Mieszkanie Kasi i Gaby
Uwielbiam gdy dookoła mnie jest tak... brudno. Mam wtedy wrażenie, że coś robię, a nie siedzę z nogą założoną na drugą i oglądam paznokcie. Obecnie moja kuchnia wygląda jakby stołowała się tu grupa dzieciaków z nadmierną ilością energii, a tymczasem od godziny jestem tu tylko ja. Blat zawalony jest brudnymi talerzami i sztućcami, a podłoga udekorowana jest rozsypaną mąką, różnorodnymi przyprawami, a nawet rozbitym jajkiem. Zlew wraz z koszem na śmieci niedługo zaczną żyć własnym życiem, a czajnik wybuchnie jeśli go zaraz nie zdejmę z gazu. Kiedy Gaba to zobaczy, zabije mnie. Jednak mam nadzieję, że po skosztowaniu moich pyszności, które dla niej przygotowałam od razu mi wybaczy... i posprząta. Z tą myślą zalałam dwa kubki wrzątkiem pozwalając aromatowi wiśniowej herabty rozejść się po całym pomieszczeniu i wywołać burczenie w moim brzuchu. Czym prędzej wyjęłam z piekarnika przygotowane przeze mnie wcześniej "łódeczki"* zrobione z bagietek i przełożyłam je na dwa talerze dekorując je kilkoma pomidorkami koktajlowymi. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał... jedenastą? Przetarłam oczy sprawdzając czy aby na pewno jest ta godzina. Zdziwiło mnie to, że jest tak późno, a przyjaciółka nie wyłoniła się ze swojego pokoju ani na milimetr. Zaniepokojona tym faktem poszłam do niej i bez zbędnych ceregieli weszłam pomału do środka. Pokój skąpany był w ciemnobordowej poświacie wywołanej przez słońce, które próbowało przedostać się przez szczelnie zaciągnięte zasłony. Na środku pokoju stało wielkie łóżko z pozłacaną ramą, na którym leżała brunetka, z kołdrą naciągniętą na głowę. Podeszłam do niej na palcach i przysiadłam na skraju materaca. Chwyciłam za róg pościeli i powoli odsłoniłam jej twarz. Gaba pomimo moich działań nawet nie drgnęła, a jej oczy były otwarte. Mrugnęła leniwie kilka razy i dalej wpatrując się w bliżej nie określony punkt w końcu się odezwała.
- Czego chcesz?- spytała niewyraźnie, a ja położyłam się obok niej, aby zmusić ją do spojrzenia na mnie.
- Chciałam Cię zawołać na śniadanie, ale teraz wydaje mi się, że chyba najpierw musimy pogadać. Co jest?- skupiła na mnie swój wzrok, a ja zaczęłam przeczesywać dłonią jej krótkie włosy.
- Nic- wzruszyła ramionami i spuściła wzrok.
- Serio? To czemu jeszcze nie zaglądasz mi przez ramię w kuchni dopytując się upierdliwie za ile będzie śniadanie?- uniosłam wymownie jedną brew, a w zamian otrzymałam jedynie wzruszenie ramionami.
- Nie jestem głodna.
- Że co?!- o mało co nie zakrztusiłam się nabranym powietrzem i momentalnie podniosłam się na łokciu- Jak to nie jesteś głodna?! Chora jesteś czy co?
- Nie- kolejna zdawkowa odpowiedź do kolekcji. Teraz już wiem czemu to tak w kurza ludzi gdy ja tak robię.
- To co się stało?- spytałam łagodnie wracając co wcześniej przerwanej czynności. Dziewczyna zamknęła oczy gdy zaczęłam zakręcać jej włosy wokół mojego palca i cicho westchnęła- Pokłóciłaś się z Blondynkiem?
- W sumie to nie...- szepnęła, próbując ponownie schować się pod kołdrą, ale jej na to nie pozwoliłam.
- Możesz jaśniej?- poprosiłam bardziej stanowczym tonem, który zawsze pomagał mi w wyciągnięciu z niej wszelkich informacji. Nie lubiłam wykorzystywać mojej "sztywnej" natury przeciwko niej, ale jak mus to mus.
- Bo widzisz ostatnio byłam z Niallem na spacerze w parku i tam spotkaliśmy dwie jego fanki...
- Fanki?- zaskoczyła mnie- Przecież oni jeszcze nic nie wydali...
- Możesz mi nie przerywać?- zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem, a ja od razu ucichłam- To, że jeszcze świat nie usłyszał ich piosenek napisanych przez Ciebie i Savana nie znaczy, że nie mają już fanów, a w szczególności fanek. Zresztą Niall był tak samo zaskoczony jak Ty, że go ktoś rozpoznał. Ale wracając do tematu...Te dziewczyny zapytały się kim dla niego jestem, a on nie wiedział co ma powiedzieć, więc szybko odparłam, że "koleżanką".
- Koleżanką?- powtórzyłam, ale zaraz ugryzłam się w język przypominając sobie, że miałam jej nie przerywać.
- Tak. Bo co miałam innego powiedzieć? Że jestem jego dziewczyną? Przecież gdybym to zrobiła ktoś mógłby mi zrobić zdjęcie, zacząć się mną interesować, potem pewnie dowiedzieliby się, że się z Tobą przyjaźnię, odkryliby, że Ty to Kate G i Twoją prywatność szlag by trafił...
Leżałam z szeroko otwartymi oczami i nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam.
- Chcesz mi powiedzieć, że zrobiłaś to dla mnie?- zapytałam chcąc się upewnić czy mój tok myślenia jest prawidłowy. Gaba skinęła głową, a moje serce ścisnęło się tak mocno, że teraz pewnie było wielkości orzecha włoskiego- Czyś Ty zwariowała?!- krzyknęłam na nią, a ona odskoczyła ode mnie i usiadła po turecku- Jak mogłaś zrobić coś takiego?!
- O co Ci chodzi?! Staram się Ciebie chronić!- oburzyła się i zmarszczyła brwi nie rozumiejąc mojej reakcji.
- Cieszy mnie to, ale nie pozwolę żebyś musiała rezygnować ze swojego szczęścia tylko po to abym ja mogła zostać anonimowa. Zwariowałaś?!
- Dobrze wiesz, że zrobię wszystko żeby nikt więcej Cię nie skrzywdził. Poza tym to i tak była lepsza opcja dla Nialla. Po co ma się przejmować pytaniami na temat swojej nowej dziewczyny? Powinien skoncentrować się na karierze, a nie na mnie...
- Lepiej się już nie odzywaj bo Ci przywalę i wcale nie będzie mi przykro- uniosłam do góry rękę i pogroziłam jej palcem. Spojrzałam na jej smutną twarz, a moje serce rozpadło się na tysiąc na małych kawałków. Zacisnęłam powieki i zacisnęłam usta w wąską linię ciężko wzdychając.
- Gaba posłuchaj mnie...- chwyciłam jej dłonie i spojrzałam prosto w ciemno brązowe tęczówki- Nigdy, przenigdy nie przekładaj cudzego szczęścia nad swoje. Przynajmniej nie dla kogoś takiego jak ja...- otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ja kontynuowałam swój monolog nie dopuszczając jej do głosu- Jestem na tyle głupia, że nie potrafię należycie docenić tego co dla mnie zrobiłaś i nadal robisz. To przeze mnie się tu przeprowadziłaś i zostawiłaś rodzinę. Owszem to było nasze marzenie, ale nie tak to miało wyglądać. Nie takie miały być okoliczności i powód naszego przyjazdu tutaj. Niemniej jednak czasu nie cofniemy, ale nie pozwolę na to żebyś cierpiała przeze mnie i przez moje błędy...
- Kiedy Ty nie popełniłaś żadnego błędu...- ścisnęła moje dłonie, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Nie o tym teraz mówimy. Tak czy owak mam zamiar wynagrodzić Ci to wszystko i odwdzięczyć się choćbym musiała powiedzieć światu kim jestem i zdradzić swój największy sekret. A co do Blondynka...- uśmiechnęłam się do niej ciepło i puściłam oczko- Jestem pewna, że jedynym powodem, dla którego zapomniał języka w tej swojej ślicznej buźce było to, że faktycznie był równie zaskoczony co ja dzisiaj faktem, że ktoś go rozpoznał. Jest w Ciebie wpatrzony jak w obrazek i świata poza Tobą nie widzi! Nie musisz się martwić o jego uczucia względem Ciebie. Jestem pewna, że jakby mógł to porwałby Cię na koniec świata, ożenił się z Tobą i nie wypuścił z sypialni dopóki nie spłodziłby dziesiątki ślicznych maluchów, które oczywiście musiałaby by być podobne do Ciebie.
Gaba słysząc moją wizję wybuchnęła śmiechem wciągając również mnie w ten napad głupawki. Chichrałyśmy się jak głupie gdy ja kontynuowałam opowiadanie jak będzie wyglądało jej życie z Horanem u boku. Szczerze? Gdyby jakaś wróżka powiedziała, że moja przyszłość będzie wyglądała tak słodko i kolorowo chyba bym zwymiotowała na tą jej szklaną kulę i poszła rzucić się z mostu. Ale ja to ja, a dziewczyna, która właśnie o mało co nie spadła z łóżka to inna bajka...
- O Jezu...- przyjaciółka opadła na materac z wielkim uśmiechem na ustach i załzawionymi oczami- Moje życie będzie cudowne!- klasnęła w dłonie i obróciła się w moją stronę- Naprawdę myślisz, że tak to będzie wyglądało?- pokiwałam twierdząco głową z grymasem na twarzy za co oberwałam poduszką- I dobrze! To moje życie, a nie Twoje, więc może być przesłodzone i różowe!
Uśmiechnęłam się pod nosem i ponownie niemo przyznałam jej rację. Popatrzyłam na jej szczęśliwą buzię i poczułam jak moje serce skleja się z powrotem w jedną całość.
- Kocham Cię, wiesz?- chwyciłam jej dłoń i lekko ją ścisnęłam. Brunetka przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła.
- Ja Ciebie też Kasia- comknęła mnie w czoło, a ja wtuliłam się w nią jeszcze bardziej.
- Gaba?- podniosłam na nią wzrok- Nie mów Niallowi, że właśnie wyznałam Ci miłość bo jeszcze mnie pochowa żywcem, ok?- przyjaciółka poczochrała moje włosy co spotkało się z moim niezadowolonym warknięciem.
- Serio jest aż tak niebezpieczny?
- Podobno- odparłam- Wolę się nie przekonywać na własnej skórze- uniosłam ręce w geście obronnym.
- Mój mały, kochany, słodki, groźny Niall...- westchnęła szczerząc się jak głupia, a ja wywróciłam oczami.
- Wiesz, że on jest od Ciebie jakieś dwie i pół głowy wyższy, nie?
- Wiem- wzruszyła ramionami- I co z tego?
- Nie no, nic. Cieszę się, że jesteś tego świadoma pomimo tego, że uważasz, że jest "mały". No chyba, że masz na myśli coś innego...- poruszyłam wymownie brwiami, za co oberwałam po raz kolejny poduszką.
- KAŚKA! Przestań!
- No co?! Coś musi być powodem, że tak o nim mówisz...- starałam się ukryć rozbawienie i powstrzymać atak śmiechu spowodowany widokiem jej miny, ale nie mogłam.
- Uspokój się! Nie gadam z Tobą więcej! Jesteś zboczona! Zupełnie jak Harry!
- Ej!- oburzyłam się- Nie porównuj mnie do niego!
- Kiedy to prawda!- zarzekała się- Oboje jesteście siebie warci...
- Jeszcze jedno słowo, a nie zjesz śniadania!- zagroziłam.
- A co jest?
- Łódeczki- odpowiedziałam i o mało nie straciłam życia, gdy Gaba zerwała się na równe nogi i praktycznie po mnie przebiegając ruszyła w stronę kuchni krzycząc "Jedzenie!!!!". Pokręciłam z niedowierzaniem głową i zwlekając się z łóżka podążyłam za nią z nadzieją, że przejęta posiłkiem nie zauważy zostawionego bałaganu.
- KAŚKA! Coś Ty tu narobiła?! Ja tego nie sprzątam!
A jednak...
Zapukałem w drzwi z numerem dwadzieścia siedem i cierpliwie czekałem aż ktoś mi otworzy. Byłem tak podekscytowany wyjazdem do Szwecji jak nigdy dotąd. Może dlatego, że nie leciałem tam sam, ale razem z moją kochaną siostrzyczką i pięcioma przyjaciółmi. Rozmyślając nad tym jak będzie wyglądało najbliższe półtora tygodnia nie zauważyłem Gabrysi stojącej w progu.
- Wejdziesz do środka czy dalej będziesz tak stał i szczerzył się jak mysz do sera z niewiadomego powodu?- założyła ręce na piersi i za wszelką cenę starała się ukryć swoje rozbawienie moim zachowaniem. Pokazałem jej język i wszedłem do mieszkania. Rozejrzałem się dookoła, a moją uwagę przykuł bałagan panujący w kuchni i mop wraz z innymi sprzętami do sprzątania stojący przy drzwiach.
- Czyżby Kasia wzięła się za gotowanie?- spytałem retorycznie, a dziewczyna machnęła ręką, kręcąc z politowaniem głową.
- Ma szczęście, że tak dobrze jej to wychodzi- skomentowała wygląd pomieszczenia, który wyglądał jakby rozegrała się tam wojna na jedzenie- Jest u siebie- wskazała ruchem głowy na pokój swojej współlokatorki i wyciskając mokrą szmatkę wzięła się za ogarnianie tego syfu. Udałem się w kierunku pokoju, w którym miałem zastać powód mojego przyjścia. Wybijając stały rytm czekałem, na pozwolenie wejścia do środka.
- Proszę!- odpowiedź była natychmiastowa i choć w obcym dla mnie języku dokładnie wiedziałem o co chodzi. Czegoś się przy niej nauczyłem przez te kilka lat.
- Cześć siostra!- wparowałem i przywitałem się z brunetką siedzącą przy biurku- Gotowa?- Kasia spojrzała na mnie wyraźnie skonsternowana.
- Na co?
- No na wyjazd...- wyjaśniłem niepewnie czując, że coś jest nie tak- Czemu nie jesteś spakowana?- rozejrzałem się po pokoju, który przypominał stajnię Augiasza.
- Ale ja dzisiaj nigdzie nie lecę- zaczęła równie niepewnie, zaglądając do swojego kalendarza- Lot mam dopiero jutro- oznajmiła.
- Jak to jutro? Przecież lecimy do Sztokholmu dzisiaj...- w myślach zastanawiałem się czy aby na pewno mam rację, ale gdy przypomniałem sobie Anę, która obiecała zawieść mnie na lotnisko nie miałem żadnych wątpliwości, że to za cztery godziny.
- A kto powiedział, że ja się tam wybieram?- spytała marszcząc przy tym czoło.
- Ty. W studiu. Nie pamiętasz?
- Pamiętam- przyznała- Ale nie mówiłam, że lecę z wami na całe półtora tygodnia.
- Jak to?!
- Tak to. Najpierw lecę do Francji, a potem nie wiem czy nie będę musiała wrócić jeszcze na dwa dni do Londynu.
- Słucham?- nadstawiłem ucho nic z tego nie rozumiejąc- Ale...
- Żadne "ale" braciszku. Chyba się do końca nie zrozumieliśmy- odpowiedziała spokojnie i uśmiechnęła się, a ja stałem jak wryty.
- Żartujesz? A co z Maxem?
- A co ma być? On wie, że nie przylecę z wami. Już wszystko jest załatwione. Nawet Cowell o tym wie. Rozmawiałeś z nim w ogóle?
- Nie- przyznałem spuszczając wzrok.
- Oj Savan... Chyba faktycznie muszę Cię wziąć na wychowanie przed Twoim ślubem z Aną bo ta kobieta z Tobą nie wytrzyma- "pocieszyła" mnie i poklepała po ramieniu, mijając mnie i siadając na łóżku- Co się tak patrzysz?
- Nic. Ja tylko myślałem... Z resztą nie ważne. To kiedy do nas dołączysz?- usiadłem obok i skupiłem wzrok na swoich dłoniach.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno zawitam. Obiecałam Martinowi- objęła mnie ramionami i położyła brodę na moim ramieniu- Nie smuć się. Na pewno będziesz się świetnie bawił z chłopakami- puściła do mnie oczko i pogłaskała po plecach.
- Miałem nadzieję, że Ty też będziesz w tym uczestniczyć.
- Nadzieja matką głupich, ale...
- Nie kończ- podniosłem dłoń powstrzymując ją.
- Jak chcesz- wzruszyła ramionami- Zostajesz? Może zrobię Ci coś do jedzenie w ramach pocieszenia?
- Nie. Pójdę już. Muszę spakować jeszcze parę rzeczy, a poza tym nie chcę żeby Gaba znów musiała po Tobie sprzątać kuchnie.
- Ej! Ale chociaż było dobre!- broniła bałaganu, którego narobiła.
- Nie wątpię- uśmiechnąłem się smutno i ruszyłem w kierunku drzwi.
- Pozdrów ode mnie Maxa!- Kasia krzyknęła za mną, a ja zgodziłem się przytakując głową. Pożegnałem się jeszcze z Gabrysią i wyszedłem na zewnątrz. Oparłem się o ścianę korytarza i westchnąłem ciężko zdając sobie sprawę, że wyobrażenia, które jeszcze przed chwilą kłębiły się w mojej głowie były i pozostaną fikcją. Musi lecieć do tej Francji? Po co? "Serio się pytasz?" zakpiło moje drugie Ja.
Tomek.
Lotnisko Heathrow
Jak wygląda piątka chłopaków, którzy niemal skaczą z podekscytowania czekając na lotnisku na swój samolot? Na pewno niekorzystnie, że tak to ujmę, ale co zrobić? Od wczoraj nie możemy usiedzieć na miejscu. Perspektywa spędzenia ponad tygodnia w Szwecji i nagrywania tam materiału na nasz debiutancki album z jednym z najbardziej znanych kompozytorów muzycznego show biznesu jest tak nierealna, że od szczypania się by sprawdzić czy to aby na pewno nie jest sen porobiły mi się siniaki. Liam cztery razy pakował i wypakowywał swoje rzeczy z walizki sprawdzając czy na pewno wszystko zabrał, Niall nie wiedział czy powinien być szczęśliwy z powodu wyjazdu czy smutny, ponieważ zostawia swoją ukochaną, a ja z Zaynem przejrzeliśmy chyba wszystkie strony w internecie na temat Maxa Martina i jego osiągnięć. A Harry? Daję sobie rękę uciąć, że bardziej cieszy się z faktu, że będzie "skazany" na codzienne oglądanie Kate G niż z tego, że nagramy nowe utwory. Ach ta miłość...
- Chłopaki przestańcie- jęknął Paul, który kręcił z politowaniem głową i co chwilę wywracał oczami widząc nasze podniecenie wyjazdem- Kate ma rację. Zachowujecie się jak stado małp wypuszczonych z cyrku. Jesteście pewnie, że nie chcecie zmienić zawodu? Na pewno by was ktoś przyjął...
- Nie jesteśmy małpami!- oburzył się Niall- Gaba mówi, że jestem jej "słońcem"- wyszczerzył się pokazując menadżerowi wiadomość od dziewczyny, w której zapewne użyła tego słowa.
- Niall zamknij się...- wysyczał przez zęby Zayn, który najwidoczniej miał już dość ciągłego podekscytowania przyjaciela jego związkiem.
- O co Ci chodzi Malik? Zazdrosny jesteś?- Blondyn uniósł kpiąco brew i uśmiechnął się triumfalnie.
- Nie jestem zazdrosny- prychnął pod nosem- Po prostu mam dosyć Twojego ciągłego biadolenia. Ile można?
- Jesteś zazdrosny!- Niall wskazał na niego palcem, a Zayn zacisnął szczękę.
- Przestańcie!- uspokoił ich Liam- Lepiej sprawdźcie czy macie wasze bilety.
- Chociaż jeden normalny- uśmiechnął się do niego Paul i zapewne dziękował właśnie Bogu za to, że Simon zdecydował się dołączyć go do zespołu, fundując Higginsowi pomoc w ogarnięciu nas.
- Ja mam- uniosłem swój bilet do góry, po czym schowałem go do kieszeni torby.
- Ja też- poinformował Zayn.
- I ja- odpowiedział Horan.
- A Ty Harry?- zwrócił się do chłopaka menadżer, ale ten nie zareagował- HARRY!
- Co?!-warknął na mężczyznę, ale zaraz się opamiętał i grzecznie przeprosił- Coś mówiłeś?
- Pytałem czy masz swój bilet- chłopak włożył rękę do kieszeni spodni i wyjął pognieciony kartonik.
- Mam- pokazał go Paulowi, a ten z rezygnacją głośno westchnął i machnął na niego ręką.
- Nie denerwuj się tak- poklepałem przyjaciela po plecach- Niedługo przyjedzie i nie rozstaniesz się z nią przez następnych kilka dni.
- Nie wiem o czym mówisz...- bronił się, ale szybko skapitulował nim zdążyłem coś powiedzieć- Ale w sumie to mogłaby już tu być.
Uśmiechnąłem się do niego i puściłem oczko. Straszny ze mnie przyjaciel skoro bawi mnie to jak reaguje na pewną brunetkę o kręconych włosach? Może i tak, ale ten widok jest niesamowity. Jeszcze trochę i jakimś cudem wszczepi jej nadajnik żeby wiedział gdzie jest i co robi. "Może lepiej nie podsuwaj mu takiego pomysłu bo faktycznie to zrobi" Racja. Nie ma co ryzykować. Zakochany Styles jest zdolny do wszystkiego. Przynajmniej wszystko na to wskazuje.
Do odlotu pozostało czterdzieści minut, a Savana ani Kate nie było ani śladu. Paul próbował dodzwonić się do któregoś z nich, ale na marne. Oboje mieli wyłączone telefony. Menadżer zaczął nerwowo tupać nogą, a w jego ślady poszedł Harry. Wyglądali jak bliźniacy gdyby nie to, że mężczyzn był od niego wyższy i potężniejszy, miał mniej włosów na głowie... W sumie to tylko wystukiwali taki sam rytm o posadzkę co doprowadzało mnie już do szału. Na szczęście nim zdążyłem przykleić im stopy do podłogi w zasięgu naszego wzroku pojawił się Kotecha. Szybkim krokiem podszedł do nas i pochylił się opierając dłonie na kolanach.
- Przepraszam, że tak późno, ale Ana jeszcze nie czuje się zbyt pewnie za kierownicą i średnia prędkość z jaką się poruszaliśmy wynosiła trzydzieści kilometrów na godzinę- tłumaczył się, ale jakoś nikt nie był tym zainteresowany. Bardziej obchodziło nas czemu nie ma z nim naszej tekściarki.
- Gdzie Kate?- spytał autentycznie przerażonym tonem Harry przygryzając wargę.
- Ona...- mężczyzna spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno- Nie leci z nami.
- Jak to?!- zawołaliśmy wszyscy chórem łącznie z menadżerem.
- Najpierw leci do Francji, prawdopodobnie do Tomka, a później być może będzie musiała wrócić na dwa dni do Londynu- wyjaśnił, a Loczek zrobił się najpierw biały, później fioletowy, a na koniec zielony. Nie wiedziałem, czy to reakcja na wiadomość o tym, że spędzi z obiektem swoich westchnień mniej czasu niż planował czy dlatego, że ta sama dziewczyna postanowiła najpierw odwiedzić Paryż żeby spotkać się ze swoim chłopakiem. Obawiam się, że chodziło o jedno i drugie.
- Kiedy będzie w Sztokholmie?- zapytał Paul, który pomimo spokojnego głosu, również wyglądał na niezadowolonego.
- Nie wiem- Savan wzruszył ramionami- W najgorszym wypadku przyleci tylko na dwa dni.
- Szkoda- odparł smutno Liam- Myślałem, że czegoś się od niej nauczymy spędzając z nią tyle czasu.
- Ja też- zawtórował mu Zayn- Ale bez niej też damy sobie jakoś radę, nie?
- Pewnie- pocieszyłem go zerkając w stronę Harry'ego, który nic się nie odzywał a wzrok miał utkwiony w swoich butach.
- W porządku stary?- Niall objął go ramieniem i uśmiechnął się do niego ciepło.
- Tak- przytaknął i posłał mu wdzięczne spojrzenie- Wszystko gra.
Nagle z głośników wydobył się kobiecy głos informujący, że samolot do Sztokholmu wylatuje za dwadzieścia minut i wszyscy pasażerowie proszeni są o udanie się na pokład.
- To nasz lot- sprawdził dane na tablicy odlotów Paul- Zbierajmy się.
Bez słowa udaliśmy się za nim w odpowiednim kierunku. Nasze początkowe podekscytowanie nieco zmalało. W końcu miała to być nie tylko okazja na napisanie niezłego materiału, ale także na poprawienie naszych relacji z Kate. Zwłaszcza dla Harry'ego. Jednak nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.
Francja, Paryż, Hotel Paris France
Godzina i piętnaście minut. Dokładnie tyle zajął mi lot z Londynu do Paryża, a czuję się jakbym przeszła te trzysta czterdzieści jeden kilometrów na piechotę. Moje ciuchy przemoczone są do suchej nitki od potu, który mój organizm naprodukował ze stresu i przerażania od momentu, w którym weszłam na teren lotniska w Anglii. Mogę się założyć, że jestem o co najmniej trzy kilogramy lżejsza, a w moim organizmie nie znajduje się ani jeden mililitr wody. Czuję się wysuszona. W przeciwieństwie do moich ubrań... Jak zwykle gdy jestem zmuszona wybrać ten nieszczęsny środek transportu musiałam się przygotować na irytujące spojrzenia innych pasażerów samolotu jak i załogi pracującej na jego pokładzie. Jedna ze stewardess widocznie była nowa bo chyba myślałam, że umrę zanim jeszcze wystartowaliśmy. Wcale się tak bardzo nie myliła. Nie dużo brakowało a zeszłabym tam na zawał. Na szczęście jej bardziej doświadczona koleżanka wytłumaczyła jej, że niektórzy ludzie tak reagują wsiadając do tej piekielnej maszyny. Oczywiście ona go tak nie nazwała choć moim zdaniem powinna.
Oprócz ciekawskich i wścibskich spojrzeń osób lecących ze mną do Francji, teraz musiałam użerać się z podobnymi reakcjami na mój widok gości hotelu, w którym zatrzymał się Tomek. Z racji tego, że zawsze gdy jestem w Paryżu zatrzymujemy się w tym samym miejscu, obsługi nie zdziwił widok mojej przemoczonej podkoszulki i bladej twarzy. Podeszłam do recepcji i oparłam się o wykonany z rudobrązowego drewna blat.
- Bonjour! Witamy po raz kolejny w naszym hotelu- starsza kobieta o blond włosach spiętych w ciasnego koka i imieniu Sophie, jak głosiła plakietka przypięta do jej beżowej marynarki, uśmiechnęła się do mnie serdecznie- W czym możemy tym razem Panience pomóc?
- Bonjour!- odwzajemniłam uśmiech choć doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie wypadło to najlepiej- Mogłaby mi Pani powiedzieć, w którym pokoju zatrzymał się mój chłopak? Chciałabym mu zrobić niespodziankę.
- Niestety, ale nie wolno mi udzielać takich informacji- odpowiedziała, wzruszając zrezygnowana ramionami.
Przeklęłam w duchu zastanawiając się co teraz zrobić. Oceniając szybko sytuację doszłam do wniosku, że mój władczy i oschły ton, który tak dobrze sprawuje się w Anglii gdy chcę coś zdobyć, tutaj na nic się nie zda. Pora przyjąć inną taktykę. Jak ja dawno tego nie robiłam...
- Jaka szkoda- zrobiłam najbardziej wiarygodną smutną minę na jaką było mnie stać i spuściłam wzrok skupiając go na swoich dłoniach- Dzisiaj jest nasza rocznica, a on niestety nie mógł wrócić do domu żeby się ze mną spotkać...- posmutniałam jeszcze bardziej ciężko wzdychając- Chciałam żeby ten dzień był wyjątkowy. Wie Pani... Paryż, wieża Eiffla, spacer nad Sekwaną i romantyczna kolacja w jednej z tych waszych wspaniałych małych restauracji. Marzenie każdej dziewczyny. Niestety nie każde marzenie można spełnić, prawda?
Zerknęłam na Sophie kątem oka. Po jej wyrazie twarzy widać było, że toczy ze sobą wewnętrzną walkę. W końcu, która kobieta nie uległaby nastolatce, która chce tylko spędzić romantyczny wieczór ze swoim chłopakiem? Taka piękna historia. Potem mogłaby opowiadać swoim wnukom jak to przyczyniła się do uszczęśliwienia dwójki zakochanych w sobie ludzi. "Zakochanych". To słowo dziwnie zaczęło odbijać się echem w mojej głowie i wcale nie było to nic pozytywnego. Było takie... obce. Zupełnie jakbym słyszała je pierwszy raz w życiu. Szybko odgoniłam od siebie niechciane myśli skupiając się na obranym celu. Ostatni raz spojrzałam na kobietę za ladą błagalnym wzrokiem i już wiedziałam, że dostanę to czego chcę.
- Zobaczę co da się zrobić. Podaj mi jego nazwisko- uśmiechnęłam się triumfalnie w myślach. Powinnam zostać aktorką!
Blondynka wpisała podane przeze mnie dane do komputera i po chwili wpatrywania się w ekran monitora przeniosła wzrok na mnie.
- Przykro mi, ale nikt taki nie zatrzymał się w naszym hotelu.
Teraz moje zdolności aktorskie poszły w niepamięć. Uniosłam do góry brwi ze zdziwienia, po czym zmarszczyłam czoło.
- Jest Pani pewna?- spytałam wychylając się za ladę aby sprawdzić czy aby na pewno dobrze wpisała odpowiednie dane.
- Tak. Nie mamy tu nikogo o tym nazwisku. Przykro mi. Może to nie ten hotel?
- Yyy... Nie. Niemożliwe- odpowiedziałam ciągle zaskoczona- Dziękuję Pani za pomoc.
Uśmiechnęłam się i ciągnąc za sobą walizkę wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się dookoła zastanawiając się co ze sobą zrobić. Nie możliwe, żeby Tomek zatrzymał się w innym miejscu. To ten typ człowieka, któremu jak spodoba się w jednym miejscu ciągle tam wraca, a namówić go na jakąkolwiek zmianę jest niemal syzyfową pracą. Wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon i wybrałam jego numer. Od razu odezwała się automatyczna sekretarka. Z grymasem na twarzy schowałam urządzenie z powrotem i przysiadłam na małej ławeczce. "I co robimy?" Spytał mój wewnętrzy głos, a ja w odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. Nie zastanawiając się długo wstałam i stanęłam na skraju krawężnika wołając taksówkę. Kierowca wyszedł na zewnątrz i pomógł mi spakować walizkę do bagażnika po czym otworzył mi drzwi. Gdy zajął miejsce za kierownicą, spojrzał w tylne lusterko.
- Dokąd jedziemy?
- Na lotnisko Orly poproszę.
Mężczyzna odpalił samochód i ruszył w kierunku portu lotniczego. Spoglądałam na krajobraz miasta miłości, który przemijał za oknem i zastanawiałam się nad zaistniałą sytuacją. Czemu Tomka tu nie ma? Gdzie jest? Co robi? Jednak pomimo wszelkich starań nie to zaprzątało najbardziej moją głowę. Bardziej przejmowałam się tym, że za chwilę znów będę musiała wsiąść do samolotu i wytrzymać ponad dwie godziny w tej śmiercionośnej puszce. Moje hierarchia wartości ostatnio szwankuje. A nie powinna.
Szwecja, Sztokholm, Studio nagraniowe
Co chwilę wycierałem dłonie o spodnie, ale i tak na nic się to nie zdawało bo po sekundzie znów robiły się wilgotne. Czemu się tak stresowałem? W końcu Savan zapewnił nas, że Max nie jest taki "straszny" jak Kate, i że w gruncie rzeczy to bardzo miłym człowiek. Nie uważałem naszej tekściarki za kogoś przerażającego choć czasami słysząc jej chłodny, niski ton ciarki przechodziły mi po plecach. Jednak w mojej pamięci bardziej wyrył się moment, w którym pierwszy raz usłyszałem jak gra na pianinie "To był fortepian!" Tak, tak. Na fortepianie, a później miałem okazję porozmawiać z nią sam na sam. Była wtedy naprawdę miła i spokojna. Wszystko się zmieniało kiedy otaczało ją więcej niż kilka osób albo pojawiał się Harry. Spojrzałem na Loczka, który od momentu gdy dowiedział się, że Kate nie leci z nami nie odezwał się praktycznie ani słowem. Było mi go szkoda, ale może to i lepiej, że jej tu nie ma? Może uda mu się choć na chwilę o niej zapomnieć i wyperswadować pomysł podrywania jej? Czy on nie może zrozumieć, że to nie jest zwykła dziewczyna, która żyje chwilą, tylko ma swoje zasady i twardo się ich trzyma? "To jak wyjaśnisz to, że poszła z nim na koncert?" Poszła tam tylko dlatego, że to był jej prezent urodzinowy, a poza tym sam też bym pewnie nie odmówił gdybym mógł spotkać moją ulubioną kapelę. "Czy Ty zawsze znajdziesz jakieś logiczne wyjaśnienie?" Najwyraźniej.
Zatrzymaliśmy się przed jednym z pomieszczeń znajdujących się w niedużym budynku, a Savan zapukał kilka razy w drzwi. Nie czekając na odpowiedź pociągnął za klamkę i otworzył je na oścież.
- Kotecha! Przyjacielu!- mężczyzna znajdujący się w środku podszedł do niego i mocno go uściskał- Wieki minęły odkąd się ostatnio widzieliśmy!
- A Ty się dalej nic nie zmieniłeś- zlustrował go od góry do dołu i poklepał po ramieniu.
- No nie wiem... Nasza kochana Kate na pewno będzie miała na ten temat inne zdanie. A właśnie... Gdzie ona jest?- spytał wyglądając za plecy Savana.
- Niestety nie mogła przylecieć z nami, ale na pewno wpadnie. Podobno obiecała, że Cię odwiedzi.
- Owszem, a jak wiadomo ona zawsze dotrzymuje słowa.
- Dlatego trzeba na nią uważać- zauważył przyjaciel.
- Po raz kolejny muszę się z Tobą zgodzić- przyznał mu rację- Może przedstawisz mi tą piątkę, która stoi za Twoimi plecami?- wskazał na nas palcem i uśmiechnął się szeroko.
- Jasne! To jest One Direction w składzie Liam, Louis, Niall, Zayn i Harry- przedstawił nas po kolei. Mężczyzna podszedł i uścisnął każdemu dłoń.
- Jestem Max Martin. Producent muzyczny i kompozytor. Miło mi was poznać.
- Nam Pana również- odpowiedziałem, a ona zaśmiał się pod nosem.
- Proszę mówcie mi po imieniu, dobrze?
Przytaknęliśmy na tą propozycję, po czym usiedliśmy na wskazanych przez Maxa miejscach.
- Jak wam się pracuje z Kate?- spytał, opierając brodę na dłoni, oczekując naszej odpowiedzi.
- To zależy- odezwał się Zayn.
- Od czego?
- Od tego, o którego z nas Ci chodzi- wyjaśnił mu.
- A to jest jakaś różnica?- uniósł do góry brwi.
- Nawet bardzo duża- dodał Malik, a ja szturchnąłem go łokciem.
- Możecie jaśniej?- poprosił, a głos zabrał Kotecha.
- Bo widzisz...- poprawił się na fotelu- Chłopcy mieli kilka wpadek i to nie za dobrze wpłynęło na relację pomiędzy Kate, a nich. Jednak najgorzej wypadł Harry...
Martin spojrzał na chłopaka i dokładnie mu się przyjrzał. Uniósł lekko jeden kącik ust do góry i zaśmiał się pod nosem.
- Serio? On też?- odwrócił się w stronę Savana, a ten przytaknął. Czyżby się domyślił, że Styles zadurzył się w niepokornej, twardej i zimnej kompozytorce w ciągu kilku minut?- Nieźle.
- Ja wcale...- zaczął Loczek, ale nie pozwolono mu skończyć.
- Wiem Harry- Max puścił do niego oczko, jednocześnie zmieniając temat- Słyszałem, że już coś nagraliście.
- Mamy już jeden singiel- odpowiedziałem.
- To może mi go zaprezentujecie? Jestem pewien, że wasza tekściarka nie będzie miała nic przeciwko.
Popatrzeliśmy po sobie, a później na Savana. Ten skinął lekko głową i sięgnął po gitarę. Odchrząknąłem kilka razy, a gdy zaczął grać w odpowiednim momencie dołączyłem się do niego. Potem przyszła kolej na innych i tak oto pierwszy raz zaprezentowaliśmy komuś nasz utwór. Max uśmiechnął się do nas szeroko i zaklaskał kilka razy w dłonie.
- Nieźle, ale musimy jeszcze nad tym popracować- wszyscy momentalnie odwróciliśmy się w stronę drzwi słysząc charakterstyczny, nieco niższy niż u większości kobiet głos. W progu stała Kate z rękami założonymi na piersi i uważnie nas obserwowała- A Ty Savan pomyliłeś akord w refrenie.
- Kate!- krzyknał Martin i niemal rzucił się na nią. Mocno ją do siebie przytulił i ucałował w policzek. Zerknąłem na Styles'a, którego twarz w momencie rozjaśniała gdy zobaczył dziewczynę, a jego zły humor prysł jak bańka mydlana- Tak się cieszę, że jesteś! Podobno miałaś przyjechać później.
- Miałam, ale jestem teraz. To źle?
- Coś Ty! To wspaniale!- uściskał ją jeszcze raz, a na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.
- Dobrze się czujesz?- spytał jej brat podchodząc do niej- Wyglądasz jakby Cię z krzyża zdjęli...
- Też się cieszę, że Cię widzę- odpowiedziała mu chłodno- A wyglądam jak wyglądam, ponieważ jestem zmęczona. Tyle.
- Jasne... Ja tylko myślałem, że miałaś lecieć do Francji...- tłumaczył się.
- A kto powiedział, że tam nie byłam?- ponownie skrzyżowała ręce na piersi- Z resztą nie ważne. Tak dla Twojej informacji mieszkamy razem w jednym pokoju, więc będziesz musiał mi później dać klucz, żebym mogła zanieść swoje rzeczy, ok?
- Pewnie- uśmiechnął się do niej nie kontynuując tematu jej nagłego pojawienia się. Widać było, że cieszył się z jej przybycia bez względu na to jaka była tego przyczyna.
- Piosenka jest niesamowita- skomentował utwór Max wracając do naszego małego występu.
- Dziękuję. Tak myślałam, że Ci się spodoba- uśmiechęła się delikatnie- Wybaczcie, ale jestem strasznie zmęczona. Pozwolicie, że porwę mojego braciszka i zatrudnię go jako tragarza na moment aby pomógł zabrać moje walizki i zawiózł mnie do hotelu?
- Pewnie- odezwał się uradowany Louis- Jedź i się wyśpij. Zobaczymy się jutro.
- Ok. To Ciebie porywam, a z resztą widzę się tutaj jutro o dziesiątej. Pasuje?- wszyscy bez wyjątku zgodziliśmy się na jej propozycję- Martin?
- Tak?
- Zrób coś z sobą. Zostawiłam Cię na niecały miesiąc, a Ty znów się zapuściłeś. Może byś tak trochę pobiegał i zmienił dietę?
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i odwrócił się w nasza stronę.
- A nie mówiłem?
Dziewczyna pożegnała się z nami skinieniem głowy, a Maxa ucałowała w policzek. Wraz z Savanem opuścili pomieszczenie, a my zostaliśmy sam na sam z kompozytorem.
- To co chłopcy? Może opowiecie mi coś o sobie?- zaproponował przerywając niezręczną cieszę.
- Znowu?!- jęknął Harry, a my zaśmialiśmy się pod nosem przypominając sobie sytuację, gdy pierwszy raz poprosiła nas o to Kate.
* Tak wyglądają "łódeczki" zrobione przez Kate :) Jeśli ktoś chce mogę dodać przepis.
W ciągu jednej nocy Jej świat wywrócił się do góry nogami. Próbując ponownie odnaleźć się w otaczającej jej rzeczywistości, wyjeżdża do Anglii, gdzie stara się zacząć nowe życie. Niezwykle uzdolniona muzycznie dziewczyna staję się najlepszą i najbardziej pożądaną "tekściarką" w muzycznym show biznesie. Jednak czy TO jej wystarczy aby znów być szczęśliwą? Czy pięciu chłopaków z najsłynniejszego boysband'u na świecie namiesza jej w głowie i pokaże jak w pełni cieszyć się z życia?
Jupi! Jupi! Jupi!
OdpowiedzUsuńKate pojechała do Szwecji - cieszymy się :) Ale może jakoś od początku...
Jeśli o gotowanie chodzi, mogłabym się sprzymierzyć z Kate... u mnie też zawsze zostaje pobojowisko, a sprzątać się nie chce ;) Ale jak się ugotowało coś dobrego, to te lenie, żarłoki powinny posprzątać, czyż nie? (p.s. jakbyś mogła podrzucić przepis na łódeczki, byłabym wdzięczna :D)
Jak to dobrze, że Gaba ma w Kate taką cudowną przyjaciółkę, chociaż przyznam, że liczyłam na jakieś spektakularne przeprosiny ze strony Niall'a, ale może jeszcze się doczekam ;p
Już przez moment myślałam, że mnie cholera jasna trafi, jak Kate oznajmiła Savan'owi, że jedzie do Paryża... Moja reakcja na to wyglądała mniej więcej tak: "COOOOO?!?! ALE JAK TO?! NIE ZGADZAM SIĘ!!!" Ale... ale... chociaż raz... nie wierzę, że nadszedł ten moment... z tego miejsca... w tej wiekopomnej chwili... muszę podziękować Tomkowi... tak, dobrze czytasz... dziękuję mu za to, że go nie było w hotelu i Kate mogła w spokoju udać się do Szwecji :)
Ponownie spotykamy się z Max'em i muszę przyznać, że lubię człowieka :) No i Harry'emu w końcu poprawił się humor... ciekawe dlaczego? ;p
Powtarzam to za każdym razem, ale naprawdę warto było czekać. To co nam serwujesz jest zawsze genialne :)
Nie mogę się już doczekać rozwinięcia szwedzkiej przygody i wieczoru filmowego Tomlinson'a ;)
Kocham <3
Xx.
Mam Ci wstawić ten przepis tutaj czy dzielić go na kilkanaśice tweetów? Albo mail? Jak chcesz :)
UsuńChciałabym się odnieść do całego komenatarza, ale wiadomość, że TY podziękowałaś za coś TOMKOWI zrobiła mi pranie mózgu. Przeczytałam to kilkanaście razy i dalej w to nie wierzę. Czekaj może przeczytam jeszcze raz... Nie. Nie pomogło. To niemożliwe! Zaznaczam sobie dzisiejszą datę na czerwono w kalendarzu i chyba muszę się napić.
Cieszę się, że Ci się spodobało i twierdzisz, że warto było czekać. Podejrzewam, że kilka osób jest zawiedzionych z racji tego, że musiały tak długo czekać, ale nic na to nie poradzę. Mam tle spraw na głowie, że czasami nie wiem jak się nazywam.
Ja też nie mogę się doczekać co wymyślę ;)
Ja Ciebie bardziej! <3
Xx.
Jak Ci wygodniej ;)
UsuńTak, to prawda, musisz się z tym pogodzić... Ale to jest zdecydowanie okazja żeby się napić! Przyłączę się ;p
Wiem jak to jest z czasem wolnym w wakacje, więc nie narzekam na dłuższe przerwy, tym bardziej, że JEST na co czekać :)
Nieprawda, ja! <3
Xx.
Mi to obojętne :)
UsuńDzisiaj po mojej pracy ;)
Rumienię się...
Wcale, że nie! <3
Xx.
To zaraz Ci wyślę maila na tt... tylko którego?... tak to jest jak się ma 4 maile...
UsuńJasna sprawa!
I dobrze :) Chciałabym to zobaczyć... raczej jak pomidorek czy już pod buraczka podchodzi?
Wcale, że tak! <3
Xx.
Ja mam 3 choć nie wiem po co...
UsuńBędę po 19 ;)
Pomidorek ;)
Nie! <3
Xx.
Chyba wezmę tego opowiadaniowego...
UsuńJa po 20 :)
Sweeeeeeet <3
Tak! <3
Xx.
Jak chcesz :)
UsuńPasuje!
Łe.
Nie! <3
Xx.
P.S. Koniec spamu bo idę na praktyki!
To jesteśmy umówione po 20 :)
UsuńTak! <3
Xx.
P.S. Ok, koniec, bo ja też muszę iść do pracy :(
Rozdział super!!! Kocham twojego bloga!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny niedługo się pojawi.
Już nie mogę się doczekać co będzie dalej..
PS Choćbym chciała to jakoś nie potrafię się rozpisać xd
Pozdrawiam
Cieszę się, że Ci się podoba :) Też mam nadzieję, że znajdę więcej czasu na pisanie, ale różnie z tym bywa. Mam nadzieję, że kontynuacja również Ci się spodoba :)
UsuńPozdrawiam!
Xx.
Rozdział według mnie wyszedł świetnie :)!
OdpowiedzUsuńZresztą jak zawsze :)
Czekam na kolejny ;>
Cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńPozdrawiam!
Xx.
Kurde... po raz pierwszy nie wiem co tu napisać ;o
OdpowiedzUsuńDobra, zacznijmy może od początku!
Gotowanie Kate... (skąd ja to znam xD) po moim gotowaniu jest więcej sprzątania niż jedzenia ;p (może dlatego tak rzadko to robię, bo jestem leniem i mi się nie chce tego sprzątać?) Mama się już na mnie wkurza, jak zostawiam syf w kuchni po zrobieniu śniadania, więc znam ten ból... xD
Boże... GABA NIE CHCIAŁA JEŚĆ? Było na prawdę źle, no ale od czego sa najlepsi przyjaciele? Dobrze, że Kate ma swoje sposoby, żeby wyciągnąć od Gaby to co potrzebne (no ale dobrze, że Gaba też takowe ma! ;>) Co prawda spodziewałam się bardziej jakiegoś niespodziewanego zapukania do drzwi, pojawienia się w nich blondynka i przeproszenia, oraz pożegnania się ze swoją ukochaną, ale ja po prostu jestem niespełnioną romantyczką ;p Tak jak jest też jest dobrze, ale lepiej, żeby Horanek sobie to z nią wyjaśnił ;) Do tego jak Kate wyznała Gabie miłość... hahahahah... "Nie mów Horanowi bo mnie jeszcze zabije xD" Dobree... :D (Niall, nawet mi się nei waż zabijać Kate, bo wtedy Harry umrze z niespełnionej miłości, a moje shippowanie razem z nimi!)
a ja tak lubię shippować... :(
Mniam... jeszcze nie jadłam śniadania i jak zobaczyłam te łódeczki, to mi aż w brzuchu zaburczało! :D
Hmm... Jak Savan tam wparował i Kate mu powiedziała, że nie jedzie, to miałam niezłe zdziwko... myślałam, że pojedzie od razu z chłopakami... Biedny Styles, był tak smutny, że ona z nimi nie pojechała... ehh... :( aż mi się go trochę żal zrobiło! xD
(Lou, ja nadal czekam na twój geenialny plan filmowy! Jak masz czas to jeszcze możesz go udoskonalić! ;p)
I tu jestem rozdarta... chociaż nie. mam kolejny argument przeciwko Tomkowi!
Dla MNIE to dobrze, bo moje shipperskie serdducho moze się dłuzej pocieszyć z obecności Kate i Stylesa w jednym pomieszczeniu, przez dłuższy czas, ale dla KATE to niedobrze, bo kurde leciała tą 'puszką śmierci' wymęczyła się, wystrachała, prawie umarła na zawał (a moje shipperskie zapędy razem z nią, no bo jakby umarła, to nie miałabym komu shippować i to kolejny argument PRZECIWKO Tomkowi) do tego czekała na niego, nie odebrał pieprzonego telefonu, nie bylo go tam gdzie miał być i to było chujowe z jego strony (sorry za takie słowa xD) tak nie postępuje dobry chłopak... ;p
Moje dektewistyczne zdolności, przeczuwają coś złegooo... xD
Mmm... chłopcy poznali Max'a! Wydaje się być na prawde miły, ciekawe jak to będzie dalej! :) No i ten zaskok i zaciesz Harry'ego jak Kate przyszła... :D
(Nie martw się Harry! Moje shpiierskie serducho też miało zaciesz jak ona tam przyleciała! :D)
Teraz tylko czekać na jakieś akcje warte użycia sprzętu! :D No co... obecna sytuacja i to, że Kate przyleciała do nich, aż się proszą o jakąś taką sytuację (nawet nie jedną) i to takie sytuacje z dedykacją dla mojego shipperskiego serucha (jeżeli wiesz o co chodzi) ono tak dawno nie miało żadnej zabawy typu fikołki z radości, czy coś, że jak tak dalej pojdzie, to się zastanie i zejde na zawał, zanim przeczytam kolejny rozdział xD
Musze je jakoś wyćwiczyć :D
Całuję i życzę weny, pomysłów, chęci a przede wszytskim to czasu! :) Xx.
Kocham Cię i to jak piszesz <3
(p.s. na prawdę, nawet gdybyś jakies bzdury napisała, pod względem treści, to by mi się podobało, bo lubię czytać to jak piszesz... tak lekko i sensonie za razem no i ciekawie :))
Dobra tego się nie spodziewałam... Wiedziałam, że komentarz nie będzie krótki, ale odniosłaś się chyba do każdej części rozdziału i cieszę się, że każda wywołała na Tobie takie wrażenie :)
UsuńChyba większość spodziewała się spektakularnych przeprosin Horana, ale żeby były spektakularne trzeba nad nimi popracować, nie? Niall najpierw musi to dobrze obmyśleć. A może zasięgnie czyjejś porady? Zobaczymy ;)
Louis: Plan już jest opracowany! Jestem przygotowany na każdą sytuację ;)
Harry: Moje serce stanęło na chwilę żeby zaraz potem zacząć bić jak szalone...
Nie wiem czy będą akcje, przy których będziesz potrzebowała swojego sprzętu. Nie chcę mieć Cię na sumieniu ;)
Kocham! <3
P.S. Przperaszam, że tak krótko, ale ledwo żyję :( Mam nadzieję, że nigdy nie będę pisać bzdur, i że mój styl pisania dalej będzie Ci się podobał :)
Hahaha... widzę, że Cię zaskoczyłam :D
UsuńNiall... weź dupę rusz i wymyśl coś słodkiego i romantycznego dla Gaby!
MIEJ MNIE NA SUMIENIU, JUŻ CI MÓWIŁAM, ŻE NAPISZĘ W LIŚCIE DO RODZICÓW, ŻE MOJA ŚMIERĆ TO NIE TWOJA WINA, WIĘC SIĘ O TO NIE MARTW I DAJ MI UŻYĆ TEGO SPRZĘTU!!! (nie po to kasę na niego wydawałam, żeby go nie używać! ;p)
Kocham (nadal, nawet pomimo tego, że nie chcesz mieć mnie na sumieniu :c) <3
P.S. nie ma sprawy :) Nie dziwię się, że jesteś zmęczona po takim dniu w pracy. (Zawsze mi się będzie podobał, bo skoro teraz się podoba, to może być tylko lepiej! :))
Xx.
Świetny rozdział. chcę zobaczyć minę Harrego kiedy dowiedział się że kate nie jedzie i jak przyszła :D zgadzam się z komentarzem wyżej :D i chcę przepis na łódeczki
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ta mina w mojej wyobraźni była bezcenna. Przyślij mi swój mail na asku albo tt to wyślę Ci przepis :)
UsuńPozdrawiam!
Xx.
@Dream_is_Real1D :D
UsuńFANTASTYCZNY! <3 Chciałabym teraz napisać wielki monolog o tym jak bardzo kocham twój blog, ile dla mnie znaczy, jak wiele mnie nauczył. Myślę, że nie muszę tego mówić. Naprawdę twój blog pozwolił mi odkryć kolejną cześć samej siebie. Jestem Ci za to wdzięczna. Piszesz naprawdę świetnie. FABUŁA JEST NIESAMOWITA! Wszystko jest idealne. I mam ten dreszczyk, czy Kasia i Harry w końcu sobie wszystko powiedzą? Czy zakończą wojny z samym sobą? To takie świetne uczucie, że z każdym słowem wiem więcej chociaż odpowiedzi na pytania, cała za historia ma jeszcze wiele przed sobą. Idealnie ją rozplanowałaś. Czekam na kolejny! xx
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie http://not-only-1d.blogspot.com/
Much Love
Nauczył? Naprawdę? Nie sądziłam, że ktoś postrzega go inaczej niż istną komedię, a jednak. Bardzo mnie to cieszy :) Cieszy mnie również fakt, że moja pisanina pomogła Ci w jakiś sposób odkryć cząstkę siebie. Nie sądziłam, że mam aż taki wpływ. Jejku... Wzruszyłam się <3
UsuńOwszem, ta historia ma jeszcze wiele tajemnic, ale będziemy je odkrywać po trochu. Trzeba uzbroić się w cierpliwość :) Mam nadzieję, że jakoś wytrzymasz.
Pozdrawiam!
Xx.
Czy to możliwe. Jesteś chyba jedynym blogiem który tak bardzo wciągnął mnie w jego treść. Po prostu magia *,*
OdpowiedzUsuńJak Savan znikł i Kate mu powiedziała, że nie jedzie, to był niezły wzrot akcji .Myślałam, że pójdzie z chłopakami . Biedny Harry, żal mi się go zrobiło :(
+ zapraszam na prolog :)
http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com/2013/08/prologue.html
Mnie się pytasz? Mam nadzieję, że tak ;)
UsuńXx.
Rozdział jest świetny warto było czekać !
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tomka nie było wreszcie będzie mogła zerwać z tym przemądrzałym człowiekiem (ładnie rzecz ujmując ). Powiem Ci, że jak napisałaś iż Kate nie jedzie do Szwecji to nie moglam w to uwierzyć. Myślałam, że bd musiała czekać na kolejny rozdział żeby przyleciała, a tu taka miła niespodzianka.
Ciekawa jestem jak potoczą się sprawy w Sztokholmie ?
Czekam na następny i już nie mogę się doczekać xx
Kamień spadł mi z serca!
UsuńA kto powiedział, że ona z nim zerwie? Może sobie najpierw to jakoś wytłumaczą? ;> Taki mały momencik grozy z tą Kate, ale ostatecznie jest "happy end" :)
Dowiesz się z kolejnych rozdziałów :)
Pozdrawiam!
Xx.
Hej, z tej strony Gal Anonim
OdpowiedzUsuńPragnę poinformować, że na
http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/2013/08/przedstawiam.html
jest to na co czekałaś.
Z poważaniem
Gal Anonim
Dzięki!
UsuńXx.
O jeju. JAKIE TO JEST shshhsbshsj super!!! (nie mogę znaleźć słowa które dokładnie opisuje jakie.to opowiadanie jest) tak się cieszę, że Kate jest jednak u chłopaków... Hmmm... Mam wrazenie, że Tomek coś knuje lub coś ukrywa... No bo po co okłamywałby Kate?...
OdpowiedzUsuńPozdroo :* <3
Mam nadzieję, że to "shshhsbshsj" i słowo, którego nie możesz znaleźć byłoby pozytywne ;) Nie wiem po co Tomek miałby okłamywać Kate. Trzeba by się jego spytać :)
UsuńPozdrawiam!
Xx.
Ale zawalisty blog!!!
OdpowiedzUsuńZawalisty? Pierwszy raz słyszę takie słowo, ale chyba mogę to uznać za komplement, prawda? :)
UsuńXx.
Hej, w końcu wróciłam i mogę skomentować, ale niestety jutro, a raczej dziś, bo komentarz dodam na pewno po północy i Ty pewnie też przeczytasz go w sobotę. Przejdę do rozdziału od razu bez żadnego gadania, bo o siódmej wyjazd, więc zaraz będę musiała iść ,,spać’’, żeby jutro nie być zombie.
OdpowiedzUsuńMam tak samo, jak Kate, tylko, że w moim pokoju. Szczerze nienawidzę porządku, nie odnajduję się w nim i tak, jak ona mam poczucie, że nic nie robię.
Jestem pod wrażeniem, ze Gaba nie jest głodna, czyżby jakieś problemy z Horankiem?
Zrobiłabym to samo, co Kaśka, nie umiem żyć w szczęściu zbyt długo, a moja stara klasa mi w tym pomagała, teraz w niszczeniu tego uczucia będę musiała sobie radzić sama, ponieważ poznałam kilka osób z mojej nowej klasy i [ na szczęście lub nie, nie umiem się zdecydować, ale raczej na szczęście] nie są tacy, jak oni.
Ta rozmowa o ,, małym, kochanym, słodkim, groźnym Niallu’’sprawiła, że zaczęłam śmiać się, jak kretynka, przez co moi rodzice byli gotowi zakopać mnie żywcem, jak to pięknie ujęła Kate.
A myślałam, że to Harry jest zboczony.
Biedny Harry się musiał rozczarować, ale coś mi się wydaję, że ona jedzie tam zerwać z Tomkiem, mam taką nadzieję, a zresztą zaraz się dowiem.
Namieszałaś. Nie mógł w tym hotelu się zatrzymać? Spokojnie by z nim zerwała, chyba.No chyba że miał, jakiś wypadek albo coś.
Jakoś taki krótki mi się wydaję.
Przepraszam, że piszę tak nijak, ale to ze zmęczenia. Od dawna cierpię na bezsenność, ale się jakoś wyostrzyła i nie śpię już od kilku dni.
Bardzo podoba mi się rozdział :)
Mogłabym przepis na te łódeczki? Wyglądają ciekawie, a lubię gotować.
Pozdrawiam i życzę weny.
Justyna
Ja gdy mam za duży porządek mam wrażenie, że coś jest nie tak.
UsuńProblemy? Raczej małe niedomówienie...
Kate może nie tyle, że nie umiem żyć w szczęściu, co bardziej uważa, że na to nie zasługuje. Ale o tym w dalszej części tej historii :)
Dobrze, że Cię nie zakopali bo miałabym Cię na sumieniu ;) Zarówno z Harry'ego i Kate to niezłe ziółka...
Ja namieszałam?! Samo tak wyszło. A kto powiedział, że ona pojechała z nim zerwać? Może po prostu się za nim stęskniła?
Komentarz nie był nijaki i jak zwykle wywołał uśmiech na mojej twarzy. To dobry początek dnia :)
PRZEPIS NA ŁÓDECZKI:
Składniki:
4 półbagietki
5 dużych jaj
1/3 śmietany kremówki
120g szynki, boczku lub kiełbasy
100g sera żółtego
2-3 suszone pomidory
przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, 2 łyżeczki szczypiorku
Przygotowanie:
1) W bagietkach (ewentualnie bułki) wycinamy środki i lekko wydrążamy miąższ
2) Szynke, boczek lub kiełbase podsmażamy na patelce.
Ser ścieramy na tarce o drobnych oczkach lub bardzo drobno siekamy
Jajka mieszamy z kremówką, dodajemy, ser, szynkę, pokrojone pomidory, szczypiorek.
Doprawiamy do smaku. Farszem napełniamy bagietki.
Bagietki wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni na ok. 20-25 minut.
Przepis starczy na 4 osoby przy 4 bagietkach.
Smacznego :)
Pozdrawiam!
Xx.
Hej, hej. Oj tam, zaraz szkoda. Miałabym w końcu święty spokój.
UsuńNo, ale przecież napisałam, że ,, ale coś mi się wydaję'', więc nie wiem czy ona chciała z nim zerwać czy co. Ale nie wydaję mi się, żeby się za nim stęskniła. Po tym, jak odpowiedziała Styles'owi, że nie jest szczęśliwa, kojarzy mi się to z Tomkiem. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to przez niego jest nieszczęśliwa. Mimo że napisałaś, że ona uważa, że nie zasługuje na szczęście. Tak sobie wbiłam do tej mojej głowy i wybije mi się to dopiero, jak przeczytam, że tak nie jest. No chyba, że jest. Jejku, jak ja mieszam.
Dziękuję na przepis. Chętnie zrobię :)
Za rozdział następny wezmę się później, bo wzięłam się za porządki, co w moim przypadku, jest nie możliwe, przecież jestem mistrzem robienia syfu. Tak przynajmniej zostałam okrzyknięta przez rodziców. I teraz w przerwie chciałam odpowiedzieć Ci.
Pozdrawiam
JJ
Łódeczki wyglądają smakowicie :) Fajnie,że podałaś przepis.
OdpowiedzUsuńAle jedzenie nie jest najważniejsze (chociaż może nie dla wszystkich xD)
Rozdział jak zwykle genialny :)
Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Ale podoba mi się to,że Kate wylądowała w studiu. Ma świetne wyczucie czasu :D
Swoją drogą czyżby Tomek miał coś na sumieniu ? Okłamywanie ludzi z reguły nie wskazuje na nic dobrego.
Poza tym lubię też te "rozmowy" bohaterów z własnym "ja". Co prawda w tym rozdziale nie było ich dużo ale zawsze :) Zmykam czytać dalej :)
Pozdrawiam xx
P.S. Naprawdę stęskniłam się za tym blogiem :)
P.S.2. Nie wierzę, że to pisze ale chyba znalazłam błąd.Mam nadzieję,że Cie nie urażę ale po prostu chcę cię wspierać w dążeniu,aby Twój blog był idealny :) Pisze się "mąka",a nie "monka".
Są pyszne! <3
UsuńTu bym się spierała ;p Choć może ja jak ja, ale niektórzy bohaterowie ;)
Pomidor.
I dobrze :) Miało być zaskakująco ;) To chyba za sprawą jakiegoś przyciągania albo coś... Jeszcze nie doszłam co to takiego ;p
Tomek... Niedługo się wszystko wyjaśni (przynajmniej w jego kwestii)
Też je lubię choć gdy je piszę zaczynam się martwić o psychikę bohaterów, w tym moją. Czasami mam wrażenie, że naprawdę źle ze mną...
Pozdrawiam!
Xx.
P.S. A ja za Tobą i Twoimi komentarzami :)
P.S.2. Tylko jeden? Nie możliwe... Nie uraziłaś mnie. Dzięki za wyłapanie błędu :) Tak to jest jak chcę coś szybko zrobić. Dziękuję za wsparcie! To takie miłe! <3
P.S.3. Błąd już poprawiony! :)
By the way lubisz gotować ? :)
UsuńBo tak mi się wydaje.
Jak to się mówi: dlakazdego coś dobrego :D
Lubie pomidorki :D
Obstawiam,że tu zadziałało trochę przyciąganie międzyludzkie :D
Oj nie mogę się już doczekać kiedy uchylisz rąbka tajemnicy.
Wiesz, nie mi oceniać ale myślę,że z tobą jest wszystko w porządku :)
Z bohaterami (chyba xD) też.
pozdrawiam xx
P.S. Miło słyszeć :)
P.S. Oj jak dla mnie to niemożliwe,że wyłapałam jakikolwiek :) Niestety ale mam coś takiego,że takie błędy "rzucają" mi się w oczy. Za to zawsze mam problem jeśli chodzi o pisanie "razem czy osobno"? O to jest pytanie xD
Proszę i dziękuję :)
Uwielbiam! Ale tylko dla kogoś :)
UsuńNie chcę być pomidorem...
Może, może ;) ale pomiędzy kim bo nie wiem? ;p
Rąbka? A może od razu wszystko napiszę?
Uff... Dzięki Bogu!
Pozdrawiam!
Xx.
P.S. Ja jak czytam setny raz ten sam rozdział to ciężko mi je zauważyć, ale robię co w mojej mocy żeby było ich jak najmniej :)
Ja też :) i jeszcze fajnie jakby ktoś po mnie posprzątał ... xD chociaż nie robie takiego bałaganu jak Kasia.
UsuńNikt nie mówi,że masz nim zostać :) ja tylko mówię,że je lubie :D ale naprawdę aż tak łatwo doprowadzić cię do rumieńców ?
Nie wiem jak to teraz wytłumaczyć xD kurczę, myślę już nad tym z godzinę xD "Mózgu pracuj!" (Może lepiej to przemilczmy ? Dzisiaj naprawdę coś się ze mną dzieje xD)
Spróbuje jeszcze później.
uuu aż tak nas zaskoczysz ? :>
oj tam :) odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła (chyba). Ona dodaje smaku naszemu życiu :)
A mnie dzisiaj coś wzięło ...
pozdrawiam xx
P.S. Doskonale cię rozumiem :) podobno nasz mózg jest tak zaprogramowany,że nie zwraca uwagi na każdą literkę, a co dopiero kiedy czyta się coś wiele razy
Faktycznie sprzątanie to mniej przyjemna część, ale wszystko ma swoje wady i zalety.
UsuńMożemy skończyć temat moich rumieńców? ;p na samą myśl się rumienię...
Czekam na wyjaśnienie :)
Taki mam zamiar ;) Zobaczymy czy mi się uda. Akcja akcją, ale może zachowaniem niektórych bohaterów...
Zgadzam się w 100%! Absolutnie i niezaprzeczalnie!
Pozdrawiam!
Xx.
P.S. Zdecydowanie muszę nad tym popracować.
P.S. Kurde. Gubią mi się wątki naszych rozmów ;p
Zgadzam się :)
UsuńOj coś mi się wydaję,że będzie on często powracał skoro tak łatwo ci to idzie :) no chyba,że mam przestać pisać szczere,pozytywne komentarze ? Ale będzie mi ciężko.
Jeśli chodzi o mnie to zaskakujesz mnie zawsze :) i zawsze te niespodzianki mi się podobają.
Cieszę się,że się zgadzasz :D
pozdrawiam xx
P.S. Przecież nie zdarza ci się to aż tak często :) Każdy z nas ciągle nad czyś pracuje. Ale uważam,że to dobrze. Powinniśmy mieć jakiś cel i do niego dążyć.
P.S. Nie tylko tobie :P
P.S. Tłumaczenie (xD):
Co prawda nadal nie potrafię tego ubrać w słowa ale spróbuje jak najdokładniej :) głównie chodziło mi o coś takiego, że Kasię coś "ciągnęło" do tego Sztokholmu. I nie chodzi mi tu o to,że to Harry i jakaś wielka miłość ale po prostu to,że był tam Savan, Martin, któremu i tak obiecała przyjechać. I myślę,że bądź co bądź ta 5 też miała na tą decyzję duży wpływ. Mimo,że nie wiedziała co się dzieję zamiast do Londynu poleciała tam. Może potrzebowała oderwać się od myśli o Tomku i o tym co się z nim dzieje ?
Nie wiem ale jest z tego do zrozumienia. Mam nadzieję,że się połapiesz. Ale i tak do końca to nie "to".
P.S. Dużo tych "peesów" xD
Nie! Nie chcę już być pomidorem! ;p Ale nie przestawaj pisać pozytywnych komentarzy jeśli są one szczere :) Cieszę się, że udaje mi się zawsze Cię zaskoczyć. Tylko nie wiem czy zawsze będą Ci się podobały...
UsuńPozdrawiam!
Xx.
P.S. Ale jednak! Zgadzam się co do ostatniego zdania :)
P.S. Chyba wiem mniej więcej o co Ci chodzi z tym "ciągnięciem" do Sztokholmu :)
P.S. Trochę jest ;)
Są szczere i nie przestanę ich pisać :D tylko muszę się tu pojawiać. To będzie moje postanowienie noworoczne :D
Usuńpozdrawiam xx
P.S cieszę się,że chociaż troszkę dało się z tego zrozumieć :)
proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę przepis!!!(ciiiiiiii, wiem ze jest ;)) To musi być genialne! A rozdział cudowny ! Fajnie i łatwo się go czyta i bardzo szybko schodzi :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
Liz xx
P.S. Przepraszam ze pisze dopiero teraz, ale tak się wciągnęłam w to opowiadanie ze tylko ostatkiem silnej woli to pisze... mam nadzieje ze zrozumiesz :/ :*