie wiem o co Ci chodzi z tym, że rozdział był nudny, bo mi się bardzo podobał i już nie mogę się doczekać kontynuacji :)
Love <3
Xx.
P.S. Wybacz ale ten moment kiedy Kate rzuca o ścianę swoją "piłką" i jej podświadomość stwierdza, że dziewczyna cały czas ma problem egzystencjalny, moja podświadomość przerobiła ją natychmiast na Dana Howella... Także ten, od teraz kolejnym odbiciem osobowości Kate w mojej głowie jest dziwny człowiek z grzywką...
Ja nie wiem... żeby tak cieszyć się z cudzej choroby! Kate powinna sobie wpisać do CV "doświadczenie w udzielaniu pierwszej pomocy".
UsuńJa też nie lubię słodkości! A jak to piszę to zawsze siedzę i sobie myślę "Jaka ty Kaśka jesteś nienormalna! Weź to usuń!" <- wersja ocenzurowana ;).
Logana nie poznałaś, ale może jeszcze poznasz. Zależy od mojej zachcianki ;p
Buty to czyste zło gdyby nie były takie piękne. Mam taki sam problem. Zawsze.
Xx.
PS. Hahaha ;D Na pewno się Kate ucieszy z takiego porównania ;p
Kochana <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny :)
Nie wiem jak możesz narzekać.. :D haha :D Już się nie mogę doczekać na dalszy rozwój.. Mam tylko nadzieje, że dziewczyny nie będą miały żadnych nieprzyjemności po drodze. ;)
Świetny, cuuuuuudowny <3
Dziękuje, ze się dla nas męczysz :D
Ps. Kiedy możemy oczekiwać nowego rozdziału.?
Postanowiłam nie narzekać na swoje życie to chociaż na opowiadanie mogę ;)
UsuńWcale się nie męczę. Gdyby to był męczarnie to bym już dawno rzuciła to w cholerę. Czasami jest ciężko kiedy mam jakąś blokadę, ale i to w końcu mija. Dziękuję, że czytacie i komentujecie! <3
Xx.
PS. Nie chcę niczego obiecywać, ale postaram się wyrobić jak najszybciej ;)
AKJSFBASKJBFASKJBFSABJFABSJ JEZU GENIALNY JEST
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE KOCHANE, JAK KATE TAK MARTWI SIE O HARRY'EGO......
ROZDZIAŁ NIE JEST KRÓTKI TYLKO NIESAMOWITY I DŁUGI (ALE PISZ DŁUŻSZE BO SIE DLUZEJ CZYTA HIHI) NO TO KOCHAM I DO NASTEPNEGO !
<3
Nie masz czasem na imię Natalia? ;>
UsuńXx.
No to się narobiło, trzymam kciuki za Kasię, żeby nie straciła cierpliwości po przyjeździe do Liverpoolu...przez chłopaków oczywiście;D nigdy nie wiadomo co im wpadnie do tych ślicznych główek ;d Eh a Kate ostrzegała Harrego, żeby się do niej nie zbliżał, bo się zarazi, to nie słuchał ;D Brawo Harry! xd Mam nadzieję, że będzie więcej mojego kochanego sprzymierzeńca Lou w następnym rozdz.! ;) No i juz nic nie napiszę, bo straciłam wątek. Jak co rozdział zresztą ehhh C: Życzę Ci wszystkiego co najlepsze kochanai powodzenia tam w szkole! Chyba nie zawalisz przez nas ojej, bym sobie nigdy nie wybaczyła ;o Dobra koniec czarnych scenariuszy ;) Do następnego! *;
OdpowiedzUsuńCierpliwość jej się na pewno przyda, ale nie wiadomo co zrobi targana emocjami strachu o losy Loczka ;). Myślę, że to nie przez Kate. W końcu zachorował dwa tygodnie po jej chorobie. Nie musi się obwiniać. Wszystkim się podoba Lou. Chyba zacznę pisać o nim osobne opowiadanie ;p.
UsuńDziękuję bardzo. Przyda się. Też mam nadzieję, że nie zawalę, ale jak patrzę na ilość zaliczeń i egzaminów, które mnie nie długo czekają to już nie jestem tego taka pewna...
Xx.
Może to tylko moje złudne przeczucie.....Ale przeczuwam że będą razem(w sensie że Harry i Kate) ale oczywiście po całym ciągu niepowodzeń,ale warto czekać...Gdyby nie to że tak rzadko dodajesz rozdziały... :( Co do chłopaków... Co za idioci żeby tak po dworze bez kurtek. Ale dlaczego zawsze Harremu musi się coś stać? (właśnie teraz zrozumiałam sens tego zdania i sama sobie na nie odpowiedziałam..o.O) Jednakże czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę Ci weny (i czasu na napisanie go oczywiście) żeby był dłuższy :)
OdpowiedzUsuńxX.
Zamiast "złudne" przeczytałam "złe" i przez chwilę nie wiedziałam co myśleć (zwalmy to na nieprzespaną noc ;)). Już myślałam, że znalazł się ktoś kto nie chce ich widzieć razem, ale po chwili wszystko wróciło do normy. Idioci, ale kochani, prawda? :)
UsuńXx.
hej kiedy next?
OdpowiedzUsuńHistoria opowiada o dziewczynie która nie ma kolorowego życia. W pewnym momencie dowiaduje się że ma brata, który umiera. Rose postanawia mu pomóc. Co z tego wyniknie? Co jeśli jej brat okaże się sławny?
OdpowiedzUsuńZapraszam: milosc-to-milosc-1d.blogspot.com
PRZEPRASZAM za SPAM ale nie znalazłam zakładki SPAM
OdpowiedzUsuń,,Powiedz dokąd iść, gdy wokół tylko mrok
Kiedy nie mam już nic
Powiedz jak mam żyć, gdy dawno już umarłam
I nie potrafię dziś śnić
Pomóż mi,,
Zapraszam na moje nowe opowiadanie! xd
Adres: http://opowiadanie-o-1d-1616.blogspot.com/
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=L3QLbYlQSdQ