11 kwietnia 2014

7

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Nadopiekuńczość. Tym właśnie słowem mogłabym opisać zachowania ludzi, którzy otaczają mnie przez ostatnie kilka dni. Nie wiem co ich opętało, ale ich poczynania zdecydowanie nie należą do normalnych i takich do jakich jestem przyzwyczajona. Zastanawiałam się czy ktoś lub coś przypadkiem ich nie podmieniło w nocy na potencjalnie lepsze, ale dla mnie bardziej irytujące wersje. Drugim powodem ich zdecydowanie odbiegającego od normalności postępowania mogło być to, że najprawdopodobniej doktor, który mnie ostatnio odwiedził po tym jak Savan i Ana truli mi dupę przez dwa dni, okłamał mnie i tak naprawdę to nie jest zwykła angina, która jest aktualnie oficjalną wersją, tylko jakaś śmiertelna choroba, a do końca życia pozostało mi niewiele. To bardzo prawdopodobne, bo w końcu kto przejmowałby się mną na tyle, aby odwiedzać mnie codziennie, tylko po to żeby sprawdzić jak się czuję i czy dalej męczy mnie kaszel. Ewentualnie wpaść żeby poprawić mi poduszkę. Chyba nie muszę tłumaczyć o kogo chodzi, a jeśli przychodzi wam na myśl Gaba to grubo się mylicie. Ona, podobnie jak Tomek, ogranicza się na szczęście jedynie do codziennej porannej wyprawy do sklepu na dół po śniadanie, które w trakcie mojej małej niedyspozycji szykuje nam kochana pani Smith. To naprawdę cudowna i miła kobieta, ale podejrzewam że pomagając nam ma na względzie własne dobro i swojego sklepu, który najprawdopodobniej spłonąłby wraz z resztą kamienicy gdybym tylko przypadkiem, pod wpływem leków pozwoliła przyjaciółce coś ugotować. Osobiście bardziej wierzę w tą drugą wersję. Wracając jednak do udowodnienia, że co poniektórzy są zdecydowanie zbyt natrętni i nadopiekuńczy... Dowody? Jak już wcześniej wspominałam codziennie przed pójściem na próbę wpada do mnie mój braciszek wraz z narzeczoną. Spędzają ze mną ciągnącą się w nieskończoność godzinę, która opiera się głównie na jednostronnym monologu z ich strony, gdyż mój mózg w trakcie choroby nie jest w stanie zacząć pracować wcześniej niż o dziewiątej, a oni budzą mnie o siódmej trzydzieści. Gdy już zaczyna do mnie docierać co mówią wychodzą, a ich miejsce zastępuje Tomek lub Ed. Wtedy rozmowa nieco bardziej się klei, choć większość mojej uwagi skupia się na pochłanianiu pysznego śniadania. To wszystko jestem jeszcze w stanie zrozumieć, gdyż łączy nas szczególna więź i takie tam, ale gdy do mojego pokoju wparowuje piątka chłopaków, która akurat ma przerwę w pracy to ręce mi opadają. Właściwie to nie powinnam wliczać w to wszystko Harry'ego, który przychodzi zdecydowanie częściej, ale nie izolujmy go od swoich przyjaciół. Jestem jeszcze bardziej oszołomiona jeśli towarzyszy im Paul. Chociaż on akurat mało co się odzywa i jedyne o co się pyta to kiedy wrócę do pracy. Z jednej strony czuję ulgę, ponieważ zapewnianie wszystkich po raz setny, że nic mi nie jest i czuję się zdecydowanie lepiej, zaczyna wychodzić mi uszami. Ale to jeszcze nie koniec! Naprawdę sądziliście, że Bóg nareszcie by się nade mną zlitował? Oprócz tego wszystkiego otrzymałam kilka zaskakujących telefonów. Pierwsze były od Alexa i Kyle'a, przez co zaczęłam się zastanawiać czy informacja o mojej chorobie krąży po Londynie jak najświeższa plotka albo czy czasem ktoś nie rozwiesił wielkich plakatów na billboardach. To i tak jeszcze nic! Najbardziej zaskakujące były dwa telefony od samego Simona Cowella! Zaraz po pierwszej wizycie Paula, to był drugi raz kiedy sądziłam, że zamiast lekarstw dostaję narkotyki w tabletkach, po których mam halucynacje spoglądając na wyświetlacz mojej komórki. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam odpowiedzieć na najprostsze pytania typu jak się mam i czy niczego mi nie potrzeba. Wyobrażacie sobie wielkiego producenta muzycznego i telewizyjnego, przychodzącego do mnie z kwiatami i kartką zawierającą życzenia szybkiego powrotu do zdrowia? Ja nie. Oprócz tego swoją troskę o moje zdrowie wykazała również Danielle, która nie wiadomo skąd posiada mój numer. Zaczynam myśleć, że Liam chce sobie u mnie nagrabić i biedaczyna nie wie w co się pakuje.
 Gdy już myślałam, że chociaż dzisiaj znajdę pięć minut dla siebie, którą będę mogła spędzić w ciszy i spokoju, nagle znikąd pojawił się mały Sam. Akurat jego powitałam z otwartymi ramionami, gdy wdrapywał się do mnie na łóżko. Jak mogłabym się na niego złościć za odwiedziny? 
- Jak się masz kochanie?- spytał ze zmartwioną miną.
- Znacznie lepiej skarbie- ucałowałam go w czubek głowy i przytuliłam.
- To dlatego, że moja obecność tak dobrze na ciebie działa- oznajmił z cwaniackim uśmieszkiem na ustach.
- Jakiś ty skromny! Jak poszła wczorajsza lekcja z panią Adams?
- Beznadziejnie- westchnął- Ona jest taka stara!
- Przecież ma dopiero trzydzieści dwa lata.
- No przecież mówię, że jest stara- wywrócił oczami, gdy nie podzielałam jego poglądów co do tego, od którego wieku jest się już... nad wyraz dojrzałym.
- Nie przesadzasz?- spojrzałam na niego rozbawiona.
- Nie. Poza tym było tak strasznie nudno! Wiesz, że przez całą godzinę gadała tylko o odpowiednim naciskaniu klawiszy i czymś tam jeszcze? Nawet nie wiesz ile się postarzałem przez ten czas!
- Odpowiednia technika też ci się kiedyś przyda- broniłam metod nauczenia zaznajomionej nauczycielki muzyki, ale dla dwunastolatka to było nie do pojęcia.
- Sama zawsze powtarzasz, że nie trzeba być idealnym żeby stworzyć coś idealnego, a nacisnąć biały i czarny klawisz to każdy głupi potrafi. 
- Jesteś niemożliwy!- uśmiechnęłam się pod nosem, nie mając siły tłumaczyć mu swoich racji.
- Ale za to jaki kochany, prawda?- poruszył wymownie brwiami, a moje ramiona gdyby tylko nie były taki osłabione, zapewne by opadły. Już otworzyłam usta żeby odpowiedzieć kiedy ktoś zapukał do drzwi- Kto śmie przerywać nam w takim momencie?!- oburzył się mierząc srogim jak na takiego dzieciaka wzrokiem wejście do mojego pokoju, w którym pojawił się Styles.
- Cześć- chłopak z burzą loków na głowie uśmiechnął się szeroko, nie robiąc sobie nic z zabójczego spojrzenia, które go teraz przeszywało.
- Mógłbyś wrócić tam skąd przyszedłeś?- spytał poważnie Sam- Kate akurat wyznaje mi miłość, więc wolelibyśmy być sami. 
Harry stanął jak wyryty unosząc do góry brwi i patrząc ze zdziwieniem na mą samozwańczą miłość. To powinno być ciekawe. Może zawołać Gabę żeby poleciała po popcorn do sklepu i pozwolić jej obserwować co się wydarzy? Założę się, że będzie to zdecydowanie bardziej ciekawe niż film, do którego obejrzenia zmusiła mnie wczoraj.
- Sorry młody, ale jakoś ci nie wierzę- uśmiechnął się do niego i zajął miejsce na przeciwko nas- Coś mi się zdaje, że ona woli starszych, a przynajmniej takich, którzy sami dostają do szafki po szklankę.
- Nie liczy się wielkość tylko jakość- odgryzł się od razu, a ja starałam się za wszelką cenę nie roześmiać, widząc zaskoczoną minę Loczka. Naprawdę powinnam zawołać przyjaciółkę, która zapewne rozpływa się nad kolejnym romansidłem przyniesionym z biblioteki albo kupionym na wyprzedaży. 
- Im mężczyzna dojrzalszy tym lepszy- próbował swoich sił w przegadaniu swojego rywala starszy- Zupełnie jak wino.
- Po pierwsze to powiedzenie odnosi się do kobiet, a po drugie założę się, że to mnie można nazwać dojrzałym, a nie ciebie porównując nasze zachowania.
- Zróbmy eksperyment- zaproponował Styles, a ja byłam ciekawa co takiego wymyślił żeby dowieść kto jest dla mnie lepszy. Może ktoś mnie spytałby się o zdanie?!
- Czyli?
- Zrobię wam teraz zdjęcie, a potem zamienimy się miejscami i ty zrobisz kolejne dla porównania. Zobaczymy z kim Kate lepiej wygląda.
Sam uśmiechnął się pewny siebie i wyprostował aby zyskać nieco na wzroście, co nie przyniosło zbyt dużych rezultatów. W tym aspekcie dalej wyglądał jak mój młodszy brat, ale on miał na ten temat inne zdanie. Zresztą jak zawsze...
- Już przegrałeś chłoptasiu!- pociągnął mnie za rękę w dół abym się nieco obniżyła i żeby mógł objąć mnie ramieniem- Na kilometr widać, że jestem przystojniejszy niż ty.
- Nie gadaj tyle tylko patrz w aparat.
Po tym jak dostałam szczegółowe instrukcje od Sama jak mam się ustawić, zdjęcie w końcu zostało zrobione i nadeszła pora na zamianę miejsc. Na szczęście mogłam się podnieść z powrotem z pozycji półleżącej do siadu, gdyż Harry był zdecydowanie wyższy. Sądziłam, że przyjmie podobną pozycję jak jego konkurent przed chwilą, ale ona miał inne plany. Wciągnął mnie na swoje kolana, obejmując jedną ręką w talli, a drugą ściskając dłoń i splatając nasze palce razem. Popatrzył na mnie z pod swoich długich rzęs, które okalały jego zielone tęczówki, delikatnie się uśmiechając. Zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno wzięłam rano odpowiednie leki, gdyż przez moje ciało zaczęły przepływać delikatne dreszcze i w momencie zrobiło mi się gorąco. Z mojego gdybania czy aby znowu mi się nie pogarsza wyrwało mnie głośne narzekanie mojego młodego ucznia.
- Możecie się pośpieszyć? Nie mamy całego dnia!
- Jaki niecierpliwy...- mruknął mi do ucha Harry.
- Młodość- odparłam, starając się wyrównać przyśpieszony oddech- Dla niego jesteśmy już staruszkami.
- Nie będę na was czekał całej wieczności- odezwał się zdenerwowany chłopak i podał Stylesowi telefon ze zrobionym z zaskoczenia zdjęciem. Loczek włączył album aparatu i przesunął urządzenie bliżej mnie abym mogła je zobaczyć. Czyżby omamów ciąg dalszy? Na ekranie widać dwójkę ludzi, wpatrujących się w siebie z niewinnymi uśmiechami, a gdyby spojrzała na to osoba postronna na pewno stwierdziłaby, że muszą być parą. W końcu chłopak trzyma dziewczyną na kolanach i ściska jej dłoń. Chyba jednak moja śmierć nadejdzie szybciej niż się spodziewałam...
- Mały?- usłyszałam nagle za swoimi plecami, a gdy się obróciłam zobaczyłam stojącego w progu Dean'a- starszego brata Sama.
- Cześć Dean!- uśmiechnęłam się do niego szeroko, zeskakując z kolan Loczka, który przyglądał się uważnie nowo przybyłemu gościu. 
- Cześć Kate. Wpadłem po brata i przy okazji chciałam sprawdzić jak się czujesz.
- Coraz lepiej. Dzięki.
- Mam nadzieje, że nie zatruł cię za bardzo?- spytał, obserwując bacznie brata.
- Jasne, że nie. Był grzeczny i zbyt pewny siebie jak zwykle- odparłam, na co chłopak westchnął głośno.
- No cóż, rodzice już chyba nie zdążą go wychować. Ostatnia nadzieja w jego przyszłej żonie. Jeśli ona czegoś z nim nie zrobi, to już nikt nie da rady.
- Dla Kate jestem idealny i wcale nie będzie chciała mnie zmieniać- burknął młodszy, zakładając obrażony ręce na piersi.
- Zbieraj się gnojku, bo mama czeka na nas na dole.
- Sam jesteś gnojkiem!
- Pośpiesz się!- popędzał go Dean, wyganiając z pokoju
- Do zobaczenia Kate!- pożegnał się krótko Sam, dając mi całusa w policzek, po czym wytknął w Stylesa swój palec- A ty chłoptasiu trzymaj rączki przy sobie!
Po kilku kolejnych groźbach w stronę Loczka bracia wyszli i zostaliśmy sami. Harry wciągnął mnie z powrotem na swoje kolana i zmierzył mnie przeszywającym spojrzeniem zupełnie jakby rozwiązywał jakąś zagadkę. 
- Więc prawie wyznałaś mu miłość, tak?- spytał, zaciskając ramiona wokół mojej talii.
- Zrobiłabym to gdyby ktoś nam nie przeszkodził. To moja jedyna i prawdziwa bratnia dusza. Mężczyzna wprost stworzony dla mnie.
- Tak uważasz?- przytaknęłam pewnie głową, na co uśmiechnął się tajemniczo- Czyli twierdzisz, że to przez niego szybciej oddychasz, przygryzasz wargę, a przez twoje ciało przechodzą ciarki zupełnie tak jak teraz?- przejechał swoją dłonią wzdłuż moich pleców, przez co odruchowo się wyprostowałam. Nie skomentowałam tego. Jak miałam powiedzieć cokolwiek skoro jedyne o czym byłam w stanie myśleć to jego wargi przesuwające się wzdłuż mojej szyi? Dopiero po chwili zdołałam się opamiętać, gdy już prawie był przy moich ustach. 
- Przestań- odwróciłam twarz w drugą stronę- Nie powinieneś się tak do mnie zbliżać. Nie chcę żebyś się zaraził.- albo żebym uległa i straciła resztę rozumu.
- Mi to nie przeszkadza- odparł, wracając do przerwanej czynności.
- Ale mi tak!- odsunęłam się ponownie. Brunet westchnął cicho i spuścił głowę, skupiając wzrok na naszych splecionych dłoniach. Zaczął delikatnie przejeżdżać kciukiem po moich knykciach, na co moje zdradzieckie, słabe ciało zaczęło odpowiadać. Ten lekarz powinien przepisać mi butlę z tlenem, a nie antybiotyk. 
Wpatrując się w jego zamyśloną minę, westchnęłam głęboko i przesunęłam się na bok, kładąc się na łóżku. Pociągnęłam go lekko za rękę, aby zniżył się do mojego poziomu, a gdy w końcu to zrobił oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a dłoń którą wcześniej trzymał położyłam w okolicy serca. Biło ono tak mocno i miarowo, że spokojnie mogłam wyczuć jego tępo. 
- Jak się czujesz?- spytał głaszcząc mnie po ramieniu i spoglądając kątem oka.
- Mówiłam już rano, że dobrze, choć po tych wszystkich odwiedzinach jestem odrobinę zmęczona.
- Prześpij się- powiedział całując mnie w czubek głowy.
- Zostajesz?- uniosłam się nieco do góry aby spojrzeć mu w oczy.
- Jeśli ci to nie przeszkadza...
Darując sobie zbędne słowa, wróciłam do poprzedniej pozycji, układając się wygodnie i zamykając oczy. Poddałam się jego spokojnym ruchom wzdłuż mich pleców i spokojnego oddechu, który po chwili wyrównał się z moim. Nim odpłynęłam tracąc kontakt z rzeczywistością, zdałam sobie sprawę, że to nie leki, ale jego obecność dobrze na mnie wpływała, ponieważ gdyby teraz ktoś zapytał się mnie czy jest lepiej, z szczerością mogłabym odpowiedzieć twierdząco. W jego ramionach czułam się naprawdę dobrze, co z jednej strony było niezwykle kojące, a z drugiej przerażające.

Centrum handlowe

       Musiałem być niepoczytalny kiedy dałem się namówić na tą głupią potańcówkę! Jak mogłem nie przewidzieć, że gdy tylko przedstawię chłopakom swoje plany na spędzenie walentynek to zrównają mnie z ziemią swoimi jakże przezabawnymi komentarzami i docinkami? Jakby tego było mało uparli się, że zostaną moimi stylistami i pomogą w doborze stroju odpowiadającemu modzie tamtej dekady. Bóg się mnie wyparł i zesłał do piekła...
- Tutaj raczej nic nie znajdziemy- stwierdził Niall, lawirując między wieszakami jednego ze sklepów- Nie możesz się ubrać normalnie jak człowiek, tylko musisz się tak wydurniać?
- Niestety nie- westchnąłem zdołowany- Skoro to impreza tematyczna, to muszę mieć odpowiednie przebranie.
- Postawiłbym Danielle najlepszego drinka na świecie, a potem umarł ze śmiechu gdyby okazało się, że cię wkręciła i tak naprawdę to zwykła impreza, a ty jako jedyny przyszedłbyś wystylizowany na lata osiemdziesiąte- oznajmił Zayn rozglądając się za przechodzącymi koło nas dziewczynami, a nie za ubraniami. On jest naprawdę pomocny. 
- Nie zrobiłaby mi tego- odparłem, wahając się na końcu. A co jeśli faktycznie tak zrobi? W końcu jest bardzo zabawna i lubi stroić żarty.
- Nie sądzę, żeby tak postąpiła- pocieszył mnie Harry, utwierdzając nieco w moim pierwszym przekonaniu- Może i jest szalona, ale nie na tyle żeby się wystawić na takie pośmiewisko. To dziewczyna.
- A co to ma do rzeczy?- spytał zaintrygowany jego wypowiedzią Louis, który sięgnął po koszulę w neonowe paski i uniósł ją do góry żeby mi ją pokazać. Po obdarowaniu go miną mówiącą "chyba sobie ze mnie jaja robisz..." przeniosłem swoją uwagę na Styles'a który tłumaczył nam swój punkt widzenia.
- Może i jest szalona, ale nie zrobiłaby tego komuś kto poniekąd będzie reprezentował też ją. Oznaczałoby to naśmiewanie się również niej. Co innego gdyby Liam nie był jej chłopakiem, tylko zwykłym kumplem. Wtedy prędzej uwierzyłbym w tak niecny plan.
Wszyscy przytaknęli lekko głowami analizując jego słowa, które podziałały na mnie jak najlepsze lekarstwo na uspokojenie. Dani na pewno nie rozbiłaby mi czegoś takiego, a przy okazji sobie. Co jak co, ale dziewczyny mają pewne zasady, których oczywiście my mężczyźni nie rozumiemy i zapewne nigdy nie pojmiemy, ale póki oznacza to, że nie wystawią nas na publiczne upokorzenie, aż tak nam to nie przeszkadza. A przynajmniej mi, ponieważ niektórzy z nas gdyby tylko mogli, zagłębili by się w otchłań myśli i rozumowania pewnych przedstawicielek płci pięknej żeby zbadać jej najciemniejsze i najmniejsze zakamarki. Ale ten przypadek wdaje się być zupełnie inną historią...
  Po przerzuceniu niezliczonej ilości ubrań i dojściu do wniosku, że nic w dzisiejszych sklepach nie odpowiada stylowi lat osiemdziesiątych w zadowalającym wymiarze, opuściliśmy centrum handlowe. Przemierzając ulice Londynu dyskutowaliśmy na przeróżne tematy związane ze wszystkim i z niczym, aż w pewnym momencie Louis zatrzymał się w pół kroku i stanął przed jedną z wystaw sklepowych. Gdy odwrócił się w naszą stronę, patrząc na niego z konsternacją, zauważyłem tą cwaniacką minę, która nigdy nie wróżyła nic dobrego i czułem, że akurat dziś odbije się to na mnie.
- Liam, ogłaszam że szczęście w końcu się do ciebie uśmiechnęło- wyszczerzył się szeroko i ruchem ręki pokazał nam żebyśmy poszli za nim.
Z nutką sceptycyzmu weszliśmy do niewielkiego sklepu, który wypełniony był kilkunastoma wieszakami z przeróżnymi częściami garderoby od butów po czapki. Całość była niezwykle przytłaczająca, czemu wcale nie pomagało przygaszone światło i ciemne kolory ścian. W całym pomieszczeniu pachniało starością i powiewało chłodem przed nieszczelne okno wystawowe. Mógłbym uznać to miejsce za całkiem przerażające gdybym był tu sam w nocy, a nad głową wisiałoby wielkie poroże, które nie wiadomo po co znajdowało się nad wejściem na zaplecze jak mniemam. Rozejrzeliśmy się z chłopakami dookoła przyglądając się uważnie otoczeniu, w którym się znaleźliśmy, gdy nagle zza pleców Harry'ego wyłoniła się starsza kobieta ubrana w gruby zielony sweter i brązową spódnicę sięgającą do ziemi. Jej wychudzona i pochylona sylwetka w połączeniu z zapadniętymi policzkami i wytrzeszczonymi oczami przyprawiała mnie o ciarki zwłaszcza kiedy mierzyła nas podejrzliwie swoimi nienormalnie niebieskimi tęczówkami. 
- W czymś mogę pomóc cukiereczki?- odezwała się nieco ochrypłym głosem, na co Loczek podskoczył wystraszony dostrzegając postać za nim. Za wszelką cenę starałem się nie wybuchnąć śmiechem widząc jego przerażenie, kiedy położył rękę w miejscu gdzie prawdopodobnie chciało wyskoczyć jego serce. 
- Stary, żałuj że nie widziałeś swojej reakcji!- poklepał go po ramieniu Horan, który zrobił się cały czerwony od powstrzymywania swojego rozbawienia. 
- Zamknij się!- warknął na niego przyjaciel- Ciekawe co ty byś zrobił.
- Na pewno nie zachowałbym się jak baba w przeciwieństwie do ciebie.
- Ale cię zaraz strzelę!- Hazza zamachnął się żeby przyłożyć blond koledze, ale go powstrzymałem. 
Kobieta stojąca przed nami cierpliwie czekała aż odpowiemy na zadane przez nią wcześniej pytanie, ale jakoś nikt nie kwapił się do zabrania głosu.
- No dawaj Louis- szturchnął go Zayn- To był twój pomysł żeby tu wejść to teraz się tłumacz.
Szatyn posłała mu niezadowolone spojrzenie, po czym zwrócił się w stronę starszej pani z uśmiechem na ustach, który był mało przekonywujący. 
- Szukamy dla kolegi ubrań, które odpowiadałyby tym z lat osiemdziesiątych. Dostalibyśmy coś takiego tutaj?- spytał grzecznie i niezwykle formalnie. Niech uważa, bo jeszcze znajdzie sobie walentynkę w ofercie last minute. 
- Ależ oczywiście cukiereczki!- klasnęła uradowana w dłonie, ciesząc się że może nam pomóc. Albo mnie dobić. To zależy, z której strony na to patrzymy. W razie czego zawsze mogłem powiedzieć Danielle, że nie udało mi się znaleźć odpowiedniego stroju, ale widocznie moje szczęście jak określił ten zbieg okoliczności, że znaleźliśmy się akurat tutaj Tomlinson przybrał nieco inny wymiar niż mi się wydawało. Najwidoczniej jego definicja szczęścia znaczenie różni się od mojej.
Kobieta uśmiechnęła się do nas przez co jej lekko przerażająca aura zaczęła znikać, a na jej miejsce zaczęło wypływać ciepło, które emituje od większości ludzi w tym wieku. Teraz wyglądała na miłą babcię, a nie szkielet z horroru. Przeciskając się między wypchanymi wieszakami, w piątkę podążaliśmy za nią, gdy w pewnym momencie obróciła się w naszą stronę.
- Dla którego z was piękni młodzieńcy mam coś znaleźć?- spytała, a jako odpowiedź dostała cztery palce wskazujące, wycelowane w moją stronę. Zmierzyła mnie swoimi niebieskimi oczami od stóp do głów, po czym sięgnęła po spodnie wiszące na przeciwko niej i podała mi je- Och to były piękne czasy...- westchnęła wspominając swoja młodość albo średni wiek. Nie jestem pewien- Te wszystkie kolory, cekiny i wystrzałowe dodatki...
- Wystrzałowe?- powtórzył zaskoczony jej dość aktualnym słownictwem Zayn.
- Tak, wystrzałowe. Mam wnuki, z którymi muszę się dogadać, więc umiem się porozumiewać w języku młodzieży, który nazywacie slangiem. Żółwik?- wyciągnęła w jego stronę zaciśniętą, pomarszczoną pięść, a Malik miał minę jeszcze lepszą od Harry'ego chwilę temu. Widząc jego niezdecydowanie, machnęła na niego ręką i sięgając do kolejnego stojaka, ściągnęła z niego skórzaną kurtkę- Jeśli już macie zamiar udawać, że wiecie coś na temat tamtego okresu nie zapomnijcie o skórze, ćwiekach i obowiązkowo ciemnych okularach. Z butami będzie łatwiej gdyż wystarczą zwykłe trampki, które chyba nigdy nie wyjdą z mody.
- Fajnie się wtedy żyło?- wtrącił się w jej lekcję stylu Lou, najwyraźniej bardzo zainteresowany tym tematem. 
- Mój drogi...- staruszka pokręciła głową unosząc do góry kącik ust, przypominając sobie swoją młodość, bądź też jej schyłek- Było fantastycznie! Tamte czasy to era początkującej Madonny z takimi hitami jak Material Girl czy Like A Virgin, co pozwoliło na erotyczne wyzwolenie i odważne mieszanie konwencji.
Kobieta, która pewnie już obchodziła swoje setne urodziny, mówiąca o wyzwoleniu seksualnym to dla mnie zdecydowanie za dużo. Razem z Niallem i Louisem wytrzeszczyliśmy na nią oczy nie widząc jak zareagować, za to Styles uśmiechał się głupio, co postanowił skomentować po cichu Malik.
- Ta babcia powinna być w twoim typie- mrugnął do niego porozumiewawczo okiem i przysięgam, że gdybyśmy tylko byli po obiedzie zwróciłbym całą zawartość swojego żołądka. Loczek jedynie wzdrygnął się nieznacznie, a na jego twarzy pojawił się grymas wskazujący na obrzydzenie. I tak dobrze to przyjął. 
- Przymierzasz młodzieńcze?- starsza pani uśmiechnęła się do mnie ponownie, podając mi ostatnią część wybranego przez nią stroju i palcem wskazała na miejsce gdzie mogłem się przebrać. Z niechęcią schowałem się za ciężką kotarą i zacząłem przymierzać wybrane przez nią rzeczy. O dziwo okazały się w dobrym rozmiarze. "Nieźle ci się przyjrzała"- skomentowała moja podświadomość, a ja poczułem jak żółć ponownie podchodzi mi do gardła na wyobrażenie jej wzroku penetrującego moje ciało. Za jakie grzechy mnie to spotyka? Mógłby mi ktoś przypomnieć czemu zgodziłem się na tą imprezę? "Bo jesteś zadurzony w pewnej tancerce po uszy?". To ma sens.
- Długo jeszcze? Jeść mi się chce!- jęknął wygłodniały Horan. Jak dla mnie kolejny posiłek mógłbym zjeść dopiero jutro. Jakoś straciłem apetyt... 
- Jeszcze chwilę!
- Pospiesz się!
Po tym jak wywróciłem oczami nad żołądkowymi problemami Nialla, które wydają się trwać wiecznie, dwadzieścia cztery godziny na dobę, zorientowałem się, że w tej prowizorycznej przymierzalni nie ma lustra. Przeklinając w duchu, doszedłem do wniosku, że chcąc nie chcąc muszę stawić czoła czwórce przyjaciół, którzy zapewne nie omieszkają wyrazić swojej opinii na temat mojego wyglądu. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej, ale jak się szybko okazało nie tym razem sprawią mi taką niespodziankę. 
- Wow!- popatrzył na nie z wypływającym na twarz rozbawieniem Louis- Wyglądasz... inaczej?- przechylił głowę, aby lepiej mi się przyjrzeć, po czym zakrył ręką usta.
- Pasują ci te cętki- stwierdził Niall, który ku memu zaskoczeniu wyglądał na opanowanego i absolutnie nic go nie śmieszyło do czasu...- W takiej koszuli zamieniasz się w drapieżnego kociaka- mrugnął do mnie okiem, a ja zacisnąłem dłonie w pięści. Czułem jak kostki mi bieleją, ale nie chciałem dopuścić do rozlewu krwi. Malik wcale mi nie ułatwiał tego zadania wycelowując we mnie aparat swojego telefonu i robiąc zdjęcie.
- Muszę to pokazać Kate!- oznajmił, przyglądając się fotografii. 
- Moim zdaniem powinieneś zostać przy moim pomyśle i postawić na jaskrawe lateksowe legginsy i marynarkę w cekiny- odparł Harry.
- Po moim trupie. Wolałbym iść nago.
- Też by pasowało- odezwał się Tommo z chytrym uśmieszkiem na ustach- W końcu jak to się dzisiaj dowiedzieliśmy lata osiemdziesiąte były czasem erotycznego wyzwolenia, prawda proszę pani?- zwrócił się do wpatrującej się we mnie staruszki.
- Oj tak! To były piękne czasy!

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Mieszkanie z kimś tak upartym jak Kasia potrafi doprowadzić do szaleństwa nawet najbardziej przyjaźnie nastawionego do świata człowieka. Zawsze sądziłam, że jestem oazą spokoju, której byle błahostka nie jest w stanie wytrącić z równowagi, ale ona po raz kolejny udowodniła mi, że moje wyobrażenia na temat samej siebie są mylne. Jeszcze trochę i okaże się, że wcale nie jestem dziewczyną, choć nie tylko jak tak uważam. Stwierdził to lekarz, który odbierał mojej mamie poród, a także ona sama kiedy przewijała mi pieluchy. Ale kto wie? Może człowiek po studiach medycznych i doświadczona matka mogą się mylić? Przecież Kaśka ma zawsze racje.
- Jak tylko zobaczę, że znów jesteś rozpalona albo zaczynasz dusić się od kaszlu od razy wracasz do łóżka!- przypomniałam przyjaciółce zasady na jakich pozwoliłam jej wyjść z pokoju, choć przyznam że poniekąd zostałam do tego zmuszona. Kiedy ostatni raz tam weszłam żeby podać jej leki, siedziała przy biurku otoczona stertą papierów i jakby tego było mało przy otwartym oknie, ponieważ było jej za gorąco. Przyznaję, że Harry również miał wypieki na twarzy kiedy wychodził, bo naprawdę jest w nim ciepło zwłaszcza po tym jak podkręciłam jej kaloryfer na maksymalną wartość, ale to nie znaczy, że może tak postępować i nic sobie nie robić z zaleceń lekarza.
- Dobrze mamo- wywróciła oczami siadając przy stole w kuchni- Co robiłaś kiedy ja gniłam w swojej sypialni?
- To co zwykle. Trochę się uczyłam, pooglądałam telewizję i skończyłam czytać cudowną książkę.
- Niech zgadnę- podrapała się po brodzi zbierając myśli- Była to opowieść o dwójce zakochanych w sobie ludzi, którzy poznają się w nietypowy sposób i od razu wpadają sobie w ramiona, albo najpierw się nienawidzą, ale potem oczywiście to się zmienia. Następnie los rzuca im kłody pod nogi, rozstają się z błahej przyczyny, by na końcu wrócić do siebie i żyjć długo i szczęśliwie za górami, lasami i siedmioma dolinami- założyła ręce na piersi i z triumfalnym uśmiechem na ustach czekała aż potwierdzę jej teorię. 
- Spadaj!- rzuciłam w nią szmatką, która zaczepiła się na jej głowie.
- Ale przyznasz, że końcówka ładnie mi się zrymowała?
- Czekałam aż to zaśpiewasz- burknęłam pod nosem, odstawiając umyte przed chwilą talerze na bok- Jesteś bez serca, wiesz?
- Jak możesz?!- teatralnie położyła dłoń w miejscu gdzie powinien się znajdować wspomniany wcześniej przeze mnie narząd, ale pewnie gdybym tam popukała odezwałoby się echo- A kto napisał tyle pięknych i poruszających piosenek o szczęśliwej, mniej szczęśliwej, dramatycznej, długiej, krótkiej, jednostronnej, dwustronnej i jakiej kto sobie zażyczył miłości?
- Spisanie czyjejś opowieści i ułożenie z niej piosenki się nie liczy- zaznaczyłam na co kontynuowała pokazywanie swoich umiejętności aktorskich podchodzących tym razem pod komedię, kiedy szczęka opadła jej do podłogi.
- Auć. To bolało- popatrzyła na mnie zraniona, na co pokręciłam z politowaniem głową.
- Wiesz, to dziwne, że mieszkamy razem od dwóch lat i ani razu nie słyszałam piosenki, którą napisałabyś sama dla siebie.
Kasia popatrzyła na mnie przez przymrużone powieki, po czym wzruszyła lekko ramionami.
- Moje życie jest teraz  nudne jak falki z olejem, więc nie mam za bardzo o czym pisać.
- Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę.
- Chcę żeby tak było.
- Za długo się znamy żebyś mogła mi wcisnąć taki kit- oznajmiłam- Myślisz, że nie widziałam tego pudełka pod twoim łóżkiem?
Dziewczyna spojrzała na mnie wystraszona i na chwilę odjęło jej mowę. Tak Kaśka. Znam twoją kryjówkę.
- Skąd ty...- chciała się dowiedzieć ile wiem na ten temat, ale prawda była taka, że niewiele gdyż postanowiłam uszanować jej prywatność. "Albo zapobiec swojej przedwczesnej śmierci". To też. Nawet nie chce myśleć co by mi zrobiła gdyby dowiedziała się, że przeczytałam jej prywatne teksty. Mogłabym zrobić mnóstwo innych rzeczy, które by ją wkurzyły, ale tego naprawdę bym mi nie wybaczyła. 
- Może i jesteś dobra w ukrywaniu swoich emocji i uczyć, ale jeśli przychodzi do zorganizowania bezpiecznych skrytek jesteś beznadziejna- oznajmiłam- Trzylatek potrafiłby lepiej schować swoją ulubioną zabawkę niż ty zwykłą kartkę.
- Wiedziałam, że powinnam zamówić ten sejf w telezakupach...- mruknęła pod nosem, nie słuchając tego co mówię.
- Poza tym nie słyszałaś, że zakazany owoc smakuje najlepiej? Karton z napisem "ściśle tajne" na pokrywie, nie jest dobrym miejscem na przetrzymywanie w nim rzeczy, które według ciebie nie powinny ujrzeć światła dziennego. Lepiej uważaj, kiedy następnym razem Harry cię odwiedzi, bo znając jego zafascynowanie twoją osobą i historią, której nie chcesz ujawnić, gdy tylko je znajdzie nie omieszka zajrzeć do środka i przeczytać kilka stron- a właściwie znając jego to może i wszystkie. Mogłabym go ostrzec żeby tego nie robił, ale dobrze wiem, że przyniesie to zupełnie odwrotny skutek, a nie chce być oskarżona o współudział w morderstwie albo o jego zaplanowanie. 
- Naprawdę muszę kupić ten sejf!- stwierdziła całkiem poważnie i czekałam aż wyjmie telefon i wybierze odpowiedni numer żeby złożyć zamówienie. Ciekawe czy zestaw małego złodzieja też tam sprzedają. Przydałby się Styles'owi. 
- Tak a propos zaprosiłaś go już do Tomka i Caroline?- spytałam ciekawa czy postąpiła tak jak miałam nadzieję.
- Kogo?- zmarszczyła brwi, zdezorientowana chyba wciąż myśląc na zakupem odpowiedniego zabezpieczenia dla swojej prywatnej twórczości.
- Misia Gogo! Harry'ego!
- Ale gdzie?- spojrzała na mnie z niezrozumieniem. Zamknęłam oczy biorąc głęboki wdech i licząc do pięciu. Jestem oazą spokoju. Nic nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi...
- Nie denerwuj mnie...- szepnęłam, powtarzając moją metodę relaksacji, która nie pomogła za pierwszym razem.
- Dobra żartowałam!- uniosła do góry ręce w geście obronnym.
- O ludzie trzymajcie mnie!- pokręciłam z niedowierzaniem głową- Gdy jesteś chora jesteś prawie tak samo irytująca jak wtedy kiedy masz okres.
- Ciesz się, że choruję raz na ruski rok, a nie co miesiąc i że nie pokrywa się to z moim wykrwawianiem się na śmierć. 
- Wtedy wyprowadzałabym się na połowę miesiąca- odparłam, pewna tego co bym zrobiła w takiej sytuacji- Odpowiesz mi wreszcie?
- Zaprosiłam...- westchnęła, chowając twarz w dłoniach- Zgodził się.
- To super!- ucieszyłam się nie do końca wiedząc czemu wywołało to u mnie aż takie podekscytowanie, ale w mojej głowie zaraz pojawił się obraz okładających się pięściami dwójki chłopaków w naszym przedpokoju- A powiedziałaś o tym Tomkowi?
- Tak. Nie był zachwycony, ale obiecał się zachowywać. Podobnie jak Loczek.
- Awww!- uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam na przeciwko niej, wpatrując się w nią z zadowoleniem.
- Co "awww"?- zmarszczyła brwi nie rozumiejąc mojej reakcji. 
- To takie słodkie gdy tak go nazywasz!
- To nie jest słodkie! Wszyscy tak do niego mówią, to i mi się udzieliło. Nie znasz powiedzenia z kim przystajesz takim się stajesz?- spojrzała na mnie wyczekująco, ale darowałam sobie odpowiedź. To naprawdę było urocze! Przynajmniej jak na nią- Lepiej mi powiedz co ty będziesz robić z Niallem.
- Nie wiemy jeszcze- odparłam wzruszając ramionami- Szczerze to nie mam żadnego pomysłu.
- Ty nie masz pomysłu na romantyczną randkę?!- brunetka wybałuszyła na mnie oczy jakbym uciekła ze szpitala psychiatrycznego- Po tych wszystkich romansach, które przepełnione są idealnymi i przesłodzonymi na wskroś opisami takich spotkań?!
- Chciałabym zrobić coś innego, ale też klasycznego. Coś co zaskoczyłoby i mnie i jego- oznajmiłam, opierając brodę na ramieniu- Nie wiem co mogłabym takiego wymyślić.
- Klasykę i zaskoczenie faktycznie ciężko ze sobą połączyć- przyznała.
- Właśnie...- westchnęłam, wpatrując się w miejski krajobraz za oknem.
- Wiem!- krzyknęła nagle Kasia, uderzając ręką w stół i przyprawiając mnie tym samym o zawał- Przyrządź mu kolację!
- S-słucham?- powtórzyłam, myśląc że się przesłyszałam.
- Idealne połączenie tego co chcesz! Kolacja oznaczająca klasykę i ty ją przygotowująca jako element zaskoczenia.
- Chyba pomyliłam twoją ostatnią porcję leków z trutką na szczury- sięgnęłam po niewielkie opakowanie, które leżało na parapecie i sprawdziłam datę ważności wraz z zaleceniami do stosowania.
- Daj spokój! To jest świetny pomysł!- przekonywała mnie, w trakcie gdy jak czytałam kolejną ulotkę.
- Źle ci się tu mieszka?- spytałam, na co współlokatorka popatrzyła na mnie zdziwiona- Jak ci się tu już nie podoba to możemy poszukać innego lokum, ale żeby tak zaraz narażać na niebezpieczeństwo całą kamienicę? Co takiego zrobili nasi sąsiedzi, że aż taki ich nie lubisz?
- Nie dramatyzuj!- machnęła na mnie ręką- Sama narzekasz i zwalasz na mnie winę, że nie umiesz gotować, ponieważ nigdy nie daję ci nic zrobić w kuchni. Teraz masz okazję czegoś się ode mnie nauczyć i tym samym sprawić niespodziankę swojemu chłopakowi. 
- Może i bym na to przystała, ale obawiam się, że jesteś aktualnie niepoczytalna po tych tabletkach.
- Proszę!- złapała mnie za dłonie i ścisnęła je mocno- Pozwól mi cię czegoś nauczyć!
- Czemu ci tak na tym zależy?
- Chcę żebyś potrafiła być samodzielna gdy mnie kiedyś zabraknie w przyszłości. Może niedługo znowu zachoruję, pogrzebią mnie i kto wtedy będzie przyrządzał dla ciebie przeróżne przysmaki?
- Nie chrzań głupot!- trzepnęłam ją w ramię oburzona- Naprawdę coś padło ci na mózg! To na pewno nie jest angina!
- Bardzo możliwe, dlatego tym bardziej powinnaś wykorzystać nadarzającą się być może raz w życiu okazję.
Wpatrywałam się w nią jak w najdziwniejsze stworzenie jakie było mi dane zobaczyć na naszej pięknej planecie. Rozszerzone źrenice, świecące się oczy, mocno zaróżowione policzki i ten wywołujący na ciele ciarki uśmiech... chyba ją czymś naćpałam. Niemniej jednak chciałabym w końcu nauczyć się zrobić choćby głupią jajecznicę bez obawy o to, że będę odpowiedzialna za pozbawienie dachu nad głową kilu rodzin z dziećmi i paru staruszków. 
- Zgoda- odezwałam się w końcu, a Kasia już dawno nie wyglądała na tak szczęśliwą- Tylko musi to być coś łatwego, żebym nie otruła Nialla.
- Oczywiście! Znam doskonały przepis, którego nie da się zepsuć!
- Skoro tak mówisz...- poddałam się, wstając od stołu i robiąc dokładnie to co przyjaciółka mi każe. Na początku powinno pójść łatwo, ale gdy tylko położyłam dużą patelnię i włączyłam pod nią gaz na maksymalny ogień, kiedy w tym czasie brunetka wyciągała odpowiednie składniki, przypomniało mi się nagle o oleju. Chwyciłam szybko butelkę, chcąc ukryć przed nią swoje niedopatrzenie, ale nie był to dobry pomysł. Gdy zauważyła co chcę zrobić próbowała wyrwać mi opakowanie z ręki krzycząc "Gaba nie!", ale było już za późno.
- Kurwa!

       Pomimo stanowczego zakazu Any zabraniającego mi odwiedzać dzisiaj ponownie moją małą siostrzyczkę, nie mogłem się powstrzymać żeby po drodze ze studia nie przejechać koło jej kamienicy, która choćbym nie wiem jak się starał nie była po drodze, ale jakoś tak wyszło, że nagle się przed nią znalazłem. Cud! Również nie wiem jak to się stało, że zabrałem ze sobą piątkę jej podopiecznych. Pewnie nie będzie zadowolona, ale jak mogłem im odmówić kiedy robili do mnie takie smutne minki i oczka jakby mieli się zaraz popłakać? Wchodząc na górę zastanawiałem się jak zareaguje widząc nas po raz kolejny, ale moje przewidywanie najbardziej możliwego scenariusza przerwały głośny łomot, który dobiegał zza zamkniętych drzwi z numerem dwadzieścia siedem. Nieco zmartwiony zapukałem mocno w drewnianą powłokę, która chwilę później ustąpiła, a moim oczom ukazała się Gaba, która wyglądała jakby właśnie wyszła z pożaru. 
- Jeśli nie masz pod ręki gaśnicy, nie masz co tu wchodzić- ostrzegła o obowiązku posiadania odpowiedniego ekwipunku przed przekroczeniem progu, przez co wszyscy spojrzeliśmy na nią jak na osobę, która postradała zmysły.
- Coś się stało?- spytał zdenerwowany Niall podchodząc bliżej i wycierając rękawem kurtki jej ubrudzoną czymś czarnym twarz.
- Pierwszy, drugi i kolejne kryzysy zostały zażegnane, ale atmosfera dalej jest iście piekielna- zakomunikowała nam o aktualnym stanie rzeczy. Czym prędzej weszliśmy do środka i udaliśmy się do kuchni, z której dochodziły odgłosy stukoczących o siebie talerzy i sztućcy. Gdy tylko się tam znalazłem, zamarłem. Szafki nad kuchenką były do połowy osmolone, dwa garnki wyglądały jak ktoś rozpalił w nich ognisko i wrzucił coś do środka, ale przez działanie ognia za nic nie mogłem określić co to było, a Kasia z tęgą miną próbowała doczyścić zabrudzone blaty.
- Co tu się stało?!- zeskanowałem pomieszczenie jeszcze raz próbując rozgryźć co takiego się wydarzyło. Siostra dopiero teraz zauważyła obecność moją jak i pozostałych i zwróciła się w naszym kierunku bez słowa. Spojrzałem na jej zabandażowaną dłoń, w której trzymała starą szmatkę- Co ci się stało w rękę?
- Poparzyła się- Gaba postanowiła odpowiedzieć za nią, w czasie gdy przyjaciółka mierzyła ją zabójczym spojrzeniem.
- Naprawdę gorące z was laski- skomentował ten widok Zayn, na co tekściarka zamachnęła się i z całej siły rzuciła w niego kawałkiem kiedyś białego materiału- Ej! Za co? To był komplement!
- Lepiej się nie odzywaj Malik jeśli chcesz wyjść stąd w jednym kawałku!- warknęła na niego, po czym przeniosła wzrok na resztę- I co się tak gapicie?!
- My?! Nie nic!- uniósł do góry ręce Liam, udając niewiniątko. 
- Gaba gotowała?- spytał Lou, domyślając się najbardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń, które zaszły tu przed naszym przybyciem. 
- Czy to aż tak oczywiste?- spytała sama zainteresowana, przeczesując palcami swoje krótkie włosy.
- Nie jest aż tak źle...- stwierdził niepewnie Harry robiąc niewyraźną minę. Kate spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami po czym zrobiła dwa kroki w jego stronę stając tuż przed nim.
- Nie jest źle?!- powtórzyła jego słowa, wymachując wokoło rękami- Omal nie puściła nas z dymem!
- Dramatyzujesz...- odparł Niall, który najwyraźniej nie wiedział co robi i mówi. Dziewczyna bardzo, ale to bardzo powoli odwróciła się w jego stronę i palcem wskazała na pokój po przeciwnej stronie.
- Nie odzywaj się Horan! Wszyscy do salonu!- warknęła wciąż lekko ochrypłym od kaszlu głosem- Na co czekacie?! Już was nie ma!
 Wszyscy grzecznie przeszliśmy do drugiego pomieszczenia i zasiedliśmy na wolnych miejscach. Gaba ze zwieszoną głową siedziała na kolanach swojego chłopaka, który gładził ją pocieszająco po plecach, ale na nic zdawały się jego zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. 
- Powiesz mi w końcu jak do tego doszło?- spytałem, opierając łokcie na kolanach i nachylając się nieco w jej stronę.
- Chciałam żeby jutrzejsze walentynki były wyjątkowe, więc Kasia zaproponowała, że nauczy mnie jakiegoś prostego dania, ale od początku wszystko robiłam źle. Na początku przypaliłam olej, poparzyłam jej rękę, a dalej to było już jak upadające po kolei kostki domina. Jedna wielka katastrofa- pokręciła z rezygnacją głową- I tak długo wytrzymała nie wrzeszcząc na mnie, choć może gdyby wcześniej straciła cierpliwość to kuchnia byłaby w lepszym stanie.
- I tylko o to się zdenerwowała?- spojrzał na nią zmartwiony i jednocześnie zły na kompozytorkę Niall. 
- Tu nie chodzi o to, że nie umiałam czegoś zrobić. Dla niej kuchnia jest miejscem świętym zaraz po studiu muzycznym czy jej pokoju. Tłumaczyła mi wszystko jak małemu dziecku, a ja i tak zawaliłam...
Słuchając opisywanego przez dziewczynę przebiegu zdarzeń,  kątem oka dostrzegłem wychodzącą z kuchni siostrę, która najwyraźniej nie zamierzała do nas dołączyć tylko skierowała się w stronę swojej sypialni. Zawołałem za nią, a gdy stanęła w progu jej sylwetka była cała napięta, a z oczu biła złość w najczystszej postaci.
- Nie usiądziesz z nami?- uniosłem do góry pytająco brew. Z nieskrywaną niechęcią usiadła obok mnie na kanapie ignorując pozostałych.
Gabrysia po chwili wahania przysiadła się do nas i wtuliła się w ramię Kasi, która skrzyżowała je na swojej klatce piersiowej i tępo wpatrywała się przed siebie nie reagując na kontakt fizyczny z przyjaciółką.
- Nie gniewaj się...
- Odejdź- mruknęła pod nosem cały czas skupiając swój wzrok na przeciwległej ścianie.
- Przepraszam- niższa brunetka wtuliła się w jej ciało jeszcze bardziej, a na twarzy Nialla pojawiły się pierwsze oznaki zazdrości.
- Uważajcie, bo Horan was zaraz pogoni...- odezwałem się patrząc na niego rozbawiony, na co zacisnął usta w wąską linię. Jak może być zazdrosny o jej współlokatorkę?
- Żebym ja tego zaraz nie zrobiła- zerknęła na niego tekściarka, przez co od razu odwrócił wzrok. Dziewczyna próbowała wyswobodzić się z objęć swojej przyjaciółki, ale ta jej na to nie pozwoliła. Doskonale wykorzystała to, że jest od niej aktualnie silniejsza gdyż tamta jest osłabiona przez chorobę- Serio przestań się do mnie przytulać, bo jeszcze się zarazisz!
- I co z tego?
- To, że nie będę cię niańczyć!
- Będziesz- odpowiedziała pewnie Gaba, uśmiechając się pod nosem. 
- Nie będę.
- Będziesz.
- Powiedziałam nie.
- A ja tak. I co mi zrobisz?
Kasia zerknęła na nią w dół, po czym przymknęła oczy, wypuszczając z płuc nagromadzone powietrze. 
- Gdybym cię tak nie kochała to już dawno byłabyś za oknem...
- Ja to mam szczęście- odparła z wyraźnie lepszym humorem brunetka. 
  Gdy sytuacja pomiędzy paniami się unormowała, a atmosfera nie była już tak gorąca, mogliśmy w spokoju oddać się rozmowie i opowiadaniu jak spędziliśmy dzisiejszy dzień. Chłopaki relacjonując ich wypad na zakupy, przekrzykiwali się wzajemnie, gdyż każdy z nich chciał coś dodać lub twierdził, że "to wcale tak nie było" i uważał, że jego wersja jest bliższa prawdzie. Razem z dziewczynami przysłuchiwałem się ich opowieści, próbując się zorientować czy śmieję się jeszcze z poprzedniego zdania, czy już następnego.
- Weź nie kłam Niall!- uderzył go rozgoryczony Harry- Było zupełnie inaczej!
- A co ty tam wiesz stary? Nie widziałeś swojej miny gdy zauważyłeś tą biedną babunię. 
- Boisz się starszych kobiet?- spytała chichocząca od dobrej godziny Gabrysia.
- Nie!- zaprzeczył szybko Loczek, ale nie wiadomo czemu nikt mu nie uwierzył.
- Pisnął jak mała dziewczynka- dodał swoje trzy grosze Lou, za co oberwał po głowie poduszką.
- Kupiliście coś ostatecznie?- domagała się przejścia do konkretów Kasia, która jedynie delikatnie wyginała usta w półuśmiechu co jakiś czas. Wyglądała na strasznie zmęczoną, dlatego obiecałem sam sobie, że niedługo zgarnę chłopaków i damy jej odpocząć. 
- Pewnie, że tak!- odpowiedział Zayn, wyjmując z kieszeni telefon i podając go brunetce- Zrobiłem mu zdjęcie gdy wyszedł się nam pokazać. 
Siostra sięgnęła po telefon i pierwszy raz dzisiejszego wieczoru zobaczyłem na jej twarzy szczere rozbawienie. Podała mi urządzenie, pokazując fotografię i szczerze powiedziawszy gdyby to jej nie rozśmieszyło to zacząłbym się poważnie martwić. Przeniosłem swój wzrok na Liama, który zakrywał twarz rękoma, pewnie mając nadzieję, że przez to go nie zauważymy. Przykro mi kolego, ale to tak nie działa.
- Wyobraźcie sobie jak będzie prezentował się w takim stroju i do tego wywijał na parkiecie wśród zawodowych tancerzy- pogrążał go dalej Mulat, który nie pozostawiał na nim dzisiaj suchej nitki. 
- Dajcie spokój. Przecież Liam nie tańczy aż tak źle- Kate postanowiła stanąć w jego obronie.
- Jest beznadziejny- wyraził swoją opinię Louis.
- Wcale nie!
- To może niech nam zaprezentuje swoje zdolności i zaraz to ocenimy?- zaproponowałem, na co Payne wyłonił się zza swojej marnej kryjówki, wybałuszając na mnie oczy.
- Chyba żartujesz!
- Kate mogłabyś być przez chwilę jego partnerką?- zignorowałem jego protesty, zwracając się do dziewczyny siedzącej obok mnie.
- Jestem jego tekściarką, a nie nauczycielką tańca- odparła.
- Proszę! Zajmie wam to tylko minutę. Nie każę wam pląsać po salonie przez cały wieczór. 
Brunetka po chwili zastanowienia i wpatrywania się w kręcącego przecząco głową Payne'a, zgodziła się. Powoli zwlekła się z kanapy i stanęła przed nim czekając aż ruszy swój tyłek z fotela. Chłopak niechętnie podniósł się do pozycji stojącej, a z głośników niewielkiej wierzy zaczęła płynąć spokojna muzyka, którą zapewniła Gaba. Z rażącym dystansem położył drżącą dłoń po środku jej pleców, a drugą złapał lekko za zabandażowaną rękę. Kasia uśmiechnęła się lekko, jakby chciała go zapewnić, że wszystko jest w porządku, ale był tak zestresowany, że napięcie promieniujące z jego ciała przypierało mnie do oparcia sofy. 
- Nie mogę na to patrzeć!- odezwał się nagle Harry, zrywając się ze swojego miejsca i odsuwając przyjaciela od zdezorientowanej jego zachowaniem dziewczyny. Szybko zajął jego miejsce, przesuwając swoją rękę nieco niżej niż zrobił do wcześniej Li i przyciągając zaniepokojoną tym co się działo brunetkę. Wszystkie osiem par oczu, łącznie z jego były skupione na niej co sądząc po wyrazie jej twarzy, wcale nie stawiało jej w komfortowej sytuacji. Gołym okiem było widać emitujący z niej niepokój, ale nie zareagowała żaden w sposób, pozwalając mu przejąć kontrolę nad swoim ciałem. Wzrok skupiła na jego klatce piersiowej unikając spojrzenia na którekolwiek z nas. Od czasu do czasu przygryzała lekko wargę, zaciskając mocno powieki. Styles albo udawał, że tego nie widzi albo postanowił wykorzystać w stu procentach tą sytuację. Obserwowałem ich z zaciekawieniem, dochodząc w pewnym momencie do wniosku, że naprawdę dobrze razem wyglądają. Dosłownie jakby byli przedartym na pół obrazem, który tworzy całość, gdy są blisko siebie. Jednak szybko się opamiętałem i porzuciłem tą myśl nie chcąc się w nią zagłębiać, bo jeszcze doszłoby do tego, że pozwoliłbym Louisowi na realizowanie jego planów mających na celu połączenie tej dwójki, albo jeszcze gorzej- zacząłbym mu pomagać. Kate zabiłaby mnie na miejscu albo sam bym to zrobił. 
Gdy piosenka była mniej więcej w połowie, dziewczyna nagle odsunęła się od niego i zmierzyła go mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
- Wystarczy!- wysyczała przez zaciśnięte zęby, przeczesując nerwowo palcami włosy- Wybaczcie, ale jestem zmęczona. Dobranoc- pożegnała się i szybkim krokiem wszyła z salonu, wprost do swojej sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi.
Czy ktoś mi może powiedzieć co takiego się stało? Ominąłem coś?

79 komentarzy:

  1. love you, bo taaaaaaaki długi :)
    specjalnie weszłam na blogspota, żeby zobaczyć, czy czegoś nie dodałaś :)
    biorę się za czytanko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być dłuższy, ale podarowałam sobie dopisanie jednej sceny żeby dodać dzisiaj :(
      Xx.

      Usuń
    2. Jestem ciekawa o co chodziło Kate na końcu. I skoro mieli się ukrywać, to czemu tańczyli romantiko przy wszystkich?
      To rozumiem, że następny rozdział już niedługo :)
      Buziaki :*

      Usuń
    3. A kto ich tam wie czemu tak postąpili! ;)
      Ma się rozumieć ;p
      Xx.

      Usuń
  2. Zaczęło się tak słodko, a skończyło złą Kate. Może powinnam ostrzec na początku, że ten komentarz nie będzie zbyt składny, więc się nie przestrasz. ;)
    Jestem bardzo ciekawa, co też Liam kupił na imprezę z Danielle. Chciałabym to zobaczyć.
    Kate z Harry'm na początku to było takie urocze. Moment, kiedy nie było pomiędzy nimi żadnych kłótni, tylko spokój i zwykłe zrozumienie dla tej drugiej osoby. Lubię jak takie momenty się tu pojawiają, ale lubię też jak zaczynają skakać sobie do gardeł.. :D
    Gaba w kuchni... Tak z ciekawości, to jest wzorowane na kimś czy po prostu udaje Ci się to tak genialnie wymyślić?
    Końcówka... sama nie wiem co o niej myśleć. Spodziewałam się, że Harry będzie zazdrosny, ale nie wiem o co chodzilo Kate. Tak na serio nie wiem. Liczę, że Harry albo Gaba albo Savan za nią pójdą. I może coś z nią pogadają. Chodź z drugiej strony trochę wątpię, że będzie chciała z kimś gadać.
    A Savan myślący o tym, że Harry i Kate do siebie pasują. To był fajne, jak się upominał sam, żeby przestać to robić.
    Przyznam, że tęskniłam już za Twoim opowiadaniem. Tyle czasu nic nie było.. Ale rozumiem, że własne życie ważniejsze. ;)
    Pozdrawiam.
    Patricia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszędzie są wzloty i upadki. Taka sinusoida... nie ważne. Zdecydowanie za dużo siedzę nad książkami.
      Jakbym tylko miała talent to narysowałabym obraz Liama, który mam w głowie, ale niestety nie umiem narysować nawet ludzika składającego się z kresek i kółka, więc będziecie musieli się zdać na własna wyobraźnię.
      Postać Gaby nie jest wzorowana na nikim. Tylko imię jest zapożyczone od koleżanki.
      Przyznam się bez bicia, że specjalnie to tak zakończyłam, będą ciekawa jakie będą wasze podejrzenia. Czemu Kate tak zareagowała? Może jej się coś przypomniało, a może rzeczywiście Savanowi coś umknęło? ;)
      Niech Kotecha lepiej mam się na baczności z jego galopującymi myślami ;p
      Ja też za nim tęskniłam! Przykro mi, że wszyscy musimy tyle czekać na publikację. Nawet ja, bo choć mam mnóstwo pomysłów i chęci, to zawsze znajdzie się coś co teoretycznie powinnam zrobić na wczoraj, a dostaję to dopiero jutro ;/
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  3. Boże taki sdvdsfbfnhgfdn *.* Jak zwykle swietny, scena z Samem boska /Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Uwielbiam i opowiadanie i Ciebie. Jesteś chyba jedną z nielicznych autorek, które odpowadają na każdy lub prawie każdy komentarz :-) Pozdrawiam. Kat

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooooo w końcu nowy rozdział <3 stęskniłam się już za Kate :*
    więc tak.. scena jak leży razem z Harrym w łóżku była taka słodka i ogólnie jcidnnviez <3
    uwielbiam jak Hazza kłuci się z Samem hehe jest wtedy taki pewny siebie :))
    potem te zakupy hahhahahaha jak Loczek zareagował na biedną staruszkę hehe
    biedna Gaba.. Kate musiała nieźle na nią nakrzyczeć..
    i jeszcze ten taniec.. hmm szczerze to nie wiem co mam o nim myśleć.. na początku wszystko jest niby okey.. Katy troche zdenerwowana.. ale która dziewczyna by się nie denerwowała jakby miał tańczyć z Hazzą xdd hah ok.. później, nie rozumiem dlaczego tak zareagowała, mam taką malutką nadzieję, że Harry za nią pójdzie i pogadają o tym :)
    oki rozpisałam się troszkę hehe, jak nigdy ;)
    więc pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3
    @malpunia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto by nie tęsknił ;p
      Muszę sobie chyba kupić słownik do tych dziwnych zwrotów "jcidnnviez" itp. bo chyba jestem już za stara i nie rozumiem slangu dzisiejszej młodzieży ;p Ale żółwika dalej umiem przybić ;)
      Sama Gaba stwierdziła, że długo wytrzymała, więc chyba nie było tak źle.
      Hahaha! ;D Nie wiem czemu mnie tak rozśmieszyło "która dziewczyna by się nie denerwowała jakby miał tańczyć z Hazzą". Chyba jestem zmęczona... A co jak nie pójdzie?
      Pozdrawiam!
      Xx.

      Usuń
  6. Uwielbiaaam tego bloga <3 Żebyś widziała moją reakcje jak zobaczyłam rozdział... nie spodobało się to domownikom ale co tam :D Świetnie piszesz. Twój blog jest jednym z nielicznych o których nie zapominam po dwóch dniach. Twoja historia jest pełna humoru i zabawnych sytuacji z których czytelnik ma niezłą polewkę wyobrażając sobie to... :D Życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że twoi domownicy nie postanowią mnie zlikwidować za uprzykrzanie im życia ;). Bardzo mnie cieszy, że aż tak zapadam niektórym w pamięć. Śmiech to zdrowie!!! ;D Cieszmy się i radujmy!
      Xx.

      Usuń
    2. Bardziej bym się zastanawiała czy mnie nie zlikwidują... :D Zdecydowanie najlepsze jest to jak Kate zagina wszystkich po kolei swoimi tekstami..A pomysł z trutką na szczury...Brak słów. Mam nadzieję że Kate szybko wróci do zdrowia, bo niedługo ją tam zamęczą :D

      love ya :*

      Usuń
    3. Obronię cię ;) Chyba muszę sama niektóre spisać i zacząć używać. Myślę, że nawet jak wróci do zdrowia to i tak ją zamęczą.
      Xx.

      Usuń
    4. Trzymam za słowo..Jakby co to będę przygotowana że mam ochronę :D Teksty są świetne... Sama ich używam *.* Oczywiście mam nadzieję że się nie obrazisz:D Taka tam cicha nadzieja :) Twoje opowiadanie jest moim uzależnieniem... Zaczynam się powoli bać ale niech stracę :D

      xoxo :D

      Usuń
    5. Tylko nie czuj się teraz za bardzo bezpieczna i nie nadużywaj mojej ochrony ;p Jeśli dopisujesz klauzulę o prawach autorskich to nie ;) Mam nadzieję, że zyskasz a nie stracisz!
      Xx.

      Usuń
    6. Postaram się :P Jak to mówią nadzieja matką głupich :D

      Usuń
    7. Z tą nadzieją to prawda ;)
      Xx.

      Usuń
  7. Jak to dobrze, że dodajesz rozdział w tej samej chwili kiedy ja piszę swój, bo przynajmniej mam jakiś poważny powód żeby się na moment oderwać od pisania, nie czując przy tym, że robię przerwę tylko ze względu na moje lenistwo :) I przyznaję, że Twój timing jest niesamowicie udany, bo właśnie dziś zastanawiałam się dlaczego nikt nie dodał tak dawno nowego rozdziału. Wnioski: obserwuję za mało blogów, ale z drugiej strony przecież nie będę czytać jakiegoś za przeproszeniem gówna. Jak zwykle odbiegam od tematu...

    Dotarłam do tego okresu w swoim życiu, że u wszystkich moich znajomych jak i postaci fikcyjnych, których losy śledzę, dzieje się dobrze i strasznie im tego zazdroszczę. Może szczególnie dlatego, że tak jak w początkowej scenie tego rozdziału zainteresowanie okazują mi tylko dzieciaczki i czasem mam wrażenie, że niemożliwym będzie znalezienie sobie kogoś powyżej 14 roku życia ;) Niemniej jednak mam nadzieję, że nie planujesz w najbliższym czasie psuć niczego między Kate i Harrym, bo dobrze mi się czyta te ich prawie miłosne przygody :D

    Podejrzewam, że oddałabym resztkę pieniędzy jakie posiadam, żeby zobaczyć Liama w jego szałowym wdzianku i muszę przyznać, że nie mogę się doczekać reakcji Danielle :)

    Jedna prośba do Gaby: nigdy więcej nie gotuj! Proszę, bo za bardzo kocham Ciebie i Kasię, żeby pożegnać się z Wami w płomieniach.

    I nie wiem czy już o to pytałam, ale sobie nie przypominam... Na kiedy właściwie planujesz ślub Savana i Any?

    Dziękuję za cudowny przerywnik w pisaniu w postaci tego rozdziału, życzę dużo weny, cierpliwości i czasu na pisanie kolejnej części :)

    Lots of love <3
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde. Jak bym wiedziała, że piszesz swój to w życiu nie odważyłabym się Ci przerwać i wstrzymałabym się z publikacją rozdziału jeszcze tydzień. Teraz będę musiała z tym jakoś żyć...

      Ja też wszystkim tego zazdroszczę! Mogliby się chociaż trochę podzielić egoiści! Czasami nawet zazdroszczę bohaterom tej historii, więc jak już załapię kompletnego doła i stracę cierpliwość to pewnie ich wszystkich za karę potopię albo wpuszczę Gabę jeszcze raz do kuchni. Dobrze, że napisałaś "prawie", bo inaczej stwierdziłabym, że piszę jeszcze mniej zrozumiale niż mi się wydaje.

      Gdybym miała choć odrobinę talentu do malowania to pokazałabym Ci moją wizję jego stroju, ale niestety Bóg był mało rozrzutny gdy akurat ja stałam w kolejce po jakiś dar, więc musisz posłużyć się własną wyobraźnią.

      Gaba: No i nici z romantycznej kolacji...

      Wydaje mi się, że już się o to pytałaś. Kiedy? Może poczekajmy aż w Londynie zrobi się trochę cieplej? Luty to chyba nie jest dobra pora na ślub w Anglii ;) Poza tym nie uważasz, że przydałaby się jakaś drama zanim będziemy świętować i pić za zdrowie młodej pary? ;>

      Taaa... nie ma za co, a teraz wracaj do pisania, bo ja tu czekam z niecierpliwością!

      Love ya! <3
      Xx.

      Usuń
    2. Nawet nie waż się tak pisać! To był wspaniały przerywnik i teraz w pełni sił mogę wrócić do siebie :)

      Egoiści... Ale z tym potopem to się nie rozpędzaj ;p I wcale nie piszesz niezrozumiale <3

      Może i stałaś w innej kolejce niż po dar do rysowania, ale mi daru wyobraźni nie poskąpiono, więc mam nadzieję, że wizualizacja powstała w mojej głowie jest choć w połowie tak dobra jak być powinna :)

      W sumie dobra drama nie jest zła ;p Ale tak pytam, bo podobno trzeba się żenić w miesiącu, który ma w sobie "r", więc luty nadaje się idealnie :)

      Wracam, wracam i postaram się jutro dodać ;)

      LoL <3 (bynajmniej nie w znaczeniu "Laughing out Loud")
      Xx.

      Usuń
    3. Już to napisałam. I co mi teraz zrobisz? ;>

      Skojarzył mi się potop szwedzki i dochodzę do wniosku, że naprawdę powinnam rzucić książki w cholerę, bo co chwilę coś kojarzy mi się z nauką.

      Zapewne tak jest :)

      "R"? Bo nie wiem czy dobrze widzę. Zostałam pozbawiona okularów przez własną głupotę i teraz piszę i czytam wszystko na ślepo ;p

      Yay! ;D

      <3
      Xx.

      Usuń
    4. Mam kilka pomysłów, ale chyba nie powinnam ich upubliczniać ;p

      Olej szkołę zostań ninja! Takie moje nowe motto życiowe ;)

      "R" :)

      Ja wiem czy takie "yay!" ...

      LoL <3
      Xx.

      Usuń
  8. O matko! W takim momencie?! Co jej strzeliło do głowy xd Podobają mi się momenty Harrego i Kate . Rozwaliła mnie Gaba xd Po co Kate ją namawiała , nic dobrego z tego nie wyszło :D Rozdział świetny !! Czekam niecierpliwie na kolejny, mam nadzieję, że szybko się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętajmy, że Kate jest pod wpływem silnych leków, bądź też trutki na szczury (ostatecznie nie wiadomo co Gaba jej dała). Nie możemy ją obwiniać za jej decyzje, gdyż jest niepoczytalna ;p
      Xx.

      Usuń
  9. Jest ! Jest ! Jest !
    Tyle czekałam na ten rozdział(jest świetny) :) dziękuję serdecznie. Twój blog jest naprawdę wyjątkowy ! Piszesz z niesamowitą klasą. Ponadto nie skupiasz się na 1-2 poataciach lecz na wszystkich przez co kazda ma ciekawą i wyjątkową osobowość ;) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co mi dziękować. To ja dziękuję za to, że ze mną wytrzymujecie :)
      Xx.

      Usuń
  10. Dzisiaj będzie krótko i na temat:
    Kocham Cię kobieto! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Love is in the air! <3
      Xx.

      Usuń
    2. Po prostu... Te wszystkie smaczki, które się dzieją pomiędzy Kate, a Harrym są takie cudowne. Tak przyjemnie się to czyta. Bardzo mi się to podoba. Chciałabym, żeby On powoli stawał się dla niej ważną osobą, taką której może bezwzględnie zaufać. I odwrotnie - żeby ona dla niego też stała się przyjacielem.
      Mały Sam jest bezbłędny. Iiiii.... Jest po prostu doskonałą i mini kopią Stylesa. Dlatego tak ze sobą rywalizują ;) I podoba im się ta sama dziewczyna! :)

      Boże biedna Gaba... Naprawdę bycie takim anty talentem naprawdę wymaga ogromnych zdolności! :)

      Końcówka była intrygująca. Chociaż ja uważam, że Kate się zwyczajnie przestraszyła tego, że jest jej tak dobrze, przyjemnie i normalnie!

      Love is in the air! :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    3. Dobrze, że dodałaś "powoli", bo przecież co nagle to po diable ;)
      Sam to moja druga ulubiona postać zaraz po Louisie ;p
      Może masz rację co do Kate ;)

      Much love!
      Xx.

      Usuń
    4. Ta Twoja Kate oczywiście nie przypomina mnie nie wiadomo jak bardzo, ale jak tak patrzę na jej ostrożność to jakbym siebie widziała. Dla Harrego jest taka najeżona i ciągle się przed nim broni! MOJA KREW :D

      Usuń
    5. Chyba każdy mógłby znaleźć w niej coś z siebie. W końcu czasami jest pełna sprzeczności.
      Xx.

      Usuń
  11. Po pierwsze nie wiesz jak bardzi ucieszyłam się, gdy zobaczyłam nowy rozdział. Z banaaaanemm na twarzy przeczytałam i teraz zaluje, żałuje bo na kontynuacje trzeba znowu czekać!
    Haha Liaś biedaczek, ale Harry ma rację, że Dan na pewno nie wkręciłby go w nic xD
    Nie rozumiem zachowania Kate w ostatniej scenie. O co chodzi Kaśka? Licze teraz, tutaj prędko ma wyjaśnienia!
    I tak odcinek wygrała Gaba xD jedno jest pewne- kucharką to ona nie zostanie xDDDD
    Fajnie, fajnie tylko, żeby oczekiwanie też takie było...
    Pozdrawiam! :)

    AAA! I długie awwwwwwwwww, bo:
    -Sam jest przecudowny, kocham go
    -Kate przytulała się do Harrego
    -Niall zazdrosny o Gabę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe życie na coś czekamy, nie sądzisz? :)
      Ja tam myślę, że Danielle ma trochę z diabełka ;D
      Jakbym wszystko od razu wyjawiła to by było nudno i bez sensu!
      Powinnam wręczyć Gabie jakąś nagrodę? ;p
      Xx.

      Usuń
    2. Myslę, że wynagrodzisz jej to w Walentynki ;)

      Usuń
    3. Ja? Niech się Niall stara ;)
      Xx.

      Usuń
    4. Można powiedzieć, że masz nad nim władzę :p dziewczynooo ja mam nadzieję, że conajmniej do moich urodziny doczekamy się rozdziału, bo nie wiem czego sie spodziewac na tych walentynkach!

      Usuń
    5. Ja nie mam władzy absolutnie nad nikim ;p A kiedy masz urodziny? ;>
      Xx.

      Usuń
    6. 25 kwietnia! ^^
      Cierpiąc na brak snu postanowiłam przeczytać Twoje opowiadanie od początku xD

      Usuń
    7. Łooo! Do tego czasu na pewno się pojawi ;) Początki są straszne to może lepiej nie ;p
      Xx.

      Usuń
  12. Cudo, cudo, cudo.... ^^ <3

    Kocham to opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wohoooooooooooo... CO TU SIĘ WŁAŚNIE STAŁO?! CZY JA TEŻ COŚ OMINĘŁAM? :O
    Przez Ciebie nie będę mogła spać, dopóki nie dowiem się, co się stało... przecież było tak dobrze! :(
    Moje serduszko najpierw dostało totalnego napadu zawałowego, po prostu stuprocentowe heart attack, a tu co? Tańczyli, tańczyli, i nagle bęc! No tak nie można, bo serduchu się to nie podoba! :c
    Wracając do rzeczy, Matko... Kocham Sam'a! <3 (i Dean'a też, chociaż był tylko chwilkę <3) Zaraz chyba normalnie pójdę pooglądać sobie SPN :D
    Jak sobie wyobraziłam to zdjęcie, to po prostu... odihfqdbfahdfqwdfhcsdKFGEFDHDSLQDFLAJHdgsauwygefuygudAFDlgufyguaeVFshdfv;S;FG;sdf TYLE EMOCJI! <3 <3 <3 <3 <3
    po prostu nic dodać nic ująć! :D
    Plus dodajmy do tego Harry'ego rozpraszającego Kate, MOJE SERDUCHO ZNÓW ODŻYŁO!
    HAHAHAHA... LIAM W SKLEPIE... kolejne genialne wyobrażenie :D A ta babcia była wprost niesamowita xD Uśmiałam się jak nienormalna, czytając tą scenę! Jeszcze brakowało, żeby wjechała do sklepu na deskorolce xD
    Skąd wiedziałam, że uczenie gotowania Gaby własnie tak się skończy? Kate sama ją prosiła, że chce ją czegoś nauczyć, to niech się tak nie wkurza, bo wiedziała jak to może się skończyć ;p Zgubne skutki proszenia kogoś o coś... ;p
    Z niecierpliwością czekam na potańcówkę Liama, walentynki Kate i Harry'ego (i mam nadzieję, że do tego czasu Kate się ogarnie, bo nie wiem, co jej znów strzeliło do głowy po tańczeniu z Harrym... serio xD)
    Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale jakoś nie mam dziś weny na rozpisywanie się, bo mnie ktoś zdenerwował z (prawie) samego rana ;)
    Tak więc do następnego (który mam nadzieję za niedługo, bo nie wytrzymam tyle w niepewności!) i dużo czasu i weny na pisanie! (i mniej wkurzających wykładowców)
    Kocham <3 Xx.

    PS. przeczytaj sobie jeszcze raz powoli i dokładnie początek rozdziału, bo wyłapałam tam kilka literówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty byś coś ominęła? Nie możliwe!
      Chcesz moje tabletki na sen? ;>
      Jakbyśmy dostawali tylko to czego byśmy chcieli to życie byłoby zbyt udane.
      Wiem, że go kochasz i ja też go polubiłam. Dean'a tak naprawdę miało w ogóle nie być, ale specjalnie dla Ciebie wstawiłam go chociaż na chwilę ;*
      Jakie zdjęcie? Aaa! Mówisz o Harry'm i Kate? Fota jak fota... ;)
      Nie dożyjesz trzydziestki jak tak będziesz wszystko przeżywać! Opanuj się! Hahaha! Z tą deskorolką to nie przesadzajmy, chociaż...
      Ale ona wcale się tak nie wkurzyła! Przecież siedziała cicho i nic się nie odzywała. Sama Gaba stwierdziła, że już dawno powinna ją wgonić z kuchni, ale chciała dać jej szansę na naukę.
      Nie wierzę, że największy shipper tego opowiadania się nie domyśla o co mogło chodzić...
      Kocham! <3
      Xx.

      PS. Idę na piwo. Później to zrobię ;)

      Usuń
    2. Nie chcę żadnych tabletek, wolę nowy rozdział!
      Awwwwww <3 Dean specjalnie dla mnie <3 <3 <3 z tego względu kocham Cię jeszcze bardziej <3 :D
      TAKIE ŻYCIE SHIPPERA, NIC NA TO NIE PORADZĘ... (pamiętaj! chcę mieć na grobie duży bukiet czerwonych róż!)
      Ale to i tak wszystko jej wina ;p
      Zawsze mogę użyć moich super umiejętności przewidywania, ale nie wiem, czy to by się dobrze dla Ciebie skończyło ;p
      Kocham <3 Xx.

      Usuń
  14. Obiecalam ze bede komentowac kazdy rozdzial, wiec to robie :) Ale nie mam pomyslu co mam napisac, a co dopiero jak bym miala pisac tak swietny rozdzial jaki napisalas Ty :) Ogolnie caly rozdzial swietny, tylko koncowki troche nie rozumiem. Dlaczego Ona tak nagle wyszla ? Mysle, mysle i mysle, a i tak nic ciekawego do glowy mi nie przychodzi :( A jako ze jestem osoba ktora lubi wszystko wiedziec, nie daje mi to spokoju. No bo kto tanczac z tak swietnym, zakochanym po uczy facecie nagle wychodzi ? Kate ! Ogarnij sie :) Teraz jednak wpadlam na pomysl xd Ona pewnie bala sie ze zajdzie to za daleko i straci nad soba panowanie i pocaluje Harrego :D Nic innego mi teraz nie pozostaje jak czekac na kolejny rozdzial, ktory mam nadzieje pojawi sie niebawem :)
    @barbarkaaaa
    P.S. Jeszcze raz dziekuje za wytlumaczenie co to kolokwium i przepraszam za brak polskich znakow i bledy z ktorymi mam ogromny problem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :) Dlaczego? Znasz zabawę "ciepło, zimno"? Jeśli tak to powiem Ci, że Twoje przypuszczenia są bardziej na ciepło niż zimno, ale żeby tak zaraz się całować? No bez przesady ;p
      Xx.
      PS. Nie ma za co. Polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  15. Aaaaa jest nowy kocham cie :-) Co to mialo wgl byc ??? Nie mozna konczyc w takim momencie. Poczatek byl taki awwwww słodziasny po ptostu jak oni sobie razem lezeli awww po prostu brak slow. Ale prosze Cie nie wpuszczaj juz nigdy wiecej Gaby do kuchni bo ona im cos jeszcze cos zrobi i zamiast swietowac wesele to bedzemy mialy tutaj pogrzeb. O co chodzilo Kate na koncu bylo tak ladnie tanczyli sobie super swietnie ladnie i nagle ta sobie idzie ??? Teraz pare slow do Harrego a mianowicie Idz za nia i to juz !!!!! juz sie nie moge doczekac kolejnego :-) przepraszam za wszystkie bledy ale pisze z telefonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to kochasz mnie czy jesteś zła, za to w jaki sposób zakończyłam ten rozdział? Chyba się pogubiłam w twoich uczuciach ;p
      Xx.

      Usuń
    2. Jedno i drugie hahaha :-P a i gratuluje nominacji do bloga miesiaca :-D

      Usuń
    3. A to się tak da?! Dziękuję ;)
      Xx.

      Usuń
    4. Wszystko sie da :-D

      Usuń
  16. Ahh ta Kate :D hahhaha :D
    Miszcz uczuć i zachowania ;)
    Za ciula nie mogę jej rozgryźć.
    Rozdział suuperowy <3
    Strasznie kocham czytać Twoje opowiadanie xD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Kiedy możemy się go spodziewać.? xx


    Ps. Masz tt.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka tajemnicza z niej dziewczyna ;)
      Bardzo mnie cieszy, że Ci się podoba :)
      Postaram się coś dodać do końca przyszłego tygodnia.
      Xx.

      PS. Mam :) @KateG277

      Usuń
  17. Wspaniały rozdział *.*
    Kate mogłaby się przyznać, że czuję coś do Harry'ego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Może i by mogła. Tylko co to takiego to "coś"?
      Xx.

      Usuń
  18. Przepraszam, że się nie rozpisuje, ale cierpię na deficyt czasu i to taki OGROMNY. Chce tylko zaznaczyć, przeczytałam, jak zwykle rozdział świetny. Do następnego, mam nadzieję, że już będę bardziej ogarnięta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać. Życzę żebyś była bardziej ogarnięta niż ja ;)
      Xx.

      Usuń
  19. Super, rozdział bardzo ciekawy, piszesz świetnie i plus dla ciebie, że te rozdziały są długie. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się w miarę twojej możliwości szybko. Nie mogę się już doczekać, czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  20. hejka czytałam już caały twój blog i stwierdzam że jest extra! kiedy to czytałam naprawdę czułam się jak kate a jak ona miała dreszcze ja na ciele tez lekkie poczułam (hah) pisz dalej. mam taką prośbę czy mogłabyś mię follownąć na TT to ja : @NataliaSzuper
    P.S kiedy następny? i taka sama prośbą czy wiecie kate może harremu powiedzieć że go kocha a Harry jej? plissuss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało i czasami miałaś dreszcze :) Jeśli to dla Ciebie ważne to pewnie :)
      Xx.
      PS. Następny mam nadzieję, że pojawi się do końca tygodnia, a drugiej części chyba nie zrozumiałam ;p Przepraszam! Nie jestem pewna czy dobrze sobie przetłumaczyłam ostatnie zdanie ;)

      Usuń
  21. aha ;) dzięki wielkie!!! :* życzę dużej weny

    OdpowiedzUsuń
  22. aha ;) dzięki wielkie!!! :* życzę dużej weny

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam ! :3 Rozdział po prostu BOSKI jak zresztą wszystkie .<3
    Naprawdę masz niesamowity talent ! To najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam..:D
    A czytałam ich naprawdę dużo. xD Tworzysz niesamowitą fabułę, pełną różnych ciekawych akcji i zwrotów. JEDNYM SŁOWEM - WYJĄTKOWE ! . Czekam na next.! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ;) Bardzo miło mi to "słyszeć"! Mam nadzieję, że nie zmienisz swojej opinii.
      Xx.

      Usuń
  24. Możemy się dzisiaj spodziewać następnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń