27 czerwca 2013

20

Link do podkładu muzycznego jest w słowie "grawitacji" :)


Dom One Direction

       Harry zgromadził nas w salonie twierdząc, że ma dla nas świetną wiadomość. Zajęliśmy z chłopakami nasz stałe miejsca na kanapie i fotelach w oczekiwaniu aż przyjaciel w końcu przekaże nam nowinę, przez którą chodzi od wczoraj uśmiechnięty od ucha do ucha. Nawet docinki ze strony Zayna, że wygląda przez to jak kretyn nie popsuły mu humoru.
- Możesz powiedzieć po co nas tu zawołałeś?- spytał zniecierpliwiony Malik, który nie był szczęśliwy, że został zmuszony do wstania z łóżka o jakże wczesnej dla niego porze czyli dziesiątej rano.
- Siedzicie? Bo ta informacja zwali was z nóg!- wyszczerzył się jeszcze bardziej niż dotychczas i prawie zaczął podskakiwać z radości.
- Nie baranie! Stoimy! Przecież widzisz, że siedzimy...- wywrócił oczami wkurzony Zayn- Powiedz wreszcie o co Ci chodzi bo chcę iść dalej spać.
- Poproszę o werble- wskazał palcem na Louisa, a ten zaczął uderzeć dłońmi o blat stolika.
- Jezu pośpiesz się...- jęknął Niall, któremu Loczek nie pozwolił dokończyć śniadania. 
- Mam zaszczyt uroczyście ogłosić, że na naszej imprezie zorganizowanej z okazji sylwestra pojawi się gość specjalny.
- Czyli?- spytałem zastanawiając się o kim mówi.
- Kate G- odpowiedział i uśmiechnął się szeroko.
 Stwierdzenie, że nas zatkało byłoby wielkim niedomówieniem. Ja kilka razy uszczypnąłem się w rękę sprawdzając czy to aby nie jest sen, Niall zmarszczył czoło jakby nie rozumiał tego co przed chwilą usłyszał, a Zayn patrzył się na Harry'ego jak na kogoś kto właśnie uciekł z psychiatryka. Jedynie Louis zaczął papugować po Styles'ie i szeroko się uśmiechał w jego stronę.
- Pierdolisz...- jako pierwszy na głos swoje niedowierzanie wyraził Malik. 
- Nie cieszycie się?- spytał lekko skonsternowany Hazza.
- To tylko żart, prawda?- błagałem żeby to nie okazało się prawdą.
- Nie Liam, to nie jest żart. Czemu miałby nim być?
- Zwariowałeś...- pokręciłem z niedowierzaniem głową.
- Tak po prostu się zgodziła?- nawet Horan w to nie wierzył- Przecież Gaba by mi o tym wspomniała...
- No może nie tak od razu, ale jednak.
- Czy Ty masz jeszcze jakieś resztki rozumu w tej swojej pokręconej główce?- Zayn pochylił się do przodu i oparł łokcie na kolanach dokładnie przyglądając się Harry'emu w poszukiwaniu oznak inteligencji. 
- Nie wiem z czym masz problem...- oburzył się i założył ręce na piersi.
- Może z tym, że nie powinieneś jej tu zapraszać? Zdajesz sobie sprawę, że bedzie tu mnóstwo ludzi, którzy jak się dowiedzą kim jest to rzucą się na nią i nie dadzą jej spokoju? Już nie wspominając o tym, że jej wizerunek wyjdzie na jaw, a wtedy to nam jaja...
- Nie kończ!- podniósł do góry rękę Niall, kóry aż pobladł wyobrażając sobie scenę jego kastracji.
- Zgadzam się z Zaynem- poparłem przyjaciela- To nie jest dobry pomysł Harry. Połowa z nich ma do czynienia z muzycznym show biznesem, a część z nich pracuje w naszej wytwórni. Co jeśli, któreś z nich skojarzy, że gdzieś ją kiedyś widział? Połączy fakty i odkryje kim jest? Pomyślałeś o tym?- Styles przejechał palcami przez swoje loki i westchnął ciężko. Oczywiście, że o tym nie pomyślał zapraszając Kate na imprezę- Powiedzałeś jej kto będzie?
- No...- burnknął cicho i opadł na kanapie koło Louisa.
- I co ona na to?
- Powiedziała, że jak wymyślę jakiś sposób żeby nikt się nie zorientował kim jest to przyjdzie.
- Czyli nie zgodziła się na sto procent- zauważył Malik, a Harry wzruszył ramionami.
- Nie wiem o co wam chodzi...- zabrał głos Louis, który cały czas tajemniczo się uśmiechał- Skoro Kate nie ma problemu z tym, że będzie tu kilka osób, które zabiłby żeby ją tylko poznać to w czym tkwi problem? Jedyne co musimy zrobić to wymyślić jej jakąś przykrywkę żeby nikt się nie zorientował z kim ma do czynienia.
- Co proponujesz?- Loczek odwrócił się w jego stronę, a w jego oczach błysnęła iskierka nadziei. 
- Hmm...- Tommo przejechał kilk razy palcem po prodzie aż w końcu wyprostował się z triumfalnym uśmiechem na twarzy- Oczywistym jest, że nie możemy z niej zrobić nudnej koleżanki Gaby, którą to zabarała ze sobą na sylwestra jako przyzwoitkę bo to nie w jej stylu i nikt tego nie kupi, dlatego proponuję żeby przedstawić ją jako znajomą jednego z nas.
- Pewnie uważasz, że powinien to być Harry- spojrzałem na niego i nie potrzebowałem już żadnej odpowiedzi.
- Kate na pewno się ucieszy- prychnął pod nosem Zayn.
- Nie ma nic do gadania- oświadczył Louis- Nasza impreza, więc my decydujemy co i jak.
- Chciałabym zobaczyć jak mówisz jej to prosto w twarz- ponownie zakpił zniego Malik, na co przyjaciel wystawił mu język.
- To nie jesteście źli, że ją zaprosiłem?- spytał Harry przygryzając wargę.
- Nie jesteśmy- uspokoiłem go- Tylko następnym razem trochę pomyśl zanim coś zrobisz i zapytaj nas co o tym sądzimy, ok?
- Jasne.
Na jego ustach znowu pojawił się szeroki uśmiech zakończony dwoma dołeczkami. Wywróciłem oczami doskonale zdając sobie sprawę, że to nie jest jego ostatni wspaniały pomysł.

       Chciałem iść do swojego pokoju, aby zacząć przygotowywać się na imprezę, ale poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię i ciągnie do kuchni. Na początku myślałem, że to Niall chce żebym mu coś ugotował w ramach przeprosin za to, że odciągnąłem go od śniadania, ale po chwili zorientowałem się, że to Louis.
- Masz plan?- od razu przeszedł do sedna zamykając za nami drzwi.
- Jaki plan?- spytałem, a on walnął mnie w ramię- Ała!
- Nie "ałuj" mi tutaj tylko skup się!- po raz kolejny oberwałem w to samo miejsce.
- To przestań mnie bić i powiedz o jaki plan Ci chodzi!
- Boże Harry jaki Ty jesteś czasami tępy!
- Teraz mnie będziesz obrażał?- oparłem się o ścianę i założyłem ręce na piersi.
- Nie dąsaj mi się tu...- pogroził mi palcem- Chcę Ci tylko pomóc.
- W czym?
- Serio mam Ci jeszcze raz przywalić?- podszedł bliżej i popukał mnie w czoło- W zdobyciu Kate debilu!
- Możesz być trochę ciszej?!- odsunąłem go od siebie- Jeszcze Liam Cię usłyszy i znowu zrobi mi kazanie, że to nieetyczne, nie fair i takie tam...- przypomniałem sobie jego ostatni wykład po urodzinach dziewczyny kiedy to dawał mi jasno do zrozumienia, że powinienem dać sobie spokój.
- Dobra już dobra. Nie panikuj. Poszedł do siebie, więc na pewno nas nie usłyszy. To jaki masz plan?
- Dalej nie wiem o co Ci chodzi z tym planem...
- Naprawdę jesteś idiotą...- pokręcił z rezygnacją głową i westchnął- Jak masz zamiar poderwać Kate, poprawić swój wizerunek w jej oczach czy jak to tam chcesz sobie nazwać po to żebyś mógł z nią być?
Przyglądałem mu się przez chwilę ze zmarczonymi brwiami. Plan? Ale po co? Potrzebuję planu? Louis jakby czytał mi w myślach i odchylił do tyłu głowę, opuszczając bezradnie ręce wzdłuż ciała i jęknął niezadowolony.
- Jezu Harry chyba nie myślałeś, że wystarczy jak podejdziesz do niej, szepniesz kilka słówek, poślesz jedno ze swoich filmowych spojrzeń i uśmiechów ukazując dołeczki, na które leci każda dziewczyna, a ona padnie Ci w ramiona...
- Nie?- spytałem zdziwiony, a Lou posłał mi lodowate spojrzenie.
- Nie ciołku! Nie wystarczy!- już trzeci raz przywalił mi w ramię- Czy Ty jesteś ślepy i jeszcze nie zdążyłeś zauważyć, że ona jest zupełnie inna niż wszystkie, czy na serio jesteś taki głupi?
- Nie jestem głupi!- oburzyłem się- Wiem, że jest inna, a właściwie lepszym określeniem byłoby wyjątkowa...
- Awwww- przyjaciel złożył dłonie i przechylił głowę na bok- Jakiś Ty kochany jak ją tak bronisz...
- Zamknij się! Nie jestem kochany!
- Oczywiście, że jesteś. Uważam, że to właśnie powinna zobaczyć Kate. Twoją łagodniejszą stronę, a nie tylko tą, w której drzesz się na nią i wyprowadzasz z równowagi.
- Serio? Uśmiech Styles'a numer jedenaście nie wystarczy?- zaprezentowałem mu jak on wygląda, a Louis uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Nie. Nie wiem czy pamiętasz, ale Kate nie leci na takie rzeczy. Gdyby tak było to już dawno Kyle położyłby na niej swoje łapska.
- Nie przypomniaj mi o nim bo budzą się we mnie mordercze instynkty...- na samo wspomnienie jego imienia automatycznie zacisnąłem pięści.
- Sam rozumiesz... Poza tym zobacz jak traktuje ją Tomek.
- Chcesz żebym był taki jak on?- porąbało go?
- Jasne, że nie! Chodzi mi tylko o to jakie ma do niej podejście. Chcąc nie chcąc musisz przyznać, że jest w w stosunku do niej miły i opiekuńczy.
- Trzymasz jego stronę czy moją?- spytałem oburzony tym, że go popiera.
- Twoją, ale to co mówię to prawda. Weźmy za przykład chociażby to jak Ci przywalił po tym jak nakrzyczałeś na Kate, a ona się popłakała. Albo jak się z nią obchodził na urodzinach. Niewinne gesty i delikatne uśmiechy. Myślę, że ona to lubi. Gdy ktoś się o nią troszczy.
- A ja tego nie robię?
- Szczerze to jeśli doprowadzanie jej do białej gorączki uważasz za okazywanie troski to chyba coś z Tobą nie tak...
- Tylko, że ja przy niej nie potrafię inaczej. Od razu wybucham- przeczesałem włosy palcami i usiadłem przy wyspie kuchennej. Louis od razu zajął miejsce obok.
- Bo jesteś sfrustrowany, że Ci się opiera. Po części to rozumiem, ale mógłbyś się jednak trochę opanować kochasiu...- położył rękę na moim ramieniu i mrugnął w moją stronę.
- Łatwo Ci mówić... Ona jest... Sam nie wiem jak to określić...- spuściłem głowę i ciężko westchnąłem- Po prostu gdy jest w pobliżu nie wiem co się ze mną dzieje. Nie panuję nad sobą. Jestem jednocześnie szczęśliwy, że jest blisko i wkurzony, że nie aż tak jakbym chciał. A gdy widzę jak inni się na nią patrzą to mam ochotę ich pozabijać.
- Wiem Harry, wiem- przyjaciel lekko ścisnął moje ramię- Ale zdajesz sobie sprawę, że ona nie robi tego specjalnie żeby Cię wkurzyć, prawda?- pokiwałem twierdząco głową- Ona tak działa na wszystkich...
- Na Ciebie też?- spytałem podosząc na niego wzrok, a on cicho się zaśmiał.
- Nie aż tak jak na Ciebie, ale nie ukrywam, że ja również uważam ją za niesamowicie pociągającą.
- Lou, jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale obiecuję Ci, że jeśli zaczniesz ją podrywać to Cię zabiję...
Tommo wybuchnął śmiechem i poklepał mnie po plechach.
- Spokojnie stary. Nie mam zamiaru jej podrywać. Przynajmniej świadomie...- zerknął na mnie i poruszył wymownie brwiami, a ja posłałem mu groźne spojrzenie.
- To nie jest śmieszne Tomlinson... Jeśli Ci życie miłe dobrze Ci radzę odczep się od niej i zamykaj drzwi na noc jeśli chcesz dożyć następnego ranka...
- Czemu chcesz zabić Louisa?
Słysząc to pytanie obróciliśmy się szybko, a w zobaczyliśmy zaskoczonego Nialla. Zacząłem się zastanawiać ile słyszał z naszej rozmowy.
- Zaproponowałem Harry'emu, że wyprostuję mu włosy na imprezę, ale on się nie chce zgodzić- odpowiedział szybko Lou nie chcąc wzbudzać żadnych podejrzeń w Horanie. Ten zrobił zdziwioną minę i zaczął przyglądać się moim włosom.
- Nie sądzę, żeby dodało mu to uroku, więc może daruj sobie takie zabiegi na jego głowie- odetchnąłem z ulgą kiedy podszedł i sięgnął do szafki po paczkę chipsów i zaczął kierować się do wyjścia- O właśnie Harry...
- Tak?- przełknąłem głośno ślinę i czekałem co powie. Może jednak słyszał więcej niż powinien?
- Jadę później po dziewczyny i chciałem się zapytać czy wiesz może czy Tomka też mam zabrać?
- T-tomka?!- wytrzeszczyłem oczy i poczułem, że robię się blady jak ściana.
- W końcu to chłopak Kate, więc pewnie będą chcieli razem spędzić sylwestra, nie?- stwierdził coś oczywistego czego ja nie przyjmowałem do swojej świadomości.
- T-tak s-sądzisz?- jąkałem się czując kumulujące się w mojej głowie pesymistyczne myśli.
- No pewnie! Wiesz jak to jest... Pocałunek o północy i te sprawy...- uśmiechnął się do mnie i podrzucił paczką chipsów- Co Ty komedii romantycznych nie oglądasz?
Pokręciłem przecząco głową i spojrzałem przerażony na Louisa. Przyjaciel przyglądał mi się ze smutkiem na twarzy i jedyne na co było go stać to ciche "Zapomniałem".
- To co mam po niego wpaść?- Horna powtórzył swoje pytanie, a ja wzruszyłem ramionami- Ok, to zapytam się Kate jak do niej pojadę- wyszedł z kuchni i znowu byliśmy z Louisem sami.
- Kurwa!- uderzyłem pięścią w blat, po czym schowałem twarz w dłoniach.
- Harry....
- Nie ważne czy mam jakiś plan. To nie ze mną Kate spędzi ostatnie chwile starego roku i pierwsze nowego i to nie mnie dzisiaj pocałuje o północy tylko Tomka... Jebanego Tomka...
- Posłuchaj...
- Czego?- podniosłem głos i obróciłem się w jego stronę- Liam ma rację. Muszę odpuścić. Jeśli ona jest z nim szczęśliwa to niech tak zostanie. Na niczym więcej mi nie zależy...
Louis uważnie mi się przyglądał jakby chciał coś ze mnie wyczytać. Przygryzł dolną wargę i spuścił na chwilę wzrok, ale po chwili ponownie skrzyżował nasze spojrzenia.
- Harry muszę Cię o coś zapytać i musisz mi szczerze odpowiedzieć.
Popatrzyłem na niego niepewnie, ale przytaknąłem na znak zgody.
- Kochasz ją?

Mieszkanie Kasi i Gaby

       "Pamiętasz jak złapał Cię za biodra..." Przestań "Jak przyciągnął Twoje ciało bliżej jego..."Nic do mnie nie mów "Przypomnij sobie zapach jego perfum..." Nie wytrzymam zaraz... "Chciałaś go wtedy pocałować, prawda?" Wcale, że nie!
Uderzyłam ręką w stolik, a siedząca obok mnie Gaba aż podskoczyła. 
- Dobrze się czujesz?- położyła dłoń na moim ramieniu i delikatnie je ścisnęła.
- Tak. Wszystko w porządku...- odpowiedziałam chowając twarz w dłoniach i ciężko wzdychając.
To nie jest normalne żeby od trzech dni kłócić się z samą sobą. To jest popieprzone! Zresztą tak samo jak ja... I całe moje życie... Czemu w takim razie mnie to tak dziwi? "Może dlatego, że nigdy wcześniej nikt tak na Ciebie nie działał..." Pewnie tak... Chwila! Jakie "działał"? Nikt na mnie nie działa! A tak w ogóle to...
- Ała!- potarłam bolące miejsce z tyłu głowy- Co jest?
- Mówię do Ciebie a Ty mnie w ogóle nie słuchasz- Gaba stała z rękami założonymi na piersi i przyglądała mi się uważnie trzymając w ręku szmatkę, którą zapewne przed chwilą oberwałam. Jeszcze tylko tego mi brakowało żeby zaczęła mnie przesłuchiwać...
- Przepraszam. Jestem trochę rozkojarzona...
- Widzę właśnie. Coś się stało?
Tak. Od kilku dni moja podświadomość jest wyjątkowo wkurzająca i cięgle insynuuje, że podoba mi się niejaki Styles co jest kompletną bzdura. 

- Nie, nic. Co się miało stać?- "Nie oszukuj się..." Cicho bądź!
- Od Twoich urodzin cały czas chodzisz jak w jakimś transie i nic do Ciebie nie dociera. Coś się wydarzyło po tym jak wróciłam do domu po imprezie? Z tego co wiem to zostałaś sama z Harry'm...- czy tylko mi się wydaje czy ostatnie słowo wymówiła jakoś inaczej?
- A co to ma do rzeczy?
- Nie wiem. Coś zaszło między wami?- zerknęłam na nią nie domyślając się co może mieć na myśli. Jaka ja jestem głupia...- Całowaliście się?
Gdybym akurat piła, albo miała coś w buzi to na bank bym się zakrztusiła i konieczne byłoby sztuczne oddychanie. "Fajnie by było gdyby ratownikiem okazał się Har..." Nawet się nie waż wymawiać tego imienia! Zawsze mogłam krzyknąć głośne "NIE!", ale wtedy przyjaciółka na pewno zorientowałaby się, że coś jest nie tak. "Albo..." Zamilcz. 
- Naprawdę sądzisz, że pozwoliłabym mu się pocałować?- spytałam unosząc do góry brwi. Po chwili ciszy i dokładnemu przyglądaniu się mojej twarzy w poszukiwaniu jakiejkolwiek najmniejszej zmarszczki, która mogłaby świadczyć o jakiejś emocji usłyszałam:
- Nie. Nigdy byś na to nie pozwoliła.
Kamień spadł mi z serca słysząc te słowa. Muszę przyznać, że Gaba zna mnie coraz lepiej i ciężko jest mi przed nią ukrywać co czuję. W sumie to nie wiem czemu się tak bronię żeby to ukryć. "Bo boisz się przyznać w niektórych sprawach przed samą sobą..." Racja, ale jeśli chodzi o Styles'a to nie mam co ukrywać. "Jeszcze się przekonamy..." Zakład?
- Możesz powtórzyć co mówiłaś?- spytałam odbiegając od dość niewygodnego dla mnie tematu.
- Pytałam co zakładasz na imprezę do chłopaków?
- Nie wiem...- wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po pomarańcza.
- Jak to nie wiesz?!- Gaba prawie na mnie krzyknęła oburzona- Przecież mamy być u nich za...- zerknęła na zegarek, a oczy niemal wyszły jej z orbit kiedy zobaczyła, która jest godzina- Cztery godziny!
- To co? Dużo czasu. Poza tym jeszcze nie zdecydowałam czy w ogóle pójdę...
- Jak to...- nim zdążyła dokończyć rozległo się pukanie do drzwi.
Po kilku słodkościach i niewinnych chichotach w przedpokoju do kuchni wszedł jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha Blondyn.
- Cześć Kate!- przywitał się i zajął miejsce na przeciwko mnie sadzając sobie swoją dziewczynę na kolanach. Muszę przyznać, że ładnie razem wyglądają.
- Cześć Niall. Co słychać?- spytałam bardziej z grzeczności niż z prawdziwego zainteresowania.
- Jest ekstra! W końcu dzisiaj wielka impreza, nie?- odparł uradowany i sięgnął po ząbek obranego przeze mnie i dla mnie pomarańcza. Kolejny głodomór, który podjada mi jedzenie... 
- Kasia właśnie oznajmiła, że nie idzie- Gaba poinformowała swojego chłopaka o moich wahaniach.
- Ale jak to?!- chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie powiedziałam, że nie idę, tylko że się jeszcze zastanawiam, a to jest znaczna różnica- zauważyłam.
- A nad czym tu się zastanawiać?- nie rozumiał moich wątpliwości. 
- Stwierdziłam, że to nie jest chyba najlepszy pomysł.
- Czemu?- spytali oboje chórem.
Bo gdy tylko znajdę się w pobliży Styles'a ten głupi głos w mojej głowie, nie da mi spokoju i ciągle będzie mnie podpuszczał i pieprzył od rzeczy, a ja nie mam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście tego nie mogłam im powiedzieć.
- Bo z tego co wiem mają być tam jacyś ludzie z X Factora, a jak wyjdzie na jaw, że ja to... Ja to nie będzie miło...\
- Nikt się nie dowie. Niby jak?- zapewnił mnie Horan.
- Na przykład jeden z was się upije i zacznie paplać gębą na lewo i na prawo- czy to nie jest oczywiste?
- Obiecuję, że nic się nie takiego nie stanie-położył rękę na piersi- Sam osobiście tego dopilnuję. Poza tym Harry też będzie nad tym czuwał. 
- Jakoś mnie to nie uspokoiło...- odparłam nie ukrywając swojego niezadowolenia z faktu, że to właśnie on miałby o to zadbać.
- Oj daj spokój- chłopak machnął ręką- Wiesz jak on się cieszy, że przyjdziesz?
- Doprawdy?- spytałam niby to w lekkim szoku- Ciekawe czemu? Powiedz mi Niall- zaczęłam wwiercać w niego swoje spojrzenie, a on od razu zaczął się jąkać.
- Bo on... Yyy... Wiesz...
- Nie, nie wiem- wiem, jestem okropna, ale zabawnie było widzieć jego zakłopotanie gdy tak mierzyłam go wzrokiem. Na jego szczęście Gaba postanowiła interweniować.
- Kaśka daj mu spokój!- posłała mi groźne spojrzenie i pogroziła palcem- Ciesz się, że ktoś zdeklarował się do dbania o Twoją tajemnicę.
- A czy ja narzekam? Po prostu wolałabym aby był to Liam albo ktoś inny. Wszyscy tylko nie Styles...
- Jak już mówiłem wszyscy będziemy na tym czuwać- Horan odzyskał zdolność mówienia i próbował mnie uspokoić- Nie masz się co martwić.
- Skoro tak mówisz to mam jedno pytanie.
- Słucham- posłał mi szczery uśmiech i czekał co powiem.
- Jak macie zamiar mnie przedstawić?
- To już ustaliliśmy- odparł dumny, wypinając do przodu klatkę piersiową.
- I?- ruchem ręki ponaglałam go żeby wyjaśnił mi jaki mają plan.
- Żeby nie było żadnej wpadki powiemy, że masz na imię Kate zgodnie z prawdą, ale żebyś nie wyszła na nudną znajomą Gaby, która nie miała co robić w sylwestra, powiemy, że to Hazza Cię zaprosił...
- SŁUCHAM?!- to chyba jakiś żart- Czemu akurat on? Serio nie mógł mnie zaprosić ktoś inny?
- Nie przesadzaj- wtrąciła się Gaba- Co to za różnica?
- Dla mnie wielka, żeby nie powiedzieć przeogromna!- zatoczyłam rękami krąg nad moja głową ukazując, że to DUŻY problem.
- Panikujesz- powiedziała beznamiętnie- Przecież nikt nie każę Ci się z nim bawić. To tylko taka przykrywka.
- To się nie uda- pokręciłam przecząco głową nie wierząc w jakąkolwiek sprawdzalność tego planu.
- Czy Ty zawsze musisz widzieć wszytko w ciemnych barwach? Zaufaj nam. Będzie super! Zobaczysz.
Przyglądałam się przez chwilę dwójce siedzącej na przeciwko mnie i nie mogłam uwierzyć, że byli tacy pewni siebie i tego co wymyślili. Może jednak mają rację? Może znowu za bardzo panikuję tak jak wtedy kiedy zabrałam Gabę na finał X Factora? Ostatecznie to o mało co sama się nie wkopałam...
- Dobra. Pójdę do was na tego sylwestra- przeczesałam włosy zastanawiając się czy na pewno dobrze robię. Przyjaciółka rzuciła mi się na szyję i pocałowała w policzek- Ale jak coś pójdzie na tak to będzie z wami źle!
- Jesteśmy na to gotowi- Niall puścił do mnie oczko i uśmiechnął się szeroko. Jak on to robi? To nie jest normalne!
- Jasne...- prychnęłam.
- Chodź musimy się szykować!- Gaba pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju, a ja wywróciłam oczami, jęcząc pod nosem, że przecież mamy jeszcze dużo czasu, ale do niej już nic nie docierało.
- Niall możesz iść pooglądać telewizję bo trochę nam zajmie- zwróciłam się w jego kierunku zanim zostałam porwana do królestwa Gabrysi- A i dzięki, że uważasz, że jestem nudna...- uśmiechnęła się szyderczo, a chłopak nieco pobladł. Jestem okropna, ale lubię patrzeć jak biedak się męczy.
- Ja nie...
Nim zdążył się usprawiedliwić przyjaciółka zamknęła za nami drzwi i zdecydowanie nie miała zamiaru nikogo z niego wpuścić dopóki nie zrobi nas na bóstwo.

       Czekałem na dziewczyny w salonie, przeskakując z kanału na kanał szukając czegoś ciekawego, ale jak zwykle nic nie znalazłem. Dobrze, że w domu mamy sporą kolekcję filmów to przynajmniej jest co pooglądać gdy telewizja niedomaga. Zerknąłem na zegarek, który pokazywał dziewiętnastą trzydzieści. Dobrze, że zdecydowałem się przyjechać już wyszykowany bo inaczej przywitałbym Nowy Rok w dresie... Wyszedłem z salonu i udałem się w stronę pokoju mojej dziewczyny. "Jejku jak to pięknie brzmi" Rozmarzyłem się nieco, ale wpadając po drodze na szafkę momentalnie wróciłem do rzeczywistości. Stanąłem przed drzwiami jej pokoju i lekko w nie zapukałem.
- Dziewczyny długo jeszcze?- zamiast odpowiedzi usłyszałem głośny krzyk Kate i kilka słów wypowiedzianych po polsku, jednak domyśliłem się, że nie było to nic miłego- Wszystko gra?
- Tak!- zawołała Gabrysia- Zaraz wychodzimy. Możesz się już ubierać.
- Gaba jeśli zaraz nie zabierzesz... Ał! Kurwa!- groziła jej Kate kończąc zapewne jakimś przekleństwem.
- Czekam w przedpokoju- powiedziałem do kawałka brązowego drewna i poszedłem zakładać buty.
Tak jak powiedziała Gaba po jakiś pięciu minutach drzwi od jej pokoju się otworzyły, a w nich stanął istny anioł. Dziewczyna była ubrana w fioletową, połyskującą sukienkę sięgającą ledwo do połowy uda i przewiązaną czarnym paskiem w talii, a na nogach miała wysokie czarne szpilki. Jej nadgarstek ozdabiała delikatna mieniąca się w świetle bransoletka, a włosy miała lekko zaczesane do tyłu i przytrzymane opaską. Lustrowałem ją wzrokiem od góry do dołu kilka razy i zastanawiałem się jak będę wstanie prowadzić kiedy będzie siedziała obok mnie. 
- Może być?- spytała nerwowo przestępując z nogi na nogę w oczekiwaniu na moją reakcję.
- Żartujesz?- uniosłem do góry brwi- Wyglądasz przepięknie!
Szybko do niej podszedłem chcąc ją pocałować, ale ona wyciągnęła rękę przed siebie zatrzymując mnie.
- Też mam na to ochotę, ale wtedy zniszczysz mi makijaż i będę musiała go robić od początku.
- Ale...- chciałem coś powiedzieć żeby ją przekonać, że przecież nic takiego się nie stanie, ale uciszyła mnie przykładając swój palec do moich ust.
- Obiecuję, że niedługo Ci to wynagrodzę- puściła do mnie oczko i wyminęłam mnie kierując się w głąb przedpokoju. Poszedłem za nią i pomogłem jej założyć płaszcz.
- A gdzie Kate?- spojrzałem w stronę pokoju Gaby, z którego powinna wyjść jeszcze jedna osoba.
- To będzie cięższe niż myślałam... Kaśka wyłaź stamtąd bo się spóźnimy!
- Nie ma mowy!- odkrzyknęła jej przyjaciółka- Nie wyjdę w takim stroju!
- Nie marudź tylko chodź tutaj! Nie mamy czasu!
- NIE!
Gaba wywróciła oczami i spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Poczekaj chwilę- ścisnęła moją dłoń i wróciła się do siebie. Po chwili pojawiła się w progu z uśmiechem na twarzy.
- Niall teraz ocenisz czy Kasia może iść w takim wydaniu na sylwestra. Jeśli powiesz, że nie pozwolę jej się przebrać, ale jeśli stwierdzisz, że jak najbardziej, bez gadania zakłada kurtkę i wychodzimy, ok?
- A ona się na to zgodziła?- Gaba przytaknęła głową, więc nie miałem nic przeciwko.
Dziewczyna przesunęła się w bok robiąc przejście dla swojej współlokatorki. Po chwili moim oczom ukazała się Kate G jakiej jeszcze nie znałem "Jasna cholera!" Pomyślałem, a oczy zapewne wyszły mi z orbit. Wiedziałem, że tekściarka nie lubi takiego grzecznego stylu jak moja dziewczyna, ale to... 
-Wow!- zagwizdałem i uśmiechnąłem się szeroko- Jak Harry Cię w tym zobaczy...
- Lepiej się zamknij jeśli chcesz przeżyć- warknęła na mnie Kate- Myślę, że te cholernie niewygodne szpilki bardziej przydadzą mi się do zabicia, któregoś z was za głupie komentarze niż do chodzenia. Zdecydowanie do tego ostatniego się nie nadają.
- Już nic nie mówię- uniosłem ręce w geście obronnym- Ale muszę przyznać, że wyglądasz świetnie i zdecydowanie powinnaś pójść w tym stroju.
- Ekhem...- Gaba odchrząknęła i posłała mi lodowate spojrzenia, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Niestety jednocześnie muszę stwierdzić, że nie możesz się równać z moją piękną dziewczyną- Gaba od razu się uśmiechnęła i podeszła do mnie, a ja objąłem ją ramieniem.
- Jasne, że nie- przyznała Kate- Nikt tak nie umie błyszczeć jak ona- puściła oczko w moją stronę, a ja poczułem jak dziewczyna stojąca przy moim boku ściska mocniej moją dłoń co nie umknęło uwadze tekściarki- Nie przejmuj się kochana... Blondyn jest w Tobie tak  szaleńczo zakochany, że choćbym chodziła tu nago to by nie zwracał na mnie takiej uwagi jak na Ciebie- minęła nas klepiąc przyjaciółkę w tyłek, na co ta podskoczyła i rzuciła jej krótkie "Spadaj". Kate założyła swój płaszcz i sięgnęła po małą kopertówkę wyciągając z niej klucze do mieszkania.
- To co idziemy? O ile nie zabiję się w tych butach...- spojrzała w dół i skrzywiła się patrząc na swoje stopy.
- Jasne. Powiedz mi tylko czy mamy podjechać po drodze po Tomka?- uśmiechnąłem się w jej stronę, ale po chwili mina mi zrzedła gdy zauważyłem jej reakcję. Kate stanęła nieruchomo, a jej twarz nie wyrażała absolutnie żadnych emocji. Nawet na mnie nie zerkając powiedziała:
- Tomka nie będzie. Dostał specjalne zlecenie na zdjęcia z przywitania Nowego Roku w Paryżu i musiał zostać we Francji.
- Och.- to było jedyne co mogłem w tamtej chwili powiedzieć.

Dom One Direction

       Impreza trwała w najlepsze, a ja siedziałem w swoim pokoju rozmyślając nad moją rozmową z Louisem oraz na jego pytaniem, na które nie padła żadna odpowiedź. Skąd w ogóle taki pomysł? Jak można pokochać kogoś znając go niecałe dwa tygodnie? "Nie słyszałeś o miłości od pierwszego wejrzenia?" Słyszałem, ale... Sam nie wiem. Nie potrafię teraz określić co do niej czuję i czy jest to pozytywne, negatywne czy neutralne. "Chyba nie znasz definicji tych słów. Zwłaszcza ostatniego" Wcale mi nie pomagasz... 
 Z moich rozmyślań wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi. Osoba, która śmiała zakłócić moją sesję z drugim Ja, nawet nie czekała na zgodę tylko od razu wparowała do środka.
- Masz zamiar samotnie przywitać tu Nowy Rok czy jednak zaszczycisz nas swoją obecnością?
- Nie wiedziałem, że znasz takie trudne słowa jak "zaszczycić"- odgryzłem się Zaynowi, a ten zamknął za sobą drzwi i usiadł koło mnie na łóżku.
- Słuchaj stary... Nie wiem co Ci tak nagle popsuło humor skoro od rana chodziłeś szczęśliwy jak dziecko, które dostało wymarzony prezent, ale to nie znaczy, że masz tu siedzieć zamknięty i użalać się nad sobą. Jest sylwester! Impreza! Dziewczyny! Alkohol! Czego Ci więcej do szczęścia potrzeba? Rozerwij się trochę, a nie zachowujesz się jak osiemdziesięcioletni dziadek...
- Nie chcę kilku dziewczyn...- odparłem patrząc się tępo przed siebie.
- Wiem Hazza... Tobie by wystarczyła jedna, co?- uśmiechnął się do mnie ciepło i poklepał po ramieniu, a ja nic nie odpowiedziałem. Czy to było aż tak oczywiste? "Bardziej niż Ci się wydaje" Ekstra...- Tylko wiesz, że jak będziesz tu siedział i nic nie robił to w końcu ktoś inny się nią zainteresuje? Taka laska, samotna na imprezie sylwestrowej... Ktoś zdecydowanie chciałby przywitać z nią Nowy Rok...
- Samotna?- odwróciłem szybko głowę w jego stronę i uważnie mu się przyjrzałem. Zayn uśmiechną się do mnie łobuzersko i puścił do mnie oczko- Chcesz mi powiedzieć, że Tomek...
- Z tego co wiem to nie ma nikogo u nas w domu o takim imieniu- poklepał mnie po plecach i ruszył w stronę drzwi- Idziesz?
Zerwałem się z łóżka jak poparzony i w sekundzie znalazłem się w holu, ale przyjaciel pociągnął mnie jeszcze za ramię zatrzymując przed schodami.
- Co jest?- spytałem zaskoczony.
- Nie masz problemów z sercem?- zmarszczyłem czoło i zastanawiałem się o co mu chodzi i czemu nie pozwala mi zejść na dół.
- Nie...- odparłem niepewnie- A co?
- Bo gdy ją zobaczysz przeżyjesz zawał. Albo i nawet dwa...
- Co masz na myśli?- teraz to już zupełnie nie wiedziałem co jest grane- Czemu miało by mi stanąć serce? Przecież już ją widziałem.
- Ale nie TAKĄ- pokreślił ostatnie słowo bardzo wyraźnie- I sądzę, że nie tylko serce Ci stanie...
Przełknąłem głośno ślinę, a ręce zaczęły mi się pocić. Ostrożnie spojrzałem w dół chcąc coś, a właściwie kogoś zobaczyć, ale miałem zasłonięty widok. Zayn ostatni raz ścisnął moje ramię i wyminął mnie ze słowami.
- Trzymaj się stary. Tego się na pewno nie spodziewałeś.
  Powoli zszedłem na dół i zacząłem rozglądać się dookoła. Interesowała mnie tylko jedna, konkretna osoba, ale nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Przy wejściu do salonu zauważyłem Louisa i stojącą do mnie tyłem dziewczynę. Kto to jest? Przyjaciel zauważył, że przyglądam się im. Uśmiechnął się szeroko i wskazał na mnie palcem. Brunetka obróciła się w moją stronę, a ja zamarłem, zesztywniałem i wszystko inne co dzieje się z człowiekiem gdy umiera z zachwytu i zaskoczenia. "O KURWA!" Pierwszy raz od bardzo dawna musiałem zgodzić się z moją podświadomością. To nie możliwe... "A jednak..."
Kate stała w miejscu, intensywnie mi się przyglądając, a ja starałem się zdecydować czy najpierw mam zbierać szczękę z podłogi czy zacząć oddychać. Jej nogi opięte były czarnymi spodniami wykonanymi ze skóry, a dzięki wysokim szpilkom wyglądały na jeszcze dłuższe niż zazwyczaj. Górę jej ciała okrywał dopasowany do jej ponętnych kształtów gorset, który odsłaniał jej wątłe ramiona. Winę za to, że nie od razu ją poznałem zrzuciłem na diametralną zmianę w jej fryzury gdyż kręcone do tej pory włosy dzisiaj były idealnie proste przez co sięgały jej do połowy pleców. Oczy podkreśliła czarną kreską na górnej powiece, a usta krwistoczerwoną szminką "Te usta..." Zayn miał rację mówiąc, że nie tylko serce mi stanie. Przeklinałem sam siebie w myślach za to, że nie wybrałem chociaż odrobinę luźniejszych spodni i uparłem się na nowe jeszcze nie rozciągnięte "Jak tak dalej pójdzie to szybko Ci się rozciągną tam gdzie trzeba"
 Gdy w końcu udało oderwać mi się od niej moje pełne pożądania spojrzenie zauważyłem, że Louis macha do mnie abym do nich podszedł. Ruszyłem w ich kierunku, ale musiałem przyznać, że Kate w takim stroju dosłownie zwala z nóg bo zanim stanąłem u jej boku zaliczyłem zjawiskową glebę lądując tuż przed jej stopami. Podniosłem na nią wzrok, a ona spoglądała na mnie z góry i widziałem jak ciężko jest jej powstrzymać się od śmiechu. Moje policzki pokryły się kolorem jej szminki, ale szybko się pozbierałem i stanąłem przed nią tym razem dokładnie przyglądając jej się z bliska.
- To ja zostawię was samych...- powiedział Lou nim odszedł wtapiając się w tłum znajdujący się w salonie.
- Witaj Styles- brunetka uśmiechnęła się w moją stronę, a moje ciało oblała nowa fala gorąca- Czyżbyś mnie nie poznał?
- J-ja... T-to znaczy...- jąkałem się próbując wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, ale jeszcze do końca nie ochłonąłem. Wziąłem kilka głębokich wdechów pod czujnym okiem Kate i spróbowałem jeszcze raz- Tak jakby... To przez te włosy...- wyciągnąłem rękę i sięgnąłem po jeden kosmyk owijając go sobie wokół palca.
- Tak. Możliwe. Sama też się na początku nie poznałam- odparła i opuściła moją rękę odwracając wzrok.
- Wyglądasz... Wow... Cudownie... Nie... Przepięknie... Nie...- nie mogłem się zdecydować, który przymiotnik idealnie opisałby jej wygląd.
- A może seksownie?- uniosła jedną brew i uśmiechnęła się do mnie łobuzersko, a ja znowu straciłem zdolność logicznego myślenia, więc jedynie przytaknąłem- Ale teraz już wiesz, że to ja. Wiesz głupio by było gdybyś miał mnie przedstawiać jako swoją znajomą, a nie wiedziałbyś, która to- i znowu było mnie stać jedynie na lekkie skinienie "Styles weź się w garść!" Kiedy nie mogę...- Mogę liczyć na jakiegoś drinka?
- Jasne- odparłem szybko i uderzyłem się kilka razy w myślach aby nieco otrzeźwieć pomimo tego, że jeszcze nic nie piłem.
Chwyciłem jej dłoń i pociągnąłem do salonu gdzie posadziłem ją na kanapie prosząc żeby chwilę zaczekała, a ja zaraz jej coś przyniosę. Jej uśmiech przyjąłem jak znak zgody i szybko pobiegłem do kuchni gdzie Zayn zajmował się rozdawaniem alkoholu. Stanąłem obok niego, opierając się na przedramionach o oparcie krzesła. Opuściłem głowę ciężko oddychając.
- Mówiłem- zerknąłem na niego kątek oka i zauważyłem jak się ze mnie śmieje.
- Bardzo śmieszne Malik... Bardzo...- posłałem mu groźne spojrzenie i sięgnąłem po kieliszek wódki, który miał dodać mi nieco odwagi.

       Siedziałam na kanapie czekając aż Styles przyniesie mi drinka. Rozglądałam się dookoła obserwując jak bawią się inni. Wiedziałam, że ten dom jest duży, ale nie sądziłam, że aż tak. W samym salonie było z pięćdziesiąt osób, nie wspominając o innych pomieszczeniach i ogrodzie. Założę się, że połowy nawet nie zobaczę tego wieczoru co w gruncie rzeczy mi nie przeszkadzało. Moje obserwacje przerwała jakaś dziewczyna, która zajęła miejsce obok mnie i szeroko się do mnie uśmiechała. Pierwszy raz chciałam żeby któryś z chłopaków był w pobliżu.
- Cześć- krzyknęła mi do ucha żebym mogła ją usłyszeć pomimo głośno grającej muzyki. Muszę przyznać, że ten kawałek dla Jessie J naprawdę mi wyszedł- Jestem Danielle, a Ty?- dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę, a ja odwzajemniłam jej gest.
- Kate- uśmiechnęłam się lekko z nadzieję, że zaraz sobie pójdzie jednak ona miała zupełnie inne plany.
- Jesteś znajomą którego z chłopaków?- spytała nachylając się w moim kierunku.
- Tak. Styles to mój znajomy- odpowiedziałam zgodnie ze wcześniej ustaloną wersją. 
- Mogłam się domyślić- ponownie ukazała szereg śnieżnobiałych zębów i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Co masz na myśli?- spytałam zaintrygowana jej wypowiedzią. Skąd wiedziała, że to powiem?
- Tylko Harry mógł zaprosić na imprezę taką laskę- mrugnęła w moją stronę, a ja nie wierzyłam w to usłyszałam. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyłam- Czym się zajmujesz?
- Jestem...- cholera! Tego z nimi nie ustaliłam. Co będzie jak, któryś z nich powie coś innego?- Jestem kurierem- palnęłam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi na myśl. Zresztą to samo powiedziałam chłopakom, gdy ich poznałam. Chyba już zawsze będę tak mówić.
- Serio? Ja jestem tancerką. Poznałam ich w X Factorze...
I tak zaczął się niekończący się monolog niejakiej Danielle, której buzia nie zamykała się ani na chwile. Zastanawiałam się jak ona to robi, że potrafi tak dużo powiedzieć na jednym wdechu. Przyswajałam co drugie jej słowo w międzyczasie rozglądając się za jakąś znajomą twarzą, ale jak na złość nikogo nie widziałam. Na szczęście gdy dziewczyna zaczęła poruszać temat mody, na którym jak wywnioskowałam zna się całkiem nieźle pojawił się Styles z moim drinkiem.
- Cześć Danielle- przywitał się z nią i podał mi alkohol, który od razu opróżniłam do połowy. Widząc to zaśmiał się cicho pod nosem, po czym skupił się znowu na dziewczynie obok. Musiałam chwilę odetchnąć, więc grzecznie przeprosiłam ich na chwilę i wyszłam z salonu. Rozejrzałam się dookoła i zdecydowałam się pójść na górę gdzie na szczęście było trochę mniej osób. Zauważyłam małą kanapę ustawioną na końcu korytarza i usiadłam na niej wyciągając do przodu nogi, aby zmniejszyć ból, który narastał w moich stopach z każdym kolejnym krokiem spowodowanym szpilkami, które rozkazała założyć mi Gaba pod groźbą przybicia mi ich do stóp na stałe. Dokończyłam swojego drinka i zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą samotności w tym zatłoczonym domu. Niestety po jakiś dwóch minutach poczułam jak ktoś znowu zajmuje miejsce koło mnie. Uchyliłam jedną powiekę i zobaczyłam wpatrujące się we mnie zielone tęczówki oprawione burzą brązowych loków. 
- Danielle aż tak bardzo Cię wymęczyła?- chłopak obrócił się bardziej w moją stronę i oparł głowę na łokciu nie spuszczające ze mnie wzroku.
- Mogło być gorzej. Mogła mówić cały czas o Tobie- odparłam, a on uśmiechnął się ukazując dwa małe dołeczki na policzkach.
- Wtedy na pewno słuchałabyś z większym zainteresowaniem- stwierdził i upił łyk swojego napoju.
- Chciałbyś...- prychnęłam i zabrałam mu szklankę.
- Ej to moje!- próbował odebrać swoją własność, ale schowałam ją za plecami.
- Kto dał Ci alkohol dzieciaku?- zapytałam próbując co pije i stwierdziłam, że to naprawdę mocny drink.
- Nie jestem dzieckiem, a to dał mi Zayn. On dzisiaj odpowiada za napoje wyskokowe- odpowiedział i znowu chciał zabrać mi szklankę, ale mu na to nie pozwoliłam. Zamiast tego upiłam kolejny łyk i rozkoszowałam się ciepłem wypełniejącym mój przełyk. Muszę przyznać, że drinki to Malik robi niesamowite. 
Styles cały czas mnie obserwował nic nie mówiąc, ale o dziwo nie czułam się z tym niekomfortowo. Co jakiś czas zerkałam na niego kątem oka sprawdzając co robi, ale on chyba nie miał zamiaru przestać lustrować mnie wzrokiem. Na moje nieszczęście moje oczy same kierowały się na jego tors opięty białą koszulą z podwiniętymi rękawami i rozpiętymi kilkoma pierwszymi guzikami przez co kawałek jego klatki piersiowej był doskonale widoczny. Nie wiem czy moje ciało postanowiło przetestować moją silną wolę, ale zdecydowanie nie miałam nad nim kontroli, kiedy to nie mogłam powstrzymać się od patrzenia jak jego klatka miarowo opada i unosi się podczas każdego wdechu i wydechu. Sądziłam, że jak uda mi się przenieść wzrok na jego twarz to trochę oprzytomnieje, ale okazało się to jeszcze gorszym pomysłem kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały i nie mogłam oderwać się od jego jasno zielonych tęczówek i tych cholernych dołeczków. Moje skanowanie każdego milimetra jego twarzy przerwał kobiecy głos.
- Harry!- blondynka podeszła do nas kołysząc biodrami i zarzucając włosy na jedno ramie- Tu jesteś. Już myślałam, że Cię nie znajdę- pochyliła się nad nim i prawdopodobnie chciała pocałować go w usta, ale chłopak obrócił głowę w moją stronę przez co kobieta trafiła w jego policzek.
- Co Ty tu robisz?- spytał podnosząc się z kanapy i stając naprzeciwko niej.
- Świętuję zakończenie starego roku głuptasie!- pstryknęła go palcem w nos, na co on się skrzywił, a ja zaśmiałam pod nosem choć jakoś nie czułam żeby było mi do śmiechu- Nie przedstawisz mnie swojej koleżance?- wskazała na mnie palcem i przeleciała po mnie wzrokiem.
- Kate to jest Caroline, Caroline to jest Kate- wskazał ręką raz na mnie raz na nią, a kobieta wyciągnęła w moim kierunku dłoń.
- Miło mi Cię poznać Kate.
- Ciebie również Caroline- odpowiedziałam i podałam jej swoją, a ona ścisnęła ją chyba najmocniej jak potrafiła. Nie pozostałam jej dłużna. Widziałam jak na jej twarzy pojawia się lekki grymas bólu, ale zaraz zamaskowała go sztucznym uśmiechem.
- Czy my się skądś nie znamy? Dałabym sobie rękę uciąć, że Cię gdzieś widziałam...- na te słowa zamarłam i jedyne co byłam wstanie zrobić to spojrzeć na Styles'a i szukać u niego ratunku. Na szczęście szybko udzielił za mnie odpowiedzi.
- Niemożliwe żebyście się kiedyś spotkały. Kate jest w Londynie od kilku dni.
- Doprawdy?- spojrzała na mnie jeszcze raz- Wydajesz mi się do kogoś bardzo podobna.
- Może mam sobowtóra- odparłam beznamiętnie i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Możliwe- kolejny sztuczny uśmiech- Mogłabyś nas na chwilę zostawić samych kochaniutka? Musimy o czymś porozmawiać.
- Jasne- ruszyłam w stronę schodów poirytowana jak mnie nazwała, ale Styles złapał moje ramię i obrócił w swoją stronę.
- Nie idź- sądząc po tonie jego głosu była to prośba, ale nie miałam ochoty patrzeć dłużej na blondynkę śliniącą się do niego.
- Lepiej będzie jak wy sobie porozmawiacie, a ja w razie czego będę na dole- puściłam jego rękę i szybkim krokiem zeszłam na dół. Weszłam do zatłoczonej kuchni i odnalazłam w niej Zayna. Podeszłam do niego i oparłam się bokiem o blat szafki przy której stał.
- Potrzebuję czegoś mocnego.
- Już się robi- uśmiechnął się szeroko i zaczął przygotowywać mi upragniony napój.

       Malik zaserwował mi jeszcze kilka wyśmienitych i mocnych drinków co pozwoliło mi się nieco rozluźnić. Po kilkunastu przetańczonych piosenkach, moje nogi zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa głównie za sprawą tych cholernych butów, więc postanowiłam udać się do "mojej samotni" czyli na kanapę znajdującej się w holu na pierwszym piętrze. Ku memu niezadowoleniu leżała na niej jakaś para, która nie mogła oderwać od siebie rąk. Ze smutkiem usiadłam pośrodku schodów opierając się o plecami o zimną ścianę. Nie mogąc już dłużej wytrzymać ściągnęłam szpilki i zaczęłam powoli rozmasowywać moje obolałe stopy. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś usiadł na przeciwko mnie.
- Bolą?- podniosłam wzrok na osobą, która zaszczyciła mnie swoją obecnością i znowu spotkałam jasno zielone spojrzenie.
- Nie, łaskoczą wiesz?- odpowiedziałam oburzona jego głupim pytaniem i wróciłam do poprzedniej czynności.
- Daj- sięgnął po moją stopę, ale szybko ją zabrałam.
- Nie- posłałam mu zimne spojrzenie, ale on nic sobie z tego nie robił.
- Nie bądź uparta. To nic takiego. Nikomu nie powiem- puścił do mnie oczko i chwycił ją ponownie. Przez chwilę próbowałam mu się przeciwstawić, ale ostatecznie skapitulowałam kiedy nie dawał za wygraną.
Nie mogę powiedzieć, że dotyk jego długich palców masujących moje obolałe kończyny nie był przyjemny i kojący. Przymknęłam oczy czując jak ból ustępuje i oparłam głowę o ścianie lekko ją odchylając. Podejrzewam, że gdybym była trzeźwa w życiu bym się na to nie zgodziła, ale teraz nie chciałam żeby przestawał. Po kilku minutach zajął się drugą, a ja otworzyłam oczy i zaczęłam mu się przyglądać. Patrzałam jak delikatnie dotyka moją skórę rozcierając najbardziej zaczerwienione miejsca. Podniosłam wzrok i zauważyłam, że cały czas przygląda się mojej twarzy obserwując moją reakcję i delikatnie się uśmiecha. Nagle kilka osób zbiegło szybko po schodach szturchając go przez co zsunął się na stopień niżej. Coś za nimi krzyknął i pokręcił głową z dezaprobatą. Wstał i wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Chodź.
- Gdzie?
- Gdzieś gdzie jest spokojniej.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, ale nie chcąc być stratowana ujęłam jego dłoń i pomału podniosłam się przy jego nie małej pomocy. Gdy znalazłam się w pionie zachwiałam się, a on objął mnie ciasno w talii żebym nie upadła przyciągana siłami grawitacji
- Ktoś tu się chyba upił- stwierdził bezczelnie się uśmiechając.
- Nie jestem pijana tylko wstawiona- zaznaczyłam tą znaczącą różnicę- A poza tym jak zaraz nie zabierzesz rąk to gdy tylko wytrzeźwieję surowo Cię ukarzę.
- Liczę na to- szepnął mi do ucha i łobuzersko się uśmiechnął.
Pociągnął mnie za sobą na górę i zaprowadził do swojego pokoju. Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą po czym zamknął je za nami. Usiadłam na brzegu jego łóżka i opadłam na nie plecami czując jak alkohol zaburza moją równowagę. Niedługo po mnie Styles położył się na boku opierając głowę na ręce i kontynuując badanie mojego ciała wzrokiem.
- Musisz się tak na mnie gapić?- spytałam przekręcając się odrobinę w jego stronę.
- A Ty zawsze musisz się odzywać? Jesteś o wiele milsza kiedy nic nie mówisz- oburzona jego słowami chciałam wstać i wyjść, ale przytrzymał mnie przyciskając lekko do materaca. Leżeliśmy w ciszy wpatrując się w siebie nawzajem. Jakiś głos w mojej głowie mówił mi, że powinnam stamtąd jak najszybciej wyjść, ale buzujący w moich żyłach alkohol bardzo dobrze go zagłuszał. Nagle usłyszałam jakieś krzyki dochodzące z dołu, a po chwili zorientowałam się, że wszyscy zaczęli odliczać ostatnią minutę do północy.
- Masz jakieś postanowienia noworoczne?- Styles przysunął się nieco bliżej mnie i cierpliwie czekał na moja odpowiedź, a ja jedynie pokręciłam przecząco głową- Ani jednego?- ponownie zaprzeczyłam, a chłopak smutno się do mnie uśmiechnął.
- A ty?- spytałam, a on spuścił wzrok wpatrując się w swoją dłoń.
- Mam jedno, ale nie mogę Ci powiedzieć. Zrobię to jeśli mi się uda dobrze?- nadzieja na moją aprobatę była niemal namacalna. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Krzyki przybrały na sile co oznaczało, że zostało ostatnie dziesięć sekund do północy. 
- Dziesięć- brunet zaczął odliczać, a ja razem z nim.
- Dziewięć.
- Osiem...- położył rękę na mojej talii i przysunął mnie do siebie tak, że stykaliśmy się klatkami.
- Siedem.- moje ciało spięło się, a działanie alkoholu zostało spotęgowane dawką adrenaliny.
- Sześć.
- Pięć- założył moje włosy za ucho i przejechał jednym palcem po moim policzku.
- Cztery...- szepnęłam cicho nie będą gotowa na jego dotyk.
- Trzy...
- Dwa...- zbliżył swoją twarz do mojej na niebezpieczną odległość wpatrując się w moje lekko rozchylone usta.
- Jeden...- zaciągnęłam się jego zapachem i przymknęłam lekko powieki.
- Szczęśliwego Nowego Roku Kate.
Oparł swoje czoło o moje, a ja wbrew moim wszelkim zasadom i postanowieniom, przechyliłam lekko głowę i złożyłam długi pocałunek na jego policzku, ale niebezpiecznie blisko jego ust. Gdy oderwałam wargi od jego gorącej skóry spojrzał mi prosto w oczy i opuszkami palców zaczął delikatnie gładzić skórę mojej twarzy. Zamknęłam oczy czując jego dotyk. Przeniósł rękę z powrotem na moja talię i nachylił się do mojego odsłoniętego ucha.
- Kate... Prosze Cię...- szepną swoim niskim głosem, a po moim ciele przeszły ciarki słysząc jak wypowiada moje imię. 
Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego niepewny wyraz twarzy. Zaczął powoli pochylać się w moim kierunku lekko rozchylając swoje usta. W ostatnim momencie moje utracona przed chwilą świadomość powróciła i odsunęłam go na bezpieczną odległość.
- Muszę iść...- powiedziałam cicho i wstałam z łóżka chcąc jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Gdy chwyciłam za klamkę poczułam jak łapie mnie za ramię i obraca w swoją stronę przyciskając lekko do zimnego drewna. 
- Przepraszam. Nie powinienem- jego wzrok był wypełniony szczerym smutkiem, a ja poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić.
- Masz rację. Nie powinieneś... Ja nie powinnam...- chciałam się obrócić, ale przytrzymał mnie w miejscu,
- Proszę... Zostań...- powiedział błagalnym tonem, ale alkohol, który do tej pory kontrolował moje ruchy i zachowanie gdzieś wyparował.
- Nie mogę. Przepraszam. Szczęśliwego Nowego Roku Har... Styles.
Ostatni raz spojrzałam w jego zielone tęczówki i ciężko wzdychając odsunęłam go od siebie. Wyszłam na zewnątrz i zeszłam na dół nie zwracając uwagi na otaczających mnie ludzi. Znalazłam swój płaszcz i zarzucając go na ramiona wyszłam z domu, w którym o mało co nie popełniłam największego błędu mojego życia "A może powinnaś powiedzieć najlepszego?"

28 komentarzy:

  1. Dziękuję za dotychczasowe komentarze :) Sprawiacie mi tym naprawdę wielką radość :) Na komentarze pod tym rozdziałem odpowiem w niedzielę, ponieważ przez najbliższe kilka dni nie będę miała dostępu do internetu.
    Całuję wszystkich!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedzenie, że warto było czekać, to ogromne niedomówienie. Nie wiem jak to robisz, ale z rozdziału na rozdział ta historia wciąga mnie coraz bardziej i już siedzę jak na szpilkach, czekając na ciąg dalszy. Co Ty ze mną robisz, kobieto? ;)

    Coraz poważniej rozważam wytatuowanie sobie #TeamLouis tuż przy sercu, bo on zdecydowanie na to zasługuje ;) Nie dość, że ma zawsze najlepsze pomysły, to jeszcze potrafi zadać odpowiednie PYTANIE ;p

    Już przez moment smutałam, kiedy Niall zaproponował przyprowadzenie Tomka, ale na szczęście dość szybko uświadomiłam sobie, że wiem coś, czego chłopaki nie wiedzą (hahaha ;p)

    Ubóstwiam Gabę za "transformację" Kate i chłopaków (czyt. Niall'a i Harry'ego) za ich reakcję na wygląd tekściarki :)

    Cóż... wydaje mi się, że przydałoby się jakieś #RIPCaroline czy coś... ;p

    Nie wiem co mogę napisać o ostatnim akapicie, bo jak na razie mam problemy z oddychaniem... Mam nadzieję, że pamiętasz, że jestem zapisana do Styles'a na masaż jako pierwsza po Kate ;) Cieszę się, że miałam jakiś swój mały wkład w dobór piosenki i powiem Ci szczerze, że wpasowała się ona cudownie w klimat tej sceny w pokoju. Jakie to było słodkie i jednocześnie smutne jak Harry pytał Kate o jej postanowienia (i ja już się domyślam jakie jest jego ;p)

    Teraz przechodząc do meritum... prawdopodobnie możesz mnie już odwiedzić na cmentarzu (moi rodzice powiedzą Ci, na którym), bo od momentu, w którym zaczęło się odliczanie, przestałam oddychać. Jak Kate go pocałowała, to myślałam, że moje serce nie może już mocniej bić, ale okazało się, że jest w stanie wyskoczyć z piersi, kiedy Harry się do niej przysuwał, a później przycisnął ją do DRZWI !!!

    Umarłam i jestem w niebie.
    Dziękuję Ci za to.
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. I kto by się spodziewał, że już Ci "20" skoczyła ;)

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że kolejny raz udało mi się Cię zadowloić i zaciekawić :) Co ja z Tobą robię? Nic :)
      Jeśli zrobisz sobie tatuaż #TeamLouis musisz mi go pokazać. MUSISZ!
      Nie taka znowu transformacja... W końcu to były ubrania Kate, które porzuciła dla bardziej luźnego stylu. Gaba zmusiła ją do bycia starą Kasią ;) Co do reakcji chłopaków... Reagują jak każdy inny ;) Tak to już z nimi jest...
      #RIPCaroline? Harry'emu się spodoba ;p
      Ty też nie możesz oddychać? Razem ze Styles'em powinniście kupić sobie jakiś respirator... Harry wpisał Cię w swój kalendarz. Z tego co mi mówił jesteś zapisana na środę ;)
      Dziękuję bardzo za trochę nieświadomą pomoc w wybraniu piosenki! Jest w niej coś co idealnie pasuje do sytuacji w jakiej znajdują się Kate i Harry. Wystarczy spojrzeć na tekst.
      Scena w pokoju:
      1. Trochę romantyzmu- jest!
      2. Trochę smutku- jest!
      3. Trochę gorącej atmosfery- jest!
      3. DRZWI- no oczywiście, że są!!!
      4. Trochę dramatu- jest!
      Czyli plan zrealizowany ;)

      Nie umieraj! To jeszcze nie koniec! Jak Ty tak reagujesz to ja już nie piszę takich rzeczy...

      Kocham!
      Xx.

      Usuń
    3. P.S. Sama w to nie wierzę...

      Usuń
  3. Jejku !!!!
    Błagam nie rób już nam tego ! :D
    Ja już nie śpię po nocach bo czekam na rozdziały od Ciebie ! <3
    Niech oni się w końcu pocałują ! ^^

    Horanowa
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spokojnie spać :) Jak się wyśpisz to lepiej się będzie czytać ;) Być może kiedyś to nastąpi...
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  4. Ale świetny..!
    Dalej *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu ! ale chwila. zawału serca bym dostała ! Jesteś świetna! x3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich przyprawiam o zawał serca albo bezdech. Chyba powinnam umieścić jakieś ostrzeżenie przed rozdziałami ;) Dziękuję! Xx.

      Usuń
  6. Kolejny świetny rozdział. CZekam kiedy Kate się w końcu złamie i da się pocałować albo sama pocałuje Stylesa. Będzie się działo :) Bo chyba w końcu to nastąpi :)
    Trudno wybrać która część jest najlepsza, bo każda jest genialna.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    DZięki za Twoją wenę twórczą bo tzn: że częściej pojawiają się rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało :) Być może kiedyś się pocałują ;) Zobaczymy jak potoczą się ich losy...
      Moja wena ostatnimi czasy była dla mnie bardzo łaskawa :) Mam nadzieję, że będzie tak dalej

      Usuń
  7. Dziękuję za tak wspaniały rozdział i to jeszcze w moje urodziny! <3 Jesteś niesamowita!
    Co do rozdziału... brak słów! Po prostu nieziemski.
    Ale... na pocałunek liczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę trafiłam w Twoje urodziny? To świetnie! Spóźnione, ale szeczre wszystkiego najlepszego ode mnie i bohaterów opowiadania! <3
      Mam nadzieję, że kolejny również Ci się spodoba i może znowu trafię w jakieś święto ;) Chyba wszyscy na niego liczyli, ale był chociaż dłuuuugi buziak ;)
      Xx.

      Usuń
  8. A więc tak... może zacznę od tego, że Lou po raz kolejny okazuje się najlepszym geniuszem! Dobry z niego przyjaciel i potrafi wydobyć z Harrego, to co najważniejsze :) #TeamLouis4Ever i nic ani nikt temu nie zaprzeczy.
    Boże... tak się wystraszyłam, że Kate jednak nie przyjdzie na tego sylwestra... Dobrze, że wymyślili coś i przyszła. Potem dostałam małego zawału, jak Niall chciał przywieźć Tomka, ale jak przeczytałam, że Tomka nie ma nawet w kraju, odetchnęłam ulgą :)
    Wielki plus dla Gaby, za zmuszenie Kate do ubrania tego stroju. Miny chłopaków, a szczególnie Harrego, musiały być bezcenne :D
    Cieszy mnie fakt, że jedną z wprowadzonych postaci jest Danielle, a drugi smuci, że kolejną jest Caroline... Chyba najlepiej, żeby zrobić nowy trend #RIPCaroline i się go trzymać ;)
    Dochodząc do ostatniej i NJALPESZEJ sceny tego rozdziału... Trudno jest przy tym w ogóle oddychać. Już myślałam, że się pocałują, ale to i tak sukces, że Kate pocałowała DŁUGOOO Hazze w policzek NIEDALEKO UST KURDE! awwww... <3
    (postępy...)
    Jaram się, jaram się, jaram się... :D
    Jak on potem podparł ją do DRZWI to myślałam, że umrę ze śmiechu hahahaha (tak samo, jak było coś z drzwiami przy Niallu, jak czekał aż dziewczyny się przebiorą) Sorry... ale CHYBA WIADOMO CZEMU, mam przy słowie DRZWI dwuznaczne skojarzenia i chyba WIADOMO PRZEZ KOGO... :D szczególnie przy tych z ciemnego drewna... ;) Przykro mi, ale od tego nie da się wyzwolić hahaha :D
    Patrząc na całokształt, rozdział bardzooooooo mi się podobał i z niecierpliwością czekam na następny! :)
    Chyba o niczym nie zapomniałam, a jakby mi się przypomniało, to jeszcze dopiszę ;p
    Całusy,

    greenapple xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o co Ci wgl chodzi? ;p
      Jakie skojarzenia z drzwiami z ciemnego drewna i przez kogo? ;p

      Usuń
    2. Czy ja już czasem nie nazwałam go kiedyś profesorem czy kimś takim? Faktycznie geniusz z niego ;) Ja bym mu Nobla dała! Niech ma ;)
      Ty też miałaś zawał? Chyba muszę sie ubezpieczyć od odpowiedzialności cywilnej czy jak to się tam nazywa w razie czego. Nie sądziłam, że jestem taka niebezpieczna ;p
      Gaba potrafi być przekonująca ;)
      Może @natalia_gajo Ci pomoże z #RIPCaroline ;)
      Oddychać też nie mogłaś?! Harry i @natalia_gajo kupują rospirator na spółkę. Może będziesz mogła się z nimi złożyć ;) Zapytaj. Jakieś tak postępy są... Ale czy Kate się tego nie wystraszy i nie odsunie się od niego jeszcze bardziej? Różnie to bywa... Jarasz się? Kupić Ci gaśnice? ;p
      DRZWI to chyba będzie główny punkt każdego kolejnego rozdziału ;p Podwyższony poziom endorfin zapewniony ;D
      Bardzo się cieszę, że Ci się spodobał :) Mam nadzieję, że tak samo będzie z kolejnymi :)
      Całuję!
      Xx.

      Usuń
    3. hmmmm.... Natalia, pomyślmy przez kogo te skojarzenia... ;p
      Gaśnica i respirator zdecydowanie by się przydały ;)
      DRZWI to zdecydowanie najlepszy i kulminacyjny punkt :D Nie może ich już nigdy zabraknąć :D (nawet w najbardziej smutnym rozdziale, gdyby były, to śmiałabym się jak nienormalna! xD)
      Mam nadzieję że Kate się nie wystraszy (przynajmniej, myślę że ma na tyle mocny charakter i jest tak zdecydowana, że tak myślę...) Fajnie by było, gdyby ona też w końcu zaczęła coś czuć więcej do Stylesa i robić jakieś kroki ku temu... :)
      Całuski xx.

      Usuń
    4. Dalej nie wiem o co Ci chodzi z tymi drzwiami (:D), ale zrzucam się ze Styles'em na respirator, więc możesz się dołączyć tak myślę ;) Zapytam go w środę na masażu czy na gaśnicę też się składamy :)

      Usuń
  9. Świetny rozdział boże normalnie ;)))) jaram się tym rozdziałem (yyy jakim ja rozdziałem się nie jarałam w tym opowiadaniu xD )haha ale ta scena z odliczaniem boska normalnie aż wstrzymałam oddech :D zadziwiasz mnie z każdym nowym rozdziałem ;))

    mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na tt: @1DNiallerek
    z góry dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. nigdy nie umiałam komentować opowiadań więc sie nie przejmuj jak nic z tego czegoś nie zrozumiałaś ;)
      @1DNiallerek
      (:

      Usuń
    2. Zrozumiałam wszystko i bardzo mi się to podoba :) Cieszę się, że za każdym razem umiem Cię zadziwić. Właśnie o to mi chodzi :)
      Oczywiście będę Cię informować na tt o nowych rozdziałach :)
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  10. Hej, przepraszam, że dziś, ale zaczęły się problemy z ucinaniem.
    Biedny Harry, chciał dobrze, a wszyło, jak zwykle, czyli źle, ale na szczęście do akcji wchodzi Obrońca Louis, minął się z powołaniem.
    No i te rady. Ale ja nie wyrażam zgody, by Styles stał się opiekuńczy, taki jak jest teraz jest fajny, a po za tym czemu wspomnieli o Tomku samo jego imię wywołuje u mnie już nasilony instyt mordercy, a to nie dobrze.
    Kate, a może ona ma rację, a Ty się mylisz? Popatrz sobie na takiego Tomka [ obrzydziłaś mi to imię] i na Stylesa. No, ale jak chce by Harry był ratownikiem no to chyba go musi lubić. Z tego, co mi wiadomo to przyjaciółki powinny mówić sobie o wszystkim, więc czemu ona ją oszukuje? Też zawsze mówiłam, że ,, nic się nie dzieje'' i wyszłam na tym źle.
    Wydaje mi się, że ona coś do niego czuje i chce to ukryć, odpędzić omijając go.
    No i to podziękowanie za to, że uważa, że jest nudna. No genialne.
    Ta scena, końcowa wow.
    I ta piosenka, czy Ty znasz same fajne piosenki?
    Przepraszam, że taki krótki, ale wena mnie opuszcza z przybyciem nowego tygodnia.
    Idę nadrabiać.
    XXX
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać. Tak to już jest z tym bloggerem. Same problemy.
      Dobrze, że Louis wspiera pomysły Harry'ego. Myślę, że pozostali też będą mu pomagać gdy tylko przestaną "bać się" Kate ;)
      Myślę, że można pogodzić opiekuńczość z obecnym charakterem Styles'a. Trochę tego o trochę tego dla równowagi.
      Przepraszam, że obrzydziłam Ci to imię. Nie chciałam... Ona jej nie oszukuje. Po prostu jest w tym wszystkim trochę zagubiona i sama nie wiem co się dzieje. Kate potrafi zgasić każdego ;) Biedny Niall... Padło na niego.
      Mam nadzieję, że znam same fajne piosenki :) Mam nadzieję, że inne również Ci się spodobają.
      I po raz kolejny nie masz za co przepraszać. Jestem wdzięczna i przeszczęśliwa, że w ogóle chce Ci się komentować każdy rozdział. Dziękuję bardzo! <3
      Xx.

      Usuń
  11. Harry musiał przeżyć szok widzą Kate na imprezie. xd
    Kurna było tak blisko! Tak tyci, tyci... Ach ... ;c xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprostowanie; Widząc tak seksowną Kate na imprezie. xd

      Usuń
    2. Biedny Harry ;) Być tak blisko, a zarazem tak daleko...
      Xx.

      Usuń