4 stycznia 2015

21

Przypominam, że tekst pisany kursywą jest wypowiadany w języku polskim ;)




Siedziba Syco Music

     Dzisiejszy dzień zapowiadał się normalnie. W planach miałem znaleźć z Kate odpowiedniego perkusistę dla chłopaków, wrócić do domu i poprzytulać się do mojej pięknej przyszłej żony. Nic nie wzbudzałoby moich podejrzeń i odrobiny lęku, gdyby nie zachowanie mojej siostrzyczki. Siedziała obok mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie widać po niej było nawet cienia smutku czy bojowego nastawienia. Nie wyczuwało się wokół niej lodowej tafli, którą otaczała się przez większość czasu. Jej uśmiech był idealny. I w tym tkwił problem.
- Coś dzisiaj taka radosna?- spojrzałem na brunetkę kątem oka. Starałem się udawać, że skupiam się na występach ludzi, którzy przyszli dzisiaj na przesłuchanie, ale raczej marnie mi to wychodziło.
- Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić...- westchnęła, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Przyznam, że przerażasz mnie odrobinę w takim stanie.
- Przeraża cię to, że jestem szczęśliwa?- spytała, marszcząc przy tym brwi. Radość zastąpiło coś na kształt zdziwienia pomieszanego z oburzeniem. 
- A jesteś?
Nim odpowiedziała, podziękowała niejakiemu Joshowi i zapewniła, że na pewno się z nim skontaktujemy. Odłożyła swój notatnik na bok, po czym odwróciła się w moją stronę, gdy zostaliśmy sami.
- Tak- odparła pewnie.
- To dobrze.
- Wiem- skrzyżowała ręce na piersi.
- To super.
- Świetnie.
- Lepiej być nie może- uniosłem ręce do góry, aby zakończyć tą bezsensowną wymianę zdań.
- O co ci chodzi Savan?- spytała gniewnie- Czy nie zasługuję na chociaż jeden dzień spokoju? Chwilę radości żebym mogła w końcu odetchnąć i cieszyć się tym co mam?
- Oczywiście, że zasługujesz! Ja tylko upewniam się czy wszystko gra. Jeśli tak, nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się razem z tobą.
- Dobra- burknęła pod nosem, wyjmując telefon z kieszeni.
- Dobra- szturchnąłem ją lekko w bok, aby się rozchmurzyła.
- Nie zaczynajmy tej poruszającej konwersacji jeszcze raz- poprosiła- Wybacz, ale Gaba napisała mi, że dostałam jakiś list z sądu.
- Sądu?- uniosłem do góry brwi z zaskoczenia- A co oni mogą od ciebie chcieć?
Kate jedynie wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, ale wolę od razu sprawdzić o co chodzi. Pewnie to jakaś pomyłka.
- A co z przesłuchaniem?
- Weźmiemy tego ostatniego- stwierdziła, spoglądając na jedno ze zdjęć przyczepione do CV- Josh Davine. 
- Na pewno?
- Masz jakieś wątpliwości?- zarzuciła kurtkę na ramiona.
- Zastanawiałem się nad tym Nickiem. Był chyba trzeci.
- Ja jestem za Joshem. Moim zdaniem był najlepszy.
- Skoro tak twierdzisz...- zacząłem zbierać resztę papierów, które zostały na stole. Nagle poczułem jak dziewczyna zaplata mi ręce wokół szyi i całuje w policzek.
- Jak chcesz może być Nick, ale wtedy ty bierzesz na siebie całą odpowiedzialność i przedstawiasz go Simonowi, gdy spotkamy się z nim popołudniu. 
- Nick?- spojrzałem na nią zdziwiony- Jaki Nick?!
- Tak myślałam- zaśmiała się pod nosem i ucałowała mnie jeszcze raz- Pa braciszku!
- Do zobaczenia Kate. Nie zapomnij o jutrzejszym spotkaniu Z Aną!
- Jasne!
Odprowadziłem ją wzrokiem do wyjścia. Szła swoim pewnym krokiem owijając chustkę wokół szyi. Głowa, która z reguły była zwieszona, aby bronić się przed światem teraz była uniesiona do góry, a ramiona opuszczone w dół i rozluźnione. Wyglądała tak radośnie i spokojnie. Za spokojnie...

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Pożegnania są zawsze trudne. Nawet jeśli zdajesz sobie sprawę z tego, że w każdej chwili możesz wsiąść w samolot i za kilka godzin znów znajdziesz się wśród swoich bliskich, wargi zaczynają ci drgać, a oczy zachodzić łzami. O wiele łatwiej jest sobie poradzić z tęsknotą jeśli znajdziesz kogoś, kto będzie potrafił zapełnić pustkę powstałą w twoim sercu. Kogoś kto będzie cię wspierał nim zdołasz wrócić do normalnego funkcjonowania.
  Uczepiłam się ramienia Nialla, ściskając je z całej siły, kiedy moi rodzice ostatni raz sprawdzali czy na pewno wszystko mają. 
- Zabrałeś swój paszport?- spytała po raz setny mama, a mój brat wywrócił oczami.
- Mam wszystkie. Kazałaś mi ich pilnować.
- Sprawdzić nigdy nie zaszkodzi- stwierdziła- Na co czekasz?
Burcząc coś niezrozumiałego pod nosem, wyciągnął z przedniej kieszeni plecaka dokumenty i pomachał nimi w powietrzu.
- Ja mam bilety- uprzedził jej kolejne pytanie tata, chowając trzy kartoniki z powrotem do wewnętrznej kieszeni marynarki. 
- Świetnie- uśmiechnęła się, zadowolona z poprawy zdolności organizacyjnych jej mężczyzn. Jeszcze dwa lata temu biegaliby po całym mieszkaniu i wrzeszczeli jeden na drugiego, że coś zgubili- W takim razie czas się pożegnać- wyciągnęła ręce w moim kierunku- Chodź tu do mnie.
Podeszłam do niej ze łzami w oczach i przytuliłam z całej siły. Odwzajemniła mój gest, po czym odsunęła mnie lekko od siebie żeby móc ucałować mnie w oba policzki.
- Nie płacz kochanie- uśmiechnęła się, choć smutek malował się również na jej twarzy- Niedługo się zobaczymy. Może Niallowi również uda się wygospodarować trochę czasu i odwiedzicie nas oboje?- Spojrzała za moje plecy, ucieszona słysząc jego odpowiedź.
- Mam nadzieję. Byłbym zaszczycony- odezwał się pogodnie Horan.
- W takim razie jesteśmy umówieni- puściła mnie i przytuliła również jego.
- Czy to aby na pewno jest normalne, że umawiasz się z chłopakiem swojej córki?- wtrącił się Adam spoglądając na nich z udawanym obrzydzeniem.
- Oj zamknij się młody...- pokręciłam z politowaniem głową- Chodź tu i mnie przytul.
- Nie ma mowy- skrzyżował ręce na klatce piersiowej- Nie będę nikogo przytulał.
- To się jeszcze okaże- wyciągnęłam rękę i pociągnęłam go za rękaw bluzy. Było mi o wiele łatwiej, gdyż nie stawiał oporu. Mimo tego, że byłam starsza, był już ode mnie zdecydowanie wyższy i silniejszy. Gdyby tylko chciał, wygrałby ze mną w każdym naszym bratersko-siostrzanym starciu. 
- Dobra, dobra! Nie przesadzaj!- skrzywił się, kiedy próbowałam go cmoknąć w policzek- jeszcze ktoś pomyśli, że jesteśmy spokrewnieni i moja reputacja legnie w gruzach.
- Ty nie masz żadnej reputacji- odgryzłam się za co odpłacił się łaskotkami.
- Nie wierzę, że to są moje dzieci- powątpiewał w nasze pokrewieństwo tata- To jest niemożliwe.
- Trzeba było się bardziej postarać- wzruszyła ramionami mama, co bardzo rozbawiło Nialla. Spoważniał jednak, kiedy poczuł na sobie surowe spojrzenie mojego ojca.
- A ty kolego masz za zadanie strzec Gabrysi jak oka w głowie i dbać o to żeby była szczęśliwa, a jeśli usłyszę, że spadł jej chociaż jeden włos z głowy to pożałujesz. Rozumiemy się?
- Mamo!- jęknęłam próbując jakoś interweniować, ale co ja mogłam? Faceci i te ich zwyczaje, czy cokolwiek to było...
- To będzie dla mnie przyjemność- Horan uśmiechnął się i wyciągnął przed siebie dłoń.
- Nie powiedziałem, że ma ci to sprawiać radość- zmierzył go kolejnym zimnym spojrzeniem, ale ostatecznie wymienili się pojednawczym uściskiem- I przekaż temu całemu Harry'emu, że jego też będę miał na uwadze.
- Oczywiście- zgodził się bez zbędnych komentarzy.
- Szkoda, że Kate nie mogła zostać i się z nami pożegnać- westchnął niezadowolony Adam.
- Nie zapominaj, że to ja jestem twoją siostrą- wskazałam na siebie palcem.
- Tak formalnie to ja też.
Odwróciliśmy się wszyscy natychmiast, słysząc zdyszany głos Kasi. Przyjaciółka opierała się o futrynę i ciężko oddychała.
- Biegłaś?- spytałam, zauważając kroplę potu, która pojawiła się na jej skroni.
- Brawo Sherlocku!- uniosła kciuk do góry- Stwierdziłam, że może uda mi się zdążyć zanim wyjedziecie na lotnisko i jestem!- rozłożyła ręce, czekając aż ktoś zdecyduje się do niej podejść. Oczywiście pierwszy rzucił się (i wcale nie przesadzam) na nią mój brat.
- No w końcu ktoś za kim będę naprawdę tęsknić- zamknął ją w swoich ramionach i ucałował w czubek głowy.
- Słyszałam!- prychnęłam oburzona, zaciskając mocniej zęby. Nie wiem czemu, ale moja zaborczość względem niego wywołała śmiech reszty. 
- Nie przejmuj się Gaba- uśmiechnęła się do mnie brunetka- On tak mówi tylko po to, żebym upiekła mu ciasto jak wpadnę w odwiedziny.
- Nie prawda!- oburzył się- Ja to mówię z głębi serca! Ty nie będziesz za mną płakać?
- Oczywiście, że będę- zapewniła go, teatralnym ruchem kładąc rękę na piersi- Jak możesz w to wątpić. Co najmniej przez tydzień będę chodzić z podkrążonymi oczami, ponieważ nie będę mogła zasnąć usychając z tęsknoty.
- Jeszcze trochę i się porzygam- ostrzegłam, wkładając jeden palce do buzi.
- Cicho tam!- uciszyli mnie oboje- Nie zniszczysz naszego momentu!
- A ja tak- zabrała głos mama- Jeśli zaraz nie wyjdziemy, to spóźnimy się na samolot.
 Adam niechętnie wypuścił ze swych objęć swoją przyszywaną siostrę, dzięki czemu mogła pożegnać się z rodzicami.
- Bardzo się cieszę, że nas odwiedziliście- oznajmiła- Musicie nas częściej odwiedzać.
- Następnym razem postaramy się zostać trochę dłużej- obiecał tata.
- Trzymam za słowo- uśmiechnęła się do niego promiennie.
Ostatni raz wszyscy powiedzieliśmy sobie "do zobaczenia", po czym każde z nich wzięło swój bagaż i zniknęło za drzwiami.
- Fajnie było, nie?- jako pierwszy zabrał głos Niall, po minucie wpatrywania się w drewnianą powłokę. 
- Jakoś inaczej to sobie wyobrażałam- stwierdziłam, nie będąc do końca przekonana czy powinnam uznać ich pobyt za udany.
- Przecież przeżyłem rozmowę z twoim ojcem.
- I przy okazji o mało nie zerwaliśmy- przypomniałam mu ten nieszczęsny wieczór.
- Słucham?- Kasia popatrzyła na nas z przerażeniem- Jak to o mało nie zerwaliście?!
- To długa historia. Opowiem ci później.
- Ale...
- Daj spokój...- machnęłam ręką- Lepiej powiedz czemu tak wcześnie wróciłaś.
- Podobno masz dla mnie jakiś list z sądu- zaczęła rozglądać się po pokoju szukając nowej poczty.
- Leży na twoim biurku- wskazałam ruchem głowy na jej pokój. Przyjaciółka poszła do siebie, a ja wtuliłam się w bok Nialla, kiedy mnie objął.
- Wszystko w porządku?- spytał, całując mą skroń.
- Tak. Po prostu trochę mi smutno.
- To normalne- zapewnił, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie, o ile było to w ogóle możliwe- Ja gdy wyjeżdżałem z domu płakałem ja bóbr.
- Naprawdę?
- Tak- przytaknął- Tylko nie mów o tym chłopakom, bo będą się ze mnie śmiali.
- Pod warunkiem, że będziesz grzeczny- oświadczyłam, na co zrobił zdziwioną minę.
- A czy ja kiedykolwiek byłem niegrzeczny?
- No wiesz...- przygryzłam dolną wargę i stanęłam na palcach, ale nim zdążyłam posunąć się dalej, usłyszałam krzyk z drugiego pokoju.
- Że co kurwa?!
Horan popatrzał na mnie zdezorientowany, więc pobiegłam zobaczyć coś się stało. Gdy wbiegłam do sypialni, Kasia stała na środku, a w trzęsących się rękach trzymała kartkę papieru. Oczy miała mocno zaciśnięte, a usta tworzyły jedną cienką linię. Wyglądała przerażająco.
- Czy wszystko...- nie zdążyłam dokończyć zdania, kiedy zaczęła powtarzać w kółko, przepełnionym gniewem głosem.
- Zabiję ją. Ja Boga kocham, zabiję ją. Najnormalniej w świecie ją zabiję!
- Co się dzieje?- pociągnął mnie za rękę Niall, dalej nic nie rozumiejąc. Nie wiedziałam jak mam mu odpowiedzieć. Sama nie miałam zielonego pojęcia, co mogło ją tak wyprowadzić z równowagi.
- Kaśka, co jest?!- stanęłam przed nią, choć nie byłam do końca przekonana czy to dobre posunięcie.
Gdy powoli otworzyła oczy i spojrzała na mnie, ciarki przebiegły mi po plecach. Jej tęczówki przybrały kolor malachitu*, a złość paliła moją skórę niczym niewidzialny laser.
- Kasia...- zagadnęłam niepewnie, ale ona była niczym zacięta płyta.
- Zabiję ją. Przyrzekam, że ją zabiję.- powtórzyła po raz kolejny, a następnie wybiegła z pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi.
- Powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi?- domagał się po raz kolejny jakiejś wskazówki Horan.
- Nie mam pojęcia, ale coś czuję, że niedługo twoja tekściarka będzie poszukiwana listem gończym za zabójstwo.

Siedziba Syco Music

- Możesz do niej zadzwonić?- poprosił mnie po raz kolejny Simon.
- Mówiłem już, że nie odbiera.
  Mężczyzna pokręcił niezadowolony nosem, a ja zacząłem stukać palcami o oparcie fotela.
Gdzie ona się podziewa? Przecież Kate nigdy się nie spóźnia. Nigdy.
- Pewnie utknęła w korku. W końcu są godziny szczytu- podsunął jedną z możliwości Liam.
- Albo zapomniała czegoś ze sobą zabrać jak wybiegała z domu- zabłysł kolejnym pomysłem Niall.
- Możliwe- przytaknąłem, choć ta opcja była mniej prawdopodobna. Ona nigdy niczego nie zapomina. Wiem to, przecież to moja siostra. Przyszywana ale jednak.
- A czemu wybiegała?- zainteresował się tym tematem Harry- Stało się coś?
- Dostała jakiś list, a gdy go przeczytała zaczęła coś krzyczeć. Potem już tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i tyle ją widziałem.
- To się robi niedorzeczne- odezwał się ponownie Cowell- Powinna tu być godzinę temu. 
Po tych słowach, dosłownie jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki, drzwi do jego gabinetu otworzył się z hukiem, a do środka wparowała przemoknięta Kate. Włosy kleiły się jej do twarzy, a ubranie wyglądało jakby zostało dopiero wyciągnięte z pralki.
- Zapomniałaś parasola?- zaśmiał się pod nosem Zayn, ale ona nie zareagowała na jego zaczepkę. Zamiast tego stanęła na samym środku i zmierzyła wszystkich wzrokiem.
- Który z was grzebał w moich rzeczach?!- wysyczała zdenerwowana przez zaciśnięte zęby.
- Co takiego?- spytał zaskoczony Louis.
- Czy ja mówię po chińsku Tomlinson?!- skupiła przez chwilę na nim swoją uwagę, po czym powróciła do skanowania reszty- Powtarzam po raz ostatni. Kto z was grzebał w moich rzeczach?!- mówiła coraz głośniej, a jej ciało trzęsło się coraz bardziej przez narastającą wściekłość.
- Nikt nic nie ruszał- zapewniłem ją- Możesz powiedzieć co się stało?
- Nie bądź ich adwokatem Savan. Nie tym razem!- pogroziła mi palcem- Macie dziesięć sekund żeby się dobrowolnie przyznać. Jeśli tego nie zrobicie, to nie ręczę za siebie.
W pomieszczeniu zapadła głucha cisza, a jedyne co dało się usłyszeć to szybki i niekontrolowany oddech dziewczyny. Gdy nie uzyskała żadnej odpowiedzi, zacisnęła mocno pięści i zaczęła mruczeć coś pod nosem.
- Kate...- Harry wstał ze swojego miejsca i pomału zaczął do niej podchodzić- Myślę, że powinnaś się uspokoić i wytłumaczyć nam co się dzieje.
Chłopak dotknął jej ramienia, ale od razu się od niego odsunęła tak, aby nie mógł jej sięgnąć.
- Nie teraz Harry!- warknęła, podnosząc ostrzegawczo do góry dłoń- Na nic się nie zdadzą twoje miłe słówka i próby poskromienia mnie, dlatego odejdź zanim zrobię coś czego będę żałować.
- Wpadasz do mojego gabinetu, spóźniona godzinę, po czym zaczynasz na wszystkich wrzeszczeć- Simon wyciągnął się na swoim fotelu, najwyraźniej znudzony przedstawieniem rozgrywanym przed nim- Czy mogłabyś łaskawie przejść do sedna twojego problemu?
- Ależ oczywiście- uśmiechnęła się do niego sztucznie- Laura Marin oskarżyła mnie o plagiat.
- Co takiego?!- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
- Żartujesz?!- popatrzyłem na nią z niedowierzaniem- Przecież to niemożliwe!
- Wyglądam na rozbawioną?- spytała retorycznie- Uważa, że utwór "Broken Heels" należy do jednej z jej podopiecznych. Podobno ukradłam go i sprzedałam tobie- wskazała palcem na Simona, który się zrobił blady jak ściana.
- Zrobiłaś to?- zapytał poważnie, a ona otworzyła usta ze zdziwienia.
- Jaja sobie ze mnie robisz?!- krzyknęła- Pracuję dla ciebie od dobrych kilku lat, a ty uważasz, że zrobiłabym coś takiego?! Jak możesz?!
- Wszyscy powinniśmy się uspokoić- zaproponowałem i złapałem ją za ramiona, prowadząc do miejsca, które wcześniej zajmował Harry- Usiądź i opowiedz wszystko po kolei.
Dziewczyna zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich wdechów zanim była w stanie coś z siebie wykrztusić, nie grożąc przy tym nikomu.
- Dostałam rano smsa, że Gaba odebrała dla mnie list z sądu. Z resztą wiesz, byłeś przy tym- spojrzała na mnie, a ja potwierdziłem ten fragment jej opowieści- Na początku myślałam, że to jakaś pomyłka, ale gdy wróciłam po przesłuchaniach do domu i przeczytałam go...- kolejny raz zacisnęła mocno pięści i przymknęła oczy- Było tam napisane, że mam stawić się na rozprawę, ponieważ zostałam oskarżona o plagiat przez Laurę Marin. A potem...- urwała, niepewna czy powinna kontynuować.
- Przyjechałaś tutaj?- zgadywał Liam, ale ku memu zaskoczeniu odpowiedź była zupełnie inna.
- Nie do końca...- przygryzła policzek od środka i spuściła wzrok.
- Kate...- uniosłem jej głowę za podbródek, aby na mnie spojrzała- Co zrobiłaś?
- Nic takiego- wzruszyła ramionami, ale nie był do tylko niedbały gest- Pojechałam do jej hotelu.
- Co zrobiłaś?!
- Chciałam się tylko dowiedzieć o co jej znowu chodzi.
- A jak ją znalazłaś?- wtrącił się Niall, zaintrygowany zdolnościami szpiegowskimi mojej siostry.
- Zawsze zatrzymuje się w tym samym hotelu. Takie żmije jak ona mają swoje nawyki- burknęła poirytowana.
- Mnie bardziej interesuje co się stało jak ją spotkałaś- popatrzyłem na resztę chłopaków i niemo dałem im do zrozumienia żeby nie przerywali- Więc?
- Akurat stała w holu, więc podeszłam do niej i zapytałam się co to wszystko ma znaczyć.
- To będzie dobre!- klasnął w dłonie podekscytowany Zayn, licząc na niezłą historię. Chyba jako jedyny nie zdawał sobie sprawy w jakiej beznadziejnej sytuacji się znaleźliśmy. Wszyscy. Na szczęście nikt nie zwrócił na niego uwagi, a brunetka kontynuowała swoją wypowiedź.
- Ona rozłożyła bezradnie ręce i z miną niewiniątka oznajmiła, że bardzo jej przykro, ale nie mogła tak tego zostawić, dlatego poszła do prokuratury. Wściekłam się na nią i...
- I?- ponagliłem ją ruchem ręki.
- Uderzyłam ją.
- O w dupę!- zasłonił sobie usta Louis.
- Ty jak coś wymyślisz...- spojrzała na niego z politowaniem- W twarz.
- O w mordę!- zdziwił się Horan.
- Masz rację- zgodziła się z nim, choć chyba nie to było jego celem- To jest lepsze określenie.
 Wszyscy zamilkli i tylko co jakiś czas dało się usłyszeć ciche przeklinanie Simon w stylu "ja pierdolę" i "kurwa mać". Harry przysiadł obok Kate i delikatnie gładził ją po plecach przekonując, że wszystko się jakoś ułoży, a ona kręciła przecząco głową.
- Potrzebuję adwokata. Dobrego adwokata- oznajmiła nagle- Laura zrobi wszystko żeby mnie zniszczyć.
- Domyślasz się jakim cudem zdobyła tą piosenkę?- zwrócił się do niej producent, który kartkował swój notatnik z numerami telefonów, zapewne w poszukiwaniu najlepszego mecenasa w Londynie.
- Nie mam zielonego pojęcia- odparła załamanym głosem- Napisałam ją gdy byłam z chłopakami w Sztokholmie, dlatego pomyślałam...- westchnęła, patrząc na nich przepraszająco- Nie chciałam was o nic bezpodstawnie oskarżać.
- Wszystko w porządku. Rozumiemy- zapewniał ją Payne- Prawda chłopaki?
- Jasne!- odpowiedzieli chórem, a ona delikatnie się do nich uśmiechnęła.
- Umówię cię jak najszybciej z moim przyjacielem- ogłosił plan działania Cowell, po tym jak skończył rozmawiać przez telefon- To najlepszy adwokat jakiego znam. Jest oficjalnym reprezentantem wytwórni. W końcu i tak firmie też się za to oberwie.
- Z jakiej racji?- oburzył się Styles- Przecież nic złego nie zrobiła. To ta ruda małpa próbuje ją oczernić!
- Uspokój się. Zachowujesz się jakby Kate była twoją dziewczyną.
Brunetka zamarła w bezruchu, a Harry zabrał swoją rękę i odwrócił wzrok. Trzeba było interweniować. 
- Powinnaś iść do domu- starałem się jak najszybciej zmienić temat- I tak już nic dzisiaj nie zdziałasz, a wyglądasz okropnie. 
- Dzięki- prychnęła pod nosem- Ty to umiesz pocieszyć człowieka.
- Pewnie- mrugnąłem do niej okiem, ale mój żart na nic się nie zdał- Obiecuję, że wszystkim się zajmę, a ty postaraj się nie denerwować.
- Czemu ty zawsze wymagasz ode mnie niemożliwego?
- Ponieważ wiem, że i tak zawsze uda ci się podołać postawionemu zadaniu- ucałowałem ją czule i odprowadziłem do drzwi.
- Wiesz Savan, oboje się myliliśmy- zatrzymała się na chwilę nim wyszła.
- To znaczy?
- Bycie szczęśliwą... to nie dla mnie.

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Gdy tylko zobaczyłem minę Gaby po przekroczeniu progu jej mieszkania wiedziałem, że nie jest dobrze.
- Aż tak źle?
- Gorzej.
- Cholera!- zakląłem cicho, przeczesując ręką włosy.
- Jeśli do tej pory nie wątpiła w sprawiedliwość na tym świecie, to właśnie zmieniła zdanie na ten temat- stwierdziła- Za to ty masz okazję się wykazać.
- Co masz na myśli?
- Normalnie już dawno zadzwoniłabym po Tomka i prosiła go o pomoc. Kto wie?- rozłożyła ręce przesadnie gestykulując- Może już dawno wyszłaby z dołka, ale niestety nie mógł zainterweniować, ponieważ zmusiłeś ją do tego, aby zerwała z nim wszelkie kontakty- popatrzyła na mnie srogo- W związku z tym musiałam czekać na ciebie aż się łaskawie zjawisz i mi pomożesz, ale skoro już jesteś, to co to dla ciebie, prawda?- machnęła niedbale dłonią, uśmiechając się sarkastycznie. 
- Po pierwsze...- zacząłem powoli by móc się uspokoić i nie wszczynać niepotrzebnej kłótni- Nie moja wina, że przez ponad dwie godziny byliśmy wszyscy przesłuchiwani przez Simona i Savana w sprawie Kate, co myślę jest dość ważną kwestią w tym wypadku. Jeśli mi nie wierzysz to zadzwoń do Niall, a po drugie...- kontynuowałem- ciekawe co ty byś zrobiła na moim miejscu, gdyby twój chłopak miał taką przyjaciółkę.
- Na pewno nigdy nie kazałabym mu zrywać z nią kontaktu- odpowiedziała pewnie.
- Ty to ty, a ja to ja. Cieszę się, że tak bardzo ufasz swojemu chłopakowi.
- A ty nie ufasz Kasi?- spojrzała na mnie podejrzliwie. Ta cała rozmowa coraz bardziej wyprowadzała mnie z równowagi, co nie wróżyło nic dobrego. Miałem ochotę zamknąć Gabę w jej pokoju i kazać jej czytać te głupie romansidła, dopóki nie zrobię tego po co ty przyszedłem.
- Nie ufam jemu i oboje dobrze wiemy, że mam ku temu powody.
Brunetka otworzyła jeszcze usta żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie się poddała. W tej kwestii miałem rację. Po tym jak Tomek rzucił się na moją Kate, nie miałem zamiaru pozwolić zbliżyć mu się do niej choćby na kilka metrów. Gdybym dowiedział się, że próbował się z nią kontaktować, rozszarpałbym go gołymi rękami, bez mrugnięcia okiem.
- Dobrze- skrzyżowała ręce na piersi- W takim razie rób co do ciebie należy i udowodnij, że zasłużyłeś na jej zaufanie i poznanie całej historii. Że to ty zasługujesz na to, by być blisko niej. 
- Tak zrobię- odparłem przekonany, że dam radę i ruszyłem w stronę jednej z dwóch sypialni. Usłyszałem jak Gaba życzy mi powodzenia za moimi plecami, w momencie, w którym nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
  Kate siedziała na podłodze, zawalonej papierami, z głową spuszczoną w dół i dłońmi splecionymi na karku. Wydawało mi się, że nawet nie słyszała jak wszedłem do środka, dopóki nie usłyszałem jej cichego głosu.
- Przyszedłeś sprawdzić czy już zamknęli twoją dziewczynę?
- Dokładnie. Podobno umawianie się z kryminalistkami jest teraz modne. Mógłbym się chwalić na mieście- uklęknąłem naprzeciw niej- Skąd wiedziałaś, że to ja?
- Poczułam twoje perfumy- uniosła głowę i spojrzała na mnie przekrwionymi oczami- A co do umawiania się z kryminalistkami...- zastanowiła się chwilę- Naprawdę dobry tekst. Może i bym się zaśmiała, ale jakoś nie mam humoru.
- A mogę go jakoś poprawić?
- Możesz spróbować, ale wątpię.
- W takim razie chodź do mnie- podniosłem się na równe nogi i wyciągnąłem w jej kierunku dłoń.
- O nie- pokręciła przecząco głową- Jestem zbyt przybita żeby znaleźć się wyżej niż poziom mojego biurka. Ej! Co robisz? Zwariowałeś?- próbowała mnie powstrzymać, kiedy brałem ją na ręce i zaniosłem do łóżka.
- Nie stawiaj oporu to będzie mi łatwiej- poprosiłem, kładąc się obok niej na materacu.
- Ze mną nigdy nie jest łatwo- zaznaczyła.
- I komu ty to mówisz?
Na jej bladej twarzy po raz pierwszy pojawił się cień uśmiechu. Potarłem kciukiem zaschnięte stróżki łez, które niedawno musiały spływać po jej policzkach.
- Płakałaś.
- Nie prawda.
- Kłamiesz- upomniałem ją taktownie- Dlaczego to robisz?
- Powinnam się w tym podszkolić zanim zaczną mnie przesłuchiwać, nie sądzisz?
- Przecież nie jesteś winna- wywróciłem oczami- Nie są ci w stanie nic udowodnić.
- A jeśli są?- spytała lekko przestraszona- Jeśli Laura sfabrykowała jakieś dowody, które mogłyby mnie pogrążyć? Teraz już nie wiem czego się po niej spodziewać. 
- Nie dramatyzuj. Simon załatwi ci adwokata, powiesz całą prawdę, jak wpadłaś na pomysł napisania tej piosenki i wszystko będzie dobrze.
- To nie jest takie proste.
- Wiem- przyznałem- Ale im bardziej będziesz wariować, w tym trudniej będzie ci przez to przebrnąć.
- A co ty byś zrobił na moim miejscu?- uniosła się na łokciu, żeby móc spojrzeć na mnie z góry- Przeszukałam już prawie wszystkie zakamarki w tym pokoju i nie mogę znaleźć niczego co dowodziłoby, że to był mój pomysł. Jedyne co mam to gotowy utwór na komputerze, a niemożliwym jest żebyśmy wymyśliły identyczną piosenkę. 
- Może nie jest identyczna. Skąd możesz to wiedzieć?
- Podczas naszej małej pogawędki, Laurą powiedziała, że jestem bezczelna nie zmieniając choćby jednego słowa.
- Dziwne.
 Zmarszczyłem brwi i zacząłem się zastanawiać jak mogło do tego dojść. Sam pamiętam jak pracowała nad tym utworem, gdy byliśmy razem w Szwecji. Nie spuszczałem z niej oka, a jedynymi rzeczami, które miała przy sobie był zeszyt, ołówek i gitara. Jakim cudem miałaby wykraść czyjś utwór? Poza tym kto jak kto, ale ona nie potrzebuje takiej pomocy. Jest na tyle zdolna, że mogłaby napisać hit w dziesięć minut.
 Moje rozmyślania przerwało chyba najgłupsze pytanie jakie kiedykolwiek padło z jej ust.
- Odwiedzisz mnie w więzieniu?
- Kate!- zerwałem się z łóżka i stanąłem obok niego- Nikt nie pójdzie do żadnego więzienia, jasne? 
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale"!- uniosłem się- Powiedz mi jedno. Zrobiłaś to? Ukradłaś tą piosenkę?
- Oczywiście, że nie!- zbulwersowała się.
- To czemu chrzanisz takie głupoty?- rozłożyłem bezradnie ręce- Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Jedyne co dzięki temu osiągniesz, to większa depresja i zwątpienie w samą siebie, a właśnie na tym zależy Laurze. Naprawdę chcesz dać jej taką satysfakcję?
 Dziewczyna wpatrywała się we mnie przez chwilę bez słowa. W końcu wyciągnęła do mnie rękę.
- Przepraszam- pociągnęła mnie na łóżko i usiadła mi na kolanach, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Przymknąłem oczy, kiedy poczułem jej ciepły oddech- Tyle się ostatnio dzieje, że zaczynam świrować. Myślałam, że wszystko się nareszcie ułożyło, ale najwidoczniej nigdy nie będę miała chociaż chwili wytchnienia.
- Damy radę- objąłem ją ramionami w talii- Przeszłaś już tak wiele, więc i to uda ci się przetrwać.
- Jakoś nie wierzę w powiedzenie "co nas nie zabije to nas wzmocni".
- Nie musisz- uśmiechnąłem się do niej ciepło- Pomogę ci. Cały czas będę przy tobie. Nie pozwolę ci upaść. 
- Harry...
Odsunęła się, ujmując moją twarz w swe drobne dłonie. Podążała wzrokiem za opuszkami palców, które błądziły po mych ustach, kościach policzkowych, docierając aż do włosów, gdzie zacisnęła na nich palce. Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło pracować dwa razy szybciej. Jej dotyk był tak delikatny, intymny... odczuwałem go tak jakby był przeznaczony tylko dla mnie.
- Wiesz o czym czasami marzę?- spytała, a ja czekałem aż sama odpowie, za bardzo rozproszony jej ruchami- Chciałabym nigdy nie dorosnąć. Żyć w świecie gdzie wszystko jest proste i jasne. Gdzie nie musiałabym się niczym przejmować, nikomu niczego tłumaczyć. To co bym robiła byłoby wystarczające żeby mnie zrozumieć. Czas by się zatrzymał razem z moimi rozbieganymi myślami. Czułabym się wolna, a jedyną osobą, która mogłaby tego ze mną doświadczyć byłbyś ty- spojrzała mi prosto w oczy, po czym sięgnęła po moją dłoń i położyła ją w miejscu gdzie biło jej serce- Jedyną rzeczą, którą pozostawiłabym niezmienną to to co do ciebie czuję. I choć teraz nie wiem jak to udowodnić, tam potrafiłabym bez wahania oddać ci moje serce, po tym jak rozkochałbyś mnie w sobie do szaleństwa.
 Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałem. Przez chwilę myślałem, że śnię, ale gdy poczułem jej usta na moich wiedziałem, że ta scena to nie tylko wytwór mojej wyobraźni.
- Poczekaj- cofnąłem się, a jej oczy momentalnie zaszły łzami.
- Przepraszam. Nie powinnam. Ja tylko...- próbowała wyswobodzić się z mojego uścisku, ale jej na to nie pozwoliłem. 
- Spokojnie- pogładziłem ją po plecach, przytrzymując w miejscu- Nie zrobiłaś nic złego. Muszę ci najpierw coś wyznać...
- Harry ja...- przerwałem jej, przykładając palec do ust.
- Nic nie mów. Teraz moja kolej, ale najpierw musisz mi obiecać, że nie przestraszysz się tego co usłyszysz. 
- Nie mogę ci tego obiecać.
- Przynajmniej spróbuj, dobrze?
Skinęła lekko głową, a ja wziąłem głęboki oddech.
- Chciałem ci to powiedzieć wcześniej, ale nie dałaś mi dojść do słowa. Jednak tym razem nie dam się tak łatwo. Kate... Kocham cię. Proszę cię tylko nie panikuj- błagałem, kiedy przestała oddychać, a po jej policzkach zaczęły spływać słone krople- Nie mogę dłużej tego dusić w sobie. Zrozum, to dla mnie straszna udręka widzieć jak się nie doceniasz, podczas gdy dla mnie jesteś idealna, pomimo tego, że czasem się nie zgadzamy i doprowadzasz mnie do szału. Kocham cię za to jaka jesteś. Za twoją osobowość, wygląd, talent i poczucie humoru. Za to jak poświęcasz się dla tych, którzy są dla ciebie ważni, bez względu na to czy jest to proste, czy też musisz pokonać wiele przeszkód by im pomóc. Kocham również twoje wady. Maskę, którą zakładasz za każdym razem gdy chcesz coś przede mną ukryć. Albo gdy nie pozwalasz mi do ciebie przyjechać, ponieważ musisz skończyć ważny projekt, a jedyne o czym marzę cały czas, to być blisko ciebie. Nawet gdybym mógł tylko przyglądać ci się z daleka. Kocham cię Kate i nic tego nie zmieni.
- N-nie mogę, nie p-potrafię...- zaczęła się jąkać, nie wiedząc co zrobić.
- Nie mówię tego po to, by usłyszeć to samo- zapewniłem ją- Nie potrzebuję żadnej jasnej deklaracji. Nie musisz wyznać, że też mnie kochasz, nawet jeśli tak czujesz. Poczekam aż będziesz gotowa. Może kiedy twoje życie się nieco uspokoi. Nigdzie mi się nie spieszy. Kiedy znajdziesz dla siebie odpowiedni moment, będę obok. Obiecuję. Jedyne czego pragnę to móc uświadamiać ci ile dla mnie znaczysz bez obawy o to, że uciekniesz.
- Nie ucieknę- przyrzekła- Nigdy.




*Malachit- minerał o ciemnozielonej barwie (w razie gdyby ktoś nie wiedział ;))
*Nie znam się na prawie polskim, a tym bardziej brytyjskim, więc nie czepiajcie się jeśli coś to będę pisać okaże się niezgodne z prawdą. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótki i trochę inny niż zamierzałam na początku, ale z powodu braku czasu musi wam wystarczyć tylko to :( 
Trochę spóźnione, ale szczere życzenia-SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! <3 Xx.