Razem z Aną co chwilę wybuchaliśmy śmiechem kiedy Niall opowiadał nam o tym jak Kasia przyczyniła się do wyswatania go z Gabrysią.
- A potem otworzyła drzwi i zapytała "No i jak tam moje gołąbeczki? Jaka decyzja?"
- Nie chce sobie nawet wyobrażać jak my z Zaynem i Louisem wyglądaliśmy gdy zdaliśmy sobie sprawę, że ona wcale nie żartuje...- przebieg całego zdarzenia urozmaicał co chwilę Liam dokładając informacje ja to wyglądało z perspektywy reszty chłopaków.
- Nie wierzę, że znowu to zrobiła...- moja narzeczona kręciła z niedowierzaniem głową szeroko się przy tym uśmiechając.
- Jak to znowu?- spytał zaintrygowany Tomlinson- Już kiedyś tak zrobiła?
Zerknąłem kątem oka na Anę i posłałem jej wesoły uśmiech przypominając sobie w jaki sposób oświadczyłem się tej cudownej kobiecie.
- Wiecie... Zanim poznałem Kate, siedząca tutaj obok mnie niewiasta była już moją dziewczyną. Kiedy zaprzyjaźniłem się na dobre z waszą tekściarką opowiedziałem jej, że Ana to ta jedyna, ale boję się jej reakcji gdybym poprosił ją o rękę...
- Bałeś się?- narzeczona prychnęła pod nosem- Byłeś przerażony! Od tygodnia wiedziałam, że nosisz przy sobie pierścionek zaręczynowy, a kiedy niby przypadkiem zaczynałam temat małżeństwa Ty od razu go zmieniałeś!
- No dobra...- poddałem się unosząc do góry ręce- Owszem. Byłem przerażony.
- No dobra...- poddałem się unosząc do góry ręce- Owszem. Byłem przerażony.
- Gdyby nie Kasia to w życiu byś mi się nie oświadczył i w końcu ja bym musiała to zrobić...- Ana założyła ręce na piersi robiąc obrażoną minę.
- Oj Kochanie...- nachyliłem się w jej stronę składając buziaka na policzku, a ona uśmiechnęła się do mnie promiennie rozluźniając swoją postawę i wtulając się w moje ramię.
- Dalej nie wiemy co miało znaczyć to "znowu".- Zayn zwrócił nam uwagę, że lekko zboczyliśmy z tematu.
- Pewnego dnia gdy byłem z Kasią na zakupach znowu zacząłem mówić, że obawiam się reakcji Any i nie wiem co mam robić. Dziewczyna jak zwykle rzuciła jedną ze swych życiowych rad mówiąc "Savan do jasnej cholery! Zrób to w końcu! Jak Ty tego nie zrobisz to ktoś inny Cię ubiegnie i tyle z tego będziesz miał. Weź się w garść i po prostu powiedz jej, że ją kochasz! Kochasz ją prawda?"- zacytowałem dokładnie słowa nastolatki, która choć młoda wiedziała o życiu i jego zasadach więcej niż niejeden dorosły w tym ja- Na koniec gdy przyznałem, że Ana to kobieta, z którą chcę się zestarzeć dodała zdanie, które od tamtego czasu jest jednym z naszych życiowych mott "Nigdy nie przegap okazji by powiedzieć komuś, że go kochasz"
Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tego jak opieprzała mnie na jednym z londyńskich targów i zerknąłem kątem oka na Harry'ego, który uważnie przysłuchiwał się mojej opowieści. Z resztą ktokolwiek zaczynał temat Kate chłopak od razu siadał prosto i zdawał się rejestrować dokładnie każde słowo. Nawet ślepy by zauważył jak bardzo interesuje go postać dziewczyny, która dla niego i pozostałych chłopaków była chodząca tajemnicą.
- Ostatecznie Kasia się wkurzyła i zorganizowała mały spisek razem z Gabrysią.
- I Tomkiem- narzeczona poprawiła mnie, a grymas na mojej twarzy dawał jasno do zrozumienia, że nie do końca byłem zadowolony z faktu iż chłopak też brał w tym udział.
- Umówiła się osobno ze mną i z Aną w jej mieszkaniu. Mnie zaprosiła pod pretekstem sprawdzenia jednej z jej piosenek, a Anę poprosiła o pomoc w matematyce. Gdy przyszedłem do niej Ana już tam była, siedząc w kuchni i popijając herbatę. Była równie zaskoczona moim widokiem jak ja jej. Nagle poczułem jak ktoś wpycha mnie do środka i zatrzaskuje za mną drzwi. Potem już było podobnie jak z Tobą i Gabrysią- wskazałem palcem na Horana- Gadka o tym, że nas nie wypuści dopóki się jej nie oświadczę i tak dalej...
Chłopaki zaczęli się śmiać, a Niall kręcił głową nie wierząc, że użyła "przeciwko" niemu i jego dziewczynie tego samego triku, który przetestowała na mnie i mojej narzeczonej. Jedynie Harry ze spuszczonym wzrokiem lekko się uśmiechał przygryzając przy tym dolną wargę. Mogłem się założyć, że teraz wyobrażał sobie siebie w takiej sytuacji, zamkniętego w jednym pomieszczeniu z obiektem jego nie do końca świadomych westchnień. To mogłoby być interesujące, ale na obecną chwilę pewnie skończyłoby się więzieniem dla jednego za zabicie drugiego...
- Naprawdę jej na Tobie zależy- usłyszałem cichy komentarz Loczka.
- To znaczy?
- Kate powiedziała mi, że nie wtrąca się w sprawy innych chyba, że są to jej najbliżsi- wyjaśnił, a ja dokładnie analizowałem jego słowa.
- Rozmawiałeś z nią?- spytałem nieco zdezorientowany, a Styles skinął twierdząco głową- Kiedy?
- Wczoraj wieczorem- odpowiedział bez zastanowienia po czym spojrzał na mnie przerażony - O kurde...
- Przecież miała lecieć na święta do Polski...
Harry nie wiedział gdzie podziać swój wzrok aby tylko na mnie nie patrzeć. Wstałem ze swojego miejsca i podszedłem do niego kładąc rękę na jego ramieniu.
- O której dokładnie z nią rozmawiałeś?
- Nie wiem... Wyszedłem od niej około dziesiątej...
Chłopcy wybałuszyli swoje gałki oczne na przyjaciela słysząc jego słowa.
- Byłeś u niej?- spytał zaskoczony Liam, a brak odpowiedzi został przyjęty jako "tak".
- Czyli jednak skorzystałeś z mojej rady...- Louis spojrzał na Loczka z chytrym uśmieszkiem na ustach, a ten zmierzył go groźnym wzrokiem.
Nie zwracając uwagi na napięcie jakie urosło między tą dwójką sięgnąłem po telefon i wybrałem numer mojej siostry. Po kilku sygnałach usłyszałem jej głos po drugiej stronie.
- Cześć braciszku. Co tam słychać?
- Czemu nie jesteś w Polsce?- bez ogródek postanowiłem przejść do sedna sprawy.
- Bo nie wsiadłam do samolotu?- spytała niby to retorycznie unikając odpowiedzi na moje pytanie.
- Nie rób ze mnie debila. Czemu nie poleciałaś z Gabrysią?
Cisza po drugiej stronie słuchawki wydłużała się kiedy czekałem na jej odpowiedź. Usłyszałem ciche westchnięcie,
- Jesteś u siebie?
- Tak.
- Będę za chwilę.
Kasia przerwała połączenie, a ja lekko zdenerwowany tym, że nie powiedziała mi, że zostaje w Londynie odłożyłem telefon na stolik. Wróciłem do obserwowania jak chłopcy przesłuchują Harry'ego w sprawie jego odwiedzin u ich kompozytorki.
- O czym rozmawialiście?- Niall szczerzył się jak głupi na wiadomość, że jego kumpel odważył się i wpadł z wizytą do dziewczyny.
- O wszystkim i o niczym...- udzielał jak najbardziej wymijających odpowiedzi- Zapytałem czy nas lubi...
- I co?!- cztery głosy wypowiedziały to samo zdanie jednocześnie, a ja sam zaciekawiłem się jaka była jej reakcja. Sam nigdy się o to nie zapytałem. Trochę obawiałem się, że nie darzy ich zbytnią sympatią kiedy ja uważałem ich za swoich przyjaciół. Wolałem pozostać w błogiej nieświadomości, ale skoro ktoś się już spytał...
- Powiedziała, że ta współpraca jest zupełnie inna niż te, które odbyła dotychczas, ale że nie jest aż tak źle. Sądzi, że to my się z nią męczymy, a nie ona z nami. Poza tym oznajmiła, że w głównej mierze robi to dla Savana bo ma u niego dług wdzięczności, a ona obiecała, że jeśli kiedykolwiek ją poprosi o wsparcie jakiegoś artysty zgodzi się bez wahania. Z tego co zrozumiałem to wybrałeś nas...
Harry odwrócił się w moją stronę i przekręcił głowę przyglądając się mi. Uśmiechnąłem się do niego i poczochrałem nieco jego bujne loki.
- Naprawdę? Wybrałeś nas?- Lou otworzył szeroko oczy i szukał jakiegoś potwierdzenia na mojej twarzy. Lekko skinąłem głową.
- Czemu?- Zayn zmarszczył czoło jakby nie do końca rozumiejąc mój wybór.
- Uważam, że na to zasługujecie. Jesteście niesamowicie i niezwykle utalentowani. Dzięki Kate na pewno osiągnięcie sukces jeśli będziecie się jej słuchali. Chcę żeby wam się udało, ponieważ traktuję was jak najlepszych przyjaciół, a przyjaciołom się pomaga.
Dokładnie przejechałem po ich twarzach, a oni co chwila zerkali jeden na drugiego nie wiedząc co powiedzieć. Raczej nie byli gotowi na takie wyznanie z mojej strony. Jak zwykle pierwszy głos zabrał Liam.
- Dziękujemy i zrobimy wszystko żeby Cię nie zawieść- posłał mi szczery uśmiech i czekał aż reszta potwierdzi jego słowa. Każdy po kolei zgodził się z przyjacielem, a siedzący najbliżej mnie Harry wstał i mocno mnie uścisnął.
- Dzięki Savan. Za wszystko.
Po chwili dołączyła do nas reszta i tak trwaliśmy w grupowym uścisku do czasu kiedy usłyszeliśmy znajomy głos.
- Jak słodko...- Kasia stała w drzwiach salonu i patrzyła się na nas z lekkim obrzydzeniem- Wiecie co, trochę dziwnie to wygląda- lustrowała nas wzrokiem z góry na dół po czym przeniosła swój wzrok na Anę- Coś mnie ominęło?- spytała i klapnęła obok niej sięgając po garść orzeszków, które stały na stoliku.
Odłożyłam telefon na bok doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mam kłopoty. Szybko dokończyłam herbatę i zarzucając na ramiona kurtkę wyszłam z mieszkania. Zwykle gdy idę do Savana nie trudzę się złapaniem taksówki, ale wiedziałam, że jest wkurzony więc postanowiłam wybrać szybszy środek transportu niż moje nogi. Po kilku minutach byłam już pod jego domem. Bez zbędnych ceregieli weszłam do środka i udałam się do salonu gdzie spodziewałam się go zastać. Nie myliłam się. Stał koło kanapy, a wokół niego całe One Direction mocno go przytulało.
- Jak słodko...- skomentowałam widok przede mną z lekkim sarkazmem robiąc przy tym krzywą minę- Coś mnie ominęło?- zwróciłam się w kierunku Any szukając jakiegoś wyjaśnienia dla zaistniałej sytuacji.
Savan odsunął się od obściskującej go piątki i ruszył w moim kierunku. Po jego minie widziałam, że nie jest w nastroju do żartów, więc darowałam sobie wszelkie docinki. Stanął nade mną chcąc przytłoczyć mnie swoją sylwetką i zmusić do mówienia prawdy.
- Czemu nie jesteś w Polsce?- spytał niższym niż zwykle głosem.
- Bo jestem w Anglii- odpowiedziałam traktując to jako coś oczywistego i uznając jego pytanie za głupie. Nie spodobało mu się to.
- Ja nie żartuję. Czemu nie poleciałaś?
- Kto Ci powiedział, że zostałam?
Nie musiałam zadawać tego pytania. Doskonale wiedziałam kto mnie wydał. Wyjrzałam zza jego ciała i dostrzegłam chłopaka z kręconymi włosami, który pod wpływem mojego zimnego spojrzenia schował się nieco za plecami Louisa. Zaśmiałam się widząc jego reakcję i rzuciłam ze złością "Dzięki Styles". Wstałam z kanapy i chciałam wyminąć mężczyznę stojącego przede mną, ale mi na to nie pozwolił łapiąc mnie za przedramię.
- Odpowiedz.- rzucił krótko i uważnie mi się przyglądał.
- Nie miałam ochoty. Poza tym muszę coś zrobić...- moje wyjaśnienia nie zostały uznane za wystarczające, a Savan zmarszczył czoło pocierając o nie dłonią.
- Nie możesz zostać sama na święta...- jego głos nieco złagodniał, ale nadal był na mnie zły, że chciałam to przed nim ukryć.
- Mogę i taki mam zamiar.
- Nie- braciszek zmierzył mnie wzrokiem z nadzieją, że ulegnę.
- Już podjęłam decyzję.
- Przyjdziesz do nas- oświadczył nie przyjmując mojego sprzeciwu.
- Powiedziałam nie!- podniosłam głos i wyrwałam ramię z jego uścisku.
- Nie pozwolę Ci być samej w święta! Nie zostawię Cię jak Tomek, który zapewne już siedzi w domku i czeka aż mama poda mu obiadek!
- On mnie nie zostawił! Skąd w ogóle taki pomysł?!- kompletnie wytrącił mnie z równowagi i czułam jak pomału tracę kontrolę. Chłopcy usiedli na przeciwnej stronie kanapy odsuwając się od nas, a Ana wstała i podeszła do swojego narzeczonego ściskając go za ramię jednocześnie szepcząc żeby przestał.
- Nie pieprz głupot Kaśka! Zostawił Cię i pewnie się nawet tym nie przejął!
- Kochanie uspokój się...- kobieta stojąca z nim pociągnęła go w swoją stronę, ale on nawet nie drgnął. Oboje byliśmy bojowo nastawieni, a jego ciągłe obrażanie mojego chłopaka dodatkowo podnosiło mi ciśnienie.
- Wyjechał i pewnie Ci nawet o tym nie powiedział. Założę się, że nie zadzwoni złożyć życzeń. Czy Ty jesteś ślepa? On na Ciebie nie zasługuje! Powinnaś być z kimś lepszym.
- A co Ty o nim wiesz?!- krzyknęłam głośno, a piątka siedząca na kanapie aż podskoczyła- Nigdy nie chcesz słuchać jak zaczynam o nim mówić! Starał się z tobą zaprzyjaźnić, ale Ty od razu go odtrąciłeś! Nie wiesz, że nie ocenia się ludzi po pozorach? Gdybym ja tak robiła w życiu nie namówiłbyś mnie do współpracy z nimi!- wskazałam palcem na zespół, a oni szeroko otworzyli oczy widząc, ze rozmowa schodzi na ich temat.
- To jest zupełnie inna sytuacja...- stwierdził.
- Wcale nie! Powiedz mi czemu Ty go tak nienawidzisz?! Tylko nie chrzań, że mnie źle traktuje...
- On do Ciebie nie pasuje!
- Poproszę jaśniej- skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam, aż łaskawie wyjaśni mi o co mu tak naprawdę chodzi.
- Jak możesz być z kimś kto nie lubi muzyki? Nie pojmuję tego...
- Słucham?- nie wierzyłam w to co przed chwilą do mnie dotarło- Chcesz powiedzieć, że tylko dlatego, że nie przepada za muzyką powinnam się z nim rozstać?- patrzałam na niego z niedowierzaniem kręcąc głową- Ty chyba żartujesz...
- On Cię nie rozumie- twardo stawiał na swoim Kotecha.
- Czy Ty się słyszysz? Jakie to ma znaczenie? On też jest artystą! Maluje, fotografuje... Artystyczna dusza zawsze zrozumie drugą!
- Sama mówisz, że zawsze jest wyjątek potwierdzający regułę- zauważył, bezczelnie używając moich słów przeciwko mnie.
- Wiesz co nie mam ochoty z Tobą rozmawiać na ten temat skoro jesteś taki uparty i nie masz zamiaru zmieniać swojego zdania. Nigdy więcej nie waż się powiedzieć, że Tomek mnie nie rozumie. Zna mnie od zawsze i to dosłownie. Wie o mnie absolutnie wszystko. Twoja wiedza na mój temat w porównaniu z jego jest nijaka- mówiłam dosadnie aby dać mu do zrozumienia, że jest w błędzie- A wracając do głównego tematu naszej rozmowy jeszcze raz powtarzam, nie przyjadę do Ciebie na święta i nawet nie próbuj mnie namawiać. Nie jesteś moim ojcem ani żadną rodziną żeby mnie do tego zmuszać. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić!
Savan stał jak wryty słuchając mojego monologu. Ostatnie zdania wykrzyczałam i wcale nie zdziwiłabym się gdyby sąsiedzi zadzwonili na policję zawiadamiając o jakiejś awanturze w domu obok. Mężczyzna jedną rękę oparł na biodrze, a drugą zakrył oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że Ana stoi za nim z otwartą buzią starając się zasłonić ją ręką. Zaczęłam analizować to co powiedziałam, ale zanim zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało Kotecha ruszył w stronę drzwi wyjściowych rzucając przez ramię ciche "Myślałem, że jestem Twoim bratem..." i wyszedł z domu. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co zrobić. Ana podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła nic nie mówiąc. Zerknęłam kątem oka na chłopaków. Czwórka z nich siedziała ze spuszczonymi głowami i zawzięcie bawiła się swoimi palcami wyraźnie starając się nie zwracać uwagi na to co się wydarzyło. Na pewno nie czuli się komfortowo przyglądając się temu wszystkiemu. Jedynie Styles uważnie mi się przyglądał i lekko uniósł lewy kącik ust do góry próbując dodać mi otuchy. Po chwili wstał i również wyszedł z domu bez słowa.
- O mój Boże...- wydyszałam w końcu gdy odzyskałam zdolność mówienia. Chciałam ruszyć za moim braciszkiem, ale zostałam zatrzymana.
- Kasia zostaw...- Ana posadziła mnie na kanapie obejmując mnie ramieniem- Ochłonie trochę i wróci.
- Ja...- nie wiedziałam jak dobrać słowa- Ja... N-nie chciałam... Nie t-to miałam na myśli... Ja tylko...
Jąkałam się próbując pozbierać swoje myśli. W końcu się poddałam i schowałam twarz w dłoniach opierając łokcie o uda. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie z drugiej strony. Podniosłam głowę i zobaczyłam siedzącego obok mnie Liama, który delikatnie ściskał moje ramię. Przede mną kucali Niall, Zayn i Louis. Ostatni z nich chwycił moje dłonie aby zapanować nad ich drżeniem. Patrzałam na ich twarze z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc co się dzieje. Czemu byli dla mnie tacy mili? Przecież przed chwilą zwyzywałam ich przyjaciela, mentora, a oni klęczą tu przede mną i dodają mi otuchy. To chyba raczej za nim powinni pobiec tak jak zrobił to Styles, a nie użalać się nade mną. Mimo wszystko byłam im wdzięczna. Już dawno nikt nie obdarzył mnie takim gestem, tym bardziej ktoś obcy.
Nie wiem ile razy podchodziłam do okna i krążyłam po pokoju w oczekiwaniu aż Savan wróci do domu. Dochodziła czwarta popołudniu, a na dworze zaczęło się ściemniać. Moje nerwy były na granicy wytrzymałości i przysięgam, że jeszcze chwila a zadzwoniłabym na policję żeby zgłosić zaginięcie. Na szczęście usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili w progu wejścia do salonu stanął Kotecha, a zaraz za nim Styles. Od razu podbiegłam do mężczyzny, który wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem.
- Przeprasza...- zaczęłam szeptać mu do ucha po tym jak rzuciłam mu się na szyję- Nie chciałam... Nie to miałam na myśli... Ja... Chodziło mi o to, że... Ja tylko...
Moją nieudolną próbę wytłumaczenia mojego porywczego zachowania przerwały ręce Savana, które ciasno objęły mnie w tali przyciągając do siebie bliżej. Oparł czoło na moim ramieniu i powiedział, że mam siedzieć cicho. Zaśmiałam się słysząc jego uwagę, ale zrobiłam tak jak chciał. Staliśmy tak dobre kilka minut kiedy odsunął się lekko ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nadal jestem Twoim bratem?- spytał ze smutkiem i nadzieją w głosie. Poczochrałam go po włosach.
- Oczywiście!- uśmiechnęłam się- Jesteś moim małym, głupiutkim braciszkiem i nie zamieniłabym Cię na żadnego innego.
- Ej! Nie jestem głupiutki!- wbił palec w mój bok, a ja zaczęłam się śmiać z jego reakcji. Gdy się uspokoiłam pociągnął mnie za rękę w stronę skórzanej kanapy i posadził sobie na kolanach dalej się do mnie przytulając.
- Przyjdę- powiedziałam cicho, a on uniósł swój wzrok na mnie.
- Cieszę się- posłała mi szeroki uśmiech- Kochanie będziemy mieli jednego gościa więcej!- krzyknął nie zauważając na to, że jego narzeczona siedzi zaraz za mną.
- Nie krzycz! Słyszałam...
Chłopcy, którzy cały czas siedzieli cicho zaczęli się cicho chichotać, a Savan i Ana dołączyli do nich.
- Powinnaś podziękować Harry'emu, że mnie tu przyprowadził- mężczyzna wskazał ruchem głowy na chłopaka, który dalej stał w tym samym miejscu uważnie nam się przyglądając- Gdyby nie on to pewnie jeszcze poszwendałbym się tu i tam parę godzin.
Podniosłam na niego swój wzrok, a on obdarzył mnie nieśmiały uśmiechem. Nie wiem co mną kierowało kiedy podeszłam do niego wolnym krokiem i delikatnie go przytuliłam szepcząc "Dzięki Styles" po raz drugi tego dnia. Chłopak położył swoje duże dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie nieco bliżej do siebie mówiąc "Nie ma za co". Gdyby nie przeciągające się "Uuuuu..." kilku głosów za mną i pogwizdywania pewnie nie pozwoliłby mi oderwać się od siebie tak szybko. Obróciłam się na pięcie i warknęłam "Zamknijcie się!" po czym wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
- Dobra teraz to już jestem zazdrosna! Złaź z niego!- Ana zepchnęła mnie z kolna swojego narzeczonego, a ja zaczęłam się głośno śmiać widząc jej sztuczną determinację aby odsunąć mnie od swojego przyszłego męża. Zajęłam miejsce obok Nialla i informując ją, że jeszcze go zdobędę odwróciłam się do niej plecami, a ona pokazała mi jezyk prychając, że chyba śnię.
- Kate słyszeliśmy, że lubisz zamykać ludzi w różnych dziwnych pomieszczeniach- zwróciłem się do tekściarki wymownie poruszając brwiami, a ona posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Co masz na myśli?
- To, że Gaba i Niall nie byli pierwszymi, których wyswatałaś w ten sposób- wskazałem ruchem głowy na parę siedzącą w rogu kanapy.
- To zawsze działa- stwierdziła krótko wzruszając ramionami i łobuzerko się uśmiechając.
- Ciebie też tak ktoś kiedyś zamknął- wypalił Zayn, a Liam klepnął go w ramie żeby siedział cicho. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i pokręciła przecząco głową.
- Ja nie potrzebuję takiej pomocy. Z reguły mówię prosto z mostu co do kogo czuję. Nie lubię niewyjaśnionych i niepewnych sytuacji.
Zerknąłem kątem oka na Hazę, który jak zwykle był wpatrzony w brunetkę siedzącą na przeciwko niego. Za każdym razem kiedy przeczesywała dłonią swoje loki albo tajemniczo się uśmiechała przyjaciel wstrzymywał oddech lub przygryzał delikatnie dolną wargę. Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy kiedy Kate podeszła do niego i go przytuliła dziękując za pomoc w sprowadzeniu Savana do domu. Na początku zszokowany, później odważył się położyć dłonie na jej talii i przyciągnąć ją lekko do siebie. Nie sądzę, że zdawał sobie sprawę jak niekorzystnie wygląda szczerząc się jak głupi i minimalnie zanurzając twarz w jej włosach. Nie mogłem się powstrzymać od dziecinnych komentarzy kiedy widziałem jego głupkowatą minę.
- Niall podziękowałeś już Kate za pomoc w zdobyciu Gaby?- Zayn szturchnął Horana w bok, a ten odwrócił się w jego stronę.
- Ja... Yyy...- Malik obrócił go w drugą stronę aby ten zaczął kierować swoje słowa do dziewczyny siedzącej obok niego- Ja chciałem...
- Nie ma sprawy- poklepała go po ramieniu widząc jego zaczerwienione policzki- Nie musisz mi dziękować. Cieszę się, że Gaba jest szczęśliwa i to jest najważniejsze. Prędzej czy później i tak by do tego doszło. Ja jedynie postarałam się żeby to było "prędzej". Bez obraz, ale już nie mogłam jej słuchać jak w kółko powtarzała jaki to jesteś wspaniały, i że taki chłopak to byłby skarb- wywróciła oczami i zrobiła zdegustowaną minę- W sumie zrobiłam to dla dobra swojego, a przy okazji jej.
- Teraz to będziesz wysłuchiwać czy Niall się dobrze całuje i gdzie byli na randce- zauważył Harry, a Kate zasłoniła twarz dłońmi.
- Cholera...- przeklnęła cicho pod nosem, a przyjaciel spalił buraka słysząc przypuszczenia Harry'ego- To ja już nie wiem co gorsze...
- Dzięki- burknął Horan i oparł się plecami o kanapę z obrażoną miną. Dziewczyna widząc jego reakcję poczochrała go po włosach burząc jego fryzurę, a gdy ten szorstko rzucił że i tak jest na nią obrażony zaczęła się głośno śmiać. Pochyliła się w jego stronę i szepnęła mu coś na ucho, a na jego twarzy zaczął pojawiać się coraz szerszy uśmiech. Popatrzyliśmy po sobie z chłopakami zastanawiając się co takiego mu powiedziała, gdy nagle nasz olśniło. Musiało chodzić o jedzenie. Nie musieliśmy długo czekać na potwierdzenie naszych przypuszczeń.
- Kiedy i gdzie?- zapytał uradowany Niall.
- Jak wróci twoja dziewczyna. Głupio by było jakby najlepsza przyjaciółką zaprosił jej chłopaka na kolację, nie? Nie mam zamiaru się później z tego tłumaczyć. Poza tym wolę móc spać spokojnie niż zastanawiać się czy nie udusi mnie poduszką w nocy...
Słysząc wyobrażenie Kate co Gaba by jej zrobiła gdyby ta potajemnie spotkała się z jej chłopakiem wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, a łzy lały się nam po policzkach gdy dziewczyna wymyślała w jaki inny sposób współlokatorka mogłaby zakończyć jej żywot. Nawet nie wiem kiedy zrobił się wieczór i dziewczyna oznajmiła, że musi wracać do domu żeby trochę popracować nad piosenką dla nas. Liam niemal wypchnął ją z domu Savana chcąc by jak najszybciej wzięła się do pracy.
- Jak mnie będzie poganiał to specjalnie zrobię Ci na złość i nawet jej dzisiaj nie ruszę- ostrzegła go niskim głosem i obdarzyła piorunującym spojrzeniem. Li lekko się kulił pod wpływem jej tonu i zaprzestał gorączkowego wyganiania jej.
- Zadzwonię do Ciebie o której będzie kolacja- poinformował ją Kotecha kiedy żegnała się z nim i Aną.
- Jasne mój rycerzu- puściła do niego oczko trącając go w ramię.
- Rycerzu?- spytał rozbawiony Kotecha.
- Tak. Jak już mnie tak bronisz przed złymi ludźmi to chyba mogę Cię nazywać moim rycerzem... I Any oczywiście- spojrzała na nią i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Rycerze są przereklamowani- zauważyłem- Lepiej załóż jakiś klub jak na przykład "Team Savan" albo coś takiego.
Kate chwilę się zastanawiała nad moją propozycją po czym przystała na nią.
- Masz rację Tomlinson. Rycerze są za bardzo mainstrem'owi. W takim razie zakładamy ugrupowanie "Team Savan", którego członkowie mają na celu chronić swoje rodzeństwo. Mianuję Cię Savanie Kotecha jego prezesem, a ja z racji tego, że jestem twoją siostrą zostaje jego honorowym członkiem. Ktoś jeszcze chce się przyłączyć?
Wystrzeliliśmy ręce w górę, a Kotecha zaczął kręcić z politowaniem głową jednocześnie przyjmując nas do swojego klubu. Po kilku wstępnych ustaleniach jak to stowarzyszenie ma działać brunetka obróciła się w naszą stronę.
- A wam chłopaki życzę Wesołych Świąt! Payne do cholery przestań się tak na mnie gapić bo na serio nie dopiszę ani jednego słowa do tej piosenki.
- Kiedy ja nic nie zrobiłem!- Liam uniósł ręce w geście obronnym, a my zaczęliśmy się z niego śmiać.
- Ale chciałeś- puściła do niego oczko i pociągnęła za klamkę.
- Czekaj!- krzyknął Harry, a ona zatrzymała się w drzwiach- Odprowadzę Cię. Jest już późno...
Loczek założył szybko swoje buty i sięgnął po kurtkę. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy o mało co nie zaliczył bliskiego spotkania z posadzką gdy potknął się o kozaka Any. Oboje wyszli zamykając za sobą drzwi, a narzeczona Savana westchnęła ciężko mówiąc:
- Wpadł jak śliwka w kompot.
Szliśmy bocznymi uliczkami omijając główne drogi, aby nikt nas nie zauważył. Nie chciałam zobaczyć swoje zdjęcia na pierwszej stronie gazet z dopiskiem "Czy to nowa dziewczyna Harry'ego Styles'a?" Pozwoliłam mu się odprowadzić, ponieważ nie chciałam być dla niego niemiła po tym jak sprowadził Savana. Byłam mu ogromnie wdzięczna za pomoc, o którą nawet nie musiałam go prosić, a znając mój popieprzony charakter pewnie bym tego nie zrobiła. Przez większość drogi panowała cisza i jedynie kątem oka widziałam jak chłopak co jakiś czas zerka na mnie przygryzając dolną wargę. Starałam się to ignorować i nie robić absolutnie nic co mogłoby w jakiś sposób dać mu do zrozumienia, że mogłabym być w chociaż minimalny stopniu nim zainteresowana "Jesteś, więc w czym problem? Obdarz go jednym ze swych nieziemskich spojrzeń i chłopak jest Twój!" Problem mojej podświadomości polegał na tym, że praktycznie w ogóle nie miała racji. Próbowała mi na siłę wmówić, że ja też lecę na Styles'a zwłaszcza po tym jak mi się przyśnił, ale to był tylko jednorazowy wybryk. Poza tym zawsze uważałam za nieetyczne umawianie się z kimś z pracy, nie wspominając już o Tomku... Właśnie. Pomimo tego, że nie zgadzałam się z opinią mojego braciszka na jego temat w mojej głowie roiło się od pytań czy aby na pewno mam rację i słusznie go bronię. Musiałam szczerze przyznać, że ostatnio zachowywał się dziwnie. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa, ale za każdym razem gdy zaprzeczał wmawiałam sobie, że przecież on nigdy by mnie nie okłamał. Dalej jestem tego pewna, ale jakoś tak mniej... Jak na złość powróciły wspomnienia gdy Gaba również zaczęła wątpić w nasz związek po tym jak idący obok Loczek przepraszał mnie w klubie. Za wszelką cenę starałam się ukryć przed światem i samą sobą, że chociaż trochę podobało mi się jak trzymał moją twarz w swoich dłoniach i ściskał nieświadomie kolano. Do tego dzisiejszy uścisk kiedy chciałam mu podziękować... Nie wiem czemu to zrobiłam. Obiecałam sobie, że nie będę się do niego zbliżać, ale nogi same mnie poprowadziły w jego kierunku. Gdy położył ręce na mojej talii i lekko mnie do siebie przysunął czułam jak się uśmiecha, a po moim ciele przeszedł nieznany mi dotąd dreszcz. Na szczęście chłopak tego nie zauważył, a przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Wszystko w porządku?- ocknęłam się gdy poczułam jak ktoś delikatnie ściska moją dłoń. Szybko ją cofnęłam i spojrzałam w ciemno zielone tęczówki.
- Tak. Jest ok- odparłam odwracając wzrok.
- Na pewno?- stanął przede mną zagradzając mi drogę- Zadałem Ci pytanie i od jakiś pięciu minut czekam na odpowiedź.
- Mógłbyś powtórzyć?
- Pytałem czy masz jakieś plany na sylwestra?- powtórzył, a ja chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią.
- Nie. Nie wiem. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam...- przyznałam szczerze, a on szeroko się uśmiechnął.
- Może wpadniesz do nas? Organizujemy taką małą imprezę...
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł- przerwałam mu zanim się rozkręcił, a jego twarz momentalnie spochmurniała- Pewnie zaprosicie jakiś znajomych z programu albo kogoś, a ja nie mogę ryzykować, że ktoś dowie się kim jestem. Zrozum...
- Rozumiem- przytaknął i odsunął się abym mogła iść dalej zakańczając tym samym temat.
Resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce a Styles odprowadził mnie pod same drzwi. Wyjęłam z kieszeni pęk kluczy i wybierając jeden z nich przekręciła trzykrotnie zamek.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś- spojrzałam na chłopaka, który opierał się plecami o ścianę ze spuszczoną głową. Uśmiechnął się niewyraźnie pod nosem nawet na mnie nie zerkając. Moje ciało znowu zaczęło wykonywać ruchy, których nie byłam w stanie kontrolować. Podeszła do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu- Dziękuję jeszcze raz za to, że przyprowadziłeś Savana. Odchodziłam od zmysłów...
- Nie ma za co- uniósł głowę, a jego wzrok spoczął na mojej dłoni, która wciąż spoczywała na jego barku. Cofnęłam ją, a on znów skrzyżował nasze spojrzenia- Powiedziałem mu, że to przeze mnie byłaś dzisiaj poddenerwowana i straciłaś panowanie nad sobą po tym jak wczoraj Cię odwiedziłem, i że tak naprawdę bardzo go kochasz. Tak jest, prawda?
Przytaknęłam nieśmiało głową nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałam. Styles zwalił całą winę na siebie tylko po to żeby poprawić moją sytuację i usprawiedliwić mój napad gniewu?
- Czemu to zrobiłeś? Czemu skłamałeś? Przecież nie byłam zła, że przyszedłeś...
Brunet wzruszył ramionami zastanawiając się nad odpowiedzią. Po chwili stanął przodem do mnie zostawiając między nami kilka centymetrów odstępu. Chciałam się odsunąć, ale nogi wrosły mi w podłogę i nie mogłam się ruszyć. Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy, a po moich plecach znowu przeszedł ten dziwny dreszcz.
- Po prostu uznałem, że tak trzeba. Nie lubię jak ludzie, którzy mnie otaczają się kłócą lub są na siebie źli. Poza tym Savan jest moim przyjacielem i nie chcę widzieć go przybitego. Zresztą Ty też lepiej wyglądasz jak się uśmiechasz...- uniósł dłoń do góry przejeżdżając opuszkami palców po moim policzku. Resztki zdrowego rozsądku nakazały mi odsunąć głowę od jego gorącego dotyku- Na dodatek należę do klubu "Team Savan" a w nim dbamy o dobre relacje między jego członkami, co nie?
Zgodziłam się z nim i przeczesałam dłonią włosy na co on ponownie przygryzł dolną wargę. Szybko się zorientował, że to zauważyłam i wypuścił ją z pomiędzy swoich zębów. Zakłopotany życzył mi jeszcze raz wesołych świąt i zaczął schodzić po schodach na dół. Moje drugie, wredne Ja znowu przejęło kontrolę nad moim ciałem i umysłem. Podbiegłam do szczytu schodów i zawołałam za nim.
- Styles!- chłopak w momencie odwrócił się słysząc swoje nazwisko- Mogę się jeszcze zastanowić nad tym sylwestrem?
W oczekiwaniu na jego odpowiedź nerwowo zaczęłam bawić się pierścionkiem, który zawsze nosiłam i maltretowałam w swoich palcach gdy się denerwowałam. Na jego twarzy pojawił się jeden z jego bezczelnych i triumfalnych uśmieszków, a ja wywróciłam oczami. Uznałam to za znak zgody i skierowałam się szybko do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. "Idziemy do One Direction na sylwestra!!" głos w mojej głowie krzyczał w niebogłosy ciesząc się, a ja zsunęłam się na podłogę z myślą "Co ja najlepszego wyrabiam?!"
Odłożyłam telefon na bok doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mam kłopoty. Szybko dokończyłam herbatę i zarzucając na ramiona kurtkę wyszłam z mieszkania. Zwykle gdy idę do Savana nie trudzę się złapaniem taksówki, ale wiedziałam, że jest wkurzony więc postanowiłam wybrać szybszy środek transportu niż moje nogi. Po kilku minutach byłam już pod jego domem. Bez zbędnych ceregieli weszłam do środka i udałam się do salonu gdzie spodziewałam się go zastać. Nie myliłam się. Stał koło kanapy, a wokół niego całe One Direction mocno go przytulało.
- Jak słodko...- skomentowałam widok przede mną z lekkim sarkazmem robiąc przy tym krzywą minę- Coś mnie ominęło?- zwróciłam się w kierunku Any szukając jakiegoś wyjaśnienia dla zaistniałej sytuacji.
Savan odsunął się od obściskującej go piątki i ruszył w moim kierunku. Po jego minie widziałam, że nie jest w nastroju do żartów, więc darowałam sobie wszelkie docinki. Stanął nade mną chcąc przytłoczyć mnie swoją sylwetką i zmusić do mówienia prawdy.
- Czemu nie jesteś w Polsce?- spytał niższym niż zwykle głosem.
- Bo jestem w Anglii- odpowiedziałam traktując to jako coś oczywistego i uznając jego pytanie za głupie. Nie spodobało mu się to.
- Ja nie żartuję. Czemu nie poleciałaś?
- Kto Ci powiedział, że zostałam?
Nie musiałam zadawać tego pytania. Doskonale wiedziałam kto mnie wydał. Wyjrzałam zza jego ciała i dostrzegłam chłopaka z kręconymi włosami, który pod wpływem mojego zimnego spojrzenia schował się nieco za plecami Louisa. Zaśmiałam się widząc jego reakcję i rzuciłam ze złością "Dzięki Styles". Wstałam z kanapy i chciałam wyminąć mężczyznę stojącego przede mną, ale mi na to nie pozwolił łapiąc mnie za przedramię.
- Odpowiedz.- rzucił krótko i uważnie mi się przyglądał.
- Nie miałam ochoty. Poza tym muszę coś zrobić...- moje wyjaśnienia nie zostały uznane za wystarczające, a Savan zmarszczył czoło pocierając o nie dłonią.
- Nie możesz zostać sama na święta...- jego głos nieco złagodniał, ale nadal był na mnie zły, że chciałam to przed nim ukryć.
- Mogę i taki mam zamiar.
- Nie- braciszek zmierzył mnie wzrokiem z nadzieją, że ulegnę.
- Już podjęłam decyzję.
- Przyjdziesz do nas- oświadczył nie przyjmując mojego sprzeciwu.
- Powiedziałam nie!- podniosłam głos i wyrwałam ramię z jego uścisku.
- Nie pozwolę Ci być samej w święta! Nie zostawię Cię jak Tomek, który zapewne już siedzi w domku i czeka aż mama poda mu obiadek!
- On mnie nie zostawił! Skąd w ogóle taki pomysł?!- kompletnie wytrącił mnie z równowagi i czułam jak pomału tracę kontrolę. Chłopcy usiedli na przeciwnej stronie kanapy odsuwając się od nas, a Ana wstała i podeszła do swojego narzeczonego ściskając go za ramię jednocześnie szepcząc żeby przestał.
- Nie pieprz głupot Kaśka! Zostawił Cię i pewnie się nawet tym nie przejął!
- Kochanie uspokój się...- kobieta stojąca z nim pociągnęła go w swoją stronę, ale on nawet nie drgnął. Oboje byliśmy bojowo nastawieni, a jego ciągłe obrażanie mojego chłopaka dodatkowo podnosiło mi ciśnienie.
- Wyjechał i pewnie Ci nawet o tym nie powiedział. Założę się, że nie zadzwoni złożyć życzeń. Czy Ty jesteś ślepa? On na Ciebie nie zasługuje! Powinnaś być z kimś lepszym.
- A co Ty o nim wiesz?!- krzyknęłam głośno, a piątka siedząca na kanapie aż podskoczyła- Nigdy nie chcesz słuchać jak zaczynam o nim mówić! Starał się z tobą zaprzyjaźnić, ale Ty od razu go odtrąciłeś! Nie wiesz, że nie ocenia się ludzi po pozorach? Gdybym ja tak robiła w życiu nie namówiłbyś mnie do współpracy z nimi!- wskazałam palcem na zespół, a oni szeroko otworzyli oczy widząc, ze rozmowa schodzi na ich temat.
- To jest zupełnie inna sytuacja...- stwierdził.
- Wcale nie! Powiedz mi czemu Ty go tak nienawidzisz?! Tylko nie chrzań, że mnie źle traktuje...
- On do Ciebie nie pasuje!
- Poproszę jaśniej- skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam, aż łaskawie wyjaśni mi o co mu tak naprawdę chodzi.
- Jak możesz być z kimś kto nie lubi muzyki? Nie pojmuję tego...
- Słucham?- nie wierzyłam w to co przed chwilą do mnie dotarło- Chcesz powiedzieć, że tylko dlatego, że nie przepada za muzyką powinnam się z nim rozstać?- patrzałam na niego z niedowierzaniem kręcąc głową- Ty chyba żartujesz...
- On Cię nie rozumie- twardo stawiał na swoim Kotecha.
- Czy Ty się słyszysz? Jakie to ma znaczenie? On też jest artystą! Maluje, fotografuje... Artystyczna dusza zawsze zrozumie drugą!
- Sama mówisz, że zawsze jest wyjątek potwierdzający regułę- zauważył, bezczelnie używając moich słów przeciwko mnie.
- Wiesz co nie mam ochoty z Tobą rozmawiać na ten temat skoro jesteś taki uparty i nie masz zamiaru zmieniać swojego zdania. Nigdy więcej nie waż się powiedzieć, że Tomek mnie nie rozumie. Zna mnie od zawsze i to dosłownie. Wie o mnie absolutnie wszystko. Twoja wiedza na mój temat w porównaniu z jego jest nijaka- mówiłam dosadnie aby dać mu do zrozumienia, że jest w błędzie- A wracając do głównego tematu naszej rozmowy jeszcze raz powtarzam, nie przyjadę do Ciebie na święta i nawet nie próbuj mnie namawiać. Nie jesteś moim ojcem ani żadną rodziną żeby mnie do tego zmuszać. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić!
Savan stał jak wryty słuchając mojego monologu. Ostatnie zdania wykrzyczałam i wcale nie zdziwiłabym się gdyby sąsiedzi zadzwonili na policję zawiadamiając o jakiejś awanturze w domu obok. Mężczyzna jedną rękę oparł na biodrze, a drugą zakrył oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że Ana stoi za nim z otwartą buzią starając się zasłonić ją ręką. Zaczęłam analizować to co powiedziałam, ale zanim zdałam sobie sprawę jak to zabrzmiało Kotecha ruszył w stronę drzwi wyjściowych rzucając przez ramię ciche "Myślałem, że jestem Twoim bratem..." i wyszedł z domu. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co zrobić. Ana podeszła do mnie i mocno mnie do siebie przytuliła nic nie mówiąc. Zerknęłam kątem oka na chłopaków. Czwórka z nich siedziała ze spuszczonymi głowami i zawzięcie bawiła się swoimi palcami wyraźnie starając się nie zwracać uwagi na to co się wydarzyło. Na pewno nie czuli się komfortowo przyglądając się temu wszystkiemu. Jedynie Styles uważnie mi się przyglądał i lekko uniósł lewy kącik ust do góry próbując dodać mi otuchy. Po chwili wstał i również wyszedł z domu bez słowa.
- O mój Boże...- wydyszałam w końcu gdy odzyskałam zdolność mówienia. Chciałam ruszyć za moim braciszkiem, ale zostałam zatrzymana.
- Kasia zostaw...- Ana posadziła mnie na kanapie obejmując mnie ramieniem- Ochłonie trochę i wróci.
- Ja...- nie wiedziałam jak dobrać słowa- Ja... N-nie chciałam... Nie t-to miałam na myśli... Ja tylko...
Jąkałam się próbując pozbierać swoje myśli. W końcu się poddałam i schowałam twarz w dłoniach opierając łokcie o uda. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie z drugiej strony. Podniosłam głowę i zobaczyłam siedzącego obok mnie Liama, który delikatnie ściskał moje ramię. Przede mną kucali Niall, Zayn i Louis. Ostatni z nich chwycił moje dłonie aby zapanować nad ich drżeniem. Patrzałam na ich twarze z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc co się dzieje. Czemu byli dla mnie tacy mili? Przecież przed chwilą zwyzywałam ich przyjaciela, mentora, a oni klęczą tu przede mną i dodają mi otuchy. To chyba raczej za nim powinni pobiec tak jak zrobił to Styles, a nie użalać się nade mną. Mimo wszystko byłam im wdzięczna. Już dawno nikt nie obdarzył mnie takim gestem, tym bardziej ktoś obcy.
Nie wiem ile razy podchodziłam do okna i krążyłam po pokoju w oczekiwaniu aż Savan wróci do domu. Dochodziła czwarta popołudniu, a na dworze zaczęło się ściemniać. Moje nerwy były na granicy wytrzymałości i przysięgam, że jeszcze chwila a zadzwoniłabym na policję żeby zgłosić zaginięcie. Na szczęście usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili w progu wejścia do salonu stanął Kotecha, a zaraz za nim Styles. Od razu podbiegłam do mężczyzny, który wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem.
- Przeprasza...- zaczęłam szeptać mu do ucha po tym jak rzuciłam mu się na szyję- Nie chciałam... Nie to miałam na myśli... Ja... Chodziło mi o to, że... Ja tylko...
Moją nieudolną próbę wytłumaczenia mojego porywczego zachowania przerwały ręce Savana, które ciasno objęły mnie w tali przyciągając do siebie bliżej. Oparł czoło na moim ramieniu i powiedział, że mam siedzieć cicho. Zaśmiałam się słysząc jego uwagę, ale zrobiłam tak jak chciał. Staliśmy tak dobre kilka minut kiedy odsunął się lekko ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nadal jestem Twoim bratem?- spytał ze smutkiem i nadzieją w głosie. Poczochrałam go po włosach.
- Oczywiście!- uśmiechnęłam się- Jesteś moim małym, głupiutkim braciszkiem i nie zamieniłabym Cię na żadnego innego.
- Ej! Nie jestem głupiutki!- wbił palec w mój bok, a ja zaczęłam się śmiać z jego reakcji. Gdy się uspokoiłam pociągnął mnie za rękę w stronę skórzanej kanapy i posadził sobie na kolanach dalej się do mnie przytulając.
- Przyjdę- powiedziałam cicho, a on uniósł swój wzrok na mnie.
- Cieszę się- posłała mi szeroki uśmiech- Kochanie będziemy mieli jednego gościa więcej!- krzyknął nie zauważając na to, że jego narzeczona siedzi zaraz za mną.
- Nie krzycz! Słyszałam...
Chłopcy, którzy cały czas siedzieli cicho zaczęli się cicho chichotać, a Savan i Ana dołączyli do nich.
- Powinnaś podziękować Harry'emu, że mnie tu przyprowadził- mężczyzna wskazał ruchem głowy na chłopaka, który dalej stał w tym samym miejscu uważnie nam się przyglądając- Gdyby nie on to pewnie jeszcze poszwendałbym się tu i tam parę godzin.
Podniosłam na niego swój wzrok, a on obdarzył mnie nieśmiały uśmiechem. Nie wiem co mną kierowało kiedy podeszłam do niego wolnym krokiem i delikatnie go przytuliłam szepcząc "Dzięki Styles" po raz drugi tego dnia. Chłopak położył swoje duże dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie nieco bliżej do siebie mówiąc "Nie ma za co". Gdyby nie przeciągające się "Uuuuu..." kilku głosów za mną i pogwizdywania pewnie nie pozwoliłby mi oderwać się od siebie tak szybko. Obróciłam się na pięcie i warknęłam "Zamknijcie się!" po czym wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
- Dobra teraz to już jestem zazdrosna! Złaź z niego!- Ana zepchnęła mnie z kolna swojego narzeczonego, a ja zaczęłam się głośno śmiać widząc jej sztuczną determinację aby odsunąć mnie od swojego przyszłego męża. Zajęłam miejsce obok Nialla i informując ją, że jeszcze go zdobędę odwróciłam się do niej plecami, a ona pokazała mi jezyk prychając, że chyba śnię.
- Kate słyszeliśmy, że lubisz zamykać ludzi w różnych dziwnych pomieszczeniach- zwróciłem się do tekściarki wymownie poruszając brwiami, a ona posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Co masz na myśli?
- To, że Gaba i Niall nie byli pierwszymi, których wyswatałaś w ten sposób- wskazałem ruchem głowy na parę siedzącą w rogu kanapy.
- To zawsze działa- stwierdziła krótko wzruszając ramionami i łobuzerko się uśmiechając.
- Ciebie też tak ktoś kiedyś zamknął- wypalił Zayn, a Liam klepnął go w ramie żeby siedział cicho. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i pokręciła przecząco głową.
- Ja nie potrzebuję takiej pomocy. Z reguły mówię prosto z mostu co do kogo czuję. Nie lubię niewyjaśnionych i niepewnych sytuacji.
Zerknąłem kątem oka na Hazę, który jak zwykle był wpatrzony w brunetkę siedzącą na przeciwko niego. Za każdym razem kiedy przeczesywała dłonią swoje loki albo tajemniczo się uśmiechała przyjaciel wstrzymywał oddech lub przygryzał delikatnie dolną wargę. Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy kiedy Kate podeszła do niego i go przytuliła dziękując za pomoc w sprowadzeniu Savana do domu. Na początku zszokowany, później odważył się położyć dłonie na jej talii i przyciągnąć ją lekko do siebie. Nie sądzę, że zdawał sobie sprawę jak niekorzystnie wygląda szczerząc się jak głupi i minimalnie zanurzając twarz w jej włosach. Nie mogłem się powstrzymać od dziecinnych komentarzy kiedy widziałem jego głupkowatą minę.
- Niall podziękowałeś już Kate za pomoc w zdobyciu Gaby?- Zayn szturchnął Horana w bok, a ten odwrócił się w jego stronę.
- Ja... Yyy...- Malik obrócił go w drugą stronę aby ten zaczął kierować swoje słowa do dziewczyny siedzącej obok niego- Ja chciałem...
- Nie ma sprawy- poklepała go po ramieniu widząc jego zaczerwienione policzki- Nie musisz mi dziękować. Cieszę się, że Gaba jest szczęśliwa i to jest najważniejsze. Prędzej czy później i tak by do tego doszło. Ja jedynie postarałam się żeby to było "prędzej". Bez obraz, ale już nie mogłam jej słuchać jak w kółko powtarzała jaki to jesteś wspaniały, i że taki chłopak to byłby skarb- wywróciła oczami i zrobiła zdegustowaną minę- W sumie zrobiłam to dla dobra swojego, a przy okazji jej.
- Teraz to będziesz wysłuchiwać czy Niall się dobrze całuje i gdzie byli na randce- zauważył Harry, a Kate zasłoniła twarz dłońmi.
- Cholera...- przeklnęła cicho pod nosem, a przyjaciel spalił buraka słysząc przypuszczenia Harry'ego- To ja już nie wiem co gorsze...
- Dzięki- burknął Horan i oparł się plecami o kanapę z obrażoną miną. Dziewczyna widząc jego reakcję poczochrała go po włosach burząc jego fryzurę, a gdy ten szorstko rzucił że i tak jest na nią obrażony zaczęła się głośno śmiać. Pochyliła się w jego stronę i szepnęła mu coś na ucho, a na jego twarzy zaczął pojawiać się coraz szerszy uśmiech. Popatrzyliśmy po sobie z chłopakami zastanawiając się co takiego mu powiedziała, gdy nagle nasz olśniło. Musiało chodzić o jedzenie. Nie musieliśmy długo czekać na potwierdzenie naszych przypuszczeń.
- Kiedy i gdzie?- zapytał uradowany Niall.
- Jak wróci twoja dziewczyna. Głupio by było jakby najlepsza przyjaciółką zaprosił jej chłopaka na kolację, nie? Nie mam zamiaru się później z tego tłumaczyć. Poza tym wolę móc spać spokojnie niż zastanawiać się czy nie udusi mnie poduszką w nocy...
Słysząc wyobrażenie Kate co Gaba by jej zrobiła gdyby ta potajemnie spotkała się z jej chłopakiem wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, a łzy lały się nam po policzkach gdy dziewczyna wymyślała w jaki inny sposób współlokatorka mogłaby zakończyć jej żywot. Nawet nie wiem kiedy zrobił się wieczór i dziewczyna oznajmiła, że musi wracać do domu żeby trochę popracować nad piosenką dla nas. Liam niemal wypchnął ją z domu Savana chcąc by jak najszybciej wzięła się do pracy.
- Jak mnie będzie poganiał to specjalnie zrobię Ci na złość i nawet jej dzisiaj nie ruszę- ostrzegła go niskim głosem i obdarzyła piorunującym spojrzeniem. Li lekko się kulił pod wpływem jej tonu i zaprzestał gorączkowego wyganiania jej.
- Zadzwonię do Ciebie o której będzie kolacja- poinformował ją Kotecha kiedy żegnała się z nim i Aną.
- Jasne mój rycerzu- puściła do niego oczko trącając go w ramię.
- Rycerzu?- spytał rozbawiony Kotecha.
- Tak. Jak już mnie tak bronisz przed złymi ludźmi to chyba mogę Cię nazywać moim rycerzem... I Any oczywiście- spojrzała na nią i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Rycerze są przereklamowani- zauważyłem- Lepiej załóż jakiś klub jak na przykład "Team Savan" albo coś takiego.
Kate chwilę się zastanawiała nad moją propozycją po czym przystała na nią.
- Masz rację Tomlinson. Rycerze są za bardzo mainstrem'owi. W takim razie zakładamy ugrupowanie "Team Savan", którego członkowie mają na celu chronić swoje rodzeństwo. Mianuję Cię Savanie Kotecha jego prezesem, a ja z racji tego, że jestem twoją siostrą zostaje jego honorowym członkiem. Ktoś jeszcze chce się przyłączyć?
Wystrzeliliśmy ręce w górę, a Kotecha zaczął kręcić z politowaniem głową jednocześnie przyjmując nas do swojego klubu. Po kilku wstępnych ustaleniach jak to stowarzyszenie ma działać brunetka obróciła się w naszą stronę.
- A wam chłopaki życzę Wesołych Świąt! Payne do cholery przestań się tak na mnie gapić bo na serio nie dopiszę ani jednego słowa do tej piosenki.
- Kiedy ja nic nie zrobiłem!- Liam uniósł ręce w geście obronnym, a my zaczęliśmy się z niego śmiać.
- Ale chciałeś- puściła do niego oczko i pociągnęła za klamkę.
- Czekaj!- krzyknął Harry, a ona zatrzymała się w drzwiach- Odprowadzę Cię. Jest już późno...
Loczek założył szybko swoje buty i sięgnął po kurtkę. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy o mało co nie zaliczył bliskiego spotkania z posadzką gdy potknął się o kozaka Any. Oboje wyszli zamykając za sobą drzwi, a narzeczona Savana westchnęła ciężko mówiąc:
- Wpadł jak śliwka w kompot.
Szliśmy bocznymi uliczkami omijając główne drogi, aby nikt nas nie zauważył. Nie chciałam zobaczyć swoje zdjęcia na pierwszej stronie gazet z dopiskiem "Czy to nowa dziewczyna Harry'ego Styles'a?" Pozwoliłam mu się odprowadzić, ponieważ nie chciałam być dla niego niemiła po tym jak sprowadził Savana. Byłam mu ogromnie wdzięczna za pomoc, o którą nawet nie musiałam go prosić, a znając mój popieprzony charakter pewnie bym tego nie zrobiła. Przez większość drogi panowała cisza i jedynie kątem oka widziałam jak chłopak co jakiś czas zerka na mnie przygryzając dolną wargę. Starałam się to ignorować i nie robić absolutnie nic co mogłoby w jakiś sposób dać mu do zrozumienia, że mogłabym być w chociaż minimalny stopniu nim zainteresowana "Jesteś, więc w czym problem? Obdarz go jednym ze swych nieziemskich spojrzeń i chłopak jest Twój!" Problem mojej podświadomości polegał na tym, że praktycznie w ogóle nie miała racji. Próbowała mi na siłę wmówić, że ja też lecę na Styles'a zwłaszcza po tym jak mi się przyśnił, ale to był tylko jednorazowy wybryk. Poza tym zawsze uważałam za nieetyczne umawianie się z kimś z pracy, nie wspominając już o Tomku... Właśnie. Pomimo tego, że nie zgadzałam się z opinią mojego braciszka na jego temat w mojej głowie roiło się od pytań czy aby na pewno mam rację i słusznie go bronię. Musiałam szczerze przyznać, że ostatnio zachowywał się dziwnie. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa, ale za każdym razem gdy zaprzeczał wmawiałam sobie, że przecież on nigdy by mnie nie okłamał. Dalej jestem tego pewna, ale jakoś tak mniej... Jak na złość powróciły wspomnienia gdy Gaba również zaczęła wątpić w nasz związek po tym jak idący obok Loczek przepraszał mnie w klubie. Za wszelką cenę starałam się ukryć przed światem i samą sobą, że chociaż trochę podobało mi się jak trzymał moją twarz w swoich dłoniach i ściskał nieświadomie kolano. Do tego dzisiejszy uścisk kiedy chciałam mu podziękować... Nie wiem czemu to zrobiłam. Obiecałam sobie, że nie będę się do niego zbliżać, ale nogi same mnie poprowadziły w jego kierunku. Gdy położył ręce na mojej talii i lekko mnie do siebie przysunął czułam jak się uśmiecha, a po moim ciele przeszedł nieznany mi dotąd dreszcz. Na szczęście chłopak tego nie zauważył, a przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Wszystko w porządku?- ocknęłam się gdy poczułam jak ktoś delikatnie ściska moją dłoń. Szybko ją cofnęłam i spojrzałam w ciemno zielone tęczówki.
- Tak. Jest ok- odparłam odwracając wzrok.
- Na pewno?- stanął przede mną zagradzając mi drogę- Zadałem Ci pytanie i od jakiś pięciu minut czekam na odpowiedź.
- Mógłbyś powtórzyć?
- Pytałem czy masz jakieś plany na sylwestra?- powtórzył, a ja chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią.
- Nie. Nie wiem. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam...- przyznałam szczerze, a on szeroko się uśmiechnął.
- Może wpadniesz do nas? Organizujemy taką małą imprezę...
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł- przerwałam mu zanim się rozkręcił, a jego twarz momentalnie spochmurniała- Pewnie zaprosicie jakiś znajomych z programu albo kogoś, a ja nie mogę ryzykować, że ktoś dowie się kim jestem. Zrozum...
- Rozumiem- przytaknął i odsunął się abym mogła iść dalej zakańczając tym samym temat.
Resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce a Styles odprowadził mnie pod same drzwi. Wyjęłam z kieszeni pęk kluczy i wybierając jeden z nich przekręciła trzykrotnie zamek.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś- spojrzałam na chłopaka, który opierał się plecami o ścianę ze spuszczoną głową. Uśmiechnął się niewyraźnie pod nosem nawet na mnie nie zerkając. Moje ciało znowu zaczęło wykonywać ruchy, których nie byłam w stanie kontrolować. Podeszła do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu- Dziękuję jeszcze raz za to, że przyprowadziłeś Savana. Odchodziłam od zmysłów...
- Nie ma za co- uniósł głowę, a jego wzrok spoczął na mojej dłoni, która wciąż spoczywała na jego barku. Cofnęłam ją, a on znów skrzyżował nasze spojrzenia- Powiedziałem mu, że to przeze mnie byłaś dzisiaj poddenerwowana i straciłaś panowanie nad sobą po tym jak wczoraj Cię odwiedziłem, i że tak naprawdę bardzo go kochasz. Tak jest, prawda?
Przytaknęłam nieśmiało głową nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałam. Styles zwalił całą winę na siebie tylko po to żeby poprawić moją sytuację i usprawiedliwić mój napad gniewu?
- Czemu to zrobiłeś? Czemu skłamałeś? Przecież nie byłam zła, że przyszedłeś...
Brunet wzruszył ramionami zastanawiając się nad odpowiedzią. Po chwili stanął przodem do mnie zostawiając między nami kilka centymetrów odstępu. Chciałam się odsunąć, ale nogi wrosły mi w podłogę i nie mogłam się ruszyć. Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy, a po moich plecach znowu przeszedł ten dziwny dreszcz.
- Po prostu uznałem, że tak trzeba. Nie lubię jak ludzie, którzy mnie otaczają się kłócą lub są na siebie źli. Poza tym Savan jest moim przyjacielem i nie chcę widzieć go przybitego. Zresztą Ty też lepiej wyglądasz jak się uśmiechasz...- uniósł dłoń do góry przejeżdżając opuszkami palców po moim policzku. Resztki zdrowego rozsądku nakazały mi odsunąć głowę od jego gorącego dotyku- Na dodatek należę do klubu "Team Savan" a w nim dbamy o dobre relacje między jego członkami, co nie?
Zgodziłam się z nim i przeczesałam dłonią włosy na co on ponownie przygryzł dolną wargę. Szybko się zorientował, że to zauważyłam i wypuścił ją z pomiędzy swoich zębów. Zakłopotany życzył mi jeszcze raz wesołych świąt i zaczął schodzić po schodach na dół. Moje drugie, wredne Ja znowu przejęło kontrolę nad moim ciałem i umysłem. Podbiegłam do szczytu schodów i zawołałam za nim.
- Styles!- chłopak w momencie odwrócił się słysząc swoje nazwisko- Mogę się jeszcze zastanowić nad tym sylwestrem?
W oczekiwaniu na jego odpowiedź nerwowo zaczęłam bawić się pierścionkiem, który zawsze nosiłam i maltretowałam w swoich palcach gdy się denerwowałam. Na jego twarzy pojawił się jeden z jego bezczelnych i triumfalnych uśmieszków, a ja wywróciłam oczami. Uznałam to za znak zgody i skierowałam się szybko do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. "Idziemy do One Direction na sylwestra!!" głos w mojej głowie krzyczał w niebogłosy ciesząc się, a ja zsunęłam się na podłogę z myślą "Co ja najlepszego wyrabiam?!"
Matko Boska Święta!
OdpowiedzUsuńAle zajebisty! (wiem, naduzywam tego słowa ww komentrzach, ale co począć, skoro te rozdziały są jak najbardziej ZAJEBISTE?! :D)
Czuję, że w końcu akcja Kate vs. Styles się rozkręca i bardzo się cieszę z tego powodu, że Kate zauważyła dziwne zachowanie Tomka... (ja już zauważyłam w jednym z pierwszych rozdziałów, dlatego go nie lubię xd)
Mamo moja! Sylwester z chłopakami! :D
Do podświadomości Kate: KOCHAM CIĘ ! <3
nareszcie doczekałam się jakiś ruchów ze strony Stylesa! :D Awwww...Kochany jest! Zrzucił całą winę na siebie specjalnie dla Kate... :)
A poza tym, Styles... Jak się kogoś kocha, to się robi różne rzeczy dla niego (tak jak Ty dla Kate <3) także wiesz... ;)
Pomimo tego, że nie było gorących scen, to dla mnie to był świetny rozdział i czułam to "gorąco" wiszące w powietrzu, było super! :)
Więcej takich "śmiałych akcji" i żeby w końcu zaczęli sobie uświadamiać, że coś do siebie czują! :)
Czekam na następny i nawet nie wiesz z jak wielką niecierpliwością, no i co tu dużo mówić... zaliczam ten rozdział do moich #najulubieńszychrozdziałów :)
Całusy xx.
Lubię słowo "zajebisty" więc nie przeszkadza mi, że go tak często używasz ;) Owszem akcja Kate vs. Styles zaczyna się rozkręcać i jak na razie chyba się to nie zmieni. Może Kate pogada sobie z Tomkiem, a może nie bo będzie się bała co usłyszy? Zobaczymy :) Co do sylwestra to przecież jeszcze nic nie wiadomo. W końcu Kate powiedziała, że się zastanowi. Chyba nie sądzisz, że tak łatwo przystanie na propozycję Styles'a? To by było nie w jej stylu, ale na pewno zapunktował sobie pomagając jej udobruchać nieco Savana choć na pewno nie mógłby się na nią długo gniewać pomimo tego co mu powiedziała.
UsuńMam nadzieję, że znajdę teraz więcej czasu na pisanie i szybko zaspokoję twoją cierpliowść :)
Dziękuję, że nadal czytasz moje wypociny i informujesz mnie co sądzisz na ich temat. Sprawiasz mi tym wiele radości i zaczęcasz do dalszego "tworzenia" :)
Pozdrawiam!
Xx.
ODPOWIEDZI BOHATERÓW:
Podświadomość Kate: Nic nie się nie martw. Jeszcze trochę jej pozrzędze i w końcu przyzna mi rację ;) Też Cię kocham! <3
Harry: Ja nie kocham Kate G także nie wiem... (drugie Ja: "Nie chrzań głupot Styles!")
Do podświadomości Kate: Nie dawaj za wygraną i na każdym kroku podsuwaj jej takie myśli! :D
UsuńStyles: Ogarnij dupe, bo ja wiem swoje i nawet Twoje drugie Ja przyznaje mi rację więc 2:1 . Przegrałeś. Wiesz, wiesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać ;)
UWIELBIAM KAŻDĄ PODŚWIADOMOŚĆ! <3
A ja zawsze i dokońcaa będę czytać twoje 'wypociny' bo je uwielbiam i koniec kropka, są ZAJEBISTE! <3
xx.
Genialny rozdział! Jak ja kocham Kate! Ona jest taka mega zajebista! Po prostu cudowna!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zbliżyła się do Harrego. Oni są tacy uroczy razem. <3 Chciałabym, żeby byli razem , ale również podoba mi się gdy sobie dogryzają. Co do Tomka... to on ma chyba inną dziewczynę... Ale nawet gdyby rozstał się z Kate to było by fajnie gdyby nic się pomiędzy nimi nie zmieniło i nadal byli by przyjaciółmi, bo on jest naprawdę fajny. Bardzo się troszczy o Kate i zależy mu na niej. :)
Ale i tak jestem "Team Karry", albo "Team Hate". WoW! "Hate"! :D Lepiej tego nie używać. "Karry" choć brzmi dziwnie jest lepsze. :P Przynajmniej to nie "nienawidzić".
Czekam na następny rozdział. Całuje! x
Jesteś drugą osobą, która lubi Tomka i dzięki Ci Boże bo same hejty tu na niego lecą, a przecież on nie jest wcale zły. Cieszę się, że potrafisz to dostrzec :) Uważam, że na obecną chwilę "Team Hate" pasuje idealnie. Może potem się coś zmieni ;)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam!
Xx.
"przecież on nie jest wcale zły" Kasia... Proszę, przestań pierdolić głupoty ! :D On jest okropny ! ;)
UsuńTo nie są głupoty! Tomek to dobry chłopak!
UsuńTak.... Chyba w snach tekściarki! :p Od razu widać, że on coś kręci!
UsuńZ tego co pamiętam to ktoś inny jej się śni po nocach... ;)
UsuńI bardzo dobrze, że ktoś inny ! :D Jakby jeszcze ten paciulok się jej śnił, to bym dostała na łep :D
UsuńKate nie odpowiada za to kto się jej śni :)
UsuńHahahahaha :D
Usuńjesteś fantastyczna, wiesz? :)
OdpowiedzUsuńpiszesz fenomenalnie, a charaktery Twoich postaci są mistrzowskie.
rozdział bardzo fajny, ciekawe jak się rozkręci relacja między Kate a chłopakami - wiadomo, że z naciskiem na Styles'a :P jest słodki :)
też uważam, że Tomek nie jest taki zły, ale oczywiście głosuję na Harry'ego :D
pzdr xx
Dziękuję Ci bardzo :) Bardzo mi miło, że tak uważasz i cieszę się, że podoba Ci się moje opowiadanie :) Jest! Kolejna osoba, która nie nienawidzi Tomka! Uwielbiam was :D
UsuńDziękuję za komentarz!
Pozdrawiam!
Xx.
Jezu !! Kocham twojego bloga !
OdpowiedzUsuńTo jak wszystko jest opisane i jak Kate broni się przed uczuciem do Harrego.
No i oczywiście obłąkane przemyślenia Hazzy- najlepsze.
Co do Tomka- nie mam nic do chłopaka ale albo zdradził Kate albo ma sekretną dziewczynę.
Mam nadzieję jednak, że nie zrani to zbyt bardzo Kate i ich stosunki się nie zmienią ( chodzi mi o przyjaźń)
Pisz szybciej bo się już nie mogę doczekać nowego rozdziału ! <3 <3
Pozdrawiam ! :)
Bardzo się cieszę, że tak bardzo Ci się podoba :) jest! Kolejna osoba, która toleruje Tomka! Jest was coraz więcej :) mam nadzieję, że kolejne rozdziały również Ci się spodobają :)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam!
Xx.
Jestem pewna że tak :)
UsuńKażdy rozdział czytam z zapartym tchem, a później ciężko mi się pozbierać ;D
O Jezu... Przepraszam, że wywołuję aż takie emocje ;)
UsuńMusisz mi wybaczyć, że komentuję dopiero teraz ;p Pomimo najszczerszych chęci, nie udało mi się zajrzeć tu wcześniej (czyt. wczoraj wieczorem i dziś rano... sama rozumiesz ;p). Przepraszam.
OdpowiedzUsuńKolejny fantastyczny rozdział za nami :) Tylko...
Jak to możliwe, że Team Savan został nagle otwarty dla wszystkich chętnych? A to nie miał być elitarny klub, w którym ja i @charls_grey pełnimy funkcję członków honorowych? ;)
Nazywaj to jak chcesz: Karry, Hate, jest mi wszystko jedno... ale oni naprawdę są cudowną "parą" i Tomek może się wypchać ;)
Jak ja uwielbiam rozmowy, żeby nie powiedzieć kłótnie, z własną podświadomością ;) Tak wiele ciekawych rzeczy może się człowiek o sobie dowiedzieć :) Mam nadzieję, że Kate pozytywnie rozpatrzy możliwość pójścia na sylwestra do chłopaków i że wydarzy się tam coś interesującego moje #KateAndHarry4ever serce ;) ... Chociaż w sumie oni nawet jakby się pozabijali, to tłumaczyłabym sobie, że to z miłości ;)
Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń i jeszcze raz przepraszam za spóźnienie ;)
Całuję:*
P.S. No i of course #TeamSavan4ever
Tobie wybaczę wszystko aczkolwiek nie rozumiem czemu mnie przepraszasz...
UsuńMyślałam, że się ucieszysz mając wsparcie w działaniach mających na celu poprawę ralacji między Kate i Harrym co jest oczywiście tajemnicą dla dwóch członków klubu "Team Savan" (chyba nie muszę mówić których). Ty i @charls_gray jesteście wyżej niż członkowie honorowi ;)
Myślę, że wybór między "Hate" a "Karry" zależy od sytuacji, więc obie opcje pasują ;) Chyba nigdy nie zmienisz zdania co do Tomka...
Czy Twoja podświadomość też czasem miesza Ci w głowie? Bo moja tak ;p A z miłość robi się różne dziwne rzeczy ;)
Buziaki!
Xx.
No niech będzie ;) Skoro chcą pomóc mnie i @charls_gray to mogą dołączyć do klubu ;p
UsuńTomek zawsze będzie moim wrogiem nr 1... nie pytaj dlaczego, bo nie wiem... po prostu niektórych ludzi nie toleruję ;)
Moja podświadomość to by mi tylko w głowie mieszała... nie wiem czyim jest odzwierciedleniem, ale na pewno nie moim... chyba jeszcze nigdy się ze sobą nie zgodziłyśmy (no chyba, że oglądam się za jakimś facetem... to wtedy zazwyczaj obie myślimy "niezła dupa" ;p)
P.S. Jutro o 16 idę robić tatuaż ;)
Hej, przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale nie dostałam żadnej wiadomości i myślałam, że sobie odpuściłaś i dziś, jakoś mnie coś tchnęło i stwierdziłam, że nie za bardzo umiem posługiwać się TT i coś pewnie pominęłam, więc weszłam i przeżyłam dość duże zaskoczenie, kiedy zobaczyłam ile mam do nadrabiania, ale to dobrze, bo muszę odstresować się przed kolejną nudną imprezą rodzinną, na której moja babcia po raz setny będzie opowiadać tę samą historię, dobra już Cię nie zanudzam moim nudnym życiem i przechodzę do rozdziału:
OdpowiedzUsuńKate powinna założyć firmę: ,, Kate G. swata ludzi, zamykając ich w pomieszczeniach'', niech do tego dorzuci jeszcze, jakieś tortury i będzie git [ ta, chyba ograniczę kontakty z moją przyjaciółką, bo mi bije].
No i to, jak Savana ,, wydziedziczyła'', cóż za zły człowiek z niej [ nie no naprawdę, ona źle na mnie działa].
I Harry...
Tomek jest na mojej ,, Liście osób, które mam ochotę zadźgać patelnią za to, że żyje'', no cóż irytuje mnie. Nie możesz się go pozbyć? Na przykład, jakiś wypadek samochodowy? Atak terrorystyczny? A tymi terrorystami mogli by być chłopcy z 1D.
No to w takim razie ja idę nadrabiać zaległości, chyba że nie zdążę.
Pozdrawiam.
Justyna
Przyrzekam, że informowałam Cię na tt o każdym nowym rozdziale. Nie wiem czemu nie dostałaś żadnej informacji :( Przepraszam.
UsuńMam nadzieję, że zdążysz nadrobić zaległości i Ci się spodobają :)
Xx.
Wierzę, ale jak pisałam gubię się w tym wszystkim :( Zdążę, zdążę, postaram się to zrobić dziś, ale to już zależy czy mój ,, wspaniały'' ciągle psujący się sprzęt przegrzeje się czy nie.
UsuńA teraz biorę się za czytanie 19 :)
Sprawdzaj w "interakcjach". Tam powinno się wyświetlać ;) Ewentualnie mogę Cię informować w jakiś inny sposób jak chcesz, np. przez e-mail.
Usuń