21 lipca 2013

22

Dom One Direction

       To, że po raz kolejny nie wyspałem się przez Kate, która ciągle zaprzątała moje myśli stało się normą i już chyba nikt nie zwraca na to uwagi oprócz jednej... osoby? "Nazywaj mnie jak chcesz. Drugim Ja, sumieniem, wewnętrznym głosem... I tak tu zostanę. Ktoś musi dbać o to, żeby uświadamiać Ci czego pragniesz" Myślałem, że już tu zrobiłeś... "To teraz czas żebym mobilizował Cię do działania!" Powinieneś zawrzeć pakt z Louisem.
  Razem z chłopakami oglądaliśmy jakiś nudny program śniadaniowy, zajadając się wcześniej zrobioną przeze mnie jajecznicą. Wpatrywałem się tępo w ekran telewizora, na którym aktualnie jedna z prowadzących przeprowadzała wywiad z chirurgiem plastycznym na temat "Dlaczego kobiety decydują się na powiększanie piersi?"
- Nie rozumiem ich...- zabrał głos Niall po tym jak usłyszał ile kosztuje taki zabieg- Wydać tyle kasy żeby ktoś Cię pokroił? To jest chore!
- I jeszcze niektóre mówią, że robią to dla nas. Żeby nam się spodobać- dodał drugi i zarazem ostatni zainteresowany jak dotąd programem Liam- Jak niby można lubić coś tak nienaturalnego?
- Właśnie! Powinni tego zakazać!- wtórował mu Horan. Czekałem tylko aż wpadną na pomysł założenia ruchu oporu przeciwko powiększaniu piersi przez kobiety i pójdą z demonstracją pod budynek kliniki chirurgii plastycznej. 
- Ty się tak nie oburzaj Niall. Skąd wiesz, że Gaba nie ma sztucznych cycków?- Zayn zwrócił się do przyjaciela.
- A skąd niby taki pomysł?
- No wiesz...- Malik poprawił się na fotelu- Chyba nikt nie zaprzeczy, że ma czym oddychać...
Niall zrobił się czerwony jak dorodny pomidor i zaczął zaciskać pięści.
- Chcesz mi powiedzieć, że gapisz się na piersi MOJEJ dziewczyny?!
Oficjalnie stwierdzam, że odkąd Niall poznał Gabrysię stał się agresywny i niebezpieczny dla otoczenia. Gdy tylko ktoś nie daj Boże powie coś nie tak na temat jego ukochanej ten od razu jest gotowy mu przywalić. Co ona zrobiła z naszym grzecznym, miłym i kochanym Horankiem?! Niech Malik dziękuje temu swojemu Allahowi za interwencję Liama.
- Wiesz Zayn, że niektóre dziewczyny nie muszą się uciekać do takich metod? A Ty Niall się nie przejmuj...- poklepał przyjaciela po plecach- Powinieneś się cieszyć, że Gaba podoba się innym.
- A z czego tu się cieszyć?- spytał z niedowierzaniem- Nie chcę żeby inni się na nią gapili!
- Popatrz na to z innej strony...- Payne objął go ramieniem i spojrzał w górę jakby nad ich głowami miała pojawić się chmurka, w której zaczną odtwarzać się myśli przyjaciela - Pomyśl sobie jakie to będzie uczucie gdy będziesz z nią szedł za rękę, a inni będą Ci zazdrościć i przeklinać pod nosem, że to oni nie są na Twoim miejscu, podczas gdy ona nawet nie będzie zwracać na nich uwagi.
Blondyn siedział przez chwilę w ciszy i również wpatrywał się w nieistniejący dymek nad nimi przedstawiający sytuację opisaną przez Liama. Patrzyłem na nich jak na idiotów i wywróciłem oczami widząc pojawiający się na ustach Horana uśmiech.
- Nie irytuj się tak Harry- zwrócił mi uwagę Louis widząc moją reakcję- Ty masz tak samo.
- To znaczy?- zmarszczyłem brwi nie wiedząc co ma na myśli.
- Sam nie wyglądasz lepiej gdy rozmyślasz o Kate, a biorąc pod uwagę fakt, że robisz to cały czas, ciągle wyglądasz jak zakochany szczeniak. Jedyna różnica między Tobą, a Niallem polega na tym, że on może się nacieszyć swoim szczęściem, a Ty jak na razie robisz wszystko żeby do tego nie doszło.
- Ile razy jeszcze będziesz mi wypominał akcję ze studia?- posłałem mu sfrustrowane spojrzenie mając nadzieję, że może w końcu odpuści, ale gdzie tam... Gdyby to zrobił nie nazywałby się Louis Tomlinson.
- Aż w końcu do Ciebie dotrze, że to było głupie posunięcie.
- Już dotarło- próbowałem być przekonujący, ale chyba mi nie wyszło.
- Yhym... Jasne... Patrz jak Ci wierzę...
- Przestańcie!- warknął na nas Zayn- Ile można?
- Do skutku- odparł Lou pokazując mu język.
- Liam błagam Cię zrób coś!- poprosił przyjaciela Malik, a ten westchnął ciężko.
- A co ja mogę poradzić na to, że ta dwójka...- wskazał na mnie i Tommo ruchem głowy- Uparła się rozwalić związek Kate i skomplikować jej życie?
- To wcale nie tak!- oburzył się siedzący obok mnie szatyn.
- A jak? Jak chcesz inaczej nazwać fakt, że próbujesz wyswatać Harry'ego z dziewczyną, która ma swoje zasady, a jedną z nich jest to, że nie umawia się z ludźmi, z którymi pracuje? Nie wspominając o tym, że jest w stałym związku...- skrzyżował ręce na piersi i oczekiwał racjonalnej odpowiedzi na swoje pytanie. Zanim któryś z nas zdążył coś powiedzieć, znowu odezwał się Zayn:
- Moim zdaniem powinieneś pogadać z Gabą- zwrócił się do mnie, a Liam posłał mu zdziwione spojrzenie.
- Co takiego?!- nadstawił ucho w jego stronę i czekał aż powtórzy to co przed chwilą powiedział.
- Uspokój się Payne... Nie powiedziałem, że ma dalej zarywać do Kate, tylko żeby pogadał z jej przyjaciółką i dowiedział się czy jest sens...
- I Ty przeciwko mnie?!- oburzył się chłopak.
- Chyba raczej przeciwko Kate...- zauważył Niall.
Nim chłopak zdążył mu odpowiedzieć rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Louis podniósł się leniwie z kanapy i poszedł otworzyć. Po chwili w progu stanęła Gabrysia, a Niall rzucił się na nią niczym wygłodniałe zwierzę. "Zupełnie tak jak Ty ostatnio na Kate" Siedź cicho. 
O dziwo dziewczyna jedynie szybko cmoknęła go w policzek i bez słowa ruszyła w moim kierunku. Stanęła przede mną z rękami założonymi na piersi i przysięgam, że pierwszy raz w życiu czułem się niekomfortowo w jej towarzystwie.
- Możemy pogadać?- spytała stanowczym tonem i wiedziałem, że nie przyjmie odmowy. Skinąłem głową i zaproponowałem żebyśmy poszli do mnie. Minęliśmy zaskoczonego Horana, który odprowadził nas wzrokiem na górę, kompletnie nie widząc co się dzieje i udaliśmy się w kierunku mojego pokoju. Otworzyłem drzwi wpuszczając dziewczynę przodem do środka. Usiadłem na skraju łóżka, a ona znowu stanęła nade mną niczym kat.
- O co chodzi?- odezwałem się i nie sądziłem, że mój głos może brzmieć tak niepewnie.
- Musisz mi coś wyjaśnić, ale najpierw obiecaj mi, że nie powiesz Kate o tej rozmowie.
Spojrzałem na nią lekko skonsternowany. Co takiego miała zamiar mi powiedzieć? Przygryzłem dolną wargę zastanawiając się przez chwilę czy się na to zgodzić, ale prawda jest taka, że zrobiłbym wszystko byleby tylko ktoś powiedział mi co robić z dziewczyną, która zawładnęła moimi myślami "I nie tylko..."
- Obiecuję. Więc?

       Usiadłam obok Harry'ego na łóżku i nerwowo bawiłam się swoimi palcami. W mojej głowie pojawiały się najróżniejsze scenariusze co Kate zrobi ze mną gdy dowie się, że rozmawiałam ze Styles'em. Nie trudno się domyślić, że żaden z nich nie był zakończony happy endem. Zerknęłam na niego kątem oka. Wyglądał kiepsko. Podkrążone oczy świadczyły o tym, że ostatnio się nie wysypia, potargane włosy, które nijak nie przypominały jego słodkich loczków, a smutek wymalowany na twarzy bił od niego na kilometr. To się chłopak wkopał...
- Przyszłam tutaj, ponieważ nie mogę patrzeć jak oboje się męczycie...- zaczęłam, ale chłopak od razu mi przerwał.
- Co? Jak to? Oboje? To znaczy, że Kate... Ona też... Czyli może jednak...- położyłam mu dłoń na ustach aby siedział cicho.
- Dasz mi skończyć?- dopiero gdy pokiwał głową, opuściłam rękę i kontynuowałam- Nie twierdzę, że Kasia chodzi ostatnio przybita z Twojego powodu, ale na pewno coś jest nie tak. Mimo, że próbuje to ukryć, mnie nie oszuka. Coś się dzieje w tej jej popieprzonej główce i nie sadzę żeby było to coś pozytywnego...
- Sugerujesz, że zwariowała?- zmrużył oczy zastanawiając się nad sensem mojej wypowiedzi.
- Co? Nie!- zaprzeczyłam- Nie o to mi chodziło! Raczej o to, że...- przygryzłam wargę i zastanawiałam się jak ubrać w słowo to co miałam na myśli- Po prostu mam wrażenie, że ostatnio cała radość z niej wyparowała. Zachowuje się tak jakby przechodziła jakieś załamanie nerwowe odkąd... Odkąd was poznała- dokończyłam szybko, a chłopak zmarszczył czoło.
- Ona nie jest szczęśliwa- stwierdził pewnym siebie głosem.
- A skąd Ty to niby wiesz?- uniosłam do góry brwi ze zdziwienia- Przecież...
- Powiedziała mi to- odwrócił głowę w moją stronę, a mi oczy wyszły z orbit.
- Jak to? Kiedy?
- Wczoraj. W ramach nagrody za nagranie pierwszego singla mogliśmy zadać jej po jednym pytaniu. Ja zapytałem się o to czy jest szczęśliwa, a ona powiedziała, że nie. 
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Jak to możliwe, że jemu powiedziała to ot tak, a ja musiałam wyciągać to z niej niemal siłą? Oczywiście wiedziałam o tym wcześniej, ale chciałam żeby sama mi o tym powiedziała żebym mogła "oficjalnie" jej pomóc. 
- Mówiła coś jeszcze?- chłopak pokręcił przecząco głową. Zastanawiałam się chwilę nad tą całą sytuacją i cicho westchnęłam- Nie ukrywam, że dziwi mnie fakt iż nie masz żadnej śliwy pod okiem po tym jak próbowałeś ją pocałować wbrew jej woli, niemniej jednak bardziej jestem zaskoczona jej wyznaniem. I to jeszcze przy tylu, w gruncie rzeczy, obcych osobach.
- Powiedziała Ci co się stało w studiu? I jak to wygląda z jej perspektywy?- spytał niepewnie jakby nie był do końca przekonany czy chce usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie.
- Nie przejmuj się Harry...- położyłam dłoń na jego ramieniu i delikatnie je ścisnęłam- Gdy następnym razem się zobaczycie nie powinna Ci zrobić krzywdy. Choć w sumie z nią to nigdy nic nie wiadomo...- puściłam do niego oczko, a on delikatnie się uśmiechnął.
- Coś o tym wiem...- westchnął ciężko i przeczesał swoje nie-loki palcami.
- Harry?
- Tak?- spojrzał na mnie oczami pełnymi wszystkich negatywnych emocji jakie świat widział, a ja poczułam jak serce ściska mi się z żalu. Jeszcze nigdy nie było mi szkoda nikogo kto zadurzył się w Kasi tak jak jego.
- Czemu chcesz akurat ją?- słowo "zaskoczony" nie do końca opisywało to jak teraz wyglądał Styles.
- Mogłabyś nieco sprecyzować swoje pytanie?- poprosił, a ja uśmiechnęłam się do niego, widząc jego zakłopotanie.
- Chodzi mi o to, że niedługo będziesz mógł mieć każdą dziewczynę. W końcu będziesz Harry'm Styles'em z One Direction, a Ty musiałeś uczepić się akurat jej. Czemu?
- Sam się nad tym zastanawiam. To chyba nie jest normalne żeby zako...- ugryzł się szybko w język nim dokończył ostatnie słowo- Żeby mieć fioła na punkcie osoby, która doprowadza Cię na skraj załamania nerwowego niemal za każdym razem kiedy ją spotykasz, prawda?
- Fakt- zaśmiałam się pod nosem- To nie jest normalne, ale szczerze to nie uważam żeby którekolwiek z was takie było- poklepałam go pocieszająco po plecach, a on wywrócił oczami.
- Dzięki... Ty to potrafisz podnieść człowieka na duchu.
- Nie ma za co. Poza tym powinieneś się cieszyć. Kasia twierdzi, że normalność jest...
- Mainstremowa- dokończył za mnie.
- Dokładnie- uśmiechnęłam się- To czemu w takim razie ona?
Harry zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią i wzruszył ramionami.
- Może dlatego, że nie patrzy na mnie przez pryzmat tego kim mogę się stać, czyli gwiazdy  tylko tego kim jestem teraz. Myślę, że będzie jedną z nielicznych osób, które będą postrzegać mnie jako normalnego chłopaka, a nie członka zespołu. Poza tym jest inna. W pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście. Jest w niej coś co powoduje, że przyciąga mnie jak magnez i nie mogę zrobić nic żeby temu zapobiec. No a o tym, że jest zajebiście seksowna chyba nie muszę wspominać...
- Wkopałeś się Harry...- podsumowałam jego stan umysłu.
- Wiem. Chyba to sobie w końcu uświadomiłem. Wiesz to dziwne...
- Ale co?
- Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem nie myślałem o niej tak ja teraz.
- To znaczy?- zmarszczyłam brwi próbując rozgryźć o co mu chodzi.
- Nie zastanawiałem się jaka jest. Uznałem ją po prostu za kolejną fajną laskę i tyle. A teraz... Zrobiłbym dosłownie wszystko żeby dowiedzieć się o niej jak najwięcej i ją poznać. Ta dziewczyna to chodząca zagadka, a ja postawiłem sobie za cel żeby odkryć jej tajemnicę. Żeby mogła być znów szczęśliwa. Tak jak na tym zdjęciu, które stoi u was na komodzie.
Patrzałam na niego mile zaskoczona. Ostatecznie nie często spotyka się kogoś, komu zależy na szczęściu drugiej osoby tak po prostu. Bez żadnych korzyści dla siebie samego. 
- To piękne...- powiedziałam bardziej sama do siebie niż do niego-Nigdy nie słyszałam żeby komuś tak zależalo na jej dobru. Ludzie zawsze starają się ja tylko wykorzystać, nie zwracając uwagi na jej uczucia. 
- Naprawdę?
- Tak. Nawet w Polsce, kiedy chodziłyśmy razem do szkoły wszyscy chcieli się z nią przyjaźnić tyko dlatego, że była popularna, a ona w pewnym sensie dawała się wykorzystywać. Za bardzo ufała ludziom. Teraz to się zmieniło.
- Teraz nie ufa nikomu...- zauważył choć nie miał do końca racji.
- Ufa. Mi, Savanowi, Ed'owi, Tomkowi...
- Ale nie mi...- szepnął smutnym głosem, a mi niemal łzy stanęły w oczach.
- Może się to zmieni, jeśli uzna, że jesteś godny jej zaufania- starałam się go pocieszyć, ale chyba na niewiele się to zdało- Daj jej trochę czasu i nie rób nic na siłę. Postaw się czasem na jej miejscu. Nastolatka w świecie dorosłych, która musi sama sobie ze wszystkim radzić. To nie jest proste. 
Harry już nic nie odpowiedział, a ja westchnęłam przytulając go aby dodać mu trochę otuchy, Chłopak lekko mnie uścisnął, ale zaraz mnie puścił.
- Muszę uważać bo jakby wkroczył tu teraz Horan to by mnie zabił...
Zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie mojego kochanego zazdrośnika, który sam wymierza karę swojemu przyjacielowi za to, że ten mnie tylko przyjacielsko przytulił. 
- To nie jest śmieszne Gaba...- ostrzegł mnie podnosząc palec do góry, a ja uniosłam ręce w geście obronnym udając, że to nie moja wina i nie wiem o co chodzi. Nagle przypomniałam sobie jeden z głównych powodów, dla których tu tak naprawdę przyszłam. Sięgnęłam po moją torebkę i wyciągnęłam z niej duży portfel. Wyjęłam z niego dwa nieduże kartoniki i podałam je Harry'emu. 
- Masz.
- Co to?- spytał zaskoczony i zaczął im się przyglądać.
- Bilety na koncert, które dałeś Kasi na urodziny.
- Czemu mi je dajesz?
- Poprosiła żebym Ci je oddała- wyjaśniłam- Powiedziała, że sama tam nie pójdzie, a ja już jestem umówiona z Niallem- wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku drzwi. Zanim wyszłam z pokoju, zerknęłam na Styles'a przez ramię i uśmiechnęłam się niewinnie- Ale wiesz...- zaczęłam, a chłopak od razu podniósł na mnie wzrok- Ona naprawdę BARDZO chciała iść na ten koncert. Szkoda, że nie ma z kim...- puściłam do niego oczko i zamknęłam za sobą drzwi, modląc się, aby zrozumiał moją aluzję.

Hyde Park

       Po wyjściu z restauracji zdecydowaliśmy się z Gabą pójść na spacer. Krążyliśmy po parku podziwiając zimowy krajobraz jednocześnie rozmawiając na przeróżne tematy. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi kiedy trzymałem moją ukochaną za rękę pokazując wszystkim dookoła, że to ja jestem tym szczęściarzem. "Zupełnie tak jak mówił Liam". 
- Mogę Cię o coś zapytać?- odwróciłem się w jej stronę, a ona przytaknęła- O czym rozmawiałaś dzisiaj z Harry'm?- dziewczyna zerknęła na mnie i zaśmiała się cicho pod nosem.
- Zazdrosny?- uśmiechnęła się zadziornie, a ja westchnąłem widząc jej rozbawienie na twarzy.
- Oj tam zaraz zazdrosny... Po prostu chciałbym wiedzieć co musiałaś tak pilnie omówić ze Styles'em, że nie mogłaś się nawet ze mną porządnie przywitać...- odparłem smutno, a ona zatrzymała się przede mną zagradzając mi drogę. Objęła moją szyję dłońmi i popatrzyła prosto w oczy.
- Kasia poprosiła żebym oddała mu bilety na koncert. Poza tym chciałam się dowiedzieć jak bardzo zawróciła mu w głowie. To wszystko- wzruszyła ramionami i uważnie obserwowała moją reakcję. Objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej do siebie.
- I tylko dlatego nie dostałem porządnego buziaka?!- oburzyłem się i pokręciłem z niedowierzaniem głową.
Gaba pociągnęła mnie lekko w dół, sama stając na palcach i złożyła długi, namiętny pocałunek na moich ustach. Byłem tym nieco zaskoczony, ale takie niespodzianki może robić mi co chwilę. Niechętnie pozwoliłem jej oderwać się od moich warg. Spojrzałem na nią z góry, a na jej policzkach dostrzegłem pojawiające się rumieńce. Przytuliłem ją mocno, całując w czubek głowy.
- Tak lepiej- odezwałem się i usłyszałem ten słodki śmiech, który stanowił dla mnie najpiękniejszą melodię świata. 
  Z racji tego, że zaczęło się już ściemniać, a temperatura znacznie się obniżyła, postanowiliśmy ostatni raz przejść się wokół parku. Gaba szła obok mnie wtulona w mój bok, a ja obejmowałem ją ramieniem co chwilę szepcząc jej coś do ucha, za co w ramach nagrody posyłała mi niewinny uśmiech i składała krótkie pocałunki na moim policzku.
- Rozmawiałeś dzisiaj na mój temat z chłopakami?- zapytała nagle, a ja zastanawiałem się skąd to pytanie.
- W pewnym sensie. A co?- dziewczyna wzruszyła ramionami i na chwilę się zamyśliła.
- Miałam wrażenie, że jakoś dziwnie mi się dzisiaj przyglądają...
- Zabiję ich...- zacisnąłem pięści i usta, które teraz stanowiły jedną wąską linię. Gaba spojrzała na mnie zdziwiona, oczekując moich wyjaśnień- Bo widzisz... Oglądaliśmy dzisiaj program na temat operacji plastycznych i coś tam wspominali o powiększaniu piersi przez kobiety. Ja z Liamem się oburzyliśmy, a Zayn wypalił, że przecież nie wiem czy...- ucichłem, ale dziewczyna chciała usłyszeć resztę.
- Czy co?
- No czy Ty... Czy Twoje...- zacząłem się jąkać- Jejku... Czy Twoje piersi są naturalne bo jak to stwierdził Malik "masz czym oddychać".
Gaba stanęła w miejscu i uważnie mi się przyglądała. Nerwowo zacząłem stąpać z nogi na nogę czekając na to jak zareaguje. Po co ja się w ogóle odzywałem? Jaki ze mnie idiota! Brunetka opuściła w dół głowę i po chwili wpatrywania się w zaśnieżony chodnik wybuchneła śmiechem. Skonsternowany stałem na środku ścieżki nie wiedząc co się dzieje. Sądziłem raczej, że dostanę po twarzy albo coś w tym stylu, ale ona stała i się śmiała. Gdy w końcu się uspokoiła podeszła do mnie i starła kilka łez, które spływały po jej policzkach z rozbawienia.
- Czyli Zayn uważa, że moje piersi są sztuczne, tak?- niepewnie przytaknąłem, a ona znowu parsknęła śmiechem- A to dobre...- pokręciła z niedowierzaniem głową- Możesz mu powiedzieć, że żaden chirurg nie ingerował w mój wygląd jeśli tak bardzo go to interesuje.
- Przepraszam ja...
Chciałem się jakoś wytłumaczyć z tej beznadziejnej sytuacji, ale nagle usłyszałem za plecami jak ktoś woła moje imię. Zerknąłem przez ramię i zauważyłem kilka dziewczyn, które zmierzały w naszym kierunku. Skąd one mnie znały? Po chwili uzyskałem odpowiedź na moje pytanie.
- Ty jesteś Niall Horan?- spytała jedna z nich.
- Ten z One Direction?- dodała druga. Skinieniem głowy potwierdziłem ich przypuszczenia, a one zaczęły niemal skakać w miejscu. Każda wyciągnęła z torby mały notes i długopis wyciągając go do mnie.
- Możemy poprosić o autograf?
Byłem w takim szoku, że nie mogłem nic powiedzieć. Przez chwilę zastanawiałem się co mam napisać. Ostatecznie zdecydowałem się na imię i nazwisko i powtórzyłem tą czynność dwa razy. Oddałem dziewczynom ich własność i uśmiechnąłem się promiennie jednak moja mina zrzedła gdy jedna z nich postanowiła zadać kolejne pytanie.
- To Twoja dziewczyna?- wskazała palcem na Gabę, która cały czas stała za mną i przyglądała się wszystkiemu.
- Yyy... To jest moja...
- Koleżanka- dokończyła za mnie i uśmiechnęła się promiennie, jednak wiedziałem, że nie był to do końca szczery uśmiech. Dziewczyny popatrzyły po sobie i równocześnie rzuciły ciche "Jasne..." po czym podziękowały za podpis i poszły w swoją stronę. Odwróciłem się w kierunku mojej dziewczyny, która stała z rękoma schowanymi w kieszeniach i głową spuszczoną w dół. 
- Gaba ja...- zacząłem, ale od razu mi przerwała.
- Wiem Niall. To było niespodziewane. Nie musisz mi się tłumaczyć- uśmiechnęła się smutno i podeszła do mnie wolnym krokiem- Możesz mnie odprowadzić do domu?

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Nic tak nie odpręża człowieka jak godzina biegania. Zapewne moja przyjaciółka miałaby inne zdanie na ten temat, ale ona generalnie jest typem człowieka, który za jedyny, sensowny wysiłek fizyczny uważa całodniowe chodzenie po sklepach. Raz wybrałam się z nią na taki wypad i przyżekam, że mniej zmęczyłabym się przebiegając maraton. Dwa razy. Wykorzystując fakt, że mieszkam na trzecim piętrze, wbiegłam na górę dokańczając mój codzienny trening z uśmiechem na twarzy. Oparłam się wykończona o poręcz i pochyliłam się ciężko oddychając.
- Zmęczona?- usłyszałam charakterystyczny, ochrypły głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby.
- Co tu robisz?- spytałam nie zmieniając swojej pozycji.
- Ciebie również miło widzieć Kate.
Zacisnęłam pięści i wyprostowałam się. Styles stał bokiem oparty o ścianę koło moich drzwi i intensywnie mi się przyglądał. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i wyjęłam klucze z kieszeni sportowej kurtki. Przekręciłam kilka razy zamek i wparowałam do środka próbując zamknąć za sobą drzwi, ale chłopak uniemożliwił mi ten manewr przytrzymując je.
- Czego chcesz?
- Mogę wejść?
- Nie- odpowiedziałam zimnym  i stanowczym tonem.
- Czemu?- spytał, a ja nie wierzyłam, że jest tak bezczelny.
- Czy to nie Ty mi ostatnio uświadomiłeś, że na za dużo wam pozwoliłam i powinnam ograniczyć z wami kontakty, a szczególnie z Tobą do niezbędnego minimum?
Przyrzekam, że gdybym mogła zabijać wzrokiem ze Styles'a nic by nie zostało. Sądziłam, że odpuści, ale jak już wcześniej miałam okazję się przekonać, to nie było w jego stylu. Chłopak szarpnął mocno za klamkę i otworzył drzwi na oścież, wchodząc do środka pomimo moich protestów. Nie fatygując się zdjęciem swoich przemoczonych butów, poszedł do salonu i usiadł na środku kanapy.
- Przyjechałem żeby zabrać Cię na koncert. Nie słyszałaś jak Louis mówił, że nie należy oddawać, ani rezygnować z prezentów urodzinowych?- bezczelny uśmieszek, który nie schodził z jego twarzy doprowadzał mnie do szału.
- Nigdzie nie jadę, a już na pewno nie z Tobą- założyłam ręce na piersi chcąc mu pokazać, że to moja ostateczna decyzja.
- A właśnie, że tak- podniósł się do góry i ruszył w moją stronę.
- Nie!- odpowiedziałam cofając się o krok.
- Tak- odparł spokojnie, podchodząc coraz bliżej.
- Nie...- mój głos już nie był taki pewny kiedy znowu dane mi było poczuć jego perfumy, od których momentalnie kręciło mi się w głowie.
- Nie bądź taka zadziorna...- nachylił się i szepnął mi do ucha- Idź się wyszykuj, a ja tu poczekam.
Patrzyłam na niego sfrustrowana, wiedząc, że zrobię to co mi kazał. Jak to w ogóle możliwe, że tak łatwo potrafię mu ulec?
- Cholera Styles!- sięgnęłam do tyłu głowy i zdjęłam gumkę, która ciasno zaciskała się na moich włosach, rozpuszczając je i przeczesują palcami. Chłopak przygryzł dolną wargę i stał chwilę bez ruchu- Przepuść mnie!- odsunęłam go od siebie i zdejmując po drodze kurtkę rzuciłam ją na fotel, po czym zamknęłam się w łazience i osuwając się na podłogę zastanawiałam się co mam teraz zrobić.

   Wyszłam z pod prysznica, owijając się mocno ręcznikiem. Oczywiście zdenerwowana widokiem chłopaka o kręconych włosach zapomniałam o tym żeby zabrać ze sobą czyste ubrania. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i ostatni raz poprawiając moje skąpe okrycie otworzyłam szybko drzwi i pobiegłam do swojego pokoju. Usatysfakcjonowana tym, że nie wpadłam na niego po drodze, otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać jej zawartość. Wyjęłam z niej moje ulubione burgundowe spodnie i białą, zwiewną koszulkę. Włosy przeczesałam kilka razy dłonią pozwalając im samym wyschnąć, a makijaż ograniczyłam do nałożenia tuszu na rzęsy co i tak okazało się dla mnie nie lada wyczynem. Zerknęłam ostatni raz w lustro, po czym wyszłam z pokoju. Styles leżał na kanapie i bawił się swoim telefonem.
- Idziemy?- odezwałam się oschle, a on w mgnieniu oka był już na nogach. Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnął się łobuzersko, na co ja wywróciłam oczami.
- To będzie niezapomniany wieczór- stwierdził podchodząc do mnie i jeszcze raz uważnie badając mnie wzrokiem.
- Prędzej uwierzę, że to będzie najgorszy błąd mojego życia- prychnęłam zakładając czarne botki na niewysokim obcasie i skórzaną kurtkę podszytą futerkiem.
- Kate, Kate, Kate...- zaczął kręcąc z politowaniem głową- Czy ja Ci już kiedyś nie obiecałem, że znajomość ze mną, a więc i wszystko to co jest z nią związane będzie najlepszym błędem Twojego życia?
Ponownie wywróciłam oczami, nie komentując jego wypowiedzi i wypchnęłam go z mieszkania chcą jak najszybciej dostać się do miejsca gdzie miał obyć się koncert. "To będzie noc!" Nie wątpię. 

O2 Academy Oxford, Oxford

       Dzięki temu, że Kate w zadziwiająco szybkim tempie była gotowa do wyjścia przyjechaliśmy dwadzieścia minut przed rozpoczęciem koncertu mimo tego, że odbywał się on poza Londynem. Z racji tego, że mieliśmy bilety vip'owskie nie musieliśmy czekać w kolejce i od razu zostaliśmy wpuszczeni do środka. Złapałem dziewczynę za rękę ciągnąc ją na nasze miejsca. Po przedarciu się przez zgromadzony tłum dotarliśmy do naszej loży, z której mieliśmy idealny widok na scenę będą jednocześnie niewidocznymi dla innych. 
- Widzę, ,że pomyślałeś o wszystkim kiedy kupowałeś bilety...- Kate zwróciła się do mnie omiatając wzrokiem pomieszczenie. Zdjęła swoją kurtkę i rzuciła ją na jedno z krzeseł ustawionych wokół małego stolika. Zrobiłem to samo co ona i usiadłem na niedużej skórzanej kanapie przyglądając się jej. Nerwowo bawiła się pierścionkiem zerkając na scenę, na której miał za chwilę pojawić się jej ulubiony zespół. Była tak przejęta, że nawet nie zauważyła kiedy podszedłem do niej o tyłu i położyłem dłonie na jej talii. Dopiero kiedy szepnąłem żeby się odprężyła podskoczyła jak oparzona i kazała mi zabierać ręce. Miałem wielką ochotę się zaśmiać, ale jakimś cudem się powstrzymałem. Minęła mnie i zajęła moje wcześniejsze miejsce, a ja przysiadłem zaraz obok niej. 
- Wiedziałeś, że to się tak skończy, prawda?- spytała nie zaszczycając mnie swoim przenikliwym spojrzeniem.
- Nie wiem o co Ci chodzi...
- Nie kłam Styles- zagroziła mi- Dobrze wiedziałeś, że nawet gdyby Tomek był w Anglii nie przyszedłby tu ze mną bo nie lubi muzyki, a to że Gaba będzie miała inne plany było łatwe do przewidzenia. Z Savanem mogłeś się bez problemu dogadać żeby też mi odmówił. Podobnie jak z Ed'em.
Czułem jak zimny pot oblewa moje ciało i zaczynam drżeć. Skąd ona to wszystko wiedziała? Przecież niemożliwe żeby Louis się jej wygadał. "A to inteligentna bestia!" Co do tego, że inteligentna to się zgadzam, ale że bestia to niekoniecznie.
- Zawsze mogłaś się nie zgodzić- zaznaczyłem, a ona spojrzała mi prosto w oczy. Nie wiem czy tylko ja miałem wrażenie, że zaraz dojdzie do wyładowań elektrycznych między nami i cały budynek pójdzie z dymem, ale mało mnie to obchodziło. Kate otworzyła usta żeby się odezwać, ale nie dane było jej powiedzieć ani słowa gdy tłum zaczął głośno krzyczeć, a na scenę wyszedł zespół. Przez następne dwie godziny brunetka śpiewała sama do siebie nie odrywając wzroku od szalejących na scenie chłopaków, a ja od niej, napajając się jej beztroskim widokiem. 

  To było niesamowite! Już nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam tak dobre show. Atmosfera była nieziemska. Wszyscy skakali, śpiewali i tańczyli w rytm granych utworów. Właśnie tak wyobrażam sobie prawdziwy koncert. Bez zbędnych dodatków. Tylko muzyka i szalejący tłum. 
 Wzięłam swoje rzeczy i podążałam za Styles'em w kierunku wyjścia, ale on nagle złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w przeciwnym kierunku.
- Ej! Co Ty robisz?- spytałam zatrzymując się w miejscu i próbując dowiedzieć się co się dzieje. Obrócił się w moją stronę i puścił do mnie oczko.
- Spełniam Twoje marzenia...
Chłopak znowu pociągnął mnie za sobą nie zwracając uwagi na moje groźby. Po chwili znaleźliśmy się na tyłach budynku gdzie znajdowały się garderoby. 
- Styles mów co się dzieje!- warknęłam na niego, ale on w ogóle nie zareagował. Zamiast tego stanął przed jednymi z drzwi i pokazał jakiś papierek ochroniarzowi. Ten przyjrzał mu się dokładnie, po czym z uśmiechem na ustach wpuścił nas do środka. Weszłam za Loczkiem i nie wierzyłam własnym oczom. W pomieszczeniu siedział cały zespół The Kooks, a główny wokalista Luke Pritchard zauważając nasze przybycie, podszedł do nas i mocno mnie uściskał.
- Ty pewnie jesteś Kate!- odezwał się lustrując mnie wzrokiem, a ja jedynie przytaknęłam- Słyszałem, że jesteś naszą największą fanką. Prawda?- i znowu tylko skinięcie- Coś mało mówna jesteś...- zaśmiał się i objął mnie ramieniem. 
Poprowadził mnie w stronę wielkiej kanapy i posadził obok głównego gitarzysty Hugh'a Harris'a.
- Podobno grasz na gitarze?- zagadał, a ja w końcu zebrałam się w sobie i wyrzuciłam z siebie jakże wymowne "Tak". Mężczyzna sięgnął za mebel i podał mi swój instrument- Zagrasz nam coś?
Wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Kątem oka widziałam, jak ten cholerny, przebiegły Styles, który mnie tu sprowadził naśmiewa się ze mnie. Ja mu zrobię jak tylko stąd wyjdziemy!
- Twój chłopak mówił też, że masz świetny głos- Luke ruchem głowy wskazał na Loczka- Musisz ze mną zaśpiewać!
- To nie jest mój chłopak!- niemal krzyknęłam co wywołało salwę śmiechu, a mężczyzna pochylił się w moją stronę.
- Jeszcze. Muzyka potrafi zbliżać ludzi...- puścił do mnie oczko i oparł się z powrotem na swoim krześle- To co śpiewamy?
Nim się zorientowałam główny wokalista zaczął pierwszą zwrotkę utworu "Sway", a ja przygrywałam mu na gitarze. Siedzący obok mnie Hugh namówił mnie żebym zaśpiewała razem z nimi refren, a gdy nadszedł czas na drugą część utworu w pomieszczeniu rozbrzmiewał już tylko mój głos i dźwięki gitary. Na sam koniec dołączyła się reszta zespołu i moją małą solówką na gitarze zakończyliśmy nasz występ. 
- Wow! Jesteś niesamowita!- odezwał się Paul Garred.
- Byłaś lepsza od nas!- wtórował mu Harris.
- Chłopaki chyba czas iść na emeryturę...- zażartował Pritchard, a oni teatralnie wzdychając przyznali mu rację.
  Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut, aż w końcu menadżer zespołu upomniał ich, że muszą się zbierać. Pożegnałam się z każdym całusem w policzek i wraz ze Styles'em wyszliśmy na korytarz. Zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia, kiedy z garderoby wychylił się jeszcze na chwilę Luke i krzyknął.
- Harry!- chłopak obrócił się słysząc swoje imię- Dbaj o nią!
Loczek obiecał się mną "zająć" i łapiąc mnie znowu za rękę poprowadził do swojego samochodu oczywiście nie pozwalając mi się wyswobodzić z jego uścisku.

       Co chwilę zerkałem na Kate, która uparcie walczyła ze snem. To co wyczyniała żeby tylko nie zamknąć powiek na dłużej niż dziesięć sekund przechodziło ludzkie pojęcie. Nie byłem w stanie się nie uśmiechać widząc jej zawziętość.
- Idź spać. Obudzę Cię jak dojedziemy- odezwałem się, ale ona pokręciła przecząco głową- Ale Ty jesteś uparta...
- Ty też- odpowiedziała zmęczonym głosem i ziewnęła- Nie wierzę, że to mówię, ale możemy pogadać?
- A o czym?- obróciłem na chwilę głowę żeby na nią spojrzeć. Siedziała na fotelu bokiem, opierając się plecami o drzwi samochodu.
- Może o tym, że powinieneś patrzeć na drogę, a nie na mnie żebyśmy dotarli żywi do Londynu?- zapytała z ironią, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Z nikim nie jesteś tak bezpieczna jak ze mną- odparłem, na co ona prychnęła pod nosem.
- Wolę nie ryzykować, więc z łaski swojej patrz przed siebie- wskazała palcem na przednią szybę, a ja niechętnie obróciłem głowę w tamtą stronę.
- Jak sobie Pani życzy! To o czym chcesz pogadać?
- Nie wiem...- wzruszyła ramionami i oparła głowę o zagłówek- Lubisz jeździć?
- Lubię- odpowiedziałem, siłując się z samym sobą, aby na nią nie spojrzeć i zobaczyć jej reakcję- Zwłaszcza kiedy to jest jakaś długa podróż. Sam decyduję gdzie i którędy chce jechać. Zapominam wtedy o problemach i wszystko wokół mnie skupia się tylko na tym jednym zadaniu. Nic innego się nie liczy. Czuję się wtedy jak wolny człowiek. Wiesz o co mi chodzi?- zerknąłem na nią kątem oka, a ona niepewnie pokręciła głową.
- Chyba... Nigdy nie prowadziłam samochodu, więc nie wiem jakie to uczucie...
- Nauczę Cię- powiedziałem pewny tego, że to kiedyś to nastąpi, jednak szybko przypomniałem sobie, że Kate nie lubi gdy ktoś jej mówi co ma robić- Jeśli tylko będziesz chciała oczywiście...- dodałem szybko, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu- Lepiej opowiedz jak podobał Ci się koncert i spotkanie z The Kooks- zagadnąłem zmieniając temat i to wystarczyło żeby brunetka miała zajęcie na resztę naszej podróży. Opowiadała o tym wydarzeniu z taką pasją i zaangażowaniem, że nawet dziecko zorientowałoby się jak bardzo kocha muzykę. Poruszyła każdy najdrobniejszy szczegół po raz kolejny udowadniając, że jest najlepsza w te klocki i jednocześnie zaskakując mnie swoją rozległą wiedzą na ten temat. Pomimo tego, że nie zabierałem za często głosu, nie przeszkadzało mi słuchanie jej wspaniałego głosu i odtwarzanie w myślach jego barwy gdy śpiewała wraz z zespołem jeden z ich utworów. Zdecydowanie była to najlepsza podróż samochodem w moim życiu.

17 lipca 2013

NOWY ROZDZIAŁ!

Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych rozdział pojawi się dopiero w niedzielę. W ramach rekompensaty kilka informacji będzie w następnym rozdziale :)

1. Czy fanki 1D dowiedzą się kim jest Gaba?
2. Na żywo! Prosto z Londynu! Koncert zespołu The Kooks, na którym pojawi się sama Kate G i...
3. Męskie rozmowy na temat kobiecych piersi w wykonaniu chłopców z One Direction.

PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE!!!

Xx.

7 lipca 2013

21

Mieszkanie Kasi i Gaby

       Zaczynam się gubić w tym wszystkim. Impreza u chłopaków wypadła świetnie i nikt nie dowiedział się, że była na niej sama Kate G. Co więcej wydaje mi się, że ona też dobrze się bawiła, ale czemu wyszła zaraz po północy? Gdy do niej zadzwoniłam, lekko bełkocząc oznajmiła, że źle się poczuła i postanowiła wracać do mieszkania. Może i bym w to uwierzyła, ale dziwne zachowanie Harry'ego, który przez resztę nocy nie zszedł na dół, a na pytanie Niall co się dzieje powiedział, że nie chce nikogo widzieć "chyba, że będzie to Kate" utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak. Co więcej tylko ich dwójki nie było na wspólnym odliczaniu ostatnich sekund starego roku. Kolejną rzeczą nadającą się do zapisania na listę "Dziwactwa ostatnich kilku dni" jest fakt, że Kasia w ogóle nie wychodzi ze swojej samotni (czyt. jej pokoju) tylko brzdąka coś na gitarze i podśpiewuje od czasu do czasu. Pora na małą interwencję...
- Kasia...- zapukałam lekko, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi- Mogę wejść?
Po odczekaniu jakiejś minuty pociągnęłam za klamkę, a drzwi ustąpiły. Weszłam do pokoju przyjaciółki, który pogrążony był w absolutnej ciemności przez zasłonięte granatowe zasłony, które nie pozwalały słońcu dostać się do pomieszczenia. Po kilku sekundach mój wzrok przyzwyczaił się do panującego mroku i zobaczyłam współlokatorkę leżącą na brzuchu z twarzą schowaną w poduszce. Ruszyłam w jej stronę, ale od razu wpadłam na leżący na podłodze futerał od gitary. Przeklinając cicho pod nosem podjęłam kolejną próbę zbliżenia się do brunetki i tym razem obyło się bez uszczerbku na moim zdrowiu. Przysiadłam na skraju łóżka i chciałam odgarnąć jej włosy, ale mi na to nie pozwoliła.
- Nie ruszaj moich włosów- powiedziała niewyraźnie ciągle ukrywając swoją twarz- Wiesz, że tego nie lubię.
- To spójrz na mnie- odparłam łagodnie, a Kasia niechętnie obróciła się na bok i zerknęła na mnie przekrwionymi oczami- Płakałaś?- spytałam zdziwiona kładąc się obok niej. Pokręciła przecząco głową i przymknęła na chwilę powieki, ale zaraz je otworzyła.
- Nie śpię ostatnio dobrze...- wyjaśniła smutnym głosem i skupiła swój wzrok na kawałku kołdry, którym się bawiła.
- Co się stało? Harry Ci coś zrobił?
Przyjaciółka podniosła się na łokciu, przecząco kręcąc głową.
- Nie! Nic mi nie zrobił! To moja wina...- spuściła głowę i westchnęła ciężko. 
Cisza, która wypełniała pokój była wręcz przerażająca w połączeniu z panującą tu ciemnością i dziewczyną siedzącą na środku łóżka. Wyglądała jak wyjęta z jakiegoś horroru z nieumytymi włosami, ubrana w za duży szary dres. Wpatrywałam się w nią uważnie próbując dostrzec jakąś zmianę w jej postawie, ale ona była jak słup soli. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam zadzwonić do Tomka, ale i tak nie byłby w stanie mi pomóc gdyż jest w Paryżu. Nagle usłyszałam jak gdzieś w rogu pokoju dzwoni telefon przyjaciółki. Sądziłam, że jakoś zareaguje, ale ona dalej trwała w tej samej pozycji. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po komórkę. Zdziwiło mnie gdy na wyświetlaczy zobaczyłam kilkadziesiąt nieodebranych połączeń i sms'ów od tego samego, nieznanego numeru. 
- Nie odbierzesz?- oczekiwanie jakiejkolwiek reakcji było bezsensowne, więc odblokowałam urządzenie i zaczęłam przeglądać nieprzeczytane wiadomości od nieznajomego.

"Kate odbierz. Harry x."
"Musimy porozmawiać... Harry x."
"Proszę, powiedz, że dotarłaś cała do domu. Harry x."
"Nie możemy udawać, że nic się nie stało. Zadzwoń. Harry x."
"Błagam Cię... Harry x."
"Kate, kurwa odbierz ten telefon! Harry x."
"Przepraszam! Nie chciałem się unosić. Odezwij się. Harry x."

Oczy miałam wielkości pięciozłotówki, gdy czytałam pozostałe wiadomości. Każda była o podobnej treści. Wróciłam z telefonem na łóżko i zaczęłam czytać je od początku na głos. Kasia uniosła na mnie wzrok niemo prosząc żebym przestała. Zablokowałam urządzenie i położyłam dłoń na jej kolanie lekko je ściskając.
- Powiesz mi co się dzieje?- przyjaciółka ponownie skupiła wzrok na zaciśniętych na kołdrze palcach- Skąd Harry ma Twój numer?
- Nie wiem- wzruszyła ramionami- Pewnie Savan mu dał albo sam go sobie podkradł od niego...
- A możesz mi wytłumaczyć dlaczego Styles tak bardzo chce się z Tobą skontaktować i o czym musicie porozmawiać?- przysunęłam się bliżej niej i uniosłam jej podbródek go góry- Wiesz, że możesz mi zaufać, prawda? Jestem Twoją przyjaciółką...
- Wiem- uśmiechnęła się smutno- Ja tylko... Nie wiem co się dzieje...- zmierzwiła swoje włosy ręką i pierwszy raz dobrowolnie spojrzała mi w oczy. Po raz drugi odkąd się znamy widziałam w nich coś w rodzaju zagubienia i rozterki, a to nie wróżyło nic dobrego. Potarłam kciukiem o jej policzek, a ona przymknęła powieki- Prawie pocałowałam Styles'a.
Zamarłam. Przypuszczałam, że jej się podoba i może nawet coś tam do niego zaczyna czuć, a to, że Harry jest w niej zadurzony po uszy nie podlegało żadnym wątpliwościom, ale ONA pocałowała JEGO? W drugą stronę to bym się nie zdziwiła. 
- S-s-słucham?- miałam ochotę się uszczypnąć, aby sprawdzić czy się nie przesłyszałam- Ty pocałowałaś jego?
- Prawie!- podkreśliła dokładnie to słowo zaznaczając tą diametralną różnicę.
- Możesz mi wytłumaczyć co masz dokładnie na myśli mówiąc "prawie"?- poprosiłam, a ona potarła palcami czoło.
- Tylko mi nie przerywaj- ostrzegła mnie unosząc palce do góry, a ja przytaknęłam głową.
 Kasia zaczęła mi opowiadać wszystko po kolei od momentu, w którym zjawiłyśmy się w domu chłopaków. Nawet się uśmiechnęła, gdy wspominała o tym jak Harry zaliczył przed nią spektakularny upadek i jak Danielle mówiła sama do siebie, a ona próbowała wynieść jak najwięcej z tej rozmowy. Przechodząc do tematu Caroline, której oczywiście znikąd nie kojarzyła w przeciwieństwie do mnie na jej twarzy pojawił cień... zazdrości? Tak mi się przynajmniej wydawało. Jednak największym szokiem było dla mnie to co wydarzyło się później...
- Potem uparł się, że pomasuje moje obolałe stopy, a że byłam pod znacznym wpływem alkoholu było mi to obojętne. Jacyś ludzie o mało nas nie staranowali na schodach, więc zaciągnął mnie do swojego pokoju. Tam położyłam się na jego łóżku, on zapytał się czy mam jakieś życzenia noworoczne. Powiedziałam, że nie...- Kasia wzięła głęboki oddech zanim zaczęła mówić dalej- Usłyszeliśmy jak odliczacie ostatnie dziesięć sekund starego roku. Co sekundę przysuwaliśmy się bardziej do siebie, a gdy wybiła północ pocałowałam go nad kącikiem ust. Potem to on chciał mnie pocałować jednak mu na to nie pozwoliłam. Wstałam i chciałam wyjść, ale mnie zatrzymał. Powiedział, że przeprasza, i że nie powinien, na co ja odparłam, że to moja wina. Prosił żebym została, ale jak już wiesz nie zrobiłam tego. I to w sumie tyle...
Wpatrywałam się w nią z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w historię, którą przed chwilą usłyszałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam oddech i przygryzałam dolną wargę słuchając jej wersji wydarzeń. Gdy otrząsnęłam się z szoku zaczęłam wszystko analizować.
- Czemu to zrobiłaś?- spytałam licząc na odpowiedź, która by wszystko w jakiś logiczny sposób wyjaśniła. I nie chodziło tu o uświadamianie mnie w tym co się stało tylko jej.
- Nie wiem...- wzruszyła ramionami- Nie mam zielonego pojęcia... Boże!- przyjaciółka zerwała się z łóżka i zaczęła krążyć po pokoju umiejętnie omijając porozrzucane na podłodze przeszkody- Jak ja mogłam się tak bezmyślnie zachować? Gdzie ja miałam rozum?- odwróciła się w moją stronę i pokręciła z niedowierzaniem głową mówiąc sama do siebie- Jaka ja jestem głupia! Nigdy więcej nie piję! Przecież to jest mój podopieczny! Ja z nim pracuję! Cholera!- złapała się za głowę i usiadła na skraju łóżka- Co ja powiem Tomkowi?- odwróciła się w moją stronę, a jej oczy zrobiły się szkliste- Co ja najlepszego wyprawiam?
Pociągnęłam ją za rękę i mocno przytuliłam. Zacisnęła pięści na mojej koszulce i schowała twarz w moim ramieniu. Siedziałyśmy tak przed dłuższą chwilę. Ostatni raz widziałam ją taką zagubioną i bezbronną gdy Harry nawrzeszczał na nią w studiu. Głaskałam ją po plecach szepcząc uspokajające słówka do ucha choć byłam pewna, że nic do niej nie dociera. Odsunęła się nieznacznie ode mnie i odezwała się tak niepewnym głosem, że zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno moja najlepsza przyjaciółka siedzi przede mną.
- Gaba... Ja nie wiem co się ze mną dzieje... Ja... Nigdy czegoś takiego nie czułam... 
- Może się zakochałaś?- spytałam, a ona szybko zaprzeczyła.
- Nie. Nie zakochałam się. Nie mogę...
- To, że według Ciebie nie możesz, to nie znaczy, że nie chcesz...- odparłam spokojnie uśmiechając się do niej- Posłuchaj... Wiem, że kochasz Tomka, ale to nie jest taka miłość jaka Ci się wydaje. Kochasz go tak samo jak ja. Jako przyjaciela. Musisz to w końcu dostrzec...
- Nie prawda!- Kasia niemal krzyknęła, ale głos jej się załamał- Wszyscy zawsze mówili, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Że w końcu będziemy razem. Na dobre i na złe...
- Ale to nie znaczy, że musicie być parą. Jako przyjaciele też możecie być razem. Na zawsze. Tak jak to było do tej pory zanim zaczęliście razem chodzić. Nie czułaś się wtedy lepiej w jego towarzystwie? Gdy był tylko Twoim przyjacielem?- brunetka przyglądała mi się analizując moje słowa, a ja kontynuowałam- Od kiedy to postępujesz tak jak ludzie Ci powiedzą? To, że ktoś uznał, że być może bylibyście świetną parą, ponieważ świetnie się dogadujecie nie znaczy, że tak musi być. Gdyby tak było to Savan nie żeniłby się z Aną tylko z Tobą. W końcu znacie się jak łyse konie!- Kasia zaśmiała się pod nosem i popukała mnie palcem w czoło.
- Ale porównanie wymyśliłaś... 
- To prawda! Dla mnie to jest taka sama sytuacja. Pamiętasz co mówił mój dziadek?- przyjaciółka pokręciła przecząco głową- Kiedyś zapytałaś się go co to jest miłość. I co Ci wtedy odpowiedział?
Przez chwilę przypominała sobie tą rozmowę, po czym zacytowała słowo w słowo mojego dziadka.
"Miłość to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach"
- Dokładnie- uśmiechnęłam się i ujęłam jej dłonie- Zatem co jest między Tobą i Tomkiem? Miłość czy przyjaźń?


Siedziba Syco Music, Studio A

       Po ciężkim poranku... Źle. Po ciężkich trzech ostatnich dniach, Gaba wygoniła mnie pod prysznic i niemal wyrzuciła z mieszkania każąc mi iść do wytwórni. Każda próba przekonania jej, że to nie jest dobry pomysł i lepiej by było gdybym została w domu zakończyła się fiaskiem. W ten oto sposób stoję przed drzwiami studia nagraniowego, z torbą na ramieniu, gitarą w ręku, teczką pod pachą i plikiem kartek dla One Direction, na których znajduje się tekst jednego z ich singli. Ile tak stoję? Nie mam zielonego pojęcia, ale sprzątaczka, która minęła mnie już ze sto razy zaczęła uważnie mnie obserwować. W sumie to jej się nie dziwię. Widok nastolatki, która wgląda jak tragarz, obładowała różnymi tobołkami i bojąca się nawet zapukać musi budzić pewne podejrzenia. Nie  wiem ile razy podnosiłam rękę żeby chwycić za klamkę i wejść do środka. Na pewno było to zdecydowanie za dużo. Pewnie stałabym tak ile by się dało gdyby ktoś nie otworzył drzwi od środka. W progu stanęła osoba, której zdecydowanie nie chciałam dzisiaj widzieć, a już na pewno nie jako pierwszą. Chłopak bez słowa wziął ode mnie futerał z gitarą i teczkę, która o mało co nie upadła na ziemię. Teraz nie było już odwrotu choć przez głowę przeszła mi myśl aby obrócić się na pięcie i uciec. Mój zdrowy rozsądek, który ostatnio nieco szwankuje poprowadził mnie do środka. Ku memu zdziwieniu pomieszczenie było puste.
- Gdzie reszta?- spytałam stojąc tyłem do bruneta o kręconych włosach.
- Poszli po kawę. Przyjdą za piętnaście minut.
Niechętnie przyjęłam tą informację do wiadomości. Odłożyłam resztę swoich rzeczy i zdjęłam kurtkę, po czym powiesiłam ją na wieszaku. Podeszłam do stolika rozkładając na nim potrzebne nam dzisiaj do pracy papiery i sprawdziłam czy wszystko mam, za wszelką cenę unikając kontaktu wzrokowego z wodzącymi za mną jasno-zielonymi tęczówkami. 
- Czemu się nie odezwałaś?- usłyszałam tuż za mną niski, ochrypły głos, a ciarki przeszły mi po plecach. Nie odpowiedziałam- Kate mówię do Ciebie...- czułam jak moje mięśnie spinają się czując ciepło bijące od jego ciała. Był tak blisko...- Spójrz na mnie!- niemal krzyknął, a ja powoli się odwróciłam.
Bardzo się starałam, aby nie spojrzeć na jego twarz, ale nie dałam rady. Mój wzrok automatycznie przeniósł się do góry i tam już pozostał. Podejrzewam, że nie było siły, która zmusiłaby mnie do patrzenia w innym kierunku. Nie wiem w jaki sposób udało mi się w miarę pewnie odezwać.
- Czego chcesz Styles?
- Chcę wiedzieć czemu nie oddzwoniłaś, ani nie odpisałaś- odpowiedział spokojnie, ale po jego minie widać było, że to tylko pozory. Jego oczy zdradzały wszystko. W środku się w nim gotowało, zresztą tak samo jak u mnie, a to nie mogło skończyć się dobrze.
- Nie miałam takiej potrzeby- odparłam siląc się na względne opanowanie.
- Słucham?- spytał unosząc do góry brwi- A pomyślałaś o mnie? Całą noc się martwiłem czy dotarłaś bezpiecznie do domu! Gdyby nie Gaba i jej zapewnienie, że jesteś cała i zdrowa, pewnie teraz byłbym na komisariacie i zgłaszał zaginięcie!- jego ton głosu był coraz niższy i głośniejszy, a ja tylko dolewałam oliwy do ognia.
- Nie dramatyzuj. Nie ma się czym przejmować.
- Jezu Kate!- krzyknął na mnie, a ja podskoczyłam nie będąc przygotowana na taki wybuch, co w sumie było głupie z mojej strony. Powinnam zdawać sobie sprawę, że tak to się skończy. Zawsze tak jest.
Brunet przejechał długimi palcami przez swoje loki jakby chciał na nich wyładować swój gniew. Przetarł dłonią twarz i odchylił głowę do tyłu patrząc na sufit. Przestałam przejmować się tym, że jest zdenerwowany. Zamiast tego badałam wzrokiem każdy milimetr jego szyi zastanawiając się czy dzisiaj też użył tych samych perfum co w moje urodziny. Od razu zrobiło mi się gorąco przypominając sobie ich zapach, którym delektowałam się gdy razem tańczyliśmy. Był cudowny. Nim zdążyłam sama siebie upomnieć żeby przestać ponownie usłyszałam jego głęboki głos.
- Czy to było naprawdę takie trudne żeby wziąć do ręki komórkę i mi oddzwonić? Wystarczyło napisać, że wszystko w porządku...
- Kiedy nic nie jest w porządku!- teraz to ja mówiłam głośniej niż powinnam, żywo gestykulując rękoma- Jak według Ciebie wszystko może być w porządku? Zwariowałeś?!
Chłopak podszedł do mnie ze stoickim spokojem na twarzy i stanął tak blisko, że nasze klatki piersiowe niemal się stykały. Musiałam unieść głowę aby móc dalej patrzeć mu w oczy.
- Co jest nie tak?- jego opanowanie jeszcze bardziej wytrąciło mnie z równowagi, zamiast mi pomóc.
- Kpisz sobie ze mnie?- spytałam, śmiejąc się pod nosem jednocześnie nie wierząc, jak mógł zadać tak idiotyczne pytanie. Powaga, która była wymalowana na jego twarzy uświadomiła mnie, że to nie był żart- Boże Ty nie żartujesz...- pokręciłam z niedowierzaniem głową i minęłam go oddalając się na jakiś metr, aby pozbierać myśli, która zamiast skupić się na rzeczach ważnych uciekały ciągle do wspomnień, których nawet nie powinno być.
- Powiesz mi co się dzieje?- zrobił krok w moją stronę, a ja odruchowo się cofnęłam.
- Co się dzieje? Co się dzieję?!- powtórzyłam parę razy- Do jasne cholery Styles! Nie mam pojęcia co się dzieje! Nie wiem jak to możliwe, że spędziłam z Tobą moje urodzin, sylwestra, wiesz gdzie mieszkam i masz mój numer telefonu. Że w ogóle wiesz kim jestem! Że to ja jestem Kate G! Że...
- Co w tym złego?- przerwał mi, a ja zaczęłam histerycznie się śmiać przez co zupełnie nie wiedział co jak zareagować- Mogę wiedzieć, co Cię tak śmieszy?- zmarszczył brwi, zakładając ręce na piersi. Po chwil zdołałam się uspokoić, a jego mina była czystą definicją złości i irytacji.
- Ty mnie śmieszysz Styles. Ty!- wskazałam na niego palcem- Jak możesz pytać się czy wszystko gra, kiedy wiadomo, że tak nie jest?! Nie powinno nas łączyć nic poza pracą, a tymczasem wiesz o mnie o wiele więcej niż jest nam to do tego potrzebne!
- Kate ja nic o Tobie nie wiem!- oburzył się, a jego ręce wystrzeliły w górę- Nie rozumiem czemu tak bardzo przeszkadza Ci to, że chcę żebyśmy się zaprzyjaźnili?
- Nie rozśmieszaj mnie...- prychnęłam i pokręciła z politowaniem głową- Chcesz się ze mną tylko przyjaźnić, tak?
Tak jak się spodziewałam nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
- Widzisz? Sam nie wiesz czego chcesz. Przykro mi, że Cię rozczarowałam, ale współpraca ze mną nie wygląda tak kolorowo jak z Savanem i dobrze o tym wiedzieliście zanim podpisaliśmy kontrakt. Jasno wyjaśniłam swoje warunki, a wy na nie przystaliście, więc nie oczekuj, że w waszym przypadku będę postępować inaczej...
Tym razem to Styles zaczął się śmiać, a ja nie miałam zielonego pojęcia co go tak rozbawiło.
- Czy Ty się dziewczyno słyszysz?- spytał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona- Sama sobie zaprzeczasz. Czy fakt, że sama, dobrowolnie przyszłaś do nas na imprezę nie oznacza, że już złamałaś swoje zasady?
Zatkało mnie. Cholera jasna zatkało mnie! Czy to możliwe żeby miał rację? Oczywiście, że ją miał! Już dawno przekroczyłam ustalone przez siebie granice. Doszło do tego w dniu, w którym postanowiłam jeszcze raz się z nimi spotkać po tym jak się spóźnili. Po tym cała kontrola jaką do tej pory miałam runęła jak domek z kart. Cholera!
- Masz rację- odparłam patrząc mu prosto w oczy i teraz to on nie wiedział jak zareagować. Nie spodziewał się, że się z nim zgodzę- Dlatego od tego momentu wszystko będzie tak jak powinno. 
- To znaczy?
- Nie kontaktujemy się ze sobą poza studiem i czasem kiedy razem pracujemy- wyjaśniłam mu nowe/stare zasady- Nie ma żadnego odwiedzania się po godzinach, dzwonienia czy sms'owania. Nic. Tylko praca nad singlami. Tyle.
- Powiedz, że żartujesz...- w jego głosie można było usłyszeć niedowierzanie i prośbę, aby okazało się, że to wszystko jest snem.
- Nie. Dzięki Tobie uświadomiłam sobie, że źle postępuję pozwalając sobie i wam na takie spoufalanie. Myślę, że tak mogę to nazwać. Dziękuję Styles. Okazałeś się pomocny.
Iskierka nadziei tląca się jeszcze przed sekundą w jego oczach zniknęła, a jej miejsce zastąpiła frustracja.
- Nie to miałem na myśli!
- Ale ja to tak zrozumiałam- odpowiedziałam swoim służbowym tonem, co jeszcze bardziej go nakręciło.
- Czyli chcesz powiedzieć, że to co wydarzyło się trzy dni temu o północy nie ma od teraz dla Ciebie żadnego znaczenia? 
- Nie.
- Nie wierzę, że możesz być aż tak zimna i bezuczuciowa...
- Nikt Ci nie każe.
- Przestań! Choć na chwilę przestań udawać kogoś kim nie jesteś! 
- Nie wiesz kim jestem!- oburzyłam się- Nie znasz mnie!
- Bo nie dajesz się poznać!- wziął głęboki wdech żeby się uspokoić- Gdzie jest ta dziewczyna, która świętowała swoje urodziny z przyjaciółmi i Nowy Rok?! Która pozwoliła z sobą normalnie porozmawiać?
- Porozmawiać?!- nie wierzyłam w to co usłyszałam- Styles do jasnej cholery! Ja Cię pocałowałam!
- Pocałowałaś?! Ja Ci zaraz pokażę co to jest pocałunek...
Chłopak szybko zbliżył się do mnie i objął w talii, mocno do siebie przyciskając. Byłam w tak wielkim szoku, że nie wiedziałam co się dzieje. Gdy zaczął przysuwać swoją twarz do mojej zdałam sobie sprawę co próbuje zrobić i odepchnęłam go.
- Zostaw mnie Styles!- krzyknęłam i w tym samym momencie drzwi do studia się otworzyły.
- Co jest?!
Do środka wparował Savan, a zaraz za nim reszta One Direction. Konsternacja, zaskoczenie i napięcie było niemal namacalne. Ich wzrok przeskakiwał ze mnie na Stylesa i z powrotem. Kotecha powoli podszedł do mnie, ale ciągle obserwował ciężko oddychającego chłopaka stojącego na przeciwko. 
- Wszystko w porządku?- spytał obejmując mnie ramieniem, na co ja pokiwałam lekko głową. Poczułam jak telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni moich spodni. Wyjęłam go i zobaczyłam kto dzwoni. Nie mogłam odrzucić tego połączenia, więc skierowałam się do wyjścia, ale zanim opuściłam studio rzuciłam jeszcze w kierunku Stylesa.
- Dobrze Ci radzę. Daj mi spokój- powiedziałam cicho po czym przyłożyłam telefon do ucha- Halo? Witaj. Cieszę się, że oddzwoniłeś...

       Czy tylko mi się wydaje, że sytuacja, w której Harry siedzi na kanapie, a ja stoję nad nim i próbuję sprowadzić go do porządku miała już miejsce?
- Możesz mi powiedzieć co to było?- spytałem wskazując palcem na drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła Kasia- Odpowiedz!
- Nic!- chłopak krzyknął na mnie, ale od razu przeprosił za swój podniesiony ton. 
- Dobra...- wziąłem głęboki wdech i kontynuowałem przesłuchanie- Wyjaśnij mi dlaczego gdy tu wszedłem obejmowałeś waszą kompozytorkę w talii, a ona krzyczała żebyś ją zostawił?
- Chciałem ją pocałować.
Na te słowa zarówno ja jak i reszta towarzystwa zaciągnęła się gwałtownie powietrzem. 
- Co takiego?- potrzebowałem potwierdzenia- Pocałować?! Powiedz, że się przesłyszałem...
- Nie. Próbowałem ją PO-CA-ŁO-WAĆ. Zrozumiałeś?- spojrzał na mnie, a na jego twarzy nie było widać żadnej skruchy.
- Czyś Ty do reszty zwariował?!- wydarł się na niego Louis- Nie taki był plan!
- Plan?- odwróciłem się w jego stronę i założyłem ręce na piersi- Jaki plan?- chłopak nabrał wody w usta i zaczął się jąkać.
- Yyy... B-b-bo my... To znaczy... W sumie to nic takiego...
- Nic takiego?- prychnął na niego Liam- Uważasz, że próba bezczelnego zeswatania Harry'ego z Kate to nic takiego? Gdzie Twój honor Lou?!
- Zamknij się Payne!- warknął na niego Styles, a ja nie mogłem uwierzyć, że wpadli na tak beznadziejny pomysł. "Chociaż z drugiej strony... Nie! Powinieneś trzymać stronę swojej siostry!"
- Nie chcę tego słuchać! Cokolwiek mieliście zamiar zrobić macie natychmiast przestać- powiedziałem całkiem poważnie.
- Ale...- próbował dodać coś Lou. 
- Tomlinson nie dotarło coś do Ciebie? Czy ja mówię po chińsku?- chłopak pokiwał niemrawo głową i usiadł na kanapie obok swojego kręconego przyjaciela.
Nim zdążyłem podjąć decyzję czy kontynuować próbę dowiedzenia się co wydarzyło się pięć minut temu do studia wróciła siostra, a zaraz za nią wszedł Simon, który wyglądał jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Zdziwił mnie jego widok, a Nialla dopadły złe przeczucia. Podszedł do mnie od tyłu i szepnął na ucho:
- Powiedz mi, że nie przyprowadziła tu Cowella żeby zerwać z nami kontrakt...
Szczerze to w ogóle o tym nie pomyślałem, ale podejrzenia Horana mogły być trafne. Może w końcu nie wytrzymała i pomimo obietnicy jaką mi złożyła postanowiła skończyć z One Direction? Może Harry tym razem naprawdę przegiął?
- Patrzcie chłopaki kogo spotkałam na korytarzu!- uśmiechnęła się do nas promiennie, ale wiedziałem, że nie jest to szczery uśmiech- Pan Simon Cowell postanowił przestać mnie unikać po wpadce z niepoinformowaniem mnie o waszej trasie i wpadł zobaczyć jak pracujemy. Czy to nie wspaniale?- złapała go pod ramię i słodko sie do niego uśmiechnęła, na co on wywrócił oczami.
- Daruj sobie te uprzejmości. Nie po to mnie tu zaciągnęłaś.
- Ok- puściła go i schyliła się do futerału wyciągając z niego gitarę- Na co czekasz?- spojrzała na niego przez ramię- Przekaż im radosną nowinę.
Mężczyzna próbował zamaskować grymas na twarzy nie dając po sobie poznać, że nie przeszkadza mu fakt iż osiemnastolatka mu rozkazuje, ale wszyscy dobrze wiedzieliśmy jak go to wkurza.
- Mam przyjemność poinformować was odpowiednio wcześnie...- wymownie spojrzał na dziewczynę, która zaśmiała się pod nosem- Że Kate załatwiła wam sesję nagraniową z Max'em Martin'em w związku z czym za trzy dni lecicie do Szwecji. Wasz menadżer przekaże wam wszystkie potrzebne informacje po uzgodnieniu szczegółów tej współpracy. Ode mnie to tyle. Wszystkie pytanie kierujcie tylko i wyłącznie do Paula. Kate i tak już ma dużo roboty. Wszystko jasne?
Chłopcy pokiwali twierdząco głowami, a siostra pociągnęła za kilka strun zwięczając tą scenę.
- Wybacz...- uśmiechnęła się przepraszająco do Cowella- Musiałam...
Simon ponownie wywrócił oczami i wyszedł ze studia zostawiając nas samych.
- Załatwiłaś im spotkanie z Max'em?- spojrzałem na nią, a ona zajęta była nastrajaniem swojej gitary. Nie odrywając od niej wzroku powiedziała:
- Nie wierzysz ich producentowi muzycznemu?- wskazała ruchem głowy na zespół- Jak możesz?- spytała oburzona, teatralnie kładąc rękę na sercu. 
- To świetnie!- klasnąłem w dłonie i przytuliłem ją, ale zaraz mi się wyrwała.
- Koniec tch czułości! Pora coś nagrać. Mógłbyś zadzwonić do Alex'a za ile przyjdzie?- poprosiła, a ja wyjąłem telefon aby wybrać jego numer. Zdziwiło mnie to, że tak po prostu przeszła nad sytuacją z Harry'm do porządku dziennego, ale nie chciałem tego niszczyć i niemo dałem chłopakom do zrozumienia żeby również darowali sobie wszelkie komentarze. Zanim zdążyłempołączyć się z Alex'em ten wszedł do studia.
- Cześć kolego!- Kasia podeszła do niego i uściskała go na powitanie- Już myślałam, że się nie zjawisz...
- Chyba nie przydam się dzisiaj na nic...- wychrypiał, a dziewczyna odsunęła się od niego na szerokość ramion.
- Nie, nie, nie, nie...- kręciła przecząco głową- Nie możesz być chory. Nie dzisiaj! Kto zaśpiewa chłopakom ich piosenkę? Jak mam ich jej nauczyć?
Alex wzruszył ramionami smutno się do niej uśmiechając. kasia poklepała go po plecach i potarła kciukiem o jego rozpalony policzek. W jej oczach było widać troskę z powodu choroby przyjaciela.
- Idź do domu- poprawiła mu szalik i naciągnęła czapkę na uszy- I tak mi się dzisiaj nie przydasz, a nie daruję sobie jak jeszcze bardziej się rozchorujesz. Wpadnę do Ciebie wieczorem i przywiozę Ci coś dobrego do jedzenia, dobrze?- chłopak przytaknął i mocno ją do siebie przytulił- No już! Zmykaj! Jak będziesz czegoś potrzebował to dzwoń. Albo w sumie to lepiej napisz...- poprawiła się widząc grymas na twarzy chłopaka i uśmiechnęła się do niego pocieszająco zamykając za nim drzwi.
- To jak mamy się teraz nauczyć tej piosenki skoro nie ma nam kto jej zaśpiewać?- spytał Niall, a wzrok wszystkich powędrował na brunetkę, która dalej stała tyłem do nas.
- Kate to zrobi...- odparłem, a dziewczyna szybko obróciła się w moją stronę.
- Słucham?- uniosła do góry brwi- Nie ma mowy!
- Ktoś musi...- zauważył Zayn, na co dostał lodowate spojrzenie od tekściarki i od razu się zamknął.
- Kate nie możemy dłużej czekać. Z tego co mówiłaś tylko Ty i Alex znacie ostateczną wersję. Czemu.....
- Doskonale wiesz czemu- przerwała mi dając jasno do zrozumienia, że to pytanie jest niepotrzebne- Zawsze możemy przełożyc to na jutro, a w międzyczasie nauczę jej Kyle'a...
- Nie!- krzyknął Louis- To znaczy...
- Co Lou?- czekała na wyjaśnienie jego ostrej reakcji.
- Jeśli przełożymy to na jutro zostaną nam tylko dwa dni na nauczenie się i nagranie tego singla- wtrącił się Liam ratując przyjaciela z opresji zwanej "pytające spojrzenie Kate G"- Nie wiadomo jak szybko uda nam się go nagrać biorąc pod uwagę fakt, że jest nas piątka i zapewne każdy musi osobno nagrać swoją partię co dodatkowo wydłuży czas pracy...- zrobił chwilę przerwy przyglądając się reakcji kompozytorki, która uważnie słuchała jego wypowiedzi- Myślę, że rozsądniej będzie nauczyć się jej już dzisiaj skoro mamy lecieć do Szwecji...
Każdy oczekiwał co teraz powie brunetka, która wydawała się rozpatrywać argumenty Liama. Przeczesała loki palcami i westchnęła ciężko, po czym przeniosła wzrok z chłopaków na mnie. Jej twarz wyrażała tyle wątpliwości, że nie mogłem uwierzyć, że to ta sama pewna siebie Kasia. Uśmiechnąłem się do niej ciepło i puściłem oczko, a ona cicho się zaśmiała. Podeszła do stolika, wyciągnęła z teczki kilka kartek i podała je każdemu z chłopaków oraz mnie.
- No to zaczynamy...

       Wpatrywałam się w instrument spoczywający na moich kolanach i nie wierzyłam, że po trzech latach przerwy będę śpiewać przed więcej niż jedną osobą. Nie musiałam podnosić głowy żeby czuć jak sześć par oczu intensywnie mi się przygląda, czekając aż zacznę. Przymknęłam powieki, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam prezentację jednego z singli One Direction o nazwie "Gotta be you". Przez cały czas nie odrywałam wzroku od progu, na którym w odpowiednim momencie chwytałam kolejne akordy. Muzyka pochłonęła mnie całkowicie przez co zapomniałam o obecności innych osób w studiu. Nawet nie wiem kiedy piosenka dobiegła końca, a ja ostatni raz przejechałam palcami po strunach. Jeszcze przez moment moje spojrzenie było skupione na gitarze i dopiero po stałym komentarzu "Wow!", który padł z ust Zayna odważyłam sięzmierzyć z opinią moich słuchaczy. 
- To jest...- zaczął Louis, ale widocznie nie mógł znaleźć słów żeby wyrazić swoje zdanie. Za to reszta nie miała z tym najmniejszych problemów.
- Świetne!- krzyknął Liam.
- Niesamowite!- dodał Niall.
- Boskie!- dorzucił swoje trzy grosze Malik.
- Prawdziwe...- szepnął Styles na co ja odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam mu prosto w oczy i wiedziałam, że domyślił się kiedy wpadłam na pomysł tego utworu, ale zatrzymał tą informację dla siebie.

       Nauka piosenki poszła nam bardzo szybko. Gorzej było gdy Kate zaczęła maltretować każdego z nas chcąc uzyskać jak to określiła "najlepsze dźwięki". Treningi wokalne z Savanem podczas X Factora to pikuś w porównaniu ze szkoleniem jakie przeszliśmy w ciągu ostatnich dwóch godzin. Czułam się jak komandos przygotowujący się do wojny. Nie dość, że ta nastolatka jest niesamowicie uzdolniona muzycznie i jak się dzisiaj okazało wokalnie (czego wyrazem był niemogący oderwać od niej wzroku Loczek, który aż ślinił się na widok dziewczyny z gitarą) to dodatkowo jest świetną nauczycielką śpiewu choć jak twierdzi Kotecha jej metody są niekonwencjonalne. Może i tak, ale efekty są fenomenalne! W życiu bym nie przypuszczał, że Harry ze swoim niskim i ochrypłym głosem potrafi wyciągnąć takie wysokie dźwięki.
  Ponieważ była dopiero czwarta po południu tekściarka zarządziła, że spróbujemy nagrać singla jeszcze dzisiaj. O dziwo poszło nam to bardzo sprawnie i po dwóch kolejnych godzinach zostało nam jedynie część Hazzy. Savan wcisnął kilka przycisków i poprzesuwał kilka pokręteł na wielkim panelu, prosząc go żeby się przygotował. Przyjaciel wszedł do box'u i nałożył na głowę słuchawki. Dał znak, że jest gotowy, po czym zaczął śpiewać swoją część. Kate tym razem nie wpatrywała się w ekrany po bokach, na których wyświetlała się ścieżka dźwiękowa i zapis wokalu przyjaciela tylko skupiła swój wzrok na nim. Siedziała na swoim fotelu jak skamieniała. Ani na chwilę mu nie przerwała tak jak to robiła w przypadku moim, Nialla, Liama i Zayna. Piosenka dobiegła końca, a Loczek zdjął słuchawki i skrzyżował ich spojrzenia. Nie wiem czy tylko ja odczułem wzrost napięcia i temperatury w pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy. Savan szturchnął swoją siostrę parę razy, ale dopiero gdy nią potrząsnął wróciła do rzeczywistości.
- Masz jakieś uwagi?- zapytał jeszcze raz, a dziewczyna przeniosła na niego wzrok.
- Myślę, że wystarczy jak zaśpiewa jeszcze raz końcówkę swojej zwrotki i będzie idealnie. 
Mężczyzna zgodził się z jej opinią i powiedział Harry'emu żeby ten jeszcze raz zaśpiewał ostatnie dwa wersy. Gdy skończył Kate położyła się na kanapie i poprosiła aby Kotecha puścił jej całe nagranie od początku. Pomieszczenie wypełniła muzyka, teraz już z dodanymi naszymi głosami, a tekściarka leżała nieruchomo wsłuchując się w każdy dźwięk. Piosenka dobiegła końca, o ona otworzyła oczy i uniosła lekko kącik ust. W napięciu czekaliśmy na jej opinię. Podeszła do nas obejmując ramionami swojego brata i całując go w czubek głowy.
- Oficjalnie ogłaszam, że pierwszy singiel debiutanckiego zespołu One Direction został ukończony. Gratulacje!- podała każdemu z nas dłoń i obdarzyła ciepłym uśmiechem, po czym zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- A co z nagrodą?- zwrócił się do niej Savan krzyżując ręce na piersi.
- Jaką nagrodą?- spytałem zdziwiony.
- Kate zawsze daje swoim nowym podopiecznym nagrodę za nagranie ich pierwszego wspólnego kawałka- wyjaśnił i znowu spojrzał na brunetkę- To co? Jaka będzie dla nich nagroda?
Dziewczyna wywróciła oczami i westchnęła. Przysiadła na skraju stoliczka zajmując miejsce naprzeciwko nas. Oparła brodę na dłoni i przeleciała po naszych twarzach wzrokiem.
- W ramach nagrody każdy z was może zdać mi jedno pytanie. Pasuje?- zaproponowała, a my od razu się zgodziliśmy. Szkoda tylko, że nie mieliśmy więcej czasu na przygotowanie bo nie wiem jak inni, ale ja mógłbym zadać ich z tysiące, a tymczasem musiałem wybrać jedno- Liam zaczynaj- wskazała ręką na Payne i znudzona czekała na jego pytanie.
- Kiedy zdałaś sobie sprawę, że muzyka jest dla Ciebie najważniejsza?
- Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek o tym wspominała, ale owszem, muzyka jest dla mnie bardzo ważna. Jest jedną z niewielu rzeczy jaki pozostały mi z dawnego życia, a teraz stanowi dla mnie swego rodzaju sposób na przetrwanie- odpowiedziała i ciepło się do niego uśmiechnęła widząc zmieszanie jej słowami, które pojawiło się na twarzy kumpla. Chyba nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego. Zresztą ja też nie- Niall- przeniosła wzrok na Horana, a ten podskoczył z radości, że teraz jego kolej.
- Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
- Serio?!- powiedzieliśmy chórem. Kate odwróciła się do Savana i zaczęła chichotać.
- No co?! To moje pytanie! Przyjdzie wasza kolej to zobaczymy co wymyślicie!- oburzył się i pokazał nam język.
- Spokojnie Niall- dziewczyna ukryła swoje rozbawienie- To świetne pytanie. Lubię wiele potraw, ale moje serce, a w tym wypadku również żołądek pozostaje przy kuchni polskiej. Ciężko mi się zdecydować na jedno danie, ale w moim Top 10 na jednym z czołowych miejsc znajdują się pierogi z kapustą i grzybami. Jadłeś kiedyś?
- Nie...- odparł smutno.
- Nie smuć się. Jak kiedyś zrobię to dam Gabie żeby Ci kilka zawiozła- puściła do niego oczko- No chyba, że je sama po drodze zje...
Słysząc jej odpowiedź wybuchliśmy śmiechem, za co oberwaliśmy po głowach od Horana. Ach ta miłość...
- Teraz ja!- zgłosił się Malik- Masz jakiś tatuaż?
Kate wyprostowała się i założyła nogę na nogę. Przez chwilę mierzyła go wzrokiem po czym tajemniczo się uśmiechnęła.
- Mam.
- Gdzie?- Zayn lustrował ją wzrokiem od góry do dołu zupełnie jakby miał w oczach skaner.
- Tylko jedno pytanie Panie Malik- zwróciła mu uwagę na co ten jęknął niezadowolony. Potem przyszła moja kolej.
- Droga Kate...
- Tak Louis?- przechyliła głowę na bok i za wszelką cenę próbowała ukryć rozbawienie słysząc mój podniosły ton.
- Chciałbym wiedzieć kiedy zawitasz do nas i odbierzesz swój prezent urodzinowy w postaci maratonu filmowego, którego będę głównym organizatorem?
Dziewczyna przez chwilę milczała, przygryzając dolną wargę.
- Obawiam się, że będę musiała zrezygnować z tego prezentu...
- Nie ma mowy! Zabraniam!- wstałem i pogroziłem jej palcem jak małemu dziecku- Nie możesz zrezygnować ze swojego prezentu na osiemnaste urodzin! To jest wbrew prawu! Skoro nie umiesz się zdecydować sam znajdę odpowiedni termin.
- Ale...- próbowała zaprotestować.
- Żadnego "ale"! Lecisz z nami do Szwecji?- Kate zerknęła na Koteche, który również był ciekawy jej odpowiedzi.
- Prawdopodobnie...- odpowiedziała niepewnie.
- Świetnie! Tam wszystko zorganizuję. Zobaczysz, będzie super!- zapewniłem ją szczerząc się jak głupi na wiadomość, że poleci z nami.
- Nie wątpię...- westchnęła i utkwiła swój wzrok w podłodze- Ostatnie pytanie...
Harry czekał aż dziewczyna na niego spojrzy, ale szybko się zorientował, że nie ma co na to liczyć. 
- Jesteś szczęśliwa?
- Boże Styles...- Kate pokręciła z niedowierzaniem głową. Wstała ze swojego miejsce i zaczęła kierować się do wyjścia.
- Nie odpowiedziałaś!- krzyknął za nią, a ona zatrzymała się w pół kroku. Obróciła się na pięcie i spojrzała mu prosto w oczy nie ukazując przy tym żadnych emocji.
- Nie. Nie jestem.