10 lipca 2015

22

Kancelaria adwokacka

- Może na początku opisze mi pani co się wydarzyło w hotelu?- starszy mężczyzna, który według Simona jest najlepszym prawnikiem w mieście przyglądał mi się uważnie.
- Jestem oskarżona o plagiat, a nie o pobicie- zwróciłam mu uwagę, na co uśmiechnął się ze współczuciem.
- Na razie- odparł, zapisując coś w swoim oprawionym brązową skórą notesie- Zatem?
Spojrzałam kątem oka na Cowella, który z niecierpliwością czekał aż zacznę mówić. Westchnęłam cicho i po odliczeniu do dziesięciu wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Nie ma co tego roztrząsać. Przywaliłam jej i tyle.
- A konkretniej?
- Konkretniej to...

 Gdy tylko zauważyłam nazwisko "Marin" zapisane grubą czcionką wiedziałam, że nie może to oznaczać nic dobrego. Przeżegnałam się w duchu i przeczytałam treść zaadresowanego do mnie listu. Z każdym kolejnym słowem moje oczy robiły się coraz większe, aż zaczęły przypominać piłki do tenisa (albo przynajmniej takie miałam ich wyobrażenie). Po kilku drobnych jak na taką sytuację przekleństwach i obietnicach, że w końcu spełnię swoją groźbę i kogoś poćwiartuję, ostatecznie trafiając za kratki, wybiegłam z mieszkania i udałam się do hotelu, gdzie miałam nadzieję spotkać tą rudą małpę. Niebiosa postanowiły ułatwić mi to zadanie, kiedy postawiły ją na mojej drodze w hotelowym lobby. Laura jak zwykle miała idealnie spięte włosy i szyty na miarę kostium składający się z zgniłozielonej spódnicy i marynarki. W jednej ręce trzymała czarną teczkę, a w drugiej telefon przyłożony do ucha. Gdy mnie zauważyła, natychmiast się rozłączyła i z bezczelnym uśmiechem na ustach, który znikał z każdym kolejnym stawianym przez nią krokiem, podeszła do mnie.
- Witaj Kate- stanęła w jak jej się jeszcze wtedy wydawało bezpiecznej odległości i spojrzała na mnie z udawanym zaskoczeniem- Co cię tu sprowadza?
- Nie udawaj głupiej Lauro- zacisnęłam mocno pięści w nadziei, że powstrzyma mnie to od podniesienia na nią głosu przy niemałej publiczności- Możesz mi powiedzieć co to ma być?
Wycelowałam w nią pomięta już kartką papieru z opisem zarzutów jakie mi postawiono. Kobieta nawet nie zerknęła na treść. Zamiast tego poprawiła perfekcyjnie skrojoną marynarkę i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przykro mi kochana, ale nie mogę tego tak zostawić- rozłożyła bezradnie ręce- Nie mogę się godzić na podkradanie utworów skomponowanych przez moich podopiecznych. Gdybyś była na moim miejscu, na pewno postąpiłabyś tak samo. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
- Dobrze wiesz, że nic nie ukradłam!- wysyczałam przez zaciśnięte zęby- To ty jakimś cudem dorwałaś się do moich materiałów i wszystko skopiowałaś. 
- Kate, Kate, Kate...- pokręciła z rozczarowaniem głową- Jak już sama wspomniałaś, musiałby się zdarzyć cud, żeby mi się to udało. Chyba nie wierzysz w takie rzeczy, prawda? To by było niedorzeczne.
- Skoro obie uważamy, że mamy takie same prawa do tego utworu i wyszedł od spod mojej jak i twojej podopiecznej ręki co jest niemożliwe, w takim razie co to jest?
- Może zaczęłaś wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone i nieistniejące bóstwa, ale muszę cię rozczarować skarbie- uśmiechnęła się do mnie złowieszczo- Któraś z nas kłamie. To pewne. Pytanie brzmi, komu uwierzy sąd?
Spojrzałam w te jej przebiegłe i wypełnione złem tęczówki, a czerń jej źrenic była idealnym odzwierciedleniem koloru jej duszy. O ile jakąkolwiek miała.
- Nie daruję ci tego Marin- ostrzegłam ją- Chcesz ze mną pogrywać? Proszę bardzo! Zabawmy się. Tylko żebyś nie skończyła wypłakując się w mój rękaw i błagając o litość.
- Grozisz mi?- uniosła do góry pytająco brew- Nie zapominaj, że to ty zostałaś oskarżona, a nie ja. Takie zachowanie nie wpłynie dobrze na wyrok sądu. Chyba, że mowa o mojej korzyści.
- Ja tylko przewiduję przyszłość- odgryzłam się- Najwyższy czas, żebyś ty także zaczęła wierzyć w coś więcej niż to co cię otacza.
Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia po części zadowolona, że nie urwałam jej głowy. Niestety ona nie mogła się powstrzymać.
- To twój koniec G!- krzyknęła za mną nim zdążyłam dotrzeć do obrotowych drzwi- Zapłacisz mi za wszystkie upokorzenia i stracone przez ciebie pieniądze. Przyjaciele będą cię odwiedzać zza plastikowej szyby, a ty zgnijesz samotnie w więzieniu. Chociaż ty lubisz samotność. Może zatem wyświadczam ci przysługę?

- Wtedy nie wytrzymałam- dodałam- Zawróciłam i jak tylko znalazła się w zasięgu moje ręki, spoliczkowałam ją.
Simon i mecenas McConell jak przedstawił się na początku, patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Właściwie to Cowell był lekko przerażony, a adwokat... pod wrażeniem? Ciężko stwierdzić gdyż znam go niecałą godzinę.
- Czy po tym incydencie widziałaś się jeszcze z panią Marin?- spytał, skrzętnie wszystko notując.
- Nie- zaprzeczyłam- To był ostatni raz. 
- To dobrze, bo inaczej już byś siedziała w areszcie, czekając na rozprawę w sprawie morderstwa- odparł producent, wciąż nie wierząc w to co usłyszał.
- Możliwe- przyznałam, za co zostałam obdarzona surowym spojrzeniem, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia- I co teraz?- zwróciłam się w stronę mecenasa, który wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Cóż...- oparł łokcie o potężne, mahoniowe biurko, a dłonie splótł razem- Muszę szczerze przyznać, że jest w pani nieciekawej sytuacji- zaczął, a mi w momencie zrobiło się gorąco. Niestety nie miało to nic wspólnego z uczuciem ciepła, które narasta w moim wnętrzu kiedy na przykład widzę Harry'ego. Ile bym dała, żeby był teraz koło mi i trzymał za rękę, dodając otuchy!
- To znaczy?- domagałam się konkretniejszej odpowiedzi, choć przeczuwałam, że może mi się wcale nie spodobać.
- Zanim przyjechaliście tutaj zrobiłem mały rekonesans i zadzwoniłem w kilka miejsc. Z tego co się dowiedziałem, pani Marin wynajęła znakomitego prokuratora, który specjalizuje się sprawach jak ta. Rzadko zdarza mu się przegrać- zaznaczył, a ja poczułam jak cała krew odpływa mi z twarzy, powodując że w walce o tytuł śnieżnej bieli, spokojnie mogłam konkurować z pomalowanym na ten kolor sufitem. 
- Ale ja nic nie ukradłam!- wstałam oburzona, omal nie przewracając krzesełka- Nigdy w życiu nie dotknęłam czyjegoś komputera. Nawet Savana!
- Proszę się uspokoić- uśmiechnął się do mnie pogodnie i wskazał na antyczny mebel, na którym przed chwilą siedziałam- Ja na szczęście też wiem na czym polega ta gra, więc nie ma się co denerwować na zapas.
- Denerwować?- popatrzyłam na niego jak na wariata- Jeszcze kilka dni, a będzie musiał pan bronić pośmiertnie mojego imienia, ponieważ moje serce dłużej tego nie wytrzyma.
- Jest pani młoda, zdolna i doświadczona- prawił mi komplementy, które nijak nie pomagały w okiełznaniu moich nerwów- Jestem święcie przekonany o pani niewinności.
- To ja stworzyłam tą piosenkę- zastrzegłam, zupełnie jakbym nie słyszała co przed chwilą powiedział.
- Owszem- przytaknął, starając się mnie uspokoić- Przejrzałem twój dorobek artystyczny i nie sądzę, aby tak spełniona i uhonorowana pod tym względem osoba połaszczyła się na jeden utwór- przytaknęłam lekko głową, a on kontynuował- Muszę was ostrzec, że to nie będzie łatwa sprawa. Założę się, że sfabrykowali jakieś dowody i wynajęli lewych świadków, aby oczernić wszystkich, którzy mogliby nam pomóc. Niemniej jednak każde kłamstwo ma krótkie nogi, dlatego proszę abyście mieli oczy i uszy dookoła głowy. Dzwońcie do mnie ze wszystkim o czym sobie przypomnicie lub co wyda wam się podejrzane. Czasami błahostka jest kluczem do wygranej.
- Kiedy pierwsza rozprawa?- wtrącił się Cowell.
- Za cztery dni. Mój przeciwnik postarał się, abym nie miał za dużo czasu na zebranie materiału dowodowego.
- Mam pytanie...- tym razem to ja chciałam wyjaśnić pewną kwestię- Czy ta rozprawa będzie jawna?- spytałam z przerażeniem w głosie. 
- Jutro złożę wniosek o utajenie sprawy, ze względu na twoje prawo do ochrony wizerunku. Nie musisz się o to martwić.
- Dziękuję- odetchnęłam z ulgą, choć napięcie, które zawładnęło każdym mięśniem budującym moje ciało wcale nie zmalało. 
- Chciałbym jeszcze przesłuchać wszystkich, którzy byli obecni podczas twoich ostatnich negocjacji z Laurą Marin w Sztokholmie- adwokat zwrócił się bezpośrednio do Simona, który obiecał wszystkich ściągnąć najpóźniej pojutrze- W takim razie to tyle na dzisiaj. Proszę odpoczywać przez te kilka dni i niczym się nie przejmować. Wygramy tę bitwę- wyciągnął w moim kierunku rękę na pożegnanie, a ja ścisnęłam ją mocno i pewnie.
- To nie bitwa. To wojna.

Farm Girl Cafe

     Razem z Danielle, Louisem i Eleanor wybraliśmy się na śniadanie do jednej z londyńskich knajpek. Wybór lokalu pozostawiliśmy dziewczynom, ponieważ jak to stwierdziła moja ukochana- "prędzej umrę, niż zjem to świństwo, które zaserwują nam w tych fast foodach!". Tym oto sposobem przeglądamy kartę, w której znajduje się tyle zdrowych i pełnych wartości odżywczych dań, że nie sądziłem, że aż tyle istnieje. Przynajmniej tak napisali w menu. 
- Hodowali tu kiedyś kozy?- wypalił nagle Louis, który z grymasem na twarzy studiował kolejne pozycje. Sądząc po jego minie dotarł do potraw wegetariańskich.
- Nie, czemu?- El popatrzyła na niego z niezrozumieniem.
- We wszystkim co tu oferują można znaleźć sałatę, kapustę, selera, groszek albo... fasolkę- dodał na koniec, nie mogąc pominąć najważniejszego składnika jajecznicy o nazwie, której nie byłem w stanie wymówić- Generalnie podają tu tylko trawę.
- Fasolka to nie trawa Tommo- zwróciła mu uwagę Dani, która po raz kolejny wywróciła oczami, słysząc jego głupi komentarz. Nie śmiałem się przyznać, że się z nim zgadzam- Poza tym jak raz na jakiś czas zjesz coś zdrowego to nic ci się nie stanie.
- Może ci się nawet polepszy!- dodała uradowana szatynka, która oficjalnie skradła serce przyjacielowi.
- A co ze mną jest nie tak?!- spytał oburzony.
- Wszystko jest dobrze- uśmiechnęła się do niego pogodnie, co wywołało podobną reakcję na jego twarzy- Po prostu uważam, że jedzenie co drugi dzień pizzy to nie najlepszy pomysł.
- To nie nasza wina, że Harry przestał gotować- zaznaczyłem- Zostaliśmy pozostawieni na pastwę losu, a nikt nie jest na tyle głupi, żeby chociażby próbować nakarmić Horana.
- Zawsze możecie zamówić coś zdrowszego- odparła Danielle.
- Pokażcie taką kartę Niallowi, gdzie nie ma w ogóle mięsa to zabije was śmiechem- nie pozostawał jej dłużny szatyn.
- Oj Louis...- pokręciła z politowaniem głową jego dziewczyna- Ten jeden raz możesz poświęcić siebie i swój żołądek i zjeść coś co nie ma w sobie więcej konserwantów niż cały regał w Tesco.
- Skoro tak ładnie prosisz...- westchnął teatralnie, nadstawiając policzek. El od razu załapała jego aluzję i cmoknęła go w policzek. Czy wspominałem już jacy są razem uroczy? Oczywiście nie mogę tego powiedzieć na głos, bo inaczej Tomlinson postanowiłby skrócić mój żywot. 
- A co słychać u reszty?- zagadnęła moja ukochana, która aktualnie delektowała się smoothie z mango i marakui. 
- Niall pojechał z samego rana do Gaby, a Harry czeka na telefon od Kate- odparłem nie zastanawiając się nad tym co mówię. Dopiero później stwierdziłem, że mogłem drugą część mojego zdania ubrać nieco inaczej w słowa. Może jakoś mniej... ciekawie? 
- Musiała gdzieś wyjechać?
- Nie, tylko...- nim zdążyłem odpowiedzieć poczułem jak Lou kopie mnie po kostkach żebym siedział cicho. Niestety moje głośne "auć" nie pozostało niezauważone, przez co dziewczyny stały się jeszcze bardziej zainteresowane tematem.
- Coś między nimi nie tak?- dopytywała się Eleanor, która uważnie zaczęła się przyglądać naszej dwójce.
- Wszystko gra- zapewnił szybko Lou licząc na rychłe zakończenie tematu, ale jak zwykle się przeliczył.
- To o co chodzi?
Między naszą czwórką zapanowała niezręczna cisza. Razem z przyjacielem wymienialiśmy nerwowe spojrzenia nie będąc do końca przekonanym, czy powinniśmy i przede wszystkim czy wolno nam wspomnieć coś na temat problemów naszej tekściarki. Była to sprawa czysto zawodowa i pomimo tego, iż dziewczyny wydawały się polubić, nie byliśmy pewni czy należy je o tym informować.
- Nie musicie się nam zwierzać- zabrała głos Danielle, dopijając resztkę swojego napoju.
- Chcemy tylko chodzi o to, że...
- Rozumiem Liam- położyła rękę na mojej i lekko ją ścisnęła- Najwidoczniej ta sprawa dotyczy tylko Kate, a wszyscy wiemy jaka jest powściągliwa w wyjawianiu swoich sekretów, więc nie będziemy was torturować. 
- Najważniejsze, że to Styles znów  niczego nie zepsuł- poparła ją El- Jak będzie chciała nam powiedzieć, to wszystkiego dowiemy się jutro.
- Jutro?- powtórzył zaskoczony Tommo.
- Umówiłyśmy się z nią i Gabą. Mamy obejrzeć razem jakiś film, poplotkować i takie tam- wzruszyła niewinnie ramionami.
Popatrzyłem zdezorientowany na szatyna, który również nie wiedział co zrobić z tą informacją. G wciąż ledwo udaje się namówić, aby spędziła trochę czasu z nami, a tymczasem planuje bawić się z naszymi dziewczynami? Louis wydawał się gryźć z własnymi myślami, co chwilę próbując zabrać głos. Ostatecznie udało mu się odezwać, a to co wyleciało z jego ust wprawiło mnie w osłupienie. 
- Skoro tak to wszystko wygląda, chyba lepiej jeśli się dowiedzą- stwierdził, czekając na moją opinię.
- A co jeśli Kate tego nie chce?
- Chyba lepiej żeby udawały, że nic nie wiedzą, niż żeby któraś z nich nieświadomie powiedziała coś nie na miejscu.
Zastanawiałem się przez chwilę nad sensem jego wypowiedzi i choć wcale nie podobał mi się wniosek do jakiego doszedłem, musiałem się z nim pogodzić. 
- Dobra- przeczesałem niespokojnie ręką włosy- Ty czy ja?
- Skoro już wpadłem na taki pomysł...- westchnął zrezygnowany- Chodzi o to, że...
- Że?- domagała się szybszego wyjaśnienia sprawy Dani.
- Kate została niedawno oskarżona o plagiat. 
- Co takiego?!- wykrzyknęły obie chórem, zwracając na nas uwagę kilku sąsiednich stolików. 
- Ciszej!- zwróciłem im uwagę i po sprawdzeniu kilka razy czy nikt nie podsłuchuje, pokazałem kumplowi, że może kontynuować.
- Od jakiegoś czasu ma na pieńku z taką jedną Laurą. W sumie to ciężko stwierdzić, która której się bardziej naraziła. W każdym razie ta cała Marin postanowiła uprzykrzyć jej życie i oskarżyła ją o kradzież jakiejś piosenki i poszła z tym do sądu.
- Znam Kate najkrócej z nas wszystkich, ale w życiu nie uwierzę, że mogłaby zrobić coś takiego!- oburzyła się Eleanor, która mocniej zaczęła ściskać rękę na szklance, która się w niej znajdowała. 
- Nasze zapewniania o jej niewinności nie wystarczą, żeby oddalić oskarżenia- dodałem- Poza tym dalej nie wiadomo w jaki sposób, cały skończony materiał dostał się w łapska tej baby. Tym bardziej, że G skończyła go nagrywać podczas naszego pobytu w Szwecji, a było to już po tym jak się wtedy spotkały.
- A to małpa!- zaczęła na nią wyzywać brunetka siedząca obok mnie.
- Ruda małpa- poprawiłem ją- Ochrzciliśmy ją tak, gdy ją poznaliśmy.
- Jak można tak postąpić? Ta suka jest bez serca!
- Eleanor!- Louis wytrzeszczył na nią oczy, kiedy okazało się, że z pozoru słodka i niewinna dziewczyna, umie pokazać pazurki kiedy trzeba.
- No co?!- założyła ręce na piersi- Taka prawda!
- Czemu w takim razie Harry nie jest z Kate, tylko czeka aż do niego zadzwoni?- spytała zdezorientowana Dani.
- Od ósmej rano razem z Simonem siedzą u adwokata i zastanawiają się jak wyciągnąć ją z tego bagna- odparłem ze smutkiem. Czemu musiało się to przydarzyć akurat jej? I tak już ma za dużo problemów.
- Już dwunasta- zerknęła na zegarek El- Myślicie, że już po wszystkim?
- Styles miał zadzwonić jak się czegoś dowie, więc pewnie nie- poinformował ją Lou.
- Nie wierzę w to wszystko...
- Dobrze, że nam powiedzieliście- stwierdziła moja dziewczyna- Nie wybaczyłabym sobie gdybym jutro palnęła coś głupiego. 
- Nie dajcie jej tylko do zrozumienia, że coś wiecie. Postarajcie się udawać, że wszystko jest w porządku- poprosiłem i od razu zostałem zapewniony, że mam to jak w banku.
- Nie martw się kochanie- i dodatkowo dostałem buziaka!- Tak nią zakręcimy, że zapomni o wszystkich problemach jakie aktualnie zaprzątają jej głowę.

Mieszkanie Kasi i Gaby

     Gdy twoja dziewczyna biega w tę i z powrotem po całym mieszkaniu, a ty siedzisz na kanapie i nie wiesz co ze sobą zrobić, wiesz że coś jest nie tak.
- Gaba?- uniosłem rękę do góry jak uczeń w podstawówce i czekałem, aż moja pani pozwoli mi zabrać głos. Gdyby mnie tylko usłyszała w tym swoim amoku...- GABA!
- Co jest?- uniosła głowę zdecydowanie za szybko, przez co uderzyła się w głowę o drzwiczki od otwartego kredensu- Auć!
- Nic ci nie jest?!- podbiegłem do niej szybko i zacząłem rozmasowywać obolałe miejsce. Na pewno będzie miała siniaka. 
- Wszystko w porządku- zabrała moją rękę i rozejrzała się dookoła- Nie widziałeś może mojej ładowarki?
- Leży na twoim biurku w pokoju- oznajmiłem- Tylko dlatego tak biegasz po całym mieszkaniu?
- Rozładował mi się komórka, a obiecałam Kasi, że w razie czego będę pod telefonem.
Dziewczyna wstała czym prędzej i pobiegła do swojej sypialni, a ja posłusznie poszedłem za nią. Gdy tylko udało jej się ponownie uruchomić urządzenie, westchnęła z rezygnacją.
- Nie dzwoniła- bardziej stwierdziłem, niż zapytałem, ale na pewno się nie myliłem.
- Nie- potwierdziła moje słowa- Ile to będzie jeszcze trwało? Przecież ona nie jest niczemu winna! To Laurę powinni przesłuchiwać godzinami, a nie ją!- wymachiwała rękoma we wszystkie strony, zdenerwowana.
- Hej, spokojnie...- złapałem ją za przedramiona i przyciągnąłem do siebie- Na pewno wszystko będzie dobrze. Nikt nie uwierzy, że Kate mogłaby ukraść komuś cokolwiek.
- No nie wiem...- odparła niepewnie- Jak była mała to razem z Tomkiem "pożyczyła" batonik ze sklepu- zaakcentowała odpowiednie słowo, wskazujące na winę jej przyjaciółki cudzysłowem.
- Myślę, że to jej nie zaszkodzi- uśmiechnąłem się pod nosem- Poza tym ta sprawa na pewno uległa już przedawnieniu, więc raczej tego teraz nie wyciągną.
- Ale pewny nie jesteś- zaznaczyła, wpatrując się we mnie.
Patrząc w jej niewiarygodnie piwne oczy, nie mogłem uwierzyć, że na świecie może istnieć coś tak pięknego. Jednocześnie dostrzegałem w nich troskę, która była przeznaczona dla jej współlokatorki, która po raz kolejny zmagała się z nowym problemem. Byłem wkurzony na tego gościa na górze, który nie dawał jej spokoju. Przez to inni też byli nieszczęśliwi i schorowani od zamartwiania się. Ja jak ja, ale za nic nie chciałem, żeby to dotyczyło Gabrysi. 
- Nie martw się- skradłem jej krótkiego całusa i przytuliłem mocniej, chcąc tym samym zapewnić ją, że zawsze może na mnie liczyć- Wszystko będzie dobrze, a jeśli coś pójdzie nie tak przejdę się do tych, którzy zawinią i się z nimi rozprawię.
- Będziesz musiał dogadać się z Harry'm kto kogo dopadnie.
- Jakoś się dogadamy- uśmiechnąłem się pod nosem , zaciskając ręce wokół jej talii- Mam pomysł.
- Jaki?- dziewczyna zadarła do góry głowę, żeby mieć na mnie lepszy widok.
- Może wyskoczymy gdzieś jutro razem z Loczkiem i Kate?- zaproponowałem- Powygłupiamy się trochę, pośmiejemy i wszyscy zapomnimy na chwilę o tym całym pechu, który nas prześladuje?
- Obawiam się, że nie zdołasz zająć myśli Kasi na tyle, żeby przestała się zamartwiać.
- To miało być zadanie Stylesa- zaznaczyłem. Niech się na coś przyda skoro tak długo za nią biegał i w końcu udało mu się ją dogonić. 
- Może to nie jest zły pomysł, ale jesteśmy już na jutro umówione.
- Co masz na myśli mówiąc "umówione"?- zmarszczyłem brwi, nie do końca łapiąc o co chodzi.
- Danielle zaprosiła nas jutro do siebie- oświadczyła- Moim zdaniem to dobry pomysł, aby się do niej wybrać. Razem z El nie wiedzą co się dzieje, więc łatwiej będzie zachowywać się jakby nic złego się nie działo.
- Ale...- zająknąłem się nie wierząc w to co słyszę- Myślałem, że jutro znów się zobaczymy.
- Och kochanie!- westchnęła i ucałowała mnie w policzek- Nie możemy się tak często spotykać, bo jeszcze ci się znudzę.
- Nie prawda!- niemal krzyknąłem na całe gardło- Nigdy mi się nie znudzisz!
Gabrysia popatrzyła się na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach, po czym złączyła nasze usta razem w krótkim i słodkim pocałunku.
- Ty mi też nie, ale muszę zająć się moją przyjaciółką- wyjaśniła spokojnie- Gdyby któryś z chłopaków był w takiej sytuacji. zrobiłbyś dla nich to samo, prawda?
Niechętnie przytaknąłem, ponieważ miała rację. Przyrzekam na wszystko co mam, że jeśli ten koszmar niedługo się nie skończy i Kate nie zostanie uniewinniona, a ruda małpa nie pójdzie siedzieć, to zrobię komuś krzywdę.
 Nim zdążyłem coś powiedzieć, usłyszałem jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. Oboje wychyliliśmy się z pokoju i po chwili zobaczyliśmy jak do mieszkania wchodzi zmarnowana tekściarka. Gdybym nie wiedział, że pod względem medycznym wszystko z nią w porządku uznałbym, że pozostało jej tylko kilka godzin życia. 
- Cześć- przywitała się z nami smutno, zmierzając do swojego pokoju, ale nie dane jej było do niego wejść, ponieważ Gaba zastąpiła jej drogę.
- Miałaś zadzwonić jak będzie po wszystkim!- skarciła ją, ale gdy tylko dostrzegła w jak złym stanie jest jej współlokatorka, przytuliła ją mocno do siebie cofając swoje słowa- Przepraszam.
- Nic się nie stało- uspokoiła ją, odwzajemniając gest- Z tego wszystkiego wpisałam trzy razy źle pin, gdy chciałam włączyć telefon i nie mogłam się do nikogo dodzwonić. 
- Jak było?- spytałem ciekawy jak poszło jej spotkanie z adwokatem.
- Sama nie wiem- wzruszyła bezradnie ramionami- Mam co do tego mieszane odczucia.
- Jesteś niewinna, więc nic złego się nie stanie.
- Jakoś nie wierzę w wymiar sprawiedliwości- odparła, ściągając wygniecioną marynarkę- Przepraszam, ale chciałabym iść się przebrać. Już teraz czuję się jak w więzieniu nosząc te niewygodne koszule.
- Kaśka nie mów tak!- ochrzaniła ją kolejny raz moja dziewczyna- Nikt nie trafi do żadnego więzienia, a już w szczególności nie ty!
- Wiem, wiem...- machnęła ręką, ale mogę się założyć, że wcale nie była o tym przekonana- Niall, mógłbyś zadzwonić do Harry'ego i powiedzieć mu, że niedługo do niego przyjadę.
- Jasne- uśmiechnąłem się do niej pocieszająco, po czym wyciągnąłem telefon i napisałem do przyjaciela, który pewnie powyrywał sobie już wszystkie loki z głowy.

Dom One Direction

     Nim dotarłam pod dom chłopaków, obeszłam okoliczne osiedla chyba z tysiąc razy. Wiedziałam, że Harry musi się strasznie denerwować nie mając ode mnie żadnej konkretnej wiadomości, ale nie mogłam tak po prostu pójść do niego i rzucić mu się w ramiona. Zdawałam sobie sprawę, że gdy tylko mnie zobaczy, będzie chciał wiedzieć jak poszło moje spotkanie, które i tak już wycisnęło ze mnie całe życie. Wcale nie miałam ochoty przypominać sobie co się wydarzyło dzisiaj rano.
 Nie mogłam zrozumieć jakim sposobem, udaje mi się jeszcze stawiać krok za krokiem, wciąż kierując się przed siebie. Najgorsze było to, że nie nie byłam pewna, czy gdy znowu uda mi się przetrwać, spotka mnie w końcu coś dobrego, czy jak zwykle będę musiała się rozczarować. Zastanawiałam się, jaki jest sens walczyć, skoro nawet jeśli dam radę wygrać tym razem, na sto procent niedługo znów będę musiała stawić czoła kolejnej przeszkodzie, która stanie mi na drodze. Może powinnam się poddać i znów zacząć wszystko od nowa? Uciec, zmienić imię i po raz kolejny zniknąć z tego świata, stając się innym człowiekiem? 
 Mimo deszczu, który sprawił, że włosy, które uparcie wystawały mi spod kaptura, wyglądałam jakbym dopiero skończyła kąpiel i mroźnego powietrza, które dostawało się do mojego wnętrza, przez rozchylone usta, czułam jak mój mózg gotuje się od nadmiaru negatywnych myśli i zmartwień. Mimo wszystko wcale nie wydawały mi się one gorsze od tych, gdy wcale niedawno dumałam nad tym co myśli o mnie Styles. Czy działam na niego chociaż w minimalnym stopniu tak jak on na mnie? Czy czuje do mnie to samo? Zapewne większość uzna mnie za wariatkę, ale gdy dogłębniej się nad tym zastanowię bardziej przerażała mnie wizja tego, że mogę nic dla niego nie znaczyć, niż to że niedługo skończę jako kolejny numer, zamknięty w czterech ścianach o powierzchni ośmiu metrów kwadratowych. Nie zniosłabym myśli, że zadurzyłam się w kimś tak bardzo, a ta osoba nie odwzajemnia moich uczuć. Mając jego blisko siebie, pomimo wszelkich przeciwności losu wiedziałam, że dam radę znów się uśmiechnąć, zatańczyć, dźwigać ciężar całego świata tylko i wyłącznie dla niego. Dokonać tego wszystkiego, mimo iż jestem tylko człowiekiem. 
 Trzęsącymi się palcami, wcisnęłam niewielki guzik, przez który po całym domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Nie musiałam długo czekać aż wielkie, białe drzwi ustąpiły, a moim oczom ukazała się zmarnowana twarz chłopaka, którego zwykle kręcone włosy, były niemal proste od nerwowego przeczesywania ich dłońmi. 
- Cześć. Mogę...- nim zdążyłam dokończyć, brunet wciągnął mnie do środka i otoczył swoimi szerokimi ramionami, zamykając mnie w mocnym uścisku.
- Jeszcze minuta i bym umarł- szepnął mi do ucha, po czym złączył nasze usta razem w zachłannym pocałunku. Nie pozostawałam mu dłużna, ale wiedziałam, że ta chwila nie będzie trwała wiecznie, choć tego właśnie chciałam.
- Jesteś cała mokra- stwierdził mierząc mnie swoim gorącym spojrzeniem od góry do dołu. Chwycił moją rękę i pociągnął za sobą na górę, prowadząc do swojego pokoju. Zostawiając mnie samą na środku, podszedł do szafy i wyciągnął z niej dwa ręczniki. Podał mi je bez słowa, a ja skierowałam się prosto do łazienki. Szybko zrzuciłam z siebie przemoknięte ubrania i weszłam pod gorącą wodę, zastanawiając się, na ile pytań będę musiała odpowiedzieć gdy tylko wrócę do chłopaka, który był dla mnie zbawieniem i przekleństwem w jednej osobie. 

     Siedziałem jak na szpilkach czekając, aż Kate wróci z łazienki. Kiedy weszła do pokoju otulona samym ręcznikiem, szczęka mi opadła. Zupełnie tak samo, gdy zobaczyłem ją w takim "stroju" po raz pierwszy w Sztokholmie. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, kiedy za wszelką cenę starała się zasłonić pozostałe odkryte części ciała rękoma. Widząc moją reakcję, pokręciła z politowaniem głową sprawiając, że po jej bladym ciele zaczęły spływać stróżki wody z mokrych włosów, które przykleiły się jej do skóry. 
- Domyślam się, że specjalnie nie dałeś mi żadnej koszulki- stwierdziła, spoglądając w kierunku wciąż otwartej szafy. Podeszła do niej i wyciągnęła moją ulubioną koszulkę, którą zawsze zakładała gdy miała zamiar u mnie nocować. 
- Ten widok nie był moim głównym celem, ale zdecydowanie nie mogę narzekać.
- Obróć się- nakazała, wykonując kilka ruchów palcem, aby zobrazować to co chciała żebym zrobił.
- Ale...
- Żadnego ale!- założyła ręce na piersi i czekała aż posłusznie wykonam jej polecenie. 
Nieco się ociągałem, zerkając co chwilę przez ramię, ale w końcu zrobiłem o co poprosiła. Po chwili poczułem jak oplata swoje drobne ramiona wokół mnie i przytula się do moich pleców. Trwaliśmy w takiej pozycji przez moment, dopóki nie postanowiłem sięgnąć za siebie i wciągnąć ją na swoje kolana. Bez żadnego sprzeciwu usiadła do mnie przodem i ujęła moją twarz w dłonie, muskając swoimi chłodnymi ustami każdy jej milimetr. Moje zachłanne ręce spoczęły na jej biodrach, by po chwili zsunąć się na uda i przyciągnąć ją bliżej mnie. Z jej lekko rozchylonych warg wymknął się cichy jęk, gdy otarła się o wybrzuszenie w moich spodniach, którego nawet nie próbowałem ukryć. Zacząłem składać delikatne pocałunku wzdłuż jej szyi przechodząc na dekolt, który uparcie chował się za podciągającą się co chwila do góry koszulką. Następnym razem każę jej założyć koszulę, gdzie guziki nie będą stanowił dla mnie żadnego wyzwania. W momencie, w którym poczułem jej drobne palce wplatające się w moje włosy, omal nie straciłem nad sobą kontroli. Ostatnimi resztkami rozumu, odsunąłem ją lekko od siebie, ciężko oddychając.
- Zrobiłam coś nie tak?- spytała ledwo łapiąc powietrze, jednocześnie próbując ponownie się do mnie zbliżyć.
- Nie! Oczywiście, że nie!- zaprzeczyłem, drżąc na całym ciele- Cholera, Kate...
- Tak?- szepnęła cicho, przyglądając mi się intensywnie. 
- Wierz mi, zrobiłbym wszystko żeby ta chwila trwała wiecznie, ale...
- Chcesz porozmawiać- dokończyła za mnie. 
Przeniosła swój wzrok za mnie, najprawdopodobniej śledząc nim krople deszczu, spływające po szybie. Znałem ją na tyle, że jednoznacznie mogłem stwierdzić, iż jej głowę zaprzątało tysiąc myśli i żadna nie była związana z tym co działo się przed chwilą. Jako potwierdzenie moich przypuszczeń, poczułem jak zsuwa się z moich kolan i wolnym krokiem podchodzi do okna. 
- Nie wiem co ci mam powiedzieć- odezwała się w końcu.
- Wszystko.
- To niczego nie ułatwia.
Z daleka dostrzegłem jak delikatnie się uśmiechnęła, ale za tym gestem nie kryła się żadna pozytywna emocja. Kilkukrotnie przejechała palcem, goniąc za uciekającymi pod jej opuszkiem kroplami, by po chwili zwrócić się w moim kierunku, ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
- Maglowali mnie przez kilka ładnych godzin- zaczęła, ciężko wzdychając- Pytali się absolutnie o wszystko. Okazuje się, że mogę spodziewać się dodatkowego zarzutu.
- Co takiego?!- otworzyłem szerzej oczy, nie wierząc w to co usłyszałem- O co mieliby cię jeszcze oskarżyć?
- O pobicie- odparła beznamiętnie, nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem- Mecenas McConell stwierdził, że na pewno poinformują o tym odpowiednie organy, żeby jeszcze bardziej mnie oczernić- wyjaśniła- Nie dość, że wszyscy uznają mnie za złodziejkę, to jeszcze za zwolenniczkę przemocy fizycznej- zaśmiała się pod nosem, chowając twarz w dłoniach.
Nie zważając na to czy tego chce czy nie, podszedłem do niej i zamknąłem w swoich ramionach. Starałem się jej tym pokazać, że ze mną jest bezpieczna. Że przy mnie nic jej nie grozi i choćby nie wiem co czyhało na nią na zewnątrz, ja nie pozwolę jej skrzywdzić. Gładząc ją po wciąż wilgotnych włosach, pozwoliłem się jej wypłakać na mojej piersi, z czego w pełni skorzystała. Gdy zdołała się nieco uspokoić, starłem resztki łez z jej lekko zaróżowionych policzków.
- Lepiej?- uśmiechnąłem się do niej, na co jedynie skinęła lekko głową, tylko po to by za chwilę znów się rozpłakać.
- P-przepraszam...- szepnęła łamiącym się głosem.
- Nie masz za co- próbowałem ją uspokoić, całując czubek jej głowy- Nie zrobiłaś nic złego.
- Ale przeze mnie będą was jutro przesłuchiwać- zaszlochała, ponownie skrywając twarz w moje klatce piersiowej. Na początku zaskoczyła mnie ta informacja, ale szybko zdałem sobie sprawę, że dzięki naszym zeznaniom możemy jej pomóc. Ja mogę.
- Nie przejmuj się tym kochanie- ucałowałem jej skroń- Powiemy jak było i sędzia cię od razu uniewinni.
- To nie takie proste...
- Damy sobie radę. Razem- odsunąłem ją na szerokość swoich ramion i przykładając palec do trzęsącego się podbródka, uniosłem jej głowę do góry, aby skrzyżować nasze spojrzenia- Zrobimy wszystko żeby ci pomóc. Ja zrobię wszystko. Nawet jeśli będę musiał kłamać.
- Nie możesz tego zrobić!- odparła zdenerwowana- Proszę, powiedz że tego nie zrobisz. Błagam cię, Harry!- zaczęła popadać w panikę, trzęsąc się i przytulając do mnie z całej siły- Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Zrób to!- rozkazała, patrząc mi w oczy z przerażeniem.
Zawahałem się, nim przystałem na jej warunki. Byłem gotowy na każde poświęcenie z mojej strony, aby tylko oszczędzić jej zmartwień. Nie mogłem pogodzić się z tym, że po tym wszystkim co przeszła w swoim życiu, dalej musi zmagać się z przeciwnościami losu. 
- Harry...- położyła dłoń w miejscu, gdzie biło moje serce i wpatrywała się w nie przez chwilę, nim zdecydowała się kontynuować- Mógłbyś...
- Tak?- położyłem moją dłoń na jej, gładząc jej wierzch. Dziewczyna przygryzła lekko swoją wargę, przez co ja chciałem to zrobić.
- Kochasz mnie?- spytała nie spuszczając ze mnie wzroku. Nachyliłem się lekko w jej stronę i złożyłem na jej ustach długi pocałunek.
- Kocham- szepnąłem, będą pewnym wyznania, które opuściło moje serce.
- Ja też cię kocham- odparła szeptem, lekko przestraszona, czekając na moją reakcję. 
Przez chwilę mój umysł nie mógł przyswoić słów, które wypowiedziała. Gdy w końcu dotarło do mnie ich znaczenie, ogarnął mnie strach.
- Powinniśmy iść spać- przerwałem nasze zbliżenie. Kate spojrzała na mnie zaskoczona, a następnie jej oczy wypełniło przerażenie i kolejna fala łez- Wyglądasz na zmęczoną.
- Tak- przytaknęła, kierując się samotnie w stronę łóżka- Powinniśmy.

45 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział <3
    Przekleta Laura, moja imienniczka! xD
    Fajnie, że mimo wszystko ją wspierają. Wierzę, że Kate G wygra tą sprawę :D
    Kate i Hazz *.* Awww ;*
    No, już się nie rozczulam, tylko weny życzę i miłego popołudnia! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że akurat to imię, ale założę się, że jesteś jej przeciwieństwem! :)
      Rozczulajmy się! Po takim czasie nawet trzeba! :)
      Xx.

      Usuń
  2. Nareszcie się doczekała rozdziału. Świetne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie mogę odetchnąć z ulgą, że go napisałam :)
      Xx.

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam, bo jestem w drodze z urlopu. Ale....
    WRÓCIŁAŚ !!!!
    :) FALA OD PRAWEJ !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ktoś mógłby nagrać tą falę i mi ją pokazać? PROSZĘ!!!!
      Xx.

      Usuń
    2. Przeczytałam, proszę o więcej. Falę meksykańską będzie robił mój brzuch po klepnięciu- tak się objadłam na urlopie :)
      Muszę sobie pierwszą część od początku kiedyś przeczytać, bo uwielbiałam jak H i K się kłócili, a jeszcze bardziej lubiłam jak myśleli, że nikt nie wie :) ale ty o tym wiesz O.0
      tyle razy o tym pisałam :)
      Sesja w porządku ?? Wakacje ??

      Usuń
    3. Dostaniesz więcej. To gdzie tak dobrze żywią? Może jeszcze uda mi się zmienić plany na wakacje :)
      Zanim wróciłam do pisania też sobie wszystko od początku przeczytałam. Trochę mnie tu jednak nie było..
      Sesja- zdana
      Egzaminy dyplomowe- zdane
      Wakacje- niedługo się zaczną
      Xx.

      Usuń
    4. Jak to gdzie ? Nad naszym polskim morzem :)
      Absolutorium- zaliczone
      Obrona licencjatu- na 5
      Obrona magisterki- na 5
      Teraz to już tylko starość została, bo skończyła się zniżka studencka

      Usuń
    5. Gratuluję! :)
      R.I.P. Zniżka studencka [*]

      Usuń
  4. Cudo <3 Rozdział jest piękny :D Czekam na next z niecierpliwością *.* Weny życzę ;* :) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty ze mną robisz kobieto? Znowu się przez Ciebie popłakałam :')
    Mam nadzieję, że Kate wygra sprawę i Ruda Małpa dostanie za swoje!
    A ten ostatni fragment...Cudowny, przepiękny aww <3 :*
    Aż miałam ciary!
    Życzę Ci weny i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze szczęścia czy rozpaczy?
      Xx.

      Usuń
    2. Hmm... z jednej strony końcówka strasznie mnie wzruszyła, to wyznanie Kate itp., a z drugiej HARRY CO TY ODWALASZ!? Trochę mi się smutno zrobiło, kiedy tak zareagował. W końcu, czy nie tego oczekiwał? Przez cały czas walczył o jej względy i uczucie, a jak przyszło co do czego to trzęsie portkami... Straszna boidupa z niego ._.
      xoxo.

      Usuń
    3. Harry: Ja... Chciałem tylko... Nie mogłem... Ugh!
      Xx.

      Usuń
    4. Do Harrego:
      Bądźże facetem! Na mózg upadłeś, czy co!? Jak chcesz to mogę Ci załatwić jakiegoś dobrego psychiatrę...ewentualnie pokój z widokiem na parking w zakładzie zamkniętym. Ugh!

      Do Ciebie G:
      Już zabieram się za czytanie rozdziału i pewnie za niedługo pojawi się mój kolejny komentarz pod nowy rozdziałem^^
      xoxo.

      Usuń
  6. Jeeeeeejj! :D Jak się cieszę, że wróciłaś! Stęskniłam się za Harry'm i Kate, w sumie to za wszystkimi :)
    Rozdział świetny, zresztą jak zawsze, co ja Ci tu będę pisać ;) Warto było czekać tak długo na te wyznanie Kasi, nareszcie :)
    Pozdrawiam i życzę wspaniałych i ciepłych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku warto było czekać; cudo; czekam na dalszy ciąg... i mam nadzieję że nie będzie to tak długo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Okej... chyba już wiem, czemu mówiłaś, że będziemy Cię chcieli zabić po końcówce... z jednej strony. Bo z drugiej trochę nie rozumiem zachowania Harry'ego... Kate WŁAŚNIE WYZNAŁA MU MIŁOŚĆ, A ON CO?! NO HALOOOO, PANIE STYLES?! Ja tam na jego miejscu bym się cieszyła, skakała z radości i odtańczyła mój taniec radości, no ale co ja tam wiem...
    Mimo wszystko, cieszę się, że w końcu Ci się udało to napisać i wcale nie uciekła Ci przez ten czas wena - oby tak dalej Kaś! Jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny rozdział i dalsze zmagania bohaterów z ciężką rzeczywistością. Miejmy nadzieję, że Harry nie będzie musiał spotykać się z Kate przez kraty, ani chodzić na randki do sali odwiedzin ;p
    Kocham mocno i dziękuję za przyjemny rozdział,
    siostra Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chociaż jedna co się oburzyła! Zaczynałam tracić wiarę w ludzkość...
      Xx.

      Usuń
    2. na mnie zawsze możesz liczyć! :D
      Xx.

      Usuń
  9. Tak się cieszę, że jesteś z powrotem ^^
    Jestem wykończona, bo sama pisałam do późna, więc napiszę tylko: ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE GENIALNY!
    Tęskniłam za twoim niepowtarzalnym stylem pisania ;***
    Pzdr. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Serio Harry, SERIO?!

    Tak się cieszę, że jesteś z powrotem! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry zawsze taki fifa rafa, a tutaj co? Cipa nie facet, no kurde, jak tak można!? xd
    o rany, okej, już mi lepiej. :D

    To ekstra, że wróciłaś do nas. :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cipa? :D Hahahahaha! :D
      Xx.

      Usuń
    2. Taaak! Bo zamiast się ucieszyć, skakać pod sufit ze szczęścia to wypalił tekstem, po którym ja na miejscu Kate bym go najzwyczajniej w świecie wyzwała, haha. :D

      Usuń
  12. Awww ale emocje takie smutne na początku, a potem te słodkości i nagle STYLES TAKIE COŚ ODWALA!!!! Co to ma być?! Przecież na to właśnie czekał! Ogólnie to rozdział super i wg fajnie że do nas wróciłaś, tak się cieszę!! ;* I to zakończenie, jak mogłaś?!! I ostatnie pytanie..... kiedy next? ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to ma być? Moja wena jak zwykle musi coś zepsuć! Jak z nią żyć?!
      Następny jeszcze w tym tyg!
      Xx.

      Usuń
  13. Rozdział super ale ta końcówka... Harry tyle za nią biegał, a gdy w końcu ją dogonił i dowiedział się, że Kate czuje do niego to samo co on do niej to zaproponował jej pójście spać. Rozumiem, że dla niego to też był szok ale chyba wszyscy czytelnicy spodziewali się czegoś innego, co oczywiście nie znaczy, że tak jest źle. Myślę, że takie zakończenie rozdziału sprowadzi tą historię na trochę inne tory. Życzę weny i jeszcze raz rozdział super ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba nie raz było tak, że wszyscy spodziewali się czegoś konkretnego, a ja im dałam coś zupełnie nieoczekiwanego. Chyba już taki mam charakter :)
      Xx.

      Usuń
    2. Moim zdaniem to wlsnie dobrze. Wszystko układa się jak w bajce a ty nagle wyskakujesz z takim BANG i wszyscy zbierają się z podłogi. Lubię takie zwroty akcji :D

      Usuń
  14. Jak ja się cieszę, że wróciłaś <3
    Rozdział świetny, zresztą jak zawsze.
    Skoro (jak napisałaś w komentarzach) rozdział jeszcze w tym tygodniu, to muszę siedzieć ciągle na komórce, żeby nie przegapić! (och, te wyjazdy!)
    Jak tam samopoczucie? Co tam u ciebie?
    Życzę weny i wszystkiego co dobre :D
    ~~
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po za tym wierzę, że jeśli chodzi o sprawę sądową - dziewczyna Zayn'a przyzna się , bo będzie ją męczyć poczucie winy. :D
      HARRY NO!!! KURDE. Kate chciała pocieszenia, a ty miałeś jej to zapewnić! (IF YOU KNOW WHAT I MEAN) Ale nawet dobrze postąpił- wydaje mi się, że Kate chciała dać upust swoim emocjom, ale zamiast na muzyce skupiła się na Harry'm. ON sam pewnie to zauważył, dlatego chciał, żeby to było, że to tak nazwę "prawdziwe". Nie wiem, cz rozumiesz co ja rozmawiam (taak, to specjalnie :P) Ale okey.
      Pozdrowienia i wszystko inne. :*

      Usuń
    2. KOMENTARZ I: Za każdym razem jak podaję przybliżony czas dodania rozdziału, moja wena postanawia wziąć sobie wolne. Chyba ostatni raz tak robię, bo oszaleję!
      Samopoczucie w miarę dobrze, a u mnie na razie nic ciekawego. Nie mogę się doczekać wyjazdu na wakacje!!!

      KOMENTARZ II: Będzie co ma być. Zobaczymy kto do czego się przyzna ;)
      (I think I know what you mean, but I need to ask... how old are you?!)
      Trochę się pogubiłam w rozumieniu, ale postaram się to jeszcze rozpracować ;)

      Xx.

      Usuń
  15. Rozdział jak zwykle co ja tu będe mówić genialny <3 Eh no ale.. k**wa Harry!! Tyś dupa nie facet! Wybacz inaczej tego ująć nie mogłam... Tooo do następnego mam nadzieję że nie aż ta odleglego rozdziału <3
    ~Izka ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyzywajcie tak na niego! :( W następnym się poprawił :)
      Xx.

      Usuń
  16. Serio? Taki delikatny Harry? Eee cos mi nie gra. Ale i tak sie cieszę że są niwe rozdziały, ekstra xd

    OdpowiedzUsuń