Siedziba Syco Music, Studio A
"Będę za 10 minut!"
- Savan się trochę spóźni.- poinformowałam chłopaków i schowałam telefon do kieszeni swetra. Ja nie wiem... Poszłam mu na rękę i zgodziłam się abyśmy zaczęli dopiero o dziesiątej, a ten mi się tu jeszcze spóźnia!
- Co będziemy dzisiaj robić?- spytał Lou, a jego głos brzmiał jakby był dzieckiem w przedszkolu i pytał swojej przedszkolanki w co będą się bawić. Wyobraziłam sobie tą scenę i uśmiechnęłam się do siebie w duchu.
- Coś pośpiewamy.- odpowiedziałam mu nie odrywając wzroku od laptopa, którego trzymałam na kolanach- Muszę się jakoś dowiedzieć na co was stać.
- Czyli to będzie taki jakby casting?- Zayn chciał więcej informacji.
- Czy ja wiem...-wzruszyłam ramionami- Po prostu rozśpiewacie się, a później gdy już mniej więcej będę wiedziała jak brzmicie dam wam coś do zaśpiewania.- wyjaśniłam im jak to sobie wyobrażam.
- Czyli casting.- skwitował Mulat.
- A co jeśli uznasz, że któryś z nas się nie nadaje?- nie spodziewałam się takiego pytania. Tym bardziej, że zadał je Blondynek. Spojrzałam na niego i w jego oczach widziałam... strach?
- Skąd taki pomysł?
- Tak pytam...- spuścił głowę i nerwowo bawił się palcami.
- Bez obaw. Skoro Kotech stwierdził, że jesteście dobrzy i był w stanie przekonywać mnie całą noc żebym dała wam jeszcze jedną szansę to znaczy, że coś jest na rzeczy, prawda?- próbowałam go trochę uspokoić, ale moje słowa nie przyniosły pożądanego efektu. Liam pogłaskał przyjaciela po plecach, a ten tylko lekko się uśmiechnął i wrócił do poprzedniego zajęcia.
- Dzisiaj też będziemy tu siedzieć do wieczora?- kolejne pytanie od głównodowodzącego zespołem Liama Payne!
- Wolałabym nie, ale to wszystko zależy od was. Jak się postaracie to skończymy koło 15. W końcu nie chcę żeby Niall znowu wykupił całą restaurację...- myślałam, że mój żart rozbawi Horana, ale on był tak skupiony na swoich dłoniach, że nawet mnie nie usłyszał. Popatrzyłam na chłopaków i poruszając ustami zapytałam "Co jest?" ale oni tylko zrobili smutne miny i popatrzeli z troską na przyjaciela. Chciałam dowiedzieć się czemu zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha Blondyn ma dzisiaj taki zły humor, ale nie zdążyłam, ponieważ do studia wszedł Savan.
- Cześć wszystkim! Sorry za spóźnienie, ale musiałem coś załatwić.- ściągnął z siebie kurtkę i wyjął z torby małe pudełeczko, które wyglądało jak prezent. Myślałam, że chce pochwalić się jakimś zakupem dla swojej narzeczonej, ale gdy podszedł do mnie i kucnął przede mną wiedziałam, że coś tu nie gra...
- Kate...- co on wyrabia?!- Chciałem Cię bardzo przeprosić za wczoraj...
Kompletnie mnie zatkało, a chłopcy nie wiedzieli co się dzieje. Z reszta ja też nie...
- Yyy... A za co?- nie kryłam swojego zdziwienia.
- Za to jak wczoraj potraktowałem Tomka.- spuścił głowę i położył pudełko na mojej nodze.
- Ale Ty go zawsze tak traktujesz.- zwróciłam uwagę na ten drobny szczegół. Co mu się nagle stało, żeby mnie za to przepraszać i na dodatek kupować mi prezent?
- Wiem... Ja po prostu... Ugh!- wstał i podszedł do okna- Nie rozumiem po co z nim jesteś.
- Nie będziemy o tym tu rozmawiać.- zerknęłam na piątkę siedzącą na kanapie- W ogóle nie będziemy o tym rozmawiać. Nigdy nie chcesz wysłuchać moich argumentów w tej sprawie.- lekko poirytowana faktem, że porusza "ten" temat w obecności świadków, usiadłam prosto i odłożyłam pudełko na stolik. Brat usiadł obok mnie i objął ramieniem, a ja udawałam, że tego nie czuję.
- Nie odpakujesz?- spytał wskazując głową pudełko. Niechętnie wzięłam je z powrotem do ręki i otworzyłam.
- To dlatego się spóźniłeś?- widząc co jest w środku lekko się uśmiechnęłam.
- Tak.- oparł czoło o moje ramię.
- Powiedz mi, że sam to wybierałeś, bo inaczej zwątpię w dobry gust Any...- wyjęłam prezent z opakowania i wyciągnęłam przed siebie, aby lepiej się mu przyjrzeć.
- Sam, ale jak Ci się nie podoba to możemy wymienić ją na inną.
- Przymierz!- zachęcali mnie Louis. Założyłam ją na głowę i spytałam.
- I jak wyglądam?- pokręciłam głową, aby pokazać im się ze wszystkich stron. Wszyscy pokiwali tylko nieznacznie głową, a Harry zaczął się śmiać.
- Coś Cię śmieszy Styles?- zmierzyłam go wzrokiem, ale on nie mógł ukryć swojego rozbawienia. Nie dziwie się. Mogę się założyć, że wyglądam co najmniej komicznie...
- Nie skądże!- kaszlnął i poprawił się na fotelu- Wyglądasz fantastycznie! Jak pewnie we wszystkim...- ostatnie zdanie wypowiedział ciszej i dokładnie zaczął mi się przyglądać nie skupiając swojego wzroku tylko na mojej głowie. Postanowiłam to zignorować.
- Na prawdę do twarzy Ci w tej czapce. W ogóle jest bardzo fajna...- przekonywał mnie Liam- Ma oczy i uszy...- widać było, że mówi jedno, a myśli drugie. Kłamcy to z niego nie będzie...
- Dzięki Liam.- uśmiechnęłam się do niego i dałam do zrozumienia, że świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że przypominam pięcioletnie dziecko. Przecież takie małe dzieci noszą czapki, które przypominają myszkę i mają uszy, oczka, a nawet ogon!- Tobie też dziękuję. Jest świetna.- Przytuliłam do siebie Savana i ucałowałam go w policzek.- Dobra koniec tych czułości! Bierzemy się do pracy!- zdjęłam z głowy prezent i schowałam z powrotem do pudełka.
Kate wyszła coś załatwić, a my wzięliśmy się do pracy. Kotecha zabrał nas do innego pomieszczenia, gdzie znajdowało się mnóstwo różnych instrumentów zaczynając od kilku rodzajów gitar, skrzypiec aż po perkusję. W lewym koncie dostrzegłem nawet harfę. Pod prawą ścianą stało wielkie czarne pianino, które było tak wypolerowane, że można było się w nim przejrzeć jak w lustrze.
- Gotowi?- Savan usiadł przy połyskującym instrumencie i wcisnął kilka klawiszy. Chłopcy zaczęli wydobywać z siebie pierwsze dźwięki, a ja stałem nie mogąc nawet otworzyć ust. Mężczyzna przestał grać i wszyscy skupili swój wzrok na mnie.
- Co jest Niall? Wszystko w porządku?- Chciałem mu odpowiedzieć, ale jedyne na co było mnie stać to skinienie głową. Nim ponownie zaczął grać do pomieszczenia weszła Kate.
- Jak tam? Co tu tak cicho? Chyba mieliście się rozśpiewać.- stanęłam za swoim Bratem i oparła dłonie na jego ramionach.- No dalej!
Pianino ponownie zaczęło wypełniać pokój pięknym dźwiękiem mieszając się z głosami chłopaków. Kate przyglądała mi się uważnie, ale gdy zauważyła, że nie mam zamiaru się dołączyć, podniosła do góry rękę aby reszta przestała.
- Stop!- stanęła między mną i Louisem i oparła się o pianino.- Coś nie tak?
- Nie-e-e-e.- zacząłem się jąkać. Przetarłem spocone czoło i spojrzałem w górę żeby uniknąć wzroku jej i pozostałych.
- Skoro tak twierdzisz...- usiadła obok Kotechy- Odsuń się bo coś dzisiaj kaleczysz ten fortepian.- serio? Pomyliłem fortepian z pianinem? Jestem beznadziejny!
Kate zaczęła wciskać po kolei klawisze idąc od niższych do coraz to wyższych dźwięków, a ja dalej nic. Ponownie przerwała i powiedziała:
-Zapomniałam czegoś zabrać ze studia. Liam mógłbyś mi pomóc?- odwróciła się w jego stronę, a on od razu się zgodził- Super. To wy sobie ćwiczcie dalej a my zaraz wrócimy.- pociągnęła przyjaciela za rękę i wyszli z pomieszczenia. Spojrzałem na pozostałych nie za bardzo wiedząc co to miało znaczyć, ale jedyne co zwróciło moją uwagę to zazdrosny wzrok Styles'a podążający za widokiem dłoni kompozytorki spoczywającej na ramieniu kolegi...
Gdy tylko Kate wspomniała, że czegoś "zapomniała" od razu wiedziałem, że coś kombinuje. Ona by czegoś zapomniała? Nie ma mowy!
- Możesz mi powiedzieć co się z nim dzisiaj dzieje?- stanęła naprzeciwko mnie i wbiła we mnie wzrok. Teraz już wiem czemu Harremu zapiera dech w piersiach. Nie dość, że dziewczyna mu się strasznie podoba, to gdy jeszcze dodamy to przenikliwe spojrzenia bezdech gwarantowany! Obiecuję, że już nigdy nie będę się z niego śmiał!
- Chodzi o to, że przeczytał w jakiejś durnej gazecie, że nie umie śpiewać...
- Że co?!- zrobiła zdziwioną minę- Przecież prawie wygraliście tego całego X Factora...
- No tak, ale napisali, że bylibyśmy lepsi bez niego i takie tam. Niall bardzo się tym wszystkim przejął.- posmutniałem na myśl o przyjacielu. To najbardziej pozytywny i miły człowiek jakiego poznałem w ostatnim czasie. Jak ktoś mógł napisać takie głupoty?
- To dlatego pytał się co będzie jeśli uznam, że któryś z was się nie nadaje.- powiedziała to bardziej sama do siebie niż do mnie.
Oparliśmy się o ściany na przeciwko siebie i pogrążyła nas cisza. Kate przeczesała ręką swoje kręcone włosy przez co zacząłem porównywać ją z naszym Loczkiem. W sumie to byli bardzo podobni. Oboje mieli podobne fryzury, zielone oczy... Nawet ubierali się w podobnym stylu. Można by rzecz, że jest damską wersją Harrego. Zastanawiałem się czy charakter też mają taki sam. Ciężko stwierdzić, ponieważ według Savana Kate zachowuje się zupełnie inaczej kiedy jest wśród "swoich".
- Mam plan. Chodź!- ponownie złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
- Nie powinniśmy czasem do nich wrócić?- wskazałem na oddalające się drzwi do pokoju gdzie była reszta.
- Jak wrócimy bez niczego to się zorientują, że po nic nie poszliśmy. Chyba aż tak głupi to nie są, co?
- Racja.- zupełnie o tym nie pomyślałem.
Weszliśmy do studia, a brunetka zaczęła rozglądać po nim rozglądać. Podała mi swój komputer i gitarę ostrzegając mnie, że jeśli coś z tego upuszczę to mnie "zabije", a sądząc po tonie jej głosu wcale nie żartowała. Sama chwyciła swój "słynny" wśród nas notatnik i wzruszając ramionami z bezradności, że już o niczym więcej nie mogła zapomnieć wróciliśmy do reszty.
Liam z Kate wrócili po jakiś dziesięciu minutach. Wydawało mi się to trochę za długo jak na przyniesienie laptopa, gitary i "tajemniczego" zeszytu. Nie chciałem jednak wnikać co jeszcze tam robili. Bardziej przejmowałem się tym, że będę musiał za chwilę przed nią zaśpiewać, a na samą myśl o tym robiło mi się nie dobrze.
- Rozśpiewani?- spytała z uśmiechem na ustach.
- Moje zadanie wykonane. Prawie...- Savan spojrzał na mnie kątem oka- Teraz Twoja kolej.- zszedł z krzesełka robiąc jej miejsce.
- Nie trzeba. Będą śpiewać acapella.- słysząc ten zwrot zemdliło mnie jeszcze bardziej- Może zaczniemy od Liama?
- Jasne.- zgodził się ochoczo chłopak i zaczął śpiewać wybraną przez nią piosenkę czyli "Cry me a river" Ciekawe czy wiedziała, że to samo zaprezentował na swoim drugim przesłuchaniu do X Factora. Li jak zwykle spisał się świetnie, a Kate odnotowała coś w notesie. Potem przyszła czas na Zayna i Louisa. Byli równie dobrzy co ich poprzednik jednak kompozytorka nie dawała nic po sobie poznać. Nie mieliśmy zielonego pojęcia co myśli o naszych występach. Miałem nadzieję, że następny będzie Harry, ale moje modlitwy na nic się nie zdały.
- Niall, teraz Ty.- ruchem ręki wskazała mi miejsce przed sobą i czule się do mnie uśmiechnęła zachęcając abym do niej podszedł. Niepewnie zająłem wyznaczone miejsce i odebrałem od niej kartkę, na której był tekst "The man who can't be moved" zespołu The Script. Świetnie znałem ten utwór, ale jakoś mnie to nie pocieszyło...
- Może być? Wspominałeś, że ich lubisz.
- Ta-a-ak.- Odchrząknąłem i spojrzałem na Kate. Bacznie mi się przyglądała. Czułem jej przeszywający wzrok na każdym milimetrze mojego ciała. Obiecuję, że już nigdy nie będę się śmiał z Loczka!
- Zaczniesz? Może Ci przypomnieć jak to leci?- oparła łokcie na kolanach i szukała odpowiedzi na mojej twarzy. Chciałem jak najszybciej mieć to już za sobą i usłyszeć jaki to jestem okropny. "Zaśpiewałem" pierwszą zwrotkę i część refrenu, ale musiałem przestać. Jeszcze w życiu nie brzmiałem tak źle! To nie był śpiew. To było jedno wielkie skrzeczenie! Oddałem brunetce tekst i już kierowałem się do wyjścia, ale ona mi na to nie pozwoliła. Złapała mnie za nadgarstek i obróciła w swoją stronę.
- A Ty gdzie się wybierasz? Jeszcze nie skończyliśmy.
- Przepraszam Cię bardzo, ale ja się do tego nie nadaję. One Direction będzie lepsze beze mnie.- próbowałem wyrwać rękę z jej żelaznego uścisku "Silna jest jak na taką kruszynę.". Zamiast tego chwyciła moją drugą dłoń.
- I tu się mylisz! One Direction wcale nie będzie lepsze bez Ciebie. To już nie będzie ten sam zespół, który ludzie polubili podczas programu! A to że jakiś debil, z jakiejś głupiej redakcji, który kompletnie nie zna się na muzyce uznał, że nie umiesz śpiewać to nic takiego. Serio? Wierzysz w te brednie?- jej wyraz twarzy przedstawiał niedowierzanie. Może faktycznie byłem głupi, że się tak tym przejąłem? Ale zaraz... Skąd ona o tym wiedziała? Zerknąłem na Payne, który uciekał gdzieś wzrokiem "A to papla!"- Niall, posłuchaj mnie. Jeszcze nie raz napiszą coś na wasz temat co być może sprawi wam przykrość, ale musicie być ponad to. Nie każdy wstęp będzie idealny. Nie ma takich! Ważne żeby każdy był wyjątkowy zarówno dla was jak i dla waszych fanów. Oni będą was kochać bez względu na to czy jeden będzie śpiewał z zachrypniętym gardłem czy nieczysto trafi w dźwięk. Podejrzewam, że 90% nawet tego nie zauważy. Ja to co innego, ale za takie numeru sama się z wami policzę...- puściła do mnie oczko- Poza tym...- puściła moje ręce i oddaliło się nieco ode mnie- Chcesz mi powiedzieć, że bardziej interesuje Cię opinia jakiegoś szmatławca niż moja?!- założyła ręce na piersi i zrobiła "obrażoną minę". Na ten widok mimowolnie zacząłem się śmiać.
- Nie! Jasne, że nie!- odpowiedziałem wciąż się śmiejąc, a reszta towarzystwa dołączyła do mnie.
- Dobra już przestańcie. Wiem, że mam "orginalną"- zrobiła w powietrzu cudzysłów- mimikę twarzy, ale pamiętajcie, że to ja jestem odpowiedzialna za wasze piosenki.
- Tym ich nie nastraszysz. Wiadomo, że nie dasz im nic co byłoby do kitu.- zauważył rozradowany Savan.
- Ok. W taki razie wrócę do nazywania was "per Pan"- musiałem przyznać, że to był dość przekonywujący argument.- Tak lepiej. A wracając do tematu...- tym razem objęła wzrokiem również resztę chłopaków- Pamiętajcie, że tam na zewnątrz są ludzie, którzy wielokrotnie będą wam wmawiać, że nie możecie czegoś zrobić. Wtedy nie wolno wam się poddać! Musicie odwrócić się i zerkając przez ramię powiedzieć " To patrzcie teraz!" i pokazać na co was stać.- zaprezentowała nam jak mamy to zrobić zupełnie jak jakaś modelka. Popatrzeliśmy po sobie i wiedzieliśmy, że ma rację. Po tych słowach czuliśmy się sto razy pewniej. Mogliśmy zawojować świat! Nagle poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Niall...- usłyszałem głos Liama- Żeby nigdy w życiu Ci nie przyszło na myśl, że jesteś gorszy od nas, czy od kogokolwiek innego. Zrozumiano?
- Właśnie!- wsparł go Louis- Bez Ciebie to już by nie było to samo!
- Zawsze możesz na nas liczyć. Nie ważne czy będziemy mieli miliony fanów czy dziesięciu. Ważne żebyśmy byli razem.- dodał Zayn.
- Ty poeta...- naśmiewał się z niego Lou.
- Zamknij się! Tak mi się jakoś od Kate udzieliło...
- Dobra odsuńcie się od mojego głodomora!- zaczął przepychać się do mnie Harry- Nie pozwolę Ci odejść! Dla kogo będę gotował i kto będzie zachwalał moje potrawy?- wyszczerzył te swoje białe ząbki i cwaniacko poruszył brwiami.
- Wiesz to trochę egoistyczne podejście...- skomentował jego "powód" Li.
- A co Ty tam wiesz...
- Dzięki chłopaki. To wiele dla mnie znaczy.- zrobiliśmy grupowy uścisk i usłyszeliśmy jak Savan szepcze Kate "Jesteś niesamowita..." za co oberwał w ramię. "Ta dziewczyna nie lubi słuchać komplementów"
- Jakie to słodkie...- podsumowała z sarkazmem nasz widok. Podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem szepcząc do ucha "Dziękuję. Za wszystko" Na początku była w kompletnym szoku i totalnie spięta, ale po chwili odwzajemniła delikatnie mój uścisk. Trzymałbym ją tak jeszcze chwilę, ale Louis rzucił tekst żebym lepiej ją puścił bo Harry będzie zazdrosny na co Loczek zakrztusił się wodą, którą właśnie popijał i rzucił pustą butelką w przyjaciela.
- Zaśpiewasz dla mnie jeszcze raz?- uśmiechnęła się uroczo i odsunęła ode mnie.
- Oczywiście. Jak mógłby odmówić samej Kate G!
Wywróciła oczami i szturchnęła mnie w bok. Zajęła miejsce na krzesełku, a ja ponownie stanąłem na przeciwko niej dając z siebie wszystko...
Nie wiedziałam co zrobić gdy Niall podszedł i mnie uściskał. Zerknęłam kątem oka na Brata, który z uśmiechem na ustach przyglądał się całemu zajściu. Nie chcąc być niegrzeczną odwzajemniłam gest. "Kto by pomyślał, że tak się tym przejmujesz..." Dla niego akurat chcę być miła! Po tych wszystkich czułościach i słodkościach "Łe." nadszedł czas żeby dokończyć dzisiejszy plan dnia. Spojrzałam na Styles'a, który dalej był wkurzony po komentarzu jaki rzucił Tomlinson a propos zazdrości o mnie "Może to jest prawda?" Nie interesuje mnie to...
- To co możemy kontynuować? Zaśpiewasz to i będziecie mogli iść do domu. - podałam Loczkowi jego kartkę na której był tekst do piosenki "Use somebody" King of Leon. Chciałam usłyszeć tą "chrypkę", którą tak wszyscy się podniecają, a ta piosenka nadawała się do tego idealnie. Poza tym ma ona w sobie kilka dość wysokich dźwięków. Zobaczymy na co stać tego chłoptasia...
Harry odłożył kartę twierdząc, że jej nie potrzebuje. Zajął to samo miejsce co wcześniej jego koledzy i zaczął śpiewać. Faktycznie miał interesującą barwę głosu z charakterystyczną chrypką. "Przyznaj, że Ci się podoba..." Przecież powiedziałam, że jest interesujący. Jego głos oczywiście! Brytyjczycy nazywają to "husky voice" co jednoznacznie kojarzy mi się z psem... Po tak zwanym "bridge'u" wiedziałam już na co go stać, więc mu przerwałam co nie spotkała się z zadowoleniem z jego strony.
- Coś nie tak?- spytał podirytowany.
- A ktoś tak powiedział?- dokończyłam pisać notatkę na jego temat i podniosłam głowę aby na niego spojrzeć.
- Chłopakom pozwoliłaś dokończyć...
- W twoim wypadku tego nie potrzebuję.- chciałam mu spokojnie wytłumaczyć o co mi chodzi, ale po raz kolejny nie dał mi szansy.
- Znowu zrobiłem coś nie tak? Czemu Ty się tak mnie czepiasz?-zarzucał mnie bezsensownymi pytaniami podniesionym głosem. Wiedziałam, że ta wymiana zdań nie skończy się dobrze...
- Mógłbyś łaskawie dać mi dokończyć?- spytałam z nieukrywaną złością w głosie.
- Nie!- krzyknął, na co ja aż podskoczyłam- To Louis wali jakieś głupie komentarze, a obrywa się cały czas mnie! Uwzięłaś się na mnie!
- Dobrze Ci radzę żebyś skończył swoje bezpodstawne oskarżenia zanim będzie za późno...- wysyczałam przez zęby. Czułam jak mój gniew narasta z każdą sekundą. Miałam nadzieje, że gdy już nie wytrzymam ktoś mnie powstrzyma przed dorwaniem tego gnojka!
- Nie skończę! Chyba najwyższy czas żeby to Ciebie ktoś ustawił do pionu!- zaczął wymachiwać rękami nie spuszczając z tonu. Wstałam i szybkim krokiem podeszłam do niego.
- Harry co Ty robisz?- próbował go ode mnie odciągnąć Liam, ale ten mu na to nie pozwolił. Słyszałam jak Savan staje za mną i wymachuje rękami, aby Loczek w tej chwili przestał, ale on był równie mocno nakręcony jak ja i już nic nie mogło nas powstrzymać.
- Proszę bardzo!- tym razem to ja zaczęłam krzyczeć- Co takiego ma do powiedzenia nasz jedyny i niepowtarzalny Pan Styles, którego ego sięga aż do stratosfery?! O przepraszam! Nie wiem czy Pan wie co to w ogóle jest!
- Teraz to przesadziłaś!- zrobił krok w moją stronę.
- Doprawdy? To chyba Pan teraz ostro przegina!
- Boże jak Ty mnie wkurzasz i irytujesz! Co Ty sobie myślisz? Że kim Ty jesteś? Bogiem? Jak śmiesz nas w ogóle oceniać?!- słowa wypływały z niego jak rwąca rzeka.
- Nie oceniam was tylko wasz śpiew, a to zasadnicza różnica!- jeszcze trochę i mu przywalę!
- O serio?! A to wczorajsze przesłuchanie?! Po gówno Ci to?!
- Jakbyś pomyślał chociaż przez chwilę to byś się sam domyślił!
- Wiesz co nie mam ochoty z Tobą dłużej gadać!
- Tak?! To teraz ja coś powiem! I tyczy się to was wszystkich!- nieziemsko wkurzona obróciłam się w stronę reszty zespołu- Lepiej się dobrze zastanówcie czy tego na prawdę chcecie. Wchodzicie do świata, w którym trzeba mieć twardą dupę, ale również szacunek do siebie i do innych!- Liam, Zayn, Niall i Louis byli zaszokowani tym co właśnie działo się na ich oczach- Jeśli się tego nie nauczycie nic nie osiągniecie!- ponownie przeniosłam swój wzrok na chłopaka, którego widok podnosił mi ciśnienie- Możesz mnie nie lubić, a nawet nienawidzić, ale póki razem pracujemy masz mnie szanować czy Ci się to podoba czy nie!
- A co jeśli tego nie zrobię?!- spytał pewnym siebie głosem.
- Będziesz się tłumaczyć kolegom czemu zerwałam z wami kontrakt.- mówiłam całkiem poważnie, ale on sobie nic z tego nie robił.
- Hahaha! Śmieszna jesteś. Simon nie pozwoli Ci zerwać tej umowy Kochaniutka...- chyba się przesłyszałam...
- Jak mnie nazwałeś?!
- Kochaniutka...- nachylił się i wyszeptał to prosto w moje usta. Dobrze, że Savan stał za mną i chwycił mnie za ręce, bo moja dłoń na sto procent odbiłaby się na jego policzku. Styles odsunął się ode mnie i kontynuował swój monolog- Nie rozumiem co ludzie w Tobie widzą...- zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów- Jesteś bezczelna, chamska, wścibska, pyskata...
- Czyli taka jak Ty.- zauważyłam z sarkazmem.
- Jesteś gorsza... Ja nie zachowuje się jak osoba, która jest poszukiwana przez policję i nie ukrywam tego kim jestem. Nikt nic o Tobie nie wie. Co takiego ukrywasz? Hm? Może się czegoś wstydzisz? Chociaż bardziej bym obstawiał, że to ktoś wstydzi się Ciebie... Może jakieś rodzeństwo, skoro kazałaś obiecać Lou że nie skrzywdzi swoich sióstr? Co im zrobiłaś? Albo rodzice? Kto normalny pozwala pracować dziecku w takiej branży?
Po tych słowach kompletnie straciłam nad sobą kontrolę. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, a moje ciało zaczyna drżeć. Zacisnęłam powieki, aby słona ciecz nie zaczęła spływać po moich policzkach. Nie przy nim... Nie mogłam mu dać takiej satysfakcji! Chłopak widząc moją reakcję lekko się zmieszał i zaczął wycofywać. Wyrwałam się z objęć Savana i łamiącym się głosem powiedziałam, że go nienawidzę. Zabrałam swój zeszyt i wybiegłam z pomieszczenia. Chciałam udać się do studia po swoje rzeczy, ale wiedziałam, że nie wytrzymam napięcia, które we mnie narosło. Poza tym wiedziałam, że wszyscy będą tam mnie szukać. Zrezygnowałam z windy i pognałam w kierunku klatki schodowej. Wbiegłam na samą górę i otworzyłam z impetem drzwi, które prowadziły na dach. Mroźne powietrze wypełniło moje płuca, a po twarzy zaczęły spływać hektolitry łez. Byłam kompletnie roztrzęsiona. Oparłam się o ścianę budynku i próbowałam się opanować. Jak on mógł?! Nie dość, że bezpodstawnie mnie oskarża o jakieś głupoty to jeszcze śmie mnie oceniać nic o mnie nie wiedząc! "Kasia, uspokój się. On nie wie..." Jeszcze tego brakowało żeby mój wewnętrzny głos go bronił. Gówno mnie obchodzi, że nie wie! Jak się czegoś nie wie to się nie odzywa! Nie zważałam na temperaturę i padający śnieg. Nie chciałam wracać. Nie mogli mnie zobaczyć w takim stanie. Nie on. Ten... Ten... Brakowało mi słów żeby go pisać. Żadne nie było adekwatne do tego co teraz czułam.
Po dość długiej chwili weszłam z powrotem do budynku. Otarłam resztki łez i wzięłam kilka głębokich wdechów. Żałowałam, że nie mam przy sobie lusterka żeby zobaczyć jak wyglądam, ale ostatecznie stwierdziłam, że jest mi to obojętne. Zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami do studia gdzie znajdowały się moje rzeczy. Słyszałam jak Savan drze się na Styles'a. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Starałam się na nikogo nie patrzeć. Katem oka dostrzegłam moją kurtkę i torbę, które dalej leżały w tym samym miejscu. Słyszałam jak wszyscy proszą abym coś powiedziała, ale ja w ogóle nie reagowałam. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się ku wyjściu gdy poczułam dłoń zaciskająca się na moim ramieniu. Odruchowo spojrzałam na osobę, która odważyła się mnie zatrzymać i ujrzałam TE zielone tęczówki.
- Kate...- nie chciałam go słuchać ani chwili dłużej.
- Puść mnie!- wyrwałam mu się- Nie odzywaj się do mnie!- czułam jak po raz kolejny moje oczy stają się wilgotne jednak nie byłabym sobą gdybym tak po prost wyszła- Nigdy, przenigdy nie osądzaj ludzi bez poznania całej prawdy o nich! Możesz myśleć, że rozumiesz, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest!- krzyczałam łamiącym się głosem, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Szybko wytarłam ją rękawem i opuściłam studio trzaskając za sobą drzwiami.
-Czyś Ty kurwa zwariował?!- pierwszy raz słyszałem przekleństwo padające z ust Savana- Co Ty sobie myślisz do jasnej cholery Styles? Sodówka Ci uderzyła do głowy?!
Jeszcze w życiu nie widziałem go tak zdenerwowanego. Siedziałem na kanapie i wsłuchiwałem się w wrzaski jego i kumpli, którzy stali nade mną i również informowali mnie o swoim rozczarowaniu moim zachowaniem "Delikatnie to ująłeś"
- Nawet mi nie próbuj wmówić, że to jej wina bo ona tak na Ciebie działa i takie tam!
- Chyba jako jedyny nie zrozumiałeś, że kazała Ci przestać bo od razu wiedziała na co Cię stać. Zaśpiewałeś to bezbłędnie! A pragnę zauważyć, że to nic złego.- dobijał mnie Liam. Jak mogłem być taki głupi? Znowu!
- Przepraszam...- powiedziałem skruszony- Nie chciałem...
- Harry czy Ty się słyszysz?!- nawet Louis był na mnie wściekły.
- Myślałem, że ona...- chciałem jakoś usprawiedliwić mój wybuch gniewu, ale nim zdążyłem się zorientować, że tu nie ma czego usprawiedliwiać wtrącił się Zayn.
- Nie no trzymajcie mnie bo ja mu walnę skoro Kate tego nie zrobiła!
- Hej! Chłopaki uspokójcie się!- jak nigdy sytuację próbował opanować Niall.
- On ma rację.- pomógł mu Kotecha- Krzyki na nic się już nie zdadzą.- zajął miejsce na przeciwko mnie siadając na stoliku.- Coś Ty najlepszego narobił? Każdą dziewczynę, która Ci się podoba tak traktujesz? Musiałeś jej udowodnić, że jesteś górą?
- Co Ty wygadujesz?!- oburzyłem się- Kate...
- Proszę Cię Harry! Masz mnie za debila?- spytał całkiem poważnie- Przecież widzę jak na nią patrzysz. Pożerasz ją wzrokiem! Gdy złapała Payen'a za rękę, a Horan się do niej przytulił myślałem, że ich poćwiartujesz. Jak to jest, że wszyscy to dostrzegają, a Ty nie? Dobrze wiem, że to dlatego tak wybuchnąłeś, ale do jasnej cholery musisz się opanować! Nie możesz się tak zachowywać tylko i wyłącznie dlatego, że nie jest Tobą zainteresowana. Co to ma być jakaś kara żebyś ty poczuł się lepiej? To nie jest twoja koleżanka!
- Chcesz żeby zerwała z nami tą umowę?- dodał swoje trzy grosze Niall- Dzisiaj nas tak wspierała. Zwłaszcza mnie. Już myślałem, że może się nawet z nami zakumpluje, a teraz musimy się modlić żebyśmy ją jeszcze kiedykolwiek zobaczyli...
Słowa Nialla trafiły prosto w moje serce. Miał rację. Dzisiaj stanęła za nim, a właściwie to za nami wszystkimi murem pomimo tego, że zna nas raptem parę dni. Już nie wspominając o tym, że w ciągu tych kilku razy za każdym razem coś odwaliliśmy. "Głównie Ty" Szczegół.... Na dodatek wizja, że już jej nie zobaczę spowodowała, że zacząłem podpadać w panikę. Boże, czemu ona tak na mnie działa?
- Macie absolutną rację...- pokiwałem zrezygnowany głową.
- Oczywiście, że mamy!- powiedział dalej wkurzony Zayn.
- Savan... Błagam Cię. Pomóż mi ją przeprosić.- poprosiłem go.
- Zorganizuj jakieś potajemne spotkanie tak żeby nie wiedziała, że tam będzie.- podsunął pomysł Li.
- Może u Ciebie w domu?- do planowania dołączył się Lou.
- Nie. Od razu się domyśli...- podrapał się po głowie Kotecha. Tupał nerwowo nogą i z pełnym skupieniem na twarzy próbował coś wymyślić. W końcu go oświeciło- Znam miejsce, które będzie idealne. Co prawda zabije mnie jeśli Cię tam zaprowadzę, ale za bardzo was lubię żeby nie zaryzykować...
- Dzięki!- uściskałem go- Odwdzięczę się jakoś...
- Taaa... Kup mi ładny wieniec...
W ciągu jednej nocy Jej świat wywrócił się do góry nogami. Próbując ponownie odnaleźć się w otaczającej jej rzeczywistości, wyjeżdża do Anglii, gdzie stara się zacząć nowe życie. Niezwykle uzdolniona muzycznie dziewczyna staję się najlepszą i najbardziej pożądaną "tekściarką" w muzycznym show biznesie. Jednak czy TO jej wystarczy aby znów być szczęśliwą? Czy pięciu chłopaków z najsłynniejszego boysband'u na świecie namiesza jej w głowie i pokaże jak w pełni cieszyć się z życia?
30 kwietnia 2013
26 kwietnia 2013
10
Siedziba Syco Music, Studio A
- No proszę...- skupiła swój wzrok na mnie- Czyli to Pan jest zwolennikiem nagości... W takim razie dobrze, że postanowiłam jasno określić, którą część garderoby miałam na myśli.
Zamknęła za sobą drzwi a ja spaliłem totalnego buraka. Nie wierzę, że po raz kolejny musiała przyczepić się do mnie.To wszystko przez tych debili! Akurat na mnie musieli się spojrzeć... Ze złości zacisnąłem tak mocno pięści, że aż kostki mi pobielały, a usta zacisnąłem w wąską linie. Ja im się kiedyś odwdzięczę...
- Zaraz nam przywali...
- Cicho siedź Louis bo oberwiesz pierwszy.- ostrzegł go Zayn.
- Ja?! Nie ma mowy. Za bardzo mnie kocha!
- Żebyś się nie zdziwił...- powątpiewał w moją miłość do przyjaciela Niall.
- Właśnie.- dodał Malik- Wiesz, że przy Kate chłopak się nie kontroluje...
- Lepiej. Się. Zamknijcie.- wysyczałem przez zaciśnięte zęby i jeszcze mocniej ścisnąłem pięści.
- Myślę, że powinniśmy zrobić to co nam kazała i zdjąć wreszcie te kurtki i trochę się rozejrzeć. W końcu spędzimy tu trochę czasu.- Liam jak zwykle jako jedyny widział co powinniśmy zrobić.
Ściągnęliśmy z siebie (tylko i wyłącznie) okrycia wierzchnie i porozglądaliśmy się trochę po studiu. Było ono co najmniej dwa razy większe od tego, w którym byliśmy ostatnio. Całość utrzymana była w dość ciemnych, ale za to ciepłych kolorach brązu. Na przeciwko wejścia stał niski, ale za to pokaźnych rozmiarów stolik wykonany z ciemnego drewna, wokół którego spokojnie mogłoby usiąść dziesięć osób. Na lewej ścianie stały dwie wielkie kanapy z jasno kremowej skóry i pasujące do nich fotele w tym samym kolorze. Po prawej stronie znajdował się swego rodzaju boks oddzielony szybą, w którym stały mikrofony i gdzie nagrywa się wokal, a przed nim OGROMNY panel, na którym świeciło się setki, o ile nie tysiące mały lampeczek. Dodatkowo znajdowały się na nim pokrętła i przyciski różnej wielkości. Byłem pod wielkim wrażeniem. Nie mogłem uwierzyć, że tu jestem i że razem z chłopakami nagramy tu nasz pierwszy album. To było wręcz niewiarygodne.
Gdy ja przyglądałem się wszystkiemu z "bezpiecznej" odległości Louis nie mógł oprzeć się pokusie żeby czegoś nie dotknąć. Oczywiście za cel obrał sobie chyba najdroższą rzecz jaka mogła się tu znajdować, czyli panel. Podszedł do niego i gdy już miał coś wcisnąć usłyszeliśmy głośny krzyk.
- Nie dotykaj!
Wszyscy aż podskoczyliśmy, a Lou odsunął się jak poparzony i omal nie wywrócił się o stojące za nim krzesło. Obróciliśmy się w stronę, z której dobiegał głos i ujrzeliśmy Kate opierającą się o framugę drzwi. "Jak ona tu weszła, że jej nie zauważyliśmy?"
- Boże! Chcesz żebym zawału dostał?- spytał Tommo trzymając rękę na sercu. Myślę, że już był po jednym...
- Nie. Dlatego lepiej żeby Pan tego nie ruszał. Nie chce Pan wiedzieć ile to kosztuje...
Minęła mnie, a w powietrzu zaczął rozprzestrzeniać się zmysłowy zapach jej perfum. Podeszła do urządzenia i przejechała po nim palcem. Jej ruchy były takie delikatne i pociągające... "Zwolnij kolego!"
- I jak wam się podoba?
- Jest... WOW!- wydusił z siebie Zayn.
- Bardzo wyczerpująca odpowiedź Panie Malik. Siadajcie.
Wskazała nam skórzany komplet a sama usiadła na obrotowym krześle centralnie na przeciwko nas. Tym razem zająłem takie miejsce, że siedziałam na skos niej mając na nią idealny widok i wcale nie zrobiłem tego specjalnie "Nie, pewnie, że nie..." Chyba wiem co mówię?! Nim zdążyliśmy rozpocząć rozmowę do studia wrócił Savan.
- Sorry, że musieliście czekać. Jak tam? Podoba się?- klapnął obok Kate na drugim krześle.
- Nie są zbyt rozmowni. Pan Malik ograniczył się do "WOW", ale chociaż się odezwał.- zwróciła się do niego z ledwie zauważalnym uśmiechem na ustach. "Ciekawe jak wygląda jej szeroki uśmiech..."
- Faktycznie się nie wysililiście chłopcy...- Kotecha mrugnął do nas, jakby chciał nam dodać odwagi i otuchy. Ona faktycznie dziwnie na nas działa "Zwłaszcza na Ciebie" Jezu...- To od czego zaczynamy?
- Może najpierw niech coś opowiedzą o sobie?- zaproponowała Kate, a my zgodziliśmy się na jej propozycję "Ty byś się zgodził na wszystko" No nie wytrzymam!
- Ja mogę pierwszy.- Liam podniósł do góry rękę jakby zgłaszał się do odpowiedzi.
- A mógłbym mieć małą prośbę?- wciął się jeszcze Louis.
- Tak Panie Tomlinson?
- Ja właśnie w tej sprawie. Mogłabyś przestać do nas mówić "per Pan"?
- Dobrze. Jeśli was to denerwuje...
- Strasznie..- mimowolnie się odezwałem nie zdając sobie z tego do końca sprawy. Dziewczyna spojrzała na mnie i zuchwale się uśmiechnęła.
- Nad Panem jeszcze pomyślę.- "Uuu... Ktoś tu ma specjalne względy" Dziękuję bardzo za takie względy!
Liam zaczął opowiadać historię prawie całego swojego życia. Nie. Nie prawie. CAŁEGO. Zaczął od tego gdzie i kiedy się urodził, a skończył na tym co jadł dzisiaj na śniadanie. Ok, może trochę przesadziłem z tym śniadaniem, ale niewiele mu brakowało. Na szczęście Zayn, Niall i Louis nie poszli w jego ślady i nieco skrócili swoje historie. Inaczej siedzielibyśmy tu do końca tygodnia. Kate w pełnym skupieniu słuchała każdego słowa i notowała coś w swoim zeszycie.
- Po co Ci te informacje?- spytałem zaciekawiony.
- Pomyślałam, że wolelibyście abym dowiedziała się czegoś na wasz temat od was samych. Nikt wam nie kazał odpowiadać. Chciałam po prostu jakoś zacząć...
Przeniosła swój wzrok na mnie i wbiła we mnie te zniewalające zielone tęczówki. W porównaniu do jej, moje były wyblakłe. Miałem wrażenie jakby za każdym razem kiedy je widzę ich kolor stawał się jeszcze bardziej intensywny choć myślałem, że to już niemożliwe. A jednak...
- Harry... HARRY!- chyba na chwilę się wyłączyłem- Dobrze się czujesz?- Savan podszedł do mnie i bacznie mi się przyjrzał.
-Yyy... Tak. Jasne. Wszystko w porządku.- uspokoiłem go, choć pewnie wcale nie musiałem. Dobrze wiedział co według niego się ze mną dzieję. Jeśli myślał, że to przez pewną brunetkę... "Chyba zapomniałeś dodać jakiegoś przymiotnika, jak na przykład "atrakcyjna" Nie nie zapomniałem. Jak dla mnie jest pyskata, bezczelna, egoistyczna... "Przeszkadza Ci to?" Poproszę o następne pytanie...
- Jeśli będziesz chciał to później coś o sobie powiesz, a teraz przejdźmy do kolejnego punktu naszego dzisiejszego spotkania. Otóż musicie mi powiedzieć jaki rodzaj muzyki chcielibyście śpiewać?
Kate czekała na naszą odpowiedź, a my zdębieliśmy. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ba! Nawet się na tym nie zastanawialiśmy. Przynajmniej ja. Cały czas byliśmy zajęci przygotowaniami do występów na żywo w X Factorze i jakoś tak nie było na to czasu. Jak to w ogóle możliwe? Przecież jesteśmy zespołem! Powinniśmy znać odpowiedź na tak podstawowe pytanie!
Dziewczyna od razu zauważyła konsternację na naszych twarzach. Westchnęła i wstała z krzesełka mówiąc pod nosem "Debiutanci..." Zaczęła przechadzać się po studiu w tę i z powrotem, bawiąc się przy tym długopisem, który trzymała w dłoni. Po jakiejś minucie zatrzymała się.
- Ulubiony piosenkarz, piosenkarka albo zespół.
Nie było to pytanie, a raczej stwierdzenie, więc nie do końca wiedzieliśmy o co jej chodzi. Obróciła się w naszą stronę i nas ponagliła
- Na co czekacie? Wymieniać. Każdy po kolei.
Jak pierwszy odezwał się Niall:
- Bon Jovi, Frank Sinatra, The Script.
Potem Liam:
- The Beatles, Justin Timberlake, Take That.
Zayn...
- Michael Jackson, Usher.
Louis...
- Robbie Williams, The Beatles.
I ja...
- Coldplay i Kings of Leon. -Kate podniosła na mnie wzrok i delikatnie uniosła lewy kącik ust- No co?- "Co ja znowu zrobiłem?!"
- Nic. Po prostu też ich lubię.
Ponownie zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu ze skupieniem na twarzy. Za każdym razem gdy przechodziła w pobliżu dochodził do mnie ten niesamowity zapach. Jak to możliwe, że był tak wyrazisty a zarazem delikatny? W sumie to trochę do niej nie pasował. W końcu była taka poważna i zdystansowana. Wydawała się być raczej "twardą" laską. "Pozory mylą..." Nie możliwe żeby była aż tak dobrą aktorką.
- I co z nimi zrobimy?- Savan czekał na to co powie Kate.
- Moment. Muszę pomyśleć. Nigdy nie pomagałam nikomu wybrać gatunku muzyki jaki ma śpiewać.
- Nigdy?- zaciekawił się Li.
-Nigdy.- potwierdziła- Jesteście pierwszymi debiutantami, z którymi współpracuję.
- Pierwszymi?- powtórzył Malik.
- Czy ja mówię nie wyraźnie?
- Ale ekstra!
Horan podskoczył podekscytowany na kanapie. Faktycznie to chyba niezłe wyróżnienie. Ciekawe co takiego powiedział jej Savan, że się zgodziła z nami pracować. Oparła się o szklaną szybę i skupiła wzrok na swoich butach.
- Hmm...- zaczęła bawić się dolną wargą przejeżdżając po niej palcami i lekko ją przygryzając. "Błagam nie rób tego!"- Niall lubi klasyczny pop z odrobina swing'u oraz różne odmiany rocka. Zayn z kolei stawia na R&B i rap. Liam dokłada do tego muzykę dance podobnie jak Louis. Nasze muzyczne zestawienie kończ Styles z jego skłonnością do indie pop'u i alternatywnego rocka.
Wszyscy wpatrywaliśmy się w nią i czekaliśmy co będzie dalej. Jeśli chodzi o nasze gusta muzyczne poskładała to w całość idealnie. Tylko co ona chce z tym zrobić? Każdy z nas lubi coś innego, nie licząc Li i Lou, którzy jako jedyni mają podobne upodobania.
- Proste. Musimy to wszystko jakoś połączyć.- odepchnęła się od ściany i chwyciła swój zeszyt, ponownie coś w nim notując.
Popatrzeliśmy po sobie, a każdy z nas nie krył zaskoczenia tym co przed chwilą usłyszał. Ona chyba zwariowała... Przecież to jest niewykonalne! Nigdy niczego nie napisałem, a dobrze o tym wiem.
- Chcesz połączyć tak odmienne gatunki i uważasz, że to jest proste?- spytał się Savan jednocześnie się śmiejąc.
- Tak.- odparła krótko, ale zarazem pewnie. Kotecha przestał się śmiać. Zrobił wielkie oczy i zaczął mówić całkiem poważnie.
- Kate, znam Cię dość długo i wiem na co Cię stać, ale to się nie uda...
- W takim razie przyszykuj się na mały szok.- spojrzała na niego- Wszystko jest możliwe. Przykład? Nie wierzyłeś, ze pójdę na ten głupi fi...- urwała w połowie i ugryzła się w język zmieniając temat- Lubię wyzwania. Uważasz, że jestem w stanie napisać materiał dla zespołu, który składa się z pięciu wokalistów, to czemu nie możesz uwierzyć w to, że połączę pięć gatunków?
- Bo mam trochę więcej doświadczenia i wiem, że to na pewno nie jest łatwe. O ile w ogóle możliwe...
- Zawsze mi mówisz, że powinnam sobie stawiać nowe cele i podnosić poprzeczkę. Właśnie to robię.
- Dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli.
- Od czegoś trzeba zacząć, nie? Chłopaki...- zwróciła się do nas- Myślicie, że mi się uda?
- Pewnie!- odpowiedział szybko Niall. Kto jak kto, ale on zdecydowanie najbardziej z nas w nią wierzył.
- Chwila...- Savan dalej nie był przekonany co do tego pomysłu- Załóżmy, że napiszesz te trzy kawałki i faktycznie Ci się uda osiągnąć wspólny dla nich styl. Powiedz mi jak ja mam potem sam napisać resztę? To będzie jakiś kompletny misz-masz bez Ciebie!
-Spokojnie Braciszku...- podeszła do niego i usiadła mu na kolanach zakładając ręce na ramionach- W razie czego trochę Ci pomogę i powiem na czym masz się skupić. Dasz radę. My sobie nie poradzimy? No proszę Cię...
Mężczyzna pokręcił z niedowierzaniem głową i potarł dłonią czoło.
- Ok. Nie wierzę, że to mówię, ale się zgadzam. Tylko pamiętaj. Jak coś nie wypali to Ty im się tłumaczysz, tak samo jak Simonowi i Paulowi, jasne?
- Pasuje.- podniosła rękę, a on przybił jej niechętnie piątkę- Cholera! Miałam iść do Cowella! Zaraz wracam!
Zeskoczyła mu z kolan i wybiegła szybko za drzwi zostawiając nas samych z wciąż kręcącym z niedowierzaniem głową Kotechą.
Kocham ją jak prawdziwą siostrę, ale tym razem to lekko przegięła. Pomysł, że skomponuje coś z kilku różnych gatunków jest niewykonalny. Przynajmniej dla mnie. A ona? Ta jej determinacja na twarzy i błysk w oku...
- Myślisz, że jej się uda?- Louis zadał mi pytanie, na które wciąż szukałem odpowiedzi.
- Tak.- wbrew pozorom nie musiałem się długo zastanawiać.
- Na prawdę?- potrzebował potwierdzenia. Ton jego głosu nie był zbyt pewny. Skinąłem głową i zaśmiałeś się pod nosem. "Ona to zrobi..."
- Jest niesamowita...- skomentował Zayn
- Fenomenalna.- poprawiłem go.
- Opowiedz nam coś o niej.
Spojrzałem na Nialla, który chyba nie wiedział o co mnie poprosił. Choć bardzo bym chciał, aby dowiedzieli się o niej czegoś więcej, musiałem trzymać buzię na kłódkę. Po pierwsze chłopcy podpisali tą całą "klauzulę poufności", a po drugie zabiłaby mnie gołymi rękami gdybym im coś wyjawił. Tym bardziej jeśli byłoby to coś co nie wiąże się z jej życiem zawodowym.
- Przepraszam chłopaki, ale nie mogę. Obiecałem, że nic nikomu nie powiem.
- Czemu się tak ukrywa?- próbował wyciągnąć coś ze mnie Harry.
- Proszę was...- podniosłem do góry rękę aby przestali- Żadnych pytań na jej temat. Jak chcecie to sami ją zapytajcie.
- Uważaj bo jeszcze nam odpowie...- prychnął Mulat.
- Skąd wiesz, że tego nie zrobi? Już i tak postępem jest to, że tu z wami siedzi.
- Właśnie! Coś Ty jej powiedział, że się zgodziła?- kolejne trudne pytanie od Loczka. Uparciuch z niego "Zupełnie jak Kate"
Chłopcy z wyczekiwaniem czekali na moją odpowiedź. Uciekałem wzrokiem żeby nie widzieć wpatrujących się we mnie pięciu par oczu choć świetnie czułem ich spojrzenie na moim ciele.
- Ja naprawdę nie mogę.- uśmiechnąłem się słabo, prosząc aby dali już spokój.
- To powiedz nam chociaż czy faktycznie jest Twoją siostrą.- ostatnie pytanie padło od Liama, ale nie zdążyłem na nie odpowiedzieć
- Nie jestem.- nawet nie wiem kiedy Kate wróciła do studia. Podeszła do mnie i znów usiadła mi na kolanach- Po prostu kochamy się jak rodzeństwo, a chyba najlepszym tego dowodem są nasze "bratersko-siostrzane kłótnie".- puściła do mnie oczko- A co podobna jestem do niego? Mam nadzieję, że nie bo inaczej będę skazana na jakiś zakon czy coś. Z takim wyglądem...
Zmierzyła mnie wzrokiem i zrobiła skwaszoną minę. W ramach kary połaskotałem ją, a ona zaczęła się śmiać.
- Ej! Już! Koniec!- zeskoczyła z moich kolan i wróciła na swoje miejsce.
- Nie jesteś do niego podobna, ale przecież możesz być jego siostrą przyrodnią.- wyjaśnił Lou.
Dziewczyna zamarła, a jej spojrzenie stało się puste i kompletnie bez wyrazu. Radosny nastrój, który jeszcze przed chwilą było dostrzegalny na jej twarzy, zniknął na dobre. "Po co on się odzywa?!"
- Pan ma przyrodnie rodzeństwo?- i po miłej atmosferze, nie ma ani śladu...
Tomlinson widząc jej reakcję i słysząc zwrot "per Pan" od razu zrozumiał, że to pytanie było nie na miejscu. Pobladł i próbował się skoncentrować na wszystkim innym tylko nie na Kate. Cisza, która zapadła była na tyle nieznośna, że w końcu postanowił jej odpowiedzieć.
- Tak. Cztery siostry.
- Kocha je Pan?
- Oczywiście, że tak!
- Ufają Ci?- drążyła dalej.
- Tak sądzę...
- To duża odpowiedzialność Panie Tomlinson.- oparła łokcie na podłokietnikach i splotła razem palce- Zaufanie jest jak miłość, wiąże się z ryzykiem. Jeśli ktoś decyduje się zaufać musi mocno wierzyć, że osoba, którą tym obdarzył jest tego warta.- spojrzała na mnie- Niech Pan tego nie spieprzy. Rany się goją, ale blizny zostają przez co nigdy nie zapominamy...
Skończyła swoje małe przemówienie, a my siedzieliśmy kompletnie oniemiali. Gdy tak mówiła była jak jakiś budda albo mistrz, który przekazuje wiedzę swoim uczniom. Tak. Zdecydowanie ona była naszym mistrzem, a my jej uczniami.
Louis obiecał, że nigdy nie zawiedzie swoich sióstr, a reszta postanowiła skończyć z zadawaniem pytań. Przynajmniej dzisiaj. Znając ich jeszcze nie raz coś palą, a Kate w ramach odpowiedzi przekaże im kolejną prawdę życiową umiejętnie omijając udzielenia odpowiedzi.
Restauracja
Zbliżała się godzina piętnasta, a Niall zaczął strasznie marudzić jaki to on jest głodny i że już dłużej nie wytrzyma, więc zrobiliśmy sobie przerwę na obiad.
- Ciekawe czemu Kate z nami nie poszła...- zastanawiał się nasz głodomor między jednym kęsem a drugim. Jak on może tyle jeść?!
- Może dlatego, że podpisałeś taki jeden papierek, w którym jest jasno powiedziane, że nie pokazujemy się z nią w miejscach publicznych żeby nikt nie domyślił się, że ona to... ona?- zapytał z ironią w głosie Zayn.
- Faktycznie.- przyznał- Ale przecież ona też musi coś jeść!
- Jak chcesz to weź jej coś na wynos i jak wrócimy to jej dasz.- zaproponowałem, a przyjaciel od razu zerwał się z miejsca i pobiegł coś zamówić, nie zapominając o zabraniu sobie kawałka kurczaka na jakże daleką drogę do kasy...
- Założę się, że kupi też coś dla siebie.- postawił wyzwanie Lou.
- Stawiam dychę.- Harry wyjął banknot i położył go na stole.
- Ja też.- Zayn dołożyłem drugi.
- Liam?
- Jest sens się zakładać? Przecież wiadomo, że to zrobi.
- Stary no dawaj. Jak tak zrobi kasa wraca do nas, a jak nie dajemy ją jemu.
- No dobra. Trzymaj.- Podałem przyjacielowi pieniądze, a on schował je do kieszeni spodni.
- Musimy chwilę poczekać.- oznajmił Horan wracając do stolika i dokończając swój posiłek.
- Nie zastanawiacie się czemu Kate tak dziwnie zareagowała na pytanie Lou?
- Harry daj spokój... Savan ma rację. Nie ma sensu jej się na razie o nic pytać. Na prawdę sądzisz, że kiedyś Ci wszystko o sobie opowie? Czytałeś w ogóle tą klauzulę? W życiu nie widziałem tak wyszczególnionych warunków umowy. Żaden prawnik się do tego nie doczepi, a jak złamiemy którąś z zasad to żaden nie będzie nam w stanie pomóc, w razie gdyby pozwała nas do sądu.- miałem nadzieję, że moje argumenty go przekonają, ale on dalej swoje...
- Zawsze można spróbować. Widziałeś, że dzisiaj już prawie się wygadała z czymś na "fi".
- Odpuść sobie.- nakazał mu Tommo- Nie chcesz przeżywać tego co ja dzisiaj. Chociaż pewnie już to czułeś, co?- poruszył wymownie brwiami, a ja przypomniałem sobie sytuację z rana.
- Bardzo śmieszne! Ja się kiedyś na was zemszczę!- pogroził nam Loczek.
Do stolika podeszła kelnerka z wielką siatką wypełnioną jedzeniem i podała ją Horanowi. Ten z nieukrytym zadowoleniem na twarzy zajrzał do środka i zaciągnął się zapachem. "Nie ma mowy żeby to było tylko dla Kate!" pomyślałem. Wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się z powrotem do studia, gdzie czekała na nas pewna tajemnicza brunetka...
Dom Savana
- Witajcie w naszych skromnych progach! Wchodźcie!
Ana przywitała nas gorąco i zaprosiła do jadalni. Każdy zajął swoje "stałe" miejsce i już nie mogliśmy się doczekać aż skosztujemy pyszności jakie przygotowała.
- A gdzie Savan?- nigdzie nie dostrzegałam mojego Braciszka.
- Rozmawia z kimś przez telefon na górze. Zaraz przyjdzie.
- Muszę na chwilę wyjść.- szepną mi do ucha Tomek i zniknął. Nim wrócił z piętra zszedł Kotecha.
- O cześć dziewczyny!- przywitał się ze mną i Gabą mocno nas ściskając- Jak my się dawno nie widzieliśmy...- puścił do mnie oczko.
- Racja, ale muszę Ci powiedzieć, że nic się nie zmieniłeś.
- Za to Ty się trochę postarzałaś.- "Jaki on miły..."
- To dobrze. W końcu nie będzie wyglądać jak dziecko. Niedługo kończy osiemnaście lat! Kiedyś musi spoważnieć.- usprawiedliwiła mój "stary" wygląd Gabrysia.
- Dzięki.- mruknęłam i pokazałam jej język.
- Może by mi tak ktoś pomógł?- Ana weszła do pokoju z wielkim półmiskiem, o mało się nie wywracając. Narzeczony od razu do niej podbiegł i przejął naczynie- Dziękuję Kochanie.- ucałowała go w policzek- Nie przejmuj się Kasia i tak z nich wszystkich to Ty jesteś najpoważniejsza i najrozsądniejsza. Trochę to dziwne, ale prawdziwe.
- Skarbie chyba coś Ci się pomyliło... Naszykowałaś jeden talerz za dużo.- Savan stał i jeszcze raz liczył czy wszystko się zgadza według jego rozrachunku- Powinny być cztery, a nie pięć.
- Czy Ty podważasz moje zdolności matematyczne? Przypominam Ci, że to ja jestem nauczycielką, a nie Ty. Nic mi się nie pomyliło...- Nim Ana zdążyła powiedzieć mu dla kogo jest piąty talerz do jadalni wrócił Tomek.
- Ten jest chyba dla mnie.
Brat spojrzał przez ramię i obdarzył mojego chłopaka zimnym spojrzeniem. Gdyby jego wzrok mógł zabijać musiałabym zamówić wieniec z napisem "Ostatnie pożegnanie" Oczywiście jak zwykle powiedział mu tylko "Witaj" i nawet nie podał mu ręki. Nie rozumiem czemu on go tak nie lubi. Zupełnie jak Max...
- To może zaczniemy.- krępującą ciszę przerwał głos Gaby, która jako pierwsza rzuciła się na dania znajdujące się na stole. Obawiałam się czy cokolwiek dla nas zostawi.
- Niall to idealny chłopak dla Ciebie. Oboje jecie tak... Łapczywie.
- Nie jest moim chłopakiem.- przyjaciółka przerwała jedzenie i jakby trochę posmutniała.
- Jeszcze...- puściłam do niej oczko.
- A właśnie jak tam dogadujesz się z tym zespołem?- spytał mnie Tomek.
- To nie jest "ten" zespół tylko One Direction...- Savan MUSIAŁ zwrócić mu uwagę, a sądząc po grymasie jaki pojawił się na jego twarzy Ana kopnęła go pod stołem.
- Chyba dobrze.- wzruszyłam ramionami- Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie to co o mnie myślą. Mieli już kilka wpadek, ale ze względu na takiego jednego to toleruję.- posłałam Braciszkowi zabójcze spojrzenie- Starają się być mili. Dzisiaj nie było tak źle.
- Niall nawet przyniósł obiad dla Kasi.- poinformował ich o dobrym uczynku Blondyna. Nie dało się ukryć, że w głównej mierze zwracał się do Tomka. Chyba miał nadzieję wywołać u niego zazdrość- Żałujcie, że nie widzieliście jej miny, gdy dał jej siatkę z jedzeniem...- zaczął się śmiać omal nie wylewając napoju ze szklanki, którą trzymał w ręce.
- Bardzo śmieszne... Nie spodziewałam się, że wpadnie na pomysł żeby coś mi kupić, a gdy zobaczyłam ile dla mnie zamówił to aż mnie zatkało. Chyba wykupił wszystkie pozycje z menu.
- Możliwe. W końcu przyznał, że jest tego tak dużo, bo nie wiedział co lubisz
- Koniec końców trzy czwarte mu oddałam, a on wchłonął to w mgnieniu oka.- zerknęłam kątem oka na Gabrysię- Tak samo jak ona te roladki...- wskazałam ruchem głowy na pusty talerz Siostry i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.- Możesz mi tylko powiedzieć czemu chłopcy dali mu czterdzieści funtów?
- Podejrzewam, że założyli się o to, że co najmniej połowę zamówił dla siebie. Z racji tego, że oddał Ci całość, a Ty dobrowolnie oddałaś mu część to on wygrał zakład.
- Sądzę, że o nim nie wiedział bo był równie zaskoczony co ja gdy wręczali mu pieniądze.
- Pewnie mu nie powiedzieli. Za to teraz jest bogatszy o czterdzieści funtów.
Streściliśmy pokrótce resztę naszego dnia w studiu z chłopakami, a Gaba oczywiście co chwilę pytała się czy Blondynek coś o niej wspominał. Na szczęście Savan przyszedł mi z odsieczą i gdy powiedział, że "bali się" powiedzieć cokolwiek innego niż ja oczekiwałam (nie przesadzałabym z tych ich strachem) dała mi spokój. Po obfitym deserze dzięki któremu Ana upewniła się, że na pewno jesteśmy najedzeni mogliśmy wrócić do domu...
Pomagałem Anie posprzątać po kolacji, ale raczej nie byłem zbyt dobrym pomocnikiem. Ciągle coś wypadało mi z ręki i w końcu skapitulowałem po tym jak o mało nie potłukłem jej ulubionego półmiska.
- Uspokój się. Już wyszedł.- udawałem, że nie wiem o co jej chodzi- Savan przestań. Mnie nie oszukasz...
- Przepraszam... Ja po prostu nie trawię tego Tomka.- rzuciłem ścierkę do zlewu i oparłem się o blat- On w ogóle do niej nie pasuje!
- Ważne, że Kate jest szczęśliwa...- dobrze wiedziałem, że sama w to nie wierzyła. Spojrzałem na nią, a ona tylko westchnęła i podeszła do mnie- Posłuchaj. To nie jest zły chłopak i dobrze o tym wiesz. Dba o nią i nigdy jej nie skrzywdził. Poza tym znają się od dziecka, więc nikt nie zna jej tak dobrze jak on...
- Ja znam ją dobrze!- oburzyłem się. Przecież to moja mała siostrzyczka!
- Teraz tak, ale nie znałeś jej przed tym jak tu przyjechała. Wiesz tylko z opowieści Gabrysi jaka była przed...
- Nie kończ!- przerwałem jej. Nie chciałem słuchać jeszcze raz tej historii. Za każdym razem gdy na nią patrzyłem zastanawiałem się przez co musiała przejść. W sumie to nie jestem pewny czy już się z tym uporała. Na pewno nie do końca. Może inni wierzą gdy mówi im, że jest szczęśliwa, ale mnie na to nie nabierze. Tak nie wygląda szczęśliwa nastolatka. Ana przytuliła mnie i kontynuowała.
- Przepraszam.- złożyła pocałunek na moim policzku- Nie chciałam Ci o tym przypominać, ale nie możemy udawać, że nic się nie stało. To nie sprawiedliwe, że jest taka młoda i tyle już w życiu przeszła, ale to też część jej historii, która spowodowała, że jest teraz taka a nie inna.
- Jest świetna, kochana, miła, odpowiedzialna, zabawna, odważna...- gdyby nie ręka narzeczonej na moich ustach mógłbym tak gadać godzinami.
- Wiem.- uśmiechnęła się do mnie smutno- Jest niesamowita...
- Jej nie da się opisać słowami.- westchnąłem ciężko- Czy to źle, że chce dla niej jak najlepiej?
- Oczywiście, że nie! Skąd taki pomysł?
- To czemu ona z nim jest? Ja tego nie rozumiem! Wiem, że jest jej przykro kiedy go tak traktuję, ale ja nie umiem inaczej. Skoro był świetnym przyjacielem to co go podkusiło żeby zostać jej chłopakiem? Tomek do niej nie pasuje! Ile razy muszę to jeszcze powtórzyć?
- Ważne co ona myśli.
- Myśli tak samo jak jak tylko się do tego nie przyznaje.
- Zrobimy tak.- ujęła moje dłonie- Będziemy dalej ją wspierać i starać się tolerować ten związek, a gdy zda sobie sprawę, że to nie to będziemy przy niej żeby ją pocieszyć, a Ty będziesz mógł powiedzieć "A nie mówiłem?!"
- Świetny pomysł...- nie umiałem ukryć sarkazmu.
- Chyba nie jesteś do końca przekonany, co?
- Pewnie, że nie. Wolałbym żeby zerwała z nim już teraz. Weźmy takiego Harrego... Byliby świetną parą!
- A skąd Ty to wiesz?- zapytała zaciekawiona.
- Trzeba było być dzisiaj z nami w studiu i ich poobserwować. Styles jest wpatrzony w Kasię jak w obrazek. Gdy jest obok to świata poza nią nie widzi. Zapiera mu dech w piersiach, ale oczywiście udaje, że nic się nie dzieje.
- A ona?
- Ciężko powiedzieć.- wzruszyłem ramionami- Rozpracowanie jej zawsze zajmuje mi więcej czasu, ale myślę, że to byłby strzał w dziesiątkę.
- Jeśli są sobie przeznaczeni to kiedyś się na pewno zejdą.
- I wtedy Tobie powiem "A nie mówiłem?!"- wyobrażając sobie tą dwójkę razem od razu poprawił mi się humor.
- Powiesz.- uśmiechnęła się i czule mnie pocałowała- Skoro Harry tak na nią reaguje to może powinieneś zaopatrzyć studio w butle z tlenem?
- Niezły pomysł.- przyznałem- Wspomnę o tym Simonowi...
- No proszę...- skupiła swój wzrok na mnie- Czyli to Pan jest zwolennikiem nagości... W takim razie dobrze, że postanowiłam jasno określić, którą część garderoby miałam na myśli.
Zamknęła za sobą drzwi a ja spaliłem totalnego buraka. Nie wierzę, że po raz kolejny musiała przyczepić się do mnie.To wszystko przez tych debili! Akurat na mnie musieli się spojrzeć... Ze złości zacisnąłem tak mocno pięści, że aż kostki mi pobielały, a usta zacisnąłem w wąską linie. Ja im się kiedyś odwdzięczę...
- Zaraz nam przywali...
- Cicho siedź Louis bo oberwiesz pierwszy.- ostrzegł go Zayn.
- Ja?! Nie ma mowy. Za bardzo mnie kocha!
- Żebyś się nie zdziwił...- powątpiewał w moją miłość do przyjaciela Niall.
- Właśnie.- dodał Malik- Wiesz, że przy Kate chłopak się nie kontroluje...
- Lepiej. Się. Zamknijcie.- wysyczałem przez zaciśnięte zęby i jeszcze mocniej ścisnąłem pięści.
- Myślę, że powinniśmy zrobić to co nam kazała i zdjąć wreszcie te kurtki i trochę się rozejrzeć. W końcu spędzimy tu trochę czasu.- Liam jak zwykle jako jedyny widział co powinniśmy zrobić.
Ściągnęliśmy z siebie (tylko i wyłącznie) okrycia wierzchnie i porozglądaliśmy się trochę po studiu. Było ono co najmniej dwa razy większe od tego, w którym byliśmy ostatnio. Całość utrzymana była w dość ciemnych, ale za to ciepłych kolorach brązu. Na przeciwko wejścia stał niski, ale za to pokaźnych rozmiarów stolik wykonany z ciemnego drewna, wokół którego spokojnie mogłoby usiąść dziesięć osób. Na lewej ścianie stały dwie wielkie kanapy z jasno kremowej skóry i pasujące do nich fotele w tym samym kolorze. Po prawej stronie znajdował się swego rodzaju boks oddzielony szybą, w którym stały mikrofony i gdzie nagrywa się wokal, a przed nim OGROMNY panel, na którym świeciło się setki, o ile nie tysiące mały lampeczek. Dodatkowo znajdowały się na nim pokrętła i przyciski różnej wielkości. Byłem pod wielkim wrażeniem. Nie mogłem uwierzyć, że tu jestem i że razem z chłopakami nagramy tu nasz pierwszy album. To było wręcz niewiarygodne.
Gdy ja przyglądałem się wszystkiemu z "bezpiecznej" odległości Louis nie mógł oprzeć się pokusie żeby czegoś nie dotknąć. Oczywiście za cel obrał sobie chyba najdroższą rzecz jaka mogła się tu znajdować, czyli panel. Podszedł do niego i gdy już miał coś wcisnąć usłyszeliśmy głośny krzyk.
- Nie dotykaj!
Wszyscy aż podskoczyliśmy, a Lou odsunął się jak poparzony i omal nie wywrócił się o stojące za nim krzesło. Obróciliśmy się w stronę, z której dobiegał głos i ujrzeliśmy Kate opierającą się o framugę drzwi. "Jak ona tu weszła, że jej nie zauważyliśmy?"
- Boże! Chcesz żebym zawału dostał?- spytał Tommo trzymając rękę na sercu. Myślę, że już był po jednym...
- Nie. Dlatego lepiej żeby Pan tego nie ruszał. Nie chce Pan wiedzieć ile to kosztuje...
Minęła mnie, a w powietrzu zaczął rozprzestrzeniać się zmysłowy zapach jej perfum. Podeszła do urządzenia i przejechała po nim palcem. Jej ruchy były takie delikatne i pociągające... "Zwolnij kolego!"
- I jak wam się podoba?
- Jest... WOW!- wydusił z siebie Zayn.
- Bardzo wyczerpująca odpowiedź Panie Malik. Siadajcie.
Wskazała nam skórzany komplet a sama usiadła na obrotowym krześle centralnie na przeciwko nas. Tym razem zająłem takie miejsce, że siedziałam na skos niej mając na nią idealny widok i wcale nie zrobiłem tego specjalnie "Nie, pewnie, że nie..." Chyba wiem co mówię?! Nim zdążyliśmy rozpocząć rozmowę do studia wrócił Savan.
- Sorry, że musieliście czekać. Jak tam? Podoba się?- klapnął obok Kate na drugim krześle.
- Nie są zbyt rozmowni. Pan Malik ograniczył się do "WOW", ale chociaż się odezwał.- zwróciła się do niego z ledwie zauważalnym uśmiechem na ustach. "Ciekawe jak wygląda jej szeroki uśmiech..."
- Faktycznie się nie wysililiście chłopcy...- Kotecha mrugnął do nas, jakby chciał nam dodać odwagi i otuchy. Ona faktycznie dziwnie na nas działa "Zwłaszcza na Ciebie" Jezu...- To od czego zaczynamy?
- Może najpierw niech coś opowiedzą o sobie?- zaproponowała Kate, a my zgodziliśmy się na jej propozycję "Ty byś się zgodził na wszystko" No nie wytrzymam!
- Ja mogę pierwszy.- Liam podniósł do góry rękę jakby zgłaszał się do odpowiedzi.
- A mógłbym mieć małą prośbę?- wciął się jeszcze Louis.
- Tak Panie Tomlinson?
- Ja właśnie w tej sprawie. Mogłabyś przestać do nas mówić "per Pan"?
- Dobrze. Jeśli was to denerwuje...
- Strasznie..- mimowolnie się odezwałem nie zdając sobie z tego do końca sprawy. Dziewczyna spojrzała na mnie i zuchwale się uśmiechnęła.
- Nad Panem jeszcze pomyślę.- "Uuu... Ktoś tu ma specjalne względy" Dziękuję bardzo za takie względy!
Liam zaczął opowiadać historię prawie całego swojego życia. Nie. Nie prawie. CAŁEGO. Zaczął od tego gdzie i kiedy się urodził, a skończył na tym co jadł dzisiaj na śniadanie. Ok, może trochę przesadziłem z tym śniadaniem, ale niewiele mu brakowało. Na szczęście Zayn, Niall i Louis nie poszli w jego ślady i nieco skrócili swoje historie. Inaczej siedzielibyśmy tu do końca tygodnia. Kate w pełnym skupieniu słuchała każdego słowa i notowała coś w swoim zeszycie.
- Po co Ci te informacje?- spytałem zaciekawiony.
- Pomyślałam, że wolelibyście abym dowiedziała się czegoś na wasz temat od was samych. Nikt wam nie kazał odpowiadać. Chciałam po prostu jakoś zacząć...
Przeniosła swój wzrok na mnie i wbiła we mnie te zniewalające zielone tęczówki. W porównaniu do jej, moje były wyblakłe. Miałem wrażenie jakby za każdym razem kiedy je widzę ich kolor stawał się jeszcze bardziej intensywny choć myślałem, że to już niemożliwe. A jednak...
- Harry... HARRY!- chyba na chwilę się wyłączyłem- Dobrze się czujesz?- Savan podszedł do mnie i bacznie mi się przyjrzał.
-Yyy... Tak. Jasne. Wszystko w porządku.- uspokoiłem go, choć pewnie wcale nie musiałem. Dobrze wiedział co według niego się ze mną dzieję. Jeśli myślał, że to przez pewną brunetkę... "Chyba zapomniałeś dodać jakiegoś przymiotnika, jak na przykład "atrakcyjna" Nie nie zapomniałem. Jak dla mnie jest pyskata, bezczelna, egoistyczna... "Przeszkadza Ci to?" Poproszę o następne pytanie...
- Jeśli będziesz chciał to później coś o sobie powiesz, a teraz przejdźmy do kolejnego punktu naszego dzisiejszego spotkania. Otóż musicie mi powiedzieć jaki rodzaj muzyki chcielibyście śpiewać?
Kate czekała na naszą odpowiedź, a my zdębieliśmy. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ba! Nawet się na tym nie zastanawialiśmy. Przynajmniej ja. Cały czas byliśmy zajęci przygotowaniami do występów na żywo w X Factorze i jakoś tak nie było na to czasu. Jak to w ogóle możliwe? Przecież jesteśmy zespołem! Powinniśmy znać odpowiedź na tak podstawowe pytanie!
Dziewczyna od razu zauważyła konsternację na naszych twarzach. Westchnęła i wstała z krzesełka mówiąc pod nosem "Debiutanci..." Zaczęła przechadzać się po studiu w tę i z powrotem, bawiąc się przy tym długopisem, który trzymała w dłoni. Po jakiejś minucie zatrzymała się.
- Ulubiony piosenkarz, piosenkarka albo zespół.
Nie było to pytanie, a raczej stwierdzenie, więc nie do końca wiedzieliśmy o co jej chodzi. Obróciła się w naszą stronę i nas ponagliła
- Na co czekacie? Wymieniać. Każdy po kolei.
Jak pierwszy odezwał się Niall:
- Bon Jovi, Frank Sinatra, The Script.
Potem Liam:
- The Beatles, Justin Timberlake, Take That.
Zayn...
- Michael Jackson, Usher.
Louis...
- Robbie Williams, The Beatles.
I ja...
- Coldplay i Kings of Leon. -Kate podniosła na mnie wzrok i delikatnie uniosła lewy kącik ust- No co?- "Co ja znowu zrobiłem?!"
- Nic. Po prostu też ich lubię.
Ponownie zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu ze skupieniem na twarzy. Za każdym razem gdy przechodziła w pobliżu dochodził do mnie ten niesamowity zapach. Jak to możliwe, że był tak wyrazisty a zarazem delikatny? W sumie to trochę do niej nie pasował. W końcu była taka poważna i zdystansowana. Wydawała się być raczej "twardą" laską. "Pozory mylą..." Nie możliwe żeby była aż tak dobrą aktorką.
- I co z nimi zrobimy?- Savan czekał na to co powie Kate.
- Moment. Muszę pomyśleć. Nigdy nie pomagałam nikomu wybrać gatunku muzyki jaki ma śpiewać.
- Nigdy?- zaciekawił się Li.
-Nigdy.- potwierdziła- Jesteście pierwszymi debiutantami, z którymi współpracuję.
- Pierwszymi?- powtórzył Malik.
- Czy ja mówię nie wyraźnie?
- Ale ekstra!
Horan podskoczył podekscytowany na kanapie. Faktycznie to chyba niezłe wyróżnienie. Ciekawe co takiego powiedział jej Savan, że się zgodziła z nami pracować. Oparła się o szklaną szybę i skupiła wzrok na swoich butach.
- Hmm...- zaczęła bawić się dolną wargą przejeżdżając po niej palcami i lekko ją przygryzając. "Błagam nie rób tego!"- Niall lubi klasyczny pop z odrobina swing'u oraz różne odmiany rocka. Zayn z kolei stawia na R&B i rap. Liam dokłada do tego muzykę dance podobnie jak Louis. Nasze muzyczne zestawienie kończ Styles z jego skłonnością do indie pop'u i alternatywnego rocka.
Wszyscy wpatrywaliśmy się w nią i czekaliśmy co będzie dalej. Jeśli chodzi o nasze gusta muzyczne poskładała to w całość idealnie. Tylko co ona chce z tym zrobić? Każdy z nas lubi coś innego, nie licząc Li i Lou, którzy jako jedyni mają podobne upodobania.
- Proste. Musimy to wszystko jakoś połączyć.- odepchnęła się od ściany i chwyciła swój zeszyt, ponownie coś w nim notując.
Popatrzeliśmy po sobie, a każdy z nas nie krył zaskoczenia tym co przed chwilą usłyszał. Ona chyba zwariowała... Przecież to jest niewykonalne! Nigdy niczego nie napisałem, a dobrze o tym wiem.
- Chcesz połączyć tak odmienne gatunki i uważasz, że to jest proste?- spytał się Savan jednocześnie się śmiejąc.
- Tak.- odparła krótko, ale zarazem pewnie. Kotecha przestał się śmiać. Zrobił wielkie oczy i zaczął mówić całkiem poważnie.
- Kate, znam Cię dość długo i wiem na co Cię stać, ale to się nie uda...
- W takim razie przyszykuj się na mały szok.- spojrzała na niego- Wszystko jest możliwe. Przykład? Nie wierzyłeś, ze pójdę na ten głupi fi...- urwała w połowie i ugryzła się w język zmieniając temat- Lubię wyzwania. Uważasz, że jestem w stanie napisać materiał dla zespołu, który składa się z pięciu wokalistów, to czemu nie możesz uwierzyć w to, że połączę pięć gatunków?
- Bo mam trochę więcej doświadczenia i wiem, że to na pewno nie jest łatwe. O ile w ogóle możliwe...
- Zawsze mi mówisz, że powinnam sobie stawiać nowe cele i podnosić poprzeczkę. Właśnie to robię.
- Dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli.
- Od czegoś trzeba zacząć, nie? Chłopaki...- zwróciła się do nas- Myślicie, że mi się uda?
- Pewnie!- odpowiedział szybko Niall. Kto jak kto, ale on zdecydowanie najbardziej z nas w nią wierzył.
- Chwila...- Savan dalej nie był przekonany co do tego pomysłu- Załóżmy, że napiszesz te trzy kawałki i faktycznie Ci się uda osiągnąć wspólny dla nich styl. Powiedz mi jak ja mam potem sam napisać resztę? To będzie jakiś kompletny misz-masz bez Ciebie!
-Spokojnie Braciszku...- podeszła do niego i usiadła mu na kolanach zakładając ręce na ramionach- W razie czego trochę Ci pomogę i powiem na czym masz się skupić. Dasz radę. My sobie nie poradzimy? No proszę Cię...
Mężczyzna pokręcił z niedowierzaniem głową i potarł dłonią czoło.
- Ok. Nie wierzę, że to mówię, ale się zgadzam. Tylko pamiętaj. Jak coś nie wypali to Ty im się tłumaczysz, tak samo jak Simonowi i Paulowi, jasne?
- Pasuje.- podniosła rękę, a on przybił jej niechętnie piątkę- Cholera! Miałam iść do Cowella! Zaraz wracam!
Zeskoczyła mu z kolan i wybiegła szybko za drzwi zostawiając nas samych z wciąż kręcącym z niedowierzaniem głową Kotechą.
Kocham ją jak prawdziwą siostrę, ale tym razem to lekko przegięła. Pomysł, że skomponuje coś z kilku różnych gatunków jest niewykonalny. Przynajmniej dla mnie. A ona? Ta jej determinacja na twarzy i błysk w oku...
- Myślisz, że jej się uda?- Louis zadał mi pytanie, na które wciąż szukałem odpowiedzi.
- Tak.- wbrew pozorom nie musiałem się długo zastanawiać.
- Na prawdę?- potrzebował potwierdzenia. Ton jego głosu nie był zbyt pewny. Skinąłem głową i zaśmiałeś się pod nosem. "Ona to zrobi..."
- Jest niesamowita...- skomentował Zayn
- Fenomenalna.- poprawiłem go.
- Opowiedz nam coś o niej.
Spojrzałem na Nialla, który chyba nie wiedział o co mnie poprosił. Choć bardzo bym chciał, aby dowiedzieli się o niej czegoś więcej, musiałem trzymać buzię na kłódkę. Po pierwsze chłopcy podpisali tą całą "klauzulę poufności", a po drugie zabiłaby mnie gołymi rękami gdybym im coś wyjawił. Tym bardziej jeśli byłoby to coś co nie wiąże się z jej życiem zawodowym.
- Przepraszam chłopaki, ale nie mogę. Obiecałem, że nic nikomu nie powiem.
- Czemu się tak ukrywa?- próbował wyciągnąć coś ze mnie Harry.
- Proszę was...- podniosłem do góry rękę aby przestali- Żadnych pytań na jej temat. Jak chcecie to sami ją zapytajcie.
- Uważaj bo jeszcze nam odpowie...- prychnął Mulat.
- Skąd wiesz, że tego nie zrobi? Już i tak postępem jest to, że tu z wami siedzi.
- Właśnie! Coś Ty jej powiedział, że się zgodziła?- kolejne trudne pytanie od Loczka. Uparciuch z niego "Zupełnie jak Kate"
Chłopcy z wyczekiwaniem czekali na moją odpowiedź. Uciekałem wzrokiem żeby nie widzieć wpatrujących się we mnie pięciu par oczu choć świetnie czułem ich spojrzenie na moim ciele.
- Ja naprawdę nie mogę.- uśmiechnąłem się słabo, prosząc aby dali już spokój.
- To powiedz nam chociaż czy faktycznie jest Twoją siostrą.- ostatnie pytanie padło od Liama, ale nie zdążyłem na nie odpowiedzieć
- Nie jestem.- nawet nie wiem kiedy Kate wróciła do studia. Podeszła do mnie i znów usiadła mi na kolanach- Po prostu kochamy się jak rodzeństwo, a chyba najlepszym tego dowodem są nasze "bratersko-siostrzane kłótnie".- puściła do mnie oczko- A co podobna jestem do niego? Mam nadzieję, że nie bo inaczej będę skazana na jakiś zakon czy coś. Z takim wyglądem...
Zmierzyła mnie wzrokiem i zrobiła skwaszoną minę. W ramach kary połaskotałem ją, a ona zaczęła się śmiać.
- Ej! Już! Koniec!- zeskoczyła z moich kolan i wróciła na swoje miejsce.
- Nie jesteś do niego podobna, ale przecież możesz być jego siostrą przyrodnią.- wyjaśnił Lou.
Dziewczyna zamarła, a jej spojrzenie stało się puste i kompletnie bez wyrazu. Radosny nastrój, który jeszcze przed chwilą było dostrzegalny na jej twarzy, zniknął na dobre. "Po co on się odzywa?!"
- Pan ma przyrodnie rodzeństwo?- i po miłej atmosferze, nie ma ani śladu...
Tomlinson widząc jej reakcję i słysząc zwrot "per Pan" od razu zrozumiał, że to pytanie było nie na miejscu. Pobladł i próbował się skoncentrować na wszystkim innym tylko nie na Kate. Cisza, która zapadła była na tyle nieznośna, że w końcu postanowił jej odpowiedzieć.
- Tak. Cztery siostry.
- Kocha je Pan?
- Oczywiście, że tak!
- Ufają Ci?- drążyła dalej.
- Tak sądzę...
- To duża odpowiedzialność Panie Tomlinson.- oparła łokcie na podłokietnikach i splotła razem palce- Zaufanie jest jak miłość, wiąże się z ryzykiem. Jeśli ktoś decyduje się zaufać musi mocno wierzyć, że osoba, którą tym obdarzył jest tego warta.- spojrzała na mnie- Niech Pan tego nie spieprzy. Rany się goją, ale blizny zostają przez co nigdy nie zapominamy...
Skończyła swoje małe przemówienie, a my siedzieliśmy kompletnie oniemiali. Gdy tak mówiła była jak jakiś budda albo mistrz, który przekazuje wiedzę swoim uczniom. Tak. Zdecydowanie ona była naszym mistrzem, a my jej uczniami.
Louis obiecał, że nigdy nie zawiedzie swoich sióstr, a reszta postanowiła skończyć z zadawaniem pytań. Przynajmniej dzisiaj. Znając ich jeszcze nie raz coś palą, a Kate w ramach odpowiedzi przekaże im kolejną prawdę życiową umiejętnie omijając udzielenia odpowiedzi.
Restauracja
Zbliżała się godzina piętnasta, a Niall zaczął strasznie marudzić jaki to on jest głodny i że już dłużej nie wytrzyma, więc zrobiliśmy sobie przerwę na obiad.
- Ciekawe czemu Kate z nami nie poszła...- zastanawiał się nasz głodomor między jednym kęsem a drugim. Jak on może tyle jeść?!
- Może dlatego, że podpisałeś taki jeden papierek, w którym jest jasno powiedziane, że nie pokazujemy się z nią w miejscach publicznych żeby nikt nie domyślił się, że ona to... ona?- zapytał z ironią w głosie Zayn.
- Faktycznie.- przyznał- Ale przecież ona też musi coś jeść!
- Jak chcesz to weź jej coś na wynos i jak wrócimy to jej dasz.- zaproponowałem, a przyjaciel od razu zerwał się z miejsca i pobiegł coś zamówić, nie zapominając o zabraniu sobie kawałka kurczaka na jakże daleką drogę do kasy...
- Założę się, że kupi też coś dla siebie.- postawił wyzwanie Lou.
- Stawiam dychę.- Harry wyjął banknot i położył go na stole.
- Ja też.- Zayn dołożyłem drugi.
- Liam?
- Jest sens się zakładać? Przecież wiadomo, że to zrobi.
- Stary no dawaj. Jak tak zrobi kasa wraca do nas, a jak nie dajemy ją jemu.
- No dobra. Trzymaj.- Podałem przyjacielowi pieniądze, a on schował je do kieszeni spodni.
- Musimy chwilę poczekać.- oznajmił Horan wracając do stolika i dokończając swój posiłek.
- Nie zastanawiacie się czemu Kate tak dziwnie zareagowała na pytanie Lou?
- Harry daj spokój... Savan ma rację. Nie ma sensu jej się na razie o nic pytać. Na prawdę sądzisz, że kiedyś Ci wszystko o sobie opowie? Czytałeś w ogóle tą klauzulę? W życiu nie widziałem tak wyszczególnionych warunków umowy. Żaden prawnik się do tego nie doczepi, a jak złamiemy którąś z zasad to żaden nie będzie nam w stanie pomóc, w razie gdyby pozwała nas do sądu.- miałem nadzieję, że moje argumenty go przekonają, ale on dalej swoje...
- Zawsze można spróbować. Widziałeś, że dzisiaj już prawie się wygadała z czymś na "fi".
- Odpuść sobie.- nakazał mu Tommo- Nie chcesz przeżywać tego co ja dzisiaj. Chociaż pewnie już to czułeś, co?- poruszył wymownie brwiami, a ja przypomniałem sobie sytuację z rana.
- Bardzo śmieszne! Ja się kiedyś na was zemszczę!- pogroził nam Loczek.
Do stolika podeszła kelnerka z wielką siatką wypełnioną jedzeniem i podała ją Horanowi. Ten z nieukrytym zadowoleniem na twarzy zajrzał do środka i zaciągnął się zapachem. "Nie ma mowy żeby to było tylko dla Kate!" pomyślałem. Wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się z powrotem do studia, gdzie czekała na nas pewna tajemnicza brunetka...
Dom Savana
- Witajcie w naszych skromnych progach! Wchodźcie!
Ana przywitała nas gorąco i zaprosiła do jadalni. Każdy zajął swoje "stałe" miejsce i już nie mogliśmy się doczekać aż skosztujemy pyszności jakie przygotowała.
- A gdzie Savan?- nigdzie nie dostrzegałam mojego Braciszka.
- Rozmawia z kimś przez telefon na górze. Zaraz przyjdzie.
- Muszę na chwilę wyjść.- szepną mi do ucha Tomek i zniknął. Nim wrócił z piętra zszedł Kotecha.
- O cześć dziewczyny!- przywitał się ze mną i Gabą mocno nas ściskając- Jak my się dawno nie widzieliśmy...- puścił do mnie oczko.
- Racja, ale muszę Ci powiedzieć, że nic się nie zmieniłeś.
- Za to Ty się trochę postarzałaś.- "Jaki on miły..."
- To dobrze. W końcu nie będzie wyglądać jak dziecko. Niedługo kończy osiemnaście lat! Kiedyś musi spoważnieć.- usprawiedliwiła mój "stary" wygląd Gabrysia.
- Dzięki.- mruknęłam i pokazałam jej język.
- Może by mi tak ktoś pomógł?- Ana weszła do pokoju z wielkim półmiskiem, o mało się nie wywracając. Narzeczony od razu do niej podbiegł i przejął naczynie- Dziękuję Kochanie.- ucałowała go w policzek- Nie przejmuj się Kasia i tak z nich wszystkich to Ty jesteś najpoważniejsza i najrozsądniejsza. Trochę to dziwne, ale prawdziwe.
- Skarbie chyba coś Ci się pomyliło... Naszykowałaś jeden talerz za dużo.- Savan stał i jeszcze raz liczył czy wszystko się zgadza według jego rozrachunku- Powinny być cztery, a nie pięć.
- Czy Ty podważasz moje zdolności matematyczne? Przypominam Ci, że to ja jestem nauczycielką, a nie Ty. Nic mi się nie pomyliło...- Nim Ana zdążyła powiedzieć mu dla kogo jest piąty talerz do jadalni wrócił Tomek.
- Ten jest chyba dla mnie.
Brat spojrzał przez ramię i obdarzył mojego chłopaka zimnym spojrzeniem. Gdyby jego wzrok mógł zabijać musiałabym zamówić wieniec z napisem "Ostatnie pożegnanie" Oczywiście jak zwykle powiedział mu tylko "Witaj" i nawet nie podał mu ręki. Nie rozumiem czemu on go tak nie lubi. Zupełnie jak Max...
- To może zaczniemy.- krępującą ciszę przerwał głos Gaby, która jako pierwsza rzuciła się na dania znajdujące się na stole. Obawiałam się czy cokolwiek dla nas zostawi.
- Niall to idealny chłopak dla Ciebie. Oboje jecie tak... Łapczywie.
- Nie jest moim chłopakiem.- przyjaciółka przerwała jedzenie i jakby trochę posmutniała.
- Jeszcze...- puściłam do niej oczko.
- A właśnie jak tam dogadujesz się z tym zespołem?- spytał mnie Tomek.
- To nie jest "ten" zespół tylko One Direction...- Savan MUSIAŁ zwrócić mu uwagę, a sądząc po grymasie jaki pojawił się na jego twarzy Ana kopnęła go pod stołem.
- Chyba dobrze.- wzruszyłam ramionami- Szczerze powiedziawszy nie interesuje mnie to co o mnie myślą. Mieli już kilka wpadek, ale ze względu na takiego jednego to toleruję.- posłałam Braciszkowi zabójcze spojrzenie- Starają się być mili. Dzisiaj nie było tak źle.
- Niall nawet przyniósł obiad dla Kasi.- poinformował ich o dobrym uczynku Blondyna. Nie dało się ukryć, że w głównej mierze zwracał się do Tomka. Chyba miał nadzieję wywołać u niego zazdrość- Żałujcie, że nie widzieliście jej miny, gdy dał jej siatkę z jedzeniem...- zaczął się śmiać omal nie wylewając napoju ze szklanki, którą trzymał w ręce.
- Bardzo śmieszne... Nie spodziewałam się, że wpadnie na pomysł żeby coś mi kupić, a gdy zobaczyłam ile dla mnie zamówił to aż mnie zatkało. Chyba wykupił wszystkie pozycje z menu.
- Możliwe. W końcu przyznał, że jest tego tak dużo, bo nie wiedział co lubisz
- Koniec końców trzy czwarte mu oddałam, a on wchłonął to w mgnieniu oka.- zerknęłam kątem oka na Gabrysię- Tak samo jak ona te roladki...- wskazałam ruchem głowy na pusty talerz Siostry i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.- Możesz mi tylko powiedzieć czemu chłopcy dali mu czterdzieści funtów?
- Podejrzewam, że założyli się o to, że co najmniej połowę zamówił dla siebie. Z racji tego, że oddał Ci całość, a Ty dobrowolnie oddałaś mu część to on wygrał zakład.
- Sądzę, że o nim nie wiedział bo był równie zaskoczony co ja gdy wręczali mu pieniądze.
- Pewnie mu nie powiedzieli. Za to teraz jest bogatszy o czterdzieści funtów.
Streściliśmy pokrótce resztę naszego dnia w studiu z chłopakami, a Gaba oczywiście co chwilę pytała się czy Blondynek coś o niej wspominał. Na szczęście Savan przyszedł mi z odsieczą i gdy powiedział, że "bali się" powiedzieć cokolwiek innego niż ja oczekiwałam (nie przesadzałabym z tych ich strachem) dała mi spokój. Po obfitym deserze dzięki któremu Ana upewniła się, że na pewno jesteśmy najedzeni mogliśmy wrócić do domu...
Pomagałem Anie posprzątać po kolacji, ale raczej nie byłem zbyt dobrym pomocnikiem. Ciągle coś wypadało mi z ręki i w końcu skapitulowałem po tym jak o mało nie potłukłem jej ulubionego półmiska.
- Uspokój się. Już wyszedł.- udawałem, że nie wiem o co jej chodzi- Savan przestań. Mnie nie oszukasz...
- Przepraszam... Ja po prostu nie trawię tego Tomka.- rzuciłem ścierkę do zlewu i oparłem się o blat- On w ogóle do niej nie pasuje!
- Ważne, że Kate jest szczęśliwa...- dobrze wiedziałem, że sama w to nie wierzyła. Spojrzałem na nią, a ona tylko westchnęła i podeszła do mnie- Posłuchaj. To nie jest zły chłopak i dobrze o tym wiesz. Dba o nią i nigdy jej nie skrzywdził. Poza tym znają się od dziecka, więc nikt nie zna jej tak dobrze jak on...
- Ja znam ją dobrze!- oburzyłem się. Przecież to moja mała siostrzyczka!
- Teraz tak, ale nie znałeś jej przed tym jak tu przyjechała. Wiesz tylko z opowieści Gabrysi jaka była przed...
- Nie kończ!- przerwałem jej. Nie chciałem słuchać jeszcze raz tej historii. Za każdym razem gdy na nią patrzyłem zastanawiałem się przez co musiała przejść. W sumie to nie jestem pewny czy już się z tym uporała. Na pewno nie do końca. Może inni wierzą gdy mówi im, że jest szczęśliwa, ale mnie na to nie nabierze. Tak nie wygląda szczęśliwa nastolatka. Ana przytuliła mnie i kontynuowała.
- Przepraszam.- złożyła pocałunek na moim policzku- Nie chciałam Ci o tym przypominać, ale nie możemy udawać, że nic się nie stało. To nie sprawiedliwe, że jest taka młoda i tyle już w życiu przeszła, ale to też część jej historii, która spowodowała, że jest teraz taka a nie inna.
- Jest świetna, kochana, miła, odpowiedzialna, zabawna, odważna...- gdyby nie ręka narzeczonej na moich ustach mógłbym tak gadać godzinami.
- Wiem.- uśmiechnęła się do mnie smutno- Jest niesamowita...
- Jej nie da się opisać słowami.- westchnąłem ciężko- Czy to źle, że chce dla niej jak najlepiej?
- Oczywiście, że nie! Skąd taki pomysł?
- To czemu ona z nim jest? Ja tego nie rozumiem! Wiem, że jest jej przykro kiedy go tak traktuję, ale ja nie umiem inaczej. Skoro był świetnym przyjacielem to co go podkusiło żeby zostać jej chłopakiem? Tomek do niej nie pasuje! Ile razy muszę to jeszcze powtórzyć?
- Ważne co ona myśli.
- Myśli tak samo jak jak tylko się do tego nie przyznaje.
- Zrobimy tak.- ujęła moje dłonie- Będziemy dalej ją wspierać i starać się tolerować ten związek, a gdy zda sobie sprawę, że to nie to będziemy przy niej żeby ją pocieszyć, a Ty będziesz mógł powiedzieć "A nie mówiłem?!"
- Świetny pomysł...- nie umiałem ukryć sarkazmu.
- Chyba nie jesteś do końca przekonany, co?
- Pewnie, że nie. Wolałbym żeby zerwała z nim już teraz. Weźmy takiego Harrego... Byliby świetną parą!
- A skąd Ty to wiesz?- zapytała zaciekawiona.
- Trzeba było być dzisiaj z nami w studiu i ich poobserwować. Styles jest wpatrzony w Kasię jak w obrazek. Gdy jest obok to świata poza nią nie widzi. Zapiera mu dech w piersiach, ale oczywiście udaje, że nic się nie dzieje.
- A ona?
- Ciężko powiedzieć.- wzruszyłem ramionami- Rozpracowanie jej zawsze zajmuje mi więcej czasu, ale myślę, że to byłby strzał w dziesiątkę.
- Jeśli są sobie przeznaczeni to kiedyś się na pewno zejdą.
- I wtedy Tobie powiem "A nie mówiłem?!"- wyobrażając sobie tą dwójkę razem od razu poprawił mi się humor.
- Powiesz.- uśmiechnęła się i czule mnie pocałowała- Skoro Harry tak na nią reaguje to może powinieneś zaopatrzyć studio w butle z tlenem?
- Niezły pomysł.- przyznałem- Wspomnę o tym Simonowi...
20 kwietnia 2013
9
Dom One Direction
Siedziba Syco Music, Studio A
Słuchałam sobie spokojnie muzyki, rysując jakieś bohomazy w moim zeszycie, aż tu nagle ktoś zasłonił mi oczy. Szybko się obróciłam i wyjęłam słuchawki z uszu.
- Jezu Ana! Zwariowałaś! Nie strasz mnie tak więcej...- przyłożyłam rękę do piersi i próbowałam się uspokoić. Moje serce waliło jak oszalałe.
- Cześć Kasia! Przepraszam, ale musiałam skorzystać z takiej okazji. Tak niewinnie wyglądałaś, że nie mogłam się powstrzymać.- uśmiechnęła się do mnie szeroko i przytuliła.
- To super, ale nie rób tego więcej, ok?
- Obiecuję.- puściła do mnie oczko. W takim razie będę musiała przyszykować się na kolejny atak...- A co Ty tu tak w ogóle robisz? Nie powinnaś być w szkole?
- Wzięłam sobie dzisiaj dzień wolnego bo musiałam iść do lekarza. Stwierdziłam, że jak już jestem niedaleko to wpadnę i odwiedzę mojego kochanego narzeczonego, ale jego jak zwykle nie ma tak gdzie powinien być.
- Skąd ja to znam...- ostatnio miałam z nim dokładnie taki sam problem- Poszedł po kawę. Powinien zaraz wrócić. Siadaj.- poklepałam miejsce obok siebie na kanapie- Opowiadaj co tam ciekawego u Ciebie słychać.
- Nic szczególnego. Za to słyszałam, że Ty się nie nudzisz...
- Racja. Wszystko dzięki takiemu jednemu facetowi. Może znasz? Ma na imię Savan...- podrapała się po głowie i zmarszczyła czoło.
- Nie... Jakoś nie kojarzę. A tak na serio to żałuj, że nie wdziałaś jego miny gdy opowiadał mi o tym jak próbował Cię przekonać, żebyś zgodziła się spotkać z tym zespołem...
Ana opisała mi wszystko ze szczegółami. Z jej opowieści jasno wynikało, że był on niesamowicie spięty i zdenerwowany. Według niej "bardzo to przeżył". Co więcej stwierdził, że było to najgorsza rozmowa w jego życiu. Przez cały czas się śmiałam bo choć może wydawać się to dramatyczne, ona ujęła to w taki sposób, że zrobiła się z tego niezła komedia. Niecierpliwie czekałam na dalszy ciąg tej historii, ale do studia wszedł "główny bohater i jego pięciu pomocników".
- Cześć kochanie! A co ty tutaj robisz?- Savan podszedł do swojej narzeczonej i czule ją ucałował.
- Byłam akurat w okolicy i pomyślałam, że wpadnę. Cześć chłopaki!- wychyliła się zza niego i pomachała do reszty nowo przybyłych. Odpowiedzieli jej chórem i spojrzeli na mnie.
- Dzień dobry Kate.- przywitał się ze mną Liam w imieniu swoim i pozostałych.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do niego i skinieniem głowy powitałam resztę.
- Chyba nigdy nie przestanie mnie to dziwić...- stwierdziła Ana kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Co takiego?- spytał ją chłopak w koszulce w paski, którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć. Jak to możliwe? W końcu nazwał mnie grubą starą panną!
- To jak ta dziewczyna działa na ludzi.- wskazała na mnie palcem i usiadła obok.- Przecież ona jest...
- Dobra, dobra...- zasłoniłam jej ręką usta- Nie ma o czym opowiadać.
- Właśnie.- wtrącił się Kotecha- Już im powiedziałem jaka jest wspaniała. Lepiej mi powiedzcie z czego się tak śmiałyście zanim weszliśmy.
- Z Ciebie.- odparłam krótko.
- Jak to ze mnie?- zdziwił się- A co ja takiego zrobiłem?
- Ana opowiedziała mi jak bardzo przeżywałeś naszą rozmowę, podczas której przekonywałeś mnie abym dała drugą szansę obecnemu tutaj zespołowi One Direction.- wskazałam na nich ręką. Odkąd weszli nawet nie ruszyli się z miejsca. Byli tak cicho, że zastanawiałam się czy w ogóle oddychają. Moja przyszła szwagierka słysząc mój "oficjalny" ton wybuchnęła śmiechem.
- Nie mów tak bo nie wytrzymam. Takie "poważne" zwroty w ogóle do Ciebie nie pasują. Jesteś pewny, że to nasza Kate?- przyjrzała mi się dokładnie, kierując pytanie do Savana.
- Tak to na pewno ona.- zapewnił ją- A tak w ogóle to wcale nie było śmieszne. Moje przeprosiny po programie, w porównaniu do tego to pikuś! I proszę się tu ze mnie nie śmiać!- odparł oburzony i skrzyżował ręce na piersi.
- O już nie przesadzaj.- dziewczyna podeszła do niego i ucałowała w policzek.
- Dokładnie. Trzeba było się trochę zastanowić zanim wpadłeś na taki głupi pomysł. Poza tym jak Ci się nie podoba to zawsze możesz sobie zmienić siostrę...- tym razem ja udawałam obrażoną. Kotecha od razu do mnie podbiegł i zaczął mocno ściskać, czochrając przy tym moje włosy. Jezu jak ja tego nie nienawidzę!
- Nigdy w życiu! Gdzie ja bym znalazł lepszą od Ciebie?- przytulił mnie jeszcze mocniej i ucałował w głowę.
- A skąd ja mam wiedzieć, gdzie Ty się pałętasz? Mnie poznałeś na jakimś zadupiu to aż strach pomyśleć gdzie teraz chodzisz. Zostaw moje włosy!- Wyrwałam się z jego objęć i przeczesałam loki ręką, aby je nieco okiełznać. Oczywiście za wiele mi to nie pomogło...
- Kochanie daj jej spokój. Wiesz, że ona tego nie lubi.- zwróciła mu uwagę Ana- Miło się tu z wami rozmawia, ale muszę już lecieć. Mam jeszcze sporo klasówek do sprawdzenia. Kate skoro Ty tu rządzisz to może mogłabyś mi powiedzieć, o której mogę spodziewać się tego Pana w domu?- zwróciła się do mnie wskazując na narzeczonego.
- Na kolacje będzie na pewno.- uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na brata. Grymas na jego twarzy jasno zakomunikował mi, że nie jest zadowolony z czasu pracy jaki dla niego przewidziałam. Niech mi ktoś kiedyś spróbuje powiedzieć, że on ciężko haruje...
- Świetnie. Ciebie też się spodziewam ujrzeć moja Panno.- pogroziła mi palcem i podeszła do drzwi- A wy chłopaki wyluzujcie się trochę.- zwróciła się do zespołu, który dalej uparcie stał w tym samym miejscu- Nic wam nie zrobi. Bądźcie grzeczni i pracowici, a wszystko będzie dobrze. Dbajcie o mojego kochanego aniołka.
- Kochanego...- zaśmiał się pod nosem Savan za co oberwał ode mnie w ramię.
- Ej! Jestem kochana, tyle tylko że poza pracą.
- Z tym się muszę zgodzić. Kate poczekaj na mnie chwilę z chłopakami, a ja odprowadzę Anę na dół.
Nasze gołąbeczki wyszyły, a w studiu zapanowała grobowa cisza. Wstałam z kanapy i podeszłam do stolika, na którym leżała moja torba. Wyciągnęłam z niej telefon i zaczęłam pisać sms'a do Gaby, informując ją, że dzisiaj kolację jemy u Kotechy. Czułam jak pięć par oczu uważnie obserwuje każdy mój ruch. Jako pierwszy odważył odezwać się Niall.
- Naprawdę będziemy tu siedzieć do wieczora?- spodziewałam się innego pytania, ale lepsze to niż nic. Ważne, że zaczęli mówić. W końcu mieli za chwilę śpiewać...
- Myślę, że uda nam się skoczyć koło 18 jeśli się postaramy. Czy to jakiś problem?
- Nie, absolutnie.- odpowiedział szybko Blondyn, ale widziałam, że coś go gryzie.
- Na pewno? Nie wyglądasz na zadowolonego...
- Martwi się, że nie zje obiadu.- wyjaśnił mi Liam. Od razu pomyślałam o Gabrysi. Ona też by tak zareagowała jak on. Chyba faktycznie do siebie pasują... Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
- Spokojnie. Będziecie mieli przerwę na obiad. Przecież nikt nie chce was tu zagłodzić na śmierć. Poza tym głodni i zmęczeni na nic mi się nie zdacie, także głowa do góry.- popatrzyłam na resztę. Na ich buziach również było widać ulgę- Znam też takiego jednego głodomora i wiem jak bardzo jest mu potrzebny nieograniczony dostęp do jedzenia.
Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co niektórzy wydobyli z siebie po raz pierwszy jakiś dźwięk. "Pierwsza lody przełamane" Postanowiłam zostawić ich na chwilę samych aby się trochę zadomowili. W końcu mieli spędzić w tym studiu sporo czasu i nie mówię tu tylko o dzisiejszym dniu.
- Muszę na chwilę wyjść. Zaraz wracam, a wy w tym czasie się rozbierzcie bo jeszcze trochę i się ugotujecie...- cięgle stali w kurtkach i szalikach wywiązanych po samą szyję. Otworzyłam drzwi i pomyślałam, że chyba powinnam nieco uściślić moją wypowiedź.
- Proszę nie barć sobie moich słów za bardzo do serca. Miałam na myśli tylko okrycie wierzchnie. Nie chcę was tu zastać w kompletnym negliżu po moim powrocie...
Przeleciałam wzrokiem po ich twarzach, ale każdy z nich spoglądał kątem oka na Styles'a.
- No proszę...- skupiłam swój wzrok na nim- Czyli to Pan jest zwolennikiem nagości... W takim razie dobrze, że postanowiłam jasno określić, którą część garderoby miałam na myśli.
Wyszłam z pomieszczenia i oparłam się o ścianę obok drzwi, próbując stłumić narastające we mnie rozbawienie z miny, jaka jeszcze przed chwilą widniała na twarzy Loczka...
Zastanawiałem się czy to na pewno dobry pomysł żeby przedstawić Gabę chłopakom już teraz, ale nie miałem innego wyboru. Ciągle dopytywali się jaka jest, a co ja miałem im odpowiedzieć? W końcu spotkaliśmy się tylko raz. Oczywiście gdybym mógł to spędzałbym z nią cały boży dzień, ale teraz mamy tyle na głowie, że najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Zresztą cokolwiek bym im nie powiedział to i tak nie oddałoby jej prawdziwego oblicza. Jej po prostu nie da się opisać słowami. Nawet "idealna" tutaj nie pasuje.
Przeszedłem się jeszcze raz po pokojach, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku i czy chłopcy za bardzo nie nabałaganili. W końcu nie chciałem żeby gdy zobaczy nasz dom, przeraziła się i uciekła z krzykiem. Wtedy pozostałoby mi tylko rzucić się z mostu lub coś w tym stylu...
- Niall weź wyluzuj. Przecież ona chyba zdaje sobie sprawę z tego, że w miejscu gdzie mieszka pięciu chłopaków nigdy nie będzie idealnego porządku.- Zayn chyba myślał, że to wystarczająca wymówka na ten cały bajzel, który na pewno było jego sprawką.
- Jeśli dalej będziesz rozrzucał brudne ciuchy po korytarzu to tak się nigdy nie stanie.- podniosłem leżąca na podłodze koszulkę i rzuciłem nią w niego.
- A po co miałaby wchodzić na górę?
- Na przykład po to żeby iść spać do pokoju z Niallem.- Hazza objął mnie ramieniem i wyszczerzył te swoje białe ząbki.
- Jezu przestańcie! Wy tylko o jednym...
- Nie my tylko Harry, a to jest diametralna różnica.- zaznaczył Louis wysuwając głowę z łazienki.
- Oj dajcie mu już spokój. To chyba normalne, że chce zrobić na niej dobre wrażenie, nie?- w mojej obronie stanął Liam.
- Dzięki Li. Chociaż Ty jeden wiesz czemu mi tak na tym zależy.
- Nie ma za co.- poklepał mnie po ramieniu- Ciekawe gdyby miała tu przyjść Kate G to kto pierwszy rzuciłby się do sprzątania...
- HARRY!- krzyknęliśmy wszyscy razem.
- Taa... Już lecę. Nie interesuje mnie co by sobie pomyślała widząc bałagan w moim pokoju.- odwrócił się na pięcie i zszedł na dół. Wszyscy popatrzyliśmy po sobie, wiedząc, że to nie prawda. No cóż... Może kiedyś się do tego przyzna.
Naszą jakże ujmującą rozmowę przerwał dźwięk dzwonka. Wystrzeliłem jak z procy i po trzech sekundach stałem już przy drzwiach. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem je, a moim oczom po raz kolejny ukazał się ten wspaniały widok.
Naszą jakże ujmującą rozmowę przerwał dźwięk dzwonka. Wystrzeliłem jak z procy i po trzech sekundach stałem już przy drzwiach. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem je, a moim oczom po raz kolejny ukazał się ten wspaniały widok.
- Cześć. Mogę?
- Jasne. Wejdź.
Gaba przekroczyła próg naszego domu i słodko się do mnie uśmiechnęła, przez co moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Pomogłem jej zdjąć płaszcz i zaprowadziłem do salonu. Jako pierwszy przywitał się z nią Payne.
- Cześć. Miło mi Cię poznać. Jestem Liam.
- Hej. Mi Ciebie również.- uściesnęli sobie dłonie i wymienili przyjazny uśmiech.
- O to Ty jesteś ta "słynna" Gaba. W końcu się spotykamy...- podszedł do nas Lou.
- Słynna?- zapytała zdziwiona.
- Oczywiście. Nasz Horanek ciągle o tobie opowiada. Buzia mu się nie zamyka.- "Czy on może się zamknąć?!"
- A co takiego mówi?
- No wiesz...- machnął ręką- Jaka to jesteś piękna, miła, zabawna, interesująca... Ała!- musiałem mu przerwać. Cios w bok załatwił sprawę.
- Tak Louis. Dziękujemy za twoje sprawozdanie. Może byłbyś tak miły i przyniósł nam coś do picia?- zapytałem nie ukrywając swojej irytacji.
- Dobra już nic nie mówię...- uniósł do góry ręce- Czego się napijesz? Kawa, herbata, sok?
- Może być sok.- odpowiedziała grzecznie.
- A może chciałabyś coś zjeść?- wtrącił się Harry- Słyszeliśmy, że miałaś dzisiaj ciężki dzień, więc pewnie nawet nic nie przekąsiłaś. Hm? Co ty na to?
- Z chęcią. Szczerze powiedziawszy to umieram z głodu.- chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Od razu wiedziałem o co im chodzi. Przecież to zwykły zbieg okoliczności, że ja też tak cięgle mówię... "Albo przeznaczenie"
- Widziałem!- ucieszył się Hazza- Widzisz Niall, będziesz mi się musiał później jakoś odwdzięczyć za to, że twoja dziewczyna nie umarła z głodu...
Gaba słysząc słowo "dziewczyna" cicho zachichotała. Niby to nic takiego, w końcu znamy się nieco ponad tydzień, ale w mojej głowie od razu zaczęły kumulować się pesymistyczne myśli. "A co jeśli to nie był zwykły śmiech? Może uznała to za jakiś żart? Może ona wcale nie będzie chciała zostać kiedyś moją dziewczyną? Pewnie chce się ze mną tylko przyjaźnić..." Mój humor diametralnie się pogorszył, ale starałem się tego po sobie nie okazywać. Ze sztucznym uśmiechem na ustach usiadłem obok niej i przysłuchiwałem się jak rozmawia z pozostałymi.
- Jak Ci się podobał finał?- spytał Liam.
- Było ekstra! Naprawdę świetnie się bawiłam. Nie rozumiem tylko czemu nie wygraliście...
- Nic straconego.- stwierdził Zayn- Tak czy siak podpisujemy kontrakt, więc w pewnym sensie też wygraliśmy.
- Jasne.Tak w ogóle to gratuluję. Pewnie się już nie możecie doczekać żeby wejść do studia i zacząć nagrywać...
- Tak. Zwłaszcza taki jeden w kręconych włosach, nie może doczekać się ponownego spotkania z naszą kompozytorką...- zauważył Louis wskazując ruchem głowy na drzwi od kuchni, za którym znajdował się Styles.
Nim zdążyliśmy coś dodać do salonu wszedł Harry z wielką tacą wypełnioną jedzeniem. Nie wiem jak on to wszystko przygotował w tak krótkim czasie, ale nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo. Moja miłość do jedzenia nie pozwala mi zważać na takie niuanse. "Teraz to już nie jest Twoja jedyna miłość..."
- Szef kuchni zaprasza na ucztę!
Hazza postawił przed nami tacę i zaczął tłumaczyć co się na niej znajduje. Jego przekąski miały tak dziwne nazwy, że niektórych nie umiałem nawet wymówić. Skąd on bierze na to pomysły? Gaba wzięła jedną z małych kanapeczek i spróbowała. Loczek cierpliwie czekał na opinię dziewczyny, ale ona nic nie mówiła. W końcu nie wytrzymał i sam się zapytał:
- I jak?
- To jest pysze. Serio. Bardzo dobre. Musisz mi dać przepis.- odpowiedziała z jeszcze pełną buzią.
- Jest! Po raz kolejny udowodniłem wam, że jestem mistrzem kuchni!- przyjaciel zaczął odprawiać taniec radości.
- Z tym tytułem to bym się tak nie śpieszyła.
- Jak to?- zastygł w jednej ze swych dziwnych póz. Wyglądał komicznie stojąc na jednej nodze, z rękami wzniesionymi do góry.
- Nie jesteś jedyną osobą, która tak dobrze gotuje.- wytłumaczyła mu i sięgnęła po kolejną przekąskę.
- Nie jesteś jedyną osobą, która tak dobrze gotuje.- wytłumaczyła mu i sięgnęła po kolejną przekąskę.
- Twierdzisz, że jest ktoś lepszy ode mnie?- uniósł do góry brwi ze zdziwienia. Do tej pory nikt nie podważał jego zdolności kulinarnych.
- Nie mówię, że lepszy, ale na pewno tak samo dobry.- sprostowała- Moja współlokatorka też świetnie gotuje.
- Założę się, że pokonałbym ją jednym z moich dań specjalnych.- odpowiedział z pewnością w głosie i skrzyżował ręce na piersi.
- To może wpadnij z nią kiedyś do nas.- zaproponował Malik- Zrobimy sobie mały pojedynek. Harry dowie się czy jest najlepszy w te klocki, a my najemy się różnych pyszności.
- Zgadzam się z Zaynem. Świetny plan!- poparłem przyjaciela. Jest geniuszem!
- Harremu dobrze zrobi poznanie kogoś nowego. Może będzie mógł wtedy zapomnieć o...- Tommo nie miał szansy dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż nasz samozwańczy "mistrz kuchni" zdzielił go ścierką.
- Siedź cicho!
- Pewnie byłoby zabawnie, ale to nie wchodzi w grę. Ona...- dziewczyna zawahała się. Wydawało mi się, że chciała cofnąć słowa, które przed chwilą wyszły z jej ust. Zachowywała się jakby i tak już za dużo powiedziała- Ma strasznie dużo zajęć i często wyjeżdża. Nie sądzę żeby znalazła czas, ale mogę się zapytać, skoro ma to w jakiś sposób pomóc Harremu.
- Nie trzeba mi pomagać. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.- zapewnił ją chłopak.
- Jakiś ty naiwny...- pokręcił głową Lou i wywrócił teatralnie oczami, za co ponownie oberwał brudną szmatką.
Rozmowa zeszła na inny temat i ciągnęła się w najlepsze. Widziałem, że chłopcy polubili Gabę, a ona ich z czego byłem bardzo zadowolony. Strasznie mi na tym zależało aby obie strony się zaakceptowały. Nie wyobrażam sobie żeby moi przyjaciele nie tolerowali mojej potencjalnej dziewczyny, a ona ich.
Około godziny dziesiątej Gaba musiała się zbierać do domu. Postanowiłem, że ją odprowadzę. Gdy tylko zamknąłem za nami drzwi zapadła krępująca cisza. Szliśmy wzdłuż drogi nic nie mówiąc. Wiedziałem, że co jakiś czas na mnie spogląda. Czekała aż pierwszy się odezwę, ale ja nie byłem w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Bałem się, że palnę jakąś głupotę i już w ogóle będę u niej skreślony. W mojej głowie cały czas kłębiły się te okropne pytania "Czy jest szansa, że coś z tego będzie? Może już teraz powinienem szukać tego mostu..."
Około godziny dziesiątej Gaba musiała się zbierać do domu. Postanowiłem, że ją odprowadzę. Gdy tylko zamknąłem za nami drzwi zapadła krępująca cisza. Szliśmy wzdłuż drogi nic nie mówiąc. Wiedziałem, że co jakiś czas na mnie spogląda. Czekała aż pierwszy się odezwę, ale ja nie byłem w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Bałem się, że palnę jakąś głupotę i już w ogóle będę u niej skreślony. W mojej głowie cały czas kłębiły się te okropne pytania "Czy jest szansa, że coś z tego będzie? Może już teraz powinienem szukać tego mostu..."
- Myślisz, że chłopcy mnie polubili?- z odrętwienia wyrwało mnie jej pytanie.
- Oczywiście! Ciebie nie można nie lubić.
Uśmiechnęła się nieśmiało i spuściła wzrok. Przeszliśmy parę metrów zanim znów się odezwała.
Uśmiechnęła się nieśmiało i spuściła wzrok. Przeszliśmy parę metrów zanim znów się odezwała.
- Niall wszystko gra?
- Jasne.- siliłem się na wiarygodny ton- Czemu pytasz?
- Dziwnie się dzisiaj zachowujesz. Jeśli nie chciałeś żebym poznała twoich przyjaciół albo...- jak tak niedorzeczny pomysł mógł przyjść jej do głowy?
- Dziwnie się dzisiaj zachowujesz. Jeśli nie chciałeś żebym poznała twoich przyjaciół albo...- jak tak niedorzeczny pomysł mógł przyjść jej do głowy?
- Nie! To nie chodzi o to. Ja tylko...
- Tylko co?
Gaba zatrzymała się i spojrzała na mnie tymi niesamowicie brązowymi oczami jednak nie widziałem już tych "iskierek". Tym razem był w nich... smutek? Musiałem powiedzieć co mi leży na sercu.
Gaba zatrzymała się i spojrzała na mnie tymi niesamowicie brązowymi oczami jednak nie widziałem już tych "iskierek". Tym razem był w nich... smutek? Musiałem powiedzieć co mi leży na sercu.
- Gdy Harry przez przypadek nazwał Cię "moją dziewczyną" to Ty zachichotałaś i ja...-przerwałem żeby znaleźć odpowiednie słowa "No dawaj!" Już, już!- Zacząłem się zastanawiać czy widzisz we mnie jedynie swojego przyjaciela czy może kogoś więcej...
- To by było coś złego gdybym chciała żebyś został moim przyjacielem?
- Nie. Jasne, że nie.- uśmiechnąłem się do niej ciepło i westchnąłem- Ja naprawdę Cię lubię Gaba. Nawet bardzo...
- Ja też Cię lubię Niall, ale uważam, że bycie moim przyjacielem nie stoi na przeszkodzie, żebyś mógł być również moim chłopakiem...- na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec, a na moich ustach chyba najszerszy uśmiech jaki kiedykolwiek miałem w życiu!
- Serio?- musiałem to usłyszeć jeszcze raz.
- Serio.- jeszcze bardziej się zarumieniła- Jejku jak Ty możesz się tak szeroko uśmiechać?
- Przepraszam...-nic nie mogłem na to poradzić.
- Nie przepraszaj. Podoba mi się to.- zmrużyła oczy i pewnie ugryzła się w język.
- Serio?- okazało się, że mogę wyszczerzyć się jeszcze szerzej. Przy niej pobiję jakiś rekord!
- Umiesz zadać pytania w jakiś inny sposób?- spytała, ale nie zaczekała na odpowiedź- To był naprawdę miły wieczór. Szkoda tylko, że przeze mnie Ty się dobrze nie bawiłeś.
- Bawiłem się świetnie!-zapewniłem ją szybko- Gdyby nie moje głupie myśli...- popukałem się w głowę, a Gaba przygryzła lekko dolną wargę.
- Może uda mi się jeszcze poprawić Ci humor...
Powoli zbliżyła się do mnie i spojrzała prosto w oczy, a ja przestałem oddychać. Stanęła na palcach i położyła dłonie na moich ramionach, aby nie stracić równowagi. Przechyliła lekko głowę i złożyła delikatny pocałunek na moim policzku. "Już nigdy więcej go nie umyję!".
- Lepiej?- zapytała ponownie patrząc mi prosto w oczy. Nie odpowiedziałem. Objąłem ją w talii i tym razem to ja ją pocałowałem, jednak zamiast policzka, na miejsce mojego pocałunku wybrałem te cudne malinowe usta. Oderwałem się od nich dopiero wtedy kiedy musiałem złapać oddech. Dziewczyna przytuliła się do mnie opierając głowę o mój tors. Staliśmy tak na środku drogi w kompletnej ciszy. Mógłbym tak spędzić całą wieczność. W tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi...
Powoli zbliżyła się do mnie i spojrzała prosto w oczy, a ja przestałem oddychać. Stanęła na palcach i położyła dłonie na moich ramionach, aby nie stracić równowagi. Przechyliła lekko głowę i złożyła delikatny pocałunek na moim policzku. "Już nigdy więcej go nie umyję!".
- Lepiej?- zapytała ponownie patrząc mi prosto w oczy. Nie odpowiedziałem. Objąłem ją w talii i tym razem to ja ją pocałowałem, jednak zamiast policzka, na miejsce mojego pocałunku wybrałem te cudne malinowe usta. Oderwałem się od nich dopiero wtedy kiedy musiałem złapać oddech. Dziewczyna przytuliła się do mnie opierając głowę o mój tors. Staliśmy tak na środku drogi w kompletnej ciszy. Mógłbym tak spędzić całą wieczność. W tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi...
Siedziba Syco Music, Studio A
Słuchałam sobie spokojnie muzyki, rysując jakieś bohomazy w moim zeszycie, aż tu nagle ktoś zasłonił mi oczy. Szybko się obróciłam i wyjęłam słuchawki z uszu.
- Jezu Ana! Zwariowałaś! Nie strasz mnie tak więcej...- przyłożyłam rękę do piersi i próbowałam się uspokoić. Moje serce waliło jak oszalałe.
- Cześć Kasia! Przepraszam, ale musiałam skorzystać z takiej okazji. Tak niewinnie wyglądałaś, że nie mogłam się powstrzymać.- uśmiechnęła się do mnie szeroko i przytuliła.
- To super, ale nie rób tego więcej, ok?
- Obiecuję.- puściła do mnie oczko. W takim razie będę musiała przyszykować się na kolejny atak...- A co Ty tu tak w ogóle robisz? Nie powinnaś być w szkole?
- Wzięłam sobie dzisiaj dzień wolnego bo musiałam iść do lekarza. Stwierdziłam, że jak już jestem niedaleko to wpadnę i odwiedzę mojego kochanego narzeczonego, ale jego jak zwykle nie ma tak gdzie powinien być.
- Skąd ja to znam...- ostatnio miałam z nim dokładnie taki sam problem- Poszedł po kawę. Powinien zaraz wrócić. Siadaj.- poklepałam miejsce obok siebie na kanapie- Opowiadaj co tam ciekawego u Ciebie słychać.
- Nic szczególnego. Za to słyszałam, że Ty się nie nudzisz...
- Racja. Wszystko dzięki takiemu jednemu facetowi. Może znasz? Ma na imię Savan...- podrapała się po głowie i zmarszczyła czoło.
- Nie... Jakoś nie kojarzę. A tak na serio to żałuj, że nie wdziałaś jego miny gdy opowiadał mi o tym jak próbował Cię przekonać, żebyś zgodziła się spotkać z tym zespołem...
Ana opisała mi wszystko ze szczegółami. Z jej opowieści jasno wynikało, że był on niesamowicie spięty i zdenerwowany. Według niej "bardzo to przeżył". Co więcej stwierdził, że było to najgorsza rozmowa w jego życiu. Przez cały czas się śmiałam bo choć może wydawać się to dramatyczne, ona ujęła to w taki sposób, że zrobiła się z tego niezła komedia. Niecierpliwie czekałam na dalszy ciąg tej historii, ale do studia wszedł "główny bohater i jego pięciu pomocników".
- Cześć kochanie! A co ty tutaj robisz?- Savan podszedł do swojej narzeczonej i czule ją ucałował.
- Byłam akurat w okolicy i pomyślałam, że wpadnę. Cześć chłopaki!- wychyliła się zza niego i pomachała do reszty nowo przybyłych. Odpowiedzieli jej chórem i spojrzeli na mnie.
- Dzień dobry Kate.- przywitał się ze mną Liam w imieniu swoim i pozostałych.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do niego i skinieniem głowy powitałam resztę.
- Chyba nigdy nie przestanie mnie to dziwić...- stwierdziła Ana kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Co takiego?- spytał ją chłopak w koszulce w paski, którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć. Jak to możliwe? W końcu nazwał mnie grubą starą panną!
- To jak ta dziewczyna działa na ludzi.- wskazała na mnie palcem i usiadła obok.- Przecież ona jest...
- Dobra, dobra...- zasłoniłam jej ręką usta- Nie ma o czym opowiadać.
- Właśnie.- wtrącił się Kotecha- Już im powiedziałem jaka jest wspaniała. Lepiej mi powiedzcie z czego się tak śmiałyście zanim weszliśmy.
- Z Ciebie.- odparłam krótko.
- Jak to ze mnie?- zdziwił się- A co ja takiego zrobiłem?
- Ana opowiedziała mi jak bardzo przeżywałeś naszą rozmowę, podczas której przekonywałeś mnie abym dała drugą szansę obecnemu tutaj zespołowi One Direction.- wskazałam na nich ręką. Odkąd weszli nawet nie ruszyli się z miejsca. Byli tak cicho, że zastanawiałam się czy w ogóle oddychają. Moja przyszła szwagierka słysząc mój "oficjalny" ton wybuchnęła śmiechem.
- Nie mów tak bo nie wytrzymam. Takie "poważne" zwroty w ogóle do Ciebie nie pasują. Jesteś pewny, że to nasza Kate?- przyjrzała mi się dokładnie, kierując pytanie do Savana.
- Tak to na pewno ona.- zapewnił ją- A tak w ogóle to wcale nie było śmieszne. Moje przeprosiny po programie, w porównaniu do tego to pikuś! I proszę się tu ze mnie nie śmiać!- odparł oburzony i skrzyżował ręce na piersi.
- O już nie przesadzaj.- dziewczyna podeszła do niego i ucałowała w policzek.
- Dokładnie. Trzeba było się trochę zastanowić zanim wpadłeś na taki głupi pomysł. Poza tym jak Ci się nie podoba to zawsze możesz sobie zmienić siostrę...- tym razem ja udawałam obrażoną. Kotecha od razu do mnie podbiegł i zaczął mocno ściskać, czochrając przy tym moje włosy. Jezu jak ja tego nie nienawidzę!
- Nigdy w życiu! Gdzie ja bym znalazł lepszą od Ciebie?- przytulił mnie jeszcze mocniej i ucałował w głowę.
- A skąd ja mam wiedzieć, gdzie Ty się pałętasz? Mnie poznałeś na jakimś zadupiu to aż strach pomyśleć gdzie teraz chodzisz. Zostaw moje włosy!- Wyrwałam się z jego objęć i przeczesałam loki ręką, aby je nieco okiełznać. Oczywiście za wiele mi to nie pomogło...
- Kochanie daj jej spokój. Wiesz, że ona tego nie lubi.- zwróciła mu uwagę Ana- Miło się tu z wami rozmawia, ale muszę już lecieć. Mam jeszcze sporo klasówek do sprawdzenia. Kate skoro Ty tu rządzisz to może mogłabyś mi powiedzieć, o której mogę spodziewać się tego Pana w domu?- zwróciła się do mnie wskazując na narzeczonego.
- Na kolacje będzie na pewno.- uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na brata. Grymas na jego twarzy jasno zakomunikował mi, że nie jest zadowolony z czasu pracy jaki dla niego przewidziałam. Niech mi ktoś kiedyś spróbuje powiedzieć, że on ciężko haruje...
- Świetnie. Ciebie też się spodziewam ujrzeć moja Panno.- pogroziła mi palcem i podeszła do drzwi- A wy chłopaki wyluzujcie się trochę.- zwróciła się do zespołu, który dalej uparcie stał w tym samym miejscu- Nic wam nie zrobi. Bądźcie grzeczni i pracowici, a wszystko będzie dobrze. Dbajcie o mojego kochanego aniołka.
- Kochanego...- zaśmiał się pod nosem Savan za co oberwał ode mnie w ramię.
- Ej! Jestem kochana, tyle tylko że poza pracą.
- Z tym się muszę zgodzić. Kate poczekaj na mnie chwilę z chłopakami, a ja odprowadzę Anę na dół.
Nasze gołąbeczki wyszyły, a w studiu zapanowała grobowa cisza. Wstałam z kanapy i podeszłam do stolika, na którym leżała moja torba. Wyciągnęłam z niej telefon i zaczęłam pisać sms'a do Gaby, informując ją, że dzisiaj kolację jemy u Kotechy. Czułam jak pięć par oczu uważnie obserwuje każdy mój ruch. Jako pierwszy odważył odezwać się Niall.
- Naprawdę będziemy tu siedzieć do wieczora?- spodziewałam się innego pytania, ale lepsze to niż nic. Ważne, że zaczęli mówić. W końcu mieli za chwilę śpiewać...
- Myślę, że uda nam się skoczyć koło 18 jeśli się postaramy. Czy to jakiś problem?
- Nie, absolutnie.- odpowiedział szybko Blondyn, ale widziałam, że coś go gryzie.
- Na pewno? Nie wyglądasz na zadowolonego...
- Martwi się, że nie zje obiadu.- wyjaśnił mi Liam. Od razu pomyślałam o Gabrysi. Ona też by tak zareagowała jak on. Chyba faktycznie do siebie pasują... Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
- Spokojnie. Będziecie mieli przerwę na obiad. Przecież nikt nie chce was tu zagłodzić na śmierć. Poza tym głodni i zmęczeni na nic mi się nie zdacie, także głowa do góry.- popatrzyłam na resztę. Na ich buziach również było widać ulgę- Znam też takiego jednego głodomora i wiem jak bardzo jest mu potrzebny nieograniczony dostęp do jedzenia.
Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co niektórzy wydobyli z siebie po raz pierwszy jakiś dźwięk. "Pierwsza lody przełamane" Postanowiłam zostawić ich na chwilę samych aby się trochę zadomowili. W końcu mieli spędzić w tym studiu sporo czasu i nie mówię tu tylko o dzisiejszym dniu.
- Muszę na chwilę wyjść. Zaraz wracam, a wy w tym czasie się rozbierzcie bo jeszcze trochę i się ugotujecie...- cięgle stali w kurtkach i szalikach wywiązanych po samą szyję. Otworzyłam drzwi i pomyślałam, że chyba powinnam nieco uściślić moją wypowiedź.
- Proszę nie barć sobie moich słów za bardzo do serca. Miałam na myśli tylko okrycie wierzchnie. Nie chcę was tu zastać w kompletnym negliżu po moim powrocie...
Przeleciałam wzrokiem po ich twarzach, ale każdy z nich spoglądał kątem oka na Styles'a.
- No proszę...- skupiłam swój wzrok na nim- Czyli to Pan jest zwolennikiem nagości... W takim razie dobrze, że postanowiłam jasno określić, którą część garderoby miałam na myśli.
Wyszłam z pomieszczenia i oparłam się o ścianę obok drzwi, próbując stłumić narastające we mnie rozbawienie z miny, jaka jeszcze przed chwilą widniała na twarzy Loczka...
Subskrybuj:
Posty (Atom)