Mam nieodparte wrażenie, że cały czas ktoś mi się przygląda. Podniosłem swój wzrok znad parującego kubka i zobaczyłem pięć par oczy wpatrujących się we mnie z miną typu "jego to już reszty pogrzało"
- Mogę wiedzieć czemu się tak na mnie gapicie?- zapytałem unosząc do góry jedną brew.
- Nie wiem jak reszta, ale ja jeszcze nigdy nie widziałem nikogo kto tak cieszyłby się na widok zwykłej herbaty- przedstawił swój powód Zayn, a ja tylko wywróciłem oczami. Gdy już myślałem, że uzyskam wsparcie od Louisa musiałem się gorzko rozczarować.
- On wcale nie szczerzy się do herbaty. Założę się, że wyobraża sobie, że trzyma właśnie ciepłą dłoń Kate...
- Tomlinson uprzejmie Cię ostrzegam, że jeśli nie chcesz aby ta oto gorąca ciecz...- wskazałem wolą ręką na kubek- Wylądowała w pewnym strategicznym dla Ciebie miejscu lepiej się zamknij i zajmij swoim śniadaniem zanim Liam zje resztę twoich płatków- wskazałem na Payne, który korzystając z nieuwagi przyjaciela dobrał się do jego miski. Lou od razu zainterweniował wyrywając mu swój posiłek przy okazji oblewając sobie spodnie dokładnie w tym samym miejscu, o którym mówiłem przed chwilą. Nie powiem jak to teraz wygląda...
- Myślałem, że to Niall jest tym, który podkrada jedzenie. Ewentualnie możemy dopisać do tego jeszcze Kate po tym jak wczoraj zabrała mi moją kanapkę- odezwał się Zayn śmiejąc z Tomlinsona, który próbował wysuszyć swoje spodnie. Ale będzie plama!
- Hej...- zagaił Liam- Widzieliście może dzisiaj naszego głodomora?
- Ostatni raz widziałem go wczoraj w studiu- odpowiedziałem.
- Nie dziwi was, że go tu jeszcze nie ma?
- A co z Kate?- zapytał Louis dając za wygraną w czyszczeniu swojego ubrania.
Popatrzeliśmy po sobie zastanawiając się gdzie jest ta dwójka. Wszyscy ostatni raz widzieliśmy ich wczoraj wieczorem.
- A może Niall jeszcze śpi?- zaproponował rozwiązanie naszej zagadki Malik.
- Pójdę sprawdzić- zaoferował się Li i po chwili był już z powrotem- Nie ma go. Szczerze to jak dla mnie w ogóle nie wrócił na noc.
- Jak to?- zapytałem zaskoczony.
- Ma taki porządek w pokoju łącznie z zaścielanym łóżkiem, że nie ma opcji żeby tam dzisiaj nocował.
- To może spał u Kate?- odezwał się Malik, a ja otworzyłem szeroko oczy słysząc jego przypuszczenia. Że co proszę? Nie ma opcji żeby Kate zgodziła się aby Niall u niej nocował. "Zazdrośnik" Ja tylko stwierdzam fakt!
Nagle do pokoju, który dzieliłem razem z Louisem wpadł Savan. Wyglądał jakby dopiero się obudził. Potargane włosy, nieogolona twarz i ochrypły głos wskazywały na to, że zapomniał nastawić sobie wcześniej budzika. To mu siostrzyczka musiała zgotować pobudkę! "Chyba, że jej też nie ma w pokoju..." A gdzie miałaby być?
- Jest u was Kasia?- Kotecha obszedł cały pokój nie czekając na naszą odpowiedź.
- Sądziliśmy, że to z Tobą mieszka przez te półtora tygodnia, więc czemu myślisz, że jest tutaj?- zdziwił się Liam.
- Bo jej tam nie ma- oznajmił i... Czy on właśnie zajrzał do szafy?!
- Horana też nie ma- poinformował go Lou- Zresztą chyba widać po tym ile jedzenia zostało na stole- wskazał ruchem ręki na zapełniony kanapkami półmisek.
- Zabiję ich. Mówiłem, że mają wcześnie wrócić.
- To raczej ona i Max nas zabiją jak zaraz nie zaczniemy się zbierać i nie pojedziemy do studia- Li pokazał na zegarek, który wskazywał za piętnaście dziewiątą. Szybko zebraliśmy potrzebne nam rzeczy i udaliśmy się na dół, gdzie czekał na nas już kierowca jednak Kate i Nialla dalej ani śladu. Gdzie oni są?! "Zazdrośnik".
Szwecja, Sztokholm, studio nagraniowe
Spodziewałbym się wszystkiego. No dobra. Może nie wszystkiego. Mógłbym sobie wyobrazić, że poszli razem do baru, coś zjeść, na zakupy czy na zwykły spacer, ale to... Analizując widok przede mną zastanawiam się co się tu działo przez całą noc i nie jestem do końca przekonany czy chcę znać odpowiedź. W końcu widok mojej siostrzyczki i jej podopiecznego, którzy śpią razem na jednej kanapie, a dookoła porozrzucane jest tysiące pogniecionych kartek, ołówków, długopisów, na ziemi leżą trzy gitary, pałki od perkusji i futerał od skrzypiec, który na sto procent należy do Kasi jest dość zaskakujący. Studio wygląda jakby przeszło przez nie huragan, a straty można by szacować w tysiącach. Na szczęście to tylko tak wygląda.
Staliśmy przez chwilę w drzwiach zastanawiając się co z nimi zrobić. Spojrzałem kątem oka na Maxa, który tak jak ja nie dowierzał własnym oczom. Potem zerknąłem na chłopaków, którzy wyglądali na nieźle rozbawionych, oczywiście oprócz Harry'ego. Zapewne nie umknęło mu to, że jego przyjaciel wtula się w plecy jego wymarzonej dziewczynie pewnie po to by się ogrzać bo sądząc po tym jak oboje się trzęsą żadne z nich nie wpadło na pomysł żeby się czymś wcześniej przykryć. Miejmy tylko nadzieję, że ten obrazek nie wywoła kolejnego napadu gniewu Styles'a, co doprowadzi do wielkiej kłótni i chęci zerwania przez Kasię kontraktu z One Direction. Boże, błagam! Dopomóż bo ja tego nie przeżyję jeśli się tak stanie!
- Budzimy ich?- szepnął Liam przyglądając się dwójce leżącej na sofie.
- Kiedyś musimy- odpowiedział cicho Martin próbując się nie śmiać.
- Ja to zrobię- zaoferował się Harry.
Chciałem go powstrzymać, ale nim zdążyłem zareagować był już koło nich. Pochylił się nad dziewczyną i o dziwo zaczął jej szeptać coś do ucha i gładzić ją po ramieniu.
- Wie, że nie musi tego robić w taki sposób?- upewniał się Martin- Wystarczyłoby żeby krzyknął im nad uchem albo coś...
- Jakby to zrobił to ona pewnie by mu przywaliła, a poza tym jak mógłby nie skorzystać z okazji kiedy Kate jest taka bezbronna i może ją bezkarnie dotknąć? Pewnie się teraz modli żeby się tylko nie obudziła za wcześnie...- objaśnił nam zachowanie przyjaciela Louis nie pozostawiając żadnych wątpliwości, dlaczego chłopak wybrał taki, a nie inny sposób na pobudkę dziewczyny.
Niestety jego pomysł nie był zbyt trafiony gdyż pod wpływem jego niskiego głosu i dotyku, Kasia przewróciła się na drugi bok mrucząc coś pod nosem, przez co była twarzą w twarz z Horanem. Tego się Harry nie spodziewałeś co? Chłopak zmarszczył niezadowolony czoło i zdecydował się w końcu na bardziej radykalną metodę przywrócenia ich do żywych. Chwycił dziewczynę za rękę i mocno nią potrząsł dzięki czemu ta w końcu się obudziła. Przetarła niezadowolona oczy i spojrzała w górę.
- Czego chcesz Styles?!- warknęła na niego. Pewnie próbowałaby dalej zasnąć, gdy dostrzegła gdzie jest, a przede wszystkim kto koło niej, a raczej praktycznie na niej leży- Co jest?!- krzyknęła spychając Nialla z kanapy. Chłopak wylądował na ziemi jęcząc niezadowolony. Podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął pocierać ramię, na które spadł.
- Nie mogłaś mnie jak człowiek obudzić tylko musiałaś mnie zaraz zrzucać na ziemię?
- Możesz mi powiedzieć jak to się stało, że spaliśmy razem na tej sofie?- zapytała z wyrzutem, oczekując wyjaśnień jak doszło do ich "zbliżenia". "Musiało być interesująco skoro tego nie pamięta..." Zaśmiałem się w myślach i czekałem na rozwój wydarzeń. To będzie show! Ma ktoś popcorn?
- Pisaliśmy do późna piosenkę, a Ty nagle usnęłaś. Nawet nie wiedziałem kiedy.
- To dalej nie tłumaczy czemu leżałeś koło mnie!
- A z jakiej racji ja miałem spać na podłodze, a Ty wylegiwać się sama w luksusach? Tego nie ma w naszej umowie z tego co pamiętam- zauważył Horan, a mi oczy niemal wyszły z orbit. Czy on właśnie postawił się Kate?!
- Mogłeś spać na fotelu- wskazała ruchem głowy na miejsce gdzie aktualnie zasiadał Martin- Jest wystarczająco duży.
- Chyba dla Ciebie...- nie wierzę! No normalnie nie wierzę!
- Czekajcie niech się tylko Gaba dowie...- wtrącił się do ich jakże ciekawej rozmowy Harry, który dalej wyglądał na poirytowanego zaistniałą sytuacją.
- O kurwa!- przeklął Niall- No to mam przejebane po całości...
- A skąd niby miałaby się dowiedzieć?- Kasia spojrzała na Loczka, zakładając ręce na piersi.
- Ktoś mógłby coś wspomnieć po powrocie...
- Doprawdy?- uniosła zaskoczona brew i podeszła do niego na tyle blisko, że musiała unieść głowę, aby spojrzeć mu w oczy- To chyba nie byłaby dobra opcja. Znając ją zapewne by się odrobinę zdenerwowała i znów musiałabym coś wymyślić z Blondynkiem aby ją przeprosić. Znając życie postawilibyśmy na napisanie dla niej kolejnej piosenki, co wiązałoby się z kolejną zarwaną nocą w studiu sam na sam. Wydaje mi się, że co poniektórzy by tego nie chcieli...
Zawzięcie mierzyli się nawzajem wzrokiem i żadne z nich nie dawało za wygraną, ale ostatecznie (i jak zwykle) zwycięstwo należało się mojej siostrzyczce. Nie ma co. Jak tylko chce ma Harry'ego w garści i choćby nie wiem co robił nie jest się w stanie oprzeć się jej urokowi. Może ktoś inny tak, ale on jest stracony.
- Chyba masz rację- przyznał, wymijając ją i uciekając tym samym od jej przenikliwego spojrzenia. Daję sobie rękę uciąć, że na twarzy Kasi zagościł teraz delikatny, triumfalny uśmiech. Oczywiście gdy się obróciła od razu znikł pozostawiając moją teorię niepotwierdzoną.
- Muszę przyznać, że interesująco to wyglądało- poruszył wymownie brwiami Max, a dziewczyna zacisnęła mocno usta.
- Lepiej weź się do roboty Martin, a nie będziesz tu teraz tworzył jakieś niestworzone historie, dobrze?- wysyczała przez zęby i przeniosła swój wzrok na zespół- Cieszę się, że jesteście na czas choć jak sądzę to jednak dla was zbyt wcześnie...- uśmiechnęła się łobuzersko- Louis...
- Tak?- chłopak posłał jej szeroki uśmiech, ale szybko zastąpiły go rumieńce zawstydzenia, które pojawiły się na jego policzkach.
- Co się stało z Twoimi spodniami?
Dziewczyna wymownie spojrzała na poplamiony w dość sugestywnym miejscu materiał. Tommo próbował go za wszelką cenę zakryć jednak nadaremnie. Nagle uderzył stojącego obok niego Liama w ramię.
- Za co to?!- krzyknął chłopak, masując miejsce gdzie został wymierzony cios.
- Za to, że przez Ciebie oblałem się mlekiem!
Kasia zakryła usta, próbując powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, a Payne otrzymał kolejne uderzenie tym razem w brzuch.
- A-a-a to?- jęknął obolały.
- Za to, że mnie tak poganiałeś i przez to nie zdążyłem się przebrać!
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, nie mogąc już dłużej ukrywać naszego rozbawienia. Brunetka podeszła do niego i klepiąc go w ramię powiedziała "Zdarza się" po czym dalej głupio uśmiechając się pod nosem wyszła ze studia zostawiając czerwonego jak burak Louisa nam na pożarcie. Biedny chłopak...
Całą drogę powrotną nie mogłam przestać się szczerzyć. Ludzie przyglądali mi się ciekawi pewnie co wywołało tak szeroki uśmiech na mojej twarzy. Kilka razy miałam ochotę im powiedzieć, że to tylko poplamione mlekiem spodnie pewnego chłopaka, ale nie sądzę żeby byli aż tak zainteresowani moim dobrym humorem. Poza tym, po co robić Tomlinsonowi jeszcze więcej obciachu? Tym razem mu daruję. Jezu... Już dawno się tak nie uśmiałam jak dzisiaj. Może jednak dobrze zrobiłam, że nie zerwałam tego kontraktu? Jednak nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca. Zawsze coś jeszcze może się wydarzyć, a tak z reguły dzieje się w moim życiu. Przynajmniej ostatnio, odkąd poznałam pewnego chłopaka o chłodnych zielonych oczach i kręconych włosach.
Wróciłam do studia, które nie przypominało już pobojowiska po tym jak zawzięcie pracowaliśmy z Blondynkiem całą noc aby piosenka dla Gaby była doskonała. Przy okazji obmyśliliśmy plan wielkich przeprosin chłopaka, które jak to stwierdził będą wydarzeniem roku. Czy ja wiem... Może dla nich tak, ale dla mnie to w sumie nic wielkiego. Nie mniej jednak przyjaciółka na pewno będzie wniebowzięta. Ona lubi takie klimaty.
Postawiłam papierową torbę na stoliku i zaczęłam wyjmować z niej zakupione przeze mnie rzeczy. Podałam Horanowi sztućce i wciąż gorącą herbatę.
- Smacznego- wyciągnęłam z torby jeszcze owoc i rzuciłam nim w jego stronę- Dzięki za pożyczenie jabłka- mrugnęłam do niego okiem i siadając obok Zayna sama zabrałam się za konsumowanie mojego śniadania.
- A co z moją kanapką?- oburzył się Mulat.
- Nie rozumiem... A co ma być?
- Skoro on dostał z powrotem swoje jabłko to ja chcę moją kanapkę.
- A przestałeś palić?- jego mina udzieliła mi jednoznacznej odpowiedzi- Poza tym kara to kara. Nie powinien Pan oczekiwać, Panie Malik, że na następny dzień dostanie nagrodę za bycie posłusznym.
- Wcale nie byłem posłuszny!- oburzył się.
- To tym bardziej, nie wiem o co Ci chodzi...
- Co to takiego?- naszą konwersację przerwał Blondynek, któremu na sam widok pudełka aż ślinka ciekła, a co dopiero gdy zobaczył jego zawartość.
- Szczerze powiedziawszy to nie wiem- wzruszyłam ramionami- Poprosiłam o jakieś danie specjalne i dano mi to. Lepiej żeby było dobre bo zapłaciłam za to ponad sto dwadzieścia koron*. Podobno warto...
- Wydałaś na mnie...- chłopak zaczął liczyć w pamięci, ale Max był zdecydowanie szybszy.
- Niecałe 13 funtów.
- Niall to chyba zdecydowanie najdroższe śniadanie jak dotychczas w Twoim życiu- poklepał go po plecach Louis przez co omal nie wylał jego herbaty. Czy jemu jeszcze mało plam na swoich spodniach?- Jesteś pewien, że chcesz to zjeść?
- Nie kupiłam tego po to żeby mógł sobie oprawić kawałek kurczaka w ramkę Tomlinson- posłałam mu wymowne spojrzenie mówiące żeby dał Horanowi spokój. Chłopak uniósł ręce do góry i nic się już nie odezwał- Jedz Niall.
- Dziękuję Kate! Smacznego!- uśmiechnął się szeroko, ale nie trwało to zbyt długo gdyż po dosłownie sekundzie jego usta były wypełnione nieznanym daniem. Odwzajemniłam gest i skupiłam się na mojej sałatce i kubku gorącego latte.
Czasami zastanawiam się po co ludzie chodzą do kina skoro prawdziwa komedia rozgrywa się tuż przed ich oczami? Przynajmniej ja mam takie szczęście, że nie muszę czekać z nadzieją, że jakiś reżyser wpadnie na wspaniały pomysł i napisze naprawdę śmieszny scenariusz. Wystarczy, że zaproszę Kate i Savana do jednego pomieszczenia, a rozrywkę na co najmniej kilka godzin mam gwarantowaną! Wystarczyłoby tylko wysłać kogoś po przekąski i coś do picia i można się bawić na całego. Jak to mówi ta niesamowita dziewczyna "życie pisze najlepsze scenariusze", a gdy obsadzimy w rolach głównych to "przyszywane" rodzeństwo, nie można sobie wyobrazić nic lepszego. Są tacy kochani gdy się kłócą. Jeśli kiedykolwiek podwinie mi się noga w biznesie muzycznym, wykupię prawa do nakręcenia o nich filmu i sprzedam je do Hollywood. Już widzę do miliony... "Materialista! Jak możesz chcieć ich tak wykorzystać?!" Żartowałem!
- Kaśka nie bądź taka uparta...- Savan niemal klęczał przed nią i błagał o pomoc.
- Powiedziałam nie. Mam Ci przynieść słownik i zdefiniować znaczenie tego słowa? Aż dziw bierze, że Twoja narzeczona jest nauczycielką, a wychodzi za takiego nieuka...- pokręciła z niedowierzaniem głową, a chłopcy nieśmiało uśmiechali się pod nosem słysząc ich potyczki- Współczuję jej...
- Nie odzywam się do Ciebie!- mężczyzna zrobił obrażoną minę i obrócił się do niej plecami.
- Taa... Ciekawe jak długo...
- Na zawsze- odpowiedział i zaraz zakrył usta dłonią.
- Aha! A nie mówiłam! Nawet minut nie wytrzymasz bez odzywania się do mnie!- klasnęła uradowana w ręce, że znowu wyszło na jej.
- Boże jak ja Cię czasami nienawidzę...- mruknął niezadowolony Savan.
- Nie wiem czy wiesz, że nienawiść i miłość to bardzo podobne uczucia, więc zastanów się czy na pewno o to pierwsze Ci chodziło- puściła do niego oczko, widząc jak bardzo irytuje go swoim zachowaniem. Czasami jest bez serca...
- Czy Ty zawsze musisz mieć coś do powiedzenia? Jesteś uparta jak osioł!
- A wiesz, że...
- Nie!- zasłonił jej dłonią usta- Nie wiem i nie chcę wiedzieć!- dziewczyna odsunęła jego rękę i oczywiście dokończyła to co zaczęła.
- Chciałam tylko powiedzieć, że kochamy ludzi ze względu na nich samych, a raczej pomimo ich samych. Dobrze, że Cię mam. Jesteś moim największym szczęście, wiesz braciszku?- objęła go ramionami i spojrzała na niego spod tych swoich długich rzęs, które stanowiły piękną oprawę jaj zielonych tęczówek. Kotecha mocno zacisnął zęby i próbował nie zwracać na nią uwagi, ale bądźmy szczerzy... Nawet terrorysta lub człowiek bez serca nie byłby w stanie się jej oprzeć gdy wygląda tak niewinnie. Pozory mylą...
- Co ja z Tobą mam...- pokręcił z politowaniem głową- Gdzie popełniłem błąd?
- Poznając mnie- odpowiedziała bez chwili namysłu- Ale to był Twój najlepszy błąd- puściła do niego oczko i wróciła na swoje miejsce koło Harry'ego, który wyglądał jakby odetchnął z ulgą, że postanowiła "wrócić do niego" z powrotem. Widziałem już paru zauroczonych nią chłopców, mężczyzn, czy też dziadków, ale ten przebija ich wszystkich.
- Tak czy siak kara Cię nie ominie- pogroził jej palcem Kotecha.
- Jaka kara?- spytała zaskoczona- A co ja takiego zrobiłam?!
- O której miałaś wczoraj wrócić?- mężczyzna założył ręce na piersi i czekał na jej odpowiedź.
- No weź przestań... Nie jestem dzieckiem- posłała mu wymowne spojrzenie i udawała, że pisze coś w swoim notatniku.
- Gucio mnie to obchodzi!
- "Gucio"? Serio? I kto tu jest dzieckiem...- prychnęła pod nosem.
- Nie zaczynaj Kate...
- Uuuu... Ktoś tu się zdenerwował... Nie irytuj się tak braciszku bo Ci jeszcze żyłka pęknie- uśmiechnęła się do niego wyraźnie się z niego nabijając- Lepiej powiedz co to za kara.
- Napiszesz dla mnie miłosną piosenkę.
Brunetka spojrzała na niego zdezorientowana, przyglądając mu się z zainteresowaniem.
- Miłosną piosenkę? Dla Ciebie?- powtórzyła- Myślałam, że mam pisać dla One Direction...- machnęła w ich kierunku ręką nawet na nich nie patrząc. Mnie również zaskoczyła jego prośba/rozkaz.
- Tak. Dla mnie. Co w tym dziwnego?- dziewczyna jeszcze raz uważnie mu się przyjrzała i zmarszczyła czoło.
- Co Ty kombinujesz Kotecha? Tylko nie kłam!- ostrzegła go.
- Nic. Chcę żebyś napisała piosenkę, którą będę mógł zadedykować na moim ślubie Anie- wyjaśnił, przysiadając się obok niej. Obróciła głowę w jego stronę, próbując znaleźć haczyk w jego wypowiedzi.
- Czemu sam jej tego nie napiszesz? To Twoja narzeczona, a nie moja. Nie wiem czy wiesz, ale tak się składa, że wolę płeć potocznie nazywaną "brzydką"...
- Tu to bym się akurat spierał co do Twojej orientacji seksualnej...
- SAVAN!- Kate walnęła go w ramię, a chłopcy wykrzyknęli jednocześnie głośne "CO?!". Oni naprawdę nic o niej nie wiedzą. To będzie ciekawe półtora tygodnia jak tak dalej pójdzie. Ktoś na serio mógłby skoczyć po cole i chipsy!
- No co?!- bronił się- Przecież nic takiego nie powiedziałem...- dziewczyna pokręciła zrezygnowana głową i schowała twarz w dłoniach- Wracając do piosenki... Chciałem żebyś to Ty ją napisała, bo nie chcę żeby była tylko o Anie, ale tak ogólnie o naszym związku, a Ty jesteś osobą, która jest z nami od początku i to dzięki Tobie zdobyłem się na odwagę żeby się jej w końcu oświadczyć. Wiesz o nas absolutnie wszystko, więc kto lepiej to zrobi niż Ty?
- Manipulant- szepnęła pod nosem i skupiła wzrok na swoim notesie. Zaczęła bawić się długopisem, a po chwili na jej twarzy zagościł tajemniczy uśmiech- Ok. Napiszę Ci tą piosenkę. Dasz mi dwadzieścia minut?
- Dwadzieścia minut?!- ponownie usłyszeliśmy pięć pisknięć, które tym razem nie zostały zignorowane.
- Czy zawsze zadajecie pytania chórem?- Kate obróciła się w ich stronę i posłała im pytające spojrzenie- O co wam chodzi? Takie piosenki są najprostsze do napisania. Nic trudnego- wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic.
- Ale tylko dwadzieścia minut?- dopytywał się Harry- To jest niemożliwe.
- Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych Styles- odparła- Chodź. Pokażę Ci- wstała i ruszyła w kierunku wyjścia- Idziesz?- zapytała widząc, że nawet nie drgnął.
- Ja?!- otworzył szeroko oczy i obejrzał się za siebie czy czasem nie mówi do kogoś stojącego za nim, ale nikogo tam nie było.
- Nie, Święty Mikołaj- wywróciła oczami- Jasne, że Ty. Skoro jesteś takim niedowiarkiem to udowodnię Ci, że takie rzeczy są możliwe.
Chłopak podniósł się niepewnie i podążył za dziewczyną
- Wracamy za dwadzieścia minut. Może dwadzieścia pięć- mrugnęła do nas okiem i ciągnąć Styles'a za rękę poszła z nim do innego pomieszczenia.
Kate zaciągnęła mnie do niewielkiego pokoju, na środku którego stał fortepian, który był jedyną rzeczą znajdującą się wewnątrz. Ściany były pomalowane na ciemny granat, a z sufitu zwisały małe światłowody, które delikatnie oświetlały pomieszczenie. Dziewczyna stanęła przy instrumencie i przejechała delikatnie palcami po klawiszach tak aby nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Przyglądałem się jej jak z niemal niezauważalnym uśmiechem na ustach zasiada przy nim i zamyka oczy zaciągając się głęboko powietrzem, co zrobiłem również ja.
- Nie bój się Styles. Ja nie gryzę- poklepała miejsce koło siebie. Wolnym krokiem zbliżyłem się do niej i usiadłem przy jej boku, a ona nawet na mnie nie zerkając zapytała- Chciałbyś coś usłyszeć zanim zaczniemy?
- Pewnie- odpowiedziałem szybko.
Kate położyła swoje drobne dłonie na fortepianie i zaczęła grać. Na początku melodia była dość spokojna i delikatna. Obserwowałem jak płynnie przechodzi z jednego klawisza na drugi, lekko się przy tym kołysząc przez co, co chwilę ocierała się o moje ramię. Była tak skupiona na tym co robi, że pewnie nawet tego nie czuła. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Byłem jak zahipnotyzowany. Po chwili delikatnie przyspieszyła uśmiechając się przy tym szerzej. Wyglądała jakby coś sobie właśnie przypomniała i to spowodowało tę zmianę. Z pewnością było to szczęśliwe wspomnienie. W pewnym momencie ponownie popadła w nostalgiczny rytm. Zauważyłem, że ma zamknięte oczy i nawet nie patrzy na to gdzie wędrują jej palce. Zupełnie jakby pomimo przymkniętych powiek dokładnie widziała co robi. Wiedziała, w którym momencie co nacisnąć aby dźwięki wydobywające się z instrumentu tworzyły piękną i kojącą wszelkie zmysły melodię. Gdy tak intensywnie się w nią wpatrywałem miałem wrażenie, że gra nie tylko dłońmi, ale całą sobą. Zupełnie jakby muzyka wylewała się nie tylko z fortepianu, ale również z niej. Jakby tworzyła z nim jedność przez te kilka minut i to dosłownie. Świat wokół niej przestał istnieć i choćby waliło się i paliło nic nie mogło stanąć jej na przeszkodzie aby dokończyć to co zaczęła. Była niesamowita. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem czegoś piękniejszego. Czegoś co potrafiłoby wywołać na mojej twarzy uśmiech i poczuć radość, a jednocześnie skłonić do refleksji i odrobinę posmutnieć. Instrument wydobył z siebie ostatni dźwięk, a Kate dalej siedziała jak zaczarowana. Gdy dotknąłem jej dłoni ocknęła się ze swojego transu i spojrzała na mnie swoimi zielono-złotymi tęczówkami, które zawsze zapierają mi dech w piersiach.
- I jak?- zapytała cicho nie chcąc zniszczyć atmosfery, którą przed chwilą stworzyła swoją grą.
- To było...- starałem się znaleźć odpowiednie słowo, aby opisać to co wciąż czułem, ale jakiego bym nie użył nie oddałoby ono mojego aktualnego stanu- Wspaniałe, piękne, niezwykłe...- pokręciłem niezadowolony głową- Chyba nie umiem tego opisać słowami- przyznałem, tłumacząc tym samym swoją nieudolną ocenę.
- Nic nie szkodzi- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło- Czasami ciężko jest coś opisać słowami, dlatego pomaga nam w tym muzyka. Nie potrzeba nic mówić, aby można było coś poczuć. Tak jak to, że ściskasz moją dłoń i zaraz połamiesz mi palce...- poruszyła nimi próbując je wyswobodzić.
- Przepraszam- cofnąłem rękę- Ja tylko chciałem abyś do mnie wróciła...
- Wróciła?- zmarszczyła brwi oczekując wyjaśnienia.
- Byłaś w takim transie, że zastanawiałem się czy w ogóle oddychasz.
- A co gdyby nie oddychała?- oparła się łokciem o pokrywę fortepianu- Spanikowałbyś i pobiegł po pomoc?
- Myślę, że położyłbym Cię na ziemi i zaczął reanimować- odpowiedziałem pewny siebie.
- No proszę...- uniosła jeden kącik ust do góry- Jaką metodę Pan preferuje Panie Styles?
- Usta, usta. Tylko i wyłącznie- odparłem posyłając jej prz tym uśmiech Harry'ego Styles'a numer sześć.
- To ja już chyba wolę przy Tobie nie umierać...
- Oj daj spokój! Na pewno by Ci się podobało- poruszyłem wymownie brwiami, a ona wywróciła swoimi oczami- Co to był za utwór?
Dziewczyna ponownie zastygła, zastanawiając się jak odpowiedzieć na moje pytanie. Usiadła prosto i nerwowo zaczęła bawić się pierścionkiem, który zdobił jej lewą dłoń.
- Nie musisz odpowiadać jak nie chcesz- dodałem szybko.
- Nie. Ja tylko...- brunetka westchnęła i przeczesała swoje loki palcami- Utwór nazywa się "Maybe". To była jedna z ulubionych melodii mojej mamy.
Ostatnie słowa powiedziała tak cicho, że musiałem się nachylić aby usłyszeć co mówi.
- Czemu "była"?- zapytałem, kompletnie nie myśląc nad tym co robię. Ciało Kate od razu się spięło. Zacisnęła mocno powieki i przygryzła dolną wargę- Przepraszam! Nie chciałem...- dziewczyna przyłożyła mi palec do ust i powoli otworzyła oczy krzyżując nasze spojrzenia. Smutek, który od niej bił był wyczuwalny na kilometr, a siedząc tak blisko niej czułem jak oblewa mnie zimny pot.
- W porządku- zabrała swoją dłoń- Po prostu dawno z nią nie rozmawiałam, jeśli można tak to ująć- zamyśliła się na moment po czym dodała- Nie wiem, który utwór byłby teraz jej ulubionym.
Patrzyłem na nią nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Jej szczerość i bezbronność w tym momencie przerażała mnie. Bezbronna Kate? To coś nieprawdopodobnego. Szczera Kate? Nigdy taka nie była w stosunku do żadnego z nas, a co dopiero w stosunku do mnie. Powinienem się cieszyć, że doszło do takiego przełomu w naszej relacji, ale wolałbym żebyśmy mogli milej to wspominać. Kilkakrotnie otwierałem i zamykałem usta, próbując się zdobyć na odwagę aby coś powiedzieć, ale na nic się to zdało. Dziewczyna widząc moje zakłopotanie postanowiła zmienić temat.
- To co Styles? Zaczynamy pisać piosenkę dla Savana i Any?
Skinąłem niepewnie głową, zastanawiając się czy będę teraz w stanie w ogóle myśleć nad stworzeniem czegoś. Tym bardziej, że powinno to być radosne, a daleko mi było do śmiechu. Za to ona zachowywała się jakby zupełnie nic się nie stało. Otworzyła swój tajemniczy notatnik na czystej stronie wręczyła mi długopis i poprosiła abym notował to co mi powie. Znów musiało wystarczyć jej tylko skinienie głowy, którą aktualnie wypełniały myśli na temat tajemniczej historii utworu, który przed chwilą usłyszałem.
Dwadzieścia minut. Co do sekundy. Jak to kurwa możliwe?! Jeszcze raz spojrzałem na zegarek, aby sprawdzić czy czasem się nie pomyliłem, ale nie. Dokładnie dwadzieścia minut temu Kate razem z Harrym poszła pisać piosenkę dla Savana i dosłownie przed sekundą wrócili z powrotem.
- Nie gadaj, że już skończyłaś...- odezwałem się niedowierzając, że naprawdę ich tu widzę.
- Skończyliśmy- poprawiła mnie- Wasz przyjaciel odrobinę mi pomógł- spojrzałem na Harry'ego, który był jakiś nieobecny, ale postanowiłem się tym tak bardzo nie przejmować. Louis na pewno się dowie o co chodzi.
-To pokaż nam co tam masz Kate- Max zaprosił ją do box'u gdzie stało małe pianino.
Kate weszła do środka i z gracją usiadła na krzesełku. Otworzyła swój zeszyt na zapisanej stronie, na której dostrzegłem pismo Loczka.
- Chciałeś piosenkę miłosną to masz. Nazywa się Love Song.
- Ambitny tytuł- mruknął mężczyzna na co dziewczyna posłała mu lodowate spojrzenie.
- Ambitny czy nie, Ty na pewno byś nie napisał czegoś takiego w niecałe pół godziny Martin.
- Uuuuu!- wybuczeliśmy go głośno z chłopakami, a on pokazał nam język.
- Dobra spokój!- uciszył nas Savan- Dawaj siostra!- ruchem ręki dał jej znak by zaczęła.
Jeśli usłyszałbym coś takiego na czyimś weselu miałbym wrażenie, że pan młody ma na pieńku z osobą, która go wykonuje. Dodatkowo mimika twarzy Kate i jej gra aktorska podczas wykonywania tego utworu była tak zabawna, że mieliśmy niezły ubaw, a gdy dodamy do tego wyraz twarzy Kotechy... zgon murowany. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będzie mi groziła śmierć od nadmiernego śmiania się choć muszę przyznać, że utwór był naprawdę niezły. Gdy dziewczyna skończyła, złapałem się za obolały brzuch, podobnie jak reszta towarzystwa. Tylko nasz przyszły pan młody siedział cicho i mierzył groźnym spojrzeniem swoją siostrę.
- Kpisz sobie ze mnie?!- położył ręce na biodrach stając nad nią- To ma być piosenka o moim usłanym różami związku z Aną, którą zaprezentuje gościom na moim ślubie?!
- A czemu nie?- spytała rozbawiona- Jak dla mnie jest idealna. Co sądzicie chłopaki?
- Jest ekstra!- krzyknął szczerzący się od ucha do ucha Niall.
- Serio Savan nie wiem o co Ci chodzi...- spojrzał na niego zdziwiony Louis- Wszyscy obecni na ceremonii będą zachwyceni!- odparł "poważnie" cały się trzęsąc aby tylko nie wybuchnąć ponowie śmiechem.
- Bardzo zabawne Panowie- warknął na nas- Kaśka co to ma do cholery być?!
- Nie krzycz na mnie! Chyba nie myślałeś, że napiszę tak ważny zarówno dla Ciebie jak i dla mnie utwór w dwadzieścia minut, prawda?- próbowała go uspokoić- Muszę go najpierw na spokojnie przemyśleć i wtedy mogę spróbować coś stworzyć. Nie dałabym Ci byle czego. Za kogo Ty mnie masz, co?- spojrzała na niego obrażona i z hukiem zamknęła swój notatnik.
- Czyli to napisałaś sobie tak tylko? Tak po prostu? Od ręki?- patrzył na nią z niedowierzaniem.
- A jak Ci się wydaje kretynie?- ktoś tu się chyba zdenerwował- Wiesz Savan, czasami mam wrażenie, że w ogóle mnie nie znasz...
- Daj spokój!- machnął ręką i posadził ją sobie na kolanach- Wiele piosenek, które napisałaś od tak sobie jest aktualnie największymi hitami na rynku. Weźmy na przykład najnowszy singiel Lady Gagi. Numer jeden na wszystkich listach przebojów!
- Że niby który?!- zadał nurtujące mnie pytanie Liam.
- Born this way- udzielił nam odpowiedzi Max. Nie mogłem w to uwierzyć. Ona jest naprawdę dobra!
- Tamte utwory nic dla mnie nie znaczą- zwróciła się do Savana ignorując nasze podniecenie nowymi informacjami na temat jej dorobku artystycznego- Jeśli mi na czymś naprawdę zależy poświęcam na to więcej czasu niż na inne utwory, a na Tobie i Anie zależy mi najbardziej. Nie mam zamiaru pokazać wam czegoś co nie będzie według mnie perfekcyjne i prawdziwe. Wbij to sobie do tego Twojego pustego łba, bo nie mam zamiaru się powtarzać- popukała go w czoło.
- Zrozumiano- zasalutował i wtulił się w jej ciało co spotkało się z jawnym niezadowoleniem.
- Jesteś idiotą Savan, wiesz?
- Wiem- przytaknął- Ale za to jakim kochanym!- ucałował ją w policzek, a ona trzepnęła go z tyłu głowy co ponownie wywołało salwę śmiechu. Nie ma co. Rodzeństwa z wyboru idealne!
Tym razem wszyscy opuściliśmy studio o tej samej godzinie i każdy spędzi noc w swoim łóżku. Choć podróż do naszego hotelu nie trwała aż tak dług głównie ze względu na to, że jest już dość późno, Kasia zdążyła przytulić się do mojego bok i usnąć. Musiała być bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu i zarwanej nocy z Niallem. Z resztą chłopak również od razu padł jak zabity tyle tylko, że on za poduszkę wziął sobie ramię Louisa. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nie miałem serca jej budzić, ale całkiem przypadkiem wyręczył mnie w tym Tomlinson, który widząc jak Horan zaslinił mu koszulkę walną go w głowę, a ten z kolei nie wiedząc co się dzieje kopnął Kasię w nogę.
- Zwariowałeś?!- dziewczyna złapała się za obolały piszczel i dosłownie zdzieliła Nialla swoją kurtką- Przeprosiłam za to, że Cię dzisiaj rano zrzuciłam z kanapy, a Ty mi chcesz tu nogę złamać?!
- Nie chciałem! To wina Lou!- bronił się, pokazując na przyjaciela.
- Trzeba było mi nie ślinić koszulki debilu!- chłopak starał się odsunąć od swojego ciała mokry kawałek materiału.
- Zamknij się już Tomlinson! Nic Ci nie będzie za to ja będę miała jutro siniaka!- tym razem to jemu przyłożyła, a Zayn zaczął ją dopingować do kolejnego ciosu- Malik Ty też lepiej siedź cicho bo zaraz Tobie się oberwie!- warknęła na niego i nie zwracając uwagi na nikogo wysiadła z samochodu deptając przy tym boguducha winnego Liama i Harry'ego.
Gdy tylko wsiedliśmy do windy Kasia uwiesiła się na moim ramieniu. Pewnie gdybyśmy mieszkali kilka pięter wyżej zdążyłaby znowu usnąć, ale tym razem nie było jej to dane. Ledwo przytomną pociągnąłem ją za rękę do naszego pokoju mówiąc reszcie dobranoc i zamykając za nami dwrzi. Nie zawracała sobie głowy przebraniem się, nie wspominając już o wzięciu prysznica.
- Idź się umyj- stanąłem nad nią i zdjąłem jej z głowy kołdrę, którą zdążyła się już zakryć.
- Mhm...- usłyszałem ciche mruknięcie. Obróciła się na drugi bok i resztkami sił zabrała mi swoje nakrycie. Widząc, że nic z tego nie będzie machnąłem ręką i sam poszedłem się wykąpać. Po szybkiej toalecie wróciłem do pokoju i o dziwo Kasia dalej leżała w swoim łóżku, ale chociaż była ubrana w piżamę.
- Czyżby komuś jednak było niewygodnie?
- Pasek od spodni wbijał mi się w brzuch- powiedziała niewyraźnie wciskając twarz w poduszkę. Sam też się położyłem i zgasiłem światło. Już miałem życzyć jej słodkich snów, ale musiałem się zapytać o coś co spędzało mi sen z powiek przez ostatnie dwa dni.
- Kasia...- szepnąłem, ale odpowiedziała mi cisza- Kasia...- powiedziałem nieco głośniej i tym razem usłyszałem głośny jęk.
- Czego chcesz?!
- Śpisz?- dziewczyna uniosła się na łokciach i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Pomimo ciemności panującej w pokoju dokładnie widziałem zieleń jej oczu.
- Czy Ty sobie ze mnie jaja robisz Kotecha?! Jak mam spać jak cały czas coś do mnie mówisz?!- sięgnęła po swoją poduszkę i rzuciła nią w moją stronę- Daj mi już dzisiaj spokój.
- Chciałem się tylko o coś zapytać. Mogę?
- Jak musisz...
Przygryzłem dolną wargę zastanawiając się czy na pewno powinienem poruszać ten temat o tej godzinie "Teraz masz wątpliwości?"
- Savan do jasnej cholery mów o co Ci chodzi i chodźmy w końcu spać!- opadła na łóżko i zakryła swoją zmęczoną twarz dłońmi.
- Czemu nie zostałaś we Francji?- zacząłem- Coś się stało?
Przez dłuższy moment panowała kompletna cisza. Nie wiedziałem czy Kasia myśli czy zdradzić mi co się wydarzyło, czy może po prostu znów usnęła. Na szczęście moje pierwsze przypuszczenie okazało się trafne.
- Nic się nie stało...
- To czemu jesteś tutaj, a nie z Tomkiem?- zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc całej tej sytuacji. Skoro się nie pokłócili ani nic to czemu zdecydowała się przyjechać tu tak wcześnie?
- Bo Tomka nie ma w Paryżu- że co?!
- Jak to? Przecież podobno miał jakiś wernisaż czy coś...
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz jak do Ciebie mówię?- dziewczyna usiadła po turecku i zarzuciła włosy za jedno ramię- Wernisaż miał w zeszłym miesiącu, a tym razem pojechał tam... To znaczy wydawało mi się, że tam pojechał, ponieważ dostał jakieś zlecenie czy coś w tym rodzaju...
Przez chwilę analizowałem to co powiedziała. Skoro nie było go we Francji to gdzie on się podziewa? To nie ma żadnego sensu...
- Czyli nie wiesz gdzie jest?- upewniłem się, a ona ciężko westchnęła.
- Nie wiem- odparła smutno- Jakbym wiedziała to pewnie by mnie tu nie było...- zerknąłem w jej stronę i uśmiechnąłem się do niej choć nie mogła tego zobaczyć.
- Przykro mi...
- Wcale nie- położyła się z powrotem i wyciągnęła w moim kierunku rękę- Możesz mi oddać moją poduszkę?- podałem jej to co chciała i obróciłem się aby ją lepiej widzieć.
- Naprawdę. Może i go nie lubię, ale to nie znaczy, że cieszę się, że go nie ma skoro Ty chcesz żeby był przy Tobie...- starałem się przekonać ją do prawdziwości moich uczuć.
- Wiesz to zdanie zapewne lepiej brzmiało w Twoich myślach niż wypowiedziane nagłos...
- Masz rację- zaśmiałem się pod nosem i usłyszałem jak ona też cicho chichocze.
- Savan...
- Hm?
- Mogę dzisiaj spać z Tobą?- spytała niepewnie, odrwcając się w moją stronę. Uniosłem kawałek kołdry, a ona od razu wskoczyła na moje łóżko, zajmując miejsce obok mnie. Przytuliła się mocno i położyła swoja głowę na moim ramieniu.
- Dobranoc braciszku.
- Dobranoc siostrzyczko- ucałowałem ją w czubek głowy i przysunąłem jeszcze bliżej siebie- Tylko nie mów, Anie, że z Tobą spałem bo będzie zazdrosna- oboje zaczęliśmy się śmiać, a Kasia dodała.
- Ja nie wiem co się z wami dzieje chłopaki... Żeby tak zdradzać swoje dziewczyny ze mną? Najpierw Niall teraz Ty... Jesteście okropni!- oburzyła się, kręcąc niezadowolona z naszego postępowania głową.
- To wszystko przez Ciebie! Ty tak na nas działasz!- zrzuciłem całą winę na nią.
- Cóż mogę powiedzieć... Tak to już ze mną jest...- westchnęła teatralnie.
- Oj tak! Tak to już z Tobą jest...
*Żaden z utworów, które w tym rozdziale, poprzednich i te które dopiero zostaną użyte jako soundtrack nie są moją własnością, ani nie zostały przeze mnie stworzone (ale to chyba oczywiste)! Piosenki te są przypisywane jako dzieło głównej bohaterki Kate G tylko i wyłącznie na potrzeby opowiadania! Nie mam do nich żadnych praw autorskich. To czysta fikcja literacka!
*120 koron szwedzkich to około 60 zł :)