17 września 2015

24

Mieszkanie Kasi i Gaby

     Silne ramię Harry'ego ciasno oplatało mnie w talli, a jego nagi tors przywierał do moich pleców. Było mi niemiłosiernie gorąco. Nie byłam pewna czy to za sprawą jego bliskości, czy może wciąż przeżywałam wczorajsze doznania, które mi zagwarantował. Próbowałam obrócić się powoli by go nie obudzić, ale gdy tylko się poruszyłam, chłopak zaczął mruczeć z niezadowoleniem.
- Harry...- szepnęłam w jego kierunku- Proszę, muszę zmienić pozycję.
- Daj mi pospać jeszcze pięć minut i możemy spróbować czegoś nowego- sapnął swym niskim głosem.
- Jezu! Ja nie o tym!- wywróciłam oczami. Wykorzystując wszystkie siły, przewróciłam się na plecy.
- Czemu nie?- przetarł dłonią powieki, po czym uśmiechnął się łobuzersko- Mogłoby być ciekawie.
- Zboczeniec.
- Takiego mnie kochasz.
- Kocham.
Szczęście, które zagościło na jego twarzy było nie do opisania. Ten uśmiech zakończony dwoma dołeczkami i iskierki radości tlące się w wciąż jeszcze zaspanych oczach, utwierdzały mnie w przekonaniu, że każda kłótnia i każda wylana łza, była warta tego widoku.
Obróciłam się w jego stronę, składając delikatny pocałunek na jego ustach, który po chwili stawał się coraz bardziej zachłanny i podniecający. Ponownie zostałam ułożona na plecach i przytłoczona nie tylko ciężarem Harry'ego, ale również jego miłością.
- Za co jeszcze mnie kochasz?- szepnął mi do ucha, po czym delikatnie przygryzł jego płatek. Przysięgam, że jeszcze trochę i przestanę oddychać, a on wymaga ode mnie zdolności mówienia!
- M-mówiłam ci j-już wczoraj- wydyszałam ciężko, odchylając do tyłu głowę, aby zwiększyć mu pole do popisu.
- Chcę to usłyszeć jeszcze raz.
Styles uniósł się nade mną, zaprzestając jednocześnie swoich czynności, które doprowadzały mnie do skraju wytrzymałości. Tym razem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 
- Możesz najpierw dokończyć to co zacząłeś?- pociągnęłam go za kark i zaczęłam obdarowywać pocałunkami linię żuchwy. Czułam jak całe jego ciało niekontrolowanie się napina, a oddech przyśpiesza, ale Harry postanowił wykazać się zadziwiającą siłą woli. Szkoda, że akurat teraz...
- Ktoś tu wygląda na niezaspokojonego- mrugnął do mnie okiem, przyciskając do materaca- Jak udało ci się trzymać ręce przy sobie, widząc mnie niemal codziennie?
- Tak jak i tobie- palnęłam, nie zastanawiając się nad tym co mówię.
- No proszę...- przygryzł wargę, próbując ukryć uśmiech triumfu- Powiedz mi Kate, czy twoje fantazje były równie gorące co moje, czy stawiałaś raczej na romantyzm?
- O Boże!- zakryłam twarz dłońmi, ale nawet wtedy czułam jak moje rumieńce przebijają się na zewnątrz.
- Bez przesady! Wystarczy Harry.
- Spadaj!- popchnęłam go, co na chwilę sprawiło, że miałam szansę uciec, ale gdy tylko postawiłam stopę na wysłużonym dywanie, zostałam z powrotem wciągnięta na łóżko. A tak właściwie to na niezwykle seksowne ciało pewnego bruneta- Powiedziałam spadaj.
- Wcale nie chcesz iść- odparł pewnie.
- Skąd wiesz?
- Bo cię znam- wzruszył niewinnie ramionami- Poza tym nie wyrywasz się za specjalnie a gęsia skórka, która pojawiła się na twoich plecach po tym jak włożyłem rękę pod twoją koszulkę, którą bezczelnie założyłaś w nocy mimo moich zakazów, świadczy o tym, że tak samo jak ja wolisz zostać ze mną niż iść... gdziekolwiek tam zmierzałaś.
- Ale się z ciebie psycholog zrobił- prychnęłam, próbując zrzucić wspomnianą przez niego dłoń z mojego zdradzieckiego ciała. 
- Mam wiele talentów. Pokazać ci jakiś?- położył rękę na moim pośladku i mocno go ścisnął- Możesz barć czynny udział w prezentacji jeśli chcesz.
- Wiesz za co szczególnie cię kocham?- spytałam, nie czekając na odpowiedź- Za twoją skromność. Jest dosłownie powalająca!
- Cały jestem powalający.
Bez komentarza po kilku próbach, narzekaniach, a nawet groźbach udało mi się stanąć na nogach i lekko trzęsącym się krokiem, udać do kuchni. Uśmiechając się jak głupia wkroczyłam do mojej drugiej najważniejszej pracowni, ale mój gest zadowolenia szybko znikł, kiedy dostrzegłam pijącego prosto z butelki mleko Nialla. W woli wyjaśnienia, to nie widok jego warg przyssanych do plastikowej szyjki był dla mnie szokiem, tylko jego strój składający się tylko i wyłącznie z owiniętego wokół bioder ręcznika.
- Matko kochana!- krzyknęłam i cofając się niezdarnie, potknęłam o zwinięty dywanik i wylądowałam na podłodze.
- Nic ci nie jest?!- Blondynek podbiegł do mnie szybko, chcąc mi pomóc. Uniosłam do góry rękę, aby się zatrzymał i absolutnie mnie nie dotykał.
- Co ty tu robisz?!- spytałam, zasłaniając oczy rękami.
- Ja... yyy... tak właściwie to...
- Co się tu dzieje?!- usłyszałam za swoimi plecami głos Gaby, która podobnie jak ja wystroiła się jedynie w bieliznę i koszulkę swojego chłopaka z napisem "crazy mofos". Jakby tego było mało zaraz po niej dołączył do nas Harry. On przynajmniej miał na sobie bokserki. Chociaż w sumie nie umiem w tej chwili ocenić czy to faktycznie lepiej.
- Horan, błagam cię. Ubierz się!
Mój chłopak (chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję) podał mi rękę i stanął przede mną. Schowałam się za nim, ale gdy tylko przypomniałam sobie o obecności Gaby, zajęłam miejsce przed nim. Nie wiem czemu nie chciałam, żeby moja przyjaciółka widziała go w takim wydaniu. Bieliźnie, zmierzwionymi przeze mnie włosami, malinką na szyi... Takiego seksownego i... tak. Właśnie dlatego. 
- Sama jesteś w negliżu, a mnie się czepiasz- wskazał ręką na moje odsłonięte nogi i ledwo zakryty tyłek. Moje policzki przybrały kolor purpury po raz drugi w ciągu kilku minut. Jeszcze trochę i mi tak zostanie.
- Niall, Kasia ma rację- stanęła po mojej stronie Gaba- To chyba nie jest odpowiedni strój.
- Daj spokój kochanie!- pociągnął ją za rękę i zakrył jej ciałem- Założę się, że w ciągu ostatnich kilku godzin Kate widziała zdecydowanie więcej- mrugnął do Harry'ego, a ten zapewne wyszczerzył się jak głupi. Nie musiałam nawet na niego spoglądać, żeby o tym wiedzieć.
- To się nazywa spotkanie!- zaśmiał się koło mojego ucha i ucałował w policzek.
- Czyli już wszystko między wami w porządku?- spytała moja przyjaciółka, a ja przytaknęłam uśmiechając się niewinnie. Ja i niewinność... Może powinnam częściej ćwiczyć ten uśmiech dla sędziego?- To dobrze, bo już myślałam, że będę musiała się posunąć do takich czynów jak ty i zamknąć was w jakiejś dziupli.
Nim zdążyłam się odgryźć po jej kąśliwej uwadze (od kiedy ona jest taka pyskata?!), usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nie wiedzieć czemu wszyscy popatrzyli na mnie, na co prychnęłam oburzona.
- Mowy nie ma- pokręciłam przecząco głową- Nie pójdę otworzyć drzwi ubrana tylko w koszulkę.
- Może to ten twój sąsiad Klein sprawdza czy jeszcze żyjesz- podzielił się z nami swoimi przypuszczeniami Harry.
- Nie ważne. Nie idę. Niech Horan idzie jak jest taki wyzwolony i biega po moim mieszkaniu na golasa.
- Nie dramatyzuj- machnął na mnie ręką- Tak totalnie nago to nie jestem.
- Czy on machnął na mnie ręką?!- spytałam dwójkę pozostałych, nie wierząc własnym oczom. Nikt mi nie odpowiedział, a w kuchni zamiast Blondynka pojawił się zdyszany Zayn.
- Kate musimy natychmiast...- zatrzymał się w pół kroku oniemiały. Po chwili przy jego boku stanął Niall, klepiąc go po ramieniu.
- Tego się nie spodziewałeś, co przyjacielu?

- Kate musimy natychmiast...
Zamurowało mnie. Dosłownie stanąłem jak wryty w ziemię i nie mogłem się ruszyć. Dodatkowo odebrało mi mowę, a ta akurat w tym momencie była mi bardzo potrzebna. Liam i Louis w życiu mi nie uwierzą co właśnie zobaczyłem!
- Tego się nie spodziewałeś, co przyjacielu?
- Co jest grane?!- wybałuszyłem oczy jeszcze szerzej gdy dotarło do mnie, że kumpel po lewej stoi obok mnie w samym ręczniku- Czy wy...- wskazałem palcem na Gabę, która zrobiła się czerwona jak burak, po czym przeniosłem swoje spojrzenie na Harry'ego- A wy...- przyjaciel poruszył wymownie brwiami, za co otrzymał kukśca w bok od swoje dziewczyny. Szczęka opadła mi na podłogę. Dosłownie- Urządziliście sobie czworokąt?! I mnie nie zaprosiliście?!
- Gdybyś się dołączył to to już by nie był czworokąt- odparła Kate- Poza tym... Boże nie!- oprzytomniała, gdy dotarło do niej co powiedziała. I nie potraktowałem tego jako zwrócenie uwagi na moją marną znajomość geometrii- Do niczego nie doszło!
- Pff! Jasne...- zaśmiałem się pod nosem, gdy zobaczyłem oburzoną minę Loczka.
- Ale... naprawdę! My tylko... znaczy nie wiem co robiła Gaba z Horanem, ale my nic...
- Lepiej przestań, bo wywołasz kolejną kłótnię- wtrącił się Styles, wyraźnie niezadowolony z wyjaśnień jego dziewczyny. 
- Mogę wam zrobić zdjęcie? Inaczej chłopaki mi nie uwierzą- sięgnąłem do kieszeni po telefon, ale złowieszczy wzrok Kate zatrzymał moją rękę w powietrzu.
- Tylko spróbuj to pozbawię cię wszelkich oznak twoje męskości i nawet w pojedynkę się nie zabawisz- wysyczała przez zaciśnięte zęby sprawiając, że nie wątpiłem w ani jedną jej groźbę. 
- Proponuję zjeść śniadanie, wyluzować się i spróbować zapomnieć o tym co tu przed chwilą miało miejsce- zaproponowała Gaba, choć sądząc po tonie jej wypowiedzi był to rozkaz. 
- I ubrać się- dodała tekściarka, starając się naciągnąć jeszcze bardziej koszulkę na odsłonięte nogi. To dopiero widok!
- Ej! Nie masz się czemu przyglądać?- zwrócił mi uwagę Loczek, wyganiając swoją dziewczynę z kuchni.
- Spokojnie!- uniosłem do góry ręce w geście obronnym- Ja tylko podziwiam.
- Skup się na swojej Chloe- pogroził mi palcem- Napijesz się czegoś?- spytał po chwili, kiedy zostaliśmy sami.
- Jedna noc, a ty czujesz się jak u siebie- usiadłem przy niewielkim stoliku pod oknem, ignorując jego uwagę o seksownej blondynce, po której słuch zaginął- Kto by pomyślał...
- Zapracowałem sobie na to- stwierdził, wyraźnie zadowolony z siebie- Kawa?
Przytaknąłem, a on niczym stały bywalec bez żadnego problemu zaczął wyjmować potrzebne mu do przyrządzenia napoju rzeczy. 
- Kate mówiła coś innego- zaśmiałem się, przypominając sobie jej próbę wyjaśnienia ich niekompletnych strojów, ale prędzej uwierzyłbym w to, że mole pozjadały im wszystkie ubrania niż w to, że nie uprawiali seksu. Gołym okiem widać jak całe napięcie, które prześladowało Styles'a odkąd poznaliśmy naszą tekściarkę zeszło z niego w mgnieniu oka. Teraz krzątał się po kuchni wyluzowany i z głupiutkim uśmiechem na ustach. 
- Bo ją zawstydziłeś baranie!
- Skoro tak twierdzisz...- wzruszyłem ramionami i wziąłem od niego kubek z gorącym latte- Więc? Jak było?- poruszyłem wymownie brwiami, a przyjaciel przygryzł dolną wargę wyraźnie z siebie zadowolony. Nim jednak zdążył uchylić rąbka tajemnicy, do kuchni wróciła ubrana w granatowe spodnie od dresu i biały T-shirt brunetka. 
- Czemu zawdzięczam pana wizytę, Panie Malik o tak wczesnej porze?
Jej bordowe rumieńce zniknęły z bladych zazwyczaj policzków co oznaczało, że już nie jest słodką, zawstydzoną dziewczyną. Teraz, mimo mało oficjalnego stroju, siedziała przede mną pewna siebie i niczym nieskrępowana kobieta. Jak ona to robi? Może ma w szafie nie tylko ubrania na zmianę, ale i skrzętnie ukryte alter ego.
G stanęła obok swojego chłopaka, który jak zwykle nie mógł oderwać od niej wzroku i aby zmniejszyć dystans między nimi, złapał ją za rękę i wciągnął na swoje kolana.
- Mogłeś jej po prostu zejść- zwróciłem mu uwagę rozbawiony, gdy próbował skraść jej całusa, ale ona usilnie wpatrywała się we mnie, czekając na odpowiedź.
- Tak nam wygodniej- odparł, cmokając ją w końcu w odsłonięte ramię.
- Mów za siebie. Widziałeś tatuaż?- spytałem, nie mogąc się powstrzymać.
- Tatuaż?- popatrzył na mnie skonsternowany, a ja wybałuszyłem na niego oczy.
- No nie gadaj, że go nie znalazłeś! Co wy się w ubraniach pieprzycie?! Zakon tu jest czy co?
- Czy to jest powód twojej wizyty Zayn?- Kate wydawała się poirytowana tematem naszej rozmowy i jednocześnie rozbawiona miną Loczka, który przeskakiwał wzrokiem ze mnie na nią i z powrotem.
- Jaki tatuaż?!- zmrużył oczy, czekając na wyjaśnia z mojej strony. O co mu chodzi? Przecież to nie ja coś przed nim ukrywam.
- Wpatrujesz się w nią i spijasz z jej ust każde słowo, które wypowiada, a nie pamiętasz jak przyznała, że ma tatuaż? Zapytałem ją o to w ramach jednej z nagród, na początku naszej współpracy. 
- Że co... ale... kiedy?!- wyglądał jakby ktoś mu właśnie ogłosił, że mimo zapewnień naukowców ziemia jest płaska, a na Alasce dalej żyją dinozaury. 
- Ale z ciebie matoł!
- MALIK!
Kate walnęła pięścią w stół, przyprowadzając mnie tym samym do porządku a Styles'a, który zaczął jej podciągać koszulkę, aby znaleźć to czego nie udało mu się dojrzeć w nocy palnęła przez łeb.
- Przestańcie obaj!- warknęła ponownie- Moja cierpliwość zaraz się skończy i oboje tego gorzko pożałujecie.
- Nie denerwuj się skarbie- dziewczyna skrzywiła się słysząc ostatnie słowo. Ostatni raz zmierzyła lodowatym spojrzeniem swojego chłopaka, po czym przeniosła je na mnie.
- Powiesz mi w końcu co cię tu sprowadza?
Uśmiechałem się jeszcze przez chwilę głupio pod nosem, obserwując tą dwójkę, ale w końcu udało mi się skupić na powodzie mojej wizyty.
- Chodzi o twoją sprawę.
- Moją sprawę?- dziewczyna zmarszczyła lekko brwi- A konkretniej?
- Wydaje mi się, że wiem o czymś co mogłoby pomóc w udowodnieniu twojej niewinności.
Usta Kate uformowały się w wielką listerę "o", po czym wyprostowała się i z czymś co przypominało pomieszanie nadziei z przerażeniem w oku, zacisnęła mocniej palce na dłoni Harry'ego.
- Zamieniam się w słuch.

Kancelaria adwokacka

- Przeanalizujmy to jeszcze raz...- zwróciłem się do siedzącego przede mną chłopaka. Przytaknął on lekko głową, zerkając kątem oka na chodzącą w tę i z powrotem po gabinecie dziewczynę- Kate, czy zechciałabyś usiąść?- wskazałem jej wolny fotel przy antycznym biurku, uśmiechając się ciepło. Brunetka nerwowym ruchem przeczesała swoje mokre od deszczu włosy i skorzystała z mojego zaproszenia.
- Nic więcej nie wiem- odezwał się również rozdrażniony mulat.
- Rozumiem, że opowiadasz mi o tym od godziny, ale muszę dokładnie przeanalizować twoje zeznanie. Opowiedz sam moment...- przerwałem, gdy stukot szpilek kompozytorki zaczął być coraz głośniejszy- Może poproszę moją asystentkę, żeby zaparzyła ci melisy?
- Hej- chłopak ujął delikatnie dłoń dziewczyny i potarł kciukiem jej wierzch- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, jasne?
Powoli wypuszczając z płuc nagromadzone w nich powietrze, Kate minimalnie się odprężyła i kurczowo trzymając się dłoni przyjaciela niczym ostatniej deski ratunku, skinęła głową w jego stronę. Gdy uznałem, że sytuacja została opanowana, wróciłem do tematu naszej rozmowy.
- Zatem jeszcze raz od momentu, w którym zauważyłeś jak pani Marin zabiera kartkę z podłogi.
- Nie wiem co jeszcze mógłbym dodać- wzruszył bezradnie ramionami.
- Skup się Zayn- Kate zacisnęła mocniej palce na jego ręce- Błagam.
- Czy możesz bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że na tej kartce był tekst albo chociaż zarys pomysłu piosenki, o której kradzież została oskarżona twoja przyjaciółka?
- My tylko razem pracujemy- zastrzegła. Ostatni raz spoglądając na ich złączone dłonie, uśmiechnąłem się potulnie. 
- Oczywiście. Proszę odpowiedzieć na moje pytanie, panie Malik.
- Tak. To znaczy nie. Nie wiem...- jąkał się, kręcąc zrezygnowany głową- Wiele papierów leżało wtedy na podłodze. Ale na pewno wszystkie należały do Kate!
- Rozumiem- przytaknąłem- Pracowałaś wtedy tylko nad tym utworem?
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. Po chwili tępego wpatrywania się we mnie, spuściła głowę i pokręciła przecząco głową. Westchnąłem ze smutkiem, zapisując nową informację w jej aktach.
- Co to oznacza?- dopytywał się lekko pobladły chłopak.
- To, że za kilka tygodni będziesz mnie oglądał za kratkami- odparła moja klientka, ale czarny humor jej nie opuszczał- Najgorsze jest to, że nie będzie mi do twarzy w więziennym uniformie. 
- Przestań pieprzyć takie głupoty!
- Proszę o spokój!- uniosłem się, zapobiegając ich ostrej wymianie zdań. Miałem małe obawy, że pan Malik, mimo stoickiego spokoju jakim wykazywał się do tej pory, może okazać się równie wyrywny co pan Styles, a nie potrzeba mi tu żadnych burd- Nie ma się co martwić na zapas- dodałem spokojniejszym tonem- Oczywiście będziesz musiał złożyć zeznania przed sądem. Wszystko co rzuca chociażby odrobinę cienia na wersję prokuratora może okazać się kluczowe w walce o uniewinnienie mojej klientki, aczkolwiek nie będę ukrywał, że potrzebny nam o wiele solidniejszy dowód jej niewinności. Ale jak to lubi powtarzać moja żona, od czegoś trzeba zacząć.
- Kiedy mam stawić się w sądzie?
- Poinformuję o tym pana Cowella. On przekaże ci wszystkie potrzebne informacje. Na pewno nie będzie to na pierwszych dwóch rozprawach. Kate- zwróciłem się do brunetki, która wciąż siedziała ze spuszczoną głową- Zaczynamy jutro o dziewiątej. Pamiętasz?
- Oczywiście- zapewniła mnie, prostując się- Czy to wszystko panie mecenasie? 
- Na dzisiaj tak- przytaknąłem- Wyśpij się i nie denerwuj. Będzie dobrze.
- Nie musi mnie pan pocieszać. Zadaję sobie sprawę z mojej beznadziejnej sytuacji. 
- Owszem, nie jest dobrze, ale tragicznie też nie. Wszystko się może zdarzyć.
Przez chwilę panowała cisza, podczas której siedząca przede mną młoda kobieta, spoglądała za moje plecy wpatrując się w padający za oknem deszcz. W tym momencie wydawała się taka spokojna i opanowana, ale przeszklone oczy zdradzały jej prawdziwe uczucia. Spojrzała na mnie przepełnionymi obawami zielonymi tęczówkami i uśmiechnęła się smutno.
- Wiem panie McConell. I to mnie najbardziej przeraża.

Klub "27"

- Dzięki, że się zgodziłeś. To zajmie mi tylko chwilkę.
Uśmiech G jest przyjazny, ale nie udaje jej się ukryć przygnębienia, które zawładnęło jej ciałem i umysłem po spotkaniu w kancelarii. Gdy tam jechaliśmy była pełna wiary i nadziei. Śmiem twierdzić, że nawet kilka razy cieszyła się jak dziecko, spoglądając na mnie kątem oka w taksówce i kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Nie ma za co. Pomóc ci?- spytałem, choć mało się znam na papierkach.
- Poradzę sobie. Muszę tylko skserować kilka faktur i zostawić Edowi utarg z zeszłego tygodnia. Poza tym i tak już wiele dzisiaj dla mnie zrobiłeś- przestała grzebać w szufladzie i usiadła na wysłużonym krześle, stojącym obok biurka- Dzięki Zayn. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Wzruszyłem ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę bez słowa. Ostatecznie wyjąłem ręce z kieszeni spodni i przysiadłem na skraju drewnianego blatu.
- Nie masz mi za co dziękować. Po prostu przypomniałem sobie tamtą sytuację i stwierdziłem, że może to mieć jakieś znaczenie. Nie sądziłem jedynie, że tak małe. Przykro mi.
- Nawet jeśli twoje zeznanie niczego nie wniesie do mojej linii obrony, wiedz, że ja jestem ci wdzięczna- nagle zaczęła się śmiać, a ja spojrzałem na nią skonsternowany.
- Co cię tak śmieszy?
- Nie sądziłam, że to będziesz ty- "wyjaśniła" tajemniczo.
- To znaczy?
- Spodziewałam się raczej, że to Liam lub Louis nagle coś sobie przypomną i uratują mój tyłek. Podejrzewałam nawet, że Harry zacznie kłamać żeby mnie tylko z tego wyciągnąć, ale ty...- zmrużyła oczy, przyglądając się mi z zaciekawieniem. Niespodziewanie wstała i ruszyła w kierunku drzwi- Napijesz się piwa?
Nie czekając na odpowiedź, wyszła z gabinetu, a ja podążyłem za nią. Stanęła za barem, wzięła do ręki kufel i nalała do niego chmielowego trunku. Powtórzyła to samo z drugim, po czym podała mi jeden, wznosząc niemy toast. Upiliśmy kilka łyków nie odrywając od siebie wzroku, wpatrując się w siebie intensywnie. Moje ciało przebiegł silny dreszcz, kiedy Kate przejechała językiem po górnej wardze, zbierając nim resztę pianki z piwa. Przed oczami pojawił mi się jej obraz z dzisiejszego poranka. Stojącej w samej koszulce ledwie zakrywającej jej zgrabny tyłek, eksponującej szczupłe nogi i obejmowanej przez Styles'a... STYLES!
- Harry zrobiłby dla ciebie wszystko. Biega za tobą jak posłuszny piesek. Wystarczy, że go tylko o to poprosisz- wciągnąłem głośno powietrze, próbując ochłodzić moją rozgrzaną krew- Może i by coś zauważył, ale był wtedy w ciebie wpatrzony jak obrazek. Świata poza tobą nie widział. Zresztą tak jest do tej pory.
Na jej policzki wdarł się delikatny rumieniec, a wzrok skupiła na palcach, rytmicznie obijających się o zmrożony kufel. 
- Tak. Wiem- westchnęła, pocierając zmarszczone czoło. Wydawało mi się, że coś ją gryzło, ale nie chciałem się zbytnio zagłębiać w problemy między nią a moim przyjacielem. 
- A co z Niallem?- próbowałem uciec nieco od tego niewygodnego tematu.
- On jest skupiony tylko i wyłącznie na Gabie, a nawet jeśli nie mam jej obok to i tak myśli tylko o niej. Mógłbyś postawić przed nim dziesięć gorących striptizerek, a on i tak by ich nie zauważył. Dlatego na niego w ogóle nie liczyłam.
- A czemu wątpiłaś w moją pomoc?- niewypowiedziane do tej pory na głos pytanie nie dawało mi spokoju. Choć starałem się ugryźć w język, musiałem się dowiedzieć.
- To nie tak, że w ciebie wątpiłam. Ja tylko...- ponownie skupiła na mnie swoje niesamowicie zielone oczy- Wydawało mi się, że jesteś osobą, która nie zwraca uwagi na nic poza czubkiem własnego nosa. Przepraszam. Błędnie cię oceniłam.
Ujęła moją dłoń w swoją drobną rączkę i ścisnęła pokrzepiająco. Moje ciało oblała kolejna fala gorąca. Czułem się jakbym dopuszczał się zdrady, ale z drugiej strony było to naprawdę przyjemne uczucie.
- Masz o mnie aż tak złą opinię?- poczułem drobne ukłucie w sercu, słysząc jej słowa.
- Nie! Oczywiście, że nie!- nachyliła się w moją stronę, a ja zacząłem niespokojnie wiercić się na barowym krześle- Jeśli mam być szczera, to podziwiałam cię.
- Podziwiałaś?- powtórzyłem, myśląc że się przesłyszałem.
- Dalej jestem pod wrażeniem- przyznała- Wtedy widząc kogoś takiego jak ty, pewnego siebie, swoich racji i zdania...- przechyliła głowę na bok, spoglądając na mnie pod innym kątem- Może nie licząc kilku przypadków, kiedy to ja okazałam się górą- mrugnęła do mnie okiem, a ja przygryzłem wargę, starając się zdusić śmiech- Podziwiałam cię, ponieważ wtedy też chciałam taka być i udawało mi się. Ale teraz kiedy poznałam was wszystkich bliżej... cóż, wywróciliście mój świat do górny nogami. Zwłaszcza Harry- uśmiechnęła się nieśmiało wspominając o nim- Teraz inaczej postrzegam świat, was i samą siebie. Po tym co dzisiaj zrobiłeś, dostrzegłam w tobie coś więcej niż tylko dbanie o własny biznes. To również podziwiam, ponieważ po tym wszystkim co ostatnio przeszłam, chciałabym być taka. Chciałabym się zmienić na lepsze.
- Nie musisz się zmieniać!- podniosłem głos, oburzony jej postrzeganiem swojej osoby.
- Przyznaj, że na początku mnie nie znosiłeś.
- Może na początku, ale potem, kiedy mimo naszego karygodnego zachowania dawałaś nam kolejne szanse, wierzyłaś w nas i stawałaś po naszej stronie, wszystko się zmieniło.
Kate zamilkła, a jej oczy zaczęły zachodzić łzami. Zamrugała kilka razy, skupiając się na neonowym napisie wiszącym na przeciwległej ścianie. Po kilku głębokich wdechach, zabrała swoją dłoń i upiła kolejny łyk piwa.
- Gdyby Styles nie był taki uparty, nie siedzielibyśmy teraz tutaj, prawda?- spytałem, a ona wzruszyła niemrawo ramionami- Tak myślałem.
- On jest taki...- urwała, próbując znaleźć odpowiednie słowo.
- Wiem.
Nagle do mnie dotarło. Wcale nie pożądałem Kate. Owszem, uważam, że jest zajebiście seksowną laską i przysięgam, że gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, zrobiłbym wszystko by ją przelecieć, ale to wszystko co dzisiaj czułem... to zazdrość. Zazdrość o to co łączy ją i Harry'ego. Zazdroszczę im ich więzi, ich pragnień związanych z tą drugą osobą. Zazdroszczę im tej chemii, która nie pozwala trzymać się od siebie z daleka, choć to wydaje się najmądrzejszym rozwiązaniem. Te dreszcze i fale gorąca oblewające moje ciało, prześladujące mnie od chwili, kiedy próbowałem ją pocieszyć w kancelarii, były niczym innym jak chęcią przeżycia podobnych doznań. Na szczęście szybko uzmysłowiłem sobie, że nie potrzebuję do tego akurat Kate, zanim zrobiłem coś głupiego. 
Obszedłem bar dookoła i zamknąłem ją w swoich ramionach, uśmiechając się głupio sam do siebie. Po chwili napięcie wywołane moim nagłym zbliżeniem zaczęło z niej uchodzić i odwzajemniła mój uścisk.
- Jemu naprawdę na tobie zależy. Zaufaj mu.

Mieszkanie Kasi i Gaby

     Kręciłem się niespokojnie po pokoju Kate, odkąd wyszła rano z Zaynem. Żeby zabić czas i zająć czymś myśli, przyrządziłem dla Nialla i Gaby potrawkę z kurczaka na obiad, a na deser zaserwowałem im pudding truskawkowy. Koło drugiej zasiadłem na kanapie przed telewizorem, ale nawet żarty Clarksona, Hammonda i Maya nie były dla mnie dzisiaj zabawne. Przyjaciółka mojej dziewczyny, chcąc mi nieco ulżyć w mych męczarniach, podsunęła mi najnowszą książkę z jej kolekcji, której sama nie zdążyła jeszcze przeczytać, ale gdy dotarłem do trzeciego rozdziału musiałem przerwać. Wszystkie romantyczne sceny (czego innego można było się po niej spodziewać?), które opisane zostały na tych kilku kartkach, wyobrażałem sobie jako chwile, który miały dopiero nadejść dla mnie i Kate. Kolacje przy świecach w malowniczych miasteczkach Toskanii i spacery po plaży wzdłuż jeziora Garda. Zamykając niedokończoną powieść, obiecałem sobie, że kiedyś tam razem pojedziemy. 
Po dwudziestu minutach wpatrywania się w sufit i rozmarzania się na temat naszych wspólnych wakacji, postanowiłem przejrzeć zbiór płyt, znajdujący się na regale obok telewizora. Muszę przyznać, że jest on niezwykle imponujący i różnorodny. Są tu dzieła wszystkich najlepszych artystów, poczynając od Adele, Norah Jones, zahaczając o Coldplay i Foo Fighters, przechodząc do hip-hop'owych twórców takich hak Eminem i Kendrik Lamar, kończąc na królu i królowej popu. Jak można się było spodziewać, albumy były ułożone w przypadkowej kolejności, ale mogę się założyć, że gdybym zapytał się Kate, gdzie znajduje się druga płyta Arctic Monkeys, wskazałaby na nią palcem bez potrzeby odrywania wzroku od jej owianego już legendą notesu. W tym całym chaosie, który panował wszędzie, gdzie tylko stanęła jej noga, panował pewien ład i porządek. Tylko ona była w stanie go pojąć i zrozumieć, co sprawiało, że dla mnie była jeszcze bardziej tajemnicza i wyjątkowa. 
Notes. Wpadłem na pomysł, żeby go spróbować odnaleźć pośród stosu notatek, porozrzucanych po podłodze ubrań i kubków z niedopitą kawą. Chciałem odnaleźć jej prywatne teksty i czytać je milion razy, by dowiedzieć się co czuje, co ukrywa i co zaprząta jej rozbiegane myśli, zwłaszcza teraz kiedy po raz kolejny życie postanowiło jej nie oszczędzać, a ja nie mogłem z tym nic zrobić. 
Na szczęście myśl o tym jaki jestem bezużyteczny odwiodła mnie od chęci zabawy w poszukiwacza skarbów. Zastąpiły ją irytacja i złość na samego siebie. To nie Zayn powinien okazać się tym, który okaże się jej dziką kartą w sądzie. To nie on powinien znaleźć dowód jej niewinności. To ja powinienem być jej księciem na białym koniu, który pokona strasznego smoka i... Jezu! Kilka godzin w obecności Gaby i zamieniam się w bajkopisarza.
- Wciąż je nie ma?
Obróciłem się w stronę Nialla, stojącego w progu salonu. Pokiwałem przecząco głową i wróciłem do przerwanej przez niego czynności. Obserwowałem jak krople deszczu gonią jedna za drugą po zimnej tafli szkła, przywołując wspomnienie łez Kate, które spływały po jej białych jak porcelana policzkach. Zacisnąłem mocniej powieki, próbując wyrzucić ten obraz z mojej głowy. Sprawiał on, że czułem się jeszcze paskudniej wiedząc, że to ja byłem ich powodem. Za moimi plecami usłyszałem kilka cichych kroków, po czym poczułem jak silna dłoń ściska mi ramię.
- Skoro jej tak długo nie ma, to pewnie informacje od Malika okazały się przydatne.
- Może- zerknąłem na niego przez ramię, by po chwili ponownie przenieść wzrok na zaparowane okno, oddzielające mnie od chłodnej i ponurej rzeczywistości na zewnątrz. 
- Wychodzimy z Gabrysią do kina. Chcę ją trochę odciągnąć o tego wszystkiego. Strasznie się martwi o Kate- tłumaczył się, choć nie rozumiałem czemu- Może chcesz iść z nami?
- Poczekam tu na nią. Miłego seansu- uniosłem lekko jeden kącik ust do góry, chociaż i tak nie mógł tego zobaczyć.
- Wszystko będzie dobrze stary. Nie pokona jej jakaś ruda małpa. W końcu to Kate G! Nasza Kate. Twoja- dodał ciszej- Powinieneś to wiedzieć najlepiej z nas wszystkich. 
Lekko sparaliżowany jego słowami, nie byłem wstanie nic odpowiedzieć. Usłyszałem jak ciężko westchnął i wyszedł z pokoju. Po chwili wymienili z Gabą kilka niewyraźnych szeptów stojąc w przedpokoju, a następnie zamknęli za sobą drzwi. Pomimo tego wszystkiego w mojej głowie dźwięczało tylko jedno słowo. "Twoja. Twoja. Twoja...". Moja.
Z otępienia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Pełen nadziei w mgnieniu oka znalazłem się przy drzwiach, zastanawiając się czemu Kate po prostu nie otworzyła zamka kluczem, ale moje gdybania zakończył widok kuriera stojącego na korytarzu.
- Dzień dobry- wykrzywił usta w wymuszonym uśmiechu, manifestując tym jak bardzo nienawidzi swojej pracy- Mam przesyłkę dla panny Ka...- zmrużył oczy, by móc lepiej zobaczyć adresata- Kata-a-a-ry...
- Tak, wiem dla kogo- przerwałem jego męczarnie. Poza tym nie mogłem słuchać jak kaleczy piękne imię mojej dziewczyny. Mojej- Gdzie pokwitować?
- Dostałem wyraźne instrukcje żeby przekazać jej to osobiście- odparł skonfundowany.
- Niestety nie ma jej w domu i nie wiem kiedy wróci. Mogę to za nią odebrać.
- Przykro mi, ale nie mogę dać ci tego listu. Przyjdę jutro- zaczął się oddalać, ale nim dotarł do schodów, zatrzymał się słysząc moje nawoływania.
- Zaczekaj!- podszedłem do niego i wyjąłem z kieszeni dwadzieścia funtów- Czy to załatwi sprawę?
Mężczyzna obejrzał się dookoła, jakbyśmy byli obserwowani co najmniej przez FBI. Wywróciłem oczami, ciskając w niego pieniędzmi.
- Wolisz tu stać jak kretyn i przychodzić jutro specjalnie tylko po to, żeby przekazać jakiejś lasce, której imienia nawet nie umiesz przeczytać głupi list? 
Po chwili zastanowienia, schował swój "napiwek" do kieszeni wytartych jeansów i wręczył mi granatową kopertę wielkości zeszytu. Wyraźnie zadowolony zbiegł po schodach, a ja wróciłem do mieszkania. Zaskoczył mnie brak znaczka i adresu. Oprócz ręcznie napisanego, srebrnym atramentem imienia i nazwiska Kate w jej rodzimym języku, nie było na niej nic więcej. Kłóciłem się z moim sumieniem, czy powinienem to zrobić, ale moje obawy i chęć przekonania się czy moje przypuszczenia są słuszne, wzięły górę. Rozerwałem delikatnie kopertę i wyjąłem z niej srebrny, złożony na pół kartonik przypominający zaproszenie. Próbowałem zrozumieć co napisane jest w środku, ale moja znajomość języka polskiego okazała się nędzna. Drapiąc się po głowie, wpadłem na pewien pomysł. Włączyłem pierwszy lepszy tłumacz internetowy i z trudem przepisałem słowo w słowo starannie zapisane tym razem granatowym tuszem zdania. Gdy dotarłem do końca i przeczytałem znienawidzone przeze mnie od pewnego czasu imię, krew zaczęła wrzeć w moich żyłach. Zaciskając mocniej szczękę, przycisnąłem palec do ekranu telefonu i czekałem na efekt pracy internetowego badziewia. Modliłem się, żeby okazało się to zaproszenie na niespodziewany ślub Tomka z jego dziewczyną, co chociaż trochę pozwoliłoby mi przestać się nim tak przejmować, ale moje modły i zmawiane pod nosem paciorki na nic się nie zdały. Zaciśniętą pięścią uderzyłem w jedną ze ścian, ale adrenalina, która zdążyła zawładnąć moim ciałem sprawiła, że nie poczułem żadnego kojącego bólu, który mógłby na chwilę zająć moje myśli, krążące po niebezpiecznych terenach, planując najokrutniejsze morderstwo świata. Czy ja się nie wyraziłem jasno? Przecież kazałem temu sukinsynowi trzymać się od niej z daleka! On naprawdę nie ma pojęcia z kim pogrywa. Gdy już miałem sięgnąć po kurtkę i pojechać do jego mieszkania, żeby obić mu tą przystojną twarzyczkę, ktoś po drugiej stronie drzwi włożył klucz do zamka i zaczął się z nim siłować. Pospiesznie schowałem kopertę wraz z zaproszeniem do tylnej kieszeni spodni, dokładnie w momencie, w którym Kate przekroczyła próg mieszkania, narzekając na coś pod nosem. Gdy zapaliła światło i mnie zobaczyła, cofnęła się o kilka kroków i wpadła na stojący w rogu wieszak.
- Zwariowałeś?!- przyłożyła rękę do piersi, oddychając głęboko- Nie możesz tak stać po ciemku i nic się nie odzywać. Przestraszyłeś mnie- dodała gniewnie, ale gdy odpowiedziała jej tylko cisza, zaczęła mi się uważniej przyglądać- Coś się stało? Wyglądasz jakbyś...
Stałem w miejscu jak skamieniały, starając się opanować wystawione na ciężką próbę nerwy. Ona z kolei wyglądała tak... niewinnie. Włosy miała przyklejone do policzków, za co obwiniałem padający na dworze deszcz i to, że jak zwykle nie wzięła ze sobą parasola. Jej oczy były szeroko otwarte, pełne dystansu i niepokoju. 
- Wszystko w porządku?- spytała szeptem- Harry?
Nie zachowując się w żaden sposób racjonalnie, rzuciłem się na nią, przygniatając ją do drewnianej powłoki i niemal boleśnie złączyłem nasze usta razem. Na początku nie odwzajemniała mojego natarczywego pocałunku. Dopiero po chwili dołączyła do moich śmiałych działań, odpłacając się, porównywalną do mojej, agresją. Siłą zerwałem z niej praktycznie przemoczony żakiet, a ręce wsunąłem pod zwiewną, białą bluzkę, jedną chwytając pierś, a drugą przytrzymując biodro. Kate objęła mnie swymi wątłymi ramionami wokół szyi, a jej drobne dłonie zatonęły w mojej burzy loków, delikatnie za nie ciągnąc. Mruknąłem cicho z zadowoleniem, napierając na nią mocniej moim rozgrzanym do czerwoności ciałem. Z jej ust wydobył się cichy jęk podniecenia, przyprawiając mnie o zawrót głowy. 
- Powiedz mi co się dzieje- szepnęła błagalnie muskając moje obrzmiałe wargi. Oparłem swoje czoło o jej i zacisnąłem mocno powieki.
- Gdzie byłaś tak długo?!- warknąłem przez zaciśnięte zęby. "Tylko powiedz, że nie u Tomka".
- Adwokat trochę wymęczył Zayna, a potem poprosiłam żebyśmy wstąpili na chwilę do 27. Musiałam zostawić kilka dokumentów dla Eda.
- A potem?- spytałem niskim głosem, mimo iż bałem się odpowiedzi.
- Przyjechałam tutaj. Miałam pojechać do was, ale miałam nadzieję, że będziesz tu na mnie czekał. I jesteś.
Odsunąłem się od niej na wystarczającą odległość bym, mógł zobaczyć jej twarz. Wciąż z pewną nieufnością, wpatrywała się we mnie, delikatnie gładząc mnie swoimi zimnymi palcami po policzku. 
- Stało się coś gdy mnie nie było? Powiedz mi.
- Nie. Nie- powtórzyłem, rozluźniając zaciśnięte na niej dłonie- Ja tylko... martwiłem się.
- Przepraszam- westchnęła skruszona- Powinnam była zadzwonić. Przepraszam.
- Nie musisz tego robić. Wróciłaś do mnie. Do mnie- powtarzałem w kółko- Moja. Moja, prawda?
- Tak. Oczywiście, że tak- przytaknęła, rumieniąc się- Twoja.
Moje usta ponownie spoczęły na jej mocniej niż zwykle zaróżowionych wargach. Tym razem  jednak nasz pocałunek był delikatny i słodki. Niechętnie przerwałem nasze zbliżenie, by zaczerpnąć odrobiny powietrza.
- Jesteś pewien, że wszystko gra? Oprócz radia w pokoju?
Uśmiechnąłem się delikatnie, całując ją w czubek nosa. Jak ona to robi, że w mgnieniu oka potrafi odwrócić moją uwagę i poprawić mi humor. To kolejna rzecz, za którą ją kocham.
- Powinnaś się przebrać. Nie chcę żebyś się znowu przeziębiła.
- Wtedy moglibyśmy leżeć cały czas w łóżku- przygryzła dolną wargę, a ja mocniej zacisnąłem ręce na jej biodrach.
- Ale wtedy nie mógłbym cię całować, a uwierz mi, jest mi ta czynność potrzebna do życia tak samo jak oddychanie. Nawet bardziej- poprawiłem się, a jej policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej- Chodź. Chyba nie chcesz, żebym ja kopnął w kalendarz, kiedy ty będziesz leżeć pod kołdrą z katarem?- chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem w kierunku jej sypialni.
- Nie, ale...- przytrzymała mnie w miejscu, przyglądając mi się podejrzliwie- Jesteś pewien, że nie chcesz mi nic powiedzieć?
Przez chwilę przemknęło mi przez głowę, że powinienem ją poinformować o zaproszeniu od Tomka, ale bardzo szybko pozbyłem się wątpliwości.
- Jedyne co chcę ci powiedzieć to to, że wszystko co robię, jest podszyte miłością do ciebie. Kocham cię Kate.
- Ja ciebie też Harry. Jak nigdy nikogo. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z racji mojej długiej nieobecności (PRZEPRASZAM!) chcę wam to jakoś wynagrodzić. Pomysł jest taki- czy w całym opowiadaniu jest jakaś scena, którą koniecznie chcielibyście przeczytać z perspektywy kogoś innego, niż jest to przedstawione w oryginale? Jeśli tak, napisze swoje propozycje w komentarzach (z uzasadnieniem lub bez... jak wolicie ;)), a ja wybiorę którąś z propozycji i przedstawię ją oczami, wybranego przez was bohatera :). Mam nadzieję, że taka forma rekompensaty was zadowoli!

Xx.

31 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdział <3
    Ciekawie, ciekawie :3
    Nie przepraszaj :)
    Co do scenki jest mi to szczerze obojętne, niech inni wybiorą :D
    Życzę weny i pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał :) I że go w ogóle przeczytałaś :)
      Czasami dobrze zdać się na czyjąś "łaskę" ;)
      Xx.

      Usuń
  2. Jest! Rozdział :D Zabieram się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie umiem nawet opisać jak bardzo się ciesze, że wróciłaś. Mam ochotę Cię za to uściskać i to podwójnie, bo wybrałaś akurat nie za dobry dla mnie dzień i sprawiłaś że się chodź trochę uśmiechnełam. Więc dziękuję.

    Teraz o rozdziale...
    Uwielbiam czytać o takich zakochany w sobie Kate i Harry'm, ale brakuje mi trochę tego ich przekomarzania się i kłótni. Czy możemy liczyć na powrót któregoś z nich w kolejnych rozdziałach? :)
    Zastanawiam się na co jest to zaproszenie czy cokolwiek odebrał Style's.. Ale mam dziwne przeczucie, że jak Kate się o nim dowie to wtedy możemy liczyć na jakąs kłótnie albo coś z tych rzeczy. I niezależnie jak to brzmi nie mogę się doczekać.
    Nie mogę zebrać słów żeby coś napisać odnośnie reszty rozdziału, przepraszam. Powiem jeszcze tylko, że warto było tyle czekać na ten rozdział. Czuję jakby coś się zmieniło w twoim stylu pisania, na plus oczywiście!

    Co do ekstra scenki to sama nie wiem. Nic mi dokładnego nie przychodzi na myśl, ale może coś jak Kate z Niallem organizowali przeprosiny dla Gaby? Albo jak Harry z Kate się kłócili/byli pokłóceni/byli daleko od siebie i z drugiego punktu widzenia? Może inni będa mieli lepsze pomysły. ;D

    A co u Ciebie? Jak studia idą?

    Pozdrawiam,

    Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż w minimalnym stopniu mogłam poprawić ci humor :). Też miewam złe dni, ale jak to powiedział mi kiedyś nieznajomy na ulicy "Nie smuć się, bo jutrzejszy dzień może okazać się o wiele lepszy" (to jest prawdziwa historia ;)).

      O rozdziale:
      1. Uważaj o co mnie prosisz ;) Przekomarzanie się to może nie będzie, Prędzej kłótnia, ale... będzie się działo.
      2. Będzie się działo podwójnie!
      3. Zmienia się życie, zmieniają się ludzie, zmienia się styl pisania. To jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie.

      O której kłótni Harry'ego i Kate dokładnie mówimy? :)

      Studia jeszcze się nie zaczęły, więc staram się korzystać z ostatnich dni wakacji ile wlezie. Mimo złej pogody ;)

      Pozdrawiam i... UŚMIECHNIJ SIĘ! :) :) :)

      Xx.

      Usuń
  4. Hej :)
    Rozdział musiałam rozłożyć sobie na raty, bo najzwyczajniej zasnęłam w połowie. Nie że nudny, tylko jak się czyta o 1 w nocy to wiesz :)
    Powiem ci, że zaczęłam tak ostatnio myśleć, co może się wydarzyć w opowiadaniu i przypomniało mi się że przecież Harry za niedługo pozna Caroline Flack. Przynajmniej tak było w realu. Wyczuwam dramę? :)

    A co do sceny z inne perspektywy na bank wiesz jaką chciałabym przeczytać. Jak Kate i Harry spotykali się potajemnie i myśleli że są sprytni i nikto nie wie, to jestem ciekawa perspektywy kogoś kto się domyślał/wiedział (Ed, Ana?).
    Mam nadzieję, że będziesz nas w końcu odwiedzać regularnie !!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego dodałam to 2 razy ??
      Dumb blonde !!

      Usuń
    2. Dlaczego dodałam to 2 razy ??
      Dumb blonde !!

      Usuń
  5. Hej :)
    Rozdział musiałam rozłożyć sobie na raty, bo najzwyczajniej zasnęłam w połowie. Nie że nudny, tylko jak się czyta o 1 w nocy to wiesz :)
    Powiem ci, że zaczęłam tak ostatnio myśleć, co może się wydarzyć w opowiadaniu i przypomniało mi się że przecież Harry za niedługo pozna Caroline Flack. Przynajmniej tak było w realu. Wyczuwam dramę? :)

    A co do sceny z inne perspektywy na bank wiesz jaką chciałabym przeczytać. Jak Kate i Harry spotykali się potajemnie i myśleli że są sprytni i nikto nie wie, to jestem ciekawa perspektywy kogoś kto się domyślał/wiedział (Ed, Ana?).
    Mam nadzieję, że będziesz nas w końcu odwiedzać regularnie !!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolisz, że odpowiem tylko raz, ok? :D
      Nie będzie dramy z Caroline Flack w roli głównej. Co nie oznacza, że nie będzie jej w ogóle ;)

      Poszukam jakiejś sceny, która by pasowała i może coś wymyślę ;)

      Xx.

      Usuń
  6. Na wstępie powiem tak: Nie mogę zacząć inaczej, niż od tego:
    #Karry #Karry #Karry #Karry #Karry #Karry #Karry #Karry #Karry
    jaram się, bo po ostatnich ciężkich dniach, tygodniach i miesiącach, potrzebowałam pożądnej dawki Kate i Harry'ego, szczęśliwych i (prawie) beztroskich. Jak to czytałam to nie mogłam się przestać uśmiechać do ekranu laptopa. Nie wiem jak to robisz, ale czytając Twoje opowiadanie, mam wrażenie, że faktycznie gdzieś tam daleko, jest taka Kate, jest taki Harry i wszyscy inni i ja jestem tylko obserwatorem ich perypetii. Ale nie tak jak zazwyczaj w książkach, że wiem i mam pełną świadomość, że oni są wytworem czyjejś wyobraźni, tylko... tak jak byś ustawiła przy nich kamerę, a ja w mojej głowie odbieram z niej prawdziwy obraz. Tak prawdziwie...
    Zresztą nieważne, nawet ja nie rozumiem o czym piszę... Skupmy się więc na rozdziale:

    Woah... zapodałaś mi niezłą dawkę wrażeń, jak sama dobrze wiesz!
    Zacznijmy od pierwszej sceny z Kate i Harry'm, potem z Kate, Niallem, Gabą i Harrym, no i nie można zapomnieć o ZAYNIE :D
    Dobrze, że leżałam na łóżku czytając to, bo gdybym siedziała, to chyba zaczęłabym się turlikać ze śmiechu po podłodze! Zayn jak widać ma niesamowite wyczucie czasu i... wszystkiego, bo wparować w takim momencie do domu Kate, to musiało być jakieś jego wrodzone szczęście. Ciekawa jestem, co by się stało i jak by się potoczyło wszystko, gdyby to nie Zayn był tym "niespodziewanym gościem" tylko np. Savan... oj by się działo. A jakby to był Louis? Chyba by im to wypominał wszystkim do końca ich dni i sam by się turlał po podłodze se śmiechu razem ze mną!
    Rozbawiłaś mnie tym prawie do łez. Musiałam czytać pierwszą scenę na raty, bo bałam się o moje zdrowie ;p
    Szkoda, że rzecz, którą przypomniał sobie Zayn nie może być aż tak istotna w sprawie. Chyba wszyscy przez moment mieliśmy nadzieję, że Kate uda się w końcu wyjść z tych 'tarapatów'.
    Jak już Ci wcześniej wspominałam... Twoje opowiadanie to dla mnie taki rollercoaster uczuciowy. Raz chce mi się płakać ze śmiechu, a następny ze wsruszenia. Smutno mi się zrobiło podczas tej perspektywy Zayna, kiedy zrozumiał, że to czego najbardziej potrzebuje i pragnie, to tak naprawdę prawdziwa miłość. Aż miałam go ochotę przytulić, wyściskać i powiedzieć mu, że on też na pewno kiedyś taką znajdzie. (Mam nadzieję, że znajdziesz mu tu jakąś fajną dziewczynę, przy której nie będzie już musiał być zazdrosny o uczucie Kate i Harry'ego. Bo jak nie to wiesz... mogę zastosować jakiś szantaż ;D)
    Harry poeta... hahahahaha!
    A co do tego listu, to wyczuwam niezłą aferę... Jak tylko Kate się o tym dowie, (a trudno, żeby się nie dowiedziała, bo takie rzeczy zawsze prędzej czy później wychodzą na jaw), to będzie niezła jadka! Aż się trochę nie mogę doczekać, bo wiem, że pewnie zrobisz coś za co Cię znienawidzę (ale nie martw się, jak Cię nienawidzę, to dalej Cię kocham), ale z drugiej strony jestem niesamowicie ciekawa co Kate zrobi... I niezależnie od tego co zrobi, lub czego nie zrobi, mam nadzieję, że potem to naprawisz!
    No to chyba byłoby na tyle moich dziwnych wypocin, wracam do chorowania, a Ty pisz, wymyślaj intrygi i zrób dla mnie jak najwięcej Karry'ego, a ja będę grzecznie czekać do następnego! :D
    (nie czuję kiedy rymuję haha!)

    O! Zapomniałabym... Jeśli można coś zaproponować, to ciekawa jestem co kierowało Harry'm podczas tej kłótni z rozdziału poprzedzającego epilog, kiedy pocałował przy innych Kate :D (końcówka 34 rozdziału, jak dobrze pamiętam i sprawdzałam)

    Kocham <3 Xx.
    sis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze niedługo będą dłuższe od rozdziałów. Ale wcale mi to nie przeszkadza! :)

      #KarryForever? NO WAY!
      Ja tam rozumiem o czym piszesz :) Gdy ja sobie wyobrażam jakąś scenę, zanim ją napiszę, widzę wszystko jakbym oglądała serial.

      Wiedziałam, że ta scena ci się spodoba. Miałam ją w głowie od pierwszego słowa jakie opublikowałam na tym blogu! W końcu doczekałam się momentu kiedy mogłam ją napisać!!!!

      Zayn: Możemy się poprzytulać ;)

      Oj będzie się działo! I tak mnie kochasz <3

      Niezły wybór ;)

      Xx.

      Usuń
    2. No chyba od moich, bo Twoje są tak długie, że nigdy nie podołam takiej długości haha!

      YES. #KarryForever #niemainnejopcji #nawetsięnieważkombinowaćcośzTomkiem #hejthim #hejtsołmacz

      Haha, przekaż Zaynowi, że ja zawsze chętnie. Lubię przytulać ludzi ;p

      No nie wiem... ewentualnie... ale niekoniecznie... to zależy... iii... no dobra, kocham Cię! Masz to życiowe szczęście! Xx.

      Usuń
  7. Jest niedziela. Dziękuje że chociaż na chwilkę pozwoliłaś odciągnąć moje myśli od poniedziałku i od tego jak bardzo nie chce mi się uczyć na historie :) Co do rozdziału ogromne WOW. Jestem tak podekscytowana tym co tworzysz (jeżeli kiedykolwiek zdecydujesz się na napisanie książki wiedz że będę pierwszą osobą która ją kupi i przeczyta). Martwi mnie Harry i jego zatajanie prawdy. Wiem że to z dobrej woli ale mogą z tego być niemałe kłopoty. Na co Tomek mógł zaprosić naszą tekściarkę? Kiedy Zayn w końcu przejrzy na oczy że jego laska to suka i ktoś nią manipuluje? Mam nadzieję że ktoś poratuje Kasię. Chociaż myślą o Harrym odwiedzającym ją w więzieniu jest intrygująca (If you now what I mean ^^). Co do twojej propozycji chciałabym mieć niespodziankę więc zostawię to innym :) Ciągłego napływ weny i dużo radość z pisania ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie lubiłam się uczyć na historię. Dla mnie to taki nudny przedmiot.
      Nie sądzą, żeby ktoś chciał wydać moją książkę, ale jeśli kiedyś coś takiego się wydarzy, będę przeszczęśliwa jeśli ją kupisz :).
      Hmm... Tomek i jego zaproszenie. Cóż... może ktoś chce się pobawić w Sherlocka?
      Może niech lepiej żyje w nieświadomości, bo jak się wkurzy...
      OH MY GOD!!!! Don't say it out loud!!!!! (Yes, I know what you mean ;))

      Xx.

      Usuń
  8. MEGA CUDOWNE <333333333333 Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieto! Dostałam prawie zawału.. :o
    ZAYN.?! do KATE?! Cholera :D
    Już myślałam, że coś tu się nawinie na taśmę :D
    Ale ale.. gołąbeczki nasze ćwierkają <3 Zakochani..
    Aż miło jest poczytać jak to Kate kocha Harry'ego i że mu to okazuje..
    Chłopaczyna się namęczył walcząc o tą miłość. :)
    Chwała mu za to, że się nie poddał. !
    U Niall'a i Gaby nic się nie zmienia tralalalalala :D :D u nich po prostu jest gratka :D

    Mam nadzieje, że ta akcja z tą suka bladź zasraną autorką tekstów szybo się rozwiąże :)

    Cieeeeeeeeeeszę się straaaaaaaaasznie, że w końcu zobaczyłam nowego posta na blogu.. :)
    Bałdzo mi się rozdział podobał i mnie nie źle zaskoczył.. :D

    Znając Ciebie jeszcze możesz wszystko obrócić do góry nogami więc może nie będę sobie na razie snuła dalszej historii tylko grzecznie poczekam na rozwój akcji :)

    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.. :)

    Ps. Moim zdaniem to Ty wybierz scenkę :)
    Coś czuje że będziemy zaskoczeni.!
    Staniszewska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale już wszystko dobrze? Halo?! Jest tam ktoś! Odezwij się!!!!
      Nie tylko Harry się namęczył w walce o tą miłość. Ale fakt, nie poddał się i dopiął swego.
      U kogoś musi być dobrze, żeby u innych mogło być źle.

      Ja nic nie obracam do góry nogami! Tylko czasem zmieniam nagle bieg wydarzeń ;)

      Xx.

      PS Scenka już wybrana! :D

      Usuń
  10. Jeeeeeeeeeeeeeejku w końcu jest; już tęskniłam i zastanawiałam się czy będą dalsze rozdziały; lubię niespodzianki więc czekam cierpliwie; buźka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mnie na bloga:
    http://not-perfect-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. http://juznietone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do mnie na opowiadanie o Zaynie.
    Link do bloga: http://zayn-opowiadania.blogspot.com
    Krótki opis: Clarissa to dziewiętnastoletnia dziewczyna, która jest śmiertelnie chora. Zostało jej niewiele czasu - zaledwie kilka miesięcy. Kiedy dziewczyna uświadamia sobie to, tworzy listę rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Pierwszym punktem na liście jest wyjazd do Londynu...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku szkoda że nie ma ciągu dalszego chciałabym się dowiedzieć jak się skończyła rozprawa sądowa. I czy Kasia z Tomkiem dalej będą dla siebie przyjaciółmi. A co do Harry'ego głupio zrobił żeby dać taki wybór biedna Kate

    OdpowiedzUsuń